Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] dniówke 1 dniu 17 dno 10 do 2482 doba 3 dobe 1 dobie 4 | Frequency [« »] 4665 z 4579 na 2702 nie 2482 do 1951 ze 1827 to 1722 a | Stefan Zeromski Popioly IntraText - Concordances do |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | strzeliste, nie wyprowadzone do samego krzyża. Ich pnie 2 1, 1 | niezmierną ławicę skalisk aż do gruntowej posady serdecznym 3 1, 1 | zimny, jakby nie należał do drzew. Król na Łysicy! Nie 4 1, 1 | ciągną się w poprzek role, aż do Kraj na, aż na szczyt góry 5 1, 1 | stanowiska i chyłkiem dotarł do szczytu góry. Przez chwilę 6 1, 1 | spod śniegu, były podobne do broni wykutej z kryształu. 7 1, 1 | wytężył słuch... Gdy go do ostatniej granicy na zwiady 8 1, 1 | kolisku dębowych pniów, do gruntu zmurszałych, które 9 1, 1 | kniei jak zuchwałe wzywanie do boju. Księżyc w zimnym przestworze 10 1, 1 | wreszcie jakieś wyrazy płyną do niego z piersi. To .bezlitosne 11 1, 1 | modlitw matki... Dreszcz zimny do szpiku przejmuje i niby 12 1, 1 | z rodzicami od krewnych do domu. Jadą tą samą drogą. 13 1, 1 | brzozy. Las zamknął dostęp do ruin, wziął w posiadanie, 14 1, 1 | machinalnie dźwignął strzelbę do twarzy. Po chwili oprzytomniał 15 1, 1 | Psy gonią... - szepnął do siebie.~W istocie słychać 16 1, 1 | na oko, przycisnął kolbę do szczęki i położył palec 17 1, 1 | pod nie. Dowlókł rogacza do sąsiednich wykrotów, dźwignął 18 1, 1 | Łysicy? łaskawie zwrócił się do siostrzeńca.~- Nie wyszły 19 1, 1 | Patrosz... - mruknął do strzelca.~Gdy ten otwierał 20 1, 1 | tylośny, że byłby z niego wał do młyna. Wzieni mój Jamrozek 21 1, 1 | skończył, dopiero zaczął gadać do chłopa niby po naszemu, 22 1, 1 | Myśli se: "Źle!" Wziął do niego Miemiec szwargotać 23 1, 1 | wreszcie zawrzasnął:~"Marsz do Słupia!"~No, dobrze. Chłop 24 1, 1 | Miemiec swoje:~"Marsz do Słupia!"~A no pojechali 25 1, 1 | tak to na jutro na rano do Słupi nie zajedziewa."~Miemiec 26 1, 1 | Ale cóż ta mieli jechać "do Słupia" drogą? - poszli 27 1, 1 | oglądali. Myśleli se: "Co mi do tego? Kazał pan feśter jechać, 28 1, 1 | cóż ta dopiero za prawo ma do niego taki pluder! Las je 29 1, 1 | jakiesi światło, tak jakby do dnia pod zimę, kiej słonie 30 1, 1 | jak se wspomnieli, że oni do takiego gada chcieli wygarnąć... 31 1, 1 | kamera. Wszystko, pada, do kamery należy.~- A tak, 32 1, 1 | A tak, teraz wszystko do kamery... -westchnął Nardzewski. - 33 1, 1 | więc cóż z tego?~- A to i do lasów ma wręb, choć i rządowe 34 1, 1 | kilkułokciowy. Wówczas związał do kupy rzemiennymi pasami 35 1, 1 | wszystko załatwił, zbliżył się do ognia i rozgrzewał nad nim 36 1, 1 | klasztoru. Nie dochodząc do źródła świętego Franciszka 37 1, 1 | szedł jednak twardo aż do drogi bodzentyńskiej. Tam 38 1, 1 | śniegi. Para koni zaprzężona do prostych fornalskich sanek 39 1, 1 | północny, ostry i przenikający do kości. Gdy stanęli na przełęczy, 40 1, 1 | skomleniem i strąbić ich do domu nie było sposobu.~Rafałowi 41 1, 1 | Gdyby to wuj zjechał do nas na ten kulig, dopiero 42 1, 1 | pana, inni zabierali się do wydobywania z sanek zwierzyny. 43 1, 1 | Na gumnie panował ruch: do śpichlerza znoszono w workach 44 1, 1 | kundys co chwila rzucał się do Rafała, żeby go z czułością 45 1, 1 | Tamtego furmanka powiozła do Bożęcina, a ten ostał i 46 1, 1 | myśliwi weszli na ganek i do pokojów. Na ich powitanie 47 1, 1 | Nardzewskim?~- Nardzewski jestem, do usług... Kogóż, jeśli łaska, 48 1, 1 | dnia, śmiało układły się do snu w rogu kanapki, która 49 1, 1 | drzwiach wejścia, prowadzących do sieni . i kuchni na drugiej 50 1, 1 | Nardzewski. Zwracając się do Hibla, przydał:~- Mój siostrzeniec, 51 1, 1 | czy mamy zaszczyt należeć do tej samej nacji, co waszmość, 52 1, 1 | stary, rodzice moi przybyli do Wschodniej Galicji i .w 53 1, 1 | Bardzo jestem przywiązany do tutejszych zachodniogalicyjskich 54 1, 1 | zachodniogalicyjskich obywatelów i do tego kraju Zachodniej Galicji. 55 1, 1 | kraju Zachodniej Galicji. Ja do tego kraju ze Lwowa wydelegowany, 56 1, 1 | Gość ostrożnie zabrał się do niewielkiego kawałka kiełbasy, 57 1, 1 | Osobliwie suka. Chodź no tu do pana, Wisełka.~Przygarnął 58 1, 1 | tam już ma co trąbą podać do mózgu. A jaki za to u tego 59 1, 1 | zaorał kłem po łydach, to do samej kości mięso ozdarł, 60 1, 1 | teraz delegowany na komisją do wielmożnego pana, jako do 61 1, 1 | do wielmożnego pana, jako do zwierzchności gruntowej, 62 1, 1 | zwierzchności gruntowej, jestem.~- Do mnie? Na komisją? - Tak 63 1, 1 | waszmościom, u Boga Ojca, do moich chłopów? Urzędnik 64 1, 1 | głosem kaznodziejskim odezwę do obywatelów feldcajgmajster 65 1, 1 | otrzymał?~- Być może. Ale ja do papierów żadnej zgoła wagi 66 1, 1 | To ad primum. A teraz co do homagium. Pan baron von 67 1, 1 | sprawie, polecił mi był..~- Do diaska! siła grzechów, jak 68 1, 1 | tylko nie udał się osobiście do Krakowa...~- Ja do Krakowa! 69 1, 1 | osobiście do Krakowa...~- Ja do Krakowa! Ale czegóż to waszmość 70 1, 1 | oglądał. ~- Wielmożny pan tam do szkół zapewne?... - mówił 71 1, 1 | ciągu stosy swych notat.~- Do szkół? Ale co znowu! Ja 72 1, 1 | dymu, ani popiołu. Ale nie do nauk byłem stworzony. Szczerze 73 1, 1 | bywał, widząc we mnie ochotę do szabli, udzielił mi błogosławieństwa 74 1, 1 | sto obrączkowych wsypał do trzosika, dał dwu pocztowych, 75 1, 1 | na piersi, i sam odwiózł do chorągwi pancernej, co się 76 1, 1 | dziesięcioniedzielny szturm do miasta. Byłem przytomny, 77 1, 1 | nieprzyjaciel zdradą wpuszczony był do grodu, a my wszyscy sromotnie 78 1, 1 | miłosierny! rozłączono, a każdy do innej sali na zamku graf 79 1, 1 | zamknąć kazał. A skorośmy do tych sal weszli, warta z 80 1, 1 | placmajor z rezolucją, ażebyśmy do podróży byli gotowi. Dwustu 81 1, 1 | w późną noc, przyszedłem do karabiniera pierś w pierś, 82 1, 1 | odegnała... Lasami przyszedłem do tych moich Wyrw bosy, obdarty 83 1, 1 | moich Wyrw bosy, obdarty do naga, głodny. A stanąwszy 84 1, 1 | 1768. Gdzież mnie teraz do Krakowa? Co bym tam ujrzał?~- 85 1, 1 | Zachodniej Galicji zgłaszało się do nadwornego komisarza, pana 86 1, 1 | hołdu! Od Pałacu Spiskiego do kościoła Panny Marii i do 87 1, 1 | do kościoła Panny Marii i do katedry na Wawelu- stanęła 88 1, 1 | wielki bal, gdzie się aż do samego rana bawiono. Zjazd 89 1, 1 | porzucił rozkręcone strzelby i do wahadła zegara, który naprzeciwko 90 1, 1 | jakby się paliło, pobiegł do sąsiedniej izby, przyniósł 91 1, 1 | najprzedniejszej szlachty do rana z radości hulało, że 92 1, 1 | żywiąc, gdym rad, strzelam do tego znaku. Waszmości pewno 93 1, 1 | ów chichot, podobny także do czkawki czy łkania.~Hibl 94 1, 1 | i powały.~Rafał podszedł do zegara i sprawdził, że czarny 95 1, 1 | rozwiał i zaczął odpływać do izb przyległych, młody chłopiec 96 1, 1 | rozporządzono jest, żeby do krajzamtu w Kielcach, wprost 97 1, 1 | krajzamtu w Kielcach, wprost do pełnomocnego komisarza ze 98 1, 1 | dobytek zobowiązali się do stałej daniny w pracy. Lepiejże 99 1, 1 | od pszczół, muszą znosić do dworu określoną ilość lnu, 100 1, 1 | miejsca.~Po chwili zwrócił się do strzelca ze słowami:~- Zawiadomić 101 1, 1 | przeczytane będą. Ad tertium... Co do gromadzkiego śpichlerza...~ 102 1, 1 | Zalesiak za to, że się dobierał do mego lamusa. Otrzyma przy 103 1, 1 | zdziczałe. Naglił siostrzeńca do pośpiechu tłumacząc mu ochrypłym 104 1, 1 | dzień krótki. Zmusił go do prędkiego wypicia winnej 105 1, 1 | wyprowadził na dwór i wsadził do szerokich sanek, naładowanych 106 1, 2 | nawet wioszczyny przytulone do urwisk. Mglistymi kępy i 107 1, 2 | spod śniegu, dolatywała do uszu i serc. Wtedy odzywały 108 1, 2 | Gustuję w bronecie, wzdycham do blondyna!~Zaraz odcinał 109 1, 2 | śliskiego atłasu, które się do niego w tańcu wyciągały, 110 1, 2 | trefione. Podniecał konia do skoku i kiedy się równał 111 1, 2 | się w te oczy, które się do niego śmiały z serdecznością 112 1, 2 | prawdy zatrzęsły nim aż do samej głębi duszy. Pochylił 113 1, 2 | płonących nie przycisnąć do wzdętej jego grzywy.~Jeden 114 1, 2 | radosnym, prawdziwym aż do samego dna. Był to jak gdyby 115 1, 2 | mógł. Ani sposobu! Przyrósł do miejsca w tyle sanek. Owiewał 116 1, 2 | Helena, nie wiadomo, czy do swej towarzyszki, czy do 117 1, 2 | do swej towarzyszki, czy do Rafała.~On czuł, że musiała 118 1, 2 | przewrócimy wszystko, mości mruku, do góry nogami. Prawda, Heleno?~- 119 1, 2 | spadziste, obmarzłe, nie do przebycia. Jedyne łagodniejsze 120 1, 2 | otwierał. Po chwili śmiali się do rozpuku, zaznajomieni z 121 1, 2 | Narodzeniu przyszedł raz do nas, do Tarnin. Byłem wtedy 122 1, 2 | Narodzeniu przyszedł raz do nas, do Tarnin. Byłem wtedy chory, 123 1, 2 | izdebki, choć, mówię, nie do tańca, aleć, miłościwe panie 124 1, 2 | wynurzyła na światło.~- Do Tarnin, kto żyw! - wołał 125 1, 2 | mężczyzn blisko stojących. - Do Tarnin!... cóż tu stoicie, 126 1, 2 | mazgaje?~Wszyscy ruszyli się do swoich sanek. Powstał ścisk, 127 1, 2 | ojca, który gramolił się do małych saneczek.~- Rwij 128 1, 2 | dnia dzisiejszego, z kopyta do dom i przyjmuj na ganku!~ 129 1, 2 | stolnikowej i wprowadził ją do domu. Sam nie wiedział, 130 1, 2 | ciasny, a miejsca w, nim do tańca, dla braci, nie brakło, 131 1, 2 | Tłoczono się tedy z izby do izby.~Służba folwarczna, 132 1, 2 | rozmów napełnił dom cały aż do ostatniej sionki, gdzieś 133 1, 2 | życie, całkowite, od kolebki do grobu, starosta i starościna 134 1, 2 | kuligu prawili długą orację do gospodyni domu, cześnikowej 135 1, 2 | tonów muzyki przebijały się do dalszych izb ledwie strzępy 136 1, 2 | odjąć się nie może naturze i do wesołej przywyknąć konwersacji? 137 1, 2 | arlekina, żeby wydał hasło do odjazdu. Rzeczywiście przedarł 138 1, 2 | Kulig, kulig!~Pary wkroczyły do wielkiej izby. Muzyka umieszczona 139 1, 2 | wprawić nową i wywoskować do tańca podłogę. Ściany zawieszono 140 1, 2 | lichtarzach, które przybito do ścian, rzucały rzęsiste 141 1, 2 | zawieszone festony chwiały się do taktu, a cała izba, zdało 142 1, 2 | całym znaczeniu tego wyrazu do upadłego. Słychać było tylko 143 1, 2 | a teraz weseliła serce do znaku. Gospodarz, gospodyni, 144 1, 2 | mógł się wymknąć, biegł do izby bawialnej. Tam ścigał 145 1, 2 | towarzyszkami, Rafał przyłączał się do niej na chwilę. Nie mógł, 146 1, 2 | ludźmi, nie wiedząc, co do siebie mówić, ośmielali 147 1, 2 | przenikało ich serca aż do samej głębi i trwoga nieznana, 148 1, 2 | zapraszał co znaczniejsze osoby do jedzenia i picia, a nawet 149 1, 2 | potęgowało ciągłe przepijanie do młodych sąsiadów. Pierwszy 150 1, 2 | nagła uczuł taką miłość do tego młodziana, że razem 151 1, 2 | że razem z nim udał się do sąsiedniego pokoju i zaczął 152 1, 2 | rozmawiającej, i szybko ,wszedł do zacisza przeznaczonego na 153 1, 2 | wyszeptał...~Zbliżył się do niej bezradnie stojącej. 154 1, 2 | wtedy rura mu zmiękła... Do nóg mi. "Wielmożny panie, 155 1, 2 | filozof...~Rafał poszedł do sali tanecznej, oparł się 156 1, 2 | Oprzytomniał. Krew zbiegła mu do serca. Głos zupełnie obcy, 157 1, 2 | rozdzierały:~- Przyjadę do Dersławic!... W nocy. Na 158 1, 2 | na dzikie oczy zmącone do dna, na żyły jak strąki, 159 1, 2 | serce... - szepnął matce do ucha tym samym demonicznym 160 1, 2 | Kilku parobków odniosło go do tak zwanego belwederu i 161 1, 2 | krzewy, zasłaniające okna, do połowy wielkiego dachu wystrzelały. 162 1, 2 | przez matkę rozebrany aż do bielizny, przykryty. dobrze, 163 1, 2 | ręką, udał się na palcach do sąsiedniej śpiżami, której 164 1, 2 | zdwojoną energią zabrał się do dzieła. Rafał widział to 165 1, 2 | jest, ale nie mógł przyjść do siebie. Wspomniał sobie 166 1, 2 | zdołał wciągnąć na łydkę aż do kolana.~Tak dziwny był los 167 1, 3 | przymykając oczy. - Idź do wszystkich Arystofanesów!~- ,, 168 1, 3 | tego oto Sybarysa? Czemuż do Marsowego Pola wstręt powziął, 169 1, 3 | Przecie to takie proste i do wykonania łatwe...~- Ja 170 1, 3 | falami zanosił widnokrąg do szczętu, to się uciszał 171 1, 3 | Horacego, zbliżył się cicho do szyb i długo, z wytężoną 172 1, 3 | rozkoszy głosem wyszeptał do towarzysza:~- Ten chudy 173 1, 3 | rybak, Bobrzyk, przybija do brzegu! Nunc decet aut viridi 174 1, 3 | wychodzili na przechadzkę do ogrodu zbiegającego ku Wiśle 175 1, 3 | był widział przybijającą do brzegu. Jeszcze raz rzucił 176 1, 3 | czasem masz pyszne pomysły co do pytań! Skądże ja mogę wiedzieć, 177 1, 3 | trwoga wgniotła Rafałowi do gardła. Twarzy, piersi, 178 1, 3 | ich ustały, byli przemokli do suchej nitki. Zziębli. Rozwarte 179 1, 3 | wrócił z wiadomością, że do brzegu będzie kilkadziesiąt 180 1, 3 | obaj za łańcuch przykuty do dzioba barki i zaczęli ją 181 1, 3 | z góry, jak przystawiają do gardła ostrza swych krajów 182 1, 3 | lewą ręką, dowlókł Krzysia do calizny lodowej i wwalił 183 1, 3 | zimowe ubrania nasiąkły wodą do ostatniej nitki, nogi w 184 1, 3 | gdzie Sandomierz'? - mówił do towarzysza.~- Nie.~- Możesz 185 1, 3 | butami. Rzemień przywarł do nóg. Zdało się, że cholewy 186 1, 3 | mocy po nogach i zmusił do walki ze sobą. Okładali 187 1, 3 | Sandomierz!~Zbliżali się do niego od Opatowa. Gdy przybiegli 188 1, 3 | Opatowa. Gdy przybiegli do ogrodów miejskich, szli 189 1, 3 | szli po zapłociu ich aż do swego, w skok wdarli się 190 1, 3 | popróbował drzwi wiodących do sieni. Ku jego wielkiemu 191 1, 3 | dylach. Z sieni wchodziło się do stancji profesora. Trzeba 192 1, 3 | było minąć chcąc dostać się do ich studenckiego pokoiku.~ 193 1, 3 | kierowała się właściwie nie do towarzysza niedoli.~- Olbromski! - 194 1, 3 | w niej budzić, wstawać i do kolosalnych rozmiarów urastać 195 1, 3 | światło przez wąską szczelinę do podziemnej pieczary spadał 196 1, 3 | nagi wszedł z towarzyszem do izby profesora... Teraz 197 1, 3 | bezgranicznie bolesne, do cna rozszarpujące mość duszy 198 1, 3 | ze siebie ciche błagania do kogoś, kto go wybawi. I 199 1, 3 | Krzyś chory, łódź wędruje do Gdańska, a buty i mokre 200 1, 3 | gałązki brzozowej przycisnął do ziemi jej szyjkę, jak potem 201 1, 3 | książek pod pachą ruszył do liceum. Wszedł na schody, 202 1, 3 | ciszę płyt grobowych. Wpadł do klasy jeden z kolegów, drugi, 203 1, 3 | zamieni. Uciekać! Uciekać... do domu. Ale oto jakiś dźwięk, 204 1, 3 | zmieniały nastrój w inny aż do rdzenia. Tymczasem zeszli 205 1, 3 | czarne oczy, przejmujące do szpiku kości, zapierały 206 1, 3 | szczególny sposób. Jednych ciął do krwi od pierwszego uderzenia, 207 1, 3 | pierwszego uderzenia, innych do trzydziestu prawie bez bólu 208 1, 3 | Śmiał się przy tym i coś do siebie gwarzył z niemiecka 209 1, 3 | cmoknął.~Potem odszedł, wezwał do siebie kalafaktora Michałka, 210 1, 3 | W pewnej chwili wszedł do klasy jeden z nauczycieli 211 1, 3 | nauczycieli i zawołał Rafała do salki prorektora. Gdy tam 212 1, 3 | dyskutujący. Prorektor ubliżył się do studenta i, surowo patrząc 213 1, 3 | jakby wszystko, co miał do powiedzenia, wciągał w siebie 214 1, 3 | zamykał na klucz.~- Kto kogo do tego namówił: ty Cedrę czy 215 1, 3 | nożem... - rzekł półgębkiem do prorektora.~Wraz kazał swemu 216 1, 3 | narzucił na te ręce, ściśnięte do kupy jak gdyby klamrą, pętaczkę 217 1, 3 | głowę, na oślep rzucił się do walki. Nadciągnął Michałek 218 1, 4 | dwu tygodni nie dopuszczał do ucałowania ręki, nie spostrzegał 219 1, 4 | jego obecności i nie mówił do niego ani słowa. Winowajca 220 1, 4 | Z rozkazu starego pana do dnia budził go podstarości 221 1, 4 | oznaczone ilości snopów do młocki itd.~O świcie spotykał 222 1, 4 | musiał wracać na gumno. Aż do obiadu siedział w stodołach, 223 1, 4 | młócących zboże. Poobiedzie aż do zmierzchu, aż do upragnionej 224 1, 4 | Poobiedzie aż do zmierzchu, aż do upragnionej chwili wiania 225 1, 4 | mierzenia i odnoszenia ziarna do śpichlerza, spędzał w ten 226 1, 4 | zamknięte i klucze odniesione do kancelarii starego pana, 227 1, 4 | ulubienica rodzicielska, weszła do stancji Rafała i rzekła 228 1, 4 | kazał, żebyś z nami siadł do kościoła...~Rafał drgnął 229 1, 4 | Zofka Rafałowi szepnęła do ucha:~- Nie chodź z nami 230 1, 4 | młodzieńcu. Hańba prawie nie do zniesienia: stać na kościele, 231 1, 4 | towarzyszyła trwoga, aż do róż wiernego uśmiechu, wykwitających 232 1, 4 | wykwitających na ustach, aż do błyskawic szczęścia w prześlicznych 233 1, 4 | prześlicznych oczach, aż do wyznań zaprzysiężonych i 234 1, 4 | słowa nie przemówili wtedy do siebie. Zaraz po sumie Rafał 235 1, 4 | po sumie Rafał odjechał do domu.~Ta niedziela stała 236 1, 4 | żywioł bezduszny, przykuty do miejsca, i wówczas wszystkie 237 1, 4 | tylko odczuwał, że tęskni do wydobycia się - do szaleństwa. 238 1, 4 | tęskni do wydobycia się - do szaleństwa. Krzyczał na 239 1, 4 | prali, żeby cierpieć aż do obłąkania. Śniły mu się 240 1, 4 | wszystkich i dla niego samego aż do tych dni, położyć dłonie 241 1, 4 | jaki wiatr przyniósł je do uszu z karczem rybackich, 242 1, 4 | dziwne chwile umarły, zbierał do kupy wolę, żeby je wygnać 243 1, 4 | zedrzeć ohydną błonę przywarłą do serca. Ale nie chwile bieżące 244 1, 4 | wytchnienia szedł cichaczem do stajni i kęsy swego chleba 245 1, 4 | miejscu, wolno i lekko, iść do ręki jak pieszczone dziecko, 246 1, 4 | Często przychodził teraz do niej bez chleba, bez jabłek... 247 1, 5 | oblicze, wszedł wieczorem do sypialni, skąd właśnie wyniósł 248 1, 5 | List generała Buonapartego do Dyrektoriatu. Z głównej 249 1, 5 | Feldmarszałek Alvinzy zbliża się do Werony..."~- I Werony pewno 250 1, 5 | kilka regimentów węgierskich do wsi Arcole, która dla swego 251 1, 5 | niepostrzeżenie ze stolika i schował do kieszeni.~- Czytajże dalej. 252 1, 5 | niego spogląda.~Nim doczytał do końca szpalty, już cześnik 253 1, 5 | stancyjek, znalazł w mroku drzwi do swojej, zamknął je i upadł 254 1, 5 | kwadratowe wyimki, czyli zęby do chwytania nimi mutry zakręcającej 255 1, 5 | z dachu, całego od stóp do głowy. Wciągnął w nozdrza 256 1, 5 | prędko, pchnął drzwi i wszedł do stajni. Przez chwilę, stojąc 257 1, 5 | parsknęła kilkakroć, gdy do niej szedł, i dotknęła go 258 1, 5 | Basiu, Basiu... - szepnął do niej na przywitanie.~Szybko 259 1, 5 | zostawiając je na całą noc, aż do chwili swego powrotu, otworem, 260 1, 5 | Jechał topolową aleją, do obłąkania szczęśliwy. Suche 261 1, 5 | z tyłu, podniecał kobyłę do biegu, a zarazem dawał możność 262 1, 5 | powinien był zbliżyć się już do niej. Naprężył oczy i wyciągniętą 263 1, 5 | zboczyła. Rafał zmusił ją do powrotu i dotknął ręką słupa 264 1, 5 | równym kłusem jechał aż do opłotków, które były zadęte 265 1, 5 | związał ją mocno i przytroczył do siodła. Wywiódł kobyłę za 266 1, 5 | kąsał, przystawił ją bokiem do ściany, sam się skulił, 267 1, 5 | myśl, że już zbliżył się do miejsca swojego szczęścia. 268 1, 5 | ogarnęło go niemiłe uczucie. Do domu było już daleko, a 269 1, 5 | domu było już daleko, a i do celu podróży nieblisko. 270 1, 5 | jechał polem noga za nogą aż do miejsca z dawna przewidzianego.~ 271 1, 5 | przewidzianego.~Oczy przywykłe do ciemności wyróżniły czarną 272 1, 5 | czasie deszczu stawiano konie do kucia. Był tam nawet w kącie 273 1, 5 | całą wiązkę rzucił w żłób, do którego uzdę przywiązał 274 1, 5 | ogrodowej, która prowadziła do dworu. Niskie drzewa owocowe 275 1, 5 | Zdawało mu się, że nie trafi do dworu. Raz sądził, że ten 276 1, 5 | darniowa ławka, tej nocy zadęta do znaku. Naokoło sypały się 277 1, 5 | światełko w ścianie prostopadłej do tej, przy której stał.~Biały 278 1, 5 | puchu śniegowym, dotarł do otworu wyciętego w drewnianej 279 1, 5 | przed chwilą zabierając się do snu. Powieki spuszczone 280 1, 5 | policzki. Oczy Rafała przywarły do jej ust rozchylonych, do 281 1, 5 | do jej ust rozchylonych, do jej czoła, na którym osiadła 282 1, 5 | pierwszego wrażenia. Złudzony do żywego, wlepiał w nie znowu 283 1, 5 | go spotkać`? Zbliżył się do kamiennych stopni ganku 284 1, 5 | Śnieg zasypywał ich od stóp do głów. Obok darniowej ławeczki, 285 1, 5 | żłobie.~- Sam?~- Sam. Chodźmy do niego...~- Nie, boję się 286 1, 5 | kożuszka i przywarł ustami do piersi odkrytych. Usunęła 287 1, 5 | A kiedy znowu zniżał się do ramion, nie doznał już oporu.~ 288 1, 5 | się, złamała i przytuliła do piersi. Przygarnął ją ze 289 1, 5 | Przygarnął ją ze czcią, przyjął do siebie ufną, cichą, posłuszną. 290 1, 5 | czarę rozkoszy zbliżoną do ust, zawrzeć w nazwie ów 291 1, 5 | sercu, który go przenikał aż do szpiku kości. Duch jego 292 1, 5 | na mgnienie oka przywarła do niego w pocałunku ciał i 293 1, 5 | stróżem nocnym i wabiła do siebie psy. Nie wszystkie 294 1, 5 | psy. Nie wszystkie jednak do niej przyszły. Kilka z nich 295 1, 5 | ledwie zdążył przypaść do konia, odwiązać supeł cuglów 296 1, 5 | strzelistych pian wylatywały do góry, ponad konia. Kiedy 297 1, 5 | powieka. Przywierał ustami do stromych piersi i w oczarowaniu 298 1, 5 | zwierzęcy ryk, skierowany do wysokich poszeptów i tajemniczych 299 1, 5 | brnęła przez dawne śniegi, do piersi jej sięgające. Nogi 300 1, 5 | z lekka ją tylko zwracał do wiatru. Wspominanie było 301 1, 5 | przylatywały wspomnienia. Wchodziła do serca jej wesołość tak szczera 302 1, 5 | skrzypienie drzew. Podjeżdżał tedy do wielkiego lasu, a z takiej 303 1, 5 | siekący rózg brzozy, zgiętych do samej ziemi... Nade wszystkim 304 1, 5 | to przedsięwziąć i wracać do swych widzeń miłosnych. 305 1, 5 | uczuł tylko uderzenie krwi do głowy. Schylił się, ręce 306 1, 5 | siekła policzki. Wicher go do kości przejął. W tym biegu 307 1, 5 | głosem, przychylając głowę do szyi kobyły, przez ściśnięte 308 1, 5 | parowy, a zbierając nogi do kupy wypadała z nich lwimi 309 1, 5 | pościg ją doganiał. Gdy do jej uszu doleciał osłuch 310 1, 5 | żywe ciało od gardzieli do brzucha. Tylko gruby pas 311 1, 5 | rozwścieczonymi ruchami nóg wilczych do kieszeni rajtuzów i w mgnieniu 312 1, 5 | wreszcie opadły. Zbliżył do zdruzgotanej mordy twarz 313 1, 5 | wietrzny szum i przypadł do drzewa. Objął pień rękoma, 314 1, 5 | samotny jarząb przydrożny, do pół zadęty przez wiotkie 315 1, 5 | śniegi. Rafał schował klucz do kieszeni, wdrapał się na 316 1, 5 | rękoma, skulił, przywarł do drzewa. Rozum jego wydarty 317 1, 5 | chodniku, który wiedzie do umarłych...~- O, Boże! O, 318 1, 5 | Wtedy Rafał przyczołgał się do niego i runął nań z boku.~ 319 1, 5 | półnagie widmo; od stóp do głowy staplane we krwi, 320 1, 5 | długich namysłach wrócił do zestrachanych koni, znalazł 321 1, 6 | w zaspach... A nim wzrok do szyby przyleciał, porywał 322 1, 6 | Golejowskie. No, dobrze. Wchodzi do tego lasu i patrzy: stoi 323 1, 6 | idzie, idzie, aże przyszedł do wielkiego miasta, do Krakowa. 324 1, 6 | przyszedł do wielkiego miasta, do Krakowa. Wlazł na rynek 325 1, 6 | północku drzwi się otwarły i do tego zołmierza pakuje się 326 1, 6 | zawrzaśnie: "Chinajta, psiekrwie, do śnapsaka!" Tak wszystkie 327 1, 6 | Tak wszystkie diabły bach do torby! Zołmierz wtedy związał 328 1, 6 | na wargach. Schylił się do widma z szeptem:~- Zawieź 329 1, 6 | bladą twarz... Przytulił do siebie ten widok, pochłonął 330 1, 6 | Zgarbiony dziad mówi:~- Gádá do mnie ten Franek Dyląg, że 331 1, 6 | tamtego, za króla, chłopa choć do wojny nie gnali. Pan z panem 332 1, 7 | psów we wsi przylatywały do niego. Ledwie je słyszał 333 1, 7 | ledwie widział. Od chwili do chwili ciskał nim niezwalczony, 334 1, 7 | śmierci, Rafałek wychudł do cna i sczerniał. Ale dopiero 335 1, 7 | dopiero gdy zaczął przychodzić do zdrowia, zrodziła się druga 336 1, 7 | jego winy Helenę wywieziono do Krakowa czy do Warszawy, 337 1, 7 | wywieziono do Krakowa czy do Warszawy, do Paryża czy 338 1, 7 | Krakowa czy do Warszawy, do Paryża czy do Berlina, że 339 1, 7 | Warszawy, do Paryża czy do Berlina, że padło jakieś 340 1, 7 | dołach, jakby się miały do znaku wypalić. Nie sypiał 341 1, 7 | nadchodzące kroki, a budził się do tej straszliwej prawdy, 342 1, 7 | powrotem, tłukąc się od ściany do~ściany. Na podłodze zaczerniały 343 1, 7 | przebywanie w nim tylko do chwili wyzdrowienia. Osobliwie 344 1, 7 | straszny stosunek cześnika do starszego syna. Przypomniano 345 1, 7 | młodszy mógł przyjść w domu do zdrowia. Rany z pokąsań 346 1, 7 | nie pokazywać na oczy aż do dalszego rozkazu. Stał już 347 1, 7 | Matka słała go skrycie do owego starszego brata, który 348 1, 7 | pragnęła tedy, wysyłając do niego młodszego, ratować 349 1, 7 | Owszem, musiała udawać, że do tej chwili nie przepuściła 350 1, 7 | prosta, i najlichszą bryczkę do wywiezienia Rafała. Cześnik 351 1, 7 | skierowane nie wiedzieć do kogo:~- Czy ten złodziej 352 1, 7 | zawierały wszystką od początku do końca matczyną miłość. W 353 1, 7 | wygnaniec ledwo zrozumiał, co do niego mówią. Pożegnał matkę, 354 1, 7 | parowów albo przylepione do wyniosłych ścian z gliny, 355 1, 7 | snując się od jednej zagrody do drugiej, sam jeden tylko 356 1, 7 | snach i widzeniach, już do celu nie doprowadzi, że 357 1, 7 | wszystkie szczeble tęsknoty aż do ostatnie go. Było to ciężkie 358 1, 7 | hacelami. Gdy kowal zabrał się do tej roboty, zeskoczył z 359 1, 7 | bryki. Ociężale zbliżył się do sztachet ogrodu i stanął 360 1, 7 | wiśni i jabłonek. Z ran, do żywego zadanych drzewom 361 1, 7 | olbrzymie jak świat, aż do tej chwili i miejsca. I 362 1, 7 | dżdżów okiennica zgrzytała do taktu z ich melodyjnym pląsem, 363 1, 7 | później znowu lepszą drogą, aż do Staszowa. Po kilkogodzinnym 364 1, 7 | a sam chętnie wziął się do miętoszenia żuchwą partyki 365 1, 7 | niewoli wzrok znowu przywierał do zgasłych końskich oczu, 366 1, 7 | zgasłych końskich oczu, do ich siły wyczerpanej, do 367 1, 7 | do ich siły wyczerpanej, do oczu przeżytych, a tak niedościgle 368 1, 7 | południa, w słońcu, co pali aż do zgnicia wszelkiego truchła, 369 1, 7 | chwasty wodnymi, wywracała do gwiazd rozbłyskujących w 370 1, 7 | błoniastą rękę i niesie do ust piszczałeczkę, wykręconą 371 1, 7 | radosnym uśmiechem, przyciskał do serca wszystką mocą duszy, 372 1, 7 | duszę wpośród ukłonów aż do ziemi i wpośród dymów wonnego 373 1, 7 | strzały w jasny lazur aż do samego zenitu, w zagięciach 374 1, 7 | płaczu, przycisnął usta do policzków, do powiek mokrych 375 1, 7 | przycisnął usta do policzków, do powiek mokrych i słonych 376 1, 7 | drugi, tamtemu trzeci... Do tego trójdźwięku przyłączył 377 1, 7 | spalone przed dwoma laty do przyciesi. Stały jeszcze 378 1, 7 | nad zburzonymi ścianami, do pół strącone kominy i piecowiska 379 1, 7 | górzystą, leśną i dążyli do miejsca przeznaczenia. Nigdy 380 1, 7 | leśnym szlakiem jechali aż do wieczora. Korzenie świerków 381 1, 7 | ich korę. Słońce wnikało do głębi lasu i promienie jego 382 1, 7 | nawisłych powiek.~Szeptał do niego jak do brata:~- Cieniu, 383 1, 7 | powiek.~Szeptał do niego jak do brata:~- Cieniu, mój cieniu...~ 384 1, 7 | wyzyskaną była każda skiba aż do przykopy, te zapomniane 385 1, 7 | przenigdy nie odezwie się do niego ta mowa... Jechał 386 1, 7 | Rafałowi przyszła teraz do głowy myśl, że i brat może 387 1, 7 | się dźwigał ku górze aż do dworu. Bez turkotu, bez 388 1, 7 | zeskoczył z bryczki i wszedł do sieni. Gdy stukał w ciemności, 389 1, 7 | odsunął się i Rafał wszedł do pokoju. Gdy się znalazł 390 1, 7 | pamiętał. Kapitan przycisnął go do piersi i bez słowa, długo 391 1, 7 | Zdrowe...~- Zdrowe... Mama tu do mnie za tobą nie przyjedzie?~- 392 1, 7 | Po chwili odwrócił się do służącego, który stał przy 393 1, 7 | niejaki, a potem zwrócił się do Rafała s: zapytaniem:~- 394 1, 7 | wałacha i kobyłę Margolę do wywiezienia, jak trupa na 395 1, 7 | mną... Oddał mię ojciec do szkoły kadetów. Nie byłem 396 1, 7 | lato zwykle zabierał mię do siebie jeden przyjaciel 397 1, 7 | ze szkoły. Przyjechałem do Tarnin pierwszy raz, gdym 398 1, 7 | wydźwigniem. Gdym wrócił do dom i zaczął rozmawiać z 399 1, 7 | niby na skrzydłach lecieli do czegoś innego. Piotr zadawał 400 1, 7 | Idź spać, stary:.. - rzekł do niego Piotr nie przerywając 401 1, 7 | jednej sprawy rozmowa skakała do zgoła innej. Nie spostrzegli 402 1, 8 | mającym niejakie podobieństwo do niego samego, wydzierał 403 1, 8 | i inne roboty. Jak kilof do Urysia, tak znowu Uryś z 404 1, 8 | swojej figury podobny był do drzewa, do wierzby, do pnia 405 1, 8 | figury podobny był do drzewa, do wierzby, do pnia z krzywymi 406 1, 8 | był do drzewa, do wierzby, do pnia z krzywymi korzeniami. 407 1, 8 | gałgańskie upodobniło się całkiem do kory.~Teraz, gdy pan kapitan 408 1, 8 | zaczął trzebić pustki, jego do tej roboty najmuje. Dawniej, 409 1, 8 | zawsze mówi - bez urazy- goj do Żyda, on nie mówił nawet 410 1, 8 | nie mówił nawet jak Żyd do Żyda. Raz to on przyszedł, 411 1, 8 | mówił takie wielkie słowo do najbiedniejszego Żydka z 412 1, 8 | szorach z herbami, zaprzężona do wolantki suto platowanej. 413 1, 8 | pięknym ukłonem zbliżał się do siedzących.~- Książę Gintułt - 414 1, 8 | Książę Gintułt - szepnął do brata kapitan:~Rafał z oniemiałym 415 1, 8 | Gintułt podszedł z uśmiechem do kapitana i serdecznie ściskał 416 1, 8 | choć mógłbym gniewać się do woli za wstręt, jaki żywisz, 417 1, 8 | widoczne symptoma to bicie krwi do piersi, do gardła, z czego 418 1, 8 | to bicie krwi do piersi, do gardła, z czego częste krwotoki. 419 1, 8 | ruszać. A że czynsz płacę do skarbu grudzieńskiego accuratissime, 420 1, 8 | wonną chustką. Chowając ją do kieszeni, schylił się i 421 1, 8 | korpusu, dla braku kawalerów do tańca, zapraszano na pokoje 422 1, 8 | nager, va au fond. Ja należę do bardzo złych pływaków. O 423 1, 8 | był bardziej niż ty gotów do hazardu życia. Ale też... 424 1, 8 | dalej.~- Toż pamiętam aż do tej chwili sejmiki. Sejmiki! - 425 1, 8 | się tu i owdzie, łudząc do reszty, że się jest w obozowisku 426 1, 8 | szable. Tegoż dnia wzięli się do rabunku sklepów żydowskich, 427 1, 8 | rabunku sklepów żydowskich, do wybijania szyb, odrywania 428 1, 8 | pod Bracławiem, powroty do obozu nad ranem z nocnych 429 1, 8 | w dumaniu nawrót wiedzie do tych rozkosznych futorów 430 1, 8 | taiły w przestrzeni stepu. Do rozkosznych miłostek, do 431 1, 8 | Do rozkosznych miłostek, do hucznych pijatyk, dzielnych 432 1, 8 | jakby się chciał schylić do nóg księcia. Rafał, który 433 1, 8 | zębami. Po chwili zwrócił się do księcia i prześliczną chudą 434 1, 8 | dłońmi wzdłuż bioder.~- Do nóg panu dziedzicowi!... 435 1, 8 | Nie jestem stworzony do bukolik. Szczególnie po 436 1, 8 | najbardziej żywo uczułem nienawiść do tego wszystkiego, czymeś 437 1, 8 | Mam nieprzełamany wstręt do tych szlachetnych słabości, 438 1, 8 | tych szlachetnych słabości, do owej dobrej niemocy, której 439 1, 8 | powietrzu sejmu, a teraz to już do cna... Przekładam potęgę 440 1, 8 | twoje oczy szczęśliwe aż do śmierci, zapalane po dawnemu, 441 1, 8 | świat, ogarnia mię duma, że do niego z krwi, z mięsa, z 442 1, 8 | wspaniałego serca... Każda do Rzeczypospolitej droga zawalona 443 1, 8 | Lafontena.~- Nie mów już więcej do mnie, mości panie... - cicho 444 1, 8 | o pień lipy, zbliżył się do swego pana i zaczął do niego 445 1, 8 | się do swego pana i zaczął do niego coś mówić jąkając 446 1, 8 | go jak niemowlę i niósł do domu. Piękna głowa Piotra 447 1, 8 | odchodzącymi. Gdy żołnierz wszedł do pierwszej stancji i był 448 1, 8 | i drugi. Rafał przypadł do niego.~Michcik z wolna, 449 1, 8 | klamki:~Książę Gintułt wszedł do izby. Cicho zbliżył się 450 1, 8 | izby. Cicho zbliżył się do zwłok kapitana, schylił 451 1, 8 | nieboszczykowi. Rafał wyszedł do drugiej izby, która zmarłemu 452 1, 8 | oknem mieścił się stolik do pisania z szufladą zamkniętą 453 1, 8 | podrywała z miejsca. Wtem do izby wszedł znowu Michcik 454 1, 8 | siebie. Pieniądze wsypał do kieszeni z niemałym zadowoleniem. 455 1, 8 | zabrały mu cały czas aż do zmierzchu.~Ściemniało się, 456 1, 8 | stopień służył, i nie mówiąc do siebie patrzeli w noc. Jarzące 457 1, 8 | grubym szczerozłotem wysłana do onego przedwiecznego kraju 458 1, 8 | wówczas cisza była wszędy aż do następnego momentu, kiedy 459 1, 8 | idąc i powracając od ściany do ściany, bez końca, po izbie 460 1, 8 | Czemużeś się uniżył aż do ran moich wylewających krew 461 1, 8 | wylewających krew zropiałą, aż do wzdrygnień i tchórzliwych 462 1, 8 | tchórzliwych skuleń ciała, do wstrętnego cierpienia, do 463 1, 8 | do wstrętnego cierpienia, do przestrachu rozsiewającego 464 1, 8 | rozsiewającego milczenie, do potu zmazującego czoło i 465 1, 8 | potu zmazującego czoło i do nikczemnych łez?~Czemuż 466 1, 8 | kiedykolwiek przenika ją aż do samego dna.~O, Boże, którego 467 1, 8 | widnokręga, a wracają nie do mózgu, lecz do serca, i 468 1, 8 | wracają nie do mózgu, lecz do serca, i walą się w spracowane, 469 1, 9 | pogrzebu. Michcik ruszył do miasta Włoszczowy po trumnę, 470 1, 9 | Włoszczowy po trumnę, a Rafał do proboszcza w Grudnie. Tam 471 1, 9 | jeszcze dnia przeniesione do kościoła. Wrócił tedy do 472 1, 9 | do kościoła. Wrócił tedy do Wygnanki i zajął się wysłaniem 473 1, 9 | wysłaniem listu przez umyślnego do rodziców. Nim napasiono 474 1, 9 | strugami. Michcik, przemokły do suchej nitki, wrócił z trumną 475 1, 9 | asysty w czasie przewiezienia do kościoła zwłok kapitana. 476 1, 9 | rozmiękłej drogi. Mimo to żadna do powozu nie wsiadła. Dopiero 477 1, 9 | wytrwali w pochodzie. Ubłoceni do kolan, w nocy już zbliżali 478 1, 9 | w nocy już zbliżali się do Grudna. Deszcz nacichł, 479 1, 9 | Gdy orszak zbliżał się do alei grudzieńskich, Rafał 480 1, 9 | Odzywał się półgłosem do Michcika, pytał go o różne 481 1, 9 | rózgi, czuby ich sięgały do czarnego nieba, a liście 482 1, 9 | masz zamiar udać się? Czy do domu?~- Nie, broń Boże!~- 483 1, 9 | Proszę waćpana po pogrzebie do mego domu - rzekł książę 484 1, 9 | Grudnie.~Książę przywołał do siebie skinieniem jakiegoś 485 1, 10| a za oknem zwieszała aż do ziemi gałęzie przecudna, 486 1, 10| książęcego dworu przemówił do niego magnackim urokiem 487 1, 10| potwornych ranach i bliznach...~Do tej alei spływało z góry 488 1, 10| góry światło zielone, jakby do groty lodowca Rodanu.~Pierwszą 489 1, 10| łóżka tackę z przyborem do kawy i z bułkami. Kawa była 490 1, 10| że Rafał nie śpi, wszedł do izby i rzekł:~- Pan marszałek 491 1, 10| marszałek kłania się i prosi do obiadu...~- Do obiadu? - 492 1, 10| się i prosi do obiadu...~- Do obiadu? - krzyknął śpioch 493 1, 10| twarzy znajomej! Od grupy do grupy Rafał posuwał się 494 1, 10| wtedy?~Krew mu uderzyła do głowy... Zostać między lokajstwem... 495 1, 10| Czyż z powrotem wracać do swej kryjówki?~Głowa mu 496 1, 10| Nierychło podniósł łyżkę do ust. Zrazu tak miał wzrok 497 1, 10| najpiękniejszej, bokiem do niej siedział książę Gintułt. 498 1, 10| siostry księcia, podobne do niego bardzo, szczególnie 499 1, 10| sakramentalnym namaszczeniem zupy do ust, gdy wtem gruby głos 500 1, 10| się bał, żeby ci jej ręka do ucha nie zaniosła? Młodzieniec