Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] tnac 3 tnie 1 tnij 2 to 1827 toast 9 toasty 3 toba 17 | Frequency [« »] 2702 nie 2482 do 1951 ze 1827 to 1722 a 1602 jak 1106 za | Stefan Zeromski Popioly IntraText - Concordances to |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | boru, nie wiedzieć gdzie, to jakby od strony Samsonowskich 2 1, 1 | Bukowej, od Strawczanej, to znowu jakby od Jeleniowskiej 3 1, 1 | głuchą trwogą, patrzał w to miejsce, gdzie wiedźmy, 4 1, 1 | drzewka wiśniowe. Zda się, że to chmurki wiosenne, obłoczki 5 1, 1 | nabitą strzelbę i dba o to tylko, żeby w rosach nóg 6 1, 1 | zamazało, zawlekło...~Kiedy to było i gdzie? Czy były naprawdę, 7 1, 1 | płyną do niego z piersi. To .bezlitosne światło woła 8 1, 1 | krawędziach wybitych okien leży.~To ruiny ariańskiego kościoła. ~ 9 1, 1 | młode ucho mogło rozróżnić to granie. Echo płynęło z wolna, 10 1, 1 | Sam nawet nie wiem, jako to być mogło. Myślałem se, 11 1, 1 | Myślałem se, że tego koziełka to przecie jaśnie panicz położy.~- 12 1, 1 | Widzicież wy, moi ludzie... A na to miejsce przecie wagę miały. 13 1, 1 | niejeden wygarnął. Czasem to tam nawet dłużej przystaną 14 1, 1 | zarzucił sobie na plecy to brzemię ze zdumiewającą 15 1, 1 | Jak ja ci dam ozmyślanie, to się nogami nakryjesz! Kładź 16 1, 1 | ścięta jedla, okrzesana, to se stanął, ma-li skoczyć.~- 17 1, 1 | okrzesana?~- Skąd jedla? A to ją, wielmożny panie, ściął 18 1, 1 | ten chłop z Porąbek, co to z Miemcem miał sprawę.~- 19 1, 1 | ani o sprawie. - O, dyć to we wszystkich, we wsiach 20 1, 1 | we wsiach gadają.~- No, to i ty gadaj, kiedy wszyscy.~- 21 1, 1 | kiedy wszyscy.~- Dobrze. To tak było, żeby to z końca... 22 1, 1 | Dobrze. To tak było, żeby to z końca... Przyjechał chłop 23 1, 1 | doskonałych i gołym wozem, że to tylko koła były i ozwora, 24 1, 1 | feśter wlezą na wóz, bo tak to na jutro na rano do Słupi 25 1, 1 | krzepko, za obie. Jamrozek to samo wleźli na przodek, 26 1, 1 | się Miemiec uciszył.~- Jak to uciszył się`? - pytał Rafał.~- 27 1, 1 | Kazał pan feśter jechać, to jadę. I pokój." Dopiero, 28 1, 1 | był las, nie będzie nas, to samo las na Łysicy będzie. 29 1, 1 | był małym berbeciem! Aby to jest dźwierz piekny - niedźwiedź. 30 1, 1 | zachowajże też...~- Jak to na świętego? - dopytywał 31 1, 1 | dopytywał się Rafał.~- A to widać paniczek nie wie o 32 1, 1 | Łakomiec widzieli. Powiadają to samo o starym Szafrańcu, 33 1, 1 | sto lat abo więcej, że go to samo ślepiami widzieli.~- 34 1, 1 | ślepiami widzieli.~- Jakże to było?~Chłop spoglądał posępnie 35 1, 1 | lufę i w nogi co duchu! To ich jeszcze na trzeci dzień 36 1, 1 | pieskami nie dadzą!...~- To nie twoja rzecz.~- A przecie 37 1, 1 | No, więc cóż z tego?~- A to i do lasów ma wręb, choć 38 1, 1 | błękitnawy płomyczek biegał to tu, to tam po zgiętych pałąkach. 39 1, 1 | płomyczek biegał to tu, to tam po zgiętych pałąkach. 40 1, 1 | ów między nie wsunął. Gdy to wszystko załatwił, zbliżył 41 1, 1 | zaciekawiony, spytał go, czemu to wszystko robi.~- Czemu'? 42 1, 1 | prawdziwie tęgie paliwo. To je dopiero tutiun! Żeby 43 1, 1 | Szedłem sam z polowania. Było to jakoś na jesieni. Słońce 44 1, 1 | palnąłem.~- Skrzydła też to miał, skrzydła! Jezus ci 45 1, 1 | go rozciągnęli na ziemi, to psy, przecie nie bele jakie, 46 1, 1 | po stole...~- Ale też za to lasu ani odrobiny.~- Co 47 1, 1 | wam po lesie! Pszenicę za to macie jak nasz bór. Jeszcze 48 1, 1 | bym wolał tu mieszkać! Tu to dopiero życie.~- Tu wolałbyś 49 1, 1 | Ejże!... Ale wiesz?... to mię cieszy, że matczysko 50 1, 1 | Powiadaj krótko! Bo jak nie, to jutro od świtu idziemy w 51 1, 1 | Skoro jedziesz tyli świat, to z byle czym wracać nie sposób. 52 1, 1 | Boże miłosierny...~- Gdyby to wuj zjechał do nas na ten 53 1, 1 | na ten kulig, dopiero by to mama i... tatka...~- Aby 54 1, 1 | nic nie obiecuj! Z tatką to już całkiem inny sentyment. 55 1, 1 | dopiero na kulig wyruszę, i to jeszcze aż gdzieś za Klimontów, 56 1, 1 | księcia Olelkowicza.~- I to rozumiem.~- Teraz ja... 57 1, 1 | dobrze powiedział. - Bardzo to jest piękny kraj!~- A tak, 58 1, 1 | trochę niewesoły i, jak to sam spostrzegłeś, złej konduity... - 59 1, 1 | Wielkogórach takie drogi bywają.~- To są, mości panie, polskie 60 1, 1 | jak widzę, piękne psy. To bardzo piękne psy są - mówił 61 1, 1 | ją pieszczotliwie.~- Ona to wydaje się na oko niby melancholiczka, 62 1, 1 | oko niby melancholiczka, a to jest psisko bardzo a bardzo 63 1, 1 | Spojrzyj no waszmość, co to za przestronne nozdrza! 64 1, 1 | takim nosem wiatr weźmie, to tam już ma co trąbą podać 65 1, 1 | podać do mózgu. A jaki za to u tego grzbiet! Bo i pieczeniasty, 66 1, 1 | długi, zważ waćpan. A za to u tej... noga. Co? Stopka 67 1, 1 | wtrącił Kacper - gdzie się to taka suka podbije. To idzie 68 1, 1 | się to taka suka podbije. To idzie po śniegu czy po grudzie 69 1, 1 | Co ona wiatrem i prędzej, to ten musi kopytem, leniwiej, 70 1, 1 | rączo, a za nią, za nią!~- To bardzo piękne psy... A czy 71 1, 1 | psiska pod piecem.~- Tamte? A to samo psy zacne. Na dzika - 72 1, 1 | śniegami. Ale kłem, rozumiesz to waszmość, nie może, ani-ani, 73 1, 1 | Naśmiałem się też wtedy! Bo to jechał na dziku ze siedm 74 1, 1 | poprzerzynał...~- Szelma też to była sroga, choć i ten dzik! - 75 1, 1 | mię zaorał kłem po łydach, to do samej kości mięso ozdarł, 76 1, 1 | jeszcze, jak se spomnieć, to człowiekowi seremno. A ja 77 1, 1 | jeden orał kożuch na plecach to prawym, to lewym kielcem, 78 1, 1 | kożuch na plecach to prawym, to lewym kielcem, i deptał 79 1, 1 | zatkało... Alem ja i tamtego to samo połechtał po szyjce...~- 80 1, 1 | wiele.~- Nawet bardzo wiele. To ciekawe... - Czy mażemy 81 1, 1 | zacząć w tej chwili? - Noc to... Ale proszę, proszę...~- 82 1, 1 | Nie odpowiedział też na to pytanie, lecz zadał inne:~- 83 1, 1 | był?~- Ratę ofiary? Cóż to za ofiara?~- Po wstąpieniu 84 1, 1 | rewersem. Czy wielmożny pan to publicandum otrzymał?~- 85 1, 1 | przybicie prochu i śrutu, i to jeszcze przekładam flejtuchy 86 1, 1 | wycedził wreszcie przez zęby.~- To ad primum. A teraz co do 87 1, 1 | Ja do Krakowa! Ale czegóż to waszmość wymagasz ode mnie`'~- 88 1, 1 | waszmość wymagasz ode mnie`'~- To nie było wymagane.~- Nie 89 1, 1 | wymagane znowu! Więc jak?~- To było oczekiwane od obywatelów.~- 90 1, 1 | i wszystkiego świata!~- To wszystko bardzo być może...~- 91 1, 1 | Porachuj no waszmość, ile to lat.~- Rzeczywiście - wykrztusił 92 1, 1 | jakieś papiery.~- Dawne to już, ubiegłe czasy, mości 93 1, 1 | noga moja nie postanie. To waszmość możesz oświadczyć 94 1, 1 | pamiętam już dobrze, jak się to stało... Dość, że mię... 95 1, 1 | samego wjazdu 9 sierpnia. Co to za festyn był! Szły naprzód 96 1, 1 | przyczepił asa żołędnego. To uczyniwszy, prędkimi kroki 97 1, 1 | Cha-cha... Na wiwat!~To rzekłszy ujął pierwszy z 98 1, 1 | Leute - mówił urzędnik - to znaczy podupadli na zdrowiu; 99 1, 1 | tu moje siedziały... Moja to jest ziemia i moi ludzie. 100 1, 1 | ziemia i moi ludzie. Te Wyrwy to jest mój kraj. Mój i niczyj 101 1, 1 | ten człowiek... Na tych to rolach moje chłopy siedzą. 102 1, 1 | najemników, a choćby i byli, to czymże by ich opłacił? Przyszli 103 1, 1 | Dobrze mówię?~- Mów wasan.~- To jakże? Gdzież reszta? Kto 104 1, 1 | ośmnaście złotych? A przecie to nie koniec! Muszą przecie 105 1, 1 | Rzekł spokojnie:~- Skądże to waszmość wiesz? Skąd wiesz? 106 1, 1 | Drażnisz mię licząc na to, żeś pod dachem szlachcica 107 1, 1 | brał karę Tomek Zalesiak za to, że się dobierał do mego 108 1, 1 | uroczyście wielmożnemu panu, że to się nie stanie - mówił komisarz. - 109 1, 1 | odezwał głos ogarów. Co też to będzie? Co się tu stanie?~ 110 1, 2 | A ja sama nie wiem, co to za przyczyna:~Gustuję w 111 1, 2 | jechał konno. Pierwszy to raz w życiu dostał od ojca 112 1, 2 | Bawiła się jak człowiek: to, nastawiwszy uszka i rozdymając 113 1, 2 | chrapaniem, słuchała muzyki, to za nią w żartkich lansadach 114 1, 2 | się pomimo wszystko, że to uśmiech ów skryty, niewidoczny, 115 1, 2 | przebija. Schylał się niby to poprawiając tręzlę lub puślisko, 116 1, 2 | prawdziwym aż do samego dna. Był to jak gdyby akord tej samej 117 1, 2 | smutek i żal...~- Tak-że to nas waćpan zabawiasz, mości 118 1, 2 | dlatego właśnie...~- Toć to kulig, nie pogrzeb. Waćpan 119 1, 2 | się gdzieś w dole.~- Cóż to za zgiełk? Dlaczego? - pytała 120 1, 2 | w nim błyszczą.~- Gdzie to?~Rafał nachylił się nisko 121 1, 2 | go po twarzy.~- Ach, więc to tam są Tarniny? - prędko 122 1, 2 | głowie, w piersiach. Te to przecudne, jaśnie wielmożne 123 1, 2 | wieś rodzinną...~- Tak, to Tarniny... - odpowiedział 124 1, 2 | wystawić.~Powiedziawszy to głupstwo z dość wielką brawurą, 125 1, 2 | żuchwą i nachylając się to tu, to tam. Rafał na widok 126 1, 2 | i nachylając się to tu, to tam. Rafał na widok tego 127 1, 2 | Czasem jeszcze i teraz, choć to śmieszne, zdaje mi się, 128 1, 2 | nic! Prawda?~- Za nic! A to tylko wiatr wyje w ciemną 129 1, 2 | ciemną noc, w jesień... To po prostu topole jęczą i 130 1, 2 | ojcu, po starym cześniku. To samo tancerz był ongi, a 131 1, 2 | kutwami.~- Patrzajcie no... Co to za pląs! co za gracki ruch!~- 132 1, 2 | pląs! co za gracki ruch!~- To mi tan!~- Diablo i pięknie!~- 133 1, 2 | zachwytu i poczęły wypowiadać to, czego na pozór nie było 134 1, 2 | boku zawołał.~- Nie nasza to rzecz, mośćbrodzieju, sub 135 1, 2 | bracie?...~- Dlatego, że to despekt dla szlachcica, 136 1, 2 | bracia... zaszczycić...~Był to starzec zgarbiony latami, 137 1, 2 | krakuskę na głowie. Co ma być, to tam już jutro... Klacz sama 138 1, 2 | ciasny, mośćbrodzieju! Sam to widzę i boleję, ale nieraz 139 1, 2 | starych czasów. Hańbaż by to dla mnie, dnia dzisiejszego, 140 1, 2 | Było wesoło, ale czuli to wszyscy, że o tańcach w 141 1, 2 | Nierychło spostrzeżono, że jest to prosta, stara kuchnia z 142 1, 2 | rzęsiste światło.~- Ot, to mi figiel gracki! - wołano 143 1, 2 | wołano ze wszech stron.~- To po naszemu!~- To lubimy!~- 144 1, 2 | stron.~- To po naszemu!~- To lubimy!~- W górę gospodarza! 145 1, 2 | W górę gospodarza! Ot, to prawdziwa niespodzianka!~- 146 1, 2 | prawdziwa niespodzianka!~- W to nam graj!~Teraz dopiero 147 1, 2 | angażantkami z koronek. Wszystko to mieszało się w tłum barwisty, 148 1, 2 | świec chyliło się poziomo to w tę, to w inną stronę, 149 1, 2 | chyliło się poziomo to w tę, to w inną stronę, zawieszone 150 1, 2 | ustami patrzali nieruchomo na to pańskie "granie".~Starsi 151 1, 2 | młodych sąsiadów. Pierwszy to raz w życiu Rafał pił bezkarnie, 152 1, 2 | życiu Rafał pił bezkarnie, i to starego węgrzyna. Gwarzył 153 1, 2 | z radości nie wytrzyma. To już koniec! Rozwali pięściami, 154 1, 2 | wołał:~- A, mówię, tak! To tak, mówię! Czekajże, rybeńko... 155 1, 2 | w pysk, rym z drugiej i to arte. Dopiero wtedy rura 156 1, 2 | zapity, ochrypły głos:~- Aby to jedno prawda... Ogromnie 157 1, 2 | te Niemcy pouciekały, i to z Krakowa.~Ale go zaraz 158 1, 2 | Zastukam trzy razy w szybę, w to miejsce, gdzie w okiennicy 159 1, 2 | posłaniu. Belweder - był to dawny dwór, gniazdo prapradziadowskie 160 1, 2 | na stole... Wlepił oczy w to miejsce i po długim badaniu 161 1, 2 | człowieka. Poznał go nawet. Był to Wicuś Jawrysz, syn ubogiego 162 1, 2 | mazurków i strucel, jak to wszystko umieścił pod poduszką, 163 1, 2 | do dzieła. Rafał widział to wszystko, domyślił się wreszcie, 164 1, 2 | całej siły, bez względu na to, że złowrogo trzeszczała. 165 1, 3 | timere desistant. Przecie to takie proste i do wykonania 166 1, 3 | wiklowy chłód. Zda się, że to miejsce, przez które jedzie 167 1, 3 | które jedzie sam w nocy, to jakieś inne, obce, nieznane. 168 1, 3 | obce, nieznane. Jakież to straszne miejsce! Rosa i 169 1, 3 | nocnych tumanów...~Deszcz to mętnymi, płynnymi falami 170 1, 3 | zanosił widnokrąg do szczętu, to się uciszał i znikał. W 171 1, 3 | ty widzisz? Czy widzisz? To majster!~- Właśnie że nic 172 1, 3 | ciche oczy smutek owiał.~Był to daleki kuzyn Rafała, jedyny 173 1, 3 | nawet, ze smutkiem wyznać to trzeba, w przechodzących 174 1, 3 | nim i siadł w tyle,~Była to łódź płaska i płytka, zalana 175 1, 3 | gdzie my jesteśmy?~- Co to tak huczy?~- Woda.~- Patrzaj, 176 1, 3 | huczy?~- Woda.~- Patrzaj, a to co?...~Drwiące słowo odpowiedzi 177 1, 3 | coś nieruchomego.~- Czy to brzeg? - zapytał Krzysztof.~ 178 1, 3 | Krzysztof.~Rafał zmacał to miejsce wiosłem i znalazł, 179 1, 3 | miejsce wiosłem i znalazł, że to jest jednolity lód, zachowany 180 1, 3 | sami pójdziemy piechotą. To jest lewy brzeg...~- Łódź 181 1, 3 | odstawić na miejsce.~- A to ją odstaw. Z największą 182 1, 3 | po brzegu...~- Możesz i to zrobić. Ja nie będę ciągnął. - 183 1, 3 | Cóż tu począć?...~- A to też to! Tu ją zostawimy. 184 1, 3 | tu począć?...~- A to też to! Tu ją zostawimy. Powie 185 1, 3 | 1 ja tak myślałem.~- No to ją tylko wyciągnijmy na 186 1, 3 | nasamprzód zobaczyć, gdzie to jest ten brzeg.~Odszedł 187 1, 3 | na lód windować. Poszło to z trudem, ale ostatecznie 188 1, 3 | na głowie, bo uczuł, że to cała ta olbrzymia kra ugina 189 1, 3 | Rafał wpław rzucił się w to miejsce na oślep i złapał 190 1, 3 | przejmował - i raptem zaczął to czynić co sił, co tchu, 191 1, 3 | siebie i został nago. Wtedy to samo zaczął robić z Cedrą. 192 1, 3 | przez rowy, nie bacząc na to, gdzie noga stanie. Biegnąc 193 1, 3 | daleki, daleki dźwięk. Był to głos zegara na wieży kolegiackiej. 194 1, 3 | zastąpił im drogę. Był to profesor, ich mentor i chlebodawca. 195 1, 3 | gardzieli:~- Olbromski!... to ty, ptaszku! Twoja to jest 196 1, 3 | to ty, ptaszku! Twoja to jest nowa sprawka...~- Panie 197 1, 3 | prawicę - przysięgam, że to ja jestem winien.~- Czemu 198 1, 3 | tylko! Winien jestem! Ja to go namówiłem, Rafała, ja 199 1, 3 | wściekłości - odpowiesz ty mi za to w dniu jutrzejszym. Wielki 200 1, 3 | zimową porą. Wszystko się to wykryje!~- O, wykryje się 201 1, 3 | świecie może być wątpliwe, to tylko jest pewna, że ta 202 1, 3 | się Tarniny i ojciec. Na to wspomnienie przejmował go 203 1, 3 | zrobił. Badał, co też go za to czeka, że wziął cudzą łódź, 204 1, 3 | zawsze mówione. Cóż go za to czeka? Jakaż jest za to 205 1, 3 | to czeka? Jakaż jest za to kara? Któż wie, może to 206 1, 3 | to kara? Któż wie, może to jest największa ze zbrodni 207 1, 3 | wielkość tego występku! Czy to właściwie jest zbrodnia? 208 1, 3 | nie odwrócić, ale wiedział to zatajoną, obłudną pewnością, 209 1, 3 | jego duszy na myśl, jak to śnieg, gdy się powietrze 210 1, 3 | naradę. Oprócz Rafała nikt na to uwagi nie zwrócił, ale on 211 1, 3 | więcej niż pięćdziesiąt. Byłą to twarz szara, ciemna, otoczona 212 1, 3 | piekielnymi ciosy. Wtedy to pogwizdywał swoje aryjki. 213 1, 3 | Rafał domyślił się, że on to jest zwierzyną, którą osaczają 214 1, 3 | obadwaj? Mów zaraz i prędko. To jedno... Czy ty słyszysz, 215 1, 3 | Wyszedłem z domu i robiłem to, co mi się podobało! - rzekł 216 1, 3 | Filip!~W momencie, kiedy to czynił, Rafał prześliznął 217 1, 4 | W innych porach dnia i to było wzbronione. Nikt bez 218 1, 4 | kolację spać natychmiast.~To samo zresztą czynił dom 219 1, 4 | przypowieści, patrzał niby na to, co się dokoła działo, czy 220 1, 4 | się pod sklepieniem. Ów to dym wonny, czarodziejski, 221 1, 4 | ogarnęła całe jego ciało. Była to, rzekłbyś, moralna trawiąca 222 1, 4 | wódką i pić, pić na śmierć. To znowu marzył o śmierci, 223 1, 4 | powstawszy z kobierca, zrobi to samo, coś takiego, że zapamiętają... 224 1, 4 | przed jego wzrokiem coraz to nowe powiaty zuchwalstwa. 225 1, 4 | chorób i śmierci - jakież to nędzne i głupie! Przez ściśnięte 226 1, 4 | opanowywała go głęboka senność, to znowu gwałtowna żądza ruchu, 227 1, 4 | hałasu, orgii. Czuł w sobie to płacz dziecka najżałobliwszy, 228 1, 4 | dziecka najżałobliwszy, to śmiech cyniczny, to pociąganie 229 1, 4 | najżałobliwszy, to śmiech cyniczny, to pociąganie bez kierunku, 230 1, 4 | oddawał klaczce Basi. Była to jedyna jego powiernica. 231 1, 5 | Napisano: Briumer.~- Cóż to to jest ten Briumer?~- Ja 232 1, 5 | Napisano: Briumer.~- Cóż to to jest ten Briumer?~- Ja nie 233 1, 5 | takie zagraniczne słowo, to nie twoja rzecz. Ślabizuj 234 1, 5 | obywatele Dyrektorowie..."~- Cóż to za jedni ci obywatele dyrektorowie?~- 235 1, 5 | mośćbrodzieju, huknął w ucho za to "nie wiem", żebyś zaraz 236 1, 5 | rzekł Rafał.~W chwili gdy to mówił, patrząc ojcu w oczy 237 1, 5 | już tylko jednym okiem, i to słabo, na niego spogląda.~ 238 1, 5 | w kieszeni. Klucz ów był to płaski ułomek kutego żelaza, 239 1, 5 | noc przeleżał, że świta, to znowu nabierał pewności, 240 1, 5 | futrzaną czapeczkę. Gdy to skończył, wylał na siebie 241 1, 5 | huczały w ciemności. Była to pieśń szczęśliwa, krzyk 242 1, 5 | dzikiego głogu. Wołało na niego to straszne miejsce przeraźliwymi 243 1, 5 | Panem Jezusem. Rafał czuł to, że powinien był zbliżyć 244 1, 5 | i rzeczywiście widział to, co było tylko utworem imaginacji. 245 1, 5 | zdawała się wiedzieć, co się to dzieje. Stała cicho, żując 246 1, 5 | murowanej budowli. Była to kuźnia stojąca z dala od 247 1, 5 | że ten dom jest dalej, to znowu, że go już dawno minął. 248 1, 5 | kroków, z rozpaczą marząc, że to już wszystko, że już trzeba 249 1, 5 | oddycha, we śnie pogrążona, że to on, we własnej postaci, 250 1, 5 | cichym szelestem, ale na to miejsce prawie nie padały, 251 1, 5 | stoi człowiek. Wparł oczy w to miejsce i milczący czekał. 252 1, 5 | okrywał twardym szronem.~- To może na przyszły raz przyjechać 253 1, 5 | słyszały, jak rwie się i kipi to wzburzone serce. Ręce pieściły 254 1, 5 | ochotą marząc, żeby go za to spotkała śmierć. I oto drogie 255 1, 5 | coś jak uderzenie... Był to głos piszczałki wartownika 256 1, 5 | ciemnościach. Wylatywał stamtąd to przeraźliwy głos spadających 257 1, 5 | przeraźliwy głos spadających skał, to huk wód, które lecą w bezdenną 258 1, 5 | jechać. Co prędzej chciał to przedsięwziąć i wracać do 259 1, 5 | Przez sekundę śnił, że to migoce światełko w dersławickim 260 1, 5 | pary w piersiach. Stało się to tak nagle, że Rafał uczuł 261 1, 5 | rozumiała, co mówi. Nie był to już galop, nie cwał. Leciała 262 1, 5 | dnia... Za chwilę była to już tylko straszliwa, ciemna 263 1, 5 | i życie ze zwierzem. Był to pod nim, w objęciu jego 264 1, 5 | stalowych łap, .w jego pysku, to leżał na nim. Wkrótce jednak 265 1, 5 | sęp szponami, wpił się w to ogniste gardło u podstawy 266 1, 5 | wszechwładne nogi pańskie.~Był to samotny jarząb przydrożny, 267 1, 5 | Nierychło, nierychło pojął...~To dnieje.~Podniósł głowę płonącą 268 1, 6 | popłakiwało.~Zaraz wszystko to wciągnął w siebie dym.~Wielkim 269 1, 6 | sięgając niemal głowy, to znowu chłonął niewidzialną 270 1, 6 | piekle, i w niebie... A to tak beło. Ten zołmierz szedł 271 1, 6 | znowu] prosił. Tak ón znowu to samo powiedział i dał mu 272 1, 6 | skrzypki i torbę?" "A jakież to, dziadku, macie skrzypki, 273 1, 6 | torbę, co jak zawołam: - to ci samo wpadnie; co ino 274 1, 6 | kto tam nocować przyńdzie, to mu zgra cosi łeb urwie. 275 1, 6 | powiedział, że ón się podejmie to zrobić. A i poszedł. Siadł 276 1, 6 | jeśli chceta koniecznie, to pójdę, ale mi, psiekrwie, 277 1, 6 | nazwy. Zapomniał, jak się to zowie. Widział tylko w głębi 278 1, 6 | nawet ciemności...~Jakaż to dobroczynna siła dźwignęła 279 1, 6 | cięższą niż góra? Jakaż to władza poruszyła skały rąk? 280 1, 6 | Zobaczy, pada, kapral, to mię puszczą bez żywą ulicę". " 281 1, 6 | Wtem zawołali: "Ruht! "-to niby na odpoczynek. Mnie 282 1, 6 | niego stał. Ja wracam na to miejsce, gdziem gwer ostawił, 283 1, 6 | glit odstąpił, a inne na to miejsce przyszły. Patrzę, 284 1, 7 | podejrzenie, jakiś domysł. Była to rzecz oczywista, że stracił 285 1, 7 | sposób wyrazić słowami. Było to drugie życie, bardziej rzeczywiste, 286 1, 7 | ma, nigdy nie będzie, że to był sen. Teraz o tym świetlistym 287 1, 7 | sobie ów sądny dzień, kiedy to ów starszy, młody podówczas 288 1, 7 | Cześnik zgadywał, dokąd to powędruje wypędzony z domu. 289 1, 7 | Żal mu było matki. Ale był to żal drugi, daleki, jakby' 290 1, 7 | cudaczny, w wesołym, niby to młodzieńczym uśmiechu. W 291 1, 7 | Pożegnał matkę, siostry - niby to czule, i szerokim krokiem 292 1, 7 | rzekł:~- Wincenty... czy to my... tego... na Dersławice 293 1, 7 | w stronę Dersławic.~Była to ta sama droga. Na rozstaju 294 1, 7 | aż do ostatnie go. Było to ciężkie utrapienie ducha. 295 1, 7 | tworzyły żywe ściany. Widząc to miejsce oczyma, Rafał ścisnął 296 1, 7 | przyodziewek zetlały, rozłażący się to tu, to tam. Uliczka mokra 297 1, 7 | zetlały, rozłażący się to tu, to tam. Uliczka mokra jeszcze, 298 1, 7 | szerokim dachem, wszystko to ścigało teraz i szczuło 299 1, 7 | mijała długi ogród. Miejsce to miał w sobie, zamykał je 300 1, 7 | Rafałów, żywych. Przypiaskowa, to znowu bagnista droga szła 301 1, 7 | Zdawało mu się chwilami, że to w nim samym, sobie samemu 302 1, 7 | niewysłowiony złotostron i że to on sam wyrywa z niego zdrętwiałymi 303 1, 7 | nadwodnych śpiewał ostatni.~Były to jak gdyby czaty, nocne wojska 304 1, 7 | od niej cofnęły drzewa, to otwierała się przed oczyma 305 1, 7 | pochwyci go w duszę swoją, to już nigdy, przenigdy nie 306 1, 7 | kępach drzew biały dwór.~- To je Wygnanka, paniczu - rzekł 307 1, 7 | Tam młody pan mieszka.~- To jest Wygnanka - powtórzył 308 1, 7 | nich oderwać oczu. Była to pierwsza chwila, w której 309 1, 7 | nie kazał powiedzieć mi... To jest... ~- Nic a nic! -rzekł 310 1, 7 | Czuł, że musi złagodzić to, co powiedział:~- Jakem 311 1, 7 | na mogiłki:~- O! I za cóż to?~- A bo zajeździłem wierzchówkę.~- 312 1, 7 | Zajeździłeś kobyłę... I za to tylko?~- A no... mówię bratu.~- 313 1, 7 | no... mówię bratu.~- Cóż to za kobyła takiej ceny?~- " 314 1, 7 | takiej ceny?~- "Baśka", co to źrebica po Popielatce.~- 315 1, 7 | prawie psami wyszczuty. Dawne to rzeczy... Myślałem, że ojciec 316 1, 7 | tego brata... Nie mógł na to przystać, że ów brat tajemniczy, 317 1, 7 | nędznym starym domu. "Toż to jest on? Piotr?" - myślał 318 1, 7 | Zamoyskiego, Żywot Chodkiewicza, to były jakby światła pochodni 319 1, 7 | naszym leży ramieniu i że to my ją wydźwigniem. Gdym 320 1, 7 | Zdeptał mój oficjerski honor. To nic! Ale duszę wszystką 321 1, 7 | bracie nie wiedział i my to samo.~- A i cóż mieliście 322 1, 7 | cóż mieliście wiedzieć? To co o każdym. Na Szczekocińskim 323 1, 7 | trwać winna wiecznie, że ona to jest wiecznością, że taką 324 1, 8 | nazywał się Uriasz ("ale to tylko na papierze"), "naprawdę" 325 1, 8 | pewnie miał, ale teraz to już całkiem nie ma. Jak 326 1, 8 | wolnym krokiem przybył, to on lubił usiąść na kamieniu 327 1, 8 | tę robotę dopilnować... To nie jest taki człowiek, 328 1, 8 | najlepszy towar. Parę razy to on się odezwał nie o te 329 1, 8 | nawet jak Żyd do Żyda. Raz to on przyszedł, długo milczał, 330 1, 8 | dopiero zobaczył jego rozum. To żyto ozime, co je tam widać, 331 1, 8 | ozime, co je tam widać, to pan kapitan sam wsiał, ale 332 1, 8 | sam wsiał, ale tamto jare to już siał Michcik. Gdzie 333 1, 8 | już siał Michcik. Gdzie to kto widział, żeby taki szlachcic 334 1, 8 | wiklin i tataraków, niby to czatując na kaczki. Dopiero 335 1, 8 | rzeczywistością było dla niego to, co wrzało w sercu. Dlatego 336 1, 8 | czuję. Upadek sił.~- Ach, to niedobrze! A jakież są symptomata 337 1, 8 | Najbardziej widoczne symptoma to bicie krwi do piersi, do 338 1, 8 | puszczał kilkakroć, ale i to nie przyniosło zdrowia. 339 1, 8 | jak cię prosiłem?~- Alboż to lekarz może siły wrócić?... 340 1, 8 | wionęła przez twarz pana, gdy to mówił.~- Cincinnatus... - 341 1, 8 | że basis twojej choroby - to nie bicie krwi, tylko... 342 1, 8 | krwi, tylko... myśli. A na to istotnie ani felczer, ani 343 1, 8 | Myśli ustały.~- Jeśli tak, to czemuż tu siedzieć w głuszy? 344 1, 8 | każdy z nas uczynić może, to milczeć. To jest sors takich 345 1, 8 | uczynić może, to milczeć. To jest sors takich jak my...~- 346 1, 8 | jeszcze przynajmniej pozwól. To naturze ludzkiej nie wadzi... 347 1, 8 | rzekł twardo i sucho:~- Jest to sztych nieodbity. Wreszcie - 348 1, 8 | krzywo myślisz.~- Wszakże to nikomu szkody nie przyniosło 349 1, 8 | O jednego też mniej. I to wszystko. Niech inni podnoszą 350 1, 8 | dni swych widział. Byłaż to pospolita rzecz Żółkiewskiego? 351 1, 8 | odrywania okiennic... ~- Po cóż to wskrzeszasz, mości książę?~- 352 1, 8 | wskrzeszasz, mości książę?~- Po to, u licha, żebyś nie płakał 353 1, 8 | bydła, twojego raju. Prawo to musiało być rozwiązane.~- 354 1, 8 | był waszym, magnackim. Sam to mówisz.~- Mój ojciec przepłacał, 355 1, 8 | żywił, rozpajał swoją bandę, to prawda, ale w jakimże celu? 356 1, 8 | dziedzictwo tronu. Zaiste czynił to wbrew własnemu interesowi. 357 1, 8 | interesowi. Boć jeżeli kto, to pan mógł się czuć dobrze 358 1, 8 | chciał, aż na tron.~- Dawnom to już wszystko rozważył i 359 1, 8 | mądrych wywodów. Wtedy to olśniła mię ta myśl, którą 360 1, 8 | czuli? Nic, tylko - my! My - to świat! Reszta niech posłusznie 361 1, 8 | myśl, żem spodlał. Nie! To, co ty śnisz, to jest złudzenie, 362 1, 8 | spodlał. Nie! To, co ty śnisz, to jest złudzenie, błąd za 363 1, 8 | wszystkiego najgorsze jest to, że się sam zabijasz. Jedno 364 1, 8 | sądził. Warszawa pusta - to prawda. Pusta i opuszczona 365 1, 8 | gniazdo takie samo. Ale za to materialne interesy nigdy 366 1, 8 | Południowych... Skoro tak, to może i mnie łatwiej będzie 367 1, 8 | ceglastą.~- Z ochotą... O cóż to idzie?~- Żołnierz, który 368 1, 8 | zratować całą tę wioskę. Jest to włość nędzna i bardzo biedna. 369 1, 8 | potwierdzić moją decyzją..Dłużej to potrwa. Ale będę w tym...~ 370 1, 8 | skutku. Zaprawdę, wstrętna to jest rzecz... Wierzaj mi, 371 1, 8 | powietrzu sejmu, a teraz to już do cna... Przekładam 372 1, 8 | ckliwe sentymenty...~- Cóż to za nierozważne słowa!...~- 373 1, 8 | najwyżej uniesione, jak tylko to być może, uczułem w sobie 374 1, 8 | względem cuchnących? Jakiż to czyn można wówczas wykonać? 375 1, 8 | każdemu z nich kazał czynić to, co czynili? Wszystko ze 376 1, 8 | Wiedeń szlak drogi. Wyście to znieważyli pamięć tego świata, 377 1, 8 | może. Jeśli się roznieci, to zagasa po krótkim, po szalonym 378 1, 8 | Brat.~- A... pan brat. No, to pewno twój. Dla mnie łaskawie 379 1, 8 | Rzekł jeszcze z cicha:~- To żołnierz...~Wtem głowa jego 380 1, 8 | zapatrzył się w coś, jak to bywa czasu smutku, w barwę 381 1, 8 | mamrocząc i wskazując gestem, że to jest klucz od stolika. Rafał 382 1, 8 | udźwignąłeś mię z ziemi.~Tyś to uczynił, któryś jest Bóg, 383 1, 8 | który mocen jesteś uczynić to, coś uczynił, wyrwij z serca 384 1, 9 | pana a towarzysza.~Ledwie to wszystko było załatwione, 385 1, 9 | kilka bryk, bryczek i wozów. To książę Gintułt z całą swoją 386 1, 9 | błocie rozmiękłej drogi. Mimo to żadna do powozu nie wsiadła. 387 1, 9 | półnagie dzieci. Wszystko to z otwartymi ustami dziwowało 388 1, 9 | brzegiem jej ciągnęła. Był to w owej chwili szlak błotnisty, 389 1, 9 | zawalony mnóstwem kamieni. Mimo to wszyscy wytrwali w pochodzie. 390 1, 9 | pychy z tego tytułu, że to on właśnie, na którego nikt 391 1, 9 | Tak jest.~- Żałuję, że to mi nie przyszło na myśl. 392 1, 9 | pogrzeb - wypalił Rafał.~- A to dlaczego?~- Bo są wiekowi... 393 1, 9 | dodał z uśmiechem:~- Możesz to napisać, jeśli wola, rodzicom, 394 1, 10| samotnikowi na mieszkanie. Była to chatka o jednej izbie, z 395 1, 10| toteż Rafał domyślił się, że to muszą być owe "emigrantki", 396 1, 10| ostatnia z brzegu. Była to jeszcze dziewczynka, jeszcze 397 1, 10| wszyscy mężczyźni, widać to było w ich twarzach, myślami 398 1, 10| prześlicznej. Dla jednych było to skrytą rozkoszą, dla innych 399 1, 10| nich wszystko życie duszy. To, co każdy człowiek chowa 400 1, 10| nie ma co mówić!~- Jak to?~- A tożem patrzał, bo obok 401 1, 10| gorzką.~- Ja nie wiem, czy to prawda.~- Nie wiesz. No 402 1, 10| Wąsów asan całych nie masz, to skądżebyś miał znać się 403 1, 10| całej prawdzie! Ale nie o to idzie... Słuchaj no, mości 404 1, 10| no, mości panie, gdzież to zamierzacie podziać owe 405 1, 10| fornalskiego coś niecoś. Kiepskie to wszystko, ale jakby niedrogo, 406 1, 10| kupił. Mówili mi tu, że to niby asan dysponujesz, jak 407 1, 10| Zabierzemy do domu.~- A to zabierajcie wnet, bo ja 408 1, 10| Folwark gałgan, ale że to blisko... A i o te chomąta 409 1, 10| jeśli niedrogo, młynek bym to samo kupił, a nawet i te 410 1, 10| nieboszczyk rozpaprał! A ziemię to kto darł spod jałowców?~- 411 1, 10| jałowców?~- Widzicie, jaki to asan masz rezon w potrzebie! 412 1, 10| się udało chwycić za uszy. To jedno ten nieboszczyk, Panie 413 1, 10| Chłopa zepsuł na nic, ale to do odrobienia, to ta już 414 1, 10| nic, ale to do odrobienia, to ta już moja rzecz. Co zaś 415 1, 10| rzecz. Co zaś do ziemi, to nie można powiedzieć: wyprawił 416 1, 10| owies jak mur.~- A staw to nie brat wyszlamował? Młyn 417 1, 10| rowy porznął?~- Nawet i to, powiedzmy, prawda.~W chwili, 418 1, 10| się śmieje, hę?~- Jakaż to piękna bardzo! - zdradził 419 1, 10| Pewnie, że piękna.~- Co to za włosy!~- A i to, powiedzmy, 420 1, 10| Co to za włosy!~- A i to, powiedzmy, prawda. Świeci 421 1, 10| miesiąc po nocy.~- A jakie to oczy!...~- Waść byś jej 422 1, 10| Jezus ci Maria!~- Co też to waszmość pan!... Wstyd doprawdy...~- 423 1, 10| czubatemu diabłowi.~- Kto to jest taki? - cicho szepnął 424 1, 10| Rafał.~- Jakże, u Boga Ojca, to asan książęcą łyżką książęcą 425 1, 10| zawijasz, a nie wiesz tego, kto to jest taki! Toż Gintułtówna, 426 1, 10| Ależ dzieucha! Że się też to pod szlachecką strzechą 427 1, 10| ogarniały go postrachem. To niedościgłe nigdy piękno, 428 1, 10| Koniecznie... Jeux d'esprit - to nudne. Zupełnie jak lekcja 429 1, 10| lekcja gramatyki.~- Jak to? Le secrétaire?~- Nie, nie! 430 1, 10| esprit, jeux d'exercice - to zupełne lekcje.~- Więc dobrze...~- 431 1, 10| Avocat?~- Nie, nie! Avocat- to nieprzyjemne. Lepiej już 432 1, 10| A może by Le Capucin? To zabawne. Pamiętacie Kamila 433 1, 10| Kamil - le flacon!~- Ach, to wyborne, Kamilek - le flacon!~- 434 1, 10| przestawała śmiać się. Uczyniła to dlatego, jak się domyślał, 435 1, 10| ku niej, chwycić rękoma to królewskie, miękkie złoto. 436 1, 10| bracie do domu...~- Tak, tak! To będzie najlepiej. Co się 437 1, 10| ludzku. Tak nie sposób! Jak to już mówiłem, brat waćpana 438 1, 10| mówiłem, brat waćpana ma, to jest miał u mnie pieniądze. 439 1, 10| i naszego tu zwyczaju... To tam marszałek...~Mówiąc 440 1, 10| tam marszałek...~Mówiąc to książę zarumienił się z 441 1, 10| służby obozowej. Dlatego to dyskursy nasze miały nieraz 442 1, 10| bliskiego stosunku. Może to i waści wydało się niemiłym, 443 1, 10| cicha rzekł książę - bo to ludzie zaraz by roznieśli 444 1, 10| zaprzeczy, ani tymi oczyma, co to... nie spojrzy. Ani po swojemu 445 1, 11| księcia nudzili się pomimo to wszystko. Wieczorami grywano 446 1, 11| uczyły się jeszcze i. niby to pozostawały pod ścisłym 447 1, 11| jakąż rozkoszą byłby ją za to rozszarpał, z jakąż nienawiścią 448 1, 11| figurę, jeśli nie oczy, to jak gdyby spuszczone powieki. 449 1, 11| poczytywał za rzeczywistość. Ileż to razy czekał w ustroni szpaleru 450 1, 11| takie same czuje i że w to miejsce przyjdzie wiedziona 451 1, 11| żądaniem towarzyszenia jej to do tego, to do owego z jeźdźców. 452 1, 11| towarzyszenia jej to do tego, to do owego z jeźdźców. Ale 453 1, 11| nie wzywał, skoczył niby to poniesiony przez konia. 454 1, 11| wzywający na pomoc. Usłyszał to raz, drugi. Wówczas co mocy 455 1, 11| dziób i pazury oczu. Czuł to, że ją przeszywa potężnym, 456 1, 11| kroków zbliżyli.~- Wina to siostry księcia pana... - 457 1, 11| rzekł Rafał.~- Jakimże to sposobem wina mej siostry?~- 458 1, 11| nagrodę za galanterią! Tak to fortuna opłaca wysługiwanie 459 1, 11| brzegu:~- Ojciec, a co się to tu robi?~Podniósł na niego 460 1, 11| Nie słyszę...~- Co się to tu dzieje?~- Gadaj, mali 461 1, 11| ocknął się i rzekł:~- A to, proszę łaski panicza, żołnierze 462 1, 11| Ale za co go biją?~- Za to go biją, że, proszę łaski 463 1, 11| A tu sam pokazał, jaki to... Cie wy, moi ludzie...~ 464 1, 11| Wygnanki nie obaczysz. Ja ci to mówię, mandatariusz ci to 465 1, 11| to mówię, mandatariusz ci to mówi. Pan Chłuka to teraz 466 1, 11| mandatariusz ci to mówi. Pan Chłuka to teraz jest twój prawowity 467 1, 11| jak amen w pacierzu. Ja ci to mówię, mandatariusz ci to 468 1, 11| to mówię, mandatariusz ci to mówi!~Nastało znowu milczenie.~ 469 1, 11| wzywa nadaremnie brata, i to zdanie w strzępach wciąż 470 1, 11| rozpacz wwaliła się do serca. To, co miał przed oczyma, to, 471 1, 11| To, co miał przed oczyma, to, co włamywało się w uszy, 472 1, 11| Udawał się jeszcze sercem to tam, to sam...~Brat Piotr... 473 1, 11| się jeszcze sercem to tam, to sam...~Brat Piotr... Michcik... 474 1, 12| przypominał dawne czasy.~- Toż to mundur kawalerii narodowej! - 475 1, 12| czarne kapelusze. Wszystko to obdarte, w łatach różnokolorowych, 476 1, 12| został. Miał więc znowu to, za czym tęsknił. Balustradę 477 1, 12| wieszcze! Książę czuł, że to od nich zstępuje ku niemu 478 1, 12| straszliwe ostrzeżenie, jedno i to sarno dawała znać przez 479 1, 12| przymrużonymi oczyma. Jakże się to dokonało, że wszystko naokół 480 1, 12| podział młodzieniec, który to widział pierwszy raz? Nie 481 1, 12| ma go już. Ten, co ogląda to samo, to inny zgoła człowiek. 482 1, 12| Ten, co ogląda to samo, to inny zgoła człowiek. Radosne 483 1, 12| Rzucił okiem i spostrzegł to, z czym tak uporczywie chcieli 484 1, 12| co rozpowiadali. Dawało to sposobność do niezrównanych 485 1, 12| z ich winy, więc czynią to teraz w chwili stosownej, 486 1, 12| siedząc na uboczu i niby to przysłuchując się rozmowie 487 1, 12| ziemskie... Cóż by dał za to, ażeby z nim przepędzić 488 1, 12| trakcie jej zapytał:~- Wszakże to rodak pański, adiutant Buonapartego, 489 1, 12| przemienił w uśmiech przyjazny. To samo jego koledzy z szeregu.~- 490 1, 12| Transpadane się nazywa.~- Miło to zetknąć się ze swoimi... 491 1, 12| pierwszej chwili, co się to dzieje. Plac pełen był ludu, 492 1, 12| znajdując się co moment.to między gawiedzią, to wśród 493 1, 12| moment.to między gawiedzią, to wśród żołnierstwa, książę 494 1, 12| Moje nazwisko?... Co to jest? Co to za jeden?~- 495 1, 12| nazwisko?... Co to jest? Co to za jeden?~- Nazwisko waści?! 496 1, 12| jeden?~- Nazwisko waści?! To śmiesz żołnierza polskiego 497 1, 12| idąc nań z laską.~- Co to jest? Kto to? Jak śmie! 498 1, 12| laską.~- Co to jest? Kto to? Jak śmie! Baczność!~- Kondotiery!~- 499 1, 13| w raz wypływało jedno i to samo imię: Julia... Książę 500 1, 13| okrutną jest igraszką, że to jego samego czeka w czarodziejskim