Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
tnac 3
tnie 1
tnij 2
to 1827
toast 9
toasty 3
toba 17
Frequency    [«  »]
2702 nie
2482 do
1951 ze
1827 to
1722 a
1602 jak
1106 za
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

to

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1827

     Tom, Rozdzial
501 1, 13| Jeszcze ranek nie tak bliski. To słowika, nie skowronka pieśń. 502 1, 13| granatu. Wierzaj mi, że to był słowik"...~Do niego 503 1, 13| szczęścia i szaleństwa. Cóż to tak szlocha w sercu? Tak 504 1, 13| rwie się i kona?...~"Jest to skowronka głos, zwiastuna 505 1, 13| skowronka głos, zwiastuna dnia. To już nie pieśń słowicza! 506 1, 13| po dwakroć nocy! Czyliż to wszystko, dokonywując się 507 1, 13| ciężkie jak góra. Błądził to tu, to tam. Noc była już 508 1, 13| jak góra. Błądził to tu, to tam. Noc była już zupełna, 509 1, 13| otwartych grobów, wybuchało to przedziwne snycerstwo. Baldachimy, 510 1, 13| włóczykijów...~- Spać się chce, że to nosem się podpierasz, nie - 511 1, 13| Polak.~- Nazwisko?~- Na cóż to waści potrzebne?~- Pytam 512 1, 13| rozkaz komendanta placu.~- To jest czyj?~- Teraz generała 513 1, 13| Wurmserem siedzącej. Z nich to załoga. Że wódz zabrał oficerów 514 1, 13| kolumnę zbliżającą się. To był generał Chabran. Wnet 515 1, 13| miał dwanaście armat! Tam to szli i nasi z szefem Liberadzkim 516 1, 13| padł pierwszy.~- Co też to waszmość?~- Prawda święta! 517 1, 13| do sali oficerskiej. Był to rodzaj kasyna , widocznie, 518 1, 13| stołem osobnym. Gra cicha, to znaczy na grubą stawkę... 519 1, 13| siły w gnatach - wszystko to wróciło go ku dawnym chwilom. 520 1, 13| waszmość objaśnić, jaka to jest broń, której mundur 521 1, 13| A no! Co do broni, to najświeższa formacja. Strzelcy 522 1, 13| jak lekcję.~W chwili, gdy to mówił, wszyscy jego koledzy 523 1, 13| jeśli wolno zapytać?~- Jak to dokąd? Twarzą ku północnemu 524 1, 13| Aleksandra Wielkiego?...~- Mówię to, co widziałem na własne 525 1, 13| indygnacją.~- Panie generale... To nie może być! Nigdy jak 526 1, 13| przyszedłem tutaj. Jestże to rola polska deptać cudze 527 1, 13| mnie w jakim charakterze to mówisz?~- Mówię to jako 528 1, 13| charakterze to mówisz?~- Mówię to jako szlachcic polski z 529 1, 13| pokonanie Wenecji. A Wenecja to co'? To tajny sojusznik 530 1, 13| Wenecji. A Wenecja to co'? To tajny sojusznik Austrii, 531 1, 13| tajny sojusznik Austrii, to wróg przebiegły i chytry. 532 1, 13| Laurier w swym porcie. A co to jest Wenecja? Żal ci tak, 533 1, 13| więzienia, zasady moralne. Cóż to złego uczyniła Francja niosąc 534 1, 13| wzięli? Pięścią, przemocą. To jest wojenny łup. Toteż 535 1, 13| natrętnym.~- Muszę powiedzieć to, co się należy.~Ujął go 536 1, 13| budzi? Ech, bracie! Ja się to samo przez krwawe łzy przypatrzył 537 1, 13| chłopska i małoszlachecka masa -to któż to jest? Ludzie z prizonów 538 1, 13| małoszlachecka masa -to któż to jest? Ludzie z prizonów 539 1, 13| BcSgdał, Bóg wziął. Wybij to sobie z głowy. Teraz praca 540 1, 13| wsiąknie w obce pola - któż to odgadnie? Ale zostanie reszta. 541 1, 13| zza pazurów tryśnie, ale to darmo. Iść trzeba wiekuistym 542 1, 13| Wszystko, co czynię, toć to za pruskie talary. Ale niechże 543 1, 13| strony, mości książę, rozkosz to niemała wystawać pode drzwiami 544 1, 13| prawo do śmierci. Rozkosz to nie byle jaka: z poszeptów 545 1, 13| stokroć mądry poetą, że gorzki to chleb pono, "lepiej się 546 1, 14| zwycięstwami! Cztery armie... Co to mnie obchodzi? Oto ramię 547 1, 14| więzienia? A... tak, prawda. Ale to już dawne dla mnie czasy. 548 1, 14| Właściwie przybywam z Włoch, to jest - dodał z drwiącym 549 1, 14| w jej doniosłość.~- Czyż to możliwe?~- Po długim rozważaniu 550 1, 14| Doskonale! Tylko jakże to uczynić nie tykając ludzi, 551 1, 14| zdzierców i tyranów?~- Bardzo to niedaleki wróg. Należy poszukać 552 1, 14| najcudniejszej kobiety. Wiem to z doświadczenia. Ja sam 553 1, 14| cyrklem wyczuwać.~- Czy to prawda, że ufał ci tak dalece, 554 1, 14| rozkazach dziennych. Słyszałem to i tutaj, w kołach bardzo 555 1, 14| bardzo wpływowych.~- Tak, to prawda. Bywało tak w chwilach 556 1, 14| chwilach stanowczych. Ale to rzeczy małej wagi. Więc 557 1, 14| stworzony na żołnierza.~- To dziwne. Nie być stworzonym 558 1, 14| delia Mirandolą... Czyż to żołnierza mieszkanie te 559 1, 14| piętnastego frimaire'a, to jest od przybycia do Paryża 560 1, 14| w Campo-Formio...~- Ach, to Campo-Formio... -zaśmiał 561 1, 14| niespodziankę tym Campo-Formio! I to za tyle nadziei, po tylu 562 1, 14| terre. Jeżeli gdzie bywa, to chyba w teatrze, i to dans 563 1, 14| bywa, to chyba w teatrze, i to dans une loge grillée. W 564 1, 14| Szepcą o tym, a więc to prawda?~- Bywam u niego 565 1, 14| jest wolny, dlatego że mu to wmawiają. Teraz już tego 566 1, 14| jeszcze jedno, jeszcze jedno. To drugie est décidé dans son 567 1, 14| Po chwili rzekł:~- Nie. To przypadkowe zgromadzenie 568 1, 14| godnego jedynego awansu, to jest awansu na stopień naczelnego 569 1, 14| wodza. Ja w mym jestestwie. To już ja wiem lepiej od niego. 570 1, 14| wodzem, a gdy nim będę, to nie tutaj.~- Buonaparte 571 1, 14| Czy sądzisz może, że to jest w nim tylko pospolita 572 1, 14| tak wysoko'? Mylisz się: to nie jest tylko pycha. Jest 573 1, 14| nie jest tylko pycha. Jest to właśnie owa nadludzka potęga. 574 1, 14| Znienawidziłeś wojnę. I to po tym, cośmy widzieli! 575 1, 14| Więc mam przejść przez to krótkie życie jak obserwator? 576 1, 14| Nic nie uczynić?...~- Któż to powiedział?~- Ty! Bo tylko 577 1, 14| czynu-skoku ludzkości, to zabij mię jak nędznego psa! 578 1, 14| fizyki, chemii, twierdząc, że to czas zabiera i że powinna 579 1, 14| sztukę odgadywania zagadek. To umiejętności dyplomatyczne. 580 1, 14| Mówiłem tylko, że mi się to podoba. Ja stoję sobie z 581 1, 14| powiedział, twórco uczynków. Jest to z pewnością zajęcie godne 582 1, 14| Buonapartego?~- Widziałem. Miałem to szczęście. Nie doświadczyłem 583 1, 14| inne ŕ la Cleopatra. I to wszystko w poczciwie sankiulockim 584 1, 14| Nadzwyczajne!~- Mało mię to wszystko obchodziło dawniej 585 1, 14| wielkim kostiumie, ale może to i lepiej, bo zapewne nie 586 1, 14| monarchy. Owszem, wygląda na to, czym zapewne był i jest 587 1, 14| jest. Czy też powtórzy się to samo tam, w czerwonych wydmach, 588 1, 14| wściekłość chłopów Tyrolu? Gdybyś to widział! Tych ludzi mocnych, 589 1, 14| między niebem a ziemią. Było to nowe starcie rodu łacińskiego 590 1, 14| Pompejuszem.~- Wszystko to niewarte jednego wiersza 591 1, 14| wiersza Dantego... Wiem to nie z książki, nie z mądrości 592 1, 15| koleżką Jarzymskim. Był to zamożny chłopiec, sierota, 593 1, 15| stryjowskiej. Nim wszakże to nastąpić mogło, musiał, 594 1, 15| Rafała nie bawiło wcale to przeniesienie się z liceum 595 1, 15| trudu zrozumienia, po co się to wszystko odbywa, czemu wolno 596 1, 15| głębiach dociekania, uczynił to bez namysłu, dość, że zadał 597 1, 16| się prawdziwego...~Mimo to przywdział domową odzież 598 1, 16| opiekunką bawiła wciąż już to w Berlinie, gdzie prowadziły 599 1, 16| okalał głęboki rozdół. Było to w końcu kwietnia, kiedy 600 1, 16| jak samo słońce. W owej to chwili cudna mgła zarzuciła 601 1, 16| śpiew: "Módlmy się..." Była to chwila tak osobliwa, sama 602 1, 16| Na wiosnę, w maju, było to miejsce przecudne. Żyzne 603 1, 16| z mokrymi błonami. Były to liście szorstkie, najeżone 604 1, 16| przyszło na myśl, że ten kwiat to księżniczka. Nadobny kwiat 605 1, 16| śniegowy. Dziwnym mu się to wydało, że siostra mogła 606 1, 16| praktycznego względu! Nie było to ani dla dobra krów, ani 607 1, 16| Nie mówić?~- Nie mów!~- A to mi ty powiedz, po co tu 608 1, 16| zmęczę w kuchni, przy praniu, to tego... To przyjdę tu i 609 1, 16| przy praniu, to tego... To przyjdę tu i odpoczywam 610 1, 16| i odpoczywam sobie.~- A to nie możesz odpoczywać w 611 1, 16| tarkami?~- No, a cóż ci to przeszkadza albo komu? Tu 612 1, 16| dziewek zobaczy i woła a to do obory, a to do piekarni...~ 613 1, 16| i woła a to do obory, a to do piekarni...~Rafał umilkł. 614 1, 16| myślał. Zbudził go szelest... To Zofka skradała się na palcach, 615 1, 16| familii był obwieścił. Zofce to nie wystarczało. Umiała 616 1, 16| wystarczało. Umiała już to wszystko na pamięć.~- Ty 617 1, 16| jaki jest ten książę.~- Jak to jaki? Mówiłem już: wysoki, 618 1, 16| już: wysoki, szczupły...~- To ja wiem doskonale, jakbym 619 1, 16| tysiąc razy rozwodził.~- To mi wytłumacz, jak to on 620 1, 16| To mi wytłumacz, jak to on tak nagle wyjechał... 621 1, 16| jest!~- No, nikt.~- Ale to jest tak dziwnie ładne...~- 622 1, 16| wzgardą - jeżeli kto wyjeżdża, to do Klimontowa albo do Sandomierza. 623 1, 16| jaśnie oświecona wola! Jakaż to musi być satysfakcja tak 624 1, 16| tyle. Ty myślisz, że świat to akuratnie tyli, co Klimontów 625 1, 16| Zobaczyłabyś ty, co się to tam dzieje.~- Nie zobaczę, 626 1, 16| puszysty, jasny, cichy... Jakie to cudne słowo: jaśnie oświecony 627 1, 16| Powiedz mi - gwarzyła Zofka - to on nieboszczykowi bratu 628 1, 16| takim był Socjuszem, a czy to nie powinien przyjechać 629 1, 16| na kilkunastu włókach, a to magnat. I z jakiej racji?...~- 630 1, 16| ciągnął - za polskich czasów, to podobno zajeżdżały poszóstne 631 1, 16| rodzina, siostry..~. - To on ma siostry?~- Ma... - 632 1, 16| o tym nie mówił?~- A czy to jest dla ciebie ważna wiadomość?~- 633 1, 16| ciebie ważna wiadomość?~- Czy to jest dla mnie ważna wiadomość'?... 634 1, 16| wiadomość'?... cha-cha!... Tak, to jest dla mnie... dużej wagi.~ 635 1, 16| rzekła pokazując mu kwiat:~- To jest książę...~Rafał zmieszał 636 1, 17| drzemanie widziało się, że to jest pierwsza chwila po 637 1, 17| przybyciu do tego miasta, że to jeszcze kwiecień. Wystawiał 638 1, 17| miejsce czynu Sułkowskiego. Po to jedynie przybył. Ujrzy to 639 1, 17| to jedynie przybył. Ujrzy to miejsce, rzuci jakoby lauru 640 1, 17| malarii plączą się i gubią: To, co oczy widzą w marzeniu, 641 1, 17| marzeniu, leci stronami. Jakież to miejsce tam daleko widać?~ 642 1, 17| daleko widać?~Szwajcariaż to, gdzieś u płytkich zalewisk 643 1, 17| ruchliwym fioletem toni... Może to u nas? Może to Wołyń? Widome 644 1, 17| toni... Może to u nas? Może to Wołyń? Widome przedmioty 645 1, 17| przyziemna brama cmentarna. To tam.~Książę otwarł oczy 646 1, 17| łańcuchów armii walczących.~Było to w kwietniu roku 1799, czasu 647 1, 17| szeregach swojaków. Był to batalion artylerii polskiej 648 1, 17| Tomaszewskiego - i innych. Wiedzieli to żyjący, że nie na zabawę 649 1, 17| tamtej strony Mincio, uważano to za podstęp i tym usilniej 650 1, 17| samoistnymi lądami. Były to chwile najbardziej niebezpieczne. 651 1, 17| Przed brzaskiem wracał już to przez jezioro Payolo, już 652 1, 17| wzrastającym rozprzężeniu, kto to jest właściwie, u kogo mianowicie 653 1, 17| perspektywy, a oczy widzą nie to, na co patrzą. Dalekie smugi 654 1, 17| pobrzeżach, a z nagła... cóż to'? Jak żywa rośnie przed 655 1, 17| Wreszcie czyny ręki były to już raczej znaki woli żywego 656 1, 17| Zrazu nie mógł zrozumieć, co to się stało. Ale jakaś blada 657 1, 17| drżeniem.~Ale nim spojrzał, nim to pomyślał i wymówił, już 658 1, 17| dachówek, jak liście pierzchało to wszystko bryzgami w powietrzu. 659 1, 17| uszkodzone nadzwyczajnie. Były to ślady bombardowania tych 660 1, 17| Gintułt nie mógł pojąć, co to za ludzie. Widział w blaskach 661 1, 17| oświetliły całe Payolo. To Redel wyczuł swym ogniem 662 1, 17| pożyczał pieniędzy. Był to Żyd z twarzą mantuańską, 663 1, 17| siebie, miej odwagę uczynić to jawnie. My wiemy, co czynić 664 2, 1 | nad trochę koprowiny, i to w przypadkach wielkiego 665 2, 1 | po dworach okolicznych, i to byłoby najszczytniejszą 666 2, 1 | księcia obszerny list, niby to z dziękczynieniem za wszelkie 667 2, 1 | uprzejmym zapytaniem: czyby to familijnym widokom nie dogadzało, 668 2, 1 | młodzieńca. Jeżeli zgoda na to nastąpi, książę prosił, 669 2, 1 | Rafałem nogi się ugięły, gdy to usłyszał. Cześnik niby to 670 2, 1 | to usłyszał. Cześnik niby to zadawał żonie, Rafałowi 671 2, 1 | pałacu księcia Gintułta. Była to stara siedziba magnacka, 672 2, 1 | ustach jednego wyrazu.~- To nic! Chodzi o to, żebyś 673 2, 1 | wyrazu.~- To nic! Chodzi o to, żebyś umiał w razie potrzeby 674 2, 1 | umiesz także?~- Umiem.~- Otóż to właśnie! Ponieważ ja w łacinie 675 2, 1 | jednego wyrazu. Dasz mi na to uroczyste szlacheckie słowo. 676 2, 1 | dać takie słowo?~- Daję na to słowo honoru.~- Mówię ci 677 2, 1 | słowo honoru.~- Mówię ci to zaraz, gdyż chcę, żebyś 678 2, 1 | wysokiej na piętro. Była to biblioteka. W szafach wpuszczonych 679 2, 1 | Tak jest.~- I znudziło cię to do cna?~- Znudziło.~- I 680 2, 1 | człowiecze, nasze obecne, a to, co jest w książkach, uważałem 681 2, 1 | Egipt, wiesz?... ten, co to w Afryce...~- Och, wiem! - 682 2, 1 | Mniejszej, Syrii. Będzie ci się to wydawało dziwne, ale zapomnisz 683 2, 1 | będziesz myślał. Później ci to wytłumaczę. A teraz weź 684 2, 1 | zaczniemy...~W chwili, gdy to mówił, żelazne drzwi szczęknęły 685 2, 1 | ku mnie żakowskie gniewy, to nie wysiadam wcale, ale 686 2, 1 | przeprosiłeś się ze mną w myśli, to spadam w twoje objęcia...~- 687 2, 1 | dawno?~- Od lat trzech, to jest od chwili, gdym się 688 2, 1 | stanowczo! W tej chwili jest to niemożliwe...~- Jak chcesz, 689 2, 1 | tak cię piszą. Przecie to my w Krakowie nie dawaliśmy 690 2, 1 | żółtymi sztylpami. Nie był to już lekkomyślny młokos, 691 2, 1 | teraz przypominam sobie, żeś to ty jego poniekąd wychowanek. 692 2, 1 | A niechże cię!~- Cóż ci to?~- No, nic nie szkodzi. 693 2, 1 | nic nie szkodzi. Jakoś to będzie...~- Nie rozumiem, 694 2, 1 | Opowiadają o nim duby smalone. To jakiś dziwak i nudziarz. 695 2, 1 | się gdzie zjawić raczy, to tyle zawsze pokaże ludziom 696 2, 1 | którymi się tak rozpiera. To o nim rozpowiadają świadomi 697 2, 1 | dmuchnął w palce.~- Jak to?~- Nie ma, braciszku! Poszły 698 2, 1 | jakimś tam sekretarzem. To tak głupio brzmi, że 699 2, 1 | abominacja bierze. Ale to się odrobi, będę w tym.~ 700 2, 1 | najpospolitsze. Nie były to salony mieszkalnego domu, 701 2, 1 | pierwszy lepszy frazes. Twarze to były zimne i pozornie obojętne, 702 2, 1 | uwagi nie zwracał. On za to z pilnością przyglądał się 703 2, 1 | niego ramieniem o ramię, jak to miał zwyczaj czynić, gdy 704 2, 1 | szkolnych ławach. Teraz to namacalne uprzytomnienie 705 2, 1 | Panie miły!~- Ale nie o to, tylko,..~- Tylko o co?~- 706 2, 1 | tylko,..~- Tylko o co?~- To magnacka gra!~- Moje dziecko... - 707 2, 1 | najzupełniejszą słuszność. To grube sumy. Każdy należący 708 2, 1 | staremu, w wiścika, jak to na Kleparzu bywało, pamiętasz?~- 709 2, 1 | skłamiesz.~- Gra mi nieobca, to prawda.~- A więc widzisz...~ 710 2, 1 | Zapoznał ich z Rafałem. Byli to Litwini, synowie obywatelscy, 711 2, 1 | Dajże pokój. Już ja to urządzę. Przede wszystkim 712 2, 1 | włóż dziś moje suknie, jak to dawniej bywało. Jesteśmy 713 2, 1 | sal było jeśli nie pełno, to hałaśliwie nad wyraz. Goście 714 2, 1 | Jaczymski.~- Boję się! Wyznaję to ze skruchą. Na miły Bóg, 715 2, 1 | zatrutą kulą.~- Dawno ci się to, kochanku, należy za zmarnowanie 716 2, 1 | o Stasiu Woysiatyczu, co to pragnął wejść do najpierwszego 717 2, 1 | szeleszczący jedwabiem.~- Ba, to rzecz wiadoma! - prawił 718 2, 1 | ma devise...~- Jarzymski, to się do ciebie nie stosuje... - 719 2, 1 | gadał rotmistrz niby to do przyjaciela zwanego " 720 2, 1 | głównie swoje zyski. Co to dla niego! Życie tak wystawne 721 2, 1 | rozgłaszać, ale mam wiadomości. To człowiek pracy, zasługi, 722 2, 1 | Jarzymski.~- Będę gadał, i to wciąż o tobie. Wiem, a przynajmniej 723 2, 1 | tańczył na twoim grobie, to prawda, ale ci wystawię 724 2, 1 | całej kolacji.~- Przecie to oczywiste. Jużem był wówczas 725 2, 1 | niezgrabnością, którą (czuł to dobrze) wszyscy widzieli. 726 2, 1 | Sandomierskiego i Olbromski, to powinien być bratem czy 727 2, 1 | u mnie w Oleśnicy, kiedy to pod Połańcem leżeli.~- W 728 2, 1 | gnieździe. Znasz może waszmość to miejsce?~- Tak. Jeździłem 729 2, 1 | łąki.~- A stawy piękne, to prawda. Knieja tam teraz, 730 2, 1 | Iterum atque iterum!~- To nie był łotr, pies i zawalidroga 731 2, 1 | w twarz mówcy.~- Tamten to był statysta, mądrala. Ho-ho! 732 2, 1 | zaczął de publicis bajać, to my się mało nie pobeczeli. 733 2, 1 | Chociaż co do szermierki, to nie. Nigdym się z nim, dziękować 734 2, 1 | wołano.~- Słyszeliście!~- Kto to jest?~- Dojeżdżacz Kalinowskiego...~- 735 2, 1 | ryczał tłum zgromadzony.~- To cię zajechał! Tej plamy 736 2, 1 | teatr...~- Teatr... Czy to tego Bogusławskiego?~- Co 737 2, 1 | się nawet nie mówi. Dobre to sobie jest dla stangretów, 738 2, 1 | tym nie odzywaj, że chcesz to widzieć, bobyś się finalnie 739 2, 1 | główny kontyngens widzów - to motłoch. Uważasz?~- Jeszcze 740 2, 1 | szeptać. Rotmistrz zauważył to i mówił swym basowym szeptem:~- 741 2, 1 | zaraz wyrzucić, jeśli ci o to idzie.~- A, przepraszam! 742 2, 1 | rozwidnionej świeczkami.~- To jest ogromnie wzruszające, 743 2, 1 | wołał Anizetka. - Nie po to przyszedłem do tej otchłani 744 2, 1 | a sam miał przed oczyma to salę widzów, to znowu przekąski 745 2, 1 | przed oczyma to salę widzów, to znowu przekąski i flaszki, 746 2, 1 | miejsce dwa razy prędzej niż to bydlę...~Ulice były zupełnie 747 2, 1 | ręku, nawet laski. Mimo to z wyciągniętymi rękoma szedł 748 2, 1 | pałaszem w szyję i w rękę. To podnieciło animusz do 749 2, 2 | ciemnym schronieniu. Była to sypialnia Jarzymskiego, 750 2, 2 | nie były zasłonione. Był to więc wieczór dnia następnego. 751 2, 2 | Chował przed nimi głowę to tu, to tam, odwracając się 752 2, 2 | przed nimi głowę to tu, to tam, odwracając się ku czemuś 753 2, 2 | mnie więcej widzieć, no, to co innego... Wtedy poszukam 754 2, 2 | zadzwonił, wydało mu się to rzeczą tak głupią, że kazał 755 2, 2 | jakiegoś napoju. Ustawił to na stoliku obok łóżka z 756 2, 2 | niezwyciężonego wstrętu. Nie były to wspomnienia, gdyż te pieściły 757 2, 2 | piersiach ohydna głowa. To było właśnie samo, w osobie 758 2, 2 | gzygzak światła:~Cóż mi to jest?~Ale odpowiedź nie 759 2, 2 | słyszał o tych sprawach, to teraz z siłą roztrzaskującą 760 2, 2 | książę jakby prosząco.~- To bardzo dobrze, osobliwie 761 2, 2 | kłos pszeniczny, nie jestże to być współtwórcą cudu?~Rafałowi 762 2, 2 | głębi siebie patrzał na to, jak naga ziemia drży pod 763 2, 2 | Demetry, zwanej "Pelasgis", to jest niby to osoby, ducha 764 2, 2 | Pelasgis", to jest niby to osoby, ducha tego, czym 765 2, 2 | Persefony-Kory? Sławny katodos? To dzieje ziarna każdego po 766 2, 2 | Ciężka żałoba matki Demetry - to zima, szeregi dni mrocznych 767 2, 2 | i miodu, zwanego kykeon. To wszystko działo się przed 768 2, 2 | ustęp z łaciny na polskie.~To mówiąc posunął ku niemu 769 2, 2 | wzruszyć mnie jest w stanie, to wiosna. Gdy - jak mówi stary 770 2, 2 | quaestio - unde sit malum?... To nie dwaj ludzie mocują się 771 2, 2 | ludzkim ten olbrzymi cios, to brzemię myśli,- tak ciężkie, 772 2, 2 | i skamle... Któż uczynił to wszystko złe? Któż je wysnuł 773 2, 2 | a nic nie wiedząc, jaka to ręka nad nią się wznosi. 774 2, 2 | szczęśliwego Jakuba? Jakaż to nagroda niebios okupi boleść 775 2, 2 | sąsiedniego pokoju. Była to pracownia. Na środku mieścił 776 2, 2 | mogło dźwignąć i podniecić; to znowu burgund. Z wolna, 777 2, 2 | ani nawet przez chęć. Czuł to, że skoro się tylko obłatwi 778 2, 2 | znowu do Jarzymskiego. Nic to, że przychodzi w nocy obmierzłe 779 2, 2 | do przekładu. Przyszło mu to z łatwością, większą nawet 780 2, 2 | dzieło szczególne. Była to niby historia zakonu templariuszów, 781 2, 2 | rzeczy. Właściwie zaś był to wykład systematu filozoficznego. 782 2, 2 | które z dziwną rozkoszą to tu, to tam, w różnych miejscach 783 2, 2 | z dziwną rozkoszą to tu, to tam, w różnych miejscach 784 2, 2 | Wszyscy wiedzieli, że jest to rola przygodna, jak urząd 785 2, 3 | pod nawisłym sklepieniem, to znowu wysoko podnosić nogę, 786 2, 3 | twarzy płonie sucha żywica, to znowu, że z dwu stron leci 787 2, 3 | krwi!~Rafał rozpoznał, że to książę stoi obok niego i 788 2, 3 | ucznia przyjęty. Jeśli na to zasługiwać będziesz, nie 789 2, 3 | obronie.~Brat Rafał ogarnął to miejsce ciekawym spojrzeniem.~ 790 2, 3 | nauczył go znaku ucznia, to jest przykładania do gardła 791 2, 3 | były zastawione stoły. Była to długa izba z nagimi ścianami. 792 2, 3 | spełnili puchary. Ujrzawszy to Mistrz komenderował:~- Strzelba 793 2, 3 | nas wiecznej chwały.~W nim to moralni Mularze,~Wzgardziwszy 794 2, 4 | dzieło szczególne. Była to niby historia zakonu templariuszów, 795 2, 4 | rzeczy. Właściwie zaś był to wykład systematu filozoficznego. 796 2, 4 | które z dziwną rozkoszą to tu, to tam, w różnych miejscach 797 2, 4 | z dziwną rozkoszą to tu, to tam, w różnych miejscach 798 2, 4 | Wszyscy wiedzieli, że jest to rola przygodna, jak urząd 799 2, 5 | Jeśliś jest wyższy nade mnie, to tobą za to właśnie  gardzę!~ 800 2, 5 | wyższy nade mnie, to tobą za to właśnie  gardzę!~Jeśliś 801 2, 5 | Jeśliś jest lepszy ode mnie, to tobą gardzę po stokroć!~ 802 2, 5 | sobie wyrwać piersi, a za to, żeby w głuche noce być 803 2, 5 | wiosenna błyskawica. Któż to mię całuje w tej ciszy i 804 2, 5 | tej ciszy i ciemności? Czy to ty mię całujesz, błyskawico? 805 2, 5 | całujesz, błyskawico? Czy to wy, róże? Czy to ty mię 806 2, 5 | błyskawico? Czy to wy, róże? Czy to ty mię całujesz, młody mój 807 2, 6 | jeszcze spały. Uczyniła to tak niespodziewanie bez 808 2, 6 | poprzedniego rozważenia sprawy, jak to miała we zwyczaju, że stara 809 2, 6 | zapamiętawszy się na śmierć. Była to rozkosz zaiste śmiertelna, 810 2, 6 | ciepła i wonna myśl, że to jest pierwsza chwila, pierwsza 811 2, 6 | wznosiły i zniżały. I droga - to leciała w dół, ku rzece 812 2, 6 | błyszczącej na kamieniach, to znowu wspinała się na przełęcze, 813 2, 6 | trąby górskiego wiatru...~- To nasza droga, nasza biała, 814 2, 6 | wyginały ku światłu, łudząc, że to one szemrzą tak głośno.~ 815 2, 6 | ziemi jaskinie dolin. Tam to rzucała się droga w rozwartą 816 2, 6 | za nogą, szept drzew, ni to mowę wysiłu tych miejsc 817 2, 6 | zdobytych przez człowieka, ni to przestrach pustyni ze snu 818 2, 6 | nasze szczęście. Widzisz? To jest szczęście...~Cichy 819 2, 7 | minęły już, nim przyszła w to miejsce ze swym kochankiem. 820 2, 7 | Nie mogła nie przyjść w to miejsce ze swym kochankiem. 821 2, 7 | miejsce ze swym kochankiem. To tylko, co miała do powiedzenia.~ 822 2, 7 | jedwabiu, przeznaczone niby to do wód w Bardyjowie. Rafał 823 2, 7 | objęciach.~- A jeśli nie to?~- To! Już większego szczęścia 824 2, 7 | objęciach.~- A jeśli nie to?~- To! Już większego szczęścia 825 2, 7 | szczęścia być nie może. To jest granica. Widać tamto 826 2, 7 | wewnętrz, wokoło pnia. Był to znak, że idzie podmuch-moc, 827 2, 7 | do niczego na ziemi, niby to w kliny włochate, nastrzępione, 828 2, 7 | chwiejne, wałęsały się drżąc to tu, to tam, jak muzyka złowieszcza, 829 2, 7 | wałęsały się drżąc to tu, to tam, jak muzyka złowieszcza, 830 2, 8 | Wydawało się im wtedy, że to góry wołają same, że się 831 2, 8 | do świerkowego pnia. Gdy to w półśnie uczuwał i zaczął 832 2, 8 | szarpały koszulę, a wreszcie to najstraszniejsze, co mógł 833 2, 9 | zabity i rozmiażdżony. Długo to trwało, tak długo, jak tylko 834 2, 9 | wino i zjadł podpłomyk. To uczyniwszy poszedł przed 835 2, 9 | prawdy. A gdy powrócił w to samo miejsce, upadł na nie 836 2, 9 | głowa, a osobliwie stopy - to głazy takie same jak naokół. 837 2, 9 | wzgardliwym spojrzeniem. Byli to żołnierze. Poznał, jakiej 838 2, 9 | Krywe, Lekotka... Były to jedyne dźwięki, które od 839 2, 9 | Charon"... Ale co znaczy to słowo? skąd przyszedł taki 840 2, 10| niej kazały wierzyć, że to okno. Do tego źródła światłości 841 2, 10| każda noga potrąca. Wtedy to poczęły mu się wspominać 842 2, 10| niewyraźne drzemanie, że owa meta to wąskie, długie, z czarnego 843 2, 10| się za chwilę, że on sam to jest nie co innego, tylko 844 2, 10| Rafała posiłek i wodę. Był to. chłop barczysty, w jakimś 845 2, 10| wygięć nie do uwierzenia. To elastycznie ginęły, to znowu, 846 2, 10| To elastycznie ginęły, to znowu, jak doskonała stal, 847 2, 10| kołem. Czarna koszula migała to tu, to tam. Z piersi wypadał 848 2, 10| Czarna koszula migała to tu, to tam. Z piersi wypadał obłąkany 849 2, 10| moja wola wrócić!...~Był to krzyk przeciągły, prawdziwy 850 2, 10| leżącego spytał szeptem:~- Cóż to za człowiek?~- A kto jego 851 2, 10| zbój z gór jako i ty.~- To ta nie zbójnik.~- No?~- 852 2, 10| ta nie zbójnik.~- No?~- To jakisi sponiewierany ceper. 853 2, 10| ukrad...~- Zbójom ukrad! To musi być chwat!~- Chwaty 854 2, 10| waliła się olbrzymia myśl, że to jest może jeden z tych, 855 2, 10| która przed chwilą napełniła to miejsce podłym krzykiem.~- 856 2, 10| wzionek skalami prać, byłbyk to poprał na kupe, nie daliby 857 2, 10| zarucili -i łapili. Toz to w seści me bez miasto wlekli. 858 2, 10| harnasia, i pośli na zbój. He, to było zycie honorne! Śli 859 2, 10| W sifcug, bracie.~- Cóż to jest?~- Nie wis? To sie 860 2, 10| Cóż to jest?~- Nie wis? To sie lepiej ani nie pytaj...~- 861 2, 10| Powiadaj.~- Sifcug, wis, to je tak: Hań nad okrutnom 862 2, 10| zgruntujes, ani nie przeźres, bo to kansi idzie, aze do kraju 863 2, 10| do kraju świata. No, toz to nas hań przywiedli, śleje 864 2, 10| wytrzymał a padł i skapiał, no, to cie hnet w tym błocisku 865 2, 10| błocisku zagrzebli. Ale to ta nic. Dy lekce hań na 866 2, 10| w młacysko! A nie kces, to cie tak kijem dobili, coś 867 2, 10| Lżej by cię sądzili.~- Ni! To ta nic nie płaci. Choćbyś 868 2, 10| razy prawde powiedział, to telo bedzie, co i przez 869 2, 10| Na męki?~- Zje ba jakoz! To ino zabawa, kie ci myske 870 2, 10| siłe w zyłak i kościak, to se upatrz takie jedno misce 871 2, 10| Nic nie pytaj. Stępi sie to złe, kij mu sie na drzazgi 872 2, 10| Taki se bedzie banował, a to na nic - to nagorse. Ty 873 2, 10| bedzie banował, a to na nic - to nagorse. Ty sie trzym! Choć 874 2, 10| juz telo zdoles wytrzymać, to sie w tobie, bracie, siła 875 2, 11| czarnym cieniu.~- Jakiż to urok!... - rzekł do towarzysza.~- 876 2, 11| łańcuchy i doliny. Były to twory równie bezcelowe i 877 2, 11| dachu Europy. Jakże się to tutaj gmatwa kłąb jej pomysłów! 878 2, 11| jeżeli kocham jaką krainę, to tylko . To jest ojczyzna 879 2, 11| jaką krainę, to tylko . To jest ojczyzna mojej duszy... 880 2, 11| Krzysztofa Kolumba. Jej to nawałnice ciosały w jego 881 2, 11| duszy wolę straszliwą. Ta to zatoka wywiodła go w tajemnicze 882 2, 11| przeciwnie, ziemia jest mała". To samo błękitne morze wyrzuciło 883 2, 11| dziewczynkę lat piętnastu. Byłażby to jego siostra, czy inna, 884 2, 11| białe ramiona. Ale była to podobizna człowieka wykuta 885 2, 11| na niegościnny ląd. Był to biały bambus. A dalej o 886 2, 12| bezczelnym sprytem, jakoby to było dziewczę lekkich obyczajów, 887 2, 12| ostów zostały na miedzach po to, żeby wiatr mógł obdzierać 888 2, 12| przestrzeni, tak pustej, jakby po to tylko istniała, żeby deszcz 889 2, 12| między wydmami miasteczko, to znaczy - kościół wyniosły, 890 2, 12| raz waliła tym gościńcem to kareta czterokonna, to bryka 891 2, 12| gościńcem to kareta czterokonna, to bryka krakowska, to lekka 892 2, 12| czterokonna, to bryka krakowska, to lekka wolantka. Szły fury 893 2, 12| do głównej stancji. Była to izba ogromna, wilgotna, 894 2, 12| wszystkie strony. Indywiduum to milczało zawzięcie i było 895 2, 12| gotowanego, ani pieczonego.~- A to, co zajadają tamci? To skąd?~- 896 2, 12| A to, co zajadają tamci? To skąd?~- Co jedzą tamci? 897 2, 12| Tamci jedzą gotowane.~- No, to i mnie podasz zaraz, co 898 2, 12| Słyszeć, słyszałem...~- No, to żywo! Bo czasu nie mam.~ 899 2, 12| mruknął oberżysta. -Płacić to płacić. Co mam dawać?~- 900 2, 12| masz, tylko żywo!~Mówił to z najzupełniejszym spokojem, 901 2, 12| głową na przywitanie, jak to szlachcic, posiadacz ziemski, 902 2, 12| przytłumić.~- Nędzna jakaś dziura to karczmisko.~- A bo i pewnie... - 903 2, 12| z daleka?~- Z daleka.~- To jest skąd~- No, a wasaneś 904 2, 12| umiem wyrozumieć, gdzie to być może.~- Żebyś wiedział! 905 2, 12| pędy wyniesie..~- Jak też to on przyrządza? - zadał sobie 906 2, 12| mógł, że go oczy mylą. Był to Krzysztof Cedro, towarzysz 907 2, 12| może być sam. Zapłaci za to, ale chce zjeść posiłek 908 2, 12| ci gnaty połamać. Co ci to po tym?~Odraza do tej nędzy 909 2, 12| Rafuś... Olbromski... To on!~- Wszystko ci powiem 910 2, 12| wyrzuci...~- Nie!~- Dawaj, to ja sam...~- Nie, to tylko 911 2, 12| Dawaj, to ja sam...~- Nie, to tylko ja sam mogę wyrzucić... - 912 2, 12| uśmiechem krwawego szyderstwa. - To jest moje dotychczasowe 913 2, 12| wstrętne zawiniątko. Uczyniwszy to oparł się o mur i w ciągu 914 2, 12| spokój uwierzyć, ale mógł to czynić o tyle, o ile chore 915 2, 12| Powiedz mi.., Czy później... to jest... czy miałeś zamiar 916 2, 12| wolna:~- Prawdę mówiąc, to żadnego nie miałem zamiaru 917 2, 12| rodzinne... Brr!~- Otóż to właśnie, otóż właśnie! - 918 2, 12| bardzo ciężką chorobę...~- To samo właśnie miałem na myśli. 919 2, 12| jedź do mnie!...~- Jak to? do Olszyny?~- Do Olszyny 920 2, 12| pierwszej wody. Chodzi tylko o to, żeby służba nic nie wiedziała. 921 2, 12| wiedziała. Co zaś do ojca, to wierz mi, że przyjmie cię 922 2, 12| błagam cię...~Powiedział to głosem dawnym, dziecięcym, 923 2, 12| jeszcze nie o pannę, Choć i to wkrótce spadnie na moje 924 2, 12| spadnie na moje barki.~- Jakże to?~- Na teraz, uważasz... 925 2, 12| byłem w Warszawie... Ale to już dawne rzeczy.~- A masz 926 2, 12| oczy i rzekł:~- Jeżeli ci to będzie na rękę, to z rozkoszą, 927 2, 12| Jeżeli ci to będzie na rękę, to z rozkoszą, z prawdziwą 928 2, 12| pojechałbym do ciebie.~- Voilŕ. To lubię. Jacek, zakładać!~ 929 2, 12| lasami. Olbromski miał teraz to, czego tak pragnął: nie 930 2, 12| spódniczyną. Grzeje się jako może, to workiem, to płaczem, to 931 2, 12| się jako może, to workiem, to płaczem, to piosneczką dziewczyńską:~ 932 2, 12| to workiem, to płaczem, to piosneczką dziewczyńską:~ 933 2, 12| się i drętwieje. Pierwszy to raz przestała go bić dola 934 2, 12| bić dola od tamtej chwili. To ciche, niecierpliwe ćwierkanie 935 2, 13| w bryce, przechylał się to na , to na tamtą stronę, 936 2, 13| przechylał się to na , to na tamtą stronę, o coś wypytywał 937 2, 13| zimno. A gdzieżeście się to zdybali? To dobrze, że przybywasz, 938 2, 13| gdzieżeście się to zdybali? To dobrze, że przybywasz, panie 939 2, 13| czekajcież...~Rafał widział to doskonale, jak wielkiego 940 2, 13| zawadzał o rogi stołów. Był to szczupły mężczyzna lat około 941 2, 13| comme de raison kochać, jest to bowiem wybawca z nurtów 942 2, 13| spe, a oprócz tego jest to przedstawiciel socjety warszawskiej, 943 2, 13| błazeńską miną pokazał, jak to Kurtiwronka trzyma rączki 944 2, 13| olszyńskie. Patrz no, Krzyś, co to tu podają...~Najstarszy 945 2, 13| szczerą radością, jakby to jego rodzony syn zawitał 946 2, 13| śmietaną. Młodzieniec ujrzawszy to widowisko wyciągnął ręce 947 2, 13| zadowoleniem przypatrywało się, jak to jaśnie panicz uwija prostacką 948 2, 13| pędziźrybię"? Cóż wy na to?~- Jest gotowe... - uśmiechnął 949 2, 13| kartofle!... Tylko w Polsce, to jest Zachodniej Galicji, 950 2, 13| Niemeczki, Czeszki, Węgierki... To nie dla nas. Miał już z 951 2, 13| hrabia Krzysztof Cedro, to od czegóż ma zacząć swe 952 2, 13| nas powinno być maksymą to samo co za Rzeczypospolitej: 953 2, 13| nie! Jak ma być równość, to równość. I tak jestem szlachcic 954 2, 13| do siostry. - Przynieś za to jeszcze ciastek. Gdyby nie 955 2, 13| Staremu panu sprawiało to oczywistą przyjemność, że 956 2, 14| swoją roztaczać raczy jako to słońce. Miło mi jest ogrzać 957 2, 14| nawzajem o zdrowie... choć to od jednego rzutu oka widać, 958 2, 14| gościnę w Stokłosach. Jest to imć pan Rafał Olbromski. 959 2, 14| sutor... A co do uporu, to może i prawda. Twarde łby 960 2, 14| ofierze. Bynajmniej! Mierna to była, pośrednia fortunka 961 2, 14| znalazłem gościnę...~- Żebyż to gościnę! Zaczął się tu, 962 2, 14| nie znajdzie.~- A gdzież to trza jeździć, żeby obaczyć? 963 2, 14| świecie, a jeśli co znajdzie, to...~- Tytuł hrabiowski... - 964 2, 14| droczysz! Jeżeli chcesz nowin, to ci o jednej wspomnę: przywiozłem 965 2, 14| Trepka przymrużając oko -to mogłoby być ciekawe. Ale 966 2, 14| tym padole! Co do mnie, to czytam sobie na przemiany... 967 2, 14| mistycznego Marii Agreda a Jesu, to znowu dla odmiany jakieś 968 2, 14| Wiesz sam dobrze, że to ojciec mój życzył sobie 969 2, 14| Cóż u diaska! Przecież to wiadoma rzecz, że Trepkowie 970 2, 14| ciebie, Szczepanku!~- Może i to być.~- Zacznę ja cię edukować 971 2, 14| ziemniaków nie wyżyjesz.~- I to rozumiem.~- Gdybyśmy się 972 2, 14| dziur i skamłanie - bodaj to!...~- Ja... - mówił Cedro 973 2, 14| mnie najwyższą świętością. To wszakże jest moja myśl, 974 2, 14| zmrużywszy oczy. - Wcale to jest zbyteczna fatyga.~- 975 2, 14| i niech się wali! Alboż to moja rzecz?... nie przy 976 2, 14| nas się skończy! Nie tak to łatwo zmiamlać, jak się 977 2, 14| naturę ludzką. Ta natura - to jest szelma co się zowie. 978 2, 14| odkryję cię w całej nagości.~To mówiąc młody Cedro otworzył 979 2, 14| spostrzegacz, nie dopuścił, żeby to uczucie rozwinęło się w 980 2, 14| tak nędzny.~- Tak-że się to zraził, przez tyle lat oną 981 2, 14| wiesz! Nie znasz Niemców! To jest nie naród, ale wprost 982 2, 14| inni, odmienni. Ty traf w to, co jest twoją naturą i 983 2, 14| z niej wszystkie zasoby, to cały zakon niemiecki na 984 2, 14| przerażony. - Ci ludzie mogą to sprawić, że ci oto twoi 985 2, 15| co zamykało jego dzień, to była leniwa chęć: nie być...~ 986 2, 15| chartami wracali, wszystko to męczyło go tylko i przyprawiało 987 2, 15| słońce wstaje. Poznawał to po szumie drzew wzmożonym, 988 2, 15| powiew wiatru. Wszystko to odbijało się w nim jak w 989 2, 15| melodię tęsknoty. Ale była to czynność tak okropna, jak 990 2, 15| Rafałowi wydało się, że to tak dziwny zapach ma rosa, 991 2, 15| ręce siostry, którą jedno i to samo łono wypielęgnowało. 992 2, 15| Zadumał się nad tym, jak to dobrze jest żyć... Począł 993 2, 15| powietrze. Wydało się tylko, że to szafirowa czy lazurowobłękitna 994 2, 16| rozkisłe, że tylko konno, i to na zgrabnym koniu, można 995 2, 16| wpatrywania się dodał:~- Ależ to nie Austriaki!...~Nozdrza 996 2, 16| polśniewały. Zdawało się, że to żelazne legie rzymskich 997 2, 17| mościpankowie, jak się to czule żegna z nami Favoni?... - 998 2, 17| kontemplacjach.~- Miły wietrzyk! To wam powiadam pod słowem, 999 2, 17| dziadkiem się spierał. Zadziwiło to wszystkich, że wrócił niosąc 1000 2, 17| wejść na dziedzinę.~- Jakiż to hardy dziad!~- Grosza nie


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1827

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL