Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] 750 1 824 1 9 3 a 1722 aachem 1 abarki 1 aber 1 | Frequency [« »] 2482 do 1951 ze 1827 to 1722 a 1602 jak 1106 za 1096 po | Stefan Zeromski Popioly IntraText - Concordances a |
Tom, Rozdzial
1 1, 1 | wówczas nie słychać było nic a nic.~Naokół stały jodły 2 1, 1 | sobie czerwonobrunatne, a żółtawe u szczytu, zgięte 3 1, 1 | stalowe rózgi były nieruchome, a wielki śniat, ze skrętami 4 1, 1 | drzewo krzyża świętego, a ukazuje się ludziom raz 5 1, 1 | napełniają cały sad gwarem, a serce dla niewiadomej przyczyny 6 1, 1 | grzybieniem i skrzekiem, a niezliczone ptaki pogwizdują. 7 1, 1 | Ale oto cisza nastaje, a pospołu z nią, niby chmurki 8 1, 1 | leśnej polanki widać górę, a na niej poszczerbione ruiny. 9 1, 1 | się na wieki został?...~A ta wiosenka... Po świętach 10 1, 1 | woda gryzie cegłę i kamień, a mech rozsypane ich prochy 11 1, 1 | rozkosz - niby ów las... A jakie coś drapieżne, bolesne, 12 1, 1 | wysunęło się stado sarn, a na ich czele szedł z wysuniętą 13 1, 1 | długo drżały i kiwały 'się, a śnieg leciał niespokojnie 14 1, 1 | cisnął strzelbę w zarośla, a sam runął na ziemię dusząc 15 1, 1 | jaśnie panicz położy.~- A kiedy nie wyszły na mnie... - 16 1, 1 | Widzicież wy, moi ludzie... A na to miejsce przecie wagę 17 1, 1 | miały. Nie wyszły, i pokój! A już ta pod tym bukiem niejeden 18 1, 1 | mruknął Kacper. -Chodźwa. - A cóż zrobicie z rogaczem?~- 19 1, 1 | nakryjesz! Kładź kozła! A cóż ty, Rafciu, jakoś nic 20 1, 1 | opryskliwie:~- Skądżeś strzelał?~- A spod znaczonej jedli, kajetu 21 1, 1 | okrzesana?~- Skąd jedla? A to ją, wielmożny panie, 22 1, 1 | wyrychtowali, żeby zatkać, patrzą, a tu z krzaków wyłazi dozorca 23 1, 1 | Miemiec szwargotać z polska, a wreszcie zawrzasnął:~"Marsz 24 1, 1 | ta połanki wykarczowane, a idą z pieca na łeb po górze 25 1, 1 | swoje:~"Marsz do Słupia!"~A no pojechali znowu noga 26 1, 1 | drogą? - poszli na przełaj, a potem na ukos bez rolą, 27 1, 1 | uciszył się`? - pytał Rafał.~- A ja sam tego nie wiem, bo 28 1, 1 | dymu z krótkiej fajeczki.~- A musi go ktoś znalazł, bo 29 1, 1 | robili, jedle na nie ścinali, a las stoi. A cóż ta dopiero 30 1, 1 | nie ścinali, a las stoi. A cóż ta dopiero za prawo 31 1, 1 | dopytywał się Rafał.~- A to widać paniczek nie wie 32 1, 1 | widzieli...~- Który widział?~- A Łakomiec widzieli. Powiadają 33 1, 1 | słyszą: duch-duch! Idzie. A dzień był wietrzny, ciemny. 34 1, 1 | Idzie na dół po kamieniach, a przed nim jakiesi światło, 35 1, 1 | położył... Wzieni go na oko, a prosto w łeb. Dopiero co 36 1, 1 | Strzelba im z rąk wypadła, a i samych łomot o ziemię. 37 1, 1 | i samych łomot o ziemię. A jeleń poszedł kole nich, 38 1, 1 | gada chcieli wygarnąć... A jakby go też człowiek zabił... 39 1, 1 | pada, do kamery należy.~- A tak, teraz wszystko do kamery... - 40 1, 1 | To nie twoja rzecz.~- A przecie gadają, że Górno, 41 1, 1 | No, więc cóż z tego?~- A to i do lasów ma wręb, choć 42 1, 1 | dozorce będą drzewa pilnowały. A on już koźlątka nie popuści - 43 1, 1 | Olchowski.~- Zobaczymy, a teraz weź no, rozpal trochę 44 1, 1 | leciały już kępy śniegu, a spadające strugi wody nagły 45 1, 1 | wszystko robi.~- Czemu'? A bo tak dopiero będzie prawdziwie 46 1, 1 | czas tchu złapać nie mógł, a choć się wreszcie uspokoił, 47 1, 1 | zabiłem sępa.~- Sępa?!~- A tak. Szedłem sam z polowania. 48 1, 1 | wytrzymał! - Tak powiadasz?~- A tak.~- No, no, pamiętaj 49 1, 1 | lat z domu nie wyjeżdżam, a teraz dopiero na kulig wyruszę, 50 1, 1 | furmanka powiozła do Bożęcina, a ten ostał i siedzi.~Nardzewski 51 1, 1 | kieleckiego krajzamtu...~- A tak... Miło mi... Raczże 52 1, 1 | Bardzo to jest piękny kraj!~- A tak, dosyć piękny, tylko 53 1, 1 | niewielkiego kawałka kiełbasy, a resztę momentalnie podzielili 54 1, 1 | rozmowa i obecność Niemca, a spać jeszcze nie było sposobu, 55 1, 1 | kolanach łapy opierał.~- A niezłe psiska. Dziś się 56 1, 1 | oko niby melancholiczka, a to jest psisko bardzo a 57 1, 1 | a to jest psisko bardzo a bardzo wietrzne i gońca 58 1, 1 | co trąbą podać do mózgu. A jaki za to u tego grzbiet! 59 1, 1 | pieczeniasty, i długi, zważ waćpan. A za to u tej... noga. Co? 60 1, 1 | milczkiem, zdrajca, nakłada, a ją zawsze słychać: idzie 61 1, 1 | na rozum i nie tak rączo, a za nią, za nią!~- To bardzo 62 1, 1 | To bardzo piękne psy... A czy i tamte kundle także 63 1, 1 | psiska pod piecem.~- Tamte? A to samo psy zacne. Na dzika - 64 1, 1 | lat za zwierzem chodzi, a chwali się, że kszykowi, 65 1, 1 | jaskółce w lot nie zborguje. A psy swoje: stanowią dzika 66 1, 1 | bestią i wisi, ani piśnie. A ślepie u niego - żywa krew! 67 1, 1 | czego Boże broń, zabił. A już wolałbym sobie w nogę 68 1, 1 | palnąć niż w takiego psa. No, a dzik mi idzie w lasy i my 69 1, 1 | jednego razu na Lisowskiem, a jak mię zaorał kłem po łydach, 70 1, 1 | to człowiekowi seremno. A ja już bywałem pod dzikiem. 71 1, 1 | tylim, jak żołędzia łupina, a krew człowiekowi w żyłach 72 1, 1 | rozprawiamy - wtrącił Nardzewski - a waszmość, panie komisarzu, 73 1, 1 | Na komisją? - Tak jest.~- A w jakiejże sprawie, jeśli 74 1, 1 | osobiście; mnie wysyła... - A cóż waszmościom, u Boga 75 1, 1 | chłopów? Urzędnik z lekka a szczerze uśmiechnął się 76 1, 1 | cyrkularz publikowany jest, a każdy pleban udzielał go ' 77 1, 1 | przez zęby.~- To ad primum. A teraz co do homagium. Pan 78 1, 1 | rzecz. O niczym nie wiem... A pierwszy von Lipowski komisarz... 79 1, 1 | syntaxim przebił nie bez trudu, a poetyki i retoryki owo zgoła 80 1, 1 | błogosławieństwa w imieniu rodziców, a na znak i zakład posłuszeństwa 81 1, 1 | pierwszy raz widziałem Kraków. A ostatni raz, ostatni... 82 1, 1 | mówił dalej:~- Dlaczego? A no dlatego... Wytrzymałem 83 1, 1 | wpuszczony był do grodu, a my wszyscy sromotnie poddać 84 1, 1 | miłosierny! rozłączono, a każdy do innej sali na zamku 85 1, 1 | zamku graf zamknąć kazał. A skorośmy do tych sal weszli, 86 1, 1 | wyszło przez Grodzką Bramę. A za oną bramą zastaliśmy 87 1, 1 | wziąłem mu z rąk broń siłą a w mgnieniu oka.~- Spał? - 88 1, 1 | obdarty do naga, głodny. A stanąwszy w tych progach, 89 1, 1 | zwanego. - Dawniej zwanego!... a teraz Josephstadtu...~- 90 1, 1 | widowisko, przez Bóg żywy!~- A w dniu hołdu! Od Pałacu 91 1, 1 | się na prawo i na lewo, a z gardła dobywał się co 92 1, 1 | całe miasto iluminowane, a w Sukiennicach książę jegomość 93 1, 1 | I toasty, i okrzyki... A królewski, starodawny dzwon 94 1, 1 | twarzy snuł mu się uśmiech, a spomiędzy warg wypadał szorstki 95 1, 1 | różnicy płci, trzynaście, a liczba dni chałupników dwadzieścia 96 1, 1 | jak ośm godzin w zimie, a dwanaście w lecie żaden 97 1, 1 | na zawołanie najemników, a choćby i byli, to czymże 98 1, 1 | bierze ośmnaście złotych? A przecie to nie koniec! Muszą 99 1, 1 | odbywać, na posyłki chodzić. A daniny? Za cóż jeszcze daniny 100 1, 1 | zabrania się wszelką miarą. A teraz pragnąłbym udać się 101 1, 1 | piersi jego jęk wstrząsał, a wargi ciskały wyrazy bez 102 1, 2 | indziej zadęły opłotki, a nawet wioszczyny przytulone 103 1, 2 | lubryką lub na zielono, a ciągnione przez fornalki 104 1, 2 | słowo, już się nie odmieni!~A z innej naigrawały się potężne 105 1, 2 | się potężne basy męskie:~A ja sama nie wiem, co to 106 1, 2 | polki. Była płocha, żywa, a przecie nad wszelkie słowo 107 1, 2 | miłośnie mu twarz ochładzał... A w saniach lecących przed 108 1, 2 | schowany i wzgardliwy, a przecie nad wszystko powabniejszy, 109 1, 2 | kółkami pobrzękiwał na nim, a stalowe podkówki trzaskały 110 1, 2 | potwierdzenie prawdy nieomylnej, a długo zamącanej przez kłamców.~ 111 1, 2 | sań leciała piosenka:~- A ja się stanę małą ptaszyną~ 112 1, 2 | Musiał ją ciągnąć za uzdę, a wsiąść na siodło już nie 113 1, 2 | krzyknęła, rzuciła się na oślep, a lewą ręką pochwyciła ramię 114 1, 2 | Tarnin. Byłem wtedy chory, a w dodatku mały smarkacz. 115 1, 2 | wichrze, i słychać kłapanie. A oczu strach podnieść... 116 1, 2 | Za nic! Prawda?~- Za nic! A to tylko wiatr wyje w ciemną 117 1, 2 | topole jęczą i skrzypią, a stare lipy huczą. Przejdzie 118 1, 2 | ktoś z tłumu szlachty - a nam co po moście? Który 119 1, 2 | pierwszy chłopowina z kraja.~- A ja idę! - krzyknął drugi 120 1, 2 | łopaty, ubijcie nam tu śnieg, a równo, twardo!...~- Żydy, 121 1, 2 | otaczając koło przyklaskiwali, a młódź hulała co tchu. Wnet 122 1, 2 | To samo tancerz był ongi, a towarzysz nie lada jaki, 123 1, 2 | dnia dzisiejszego...~- A toż tańczymy, sąsiedzie 124 1, 2 | trzepiąc swą rózgą wokoło, a szczególnie mężczyzn blisko 125 1, 2 | Szlachecki dom ciasny, a miejsca w, nim do tańca, 126 1, 2 | suknie odkrywające ramiona, a czoła zakryte puklami włosów, 127 1, 2 | festony chwiały się do taktu, a cała izba, zdało się, trzeszczała 128 1, 2 | spróbował odemknąć okna, a gdy się okazało, że są na 129 1, 2 | już dobrze podochocona, a teraz weseliła serce do 130 1, 2 | jeszcze na brytfannie smaży, a dopieroż na półmisku...~- 131 1, 2 | ciszej: .~- Tańce w kuchni, a przyjęcie w bokówkach.~- 132 1, 2 | przerwach między jednym tańcem a drugim przechadzała się 133 1, 2 | z dziecinną szczerością, a jednocześnie słowa są napuszone 134 1, 2 | głębi i trwoga nieznana, a nie przekraczająca czasu 135 1, 2 | śmiechu niespodzianego, a ostrego jak toczony sztylet. 136 1, 2 | osoby do jedzenia i picia, a nawet podawał fajki i własnoręcznie 137 1, 2 | czaszkę waliły młoty krwi, a w oczach płomienie świec 138 1, 2 | szlachcica, który go z miejsca, a bez żadnej racji, zaczął 139 1, 2 | starego cześnika za ramiona, a cześnik dziekana za żebra, 140 1, 2 | mizerny, zawiędły, i wołał:~- A, mówię, tak! To tak, mówię! 141 1, 2 | zagłuszył okrzyk powszechny:~- A tobyś waść siedział i ciągnął 142 1, 2 | dach prawie gruntu dotykał, a dzikie krzewy, zasłaniające 143 1, 2 | stało kilka posłanych łóżek, a na ziemi przez całą szerokość 144 1, 2 | Piec był dobrze napalony, a stary dwór, co jeszcze króla 145 1, 2 | siedział na słomie i jadł, a właściwie pożerał mazurki, 146 1, 2 | niestrudzenie wtórowały, a klarnet rzewliwie przyśpiewywał.~ 147 1, 3 | seu versus Alcmanius...~A później odmiennym głosem: ~- 148 1, 3 | comitesque... Znowu cienko, a z góry:~- Trimeter dactylicus 149 1, 3 | versus Archilochius minor...~A potem:~- Interitura simul...~ 150 1, 3 | dactylicus vel Aristophaneius... A Rafał odpowiadał:~- Lydia, 151 1, 3 | caput impedire myrto...~A niby dalszy ciąg, z najposępniejszą 152 1, 3 | Nadbrzezia, Trześni i kępiastych, a jak lasy rozrosłych parków 153 1, 3 | Snuje się jako pajęczyna, a gdy stanąć i słuchać, bez 154 1, 3 | bure wody pędzącej rzeki, a zimna kra trupio wśród nich 155 1, 3 | przechodzących izraelitów, a nawet, ze smutkiem wyznać 156 1, 3 | wiosła i, co tchu w piersiach a mocy w barkach, poczęli 157 1, 3 | Złomy lodu płynęły szybko a ciężko, jakoby potrzaskane 158 1, 3 | huczy?~- Woda.~- Patrzaj, a to co?...~Drwiące słowo 159 1, 3 | łodzi - rozkazał Rafał - a ja wyjdę na ten lód i zobaczę, 160 1, 3 | tutaj - rzekł Olbromski - a sami pójdziemy piechotą. 161 1, 3 | ją odstawić na miejsce.~- A to ją odstaw. Z największą 162 1, 3 | ciągnął. - Cóż tu począć?...~- A to też to! Tu ją zostawimy. 163 1, 3 | odtrącił.~Cedro krzyknął nagle, a potem kilkakroć zabełkotał 164 1, 3 | przypatrywał. Powieki jego drgały, a szlafmyca trzęsła się jak 165 1, 3 | surowe przepisy, które takich a takich czynów zakazywały. 166 1, 3 | Minosów i Radamantesów, a nade wszystko... pedelów. 167 1, 3 | kipi, rwie się i głośno a bezbożnie chichoce. Za westchnieniem 168 1, 3 | łódź wędruje do Gdańska, a buty i mokre szmaty leżą 169 1, 3 | zapytania i kuł odpowiedzi, a nadto w sekrecie przed sofizmatami 170 1, 3 | gadatliwa żona, siostry, a nawet córki zajęły się chorym 171 1, 3 | wewnętrzny wstrząsał jego ciało, a myśli zamieniły się w błędny 172 1, 3 | na lat trzydzieści kilka, a mógł mieć więcej niż pięćdziesiąt. 173 1, 3 | już bez pośpiechu Filip, a o kilka kroków dalej, waląc 174 1, 3 | ten nóż daleko od siebie, a drugą, z której krew rzygała, 175 1, 4 | szczebiotliwego śmiechu, nieśmiałych a wesołych pytań, z cicha 176 1, 4 | cicha rzucanych. Podziw, a może żal odwracał tę twarz, 177 1, 4 | całym ciałem i całą duszą, a każda komórka ciała i każde 178 1, 4 | się jak żebrak na kulach. A w ciągu takich dni Rafał 179 1, 4 | na śmierć... Ani piśnie! A powstawszy z kobierca, zrobi 180 1, 4 | mięśnie wystawały nad piersi, a muskuły udowe podkasane 181 1, 4 | bujna i wzdęta, burzyła się, a nie strzyżony nigdy ogon 182 1, 4 | świetnie od tułowia odsadzał. A ruchy! Wiła się jak wąż: 183 1, 4 | radośnie, gdy się zbliżał, a biła nogami, kiedy się oddalał. 184 1, 4 | chrapy o czarnych jamach, a mądre spojrzenie jej oczu 185 1, 5 | u węgłów domu zakwilił, a później z żałośliwym szmerem 186 1, 5 | swej celi. Głowa płonęła, a krew biła w skroniach. Dusił 187 1, 5 | podniecał kobyłę do biegu, a zarazem dawał możność utrzymania 188 1, 5 | słyszał rozmowy... Widział ją, a raczej ogarniał wzrokiem 189 1, 5 | Do domu było już daleko, a i do celu podróży nieblisko. 190 1, 5 | ją silnie zwitkiem siana, a całą wiązkę rzucił w żłób, 191 1, 5 | dźwignęły się, uniosły ku sobie, a usta spoiły pocałunkiem 192 1, 5 | Nasłuchiwała przez chwilę, a później szepnęła cicho, 193 1, 5 | natrętną głowę miękkimi rękoma, a gdy spragnione jego wargi 194 1, 5 | bez nich?~- Bez czego?~- A bez wąsów...~- Nie trzeba.~- 195 1, 5 | Nie trzeba... i tyle!~- A kiedy niemiłe...~- Mokre... 196 1, 5 | wonnych, suchych kędziorach. A kiedy znowu zniżał się do 197 1, 5 | lub zamarsowanie i obrazę, a kończące się wybuchem śmiechu. 198 1, 5 | tedy do wielkiego lasu, a z takiej strony, że wcale 199 1, 5 | wichru, był więc między nim a domem. Takiej szeroko rozwartej 200 1, 5 | grzbiecie. Wtedy cichym a ostrym głosem, przychylając 201 1, 5 | rzutach przez zaklęsłe parowy, a zbierając nogi do kupy wypadała 202 1, 5 | ucha nie mogą odlecieć, a z serca nie chcą się oddalić.~ 203 1, 5 | śniegi porywają się z ziemi, a nieprzejrzane pustkowia 204 1, 5 | sunęły gołe sanie chłopskie, a na poprzecznej listwie przodka 205 1, 6 | burzy, jak gonty skrzypią, a zardzewiałe gwoździe skowyczą, 206 1, 6 | Oto schylone kłęby dymu, a z nich patrzą twarze nieznane, 207 1, 6 | Daleko, daleko w zaspach... A nim wzrok do szyby przyleciał, 208 1, 6 | w piekle, i w niebie... A to tak beło. Ten zołmierz 209 1, 6 | zołmierz szedł od wojska, a służył siła laf pod niemieckim 210 1, 6 | patrzy: stoi dziad staruszek, a prosi go o jałmużnę. Zołmierz 211 1, 6 | przesłużyłem siła lat, a dostałem od króla ino trzy 212 1, 6 | niech ta, dam woma jednego". A we środku tych lasów Golejowskich 213 1, 6 | dał mu drugiego dukata. A jak już wychodził z lasu, 214 1, 6 | czy skrzypki i torbę?" "A jakież to, dziadku, macie 215 1, 6 | się podejmie to zrobić. A i poszedł. Siadł se, obstawił 216 1, 6 | Zołmierz nic nie pyta, ino grá, a diabły proszą go tańczyć. 217 1, 6 | Przynieśta jeszcze jeden". A jak widział, że już ma dosyć 218 1, 6 | maź, że ino łby zostały, a jednego takiego łba czterech 219 1, 6 | łapy zgrzytały po szybce, a głos rozjuszony skowyczał. 220 1, 6 | że mu gwer nie wypalił. A tu ogień gęsty, kule pierą 221 1, 6 | ta chcesz!" Ogień szedł, a on precz gwer nabija. Wtem 222 1, 6 | wyjść. Wyszedłem ja z glitu, a tu akuratnie wtedy Francuz 223 1, 6 | wywlekli. Nasz glit odstąpił, a inne na to miejsce przyszły. 224 1, 6 | szedł bić się we światy...~- A tyś, chłopie, zdychał wedle 225 1, 7 | jego rozrywał ból fizyczny, a ciężki ucisk gniótł je jak 226 1, 7 | wypalić. Nie sypiał w nocy, a jeśli we dnie popadł w śnienie, 227 1, 7 | śmiech-wesele, nadchodzące kroki, a budził się do tej straszliwej 228 1, 7 | cierpiały jak od ukłucia noża, a myśli zamieniły się w zazdrość. 229 1, 7 | wilczych zabliźniły się, a straszna jakaś choroba, 230 1, 7 | węzłowato zapowiedziane, a osobliwie matka, że skoro 231 1, 7 | łąkach, rolach od świtu, a kiedy stawał na progu domowym 232 1, 7 | się z oczu, nie bolało nic a nic serce. Widział wprawione 233 1, 7 | żółtymi szlakami jaskrów, a suchsze wzniesienia zasiało 234 1, 7 | jakoby głosy przerozmaite a wysokie jednego chóru. Chaty, 235 1, 7 | smutniały w jasnej przestrzeni, a czarne kępy rokicin rzucały 236 1, 7 | wspierał na wierzbach... A dokoła niego wszędzie już 237 1, 7 | tęsknoty nic nie zyska, a jednak, ujrzawszy siniejące 238 1, 7 | tamtędy... na Dersławice.~- A i po cóż my, tylośny świat?! 239 1, 7 | się skronią z jej głową, a dokoła szelest i gwar wiosenny. 240 1, 7 | chwiały się sennym kołysaniem, a szara, wypełzła od dżdżów 241 1, 7 | załatwił się z podkowami, a Wincenty chrząkaniem dawał 242 1, 7 | im żłób w przodzie wózka, a sam chętnie wziął się do 243 1, 7 | wyczerpanej, do oczu przeżytych, a tak niedościgle mądrych, 244 1, 7 | lubością zatapiały się w nim, a torfiasta w głębi ziemia 245 1, 7 | węże przerastały drogę, a gdy się od niej cofnęły 246 1, 7 | istnieje tylko dla siebie, a cofa się i kryje, gdy nań 247 1, 7 | się w niej jak gąsięta, a jaskry ze wszech stron ramą 248 1, 7 | dotykać rękoma tylko drzew, a ustami kwiatów. Słuchać, 249 1, 7 | ta mowa... Jechał dalej a dalej, dziwiąc się samemu 250 1, 7 | domu?~- W w... w... domu. A któż ta?~- Brat.~Ów człowiek 251 1, 7 | przyduszonym głosem.~- Sam.~- A mama, ojciec żyją?~- Żyją, 252 1, 7 | I zdrowi?~- Zdrowi.~- A siostrzyczki: Zofka, Anusia?~- 253 1, 7 | drzwi przez czas niejaki, a potem zwrócił się do Rafała 254 1, 7 | mi... To jest... ~- Nic a nic! -rzekł Rafał prędko 255 1, 7 | co było niby nim samym, a było razem obce, wyniosłe, 256 1, 7 | powtórzył jak echo:~- Nie, nic a nic!~W dźwięku tym brzmiało 257 1, 7 | uśmiechnął się starszy.~- A tak, wyszedł...~- I nie 258 1, 7 | nie pożegnał się z tobą?~- A nie, bo nawet... muszę powiedzieć...~- 259 1, 7 | ukazał wszystkie jego zęby.~- A rzeczywiście...~- Mówże 260 1, 7 | mogiłki:~- O! I za cóż to?~- A bo zajeździłem wierzchówkę.~- 261 1, 7 | kobyłę... I za to tylko?~- A no... mówię bratu.~- Cóż 262 1, 7 | Rafciu. I ja wyjechałem, a raczej wyszedłem, bez pożegnania, 263 1, 7 | widziałem naszą stronę... A potem... żeby też słowo!~- 264 1, 7 | wiedział i my to samo.~- A i cóż mieliście wiedzieć? 265 1, 7 | po dworach w Krakowskiem, a jakem wreszcie wstał, w 266 1, 7 | jałowce. Smutek mię zagryza... A z domu... żeby też słowo!~ 267 1, 7 | rezydujących niedołęgów, a o każdego i każdą dowiadywał 268 1, 7 | obrusikiem i ustawił talerze, a oni tego nie dostrzegli 269 1, 7 | rozpościerał się cichy błękit, a w nim ciemnymi smugami. 270 1, 7 | samotna została w dole, a mgły porzucały jej łono. 271 1, 7 | jasnoniebieskie miały liście, a pnie ich zdawały się wyrastać 272 1, 8 | jałowcem, wrzosem, brzeziną, a pachnąca macierzanką, była, 273 1, 8 | nie miał potrzebnej siły, a jałowiec ma korzeń długi 274 1, 8 | przyszedł, długo milczał, a w końcu zapytał się Urysia 275 1, 8 | ale powiedział mu prawdę. A potem on mówił takie wielkie 276 1, 8 | on karczował tę nowinę, a pan kapitan ją zasiał...~ 277 1, 8 | przed wiekami osiadłym, a tak duszy znajomym! Trafiały 278 1, 8 | zdziwień prawie bolesnych, a jednak samą radością będące, 279 1, 8 | Zapomniał oddać ukłon, a języka w gębie. Nie mógł 280 1, 8 | zaraz na dawnym miejscu, a sam siadł na brzegu podanego 281 1, 8 | za wstręt, jaki żywisz, a co gorsza okazujesz. Wszak 282 1, 8 | sił.~- Ach, to niedobrze! A jakież są symptomata twej 283 1, 8 | műre, elle tombe... No, a u księcia pana co nowego 284 1, 8 | czasami trochę szaleję, a nade wszystko nudzę się... 285 1, 8 | szpady u Mamina Dechamps? A Chillet i francuszczyzna 286 1, 8 | francuszczyzna przymusowa? A Kreys poczciwina z niemieckim? 287 1, 8 | poczciwina z niemieckim? A stary tancmistrz Davigni?~- 288 1, 8 | chciałbym się stąd ruszać. A że czynsz płacę do skarbu 289 1, 8 | bicie krwi, tylko... myśli. A na to istotnie ani felczer, 290 1, 8 | wadzi... Cóż u licha! Il n'y a si miserable, qui ne puisse 291 1, 8 | po dojrzalszym namyśle, a mnie się widzi, że wciąż 292 1, 8 | cha! - stały tu i owdzie, a dokoła nich taczała się 293 1, 8 | przewyższałem otaczających niczym a niczym. Ja ich -niczym! 294 1, 8 | nosić potęgę lwa szalonego, a o resztę wcale nie dbać. 295 1, 8 | dwa razy tyle jest warte, a w trójnasób powiększyła 296 1, 8 | świeciły się jak płomyki, a lica pałały barwą ceglastą.~- 297 1, 8 | Chciałbym mu się odwdzięczyć, a nie mogę, jak bym pragnął. 298 1, 8 | zdrowa, wielka, silna rasa, a i twoja, przypuszczam, otrząsa 299 1, 8 | w owym powietrzu sejmu, a teraz to już do cna... Przekładam 300 1, 8 | Zborowski, Łaski, Radziwiłły!... A Czarniecki? a Sobieski? 301 1, 8 | Radziwiłły!... A Czarniecki? a Sobieski? Kto każdemu z 302 1, 8 | Nie widzę...~- Brat.~- A... pan brat. No, to pewno 303 1, 8 | wargach pokazała się krew, a pot kroplisty na czole. 304 1, 8 | na ramę otwartego okna, a głowa jak lity kamień odwaliła 305 1, 8 | łóżka, położono mu u boku, a mały portret dowódcy na 306 1, 8 | otwieraniem szafy i kuferka, a nade wszystko rozpatrywaniem 307 1, 8 | niezliczone ich pokłady, a między jedną a drugą bryłą 308 1, 8 | pokłady, a między jedną a drugą bryłą jakoby poprzeczne 309 1, 8 | od niej wolno, rytmicznie a jakby przez sen kręgi lekkie, 310 1, 8 | głowa moja po wezgłowiu, a w niej wałęsały się myśli, 311 1, 8 | obojętnością zdrową dla nich, a twardą dla mnie jak rzemienny 312 1, 8 | mnie jak rzemienny bat, a inni ze współczuciem przystającym, 313 1, 8 | gdym się nie spodział, a inni z miłosierdziem, które 314 1, 8 | źrebce trzęsą się i stękają, a zdrowy i tęgi żołnierz dygoce 315 1, 8 | zwaliły się na moje piersi, a ognie zapłonęły we włosach, 316 1, 8 | wiecznością zamyślił ten uczynek, a wtedy go wykonał?~Czemużeś 317 1, 8 | błogosławionym oddaliłeś śmierć, a jednym chłopskim spojrzeniem 318 1, 8 | piersiom oddychać powietrzem, a zbudzonym oczom patrzeć 319 1, 8 | unoszą w kole widnokręga, a wracają nie do mózgu, lecz 320 1, 9 | miasta Włoszczowy po trumnę, a Rafał do proboszcza w Grudnie. 321 1, 9 | goniec odpowiednio najadł a wypytał o drogę, nim wreszcie 322 1, 9 | spoczynek ciało swego pana a towarzysza.~Ledwie to wszystko 323 1, 9 | Szaty ich brudziły się, a nogi tonęły w błocie rozmiękłej 324 1, 9 | patrząc na wspaniały pochód, a dopiero gdy ognie były już 325 1, 9 | błotnisty, porznięty wyrwami, a tu i owdzie zawalony mnóstwem 326 1, 9 | sięgały do czarnego nieba, a liście szemrały w chmurach. 327 1, 9 | całym kadłubem nade drogą, a korona jego, bogata w ogrom 328 1, 9 | swej głuchej i ślepej siły, a były przecie i takie, co 329 1, 9 | Znowu:~- Tak jest...~- A czy waszmość dałeś im znać?~- 330 1, 9 | pogrzeb - wypalił Rafał.~- A to dlaczego?~- Bo są wiekowi... 331 1, 9 | dlaczego?~- Bo są wiekowi... A zresztą...~- A zresztą co?~- 332 1, 9 | wiekowi... A zresztą...~- A zresztą co?~- A zresztą... 333 1, 9 | zresztą...~- A zresztą co?~- A zresztą... mieszkają daleko.~- 334 1, 9 | mieszkają daleko.~- Tak. No, a waćpan po pogrzebie dokądże 335 1, 9 | mogę... - wybąknął Rafał.~- A więc właśnie, będziemy się 336 1, 10| zniszczył dawną symetrię ogrodu, a tu i owdzie gaje młodej 337 1, 10| wznosiły się sokory, lipy, a za oknem zwieszała aż do 338 1, 10| chmurach były ich wierzchołki. A lipy! Lipy, z których każda 339 1, 10| go trwogi i niepewności, a zarazem ten cały rozhukany, 340 1, 10| zarazem ten cały rozhukany, a tak nowy świat ciągnął ku 341 1, 10| objąć by zdołało ich pnie, a tak rozłożystych, że rzucały 342 1, 10| dzwonek i z rozmaitych stron, a przede wszystkim z pałacu, 343 1, 10| Obok jednej z Francuzek, a najpiękniejszej, bokiem 344 1, 10| utkwione w twarz tej sąsiadki, a na wargach uśmiech, który 345 1, 10| Przecudne, subtelne rysy, proste a wykwintne, drgały ciągłym 346 1, 10| innych skrytą boleścią, a dla wszystkich oderwaniem 347 1, 10| weselem i dreszczem szczęścia, a biegł od niej na ludzi smutek 348 1, 10| zaskrzeczał tuż nad jego uchem:~- A cóż u Boga Ojca tak asan 349 1, 10| Wygnanki, Olbromskiego.~- A jestem.~- Pięknie u Boga 350 1, 10| ma co mówić!~- Jak to?~- A tożem patrzał, bo obok niego 351 1, 10| Zabierzemy do domu.~- A to zabierajcie wnet, bo 352 1, 10| Waszmość pan niby?~- A ja. Cóż się wasanu nie widzi? 353 1, 10| gałgan, ale że to blisko... A i o te chomąta się spytaj, 354 1, 10| młynek bym to samo kupił, a nawet i te szkapska...~- 355 1, 10| szkapska...~- Ja napiszę, a teraz wszystkim się opiekuje 356 1, 10| Folwark nieboszczyk rozpaprał! A ziemię to kto darł spod 357 1, 10| masz rezon w potrzebie! A nawet powiem: prawdę ci 358 1, 10| teraz owies jak mur.~- A staw to nie brat wyszlamował? 359 1, 10| sobie jakieś wzdychania, a w końcu rzekł do Rafała:~- 360 1, 10| piękna.~- Co to za włosy!~- A i to, powiedzmy, prawda. 361 1, 10| jak ten miesiąc po nocy.~- A jakie to oczy!...~- Waść 362 1, 10| tak się przecie zsierdził, a ślepie mu ogniem zioną jak 363 1, 10| książęcą zupę zawijasz, a nie wiesz tego, kto to jest 364 1, 10| wejścia pałacu. Nareszcie, a miało się już ku wieczorowi, 365 1, 10| sobie, jak kobiecy uśmiech, a nieraz jak pocałunek. Niewymowna 366 1, 10| przestały migać na posadzkach, a szelest jego pantofli oddalił 367 1, 10| lekcje.~- Więc dobrze...~- A może by najlepiej - Jeux 368 1, 10| albo Combien vaut 1'orge?~- A może by Le Capucin? To zabawne. 369 1, 10| Kamila w postaci capuchon, a Cecylkę jako la barbe?~- 370 1, 10| la boîte ŕ mouches...~- A Kamil - le flacon!~- Ach, 371 1, 10| iskry, z ust sfruwał śmiech, a obnażone ramiona podnosiło 372 1, 10| Ktoś zerwał się z miejsca, a zajęła je osoba stojąca 373 1, 10| nie przyjechał?~- Nikt.~- A jakże waćpan sądzisz: czy 374 1, 10| polecenie, żeby ta sprzedaż... A może już wydałem?... Zaraz 375 1, 10| Zaraz sobie przypomnę... A sam nie jedź. Zostań tu 376 1, 10| najdobitniejszy efekt prawdy, a jego już nie ma. Już go 377 1, 11| zespalał z nową krainą. A co raz posiadł, tego żadna 378 1, 11| wiedziona przezciemnego anioła! A gdy chłodna, sierpniowa 379 1, 11| kasztan o nogach ze stali a mięśniach z żelaza, szedł 380 1, 11| Ogiery otarły się o siebie, a nogi księżniczki żarem owionęły 381 1, 11| włosy na chciwych ustach, a ramiona i piersi na piersiach...~ 382 1, 11| ciemno w oczach zrobiło, a w uszach rozległ się dzwon. 383 1, 11| tylko rzucił na nią okiem.~- A wasan skąd przywozisz taką 384 1, 11| podnosiła się tam kurzawa, a w niej migały jakieś figury. 385 1, 11| zeschłym gnojem okryte, a rozpierzchłe jak stado spłoszonych 386 1, 11| człeczynę z brzegu:~- Ojciec, a co się to tu robi?~Podniósł 387 1, 11| chwili ocknął się i rzekł:~- A to, proszę łaski panicza, 388 1, 11| biją.~- Za co go biją?~- A no... gzekucja i tyla.~- 389 1, 11| Pada, że my som niby wolne. A tu sam pokazał, jaki to... 390 1, 11| się kije i zaczęły świstać a rypać. Co chwila Michcik 391 1, 11| Rafała uległy zaciśnieniu, a krew ich zamieniła się w 392 1, 11| kościach pałające zarzewie, a przed całą duszą jakby dół 393 1, 11| spadały nań jak błyskawice, a munsztuk nie popuszczał...~ 394 1, 12| folwarcznego komisarzowi, a władzę kierowniczą nad interesami 395 1, 12| z domu wielu rezydentów, a między innymi Rafała. Przydał 396 1, 12| Wiedniu paszportu do Włoch, a mianowicie do krajów Rzeczypospolitej 397 1, 12| Seruriera i Bernadotte'a z wolna cofały się ku Palma 398 1, 12| po nich ruchome kurzawy, a w nich brnęły ku południowi 399 1, 12| jak regiment Działyńskich, a wreszcie regiment pierwszy 400 1, 12| nieskończonej drodze między morzem a lądem, wlokąc strzępy "czarnych 401 1, 12| się rytmicznie w głębi, a później poszła w górę, na 402 1, 12| Podróżnych badano jak zbirów, a ich paszporty oglądano na 403 1, 12| za poranku jego młodości, a on sam... Gdzież się podział 404 1, 12| list zwiastujący wojnę, a właściwie deklarację zniszczenia 405 1, 12| chroni się do swego domu, a patriarcha Giovanelli asystuje 406 1, 12| w izbie Rady Dziesięciu, a nawet w izbie, gdzie zasiadali 407 1, 12| rozsiadającego się w pałacu, a nawet do rzewnych legend. 408 1, 12| podyktowanych" w Mediolanie 16 maja, a szczególnie z piątego punktu, 409 1, 12| najbardziej bezpośrednim powodem, a nadto zrozumiałym pretekstem 410 1, 12| na swe miejsce zasunął, a klucze zabrał. Udał się 411 1, 12| Lew miał paszczę otwartą, a zamiast oczu - diamenty. 412 1, 12| wystrzeliłby ze straszliwym hukiem, a przez tajemnicę magiczną 413 1, 12| głupocie, namiętnościom, a nawet występkom motłochu.~ 414 1, 12| rozkosznego w życiu ludzkim, a tym, co jest największym 415 1, 12| był okryty białymi mgłami, a śnieżne Alpy Julijskie zdały 416 1, 12| bagnetami, zwróconymi ku morzu, a nadto paszcze dział i kanonierów 417 1, 12| czemu? Wczoraj było wolno, a dziś nie?~- Cały garnizon 418 1, 12| Cały garnizon pod bronią.~- A wy jakiejże broni jesteście?~- 419 1, 12| Major Chłopicki dowodzi.~- A którzy oficerowie subalterni?~- 420 1, 12| oficerowie subalterni?~- A jest adiutant Sielski, Bolesta. 421 1, 12| Borowski, Kończa i Koszucki.~- A reszta legii gdzie?~- Poszła 422 1, 12| waćpanowie puścili mię na plac.~- A kiedy nie możná...~- E... 423 1, 12| aby chyłkiem po podcieniu, a wele pałacu...~- Żeby zaś 424 1, 12| tęgie słupy rusztowania, a na nich biegali żołnierze. 425 1, 12| się z wolna po blokach, a wielki koń, ważący blisko 426 1, 12| oficer starszy z pytaniem:~- A co tam? Nie puszczać!~- 427 1, 13| Brenta, pod niebem ciepłym a smutnym, zasłanym wilgotnymi 428 1, 13| rzeźwością owiewa i dodaje mocy a wiary w siebie jak uścisk 429 1, 13| przechodniów coraz mniej, a ci, co się jeszcze wałęsali, 430 1, 13| między jedną białą masą a drugą, wynurzały się z czarnej 431 1, 13| Północek, psia dusza, za pasem, a ty się uganiaj po dziurach, 432 1, 13| jeszcze, aby jeno za rzćkę a dopaść barłogu...~- Cichajta! 433 1, 13| rzekł książę z niechcenia a głośno.~Wrażenie tych słów 434 1, 13| zajrzeć brańcowi w oczy.~- A Polak.~- Nazwisko?~- Na 435 1, 13| ich trzymać za gardło...~- A was tutaj dużo?~- Było 2600 436 1, 13| wątpliwego przeznaczenia, a mocno naśladującej psiarnię. 437 1, 13| rodzaj kasyna , widocznie, a zarazem jadłodajnia oficerów 438 1, 13| niemożliwe anegdoty francuskie, a słuchające koło pokładało 439 1, 13| przystrzyżonymi włosami i małym wąsem, a twarzą tak surową, jakby 440 1, 13| chwilę przerwany został, a ten i ów ze słuchaczów nachyla 441 1, 13| Właśnie, właśnie...~- A no! Co do broni, to najświeższa 442 1, 13| Przybywam wprost z kraju, a w tej chwili z Wenecji. 443 1, 13| widziałem na własne oczy.~- A hultaje! - dorzucił z mniemaną 444 1, 13| Wskazujesz na pokonanie Wenecji. A Wenecja to co'? To tajny 445 1, 13| oficera Laurier w swym porcie. A co to jest Wenecja? Żal 446 1, 13| powitał żołnierzy francuskich. A twoje brązowe konie, mości 447 1, 13| corps elektora przyszedł. A później, a później! Ale 448 1, 13| elektora przyszedł. A później, a później! Ale moja dusza 449 1, 13| dopóki siły w tych gnatach, a krwi w żyłach. Nic mię nie 450 1, 13| się u Maurycego Bellegarde'a i u mądrego Bliichera od 451 1, 13| wyspać się i nie dojeść, a żywić się i konsolować nadzieją. 452 1, 13| kosztować naszego chleba i soli. A mówi ten stokroć mądry poetą, 453 1, 14| świat, który teraz poznawał, a właściwie nagle w całości 454 1, 14| wśród ciężkich dni żywota, a przecież owe nadchodzące 455 1, 14| zewnątrz kryształowym dowcipem, a jednak towarzyszyło mu westchnienie 456 1, 14| zatrzymał się przed bram ą domu sławnego zegarmistrza 457 1, 14| pobił cztery armie wrogów.~- A niech on zginie ze swymi 458 1, 14| z cicha.~- Z więzienia? A... tak, prawda. Ale to już 459 1, 14| do wojny nie z lenistwa, a nawet nie z tchórzostwa. 460 1, 14| system swe dobre strony, a rewolucje najbardziej upragnione 461 1, 14| zdzierstwo i oszustwo. A ze złego, które jest większe 462 1, 14| od piętnastego frimaire'a, to jest od przybycia do 463 1, 14| Egiptu...~- Szepcą o tym, a więc to prawda?~- Bywam 464 1, 14| lepszego Berthier albo Brune'a. Minęły czasy Czarnieckiego, 465 1, 14| Nie dbam o odznaczenia,~- A kiedy ktoś z twoich przyjaciół 466 1, 14| wziąłem fort, klucz fortecy. A zresztą, w jego opinii jest 467 1, 14| jeszcze naczelnym wodzem, a gdy nim będę, to nie tutaj.~- 468 1, 14| trup pochowany w ziemi, a spadek rozerwali wierzyciele. 469 1, 14| Pamiętam, kiedym odchodził, a za mną na całej ziemi dymiła 470 1, 14| dziesiątków lat.~- Być może. A czy widziałeś tego Talleyranda?~- 471 1, 14| Chantereine.~- Bagatela!~- A tak. Podziwiałem z zachwytem 472 1, 14| bas-reliefs przez de Moitte'a, meble w stylu greckim według 473 1, 14| kolanach Marii Antoniny, a chowałeś w młodości wśród 474 1, 14| płaszczach tajemniczego kształtu, a szkarłatnego koloru, w turbanach 475 1, 14| Przedstawiciele interesów ludu...~- A dopieroż Conseil des anciens 476 1, 14| wysokości między niebem a ziemią. Było to nowe starcie 477 1, 14| przepędza kuna, pies, motyl. A zresztą... Oto zbudziły 478 1, 14| piaskiem zasypał ich dzieje, a skostniałą ich mądrość poruczył 479 1, 14| aż po Kolchidę i Phasis, a na długich okrętach swoich 480 1, 14| było ogarnąć ani odeprzeć, a w ściśniętych ustach lodowaty 481 1, 15| miał ochoty ani możności, a udać się do Grudna nie śmiał. 482 1, 15| mieszkających pod opieką krewnych, a kwitły także i na pensjach 483 1, 15| na kartę kilku czeskich, a kończyło nieraz straszliwą 484 1, 15| niezrozumiałym wyrazem niemieckim, a nie wolno zastąpić go zrozumiałym 485 1, 15| rymy okaleczałe wykrzywioną a nierozwiniętą mową, wedle 486 1, 15| tłumaczenia się po łacinie (a wszystkie obiekta w tym 487 1, 15| otrząsając pył z trzewików, a puder z francuskiej fryzury, 488 1, 15| dopiero, gdy profesor wyszedł, a miejsce jego zastąpił staruszek, 489 1, 15| krakowskiej popijał ciepły napój, a maczając w nim ciasto, z 490 1, 15| mrugnął na jednego z kolegów, a tamten począł zagadywać 491 1, 16| pokłócił się z przyjaciółmi, a osobliwie z Jarzymskim, 492 1, 16| furmanowi wracać do siebie, a nawet dołożył złotówczynę 493 1, 16| eks-filozofa schować do szafy, a do narożnej izby zanieść 494 1, 16| przez członków familii, a wypleciony z własnej słomy 495 1, 16| zmieniła się na czuprynę a la Bartek. Powiedział sobie, 496 1, 16| zalewiska, na przedwieczny a najwyższy cud wszystkich 497 1, 16| dni kępami niezapominajek, a strumienie płynęły między 498 1, 16| łokci, podobnych do mieczów, a spośrodka nich wyrastały 499 1, 16| rozkoszny błękit niezapominek, a spomiędzy jego zwojów czołgała 500 1, 16| kosaćce błotne, zwane płonymi, a nade wszystko rosły "jaskółki":