Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
izydor 2
izydora 1
j 20
ja 553
jablek 2
jablka 2
jablko 2
Frequency    [«  »]
687 rafal
671 pod
646 przez
553 ja
552 mu
541 byl
516 bylo
Stefan Zeromski
Popioly

IntraText - Concordances

ja

1-500 | 501-553

    Tom, Rozdzial
1 1, 1 | kucki nad sarną i patroszył . Skrwawionymi rękoma wyrywał 2 1, 1 | Nie wiedziałeś; prawda? że ja tu czekam na stanowisku. 3 1, 1 | rzeczach mógł pamiętać! Żebym ja kozy po tobie strzelał, 4 1, 1 | Takem se ozmyślał...~- Jak ja ci dam ozmyślanie, to się 5 1, 1 | okrzesana?~- Skąd jedla? A to , wielmożny panie, ściął 6 1, 1 | się`? - pytał Rafał.~- A ja sam tego nie wiem, bo się 7 1, 1 | ludzie ze solą jedzą. Trza w króbkach trzymać. Zawdy 8 1, 1 | po Siekierno... Ile razy ja tu na Łysicy niedźwiedzia 9 1, 1 | Nardzewski.~- No, przecie nie ja stał, ino oni, choć ta już 10 1, 1 | jedli ściąć nie da! Sadził tu, czy co? Nic, ino kamera. 11 1, 1 | tej samej chwili wspominał i obejmował jak inną, z 12 1, 1 | Jeszcze wam mało?~- Już ja bym wolał tu mieszkać! Tu 13 1, 1 | wysiedzieć. Tu tylko taki jak ja wytrzyma.~- Już ja bym tam 14 1, 1 | taki jak ja wytrzyma.~- Już ja bym tam wytrzymał! - Tak 15 1, 1 | no, pamiętaj sobie, żebym ja cię za słowo nie chwycił 16 1, 1 | Zwariowałeś, dyscypulusie? Ja na kulig! Ja z Wyrw! Trzydzieści 17 1, 1 | dyscypulusie? Ja na kulig! Ja z Wyrw! Trzydzieści lat 18 1, 1 | Słowianie. - Rozumiem.~- Kiedy ja byłem sześć lat stary, rodzice 19 1, 1 | I to rozumiem.~- Teraz ja... Ja jestem prawie Galicjanin. 20 1, 1 | rozumiem.~- Teraz ja... Ja jestem prawie Galicjanin. 21 1, 1 | kraju Zachodniej Galicji. Ja do tego kraju ze Lwowa wydelegowany, 22 1, 1 | krajzamcie. Ach, co za drogi! Ja myślałem, że tylko w Karpackich 23 1, 1 | Przygarnął sukę i gładził pieszczotliwie.~- Ona to 24 1, 1 | milczkiem, zdrajca, nakłada, a zawsze słychać: idzie równo 25 1, 1 | albo ciapnie pyskiem... Ja tu strzelić nie mogę, bobym 26 1, 1 | westchnął Kacper. - Znalem ja się z nim! Dopadł ci mię 27 1, 1 | to człowiekowi seremno. A ja już bywałem pod dzikiem. 28 1, 1 | gardzieli głos zatkało... Alem ja i tamtego to samo połechtał 29 1, 1 | owo zgoła nie myśliwy? ~- Ja wcale myśliwy nie jestem. 30 1, 1 | Ale proszę, proszę...~- Ja przybyłem za dnia i czekałem 31 1, 1 | otrzymał?~- Być może. Ale ja do papierów żadnej zgoła 32 1, 1 | osobiście do Krakowa...~- Ja do Krakowa! Ale czegóż to 33 1, 1 | drugi raz oczekiwane!... Ja, mości panie, trzydzieści 34 1, 1 | Do szkół? Ale co znowu! Ja szkoły traktowałem w Sandomierzu, 35 1, 1 | warta czuwała. Wstałem ja w późną noc, przyszedłem 36 1, 1 | brzegi radością tych dni! Ja tu w lasach, pośród wilków 37 1, 1 | wstając ze swego miejsca. -Ja tu jestem panem, ja prawem! 38 1, 1 | miejsca. -Ja tu jestem panem, ja prawem! Naddziady tu moje 39 1, 1 | waszmość, kogo chcesz, czy i ja sam, chociem człek twardy...~ 40 1, 1 | nie czyń tego dłużej...~- Ja się broni nabitej nie boję... - 41 1, 1 | straszna, o kolorze dymu, który owiewał. Co pewien czas 42 1, 2 | się potężne basy męskie:~A ja sama nie wiem, co to za 43 1, 2 | w futro otuloną, widział w głębi siebie inną, odmienną. 44 1, 2 | sań leciała piosenka:~- A ja się stanę małą ptaszyną~ 45 1, 2 | gęstą krzewiną...~Jednak ja twoją nie będę!~- Mają cieślowie 46 1, 2 | starsza z pań. ~~,~- Ale bo ja... właśnie w tej chwili... - 47 1, 2 | szła za saniami. Musiał ciągnąć za uzdę, a wsiąść 48 1, 2 | nogami. Prawda, Heleno?~- Ja sam będę dopomagał, bo dom 49 1, 2 | tak na mnie zakłapał...~- Ja się dawniej bałem. Och, 50 1, 2 | chłopowina z kraja.~- A ja idę! - krzyknął drugi ściągając 51 1, 2 | odrzucaniem wylotów wiódł uroczyście przez tłum, zgromadzony 52 1, 2 | stolnikowej i wprowadził do domu. Sam nie wiedział, 53 1, 2 | cześnikowej Olbromskiej, częstując deską wyrobioną na wzór 54 1, 2 | się naprzód i w podskokach przebiegł wołając:~- Kulig, 55 1, 2 | kuligowego najazdu kazał z sadzy oczyścić, wprawić 56 1, 2 | Mnie aby waszmość powiesz! Ja węchem poznam cuch sarni, 57 1, 2 | sukienki. Rafał zobaczył raptem. Ujrzał jakby pierwszy 58 1, 3 | do wykonania łatwe...~- Ja dzisiaj zobaczę, czy boisz 59 1, 3 | kiedy już prąd wodny porwał i wyniósł na rzekę. Rozparli 60 1, 3 | kolebce przepaści. Chwytali wiosłami za gardziel i wykręcali 61 1, 3 | pomysły co do pytań! Skądże ja mogę wiedzieć, gdzie my 62 1, 3 | zbożem, poszła tam, dokąd skierowali, z lekka tylko 63 1, 3 | Krzyś rozumiał, że pragnie uchronić od oblepienia przez 64 1, 3 | miesiły krę, rozgarniały , z łoskotem tłukły się w 65 1, 3 | łodzi - rozkazał Rafał - a ja wyjdę na ten lód i zobaczę, 66 1, 3 | Wyciągniemy barkę na brzeg. Ja już nie mogę robić wiosłami.~ 67 1, 3 | łódź na brzeg i zostawimy tutaj - rzekł Olbromski - 68 1, 3 | Krzysztof stanowczo. ~Musimy odstawić na miejsce.~- A 69 1, 3 | odstawić na miejsce.~- A to odstaw. Z największą pochwałą 70 1, 3 | akceptuję projekt.~- Moglibyśmy dociągnąć idąc po brzegu...~- 71 1, 3 | Możesz i to zrobić. Ja nie będę ciągnął. - Cóż 72 1, 3 | począć?...~- A to też to! Tu zostawimy. Powie się jutro 73 1, 3 | Bobrzykowi, da mu się na piwo.~- Ja mu zapłacę! Masz słuszność. 74 1, 3 | zapłacę! Masz słuszność. Ja mu dam tyle, że będzie nawet 75 1, 3 | Właśnie, ty mu dasz. 1 ja tak myślałem.~- No to ją 76 1, 3 | ja tak myślałem.~- No to tylko wyciągnijmy na brzeg...~- 77 1, 3 | do dzioba barki i zaczęli z całej mocy na lód windować. 78 1, 3 | Nie.~- Krzyś!~- Idź sobie. Ja tu zostanę.~- Krzyś!~- Zimno 79 1, 3 | stancji profesora. Trzeba było minąć chcąc dostać 80 1, 3 | prawicę - przysięgam, że to ja jestem winien.~- Czemu jesteś 81 1, 3 | jesteś winien, kochanku?~- Ja sam tylko! Winien jestem! 82 1, 3 | sam tylko! Winien jestem! Ja to go namówiłem, Rafała, 83 1, 3 | to go namówiłem, Rafała, ja wymyśliłem...~- Cicho! Będziesz 84 1, 3 | Słyszę.~- No, więc?~- Ja jego.~- Toś go zgubił. Ten 85 1, 4 | starsza od owej chwili, kiedy Rafał widział ostatni raz, 86 1, 4 | pierwszej chwili jej życia.Miał w oczach, gdy była włochatym 87 1, 4 | uzdy i siodła. Pierwszy na uździenicy otargał i 88 1, 4 | serce stawało. Ugłaskał wreszcie. Teraz klacz go 89 1, 4 | oddalał. Panicz pieścił , karmił, pielęgnował, sam 90 1, 5 | to to jest ten Briumer?~- Ja nie wiem.~- Ty byś też co 91 1, 5 | obywatele dyrektorowie?~- No, ja... tego nie wiem.~- Żeby 92 1, 5 | uchwycił chorągiew, zaniósł na koniec mostu, został 93 1, 5 | mutrę kluczem, odkręcił prędko, pchnął drzwi i wszedł 94 1, 5 | podkład i siodło. Wywiódł szybko ze stajni. Klacz 95 1, 5 | przeleciała podwórzec. Psy ścigały za bramę, ale się wkrótce 96 1, 5 | wkraczała na zagony, sprowadzał w kolej. W pewnym miejscu, 97 1, 5 | i zboczyła. Rafał zmusił do powrotu i dotknął ręką 98 1, 5 | sporą porcyjkę, związał mocno i przytroczył do siodła. 99 1, 5 | milczkiem kąsał, przystawił bokiem do ściany, sam się 100 1, 5 | słyszał rozmowy... Widział , a raczej ogarniał wzrokiem 101 1, 5 | umieścił przy nim Baśkę, wytarł silnie zwitkiem siana, a 102 1, 5 | przytuliła do piersi. Przygarnął ze czcią, przyjął do siebie 103 1, 5 | się na nogi... Poderwał uzdą, wstrzymał i puścił 104 1, 5 | zatopiony w marzeniach, z lekka tylko zwracał do wiatru. 105 1, 5 | kobyłę w zapadłe boki, smagał końcami lejców. Rozpacz 106 1, 5 | okrążała jego czaszkę, z wolna oplatała jak długie, zimne 107 1, 5 | ale wśród parowów pościg doganiał. Gdy do jej uszu 108 1, 5 | wołanie o pomoc. Słyszał, jak drugi zwierz rozdziera żywą, 109 1, 6 | podmuchy. Nawał wichrów siekł i prał, podważał liche jej 110 1, 6 | pierą raz kole razu. Tak ja mówię sekretnym sposobem: " 111 1, 6 | z glitu wyjść. Wyszedłem ja z glitu, a tu akuratnie 112 1, 6 | kolegę, co kole niego stał. Ja wracam na to miejsce, gdziem 113 1, 7 | rzecz oczywista, że stracił na zawsze. Wiedział o tym 114 1, 7 | obszarem tęsknoty. Tam i widywał. Uczuwał jej obecność 115 1, 7 | zapachy młodych pól teraz owiewały, cierpkie kwiatki 116 1, 7 | i dzikich róż zakrywały i tworzyły żywe ściany. 117 1, 7 | cisza. Ledwie-ledwie mąciło suche trzaskanie płonących 118 1, 7 | wykarczowana w boru. Rozdzielały piaszczyste wzgórza porosłe 119 1, 7 | młyńskich pogródek. Koniska same znajdowały w ciemności. 120 1, 7 | na ręce Rafała i ścisnął mocno. Po chwili odwrócił 121 1, 7 | Mów ze mną śmiało. Ja cię nie będę sądził surowo... - 122 1, 7 | nie martw się, Rafciu. I ja wyjechałem, a raczej wyszedłem, 123 1, 7 | leży ramieniu i że to my wydźwigniem. Gdym wrócił 124 1, 8 | Przeminęła wiosna.~Rafał spędził w Wygnance. Brat Piotr zostawił 125 1, 8 | zagony. Gdy Rafał przebywał po raz pierwszy, zdybał 126 1, 8 | nowinę, a pan kapitan zasiał...~Piękny owies rósł 127 1, 8 | wonną chustką. Chowając do kieszeni, schylił się 128 1, 8 | sait nager, va au fond. Ja należę do bardzo złych pływaków. 129 1, 8 | jak? Dał głowę. Tak jakby kazał wbić na spisę dla 130 1, 8 | śniegów i lodów, myślałem i ja także dniami i nocami. Myślałem 131 1, 8 | otaczających niczym a niczym. Ja ich -niczym! Jeśli chcieli, 132 1, 8 | złotym brzegiem, otworzył na pierwszej stronicy i 133 1, 8 | niż kiedykolwiek przenika do samego dna.~O, Boże, 134 1, 10| wystygła, ale Rafał pochłonął żarłocznie. Obawa trzymała 135 1, 10| mówię, choć i gorzką.~- Ja nie wiem, czy to prawda.~- 136 1, 10| to zabierajcie wnet, bo ja w tych dniach dwór zajmę.~- 137 1, 10| Waszmość pan niby?~- A ja. Cóż się wasanu nie widzi? 138 1, 10| Cóż się wasanu nie widzi? Ja, Chłuka z Polińca. Tak waran 139 1, 10| nawet i te szkapska...~- Ja napiszę, a teraz wszystkim 140 1, 10| opiekun! Faworyt... Dawno ja na tego draba mam chrapkę. 141 1, 10| Asan mi powiesz! Znam ja się na was, dryblasy Myślałby 142 1, 10| Mówcie! Co kto życzy?~- Ja proponuję Le corbillon... - 143 1, 10| ozwał się głos pierwszy.~- Ja Les propos interrompus:..~- 144 1, 10| Głosujmy jak na sejmiku.~- Ja chcę koniecznie - l'Avocat. 145 1, 10| Już jestem gotów!~- Ja będę le miroir... Lubię, 146 1, 10| patrzono - cha-cha!...~- Ja la boîte ŕ rouge...~- Skryta, 147 1, 10| Skryta, skryta buatka!...~- Ja la boîte ŕ poudre...~- Eli 148 1, 10| królewskie, miękkie złoto. Rzucić przed siebie na kolana...~ 149 1, 10| da, na miejscu sprzedać. Ja wydam mojemu komisarzowi 150 1, 10| sakiewkę ze złotem i podał Rafałowi. Chwilę trwało 151 1, 10| wyobrazić sobie...~- O, ja nic, mości książę...~- Tak, 152 1, 11| Z jakąż rozkoszą byłby za to rozszarpał, z jakąż 153 1, 11| w każdej chwili śledził tajemnie. Na spacerach starał 154 1, 11| pazury oczu. Czuł to, że przeszywa potężnym, ślicznym 155 1, 11| domu. Cóż dalej? Ścigać i zabić, czy uciekać? Chwilę 156 1, 11| brzozy i łaskawie puściła na mnie.~- Otóż i masz nagrodę 157 1, 11| oto Wygnanki nie obaczysz. Ja ci to mówię, mandatariusz 158 1, 11| kamasze, jak amen w pacierzu. Ja ci to mówię, mandatariusz 159 1, 12| znajdowała się płyta. Zdjął , wszedł i znalazł się w 160 1, 12| Gdybyś go wziął ty albo ja, wystrzeliłby ze straszliwym 161 1, 12| Dzieje nieszczęścia uczyniły piękną i godną myśli nigdy 162 1, 12| kierunku tego człowieka.~- Ja dowodzę. O co idzie?~- Nazwisko 163 1, 13| bomb!-myślał książę-muszę i ja wyimaginować sobie jakiego 164 1, 13| Pod Powązkami.~- Es ist... ja... Pan przybywa z Paryża? 165 1, 13| szlachcic polski z prawieków.~- Ja jestem także obywatel polski! 166 1, 13| wtedy zaufają mu ci, którym ja honorem swoim za żołnierza 167 1, 13| powiem, jak jest. Mówisz, że ja i moi idziemy drogą hańby. 168 1, 13| Toteż jako łup idą dalej. Ja zresztą... Ale ci mówię: 169 1, 13| nocami budzi? Ech, bracie! Ja się to samo przez krwawe 170 1, 14| mówisz, obywatelu?~- Cóż ja bym śmiał mówić o tak wielkim 171 1, 14| usłyszawszy te wyrazy.~- Ja nie... - rzekł po chwili 172 1, 14| Ta jest różnica, że ja nie kocham Buonapartego. 173 1, 14| Wiem to z doświadczenia. Ja sam tak kochałem.~- Mylisz 174 1, 14| niepojętą jest taka naturą. Ja jestem tylko żołnierzem. - 175 1, 14| coeur, olbrzymi pomysł, żeby zwalić z piedestału przez 176 1, 14| będzie nim mianował, tylko ja sam siebie! San-Giorgio! 177 1, 14| najfatalniejsza omyłka. Ja nie jestem jeszcze godnym 178 1, 14| awansu na naczelnego wodza. Ja w mym jestestwie. To już 179 1, 14| w mym jestestwie. To już ja wiem lepiej od niego. Nie 180 1, 14| mówi.~- Mój drogi, znam ja siebie nadto dobrze. 181 1, 14| pęczniejący lwi szpik. Umiem ja już nie gorzej od niego 182 1, 14| właśnie owa nadludzka potęga. Ja wiem, że on kocha siebie 183 1, 14| ziemskiego. Pomyśleć!... Gdybym ja właśnie miał, posiadał 184 1, 14| Kocham wojnę! Nade wszystko! Ja się jej nauczę całej, posiądę 185 1, 14| lub angielski język, ujmę w garść jak szpadę. Wtedy 186 1, 14| szpadę. Wtedy wrócę. Ja wtedy wrócę!~Skromny uśmiech 187 1, 14| tylko, że mi się to podoba. Ja stoję sobie z boku i patrzę 188 1, 14| także prowadzi się wojny.~- Ja jej dla takiego celu nie 189 1, 16| w jasną łąkę, obejmował wzrokiem duszy, z krzykiem 190 1, 16| chciała uciekać, ale już zobaczył i śmiechem rubasznym 191 1, 16| strwożona jak wówczas, gdy wytropił. Owszem, na twarzy 192 1, 16| nieznacznie naprowadziła na Kraków i Grudno. Zbywał 193 1, 16| Kraków i Grudno. Zbywał szczegółami, które już kilkadziesiąt 194 1, 16| wysoki, szczupły...~- To ja wiem doskonale, jakbym go 195 1, 16| rozmówić?~- O czym?~- A bo ja wiem o czym, ale powinien.~- 196 1, 17| zdyszane wojska przyszły zająć. Ujrzał niespodziewanie 197 1, 17| Wszystko mi jedno. Teraz i ja nareszcie będę próżnował.~ 198 1, 17| piorunów padło na ulicę. Prały straszliwe kilkopudowego 199 1, 17| pochwycili za broń i nastawili przeciwko grenadierom, woltyżerom 200 1, 17| szpadę i ze wzgardą cisnął mu w piersi.~Wołano z szeregów:~- 201 2, 1 | sam tylko grzeczny uśmiech rozwidniał, jak gdyby sztuczne 202 2, 1 | Otóż to właśnie! Ponieważ ja w łacinie jestem prawie 203 2, 1 | Nie inaczej, a ty?~- Ja tu mieszkam.~- Tu? W Warszawie? 204 2, 1 | zajeździe, co? Przyznaj się... Ja nikomu nie powiem. W jakimś 205 2, 1 | Wielkiego Sejmu? co?~- Nie, ja mieszkam u księcia Gintułta.~- 206 2, 1 | przepraszam, taka konfidencja?~- Ja dawno już znam tego Gintułta.~- 207 2, 1 | wysokie progi, a jakże!~- No, ja jestem u niego sekretarzem.~- 208 2, 1 | rozpowiadają świadomi rzeczy. Ja draba nie znam, co może 209 2, 1 | porabiasz? jak czas spędzasz?~- Ja, kochanku... Ja mieszkam 210 2, 1 | spędzasz?~- Ja, kochanku... Ja mieszkam tutaj, w Warszawie.~- 211 2, 1 | przyjechałem... A zresztą... ja nie mogę grać tak hazardownie.~- 212 2, 1 | do gry tych ichmościów. Ja sam przecie nie przysiadam 213 2, 1 | pamiętasz?~- No, w wista... Choć ja tyle już lat nie grałem...~- 214 2, 1 | ba!...~- Dajże pokój. Już ja to urządzę. Przede wszystkim 215 2, 1 | piersi.~- Mój przyjaciel. Ja prowadzę. Słyszysz, Kaczorosiu? 216 2, 1 | przecie, co do ciebie mówię. Ja prowadzę!~Gospodarz klubu 217 2, 1 | bogatych.~- Masz słuszność. Ja nie ze wszystkimi zabierać 218 2, 1 | lot jego rękę i przydusił do serwety. Całe towarzystwo 219 2, 1 | wystawne wymaga sum niemałych. Ja nie chcę rozgłaszać, ale 220 2, 1 | pies i zawalidroga taki jak ja i ty! Boś i ty łotr, pies 221 2, 1 | Dojeżdżacz Kalinowskiego...~- Ja wnoszę ten toast - wołał 222 2, 1 | bufet.~- No, bufet... Ale ja nie jestem spragniony ich 223 2, 2 | do skończenia świata. Ja... przepraszam, że nadużywam 224 2, 2 | waścinej cierpliwości... Ja tak jestem porwany boską 225 2, 2 | odwrócił głowę i schyliwszy nad książką rzekł z cicha:~- 226 2, 2 | Bracie Straszny, a jednak... Ja się do tej wysokości wznieść 227 2, 2 | wyostrzać myśl swoją, palić srogimi żagwiami głodu, 228 2, 2 | zwierzęcego trupa i zaszczepia w ciało dzieciątka, które 229 2, 2 | przyciska główkę, jakby pragnął wgnieść, wprowadzić 230 2, 2 | wyznaczoną pracę. Odsuwał z dziwnym uczuciem.~Zdawało 231 2, 2 | dwakroć dokoła loży, trzymając pod ręce, po czym, umieszczona 232 2, 2 | się spod przepaski, ale ujrzał za chwilę. Bez oddechu, 233 2, 2 | moją duszę, a oczyszczając oświecił na drodze cnoty...~ 234 2, 4 | dwakroć dokoła loży, trzymając pod ręce, po czym, umieszczona 235 2, 4 | się spod przepaski, ale ujrzał za chwilę. Bez oddechu, 236 2, 4 | moją duszę, a oczyszczając oświecił na drodze cnoty...~ 237 2, 5 | wiedzy, bez woli...~Paliła suknia na ramionach i biodrach, 238 2, 5 | ramionach i biodrach, cisnęły ciżmy ze śliskiego atłasu, 239 2, 5 | składały się na nią, tworzyły od tygodni. Stała teraz 240 2, 5 | jakoby powrozy niedoli, które opasywały, i wiła się na 241 2, 6 | Balbisia, ochmistrzyni, która wyniańczyła i wychowała, 242 2, 6 | stanął w taki sposób, żeby od światła i żydowskich 243 2, 6 | pospolitego płótna okrywał całą od stóp do szyi. Ręce 244 2, 6 | ustach i na czole.~Ujrzał wszystką rozkwitłą jak jerychońska 245 2, 6 | ta ziemia przedziwna? Kto dla nich uczynił? Oczy nurzały 246 2, 7 | kochankiem. Pozdrawiały od wieczności, która dawno 247 2, 7 | sekretną mowę, wielbiła westchnieniem krótkim i 248 2, 7 | jej duszy bijące, czyniły pełną rozkoszy wciąż nowej 249 2, 7 | nieskończenie niskiej granicy, że ludzkie oko ledwie mogło 250 2, 8 | tymi ludźmi Helenę, jak jedni drugim wydrzeć usiłowali. 251 2, 8 | na pomoc... Zobaczył, jak jeden z chłopów powalił 252 2, 8 | rąk drugiego zbója, który wśród chichotu bandy powtórnie 253 2, 9 | zbudzonego z niewiedzy i poczęła równo, łagodnie kołysać. 254 2, 9 | równo, łagodnie kołysać. Raz obracała oczyma ku ubiegłemu 255 2, 9 | jej śmiech, potępiający jako głupstwo:~Ponad głową, 256 2, 9 | jak piła i rozszarpywały na drzazgi. Niejasne zarysy 257 2, 9 | dostrzec, co czynią, plątały chyżymi ruchy. Burzyły drogocenne, 258 2, 10| przywykłeś nazywać, wyciągnę na długość rozleglejszą 259 2, 10| Mocarny! Halt! Mocarny, ja tobie mówię! Nieder!-ryczał 260 2, 10| zbójnickie, cucha i pas?~- Czy ja wiem skąd? Moze kany ukrad...~- 261 2, 10| dezenterował!~- Kiedy?~- He! Kie ja z wojska! Kęs czasu, bracie. 262 2, 10| przysiedli. Piecioro uciekło - ja zaś w pazdurak im ostał.~- 263 2, 10| lepiej ani nie pytaj...~- Ja się niczego nie lękam. Powiadaj.~- 264 2, 10| puścili. Więcej nie trza. Ale ja ta wolem dobrom, bo krótkom 265 2, 11| czy inna, obca? Widział kiedy czy nie? Taka właśnie 266 2, 11| siostrzanej duszy... Ma w oczach, a od tego widoku 267 2, 11| otoczoną kwiatami. Podał Mistrzowi. Ten wziął ją 268 2, 11| ją Mistrzowi. Ten wziął i przez chwilę trzymał w 269 2, 11| kwiatów. Dla niej tu rosły. wysławiają. Duch mój poznał...~ 270 2, 12| ulicach Krakowa. Sprzykrzywszy sobie, wygnał. Oto wszystko. 271 2, 12| duszy jednego grosza.~- Ja nic nie myślę -mruknął oberżysta. - 272 2, 12| tutejszy jesteś? co?~- Nie, ja nietutejszy.~- A z daleka?~- 273 2, 12| No, a wasaneś skąd?~- Ja idę od węgierskiej strony 274 2, 12| kieliszek z jego butelki.~- A ja tu czekam na pana.~- Co 275 2, 12| tej potrawy! Rafał zmiótł do ostatniej kruszyny, a 276 2, 12| wyrzuci...~- Nie!~- Dawaj, to ja sam...~- Nie, to tylko ja 277 2, 12| ja sam...~- Nie, to tylko ja sam mogę wyrzucić... - wyszeptał 278 2, 12| dotychczasowe życie. Tylko ja sam mogę je odtrącić...~ 279 2, 12| dążysz w stronę Krakowa. Ja pędzę wprost na Tarnów, 280 2, 12| rodzinnego domu, a jakże ja pojadę do ciebie? Co na 281 2, 13| Zlituj się, nie zwlekaj, bo ja za nic nie ręczę. Mogę zjeść 282 2, 13| jeszcze ciastek. Gdyby nie ja, siedziałabyś między parafialnymi 283 2, 14| z przykrością.~- Witam i ja pana posła, dobrodzieja 284 2, 14| Słyszane rzeczy. Przybywszy ja zaś personaliter, aby pożegnać 285 2, 14| takie marnowanie mienia? Sam ja tu teraz popatrzę na twoje 286 2, 14| Żebyś ty wiedział, jak ja jestem znudzony... Powiedz 287 2, 14| Doskocz.~- Któż jeździł?~- Ja, nie chwalący się, i Grzesik.~- 288 2, 14| Chodzić chodzi!~- A czy ja z moimi ślepiami nie zwalę 289 2, 14| wypytujesz o nowiny'? Toż ja winien bym dowiadywać się 290 2, 14| Albowiem?~- Trepka! Żebym ja ci kości nie nadwerężył...~- 291 2, 14| zbyt długo!~- Postanawiam i ja kupić sobie tytuł austriacki. 292 2, 14| tańczył, jak mi zagrasz. Wezmę ja się teraz do ciebie, Szczepanku!~- 293 2, 14| Może i to być.~- Zacznę ja cię edukować w polityce.~- 294 2, 14| do moich spraw wtrącasz! Ja politykuję...~- A no, wyznaję, 295 2, 14| skamłanie - bodaj to!...~- Ja... - mówił Cedro przez ściśnięte 296 2, 14| Gdybyś wiedział, ile razy ja nędzny przydałem się... 297 2, 14| sochą. Życia mało, żeby w tylej cząsteczce przeorać, 298 2, 14| Jeżeli możesz powiedzieć, że ja tylko tego...~- Jeszczem 299 2, 14| powiedział, że tylko... Ale ja znam naturę ludzką. Ta natura - 300 2, 14| sąsiedniej stancji i ukazał Rafałowi. Pokój ten dawno, 301 2, 14| Widziałem toto wszystko. Drwię ja sobie z Niemca, dopóki siedzę 302 2, 14| Nie wiem, co mi ty mówisz. Ja się duszę z rozpaczy widząc, 303 2, 14| zamysłem. Chłopów, których ja pracować, żyć, myśleć nauczę... - 304 2, 14| chwytając Cedrę za rękę.~- Otóż ja ci mówię, że się łudzisz 305 2, 16| Gdyby był Trepka przestał śpiewać dla siebie, sam 306 2, 16| śpiewać dla siebie, sam by zaczął nucić...~Wyjechali 307 2, 17| tak utrudził?~- Z daleca ja, kulhawiec, idę, bracia 308 2, 17| niesłychaną batalią wygrali, a ja nogę oto postradał.~- Toż 309 2, 17| mówisz, panie bracie, ale ja po szpitalach polowych przeleżał 310 2, 17| Źle mówię-swoje. Dziewięć ja lat na jego sprawy patrzający, . 311 2, 17| listopadzie miesiącu, jak ja z towarzyszami odszedł z 312 2, 17| strzaskali. A oto z młodego draba ja dziad starzeńki powracam 313 2, 17| nawet?~- Za morzami, tak ja mówię. Prawdę mówię, panowie 314 2, 17| mówię, panowie bracia. Bo i ja, powiedzmy otwarcie, szlachcic 315 2, 17| ani siostry. Zapomniał ja już, co to dom, co brat, 316 2, 17| słuchajcie... O scenach ja radoszyckich wspomniałem... 317 2, 17| radoszyckich wspomniałem... Bardzo ja się już otrzaskał z wojną, 318 2, 17| skutek? A niedoczekanie! Jak ja dziś wspomnę a zliczę, panowie 319 2, 17| zliczę, panowie bracia, jak ja dziś pomyślę... Rada my 320 2, 17| Karolina z Neapolu. Niemało ja z kamratami ziemi zdeptał, 321 2, 17| onych person broniący. Jak ja dziś wspomnę a zliczę, panowie 322 2, 17| ile takich pól przemierzył ja w pierwszej wojnie! ile 323 2, 17| Panowie bracia! Spojrzę ja na tych ludzi krwawym ślepiem 324 2, 17| swoja komenda! Pierwszy ja raz tak ich oko w oko zobaczył. 325 2, 17| dolą moją zaświecił, toć i ja Ci pokażę, żem przecie sroce 326 2, 17| żołnierz w tym samym co i ja szeregu grenadierów, śmiercią 327 2, 17| polski 750 zabitych.~Taką to ja drogą poszedł w one legiony... 328 2, 17| położeniu bez obawy, że otoczą, wtedy Bartki francuskie 329 2, 17| morze moje, morze!... Tam ja się poznał z tobą... Zatoko 330 2, 17| poszła do obwodu Peschiery, a ja w drugiej pod Mantuę. Dziwne 331 2, 17| morze! Och, wściekłe!~Dużo ja w życiu twardych dzieł widział, 332 2, 17| żywioł naci chać. Dopiero ja z towarzyszami - spać. Zimnica 333 2, 17| upragniona śmierć. Ilu to ja tam kamratów wypatrzył w 334 2, 17| wypatrzył w onych pochodach! Ile ja cierpień ich, zwierzeń, 335 2, 17| okręt pasażerski. Siedziałem ja wtedy na brzegu morskim, 336 2, 17| zranion w nogę i kurowałem ta, zasypując ranę miałko 337 2, 17| starszego Bolesty, gdziem i ja służył, wyruszył pod rozkazy 338 2, 17| Carvahanac... W tym to czasie ja sam przebyłem żółtą febrę, 339 2, 17| jego bramy. Austerlitz! Oto ja ujrzał te czeskie i morawskie 340 2, 17| jednego człowieka nie masz! Ja tylko jeden jedyny, com 341 2, 18| niewielką, starą butelkę. Kazał służącemu otworzyć i nalał 342 2, 18| przestawać, ale w tej chwili, gdy ja sekretnie uchodzę...~- I 343 2, 18| małych słabostek?~- Czy i ja mogę albo nie-przebaczać 344 2, 18| słabostki? to już chyba ja najlepiej!... Mój Rafale, 345 2, 18| Rafale, bądź sędzią, czy ja w ogóle...~- Każ nam, stary. 346 2, 18| kolczastymi gałęźmi. Pamiętał z najwcześniejszego dzieciństwa, 347 2, 19| wyprosi - a jakże! Będzie widział.~- Wysiekierski 348 2, 19| toto między posterunki, jak ja z imością między stragany 349 2, 20| fenomenalnego... Przecie ja to tysiąc... co mówię!... 350 2, 20| stosunków i wpływów, których ja...~- Pani szambelanowa raczy 351 2, 20| przykrości...~- O, nie, nie. Ja lubię zwalczać przeszkody 352 2, 20| niepokoje wstrząsające światem. Ja już dałam wszelkie wskazówki 353 2, 20| na święty Szczepan. Com ja miał z tym brzydactwem! ~- 354 2, 20| dobrze. To chwalę.~- A i ja tak sobie myślę, że to jest 355 2, 20| waszmości.~- Stało się tedy, że ja na stare lata muszę; jeśli 356 2, 20| to widać.~- Któż to?~- Ja to malowałam.~- A czy można 357 2, 20| bezlitosną wolą wpakował na dno. W pewnej chwili 358 2, 20| rozwścieczona burza. Wyzywał na rękę, szarpał wolą ku 359 2, 20| że po tylu latach spotkał stokroć piękniejszą, niż 360 2, 20| odtrąceniem, przycisnąć do piersi i złote włosy 361 2, 21| rozmówców. Czasami spostrzegał gdzieś daleko, w tłumie. 362 2, 21| jeszcze tylko parę godzin widzieć, a za parę godzin 363 2, 21| oczy zadają kłamstwo.~- A ja...~- Co ci jest?~- A ja 364 2, 21| ja...~- Co ci jest?~- A ja myślałem, że się boisz.~- 365 2, 21| miłych, bezmyślnych. Bawił jak wesoły trzpiot, jednocześnie 366 2, 21| odrazy i wzgardy i klnąc wewnątrz siebie najwstrętniejszymi 367 2, 21| Ale za parę chwil znowu mu dał taniec. Wtedy z głębokości 368 2, 21| Nie, nie nadchodzi... Wabi już muzyka, wesoła jak śmiech 369 2, 21| tańca.~Nareszcie...~Poznał po błękitnym powietrzu, 370 2, 21| dla niego zawsze. Poznał po zapachu włosów i po szeleście 371 2, 21| moją w Grudnie aleję, jak dotąd wspominałam. Chciałabym 372 2, 21| osób, panów i pań. Wszyscy o coś usilnie prosili, a 373 2, 21| i posłyszał wówczas, że proszono, by tańczyła tamburino. 374 2, 21| twarz, szyję, ręce. Ujrzał przed swoją duszą. Kiedy 375 2, 21| olszowy, konie czekają... Ech, ja bym wasanu zadał, żebym 376 2, 21| to nie ma co zaczynać, ja nie jadę. I niech was diabli!... 377 2, 21| darowanym pejzażem i schował według rozkazu. Wpakował 378 2, 21| biła kłębami. Rafał widział w promykach światła padającego 379 2, 21| paradą.~- Frau Olowski ist ja... Sind Sie vielleicht ein 380 2, 21| łódź w piach i utwierdzić tyle, że mogli wyleźć w 381 2, 21| skomleć i wyrzekać:~- To ja... To moja wina... Tej: 382 2, 21| To moja wina... Tej: ja cię zamordowałem!... Dlatego, 383 2, 21| leżysz! Boże, Boże! Cóż ja teraz pocznę? cóż ja teraz 384 2, 21| Cóż ja teraz pocznę? cóż ja teraz pocznę, nieszczęsny! 385 2, 21| Zlituj się nade mną! Cóż ja teraz z nim pocznę?...~- 386 2, 21| Niech żyje Cesarz! Przyjdę ja tu do was, psy kulawe!~Poszedł 387 2, 21| gotowi ludzie pomyśleć, że to ja cię za uszy ciągnę do wojska:~ 388 2, 21| zwrócił się do baby.~- Ja ta nie wiem, przewozi czy 389 2, 21| wojsko stoi i z gwerów bije. Ja o niczym nie wiem.~- No, 390 2, 21| przyńdzie pod połednie, a ja nie wiem.~- Kazał warna 391 2, 21| przyńdzie. Rozumiecie?~- Czy ja niby rozumiem?~- No!... 392 2, 21| bogata. Czy ty słyszysz, co ja ci rozkazuję!~Szarpnął go 393 2, 22| nie spotykać.~- A no, i ja ta nierad ich widzę. Pojedziemy 394 2, 22| jak kocie.~- Masz broń?~- Ja... broń?~- Dawaj, co masz, 395 2, 22| masz, naboje, żywo!~- Skąd ja mam mieć naboje?~Chłop nie 396 2, 22| Poprosisz go?~- Już jak ja go poproszę, to nie piśnie.~- 397 2, 22| sześciuset naszych, którzy w posesją wzięli i garnizon 398 2, 22| Miesiąc trwa ruchawka, a ja już jestem kapitanem i komendantem 399 2, 22| mogłoby się wydawać, że ja po prostu sam się mianowałem, 400 2, 22| ze spuszczonymi oczyma - ja... postanowiłem dosługiwać 401 2, 22| Jarzymski - to co innego. Ja sądziłem... Jeżeli się nic 402 2, 22| najprostszego kanoniera.~- Tak. Ja postanowiłem, że będę słuchał 403 2, 22| Jarzymskiemu prosto w oczy.~- Ja sądzę. Oczywiście mówiło 404 2, 22| przewodem mojego famulusa, a ja zaraz nadejdę.~Z cukierni, 405 2, 22| rzucić się w szereg abo, czy ja wiem, był odważniejszy czy 406 2, 22| Wywdzięczając się chciałbym i ja wnieść zdrowie, a raczej... 407 2, 22| Olbromski - to ośmielę się i ja prosić waćpanów, żebyście 408 2, 24| je twoja ziemia? Pokaż no ! Berlina swego nie masz, 409 2, 24| obrony. Bataliony wyłamały , weszły do miasta, przebiegły 410 3, 1 | jazdy rycerstwa. Składały : regiment trzeci piechoty 411 3, 1 | wpadły do wsi i usiłowały podpalić z czterech rogów. 412 3, 1 | Do stu par diabłów! To ja na musztrę mam jeżdżać pod 413 3, 1 | mam jeżdżać pod Grodno? Ja musztry nauczny. Lepiej 414 3, 1 | wachmistrz!~- Paniczu! Widział ja się we Warszawie z jednym. ~- 415 3, 1 | my z Neapolu przyśli, ino ja wcześniej, bom głupszy i 416 3, 1 | pod króla Józefa pośli, a ja się do ziemie wydarł.~- 417 3, 1 | porządkiem opowiedział, to i ja teraz paniczowi tym samym 418 3, 1 | powiada, na ratunek zesłani. Ja przecie z Prusakami bitwę 419 3, 1 | stary włóczykiju!~- No, ja ta idę do wiary, do swoich. 420 3, 1 | Wyborowa kompania -śmiech! Ja bym im pokazał wyborową 421 3, 1 | ich ta uczy, kto umie. A ja nie dyrektor. My rycerze. 422 3, 1 | dyrektor. My rycerze. Ja bez wojaczki - jak siodło 423 3, 1 | waląca się w dół, jakby piorun na poły rozłupał. 424 3, 1 | Słońce zachodu uwydatniło całą, starą twierdzę, której 425 3, 2 | Znowu cisza. Przerwało coś rozkosznego, jakby echo 426 3, 2 | rozmaite strony. Przecinały szerokie kamienne schody. 427 3, 2 | aksamitu Krzysztof narzucił co tchu na ramiona z myślą, 428 3, 2 | jeszcze furażerkę, podłożył pod policzek, żeby choć 429 3, 3 | ze wszech stron. Widział od strony wyniosłości Castellar 430 3, 3 | zamykała uliczkę i dzieliła od głównej krwawej arterii. 431 3, 3 | nabijały broń. dzieci po dawały obrońcom. Na samym szczycie 432 3, 3 | krewniaczek - zmiażdżyły na proch. Usta rozpadły 433 3, 3 | Krzysztof co prędzej chwycił za ramię i pociągnął przemocą. 434 3, 3 | pociągnął przemocą. Wlókł jak szczenię, kąsającą mu 435 3, 3 | kroków. Znikła już, a on jeszcze widział przed sobą 436 3, 3 | do nich po polsku - więc ja jeden... Mamże dać zadosyćuczynienie, 437 3, 3 | śmiertelnie dyszą. Teraz dopiero poznał... Onaż to 438 3, 3 | chwili prawą rękę. Wydarł z pazurów babskich, wywlókł 439 3, 3 | Bracie, zaklinam cię - puść !~Tamten ani myślał puszczać. 440 3, 3 | ciebie drugi raz - puść !~- A żebyś wiedział, ty 441 3, 3 | jednego tchu:~- No!~- To ja ciebie, ślepego, od haniebnej 442 3, 3 | bronisz.!~- Bronię!~- Chyba ja w pułku jednego kamrata 443 3, 3 | ładnie oporządziły, żeby nie ja...~- Kto wie, co one z nim 444 3, 3 | niej mówić: ani u tym, żeby widzieć... Tylko posiąść 445 3, 3 | woltyżer.~- Czego?~- Pójdę ja patrzeć, co się dzieje od 446 3, 3 | środek.~- Dajcie mi pokój! ja idę osobno, sam!~- Chodź 447 3, 3 | sam!~- Chodź we środek! Ja ci kazuję, ja tu teraz wódz! - 448 3, 3 | we środek! Ja ci kazuję, ja tu teraz wódz! - rzekł pierwszy 449 3, 3 | lepiej.~- Zginęli ci. którzy zdobyli. Chwała im wieczna! 450 3, 3 | Nie minie cię nagroda, ja w tym. Strzeż się tylko 451 3, 3 | ręki gałęzi wawrzynu! Inny schwyci, a sława nie czeka 452 3, 3 | Krzysztofowi w oczy. - Bo ja, uważasz, jestem na służbie: 453 3, 3 | słów znaleźć - gdybym to ja... Kazałbym strzelać we 454 3, 3 | miasta...~- Tak.~- Właśnie i ja tak przypuszczałem...~- 455 3, 3 | prędko i obojętnie:~- Napadli w pięciu czy w sześciu. 456 3, 3 | czy tylko o nim śni.~- Ja nie mam w sobie nic ze Scypiona 457 3, 3 | mruknął Cedro.~- Nie, ja tu sobie posiedzę. Poczekam 458 3, 3 | wewnętrzna żądza. Krzywda żłobiła ! latami, a tak pracowicie, 459 3, 3 | wziął go za rękę. Przycisnął do piersi nie wiedząc, że 460 3, 3 | paroksyzmy dawnej duszy.~Cóż ja mam ze sobą teraz robić? - 461 3, 3 | nieruchoma, jakby w tej chwili i strzały armat o śmierć duszy 462 3, 4 | odpowie z trudem.~- Ady ja...~- Kto taki?~- Ja... adiutant 463 3, 4 | Ady ja...~- Kto taki?~- Ja... adiutant podoficer, Pruski.~- 464 3, 5 | Jakżeście wyszli?~- Czy ja wiem? Szliśmy przez ogień. 465 3, 5 | zapytano z tłumu.~- Czy ja wiem? Poginęli... Niejeden 466 3, 5 | tam jeszcze kotłowało. No, ja się już najadł - jadę!~- 467 3, 6 | pachę. Sam kapitan zaczął wymacywać szorstkimi palcami, 468 3, 6 | niecierpliwie kopytem rozpryskiwał wkoło. Oczy jeźdźca z przelotnym 469 3, 6 | szmatę i uroczyście podał wachmistrzowi. Ten wprędce, 470 3, 6 | wyostrzyli ,jak brzytwy! A ja ci i bez toczenia na brusie 471 3, 6 | jeden, a możeś i Węgier... Ja zaś ci powiem, żeś wcale 472 3, 6 | podporucznikowi będzie lepiej...~- Ja tu nikogo nic puszczę! - 473 3, 6 | zaraz to łóżko wywieźć.~- To ja strictissime kasuję tamten 474 3, 6 | bynajmniej nie pokorny:~- Ja idę, ale wy, młokosy, popamiętacie!~- 475 3, 6 | suto galonowaną i trzymał w ręce.~Wznosząc wysoko 476 3, 6 | się pieści twoją raną, nie ja!~- Pod Nadarzynem. To jest...~- 477 3, 6 | marszu wyda szef sztabu, a ja się zdrzemnę jeszcze do 478 3, 6 | kruszynkę snu! U kaduka! Ja się już nigdy w życiu porządnie 479 3, 6 | tej materii gadałeś. Cóż ja mam z tobą zrobić?~- Jako 480 3, 6 | Nie ma widzów w bitwach. A ja ci powiem sub rosa, że my 481 3, 6 | Rozumiem! To wiedz, że ja cię kurować nie będę. Możesz 482 3, 6 | Przymknął wtedy oczy i myślał:~Ja to was wiodę w to miejsce 483 3, 6 | wiodę w to miejsce zgniłe, ja to was wiodę...~Ja to waszymi 484 3, 6 | zgniłe, ja to was wiodę...~Ja to waszymi trupami zapełnię 485 3, 6 | Kownie przysięgi!~Kiedyż to ja cię wyrąbię, ziemio!~Kiedyż 486 3, 6 | przepalonych szybek i niósł dokądś w pole niby najdroższy 487 3, 6 | wioski. Oficer prowadzący zabronił chłopom ruszać 488 3, 6 | wynosili z dala za wioskę. Tam układali rzędem na polu 489 3, 6 | krzyk rozpaczy podjudza jak wicher ptaka, a widok 490 3, 6 | krwistych kłębów dymu szelmowsko zaspokaja.~Pod karczmą zwaną 491 3, 6 | kierunku. Po chwili przytrzymał silniej, wreszcie odjął 492 3, 6 | nosić wiadrem wodę, więc przydźwigał kilkakroć. Kiedy 493 3, 6 | Zielone kurtki zasłały jako wiosenna murawa. Z 494 3, 6 | za kościołem, zepchnęło znowu z grobli i wzgórza. 495 3, 7 | do obozu.~- Tam właśnie i ja podążę.~- Książę pan wstępuje 496 3, 7 | cieszę!~- Nie masz czego... Ja nie z chęci walczenia z 497 3, 7 | wroga.~- Widzisz, bracie, ja jestem ten, który o wszystkim 498 3, 7 | dlatego brutalne słowa, a ja tego nie znoszę.~- Raczy 499 3, 7 | Konwencja jest zaszczytna i, ile ja wnosić mogę słabym rozumem 500 3, 8 | rzekł półgłosem:~- Gdzie ja go widziałem?...~Książę


1-500 | 501-553

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL