Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
zdziwil 6
zdziwiona 1
zdziwiony 2
ze 1951
zebach 3
zebami 26
zebata 1
Frequency    [«  »]
4579 na
2702 nie
2482 do
1951 ze
1827 to
1722 a
1602 jak
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

ze

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1951

     Tom, Rozdzial
1 1, 1 | leśnym. Zdawało się chwilami, że nikły dwugłos jeszcze brzmi 2 1, 1 | nic.~Naokół stały jodły ze spłaszczonymi szczytami 3 1, 1 | deszczu w toni jeziora. Ze szczytów zlatywał pyłek 4 1, 1 | dostrzegalny, tak lekki, że stał długo w powietrzu migocąc 5 1, 1 | sam długi sopel, zwisając ze zdrewniałego mchu, z kory 6 1, 1 | nieruchome, a wielki śniat, ze skrętami i kłębami jak wyprężone 7 1, 1 | zasadom Rafał zeszedł był ze stanowiska i chyłkiem dotarł 8 1, 1 | posłał, łudziło mu się, że i las z nim razem słucha. 9 1, 1 | wypłynął gnuśny powiew, ze snu twardego obudzony szept, 10 1, 1 | nicestwiało w otchłani. Zdało się, że ten śpiew zaklęty, mieszkający 11 1, 1 | drzewach, coś wypomina, że woła... W jasnym powietrzu, 12 1, 1 | lasów, zdało się Rafałowi, że płynąć będzie przez jego 13 1, 1 | drzewka wiśniowe. Zda się, że to chmurki wiosenne, obłoczki 14 1, 1 | knieję; wreszcie, zda się, że biją jak dzwony. Cztery 15 1, 1 | woda. Oślizgłe, czarne kije ze zgniłymi gałęziami leżą 16 1, 1 | tenor. Rafał ocknął się jak ze snu i machinalnie dźwignął 17 1, 1 | powiewy ciepłego wiatru i ze wszystkich drzew leciały 18 1, 1 | południowym stoku łańcucha gór, że tylko młode ucho mogło rozróżnić 19 1, 1 | potrąconych gałęzi.~Ujrzawszy, że znowu jest sam na tym miejscu, 20 1, 1 | misterium tajemne, Rafał ze wściekłością cisnął strzelbę 21 1, 1 | leżał na ziemi, pękając ze złości: Po chwili jednak 22 1, 1 | być mogło. Myślałem se, że tego koziełka to przecie 23 1, 1 | krople wody sączyły się ze świerkowych gałęzi. Pyszna 24 1, 1 | sobie na plecy to brzemię ze zdumiewającą siłą. Poszli 25 1, 1 | Nie wiedziałeś; prawda? że ja tu czekam na stanowisku. 26 1, 1 | na mnie. Słyszałem tylko, że walą za drzewami, ziemia 27 1, 1 | doskonałych i gołym wozem, że to tylko koła były i ozwora, 28 1, 1 | patrzy. Ma se kloc tylośny, że byłby z niego wał do młyna. 29 1, 1 | rozsunęli wóz jak najdłużej, że się poślednie koła ino-ino 30 1, 1 | Jak świat światem ludzie ze solą jedzą. Trza w króbkach 31 1, 1 | starym Szafrańcu, co miał ze sto lat abo więcej, że go 32 1, 1 | miał ze sto lat abo więcej, że go to samo ślepiami widzieli.~- 33 1, 1 | zaprzysięgli się. Wyśli, pedają, ze swoją fuzyjczyną i stanęli 34 1, 1 | bokiem. Dopieroż zobaczyli, że miał między rogami krzyż 35 1, 1 | między rogami krzyż złoty i że z onego takie światło w 36 1, 1 | strach, jak se wspomnieli, że oni do takiego gada chcieli 37 1, 1 | ścierpiał. ~Chłop udał, że nie słyszy, i ciągnął dalej:~- 38 1, 1 | rzecz.~- A przecie gadają, że Górno, Krajno, Porąbki, 39 1, 1 | ciężarem. Doznał wrażenia, że mu w barach kości pękły. 40 1, 1 | mu w barach kości pękły. Ze ściśniętymi zębami, oddechem 41 1, 1 | przed kurną chatą, zadętą ze wszech stron przez górskie 42 1, 1 | ku Czarnej Nidzie, która ze strumieni górskich urasta. 43 1, 1 | jednocześnie śniło mu się, że przez daleką, śpiącą, 44 1, 1 | bele jakie, poszły w pola ze skomleniem i strąbić ich 45 1, 1 | Rafałowi twarz tak naziębła, że nie mógł mówić. Z gościńca 46 1, 1 | wiesz?... to mię cieszy, że matczysko będzie kontente. 47 1, 1 | lżejszych butach i łosiej kurcie ze srebrnymi guzami. Twarz 48 1, 1 | Galicji. Ja do tego kraju ze Lwowa wydelegowany, kiedy 49 1, 1 | co za drogi! Ja myślałem, że tylko w Karpackich Wielkogórach 50 1, 1 | Zajęty był wykręcaniem ze strzelb nabojów i przemywaniem 51 1, 1 | sztuki potrafi, choć przecie ze mną trzydzieści lat za zwierzem 52 1, 1 | zwierzem chodzi, a chwali się, że kszykowi, jaskółce w lot 53 1, 1 | wtedy! Bo to jechał na dziku ze siedm pacierzy, nim mu wszystkie 54 1, 1 | jego duszą! - Olchowskiego ze szkół, gdziem się tyle że 55 1, 1 | ze szkół, gdziem się tyle że wałkonił i po wagarach chodził. 56 1, 1 | jak się to stało... Dość, że mię... te... puścił. Rzuciłem 57 1, 1 | Ci, Panie Jezu, ślubuję, że już nie wyjdę!" Otóż i siedzę 58 1, 1 | wilk. Widzisz waszmość, że jadłem dość w tym Krakowie 59 1, 1 | spieczonego... Zważ waszmość, że działa się ta sprawa w roku 60 1, 1 | liniach. Wyszli mieszczanie ze swymi cechami, świeckie 61 1, 1 | wielki z obydwóch Galicjów, że Sukiennice nie mogły wszystkich 62 1, 1 | jako wiarogodny świadek, że sześć tysięcy najprzedniejszej 63 1, 1 | do rana z radości hulało, że te... I toasty, i okrzyki... 64 1, 1 | wenecki sztylet tak szybko, że ten ruch ledwie zdołały 65 1, 1 | przez kilka chwil sypało się ze ścian i powały.~Rafał podszedł 66 1, 1 | podszedł do zegara i sprawdził, że czarny znak żołędnego asa 67 1, 1 | odpędzenia dymu. Widząc, że Kacper z pośpiechem nabija 68 1, 1 | zwierzchności gruntowej, że liczba dni roboczych, jakie 69 1, 1 | tego, co mówił urzędnik, że ledwie ruch pana spostrzegł.~- 70 1, 1 | do pełnomocnego komisarza ze skargą szedł-ciągnął urzędnik 71 1, 1 | rzekł szlachcic wstając ze swego miejsca. -Ja tu jestem 72 1, 1 | komisarz z dumą, wstając ze swego miejsca.~Po chwili 73 1, 1 | zwrócił się do strzelca ze słowami:~- Zawiadomić wójta 74 1, 1 | mi Jawór obębni po wsi, że jutro mają się zejść wszyscy, 75 1, 1 | karę Tomek Zalesiak za to, że się dobierał do mego lamusa. 76 1, 1 | uroczyście wielmożnemu panu, że to się nie stanie - mówił 77 1, 1 | zduszonej gardzieli. Wstał ze swego miejsca i zaczął chodzić 78 1, 1 | Sen jego był tak twardy, że nawet nowy strzał wuja tylko 79 1, 1 | podniósł głowę. Zdało mu się, że dopiero co zasnął i chwileczkę 80 1, 1 | zasnął i chwileczkę drzemał. Ze zdumieniem też spostrzegł, 81 1, 1 | zdumieniem też spostrzegł, że jest rozebrany i leży pod 82 1, 1 | tłumacząc mu ochrypłym głosem, że dzień krótki. Zmusił go 83 1, 2 | potoczystej, z ogonem i obszyciem ze złotego masyfu.~Pamiętał 84 1, 2 | ręce w bufiastych rękawach ze śliskiego atłasu, które 85 1, 2 | widać, i Rafał pewien był, że nie patrzą. Jakże czarodziejsko, 86 1, 2 | Zdało się pomimo wszystko, że to uśmiech ów skryty, niewidoczny, 87 1, 2 | larendogrą. I były chwile, że jak przykuty, jak we śnie, 88 1, 2 | prawdomównością w każdym tonie, że wszystkie sanie wybuchnęły 89 1, 2 | cieślowie takie topory,~Że wycinają lasy i bory...~ 90 1, 2 | którym nogi trzymamy. Tyle że z nami jedziesz, jak i on...~- 91 1, 2 | za trumną.~Rafał płonął ze wstydu, ale w tonie mowy 92 1, 2 | sanek. Przez chwilę myślał, że za ten krok będzie cierpiał 93 1, 2 | podniósł głowę i spostrzegł, że cały łańcuch sanek zjeżdża 94 1, 2 | czy do Rafała.~On czuł, że musiała się przy tym strasznie 95 1, 2 | strasznie zaczerwienić, że cała stanęła w ogniu, bo 96 1, 2 | zawołanego mazura. Okazało się, że pierwsze sanie wiozą napotkanego 97 1, 2 | strasznie! Śnił mi się po nocach ze swoim czerwonym językiem. 98 1, 2 | śmieszne, zdaje mi się, że stoi za oknem na deszczu, 99 1, 2 | czynić. Jedni utrzymywali, że wypadnie objechać na 100 1, 2 | Dobra krew...~- Widać zaraz, że dumna sztuka...~- Po ojcu, 101 1, 2 | wybuchem radości, pląsaniem ze szczęścia. Oczy, złączone 102 1, 2 | panie bracie?...~- Dlatego, że to despekt dla szlachcica, 103 1, 2 | mruknął. Rafał wiedział, że z tych badań dobrego nic 104 1, 2 | Kawaler z bólem podciął klacz, ze wściekłością przechylił 105 1, 2 | gdzie był już tłok taki, że obrócić się nie było sposobu, 106 1, 2 | wesoło, ale czuli to wszyscy, że o tańcach w tym domu nie 107 1, 2 | Matki Boskiej Sulisławskiej ze sczerniałymi od starości 108 1, 2 | Nierychło spostrzeżono, że jest to prosta, stara kuchnia 109 1, 2 | figiel gracki! - wołano ze wszech stron.~- To po naszemu!~- 110 1, 2 | okna, a gdy się okazało, że na głucho zabite gwoździami, 111 1, 2 | z galonami.~Rafał płonął ze wstydu, gdy nie postrzeżony 112 1, 2 | chwili kiedy spostrzegał, że tańcząc z kim innym była 113 1, 2 | Były chwile nadziemskie, że szli obok siebie z utopionymi 114 1, 2 | zaczarowani przez uśmiechy omdlałe ze szczęścia. Zdumienie przenikało 115 1, 2 | miłość do tego młodziana, że razem z nim udał się do 116 1, 2 | sąsiedniego pokoju i zaczął mu ze łzami wyjawiać najsekretniejsze 117 1, 2 | tych zwierzeń spostrzegł, że przez sionkę przyległą przesunęła 118 1, 2 | stamtąd.~Zdawało mu się; że teraz już z radości nie 119 1, 2 | czasy, kielich i płacząc ze szczęścia rzewnymi łzami 120 1, 2 | rześki, szczęśliwy i radosny, że same nogi drgały:~W Krakowie 121 1, 2 | W pewnej chwili ujrzał, że tłum mężczyzn stojących 122 1, 2 | przed nim rozsunął się i że jedna z panien tańczących 123 1, 2 | przez jego usta tak cicho, że tylko ona mogła posłyszeć 124 1, 2 | tak niesłychanie szczerym, że wszyscy obejrzeli się i 125 1, 2 | Rafciu, Rafciu, chodź ze mną, błagam cię na wszystko. 126 1, 2 | lekkomyślnie obwisłymi ruchy, że matka zmuszona była wesprzeć 127 1, 2 | drzewa. Stał w głębi ogrodu. Ze starości zapadł. się w ziemię, 128 1, 2 | mógł poznać. Drżał na myśl, że jest sam jeden w jakimś 129 1, 2 | poduszką, siadł w kucki i ze zdwojoną energią zabrał 130 1, 2 | przymkniętej okiennicy. Z dala, ze dworu, dochodziły tony muzyki 131 1, 2 | siły, bez względu na to, że złowrogo trzeszczała. Długo 132 1, 2 | panny Helenki. Był pewny, że znalazł już wszystko, gdy 133 1, 3 | Rafał siedział na krześle ze skurczonymi nogami, palce 134 1, 3 | głową "wonnościami zlaną", że innej rady nie ma. Musisz 135 1, 3 | wiklowy chłód. Zda się, że to miejsce, przez które 136 1, 3 | widzisz? To majster!~- Właśnie że nic nie widzę... - z rozpaczą 137 1, 3 | się był niepisany zwyczaj, że gdy wieczór zapadał, obadwaj 138 1, 3 | przechodzących izraelitów, a nawet, ze smutkiem wyznać to trzeba, 139 1, 3 | ogrodu ukazał się malec ze sztyftu, dostawał niezliczoną 140 1, 3 | kościołów. Z łodzi wydawało się, że w okrąg sunie zniszczony 141 1, 3 | nawałnic zimy. Były momenty, że płynęła wprost na łódź tafla 142 1, 3 | bełtu tafle kry lodowej i ze śliskim szczękiem miotały 143 1, 3 | je w górę. Zdarzało się, że jakaś gruba tafla jak skała 144 1, 3 | Raz, dwa! - krzyczał Rafał ze wściekłością w głosie i 145 1, 3 | naprzód. Wtedy poznali, że w koronie strzelistego 146 1, 3 | łódź wolno, jak komięga ze zbożem, poszła tam, dokąd 147 1, 3 | huśtać. Krzyś rozumiał, że pragnie uchronić od oblepienia 148 1, 3 | Z nagła uczuli obadwaj, że ich znowu główny wart porywa. 149 1, 3 | miejsce wiosłem i znalazł, że to jest jednolity lód, zachowany 150 1, 3 | słuszność. Ja mu dam tyle, że będzie nawet zadowolony 151 1, 3 | Gdy wrócił z wiadomością, że do brzegu będzie kilkadziesiąt 152 1, 3 | Znienacka Rafał zauważył, że jego nogi wolno zanurzają 153 1, 3 | zjeżyło na głowie, bo uczuł, że to cała ta olbrzymia kra 154 1, 3 | okruchy lodu obsiadają go ze wszech stron, z dołu, z 155 1, 3 | zaczął gramolić... Widzieli, że giną bez ratunku, bo znowu 156 1, 3 | długiej męczarni uczuli, że niski ląd staje się coraz 157 1, 3 | Dotknął go ręką i uczuł, że drży. Sam także ledwie mógł 158 1, 3 | zimno i martwo myśląc, że już nic nie poradzi. Dreszcze 159 1, 3 | co mocy w palcach. Zdarł ze siebie koszulę, spodnie 160 1, 3 | przywarł do nóg. Zdało się, że cholewy skórą ciała. 161 1, 3 | ubranie w pasy i odarł go ze wszystkiego. Tamten leżał 162 1, 3 | nogach i zmusił do walki ze sobą. Okładali się pięściami 163 1, 3 | dobre, gdy Rafał wrzasnął, że muszą lecieć Co tchu, bo 164 1, 3 | się ku górze, i poznali, że na Sandomierskim Płaskowyżu. 165 1, 3 | zabłoconą prawicę - przysięgam, że to ja jestem winien.~- Czemu 166 1, 3 | wątpliwe, to tylko jest pewna, że ta sprawa się wykryje.~Oczy 167 1, 3 | stanie rzeczy. Wiedział, że go nic dobrego nie czeka. 168 1, 3 | łobuz pod wąsem. Wiedział, że nazajutrz będzie zmuszony 169 1, 3 | ciemności zdarzenia tak bliskie, że były niemal rzeczywistością, 170 1, 3 | co też go za to czeka, że wziął cudzą łódź, że pływał 171 1, 3 | czeka, że wziął cudzą łódź, że pływał w niej nocną porą, 172 1, 3 | pływał w niej nocną porą, że łódź zatracił, że o mały 173 1, 3 | porą, że łódź zatracił, że o mały włos nie utopił Cedry, 174 1, 3 | włos nie utopił Cedry, i że, o straszliwa zgrozo! nagi 175 1, 3 | wypadkach, wzmianki szeptem ze zgrozą zawsze mówione. Cóż 176 1, 3 | może to jest największa ze zbrodni ludzkich? Gdyby 177 1, 3 | usprawiedliwień, wysnuwał ze siebie ciche błagania do 178 1, 3 | zatajoną, obłudną pewnością, że tam jest radość z dokonania 179 1, 3 | pękający śmiech siły z tego, że Krzyś chory, łódź wędruje 180 1, 3 | nieskończona. Widziało się, że już świt blisko. Już wszystko 181 1, 3 | zwinięty w kłębek, tak że kolanami dostawał nosa, 182 1, 3 | mleka z takim pośpiechem, że o mało warg sobie nie sparzył, 183 1, 3 | Jak przez sen widział, że jego towarzysze kują zamach 184 1, 3 | uwagi nie zwrócił, ale on ze ściśniętymi zębami liczył 185 1, 3 | tylko smagał. Wiedziano, że kogo nienawidzi, tego rznie " 186 1, 3 | rznie "z wiedeńska", wolno, ze strasznymi przestankami 187 1, 3 | poetyki. Zajrzał w nie i ze strasznym uśmieszkiem szukał 188 1, 3 | niedbale, stojąc pod ścianą ze skrzyżowanymi rękoma i przymkniętą 189 1, 3 | powieką.~Rafał domyślił się, że on to jest zwierzyną, którą 190 1, 3 | niezwłocznie spostrzegł, że nóż wydarty został z rąk 191 1, 3 | jak gdyby klamrą, pętaczkę ze swego szalika.Ale oślepiająco 192 1, 3 | trzasnąć go tak między oczy, że ten olbrzymi chłop runął 193 1, 3 | walki. Nadciągnął Michałek ze swymi krwawymi rękoma i 194 1, 4 | zaocznym werdyktem wypędzony ze szkół sandomierskich, niewesoły 195 1, 4 | podstarości Piotr i zabierał ze sobą. Szli po ciemku świecić 196 1, 4 | wycedzone w taki' sposób, że skóra cierpła jak od razów 197 1, 4 | ołtarza, zagryzł wargi i ze wstydu nie podnosił oczu. 198 1, 4 | nie podnosił oczu. Czuł, że motłoch rozstępuje się raz 199 1, 4 | wciąż nie podnosił. Udawał, że się modli żarliwie, choć 200 1, 4 | krzyku. Zdarzały się dni, że zamieniał się w żywioł bezduszny, 201 1, 4 | który onego dnia wznosił się ze świętych kościelnych kadzielnic.~ 202 1, 4 | kościelnych kadzielnic.~Były dni, że czas leciał jak jaskółka 203 1, 4 | namiętności. Jedno tylko odczuwał, że tęskni do wydobycia się - 204 1, 4 | zrobi to samo, coś takiego, że zapamiętają... Otwierały 205 1, 4 | Przychodziły nań chwile, że chciał na rzeczy święte, 206 1, 4 | wewnętrznego musu chciał wydrzeć ze siebie samą naturę ludzką. 207 1, 4 | budził się w nocy z uczuciem, że w nim jest przepaść niezgruntowana, 208 1, 4 | wysoki, łopatki tak długie, że ich mięśnie wystawały nad 209 1, 4 | razy prasnęła nim o ziemię, że ledwie wstał. Nieraz go 210 1, 5 | ściągnął go niepostrzeżenie ze stolika i schował do kieszeni.~- 211 1, 5 | rozmysł i ta żelazna pewność, że klucz ma w kieszeni. Klucz 212 1, 5 | Zdawało mu się chwilami, że tak już całą noc przeleżał, 213 1, 5 | już całą noc przeleżał, że świta, to znowu nabierał 214 1, 5 | znowu nabierał pewności, że nie ma godziny od chwili, 215 1, 5 | ubranie, w którym był, spodnie ze skóry łosiej, wdział na 216 1, 5 | siodło. Wywiódł szybko ze stajni. Klacz chrapała na 217 1, 5 | czy żelazny klucz wziąć ze sobą, czy go rzucić w śnieg 218 1, 5 | pieśń szczęśliwa, krzyk ze wzdętej piersi i całej gardzieli. 219 1, 5 | Trwała ciemność tak zupełna, że Rafał o kęs nie mógł w nią 220 1, 5 | przygasać. Z tego wniósł, że już minął aleję. Droga tam 221 1, 5 | Spostrzegł po chwili, że wiatr mu sprzyja: dął z 222 1, 5 | czuł zresztą doskonale, że jedzie szlakiem, i skoro 223 1, 5 | Jezusem. Rafał czuł to, że powinien był zbliżyć się 224 1, 5 | przedziwnie. Zdawało się, że w istocie, jak głosi baśń 225 1, 5 | świętego obrazka nie zedrze ze słupca.~Teraz jeździec pewny 226 1, 5 | jeździec pewny już był, że nie błądzi. Skręcił na prawo 227 1, 5 | Był już zdyszany. Czuł, że i klacz zagrzała się tęgo, 228 1, 5 | klacz zagrzała się tęgo, że w niej krew kipi. Wkrótce, 229 1, 5 | radość odczuwał na myśl, że już zbliżył się do miejsca 230 1, 5 | chwili Rafał ocknął się ze swych snów, wspiął na siodło 231 1, 5 | szczekanie psów zwiastowały, że już blisko, ale głównie 232 1, 5 | na oślep. Zdawało mu się, że nie trafi do dworu. Raz 233 1, 5 | trafi do dworu. Raz sądził, że ten dom jest dalej, to znowu, 234 1, 5 | dom jest dalej, to znowu, że go już dawno minął. Tymczasem 235 1, 5 | kroków, z rozpaczą marząc, że to już wszystko, że już 236 1, 5 | marząc, że to już wszystko, że już trzeba wracać.~Cóż jeszcze 237 1, 5 | uderzeniem powtórnym myśli, że dotyka ręką węgłów domu, 238 1, 5 | gdzie ona jest na pewno, że może za ścianą ona oddycha, 239 1, 5 | oddycha, we śnie pogrążona, że to on, we własnej postaci, 240 1, 5 | rozdzierało się w nim od myśli, że już iść trzeba. Dźwignął 241 1, 5 | książki. Zdawało mu się, że umrze pod tym oknem, że 242 1, 5 | że umrze pod tym oknem, że w nim, silnym i młodym, 243 1, 5 | następowała otchłań mroku, że znowu je dotykalnie widział 244 1, 5 | Mówił sobie po stokroć, że trzeba iść. Już odejść, 245 1, 5 | utopionego ręką. Był pewien, że jest zgubiony: zbudziła 246 1, 5 | spoczywała wystawa dachu. Czuł, że we drzwiach stoi człowiek. 247 1, 5 | do piersi. Przygarnął ze czcią, przyjął do siebie 248 1, 5 | jak rozmawiała na ganku ze stróżem nocnym i wabiła 249 1, 5 | niej przyszły. Kilka z nich ze szczekaniem skoczyło ku 250 1, 5 | lecące ciała. Śniło się, że grzmocą wzajem pierś w pierś 251 1, 5 | pierś straszne pięście, że zduszone gardła charczą 252 1, 5 | charczą i wyrzygują krew, że w ciemnych jaskiniach nocy 253 1, 5 | Dziko parskała. Zdało się, że chce wyrzucić konchy nosowe, 254 1, 5 | wyrzucić konchy nosowe, że rozwarte jej chrapy zioną 255 1, 5 | mógł się jeszcze otrząsnąć ze snu. Miał wciąż w objęciach 256 1, 5 | rozległych. Rafał pomyślał, że jedzie bez celu, i teraz 257 1, 5 | dopiero przypomniał sobie, że ulegając klaczy mknie wciąż 258 1, 5 | szczególny huk. Zrazu sądził, że jest na brzegu Wisły, ale 259 1, 5 | ale wnet zorientował się, że Wisła stoi okuta przez lody. 260 1, 5 | lasu, a z takiej strony, że wcale nie mógł osądzić, 261 1, 5 | głębiach. Przez sekundę śnił, że to migoce światełko w dersławickim 262 1, 5 | Stało się to tak nagle, że Rafał uczuł tylko uderzenie 263 1, 5 | Gdy tak wzrok natężał, że widział prawie cielska ścigających 264 1, 5 | schylił głowę i uczuł wnet, że ma płomień we włosach, płomień 265 1, 5 | leciały obok, stronami, ze świstem, krzaki miotały 266 1, 5 | czasem coś jak czuły wyraz ze szlochającym krzykiem zionęło 267 1, 5 | jej pyska. Były chwile, że cmokanie nacichało. Na gołych 268 1, 5 | wilczego cmokania, gnała znowu ze zdwojoną siłą, śmigała jak 269 1, 5 | Chwilami zdawało mu się, że leci już przez całą noc. 270 1, 5 | wodzić na śmierć i życie ze zwierzem. Był to pod nim, 271 1, 5 | w oszalałych ręku Rafała ze śmiertelną potęgą. Ślepia 272 1, 5 | je w lewe ślepie. Ujrzał, że zgasło. Wtedy podwójnym 273 1, 5 | łbie wilczym nurzał. Czuł, że zmasakrował kości i że rozwala 274 1, 5 | że zmasakrował kości i że rozwala mózg. Wtedy sztychem 275 1, 5 | dopiero poczuł i spostrzegł, że piersi jego nagie i że 276 1, 5 | że piersi jego nagie i że jedną otwartą raną. Dopóki 277 1, 5 | na konary o barwie stali, ze strony wiatru oblepione 278 1, 5 | Leżała na boku, rozciągnięta, ze łbem odwalonym bezwładnie. 279 1, 5 | rozszarpał jej brzuch, wlazł weń ze łbem i przednimi łapami. 280 1, 5 | dreszczem serca. Ciało jego ze drżeniem waliło się na ziemię. 281 1, 5 | parę szkapiąt, tak małych, że wielkie ich łby i chude 282 1, 6 | którą szron tak powlókł, że wyglądała jak wprawiona 283 1, 6 | płynęły.~Rafał słyszał, że obok komina ludzie mówią, 284 1, 6 | swoje pazury. Zdało się, że ta kurna zagroda stanęła 285 1, 6 | gwoździe skowyczą, wyważane ze swoich szczelin. Co pewien 286 1, 6 | Obłąkana krew wydarła się ze swych upustów i niestrudzonymi 287 1, 6 | szyby przyleciał, porywał go ze sobą wiatronogi lot jakoby 288 1, 6 | dziadku, macie skrzypki, że ta aże za Królestwo Niebieskie 289 1, 6 | ten zołmierz powiedział, że woli skrzypki i torbę. Ten 290 1, 6 | słyszy, jako ludzie gadają, że w tym mieście zbudował król 291 1, 6 | łeb urwie. Król ogłosił, że jakby taki się znalazł, 292 1, 6 | żonę. Zołmierz powiedział, że ón się podejmie to zrobić. 293 1, 6 | jeszcze jeden". A jak widział, że już ma dosyć pieniędzy, 294 1, 6 | diabły rozlały się w maź, że ino łby zostały, a jednego 295 1, 6 | do mnie ten Franek Dyląg, że mu gwer nie wypalił. A tu 296 1, 7 | powziął od sióstr wiadomość, że z jego winy Helenę wywieziono 297 1, 7 | do Paryża czy do Berlina, że padło jakieś podejrzenie, 298 1, 7 | Była to rzecz oczywista, że stracił na zawsze. Wiedział 299 1, 7 | tej straszliwej prawdy, że tego wszystkiego wcale nie 300 1, 7 | nie ma, nigdy nie będzie, że to był sen. Teraz o tym 301 1, 7 | bolesne, tak spod serca, że je omijał, bał się na nie 302 1, 7 | sprzeczce z ojcem o świeżo ze stolicy przywiezione nowinki, 303 1, 7 | zapowiedziane, a osobliwie matka, że skoro tylko "wyrodek" będzie 304 1, 7 | Biedna matka wiedziała; że i tamten syn jest ciężko 305 1, 7 | Owszem, musiała udawać, że do tej chwili nie przepuściła 306 1, 7 | zausznika i faworyta, wyrobić, że wyznaczono fornalkę, najlichszą, 307 1, 7 | głębsza od wszystkiego, co go ze strony ojca spotkać mogło.~ 308 1, 7 | zasępione marzenia danej znać, że konie na gumnie czekają 309 1, 7 | konie na gumnie czekają i że czas już jechać. Wytarł 310 1, 7 | sieni domu, dała mu znak, że ojciec nie chciał go widzieć 311 1, 7 | zieloną murawę. Zdało się, że nawet nędzne lepianki zakwitły 312 1, 7 | się zaczął. Rafał czuł, że nic sobie poradzić nie może, 313 1, 7 | tamtej godziny. Na samą myśl, że ta droga, w marzeniu milion 314 1, 7 | do celu nie doprowadzi, że jest jedną z wielu dróg 315 1, 7 | nędzy człowieczej, czuł, że nie miłość ma w sercu, lecz 316 1, 7 | kryjomą, badawczą myślą, że wioząc w sobie śmiertelnie 317 1, 7 | Wicek zlazł z kozła i zaczął ze złością podnosić kulasy 318 1, 7 | szkapskom. Okazało się, że istotnie zdarte żelaziwa 319 1, 7 | ziemi, powikłane w konary, ze zwieszonymi gałęziami. Stara 320 1, 7 | było. Ulegał złudzeniu, że widzi siebie idącego z Heleną 321 1, 7 | straty i zyski rozczarowanie. Ze ściśniętymi zębami, z oczyma 322 1, 7 | chrząkaniem dawał znać, że czas w drogę. Rafał zawarł 323 1, 7 | zwieszone czerepy i zadecydował, że trzeba w tym miejscu nocować. 324 1, 7 | wiązów. Gdy tak przygasło, że tylko ceglasty brzask po 325 1, 7 | udręczająco wielomównych, że w ich wyrazie mieścił się 326 1, 7 | jasnobarwne oczy. Śniło się, że leniwym ruchem dźwiga błoniastą 327 1, 7 | Rafał leżał bezczynnie, rad, że nic nie czuje, że nawet 328 1, 7 | rad, że nic nie czuje, że nawet nie wie, gdzie jest 329 1, 7 | Zdawało mu się chwilami, że to w nim samym, sobie samemu 330 1, 7 | niewysłowiony złotostron i że to on sam wyrywa z niego 331 1, 7 | czarne pochodnie biły w oczy ze środka zielonych pól. Większość 332 1, 7 | płochy i czuły. Zdawało się, że niechętnie znosi ludzkie 333 1, 7 | znosi ludzkie spojrzenie, że istnieje tylko dla siebie, 334 1, 7 | niej jak gąsięta, a jaskry ze wszech stron ramą obejmowały 335 1, 7 | głębiny. Czuł się tu skrytym ze swoją duszą, niewidocznym 336 1, 7 | swoim własnym profesorem, że jeśli teraz głosu owego 337 1, 7 | dopiero przypomniał sobie, że wkrótce ma powitać brata. 338 1, 7 | Wiedziano tylko o nim, że raniony ciężko, bliski był 339 1, 7 | ciężko, bliski był śmierci i że później osiadł w owej Wygnance. 340 1, 7 | przyszła teraz do głowy myśl, że i brat może go źle przyjąć... 341 1, 7 | wlokły się tak ociężale, że furman co chwila wyrażał 342 1, 7 | który stał przy drzwiach, ze słowami:~- Michcik, zajmiesz 343 1, 7 | tyle krwawego cierpienia, że Rafał znieść go nie mógł. 344 1, 7 | znieść go nie mógł. Czuł, że musi złagodzić to, co powiedział:~- 345 1, 7 | muszę powiedzieć...~- Mów ze mną śmiało. Ja cię nie będę 346 1, 7 | precz jechać z domu! Tyle że mi dał ślepego wałacha i 347 1, 7 | Dawne to rzeczy... Myślałem, że ojciec przysyła przez ciebie...~ 348 1, 7 | Nie mógł na to przystać, że ów brat tajemniczy, który 349 1, 7 | gdzież tam!~- Tak było ze mną... Oddał mię ojciec 350 1, 7 | siebie jeden przyjaciel ze szkoły. Przyjechałem do 351 1, 7 | poprzysiągł. Wierzyliśmy, że cała Rzeczpospolita na naszym 352 1, 7 | na naszym leży ramieniu i że to my wydźwigniem. Gdym 353 1, 7 | krzyknąłem, żem oficjer, że się nie dam... wyrwałem 354 1, 7 | Zdało się wtedy patrzącym, że ta chwila trwać winna wiecznie, 355 1, 7 | chwila trwać winna wiecznie, że ona to jest wiecznością, 356 1, 7 | ona to jest wiecznością, że taką właśnie jest nieskończoność. 357 1, 7 | ich zdawały się wyrastać ze śnieżnego obłoku. Dalekie 358 1, 7 | odmętach. Było tak cicho, że wzajem słyszeli, jak życie 359 1, 8 | jałowce. Rafał wdał się ze starcem w rozmowę i dowiedział 360 1, 8 | słońcu i w czasie pluchot, że przypominać mogły bardziej 361 1, 8 | kapitan. On wszystko wie ze swego rozumu. Jego każde 362 1, 8 | mówić pacierze, wie mocno, że on mówił czystą prawdę. 363 1, 8 | najbiedniejszego Żydka z Wygnanki, że Uryś dopiero zobaczył jego 364 1, 8 | jest bardzo przyjemnie, że on karczował nowinę, 365 1, 8 | jak brat Piotr. Opuścił go ze śmiechem i tylko czasami, 366 1, 8 | marzenia. Zdarzało się, że nieraz pół dnia przeleżał 367 1, 8 | wskroś lazuru. Zdarzało się, że długie godziny trawił skurczony 368 1, 8 | swe myśli tak rozwlekłe, że były prawie niczym, nie 369 1, 8 | całkiem niewłaściwej, pewny, że się stawia w terminie.~Jedyną 370 1, 8 | szmer wody cedzącej się ze stawideł, który w zupełnej 371 1, 8 | chciałbym się stąd ruszać. A że czynsz płacę do skarbu grudzieńskiego 372 1, 8 | Jestem mocno przekonany, że basis twojej choroby - to 373 1, 8 | rozmowy...~- Nie wiedziałem, że były tak straszne... - rzekł 374 1, 8 | pewnie. Toż pamiętam, że kiedy nas z korpusu, dla 375 1, 8 | namyśle, a mnie się widzi, że wciąż krzywo myślisz.~- 376 1, 8 | tutaj patrzę, zda mi się, że spełniam zbrodnię. Dlaczego 377 1, 8 | kandydował. Wyszedłem był wówczas ze szkoły i na owe sprawy patrzałem 378 1, 8 | na owe sprawy patrzałem ze czcią, jako na rzeczy święte. 379 1, 8 | taczała się z garnkami, ze szklankami, z dzbankami 380 1, 8 | owdzie, łudząc do reszty, że się jest w obozowisku kipczackim. 381 1, 8 | Myślałem głównie nad tym, że w samej istocie rzeczy przestałem 382 1, 8 | złudzenie, błąd za długi. Ze wszystkiego najgorsze jest 383 1, 8 | wszystkiego najgorsze jest to, że się sam zabijasz. Jedno 384 1, 8 | Gintułt patrzał mu w oczy ze skrytym złym uśmiechem.~- 385 1, 8 | z poddaństwa, zrównać ze sobą, podnieść, uszlachcić...~- 386 1, 8 | ciągnął książę porywczo - że moja zdrowa, wielka, silna 387 1, 8 | świat, ogarnia mię duma, że do niego z krwi, z mięsa, 388 1, 8 | to, co czynili? Wszystko ze wspaniałego serca... Każda 389 1, 8 | który Rafał widział już ze drżeniem. Patrzały jakoby 390 1, 8 | gdybyś zdrowie miał lepsze, że te twoje palladia były jak 391 1, 8 | widzisz chyba swój stan, że zabiłbym cię od jednego 392 1, 8 | jąkając się tak bardzo, że ani książę, ani Rafał nie 393 1, 8 | przymileniem. Zdało się Rafałowi, że brat zapatrzył się w coś, 394 1, 8 | smutku, w barwę daleką, że się zasłuchał w szmer ciekącej 395 1, 8 | zasłuchał w szmer ciekącej wody, że się może wmyślił w tajemnicze 396 1, 8 | Przyszła nań świadomość, że może zmarły brat jeszcze 397 1, 8 | surowy, mówiąc w głębi ducha, że nie wiadomo, co w owej chwili 398 1, 8 | modli...~Odstąpili tedy obaj ze czcią i, z dala stojąc, 399 1, 8 | munduru nie było. Szpadę tylko ze srebrnym feldcechem, zdjętą 400 1, 8 | odetchnąć... Na samą myśl, że książę Gintułt pocznie z 401 1, 8 | taki sposób jak z bratem, że zada mu jakieś pytania, 402 1, 8 | mamrocząc i wskazując gestem, że to jest klucz od stolika. 403 1, 8 | rozpatrywaniem rzemieni, że ledwie spostrzegł, kiedy 404 1, 8 | istniejącym cierpieniem.~Ty się ze mną pozostań!~Jako cel mojego 405 1, 8 | jak rzemienny bat, a inni ze współczuciem przystającym, 406 1, 8 | dusz w łykach.~Ty wiesz, że lepiej by głowie mej było 407 1, 9 | Rafał dowiedział się tylko, że zwłoki mają być tego jeszcze 408 1, 9 | załatwione, wpadło na podwórze ze sześć pojazdów, kilka bryk, 409 1, 9 | tych niezwykłych figur, że ledwie zdołał wyleźć ze 410 1, 9 | że ledwie zdołał wyleźć ze swego śpichlerzyka. Przed 411 1, 9 | blasku posępnych płomieni, ze śpiewem kościelnym wyniesiono 412 1, 9 | niedorzecznej pychy z tego tytułu, że to on właśnie, na którego 413 1, 9 | naokół takie spojrzenia, że mogłaby nimi zabić najsilniejszego. 414 1, 9 | szelest, półszept zbudzonych ze snu i zdumionych liści...~ 415 1, 9 | niebem...~Wtedy nagle pojął, że już nie żyje dobry brat 416 1, 9 | znać?~- Tak jest.~- Żałuję, że to mi nie przyszło na myśl. 417 1, 9 | napisać, jeśli wola, rodzicom, że miałem z Piotrem rachunki 418 1, 9 | mocniejszymi wyczyniało ze srogich dźwięków, z martwego 419 1, 10| kolczugi grubaśne, powleczone ze strony północnej siwą patyną 420 1, 10| brzostów, topól i lip. Oczy ze czcią i pokorą spoczywały 421 1, 10| przed samym sobą udawał, że jest senny, znużony, choć 422 1, 10| liberii. Spostrzegłszy, że Rafał nie śpi, wszedł do 423 1, 10| cieniem dębów tak grubych, że ledwie czterech ludzi objąć 424 1, 10| pnie, a tak rozłożystych, że rzucały cień na ćwierć dziedzińca. 425 1, 10| szkole, wprost drżał na myśl, że ma się złączyć z tym obcym 426 1, 10| chwilę zbliżył się już tak, że zaczęto zwracać na niego 427 1, 10| nadeszła i gdy w rzeczy samej ze stojącymi włosami i oczyma 428 1, 10| tak miał wzrok zmącony, że gdyby naprzeciwko siedział 429 1, 10| toteż Rafał domyślił się, że to muszą być owe "emigrantki", 430 1, 10| firmament, otwierały się ze zdumieniem, wlepiały bez 431 1, 10| śmiechu tak niepowstrzymanego, że cały stół wpadał w wesołość, 432 1, 10| bladość męki. Rafał uczuł, że jest w jakimś zamkniętym 433 1, 10| rozpuścił, rozamorował, że mu na pole wychodzili jak 434 1, 10| owe graciny nieboszczyka ze dwora, choć ich ta tyle, 435 1, 10| tobym kupił. Mówili mi tu, że to niby asan dysponujesz, 436 1, 10| waran napisz do swoich, że Nikodem Chłuka z Polińca 437 1, 10| dzierżawę. Folwark gałgan, ale że to blisko... A i o te chomąta 438 1, 10| Czapki gałgan nie zdejmuje ze łba przede mną. Folwark 439 1, 10| zdradził się młodzik.~- Pewnie, że piękna.~- Co to za włosy!~- 440 1, 10| dryblasy Myślałby kto, że się do korda porwie, tak 441 1, 10| Elżbieta jej. Ależ dzieucha! Że się też to pod szlachecką 442 1, 10| do siebie i oświadczył, że książę życzy sobie z nim 443 1, 10| grubiańskim prawie zawiadomieniem, że książę jest u siebie. Rafał 444 1, 10| były mozaikowane, purpurowe ze złoconymi gzemsami i z pysznymi 445 1, 10| krajobrazy zupełnie wyrwane ze snu, walczyły dziwaczne 446 1, 10| gdzie jest. Śniło mu się, że i on uczestniczy w tej zabawie. 447 1, 10| domyślał, ażeby dać mu poznać, że ledwie go widzi. Wstał niezgrabnym 448 1, 10| bez czapki, jak wówczas ze szkół, ale na myśl, że może 449 1, 10| wówczas ze szkół, ale na myśl, że może się jeszcze spotkać 450 1, 10| jeszcze spotkać z panną, że jeszcze raz, w taki sam 451 1, 10| szuflady biurka sakiewkę ze złotem i podał Rafałowi. 452 1, 10| poróżnili. Sam waść wiesz, że rozstaliśmy się w zgodzie, 453 1, 10| teraz dopiero spostrzegł, że tu ktoś stoi i że go słucha. 454 1, 10| spostrzegł, że tu ktoś stoi i że go słucha. Uśmiechnął się 455 1, 10| Młodzieniec zrozumiał, że może nareszcie odejść. Ukłonił 456 1, 11| myśli o tym wiedział jedno, że nie wróci do domu z Grudna! 457 1, 11| Można by prędzej powiedzieć, że jej nienawidził. Jej radosny, 458 1, 11| pokorny ukłon. Pomimo jednak, że zdawała się nie zwracać 459 1, 11| ale on doskonale wiedział, że cała jej osoba uczuwa jego 460 1, 11| osoba uczuwa jego obecność, że osobliwe cienie przepływają 461 1, 11| przepływają przez twarz i że w szczególny sposób widzą 462 1, 11| rozparło się w nim tak dalece, że księżniczka, pani przemożna 463 1, 11| przeżarty od wewnętrznego ognia, że swe sny i furie poczytywał 464 1, 11| księżycowych nocy, ufając, że ona musi -znać jego męczarnie, 465 1, 11| musi -znać jego męczarnie, że takie same czuje i że w 466 1, 11| męczarnie, że takie same czuje i że w to miejsce przyjdzie wiedziona 467 1, 11| gościła w jego głowie myśl, że wszystkie te zajścia ducha 468 1, 11| z głowy. Traf zrządził, że się przekonał o prawdzie.~ 469 1, 11| lśniący kasztan o nogach ze stali a mięśniach z żelaza, 470 1, 11| gnał co tchu. Spostrzegł, że księżniczka usiłuje osadzić 471 1, 11| usiłuje osadzić Unreclaimeda, że szarpie się z nim nadaremnie. 472 1, 11| i pazury oczu. Czuł to, że przeszywa potężnym, ślicznym 473 1, 11| błyskawica. Uczuł tylko, że się dźwignęła na siodle.~- 474 1, 11| szpicrutą tak niesłychany, że mu się ciemno w oczach zrobiło, 475 1, 11| przywozisz taką pręgę? - ze śmiechem zawołał książę, 476 1, 11| Księżniczka w milczeniu, ze spuszczonymi oczyma, słuchała 477 1, 11| wioskę.~Chałupy włościańskie ze zmurszałego drzewa, kryte 478 1, 11| dworu z takim przerażeniem, że nawet pędzącego Rafała nie 479 1, 11| zgniłego już kapelusza ze słomy człowiek stary tak 480 1, 11| człowiek stary tak bardzo, że był istotnym grzybem.~- 481 1, 11| jakby go dopiero co zbudzono ze snu. Po chwili ocknął się 482 1, 11| go biją?~- Za to go biją, że, proszę łaski panicza, na 483 1, 11| wychodzić i wieś bontuje. Pada, że my som niby wolne. A tu 484 1, 11| Michcika. Chłop stał obdarty ze szmat, półnagi, z koszulą 485 1, 11| rozumiał je dobrze. Słyszał, że Michcik wzywa nadaremnie 486 1, 11| Słyszał, mijając wieś, że ktoś za nim biegnie, jęczy 487 1, 11| ciężką jak kamień. Czuł, że nic sobie pomóc nie może... 488 1, 11| obszarów zasłanych jałowcem, ze ściernisk pachnących macierzanką 489 1, 12| wprawdzie biedą, tyle dokazać, że Olbromski zdał wymagany 490 1, 12| stykał się z drogami idącymi ze wschodu. Z wyżyn widać było 491 1, 12| wychudłą rękę po datek. Słowo ze sczerniałych warg padające 492 1, 12| stronę Triestu. Sądził, że już wszystkie szlaki strategiczne 493 1, 12| wzwyczaił oczy do kurzu, ujrzał, że ci ludzie byli oberwani, 494 1, 12| wywalając się zza góry jakoby ze straszliwego jej łona. Wizja 495 1, 12| Książę ocknął się jak ze snu. Popędził w swoją drogę. 496 1, 12| znowu. Śnił patrząc na nią, że go niby urząd duchowy, niby 497 1, 12| i pokory. Podniósł oczy ze drżeniem. Obcy ludzie snują 498 1, 12| tylekroć hulały bałwany morza, że same mozaiki powyginały 499 1, 12| oczy wieszcze! Książę czuł, że to od nich zstępuje ku niemu 500 1, 12| ludzkich, które tu przychodziły ze wszystkich kończyn ziemi.


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1951

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL