Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
750 1
824 1
9 3
a 1722
aachem 1
abarki 1
aber 1
Frequency    [«  »]
2482 do
1951 ze
1827 to
1722 a
1602 jak
1106 za
1096 po
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

a

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1722

     Tom, Rozdzial
501 1, 16| kamienie i okryła je ziemią a darnią. Po co? Na co? Żeby 502 1, 16| swe usprawiedliwienie nic a nic. Ani jednego praktycznego 503 1, 16| Nie mówić?~- Nie mów!~- A to mi ty powiedz, po co 504 1, 16| tu i odpoczywam sobie.~- A to nie możesz odpoczywać 505 1, 16| tutaj, między tarkami?~- No, a cóż ci to przeszkadza albo 506 1, 16| Tu mię nikt nie widzi, a tam zaraz która z dziewek 507 1, 16| z dziewek zobaczy i woła a to do obory, a to do piekarni...~ 508 1, 16| zobaczy i woła a to do obory, a to do piekarni...~Rafał 509 1, 16| Kilka godzin przeszło, a on nie wiedział o tym wcale. 510 1, 16| paśli, kurczęta smażyli. A taki książę pojechał w świat - 511 1, 16| znikł. Może przyjedzie, a może nie. Jego jaśnie oświecona 512 1, 16| masz mię co straszyć. - A żebyś wiedziała, że nie 513 1, 16| mówiła na poły do niego, a właściwie do siebie te słowa, 514 1, 16| duszą, takim był Socjuszem, a czy to nie powinien przyjechać 515 1, 16| politycznie rozmówić?~- O czym?~- A bo ja wiem o czym, ale powinien.~- 516 1, 16| panowie na kilkunastu włókach, a to magnat. I z jakiej racji?...~- 517 1, 16| I z jakiej racji?...~- A z tej racji, że chciałabym 518 1, 16| wiedziała - rzekła z gnuśnym a jadowitym śmiechem - więc 519 1, 16| nigdy o tym nie mówił?~- A czy to jest dla ciebie ważna 520 1, 17| prawego skrzydła ku Vigaccio, a generał-adiutant Kosiński 521 1, 17| umieścić załogę w Mantui, a główny korpus cofnąć za 522 1, 17| wojska na garnizon do Mantui, a sam pośpiesznie ruszył w 523 1, 17| Klenau, Elsnitz, St. Julien, a na czele artylerii posiłkowej 524 1, 17| się w wodzie do połowy, a powyżej kół młyńskich - 525 1, 17| potem szerszemu kołu wiary, a wreszcie każdemu, kto przyszedł. 526 1, 17| i noc za dwu, za trzech, a potem za dziesięciu i dwudziestu 527 1, 17| śluzy od jeziora di Sopra, a otwarto wyjściowe do Mincio 528 1, 17| polskich, którzy z własnej woli a fantazji pełnili na wałach 529 1, 17| sprawie... Owe powieści groźne a proste o miejscach krokiem 530 1, 17| dwuramników złączonych kurtynami, a w tyle sypali czworoboki 531 1, 17| przytomność wyszarpujące z czoła, a nade wszystko niechęć śmiertelna 532 1, 17| oczu szkła perspektywy, a oczy widzą nie to, na co 533 1, 17| eukaliptusy na pobrzeżach, a z nagła... cóż to'? Jak 534 1, 17| bolesny, nie do odtrącenia, a nad siły, nic z nią nie 535 1, 17| rozróżniając kontury spraw, a nawet twarze, czynił przecie 536 1, 17| domowa na obraz kotary, a za nią widać było nicość, 537 1, 17| ciemnościach wewnętrznych duszy, a dłonią rękojeść szpady. 538 1, 17| umierającego chłopca lat pięciu, a raczej zmiażdżone szczątki 539 1, 17| wznosiły się i opadały, a maleńka gardziel, biała 540 1, 17| od dźwięcznego łoskotu, a ziemia trzęsła się nieregularnymi 541 1, 17| powrót między jednym działem a drugim. Te posępne, spracowane 542 1, 17| w ziemię, jak lane kule, a potem mknęły koło uszu na 543 1, 17| szańca krokiem żelaznym a cichym nie wbiegła, lecz 544 1, 17| grób. Kolba go dotłukła, a obcasy wdeptywały w bajoro. 545 1, 17| obsadzone przez Austriaków, a w bramie Cerese pięciuset 546 1, 17| generała dowodzącego i innych, a nawet powozy oficerskie 547 1, 17| wychodzi przez cytadelę, a legia ma rozkaz zamykać 548 1, 17| artylerię i piechotę polską, a potem wzięli broń do nogi. 549 1, 17| rozerwana na kilkanaście części, a każda z nich obskoczona. 550 1, 17| wyjeżdżał orszak generalski, a najdalej, w otoczeniu wspaniałego 551 2, 1 | głuche narzędzie tej wyższej a wszechwładnej woli. Nie 552 2, 1 | wszelkie dobrodziejstwa, a w gruncie rzeczy skargę 553 2, 1 | sekrecie późnymi nocami, a gdy go wreszcie ułożył i 554 2, 1 | niego wyniknąć nie może, a jednak sama myśl, że list 555 2, 1 | żałować tego, co napisał, a wreszcie popadł w dawną 556 2, 1 | wynagrodzić jego pracę, a zarazem rzucał mglistą obietnicę 557 2, 1 | zajechał na granicę pruską, a stamtąd do Warszawy pędził 558 2, 1 | pordzewiałymi kratami bram a dziedzińcem trawą zarosłym - 559 2, 1 | chodziłeś na filozofię?~- A tak... Chodziłem.~- Po łacinie 560 2, 1 | jestem prawie ignorant, a muszę teraz dużo czytać 561 2, 1 | pszenicę sandomierkę, żyto, a nawet jęczmień?~- Tak jest.~- 562 2, 1 | zatęskniłeś do świata?~- A zatęskniłem.~- Masz zupełną 563 2, 1 | obsiadła i pożarła. Widzisz, j a w tym czasie, gdy ty siałeś 564 2, 1 | człowiecze, nasze obecne, a to, co jest w książkach, 565 2, 1 | robaków i łysych staruszków. A oto nagle przyszło i trzyma... 566 2, 1 | i jak. Moi przyjaciele, a osobliwie jeden, którego 567 2, 1 | porywającą ciekawość.~- A tak. Ten, który był Polakiem, 568 2, 1 | ręku. Usta jego były odęte, a szkliste oczy posępne. Rzekł 569 2, 1 | Później ci to wytłumaczę. A teraz weź oto ten sekstern 570 2, 1 | będzie dewiza tego pisma, a teraz zaczniemy...~W chwili, 571 2, 1 | ślicznie dobranych szpaków, a w niej z pańską gracją rozwalonego 572 2, 1 | dystryktu.~- Nie inaczej, a ty?~- Ja tu mieszkam.~- 573 2, 1 | dawaliśmy się zjeść w kaszy, a nawet... No, ale skoro inaczej 574 2, 1 | wciąż między Koprzywnicą a Zawichostem od czasów Wielkiego 575 2, 1 | pustym jak trupiarnia?~- A tak.~- A skądże, przepraszam, 576 2, 1 | jak trupiarnia?~- A tak.~- A skądże, przepraszam, taka 577 2, 1 | szczęścia... Za wysokie progi, a jakże!~- No, ja jestem u 578 2, 1 | sekretarzem.~- Sekre!... A niechże cię!~- Cóż ci to?~- 579 2, 1 | rozumiem, co mówisz.~- E, nic! A cóż ten Gintułt tak u licha 580 2, 1 | Nie należy do towarzystwa, a nawet do żadnego z tutejszych 581 2, 1 | stronnictw. Siedzi sam w domu, a jeżeli się gdzie zjawić 582 2, 1 | zekpał.~- Powiedzże mi: a ty co tu porabiasz? jak 583 2, 1 | mieszkam tutaj, w Warszawie.~- A w Nieporęcicach któż gospodaruje?~ 584 2, 1 | Nieporęcice...~- Bój się Boga!~- A no...~- Cóż ty mówisz... 585 2, 1 | majątek!~- Prawdę mówię.~- No, a jednakowoż stać cię na taki 586 2, 1 | stać cię na taki ekwipaż.~- A widzisz.~- Jakże sobie dajesz 587 2, 1 | mieszkaniu dość obszernym, a urządzonym w sposób nieco 588 2, 1 | Rafał był onieśmielony, a zarazem wstrząśnięty do 589 2, 1 | Tak już dawno nie grał, a podobnych gór złota nie 590 2, 1 | bliskości ciągnących bank, a sam znikł w przyległych 591 2, 1 | dopiero przyjechałem... A zresztą... ja nie mogę grać 592 2, 1 | mi nieobca, to prawda.~- A więc widzisz...~Jarzymski 593 2, 1 | Jak tu zwykle - po dusiu, a zakłady po trzy na partie. 594 2, 1 | pozwalał wstać od stolika, a zimne poty biły na czoło, 595 2, 1 | wiedział nic o tym, co robi, a wykonywał wszystko przepysznie, 596 2, 1 | niosła ich do perukarza, a stamtąd, wyświeżonych i 597 2, 1 | tubalnym okrzykiem:~- Kto śmie?~A po chwili, ujrzawszy Jarzymskiego, 598 2, 1 | wprost spod Kobrynia...~- A trafił na zebranie niby 599 2, 1 | blondynek mielący już językiem - a te farmazony zaczęły go 600 2, 1 | wszystkich bez wyjątku.~- A ty, rotmistrzu, coś się 601 2, 1 | drze starego kasztelana, a on...~W owej chwili Jarzymski 602 2, 1 | koniach i twojej baronowej. A teraz dosyć! Wołać Kaczora...~- 603 2, 1 | Przenigdy! Trupem się tu uwalę, a będę gadał, co mi się podoba!~- 604 2, 1 | to wciąż o tobie. Wiem, a przynajmniej słyszałem, 605 2, 1 | kołyski na szerszy horyzont, a nawet stawiałem pierwsze 606 2, 1 | wsłuchiwał się w rozmowy, a raczej w kłótnie wrzaskliwe, 607 2, 1 | Rafała.~Rzekł do niego:~- A waszmość z jakich Olbromskich, 608 2, 1 | brata pod Małogoszcz.~- A toś sobie wasze twardą drogę 609 2, 1 | Staszowa na Brody, co?~- A właśnie! Wielkie tam stawy, 610 2, 1 | trzciny, dalekie łąki.~- A stawy piękne, to prawda. 611 2, 1 | dobrze o Brodach wspomniał, a Oleśnicę znasz, z mojej 612 2, 1 | z mojej strony jesteś, a nadto brat dawnego towarzysza, 613 2, 1 | cześć psiarni w Oleśnicy!~- A ten co znowu? - wołano.~- 614 2, 1 | Wymienił jakąś sumę, a wnet ten i ów zaczął rzucać 615 2, 1 | Bogusławskiego?~- Co pleciesz?!~- A przecież go wszyscy chwalą, 616 2, 1 | widzieli...~- U was na wsi?~- A no...~- Wiedzże o tym, że 617 2, 1 | jeśli ci o to idzie.~- A, przepraszam! Nie masz po 618 2, 1 | inna. Grano tragedię Racine'a pt. Brytannik. Ponure gadanie 619 2, 1 | tych pięknych banialuków... A jednak tytuń kradnie mi 620 2, 1 | wiedział, że czegoś krzyczano, a sam miał przed oczyma to 621 2, 1 | buty unurzane w błocie, a stojące na szprychach koła. 622 2, 1 | właściciel oleśnickiej psiarni.~- A łotry, jesteście!~- Bij 623 2, 2 | uczuwań wczorajszego dnia, a osobliwie nocy. Chował przed 624 2, 2 | już wcale nie wpuszczą, a jednak tam właśnie dążył.~ 625 2, 2 | uroczystym wyrazem twarzy, a z ukłonem wyszedł. Rafał 626 2, 2 | na czole pełnym ołowiu, a na duszy owa tajemnicza 627 2, 2 | przedstawić mego sekretarza.~- A tak... Bardzo mi przyjemnie 628 2, 2 | i raz w raz polśniewają, a mech drobniutkiej trawy 629 2, 2 | okrywa cudowna, jedyna barwa, a winograd zwisa z wątłego 630 2, 2 | ustaje twórczość rośliny, a ono samo staje się twórcą, 631 2, 2 | ziemi przez dni dziewięć, a dziesiątego przybywa do 632 2, 2 | kartę wielkiej książki, a wreszcie rzekł obracając 633 2, 2 | mówisz, Bracie Straszny, a jednak... Ja się do tej 634 2, 2 | zbutwiałe serce uderzy jeszcze. A kiedy indziej...~- Należy 635 2, 2 | książę głosem przejmującym, a tak cicho, że ledwie go 636 2, 2 | przed wiekuistym Panem. A tamten przychodzień z pustyni, 637 2, 2 | exordio duae substantiae a sese divisae... Jakże się 638 2, 2 | się pasą mordem słabych, a żywią śmiercią niewinnych. 639 2, 2 | go słońce do śmierci, a w nocy udręcza zimno, za 640 2, 2 | cudniejsze niż złote wino, a zęby bielsze niż mleko. 641 2, 2 | propater, jest losem człowieka, a ginie w niej słabszy i lepszy. 642 2, 2 | palma w szczerej puszczy, a jeden wybuch namiętności 643 2, 2 | poczęcia ziemi między morzem a lądem suchym. Mówią dawne 644 2, 2 | któremu los dał kości twarde, a w nich niepożyty szpik. 645 2, 2 | starość, kiedy z wolna, a chętnie i z .pociechą, stawał 646 2, 2 | kiedy znużony długością a niskością zabiegów i zdobyczy 647 2, 2 | Pismo, piersi i żywota, a ona krekorze i gędzioli 648 2, 2 | rzeczy bieżącej godziny, nic a nic nie wiedząc, jaka to 649 2, 2 | mieścił się ogromny stół, a dokoła niego stały fotele 650 2, 2 | badania sekt u ich źródeł, a kończąc na materiałach do 651 2, 2 | mając żadnej własności, a nawet własnej woli. Prosto 652 2, 2 | swego "brata" sekretarza, a jeszcze mniej mógł wiedzieć 653 2, 2 | mniej mógł wiedzieć gruby a ciężki Meister vom Stuhl. 654 2, 2 | gałązki oliwne u stóp ołtarza, a później zajęły miejsca w 655 2, 2 | budziły w nim entuzjazmu, a i kandydatka, jak należało 656 2, 2 | jeżyły mu się na głowie, a wiatr śmiertelny owionął 657 2, 2 | włamały się pod żebra, a zielony blask ślepiów ozionął 658 2, 2 | sferach ogarnął moją duszę, a oczyszczając oświecił 659 2, 2 | szczęścia oddał nowej Siostrze, a żonie swej, pocałunek pokoju, 660 2, 2 | ci dał pocałunek pokoju, a ty go oddasz Braciom i Siostrom, 661 2, 2 | piękny duch, jak wzniosły a rozkoszny dźwięk wydobyty 662 2, 2 | Oczy jej były spuszczone, a cudne, prawie odsłonione 663 2, 3 | nie dosięgający kolan, a z lewego ramienia na prawy 664 2, 3 | czarny dziwnego kształtu, a na nim trupia głowa, w którą 665 2, 3 | odpowiedział, mówca dał znak, a jego towarzysze przystąpili 666 2, 3 | słyszeć podniesiony głos, a po nim trzykroć hałaśliwe 667 2, 3 | wstąpienia do towarzystwa? - a gdy udzielił odpowiedzi 668 2, 3 | drogę z Zachodu na Wschód, a gdybyś ujrzał najlżejszy 669 2, 3 | przychodzień" sprawował? - a tamten odpowiedział, je 670 2, 3 | gwałtowność wszystkich żywiołów, a jeśli zadrży, rzućcie go 671 2, 3 | głębokim, przeraźliwym, a przecież wciągającym niezrozumieniem, 672 2, 3 | najświętobliwiej dochować, a w razie konieczności krwią 673 2, 3 | wolna zaczęto lożę oświecać, a w całym zgromadzeniu stala 674 2, 3 | Przed tronem był ołtarz, a wyżej stół ze świecznikiem 675 2, 3 | znak czci dla kobiety), a wreszcie nauczył go znaku 676 2, 3 | nimi złączony na zawsze, a przecież byli dla niego 677 2, 3 | z prawej strony książę, a tuż przy tych dygnitarzach 678 2, 3 | ze rzniętymi symbolami, a dnami grubymi na cal. Po 679 2, 3 | z lewym łokciem sąsiada, a dłoń spoczęła na jego ramieniu. 680 2, 4 | badania sekt u ich źródeł, a kończąc na materiałach do 681 2, 4 | mając żadnej własności, a nawet własnej woli. Prosto 682 2, 4 | swego "brata" sekretarza, a jeszcze mniej mógł wiedzieć 683 2, 4 | mniej mógł wiedzieć gruby a ciężki Meister vom Stuhl. 684 2, 4 | gałązki oliwne u stóp ołtarza, a później zajęły miejsca w 685 2, 4 | budziły w nim entuzjazmu, a i kandydatka, jak należało 686 2, 4 | jeżyły mu się na głowie, a wiatr śmiertelny owionął 687 2, 4 | włamały się pod żebra, a zielony blask ślepiów ozionął 688 2, 4 | sferach ogarnął moją duszę, a oczyszczając oświecił 689 2, 4 | szczęścia oddał nowej Siostrze, a żonie swej, pocałunek pokoju, 690 2, 4 | ci dał pocałunek pokoju, a ty go oddasz Braciom i Siostrom, 691 2, 4 | piękny duch, jak wzniosły a rozkoszny dźwięk wydobyty 692 2, 4 | Oczy jej były spuszczone, a cudne, prawie odsłonione 693 2, 5 | kładła je na ramieniu nocy, a rozchylonymi nozdrzami chwytała 694 2, 5 | straszna i urocza, mocna a nieprzemożona, wołając z 695 2, 5 | de With twardymi ciosami, a uderzenia jego rozlegały 696 2, 5 | wszystkowiedzącym uśmiechem i gorzkimi a szczerymi łzami nad nędzę 697 2, 5 | dałabym sobie wyrwać piersi, a za to, żeby w głuche noce 698 2, 5 | jego przy moich piersiach, a czoło przy nagim ramieniu. 699 2, 5 | na ręce mej obnażonej, a białe czoło naprzeciwko 700 2, 5 | jak róże z mego ogrodu, a ruchome i żarliwe jak 701 2, 6 | swymi rozstawnymi końmi, a dalej odbyła podróż dyliżansem 702 2, 6 | czekać na siebie w Krakowie, a sama wczesnym rankiem wyjechała, 703 2, 6 | kopyt końskich i hulaszczy a do gromu podobny turkot 704 2, 6 | tak nieznana, tak obca, a zarazem tak do jego istoty 705 2, 6 | były światłem księżyca, a cały dom w mroku ginął. 706 2, 6 | do szczęścia...~- Patrz, a ta biała ściana domu... - 707 2, 6 | wzajemnie z radosnym zdumieniem, a każde słowo, każdy dźwięk 708 2, 6 | stały wierzby o wąskich a długich liściach, które 709 2, 6 | niespodzianie i pochylały z cichym a złowieszczym sykiem. Łoskot 710 2, 6 | Łoskot kół bryki huczał, a porywczy tętent kopyt rozlegał 711 2, 6 | jedną nazwę, jedno imię, a tylko głębokie westchnienie, 712 2, 6 | wbijały się między żebra, a ślepie patrzały w twe oczy! 713 2, 7 | jakoby zamek. Spiczasty a rozłamany pośrodku dach 714 2, 7 | nabite jesionowymi kołkami, a uroczyste jak organy, gdy 715 2, 7 | dusze. Co dnia była ta sama, a co dnia inna, wciąż piękniejąca. 716 2, 7 | skrzyżalach, za progiem, a potem wskroś tej łąki, nie 717 2, 7 | miłości ciało, wyszczuplałe a zawiędłe i twarde od słońca, 718 2, 7 | kobiety i niespodziewanie, a wciąż w oślepiającym jasnowidzeniu, 719 2, 7 | porządku, spostrzegał ducha. A gdy oczyma zatapiał się 720 2, 7 | spoczywają w objęciach.~- A jeśli nie to?~- To! Już 721 2, 7 | prastarych, puszcz macierzystych. A wokół pobratymczo stały 722 2, 7 | czas łupał w tafle drobne, a deszcz ściągał w doliny. 723 2, 7 | niewielkie świerki rozwarte, a u góry spłaszczone. Szczyty 724 2, 7 | falami przelewał się w szum, a z szumu wychodził w obszar 725 2, 7 | tak samo jak owe śliczne a niespodziane chmury z łona 726 2, 7 | wylatującego z dolin ku niebu, a w którym słychać jakby śmiganie 727 2, 7 | pełną rozkoszy wciąż nowej a nieprzebranej, ciągle odmiennej, 728 2, 7 | nieprzebranej, ciągle odmiennej, a zawsze jednako silnej. Wieczną 729 2, 7 | Cieszyli się patrząc nagą a nieustraszoną źrenicą w 730 2, 7 | deszczyk górski z cicha siąpi, a woda kapie z każdej igiełki 731 2, 7 | woda potoków szumiała...~A gdy przemijał deszcz, rozdzielały 732 2, 7 | woda rodzi się z niczego, a zjawia znikąd, że jest od 733 2, 7 | przez głazy jak ich miłość, a później łączy się sama ze 734 2, 7 | perci. Pełne było ciemnej a przezroczystej wody, gdzie 735 2, 8 | grota ciągnąca się długim a ostro sklepionym korytarzem. 736 2, 8 | leżał lód ziemią okryty, a ze ścian sączyła się wilgoć 737 2, 8 | w szczelinach skalnych.~A gdy słońce zbyt doskwierało 738 2, 8 | niekiedy rzucali w ten wielki a bezludny przestwór, w ten 739 2, 8 | przemienił swą istotę na rozkosz, a rozkosz była na usługach 740 2, 8 | się w niego do kości, a same kości zatrzeszczały. 741 2, 8 | trzaskała w pień smereka, a oczy wywracały w dołach. 742 2, 8 | suknie, szarpały koszulę, a wreszcie to najstraszniejsze, 743 2, 8 | krwi zaczęły bić go w oczy, a ogień buchnął w mózgu. Udało 744 2, 8 | najwyższy brzeg turni, a stamtąd - w przepaść.~ 745 2, 9 | wspomniał, co się z nim stało... A kiedy wszystko przeszedł 746 2, 9 | cuchę. Słońce świeciło, a zielone upłazy łagodnie 747 2, 9 | swej i na ciele bandaże, a pomacawszy rozeznał, że 748 2, 9 | Stała się jakoby chytrym a podłym człowiekiem. Wyrosły 749 2, 9 | mgle marzeń. Między jednym a drugim ruchem, jak mechaniczne 750 2, 9 | niepostrzeżenie jak żądło komara, a działał straszliwie jak 751 2, 9 | był w chwili tej jak pies, a władał wszystką siłą swych 752 2, 9 | głowy buzuje się pożar, a mózg trawi ognisty wybuch. 753 2, 9 | służące do zadawania śmierci, a pełna żaru głowa o czymś 754 2, 9 | odszukania najgorszej prawdy. A gdy powrócił w to samo miejsce, 755 2, 9 | fragmenty i ziarna olbrzymiej a wszechmocnej sumy. Cicho 756 2, 9 | mogło rozeznać ten głos. A nim serce zatrwożyć się 757 2, 9 | jak łza spada z rzęsy, a towarzyszył jej śmiech, 758 2, 9 | ustawionej między zachodem a wschodem słońca. Wtedy z 759 2, 9 | rozpędzone koła. Faliste, a za chwilę wzdęte opony jak 760 2, 9 | i stulają się ze wstydu a trwogi okrągłe barki, kształtne 761 2, 9 | kształtne biodra zanurzaj ą w wodzie czarnej, w wodzie 762 2, 9 | południa, ze wschodu i zachodu. A później cisza... Ale już 763 2, 9 | gardziel miał pełną ognia, a w piersiach dźwięk i tętent 764 2, 9 | bada niebezpieczeństwo. A gdy niestrudzone psy podkopią 765 2, 9 | mgnienie oka mierzy przestrzeń, a później rzuca się naprzód, 766 2, 9 | Ręce jego, nogi, głowa, a osobliwie stopy - to głazy 767 2, 9 | słyszał. Gnali go dalej a dalej... Coraz częściej 768 2, 9 | włóczni i stanęła nieprzyjazna a mściwa przeciwko bezbronnym 769 2, 10| stanęło obok i napój z żółci a octu przykłada do warg. 770 2, 10| pewno kierdele zeszły w dół, a bace idą przy koniach, perciami. 771 2, 10| rozlegał się między niebem a ziemią, strzelał jako młoty 772 2, 10| głębokiej nocy, długą jak żal.~A później spuszczę na cię 773 2, 10| upadła na twarde kamienie, a spalone na węgiel usta uczuły 774 2, 10| zemsta, ogarnęła jego głowę, a kolana swe wgniotła mu w 775 2, 10| przywarła do żelaznej kraty, a całe ciało znieruchomiało 776 2, 10| Cóż to za człowiek?~- A kto jego wie? Taki sam pewnie 777 2, 10| ceper. Ka ta takiemu!...~- A skądże na nim cyfrowane 778 2, 10| Za co siedzisz?~- Za co? A tobie na co wiedzieć?~- 779 2, 10| zdezenterował. We dnie jek sie krył, a na mroku leciał ku halom. 780 2, 10| ludzkich pusto... Pandury a wojaki wse nam deptali po 781 2, 10| wse nam deptali po piętak a ślakowali. Na ostatek źle. 782 2, 10| ostatek źle. nam wysło. A syćko bez babe! Kto sie 783 2, 10| jako padło. Sif wodom seł, a tyś sie po kraju potykał 784 2, 10| ciągnęcy... Kieś nie wytrzymał a padł i skapiał, no, to cie 785 2, 10| Gorzej było, kieś zesłabł, a nie zdek i nie zdoleł iść, 786 2, 10| na ręce, na nogi włozyli, a do belki przykuli. I takeś 787 2, 10| w tym gnoju i gawiedzi, a zima cie trzęsła. Bo w tyk 788 2, 10| piknie kłapał jako wilk. A na raniu, lemze malućko 789 2, 10| hybaj! we wode, w młacysko! A nie kces, to cie tak kijem 790 2, 10| kijem dobili, coś nie kciał, a wstał i seł, choć ci płacki 791 2, 10| dobrze, dobrze... Słuchaj! A żebyś tak spróbował wydać 792 2, 10| długi kryminał.~- Słuchaj, a jakżeś wytrzymał, jakżeś 793 2, 10| ónego pazdurami i trzym, a powiedz se tak: Niekze ta! 794 2, 10| Taki se bedzie banował, a to na nic - to nagorse. 795 2, 10| biedzie do gardła skocys... A zdusis! Hej!~ 796 2, 11| rad najdoświadczeńszych a najśmielszych górali książę 797 2, 11| jeśli gdzie drogę przecięły, a obadwaj podróżni wybrali 798 2, 11| chmurami, między szczytem a szczytem krzesanic, na zrębach 799 2, 11| Brnąc w sypkim śniegu, a torując sobie wciąż drogę 800 2, 11| biły przyśpieszonym tętnem, a nogi drżały. Na pół skostniali, 801 2, 11| Alp. I tam leżały zaspy, a zadymka kryła światło. Najętymi 802 2, 11| i z uśmiechem zdumienia a mimowolnej wzgardy poglądał 803 2, 11| o trójgraniastym liściu, a tu i owdzie kwiat jakoby 804 2, 11| Książę miał w oczach płomień, a okrzyk szczęścia w ściśniętych 805 2, 11| nad wodami czarne korony, a najdalej na cyplu kamienistym 806 2, 11| bielały liguryjskie Alpy, a na lewantyńskim czarną masą 807 2, 11| tej drogi majestatyczny, a zarazem cudnie przychylny 808 2, 11| przyniosło i na brzeg wyrzuciło, a pracowity człowiek na tej 809 2, 11| wielbiąc oczyma cudne drzewa, a raczej niewysłowioną ich 810 2, 11| duszy... Ma w oczach, a od tego widoku bezcennymi 811 2, 11| prawie białe listowie, a słodki kasztan pąki, które 812 2, 11| ozdobiły końce jego nagich a powikłanych gałęzi.~Weszli 813 2, 11| liguryjskie wybrzeża tysiąc lat, a może dwa tysiące, bo długości 814 2, 11| dołami. Ust już nie było, a spięcie togi na obnażonym 815 2, 11| kreślonych niby wodnymi znakami, a ruchliwych i czułych na 816 2, 11| ląd. Był to biały bambus. A dalej o kilka kroków czerniały, 817 2, 11| była w olbrzymich kwiatach, a wątłe listki ginęły między 818 2, 11| kwiatów była karminowa, a w głębi kielichów ciemniejąca 819 2, 11| kwiaty kilka samotnych łez, a z ust te słowa ciche:~- 820 2, 11| uczyniła dobrego i złego... A jeśli już odeszłaś z ziemi, 821 2, 12| wszelki wypadek dobrze ukrył, a o papiery dbał niewiele. 822 2, 12| w raz leciały ku ziemi, a w dłoniach czuł wciąż ogień, 823 2, 12| łańcuchach do zamykania szyi a rąk skazanego na pręgierz, 824 2, 12| mu przeleźć przez gardło. A jednak musiał żebrać i jadł 825 2, 12| Rozpowiadał kmetonom żałosne, a z przedziwnym artyzmem zełgane 826 2, 12| się kręto między krzakami, a na nim dwie zastygłe koleiny, 827 2, 12| znaczy - kościół wyniosły, a dokoła niego komunikiem 828 2, 12| drzew obłamanych u dołu. A dalej znowu przymglony widnokrąg. 829 2, 12| suche szkielety topoli a wiązów, sterczące na straży 830 2, 12| przeziębły do szpiku kości, a głodny jak pies bezpański. 831 2, 12| doprowadzał do głodowych mdłości, a odor wódki sprawiał szum 832 2, 12| nieszczerze, i z odległości a hardo spytał oberżystę:~- 833 2, 12| zapytanie zapytaniem:~- A cóż byś tak... te... jegomość... 834 2, 12| gotowanego, ani pieczonego.~- A to, co zajadają tamci? To 835 2, 12| tajemniczych ostępów swoich, a jego miejsce zajęła blada 836 2, 12| kiwnie czasami z łaski a dobrej woli głową, odpowiadając 837 2, 12| dziura to karczmisko.~- A bo i pewnie... - odrzekł 838 2, 12| Nie, ja nietutejszy.~- A z daleka?~- Z daleka.~- 839 2, 12| daleka.~- To jest skąd~- No, a wasaneś skąd?~- Ja idę od 840 2, 12| Człowiek się setnie zmitrężył, a tu jeszcze ten łajdak jadła 841 2, 12| Jeść mi się chce diablo, a tu jeszcze ta pokraka marudzi... - 842 2, 12| kieliszek z jego butelki.~- A ja tu czekam na pana.~- 843 2, 12| na pana.~- Co za pana?~- A czekam z rozstawnymi końmi... - 844 2, 12| zawahał się przez chwilę, a później udając, że nie dosłyszał 845 2, 12| do ostatniej kruszyny, a tłuszcz do kropli wytarł 846 2, 12| i wyjdę, kiedy zechcę, a teraz bądź łaskaw odejść 847 2, 12| Oberżysta skrzywił się, a jego szczęki zadrżały jak 848 2, 12| twarzy.~- Historia długa, a świadków zbyt wielu. Czy 849 2, 12| i zaczął pilnować drzwi, a Rafał przebierał się tymczasem. 850 2, 12| wracać do rodzinnego domu, a jakże ja pojadę do ciebie? 851 2, 12| jesteśmy w kuzynostwie. A zresztą... Rafałku, błagam 852 2, 12| Ale to już dawne rzeczy.~- A masz zamiar wracać tam kiedy?~- 853 2, 12| groziłby mu kryminałem, a co najmniej śledztwem z 854 2, 12| zaginięcia pani de With. A na samo wspomnienie więzienia 855 2, 12| pasą się dwie krowiny, a obok nich kuca na ziemi 856 2, 12| się serce twoje rozweseli, a oczy roześmieją do szczerozłotej 857 2, 12| żelaznych podków końskich, a wołać z ziemi za uciekającym...~ 858 2, 13| eleganckiego młodzieńca, a następnie w ciągu całej 859 2, 13| tonem sztucznie chłodnym a drwiącym:~- Będziesz musiał, 860 2, 13| wchodźcie do pokoju, bo zimno. A gdzieżeście się to zdybali? 861 2, 13| gładka peruczka bez pudru, a górną wargę okrywał mały, 862 2, 13| łzami szczęścia, gdy patrzał a patrzał na syna, ale i wówczas 863 2, 13| przywiozłeś?~- Naturalnie! A teraz patrz no, trzpiocie...~- 864 2, 13| ubrana jak pasterka Filis, a tymczasem... Przedstawiam 865 2, 13| się, szambelana in spe, a oprócz tego jest to przedstawiciel 866 2, 13| wzorem kochających synów... A czy i kartofle ze skwarkami?~- 867 2, 13| uwija prostacką zupę.~- A gdyby też tak domniemany 868 2, 13| jeśli nie znasz ciastek...~- A propos... gdzieżeście się 869 2, 13| panienkę - panną hrabianką, a mnie... Mnie tymczasem jeszcze 870 2, 13| były z drzewa mahoniowego, a proste, bez ozdób. Ściany 871 2, 13| kolorem z wątłymi szlaki, a ozdobione niewielkimi obrazami 872 2, 13| przebrania w przyzwoite, a nawet wykwintne suknie wyglądał 873 2, 13| czoło poorane w bruzdy, a oczy spoglądały z dzikością 874 2, 13| przyjemność, że przed dalekim a niezamożnym krewniakiem 875 2, 13| brata, z początku nieśmiało, a później coraz wyraźniej, 876 2, 13| les prés de Flore~La rose a 1'instant de s'ouvrir~Attend 877 2, 14| między dwoma płaskowzgórzami, a w dolinie niewielkiej rzeczki 878 2, 14| reparowany świeżym gontem; a mocni tu i owdzie wygięty. 879 2, 14| się między czterdziestym a sześćdziesiątym rokiem życia. 880 2, 14| jedwabnymi wyłogami i kamizelką, a na nogach grube buty z cholewami 881 2, 14| przedstawię przyjaciela a najbliższego socjusza od 882 2, 14| chudopacholski rozumek. Nec sutor... A co do uporu, to może i prawda. 883 2, 14| objął Trepkę serdecznie a czule. Śmieli się obadwaj 884 2, 14| zmniejszyły jej okrągłość, a ostatecznie lubelski upór 885 2, 14| zapłakał, szyderco!...~- A obaczywszy siedzącego w 886 2, 14| Wiedniu nie znajdzie.~- A gdzież to trza jeździć, 887 2, 14| pracy dawno już rozpoczęty, a sprawki dokonane. No, ale 888 2, 14| zgubił, po całym świecie, a jeśli co znajdzie, to...~- 889 2, 14| rzekł Cedro do Rafała.~- A waszmość również z Wiednia 890 2, 14| jednego. Eheu me miserum! A jakże też pan hrabia myśli 891 2, 14| Chodzi?!~- Chodzić chodzi!~- A czy ja z moimi ślepiami 892 2, 14| Reszta zależy od jeźdźca.~- A w której też stronie zakładaliście?~- 893 2, 14| mistycznego Marii Agreda a Jesu, to znowu dla odmiany 894 2, 14| Galicyjej być bez tytułu, a cóż dopiero dziedzicowi 895 2, 14| była Trepczanka z domu?~- A właśnie!~- Oni także świętego 896 2, 14| orać, żąć, konie leczyć, a nawet owce - oto moja dziedzina.~- 897 2, 14| dziedzina.~- Wcale nie przeczę. A po co się do moich spraw 898 2, 14| wtrącasz! Ja politykuję...~- A no, wyznaję, nie wiedziałem.~- 899 2, 14| Powinniśmy leźć do Niemców.~- A tak! Tyś sam nie łaził? 900 2, 14| nie za mnie się skończy!~- A żebyś waszmość wiedział, 901 2, 14| oto wszystko. Żadnych a żadnych podłażeń i tych 902 2, 14| się byle atutowi wydaje. A odrobić! Ba! Miazga dopiero... 903 2, 14| tylej cząsteczce przeorać, a waść swój czas, siłę, duszę 904 2, 14| się zowie. Wiem po sobie, a i napatrzyłem się świata. 905 2, 14| podwiki.~- Aha, już swoje!~- A swoje... Bo zawsze, ilekroć 906 2, 14| najprostszej, ciesielskiej roboty, a na nich bez ładu i porządku 907 2, 14| łóżko z lichą pościelą, a nad nim wisiała broń: pistolety, 908 2, 14| który baczy na wszystko, a nerwy swoje trzyma na wodzy. 909 2, 14| się jeszcze Krzysztof.~- A nie, owszem - i o motylicę 910 2, 14| mówi, grzecznie się bawi, a zarazem sondę zapuszcza...~- 911 2, 14| mnie wytępi w Stokłosach? A no, owszem, niechże przychodzi 912 2, 15| do uśmiechu, do rozmowy, a szczególnie do tonu i trybu 913 2, 15| im dłuższy był płacz jego a narzekanie, tym większą 914 2, 15| równo rozcięte toporem, a rzucone tutaj na wieczną 915 2, 15| Wygnanki, Wyrw czy Tarnin, a raczej nie wspomnienie, 916 2, 15| niewysłowiony świat, jak wielkim a błogosławionym cudem jest 917 2, 15| Cisza już była zupełna, a głos ten długo jeszcze w 918 2, 16| przepolował, zimę przetańczył, a na wiosnę gospodarował, 919 2, 16| w towarzystwie Trepki, a poniekąd i Krzysztofa. Zdrowie 920 2, 16| Przebierał, namyślał się, a tymczasem bawił jak nigdy.~ 921 2, 16| leczenie chłopów i bydła a peregrynacje od chałupy 922 2, 16| głowy, do najbłahszych, a nawet do rubasznie tłustych. 923 2, 16| wydawały zupełnie innymi, a tyle miał dowcipu, że nawet 924 2, 16| ciągnącego się w stronę Tarnowa, a stamtąd boczną, leśną drożyną 925 2, 16| nucił, sobie nie komu, starą a ulubioną swoją i jedyną 926 2, 16| martwe przebiega ściany...~A mnie wówczas z głębi duszy~ 927 2, 16| ciężkimi karabinami na ramieniu a tornistrami na plecach. 928 2, 16| były uciarane w bagnie, a wielkie czapy dotykały ziemi, 929 2, 17| jaskrawa zieloność trawników, a na równych łąkach jednostajnie 930 2, 17| władanie wilgoć cmentarna. A z oddali, z południa, powiewał 931 2, 17| od niedawnych deszczów, a teraz wyschła i stężała, 932 2, 17| dam głowę, o kolacji.~- A bo i prawda! Żołądek źle 933 2, 17| Twarz jego była ogolona a ogorzała tak bardzo jak 934 2, 17| wojskowo nie sługiwał?~- A to ci na co wiedzieć?~- 935 2, 17| przyjąłby w gościnę kamrata, a postronny człowiek nie przyjmie. 936 2, 17| kikut-śtukut, och, bardzo...~- A skądże idziesz, człowieku, 937 2, 17| by to dla was być mogło. A i dla mnie...~- Bądź spokojny! 938 2, 17| niesłychaną batalią wygrali, a ja nogę oto postradał.~- 939 2, 17| przeleżał ciężką zimę. A od wiosny wlekę się z miejsca 940 2, 17| świętą ziemię strzaskali. A oto z młodego draba ja dziad 941 2, 17| Jelitczyk moje zawołanie, a przydomek nasz starodawny - 942 2, 17| zabici czasem przez obce, a nieraz przez braterską ręką 943 2, 17| barniaki swoje po piachach, a tak sobie idący myślę, że 944 2, 17| się już otrzaskał z wojną, a na myśl tamten dzień jak 945 2, 17| nowa gore! To tak dziś, a cóż wtedy! Młoda krew była 946 2, 17| Taki koniec i skutek? A niedoczekanie! Jak ja dziś 947 2, 17| niedoczekanie! Jak ja dziś wspomnę a zliczę, panowie bracia, 948 2, 17| my się tego jak pacierza. A to - pamiętam-Karol Emanuel 949 2, 17| Buonaparte wydarł jakisi Piemont, a to książę Parmy, to samo 950 2, 17| czwarty, ale już nie Emanuel, a to książę Herkules z Modeny 951 2, 17| broniący. Jak ja dziś wspomnę a zliczę, panowie bracia, 952 2, 17| niemieckie, zielone, leśne a rolne, przez bardzo piękne 953 2, 17| komu zaufać, zwierzyć się a ugwarzyć? Naród zegnany 954 2, 17| zbój czyhał na oficera, a oficer znowu jak wilk szczerzył 955 2, 17| biegali bez żywą ulicę, a drugi raz - kula w łeb. 956 2, 17| dobrze trzymać za zębami, a ślepie pod powieką...~A 957 2, 17| a ślepie pod powieką...~A taki swój swego gdzie nie 958 2, 17| kościach lica, po smętku a milczeniu rozezna. Ileż 959 2, 17| dopiero jęk przebije cię a. dołu jako ten bagnet. A 960 2, 17| a. dołu jako ten bagnet. A ile takich pól przemierzył 961 2, 17| w Szwajcary na Massenę, a my pod felcajgmajstrem baronem 962 2, 17| lewym skrzydłem w Legnano, a prawe oddał pod komendę 963 2, 17| postawili na Adydze dwa mosty, a przed nimi usypali szańce 964 2, 17| bagnet, oczy łypią w oczy. A staremu wiarusowi spod Melasa 965 2, 17| zwłóczę i na ramiona wciągam. A dokoła mnie swoi ludzie. 966 2, 17| rozkaz. Wtedy! Myślę sobie: "A skoroś mi, Panie Jezu, takowego 967 2, 17| Majewicz u mostów na Adydze, a żołnierzy i podoficerów 968 2, 17| od Marengo do Casteletto. A gdy armia francuska nie 969 2, 17| Austriaki jak to morze, a skoro się poddamy, łby nam 970 2, 17| Joubercie - Championnet generał, a gdy ten umarł - Massena.~ 971 2, 17| wkroczyli my do Genui miasta, a bramy jego zatrzasły się 972 2, 17| obległ nas generał Ott, a okręty angielskie lorda 973 2, 17| porcjów, potem ćwiartkę, a koniec końców po dwa łuty 974 2, 17| Chodźże, chodź, nienasytku, a po drodze przemień się w 975 2, 17| wschód i na zachód słońca, a giną i rozpływają się we 976 2, 17| wypsną się najbystrzejszemu - a długo patrzysz, żeby je 977 2, 17| gwałtem, jak idą między niebo a wodę, wyśledzić, to ci ino 978 2, 17| w morze z lewej strony, a na prawej, za miastem Savoną, 979 2, 17| którędy ino chodzi złość a furia burzy wylęgłej w morzach. 980 2, 17| ulice Genui! One ciemne a wąskie jamy, gdzie słońce 981 2, 17| na bosaka podbił, stłukł a poranił nożyska, że popuchły 982 2, 17| za podeszwę, szpagatem j ą przytwierdzało do stopy - 983 2, 17| Tornistry na nas ino całe a czapki. Reszta dziury. Wstyd! 984 2, 17| sztuki, krokiem twardym a buńczucznie, a hardo. Mundur 985 2, 17| krokiem twardym a buńczucznie, a hardo. Mundur na nim białą 986 2, 17| regimentach austriackich, a teraz znowu, po wtóre, uszli 987 2, 17| komendę generał Kralewski, a po nim Karwowski. Nierychło, 988 2, 17| przyłączon do armiów włoskich, a drugi, ze czterech batalionów 989 2, 17| poszła do obwodu Peschiery, a ja w drugiej pod Mantuę. 990 2, 17| wyciągnęli linią na ćwierć mili, a białe wojska miały z murów 991 2, 17| rozkazuje równą wrogowi a kamienną pokazać stałość 992 2, 17| prędki. Tak się też stało. A gdy tak szli bez sztandarów, 993 2, 17| tak szli bez sztandarów, a żywo, żywo - raz w raz z 994 2, 17| po siedmioletniej wojnie, a że nikt dobrze nie wiedział, 995 2, 17| legiami być już nie możemy, a wzdragamy się iść w służby 996 2, 17| do służby cyzalpińskiej, a trzeci miał zostać w Etrurii. 997 2, 17| półbrygady został wstrzymany; a kiedy oficerowie dla wielkiego 998 2, 17| Zrazu mówili, że do Tulono, a wreszcie wyznali wprost.~- 999 2, 17| ręku...~- Trza było skonać, a nie iść poniemusem.~- Słowo 1000 2, 17| drugi, zginie trzeci - a taki zatrwamy!" Dziesiąty


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1722

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL