Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] xxvi 1 xxvii 1 xxviii 1 z 727 za 119 za-trzymalem 1 zabaw 7 | Frequency [« »] 1249 w 1154 sie 1044 nie 727 z 607 na 556 ze 535 do | Maria Wirtemberska Malwina IntraText - Concordances z |
Tom, Rozdzial
1 DoMo | niżeli suche morały, obnażone z ponęt ciekawość wzbudzających, 2 1, I | ty luby tchórzu - dalej z uśmiechem rzekła Malwina 3 1, I | siostrzyczko, zaśpiewaj mi jednę z tych pieśni, które choć 4 1, I | Wieniec Haliny~Zielone z ozdób obrałem doliny,~Fijołkiem 5 1, I | Zbierałem goździk i liliję hożę.~Z poranku miękkich swych włosów 6 1, I | jej zmienił: upuściwszy z dłoni~Wieniec ku ziemi i 7 1, I | niebiosy,~Gdy na omdlone łza z oczu perłowa~Upadła kwiaty, 8 1, I | niespodziana?~Westchnęła, potem z uśmiechem podobnym,~Jakim 9 1, I | dumanie i Wanda korzystając z tego wypadku siostrę do 10 1, I | grzmotów i łyskania, które z bojaźnią przewidywała.~Ledwo 11 1, I | burza niesłychana miotająca z szelestem ogromnymi topolami 12 1, I | lecz postrzegłszy Wandę, z przelęknienia jak bez duszy 13 1, I | skoczyła siostrę ratować; z pośpiechu wielkiego ledwo 14 1, I | zerwała. Ludzie przybiegli z całego domu, starania ich 15 1, I | tylko szal na siebie sama z domu wybiegła. Spiesząc, 16 1, I | zginie bez wątpienia!" - z najboleśniejszym jękiem 17 1, I | do niej. Wyciągnąwszy ją z tego niebezpiecznego miejsca, 18 1, I | widziała go patrzącego na nią z najczulszą troskliwością 19 1, I | zdrowa jest zupełnie - rzekł z pośpiechem nieznajomy - 20 1, I | na poczcie, a korzystając z jej uciszenia się na chwilę 21 1, I | dołożyć Malwina. Te słowa, z ust ulatując, wyprzedziły 22 1, I | która ledwo nie szalała z radości widząc i wnuczkę 23 1, I | ty mnie, a ja ciebie tak z duszy kocham.~Po tym wylewie 24 1, I | wróciwszy do zwyczajnego humoru, z uśmiechem zaczęła mówić 25 1, I | naszego, który jeżeli nie z inszej strony, to z odwagi 26 1, I | nie z inszej strony, to z odwagi i ludzkości doskonale 27 1, I | matki prosząc, aby ją zaraz z sobą zabrała, na co gdy 28 1, I | zezwoliła, Ludomir, choć z chorą jedną ręką, nie dał 29 1, I | natychmiast już nie na pocztę, ale z obydwiema siostrami do ich 30 1, II | jakiejś tęsknoty, która mnie z domu wypędziła i dotąd nie 31 1, II | sercu. Ujrzałem Malwinę, z okropnej ją może śmierci 32 1, II | Matko! lube to zjawienie ni z serca, ni z pamięci mojej 33 1, II | zjawienie ni z serca, ni z pamięci mojej nigdy się 34 1, II | rozsądnie resztę ci opiszę.~Z Malwiną i Wandą wróciłem 35 1, II | sprowadzili, nie wypuści mnie z tego miłego więzienia. Ja 36 1, II | jednak dziś rano wstałem z rzeźwiejszym, pogodniejszym 37 1, II | rzeźwiejszym, pogodniejszym sercem, z takim, jakiegom dotąd nigdy 38 1, III | KTO BYŁA MALWINA~Malwina, z jednej z pierwszych familii 39 1, III | MALWINA~Malwina, z jednej z pierwszych familii w Polszcze 40 1, III | umyślili wydać ją za mąż. Ledwo z dziecinnych lat wychodząca, 41 1, III | niego przywiązania jedynie z rozkazu rodziców za niego 42 1, III | którego zwrot nieszczęśliwy z posłuszeństwa ku ich woli 43 1, III | polowania. Dnie cało trawił z kilką sąsiadami równie sobie 44 1, III | i zajęcy, a wieczorami, z polowania wróciwszy, z tymiż 45 1, III | z polowania wróciwszy, z tymiż samymi sąsiadami pił 46 1, III | najzupełniejszej żyła samotności. Byle z domu nigdzie nie wyjeżdżała 47 1, III | rzeczy nieświadoma, czytając z uwagą i wiele, sama siebie, 48 1, III | imaginacji. Jednym słowem, z wielką chciwością i trochę 49 1, III | łącząc młody głos swój z poważną organów harmonią. 50 1, III | zdrowie, co za tym idzie, z sobą przyniosła. Błogosławieństwo 51 1, III | do ponurego swego zamku z najpogodniejszym sercem 52 1, III | bezdrożne parowy szwankował był z koniem i że myśliwi znalazłszy 53 1, III | zapomniawszy, jak mało z nim była szczęśliwą, szczere 54 1, III | posyłając pożegnanie rzekła z rozrzewnieniem:~- Żegnam 55 1, III | jej majętnościami jedna z najprzyjemniejszych, nie 56 1, III | zawsze przyjechała. Ciotka z dzieciństwa szczególnie 57 1, III | rodziców przy ciotce bawiła) z sobą przywiozła. Złączone 58 1, IV | po śniadaniu zasiadłyśmy z moją siostrą do krosienek 59 1, IV | oryginalną tragedią, która nowo z druku wyszła. Ludomir czytał 60 1, IV | Ludomir czytał przednio, z uwagą, sceny tkliwe zdawał 61 1, IV | że ukochaną Cioci Malwinę z pożaru i okropnej może śmierci 62 1, V | Obydwie swoje siostrzenice z duszy kochała, ale dla Malwiny 63 1, V | jeden niemiecki w jednym z dzieł swoich mówi:~"Nie 64 1, V | uśmiechnienia się albo zażartowania z kogo, ale w tym łatwo się 65 1, V | pokończyła i do Krzewina wróciła. Z zwyczajnym sobie dobroci 66 1, V | Zapomniała tego, że Ludomir z imienia jedynie był jej 67 1, V | myśli na dal zaczęła używać z rozkoszą jego ze wszech 68 1, V | wszystko w Krzewinie ożywił. Z nim przechadzki po kwiecistych 69 1, V | wiadomości sprawić mogą; często z Ludomirem rozmawiała o tym, 70 1, V | dodawała na chorą jego rękę, z wdzięcznością przyjmował, 71 1, V | choć ich nigdy nie użył. Z Wandą po górach biegał na 72 1, V | pomyślił, żeby Ludomir mógł z niego kiedy wyjechać.~Teraz, 73 1, V | dzieje. Nie spieszmy się więc z wyjawieniem tej tajemnicy; 74 1, VI | Malwiny nadchodził i Wanda z Ludomirem umyślili, żeby 75 1, VI | ją dzieliła, ładny bacik z masztem i białą chorągiewką. 76 1, VI | chorągiewką. Zamiast powrozów wite z bławatków sznury lekkim 77 1, VI | trzymała w ręku długi uplot z najpiękniejszych kwiatów. 78 1, VI | krzakiem, Miłość udawać miała i z figlarną swoją twarzyczką 79 1, VI | Alisia, a raczej Miłość, z uśmiechem patrząc na Przyjaźń 80 1, VI | ujmującemu obrazowi, a Czas z kosą w ręku, w postaci sędziwego 81 1, VI | Malwinę powszechnie kochano. Z rozrzewnieniem wszystkim 82 1, VI | Ludomira! - odpowiedział on z najgłębszym westchnieniem. 83 1, VI | porzucić. Ale to zapewne z przezorności było, żeby 84 1, VII | Ludomira", słowa, które z tak bolesnym wyrzekł był 85 1, VII | trosk na dal ani rozwagi, z spokojnością używała tysiącznych 86 1, VII | przyjemności, które wypływały z przytomności Ludomira, ale 87 1, VII | stały się urokiem, który ją z nader miłego oczarowania 88 1, VII | pierwszy raz uczuła, że z nim i słodycz życia by ją 89 1, VII | słodycz życia by ją porzuciła. Z trwogą dostrzegała, ile 90 1, VII | głęboko w jej sercu wyryta, z trwogą rozważała, że ten 91 1, VII | o miłości nie wyrzekł i z szczególnym nawet staraniem 92 1, VII | by sam na sam nigdy się z nią nie znajdował. Te wszystkie 93 1, VII | suknią wzięła, by wyjść z pokoju, sądząc, że świeże 94 1, VII | zajęta, padła na kolana i z tkliwym uczuciem rzekła:~- 95 1, VII | nigdy! Nieszczęśliwe losy z zupełnym oddaniem się Twej 96 1, VII | się rozerwać wzięła gitarę z sobą i wyszła na taras, 97 1, VII | rybki skakały w wodzie. Z daleka słychać było wesołe 98 1, VII | lato minęło!~Schodząc potem z tarasu Malwina weszła na 99 1, VII | tam spoczęła i zdjąwszy z głowy biały welum, co ją 100 1, VII | przestała śpiewać, Ludomir z nadto już pełnym sercem, 101 1, VII | między innymi uczuciami z jego raptownym zjawieniem 102 1, VII | łzę, którą wylewasz.~Hałas z przyczyny nadchodzących 103 1, VII | nadchodzących osób, który z daleka usłyszeli, przerwał 104 1, VII | przerwał tę rozmowę. Malwina z pośpiechem wstała, Ludomir 105 1, VII | Ludomir zatrzymując ją z najczulszym dołożył rozrzewnieniem:~- 106 1, VII | porzucaj mnie, nie zostawuj z tą myślą tak okropną, żem 107 1, VII | słowo:~"Niewdzięczny!" - z ust jej się wymknęło, a 108 1, VII | zapomniawszy.~- Niewdzięczny! - z niewypowiedzianym uczuciem 109 1, VII | serca go przyciskając rzekł z zapałem;~- Chyba z życiem 110 1, VII | rzekł z zapałem;~- Chyba z życiem go stracę.~ ~ 111 1, VIII | jadę jutro.~Matko, czemużeś z dziecinnych mnie cierpień 112 1, VIII | uczciwości natychmiast mnie z niej wyrwały. Pókim Malwinę 113 1, VIII | swojego łączyć nie powinna z losem opuszczonego, bez 114 1, VIII | serca trafić umie, jeszcze z nią zachodzące ujrzałem 115 1, VIII | wschodzący księżyc ostatni raz z Malwiną patrzałem! Miliony 116 1, VIII | iskrzyły się sklepieniu, z nią i z Wandą siedliśmy 117 1, VIII | się sklepieniu, z nią i z Wandą siedliśmy w miejscu 118 1, IX | oddarła i łatwo pojąć można, z jakim uczuciem, co następuje, 119 1, IX | niestety? natychmiast ocucony z drogiego omamienia, strącony 120 1, IX | ją i nie pojmiesz nigdy, z jaką okropną męką taiłem 121 1, IX | szczęśliwa; ja, umierając, z przekonania powiem jeszcze: 122 1, IX | Mimo rzewnych łez. które z oczu jej na Ludomira list 123 1, IX | ogniwem więzu. który ją z Ludomirem połączał. Pocieszała 124 1, IX | wewnętrzny wyjawiać i dzielić go z drugimi najpewniejsze były 125 1, IX | jego uczucia, nie cierpiał z jego cierpień, nic tęsknił 126 1, X | się nasze nieszczęście i z najdotkliwszym westchnieniem 127 1, X | mocy miała nad sobą, aby z obojętną niemal postacią 128 1, X | jest w istocie - rzekła z pośpiechem - to ja tylko 129 1, X | pośpiechem - to ja tylko z tego cierpieć powinnam za 130 1, X | mego życia. Nie mogąc więc z pewnością o jego postępkach 131 1, X | mogła. Wanda, która choć z mniejszym doświadczeniem, 132 1, X | wszystko zezwoliła; i siostra z ciotką bojąc się, aby jeszcze 133 1, X | najtkliwszym pożegnaniu z drogimi swymi przyjaciółkami 134 1, X | drogimi swymi przyjaciółkami i z tak lubym jej Krzewinem, 135 1, X | Krzewinem, siadła do pojazdu i z smutnym i ściśnionym sercem 136 1, XI | WARSZAWA~List Malwiny do Wandy~"Z Warszawy, 5 grudnia~Moja 137 1, XI | czemu łatwo uwierzysz, że mi z głębi duszy żal było z Tobą 138 1, XI | mi z głębi duszy żal było z Tobą się rozłączać. Nigdy 139 1, XI | marzeniom, a Frankowskę z bardzo smacznego snu obudził. .~- 140 1, XI | że to godzina, w której z teatru powracają. Pełno 141 1, XI | różnych spotykałam. Każdy z jakiegokolwiek powodu śpiesznie 142 1, XI | krawcami itd. Ponieważ żadnej z moich krewnych nie ma tu 143 1, XI | która bywała w przyjaźni z moją matką i znała mnie 144 1, XI | Malwiny do Wandy~"15 grudnia, z Warszawy~Już nie wieśniaczka 145 1, XI | Warszawy~Już nie wieśniaczka z Głazowa i Krzewina, ale 146 1, XI | Ciebie, moja Wandulu! Więc z wszelkim poważaniem czytaj 147 1, XI | wspominała moją matkę i z wielką uprzejmością o Ciebie 148 1, XI | już niemłoda, łagodność z powagą łączy w swej twarzy; 149 1, XI | dokładając: Jest on jeden z najbogatszych i najzacniejszych 150 1, XI | nie miej za wariatkę), że z pierwszego spojrzenia powab 151 1, XI | własną moją upokorzyła. Z drugą damą i kilku mężczyznami, 152 1, XI | wszędzie pełno. jeśli kiedy z pośpiechu pasztecik jaki 153 1, XI | tych dniach do nas wróci - z uśmiechem dołożyła, z uśmiechem, 154 1, XI | z uśmiechem dołożyła, z uśmiechem, który wyrażał, 155 1, XI | pewnie by się śpieszył z powrotem swoim. Na te słowa 156 1, XI | szeptać i chichotać się; potem z miną, która nie wiem, czy 157 1, XI | świat równać się nie mogą z jedną godziną przepędzoną 158 1, XI | przepędzoną w Krzewinie z tymi, co kocham, z tymi, 159 1, XI | Krzewinie z tymi, co kocham, z tymi, co kochać będę zawsze, 160 1, XI | Malwiny do Wandy~"26 grudnia, z Warszawy~Wando, luba Wando! 161 1, XI | mi dotąd niepojęte.~Wiesz z ostatniego mego listu, że 162 1, XI | publiczność, a damy osobliwie z niecierpliwością dnia tego 163 1, XI | niezmiernie długi zdawał mi się; z jakąś trwogą na ten bal 164 1, XI | trwogą na ten bal pojechałam, z trwogą weszłam do sali i 165 1, XI | weszłam do sali i bardziej z skłonnością do rozrzewnienia 166 1, XI | do rozrzewnienia niżeli z nadzieją zabawy. Ale wkrótce 167 1, XI | uprzejmy szmer pochwały, z którym mnie przywitano, 168 1, XI | rozumiem się być miłą tym, z którymi się znajduję. Pasja 169 1, XI | opuszczona. Tańcowałam wiele i z dobrego serca, nie myśląc 170 1, XI | walcować, ja walcowałam z majorem Lissowskim, który 171 1, XI | wesoło" - różnymi głosami z okrzykiem były powtórzone. 172 1, XI | pomyślał. Tylem nareszcie z jego mowy usłyszała, że 173 1, XI | Te słowa przecież mnie z osłupienia wyrwały. Złożyłam 174 1, XI | wszystko na raptowną słabość z gorąca wielkiego pochodzącą 175 1, XI | była natychmiast wyjechać z tego balu, wyjść z tej sali, 176 1, XI | wyjechać z tego balu, wyjść z tej sali, która przed kwadransem 177 1, XI | mogłam porzucić miejsca, z któregom Ludomira widziała? 178 1, XI | niegdyś... Mówiącego do niej z tym uśmiechem, z tym uczuciem... 179 1, XI | do niej z tym uśmiechem, z tym uczuciem... Ach, Wando, 180 1, XI | nie w Krzewinie? Po cóżem z niego wyjechała? Czemuż 181 1, XI | win Ludomira zapomniawszy z szczerością dawnego przywiązania 182 1, XI | dlaczego (bo pewnie nie z chęci tańcowania), wstałam 183 1, XI | rozumiem, nie pojmuję nic z tego, co się jego losu, 184 1, XI | ciężar i smutek duszy mojej z Tobą podzieliłam! Nie było 185 1, XI | przyjaciela~"30 grudnia, z Warszawy Alfredzie! cóż 186 1, XI | odrzekam się Ciebie na zawsze i z rzędu pierwszych naszych 187 1, XI | nie wyglądał jak kto, co z Chin powraca.~Nowa zorza 188 1, XI | niedoświadczenia łączy w swym ułożeniu z postacią, która zdaje się 189 1, XI | niełatwo zaimponować, Malwina z zimną swoją grzecznością 190 1, XI | że przy niej ani słowa z tych wyrazów, co to surowość 191 1, XI | bynajmniej o mnie nie myśli i z wszelką grzecznością i szczerością 192 1, XI | kobiety? co byście mogły z nami wyrabiać, żebyście 193 1, XI | w Malwinie. Nie wiem, co z tego będzie, bo ona nic 194 1, XI | i przy lewym boku bukiet z świeżych jacyntów cały strój 195 1, XI | tworzyły - i ten bukiet jeszcze z jedyną dobrocią przy kolacji 196 1, XI | chimerom Dorydy dogodzić, która z drugiego końca ogromnego 197 1, XI | czas niebytności Ludomira z opieki go nie spuszczałem 198 1, XI | że miasteczko, w którym z pułkiem stał kwaterą, niedaleko 199 1, XI | smutnym i pomieszanym. Cóż mam z tego wszystkiego wykleić? 200 1, XI | na nas spadają, bo każdy z nas, zacząwszy ode mnie, 201 1, XI | aktorem, a przynajmniej z biedy choć i spektatorem 202 1, XII | których przyjaźń albo krew z Zdzisławem łączyły, pochwalały 203 1, XII | innych już się kochał, i z trwogą pojmowała. że jeszcze 204 1, XII | czytelnika, nie przepisuję.~Wypis z listu Malwiny do siostry~" 205 1, XII | którego on władzy zależy, z najłaskawszym uprzedzeniem 206 1, XII | każdą myśl, każde wrażenie z nim podzielić. Ten brak 207 1, XII | w jakim bądź losie, byle z nim podzielonym; nareszcie 208 1, XII | wytłumaczyć nie można, co z pierwszym rzutem oka się 209 1, XII | pierwszym rzutem oka się tworzy, z pierwszym słowem w serce 210 1, XII | życiu szczęście czerpać z mojego serca? Samotnym, 211 1, XII | widziałam go nieszczęśliwym, tak z głębi duszy nieszczęśliwym, 212 1, XII | duszy nieszczęśliwym, i z litością miłość się w moim 213 1, XII | Tak też jak litość, to z nieba zesłane uczucie, miłość 214 1, XII | czytelnicy tej powieści i z ciężkością pojmą zapewne, 215 1, XII | zajęty, i spodziewając się z tego jakiej korzyści, postać 216 1, XII | strasznie zajętego; ale z jego strony to nie miłość, 217 1, XII | dziadowi, który związku wnuka z panią S*** niesłychanie 218 1, XII | się koło niej kręci, bo (z tą cichą i skromną minką) 219 1, XII | zabierała, łatwo temu uwierzył i z Dorydą w ścisłe wszedł związki, 220 1, XII | ścisłe wszedł związki, by z jej radami i pomocą dokonał 221 1, XII | przyszłości ukazywał związek z księciem Melsztyńskim jako 222 1, XIII | kobiet księżnej i igłę mi z nitką przynieś, żebym tę 223 1, XIII | zaszyć mogła, bo inaczej, z łaski tej niesłychanej niezgrabności, 224 1, XIII | Tymczasem Malwina na zabój z majorem Lissowskim tańcowała, 225 1, XIII | a gdy nieborak Ludomir, z swojej pokuty uwolniony, 226 1, XIII | wesołość księcia Melsztyńskiego z nieuważną obojętnością zwykle 227 1, XIII | dotkliwe, że nie mogąc tańcować z Malwiną do drugiego poszedł 228 1, XIII | jak wiatr suknia i wieniec z szkarłatnych maczków niewypowiedzianie 229 1, XIII | Oczy miał w nią wlepione z tym samym niemal wyrazem 230 1, XIII | się nie wiedzie", że ona z nim nie mogła tańcować; 231 1, XIII | odechciało. Niejeden na to z długą odszedł twarzą, ale 232 1, XIII | rozdawając wszystkie kartki, tę z innymi Ludomirowi podała. 233 1, XIII | obróciło. Przyjaźniejsze z nim obchodzenie się Malwiny, 234 1, XIII | Jak wiadomo, kilka dam z najpierw-szych w społeczeństwie 235 1, XIII | trafność naturalną czując, że i z płci swojej, i z wieku nie 236 1, XIII | czując, że i z płci swojej, i z wieku nie wypadało jej wcale 237 1, XIII | siedziała, ale słowa nie traciła z tego, co każdy, a najbardziej 238 1, XIII | Melsztyński rozpowiadał. Ten nie z przekonania, rozumiem, lecz 239 1, XIII | Malwina zaczęła się żegnać z księżną W*** chcąc już do 240 1, XIII | wiem, że jesteś jedną z grona świętobliwych kwestarek. 241 1, XIII | odmówisz szczęścia dzielenia z sobą tej pobożnej pielgrzymki 242 1, XIII | książę tej pracy nie zadaje - z zimnym nader ukłonem odpowiedziała 243 1, XIII | różnią, abyśmy je kiedy z sobą dzielili.~Co powiedziawszy, 244 1, XIII | społeczeństwa, a których ni z powabu, ni z przekonania 245 1, XIII | których ni z powabu, ni z przekonania nigdy Malwina 246 1, XIV | rzeczywistością zdarzeń tego życia z lubych omamień pierwszej 247 1, XIV | nieraz, mówię, w zupełne i z wielu miar niebezpieczne 248 1, XIV | rady w umysł mój wpojona, z wiekiem stała mi się właściwą; 249 1, XIV | orzeźwiającego powietrza uczuła i z większą odwagą, niż się 250 1, XIV | wsypały. Jadwisia, jedna z najmniejszych, potężną lalkę 251 1, XIV | upewniając, że choć nie z workiem, to jednak jej Limpka 252 1, XIV | Jadzia zaczęła skakać z radości i całe grono się 253 1, XIV | rekreacji. Ochmistrzyni z najczulszym wzrokiem patrząc 254 1, XIV | się zatrudniam. Staram się z młodych lat w umysł ich 255 1, XIV | gruntowne zasady, robię z nich, ile jest w mocy mojej, 256 1, XIV | zwyczajów narodowych, ażeby z dzieciństwa już nauczyły 257 1, XIV | się tym, że są Polkami. Z tak wychowanych panien, 258 1, XIV | nawet, gdyż kilka już panien z mojej pensji poszedłszy 259 1, XIV | można zwyczaju sprowadzania z zagranicy cudzoziemek, by 260 1, XIV | cudzoziemki, które najczęściej z niewielkim nawet staraniem 261 1, XIV | staraniem są wybierane.~Z tego wyszedłszy domu do 262 1, XIV | kazał prosić Malwiny.~- Z kimże mam honor mówić - 263 1, XIV | się przecie wstrzymała i z uśmiechem tylko dołożyła:~- 264 1, XIV | raptownie pochwycony ładunek z 50 dukatami, który na biurze 265 1, XIV | bądź, Malwina, szczęśliwa z tak dobrego podsycenia swojej 266 1, XIV | zerwanych. W kącie gradusy z kwiatami, lecz że zapomniano 267 1, XIV | leżał roztwarty, filiżanka z czokolatą nie dopita, bilety 268 1, XIV | zwierciadłem i właśnie jeden z nowo przyniesionych czepeczków 269 1, XIV | dulietkę lila i kapelusz z koronką - powiedziała panience, 270 1, XIV | powiedz Lazaret, żeby diadem z bzu białego na niedzielny 271 1, XIV | Małwina dała tego dukata, z którym już się więcej nigdy 272 1, XIV | chcąc czasu trawić, uciekła z resztą. Porzuciwszy dopiero 273 1, XIV | Zadzwoniła i wkrótce mnich stary z siwą brodą i uprzejmym spojrzeniem 274 1, XIV | znajdziesz skarby, moje dziecię - z łagodnym uśmiechem odpowiedział 275 1, XIV | cele i co będę mógł zebrać, z radością odniosę.~Malwina 276 1, XIV | które Malwina poznała, że z chóru pochodzić musi, gdzie 277 1, XIV | ofiara ubóstwa dla nędzy. Z rozrzewnieniem podziękowała 278 1, XIV | podziękowała furtianowi, potem z większą czułością niżeli 279 1, XIV | to Ezechiel - nie zawsze z powierzchowności sądzić 280 1, XIV | zgryzota nie trwoży.~Malwina z uczuciem pożegnała starego 281 1, XIV | niezmiernym kołnierzu, z czubem nastrzępionym, aktor 282 1, XIV | dykasteriów, Żyd bogaty, z posępnym czołem bezżeniec, 283 1, XIV | towarzyszyli. Gospodarz domu z serweta w ręku uwijał się 284 1, XIV | taki, wojskowy czy cywilny, z prowincji przybyły szlachcic 285 1, XIV | stanu i możności chętnie i z najlepszym sercem zbiór 286 1, XIV | uczynność rozrzewniła Malwinę i z uniesieniem pomyślała, że 287 1, XIV | jest w duszach polskich z gościnnością starodawną, 288 1, XIV | gościnnością starodawną, z szlachetną odwagą i przywiązaniem 289 1, XIV | nawet nadziei wykorzenić z serca Polaków nie potrafiły.~ 290 1, XIV | serca Polaków nie potrafiły.~Z chlubą i przekonaniem powtarzam 291 1, XIV | współziomków, ale dokładam, że z tej unoszącej własności 292 1, XIV | które poniekąd związek ma z dalszą jej historią.~Obszedłszy 293 1, XIV | starannie i gdzie łóżka, szafa z cynowymi talerzami, stół, 294 1, XIV | Malwina weszła do sadu, który z boków wysokimi stroiszami 295 1, XIV | przy nim kobieta młoda, z płcią takoż śniadawą i czarnymi 296 1, XIV | naprawiała, u nóg ich kadź stała z wodą pełna rybek, w której 297 1, XIV | mała dziewczynka, także z włosami i oczami czarnymi, 298 1, XIV | czarnymi, grzebała drażniąc się z kotem, co na rybki czatował. 299 1, XIV | zakręt Wisły widać było z tego miejsca, łódka wartem 300 1, XIV | postrzegła i dowiedziawszy się. z czym przyszła, wnet ojcu 301 1, XIV | rzekł do córki podrywkę z wody wyciągając - o! kiedy 302 1, XIV | mizerią. Zięć mój i moja Jewa z głodu i nędzy zamarli i 303 1, XIV | błogosławieństw kniaziowi z Melsztyna nie posyłał. Niech 304 1, XIV | posyłał. Niech żyje kniaź z Melsztyna! - czerwoną rzucając 305 1, XIV | tysiączne swoje życzenia łączyła z duszy do błogosławieństw 306 1, XIV | niego uderzał, postrzegłem z drugiej strony płotu człowieka, 307 1, XIV | Worek chciał mi dać swój z pieniędzmi, ale Dżęga nie 308 1, XIV | Zdawało jej się widzieć go z niebezpieczeństwem życia 309 1, XIV | czułość serca dotknęły i z westchnieniem te słowa:~- 310 1, XIV | jakże ją musi kochać! - z ust jej się wymknęły.~Zarumieniła 311 1, XIV | dawnej budowy rozchodził, z tego ją przecie roztargnienia 312 1, XIV | czekając spokojnie, rychło kto z przechodzących jałmużnę 313 1, XIV | pomnożyło skłonność do dumania, z którą weszła do fary. To, 314 1, XIV | którymi ją martwił, znikły z pamięci a Ludomir dobroczynny 315 1, XIV | wszechrzeczy; dziękowała Bogu z zachwyceniem za uczucie 316 1, XIV | zatrzymał się i ładunek z monetą wrzucił w worek, 317 1, XIV | miała spuszczoną, podniosła, z niewypowiedzianym wyrazem:~- 318 1, XIV | wskrzesiła, i gdy Ludomir z tym tonem, co do jej serca 319 1, XIV | jak szczerze go kocha, z tąż szczerością jej właściwie 320 1, XIV | ją odrażały, a o których z własnym zadziwieniem w tej 321 1, XIV | Malwina wstała, Ludomir z zachwyceniem oczy miał w 322 1, XIV | by podług tego Malwinę z kościoła wyprowadzić; ale 323 1, XIV | pełna ludzi, koni, wozów z pompami, żołnierzy, była 324 1, XIV | tłumie postrzegła, która z wielką pracą przedrzeć się 325 1, XIV | między konie, ludzie, dyszle z niebezpieczeństwem życia 326 1, XIV | spotkawszy dorożkę wsiadła w nią z Frankowską i do domu zawieźć 327 1, XIV | Czułość i wdzięczność Ludomira z niewypowiedzianym szczęściem 328 2, XV | rozkwiliło, znowu przewidywała z uniesieniem jego radość 329 2, XV | dłużej usiedzieć; wstała z ściśnionym sercem postrzegłszy 330 2, XV | wiem, że stąd odchodząc z nieco zranionym sercem te 331 2, XV | przywiązaniem." I to wymówiwszy z smutniejszym wyrazem, niż 332 2, XV | smutniejszym wyrazem, niż z jego ułożenia wypada, uciekł 333 2, XV | córki się dobijało, acz z uprzedzeniem ojca i próżnością 334 2, XV | zgadzała się była do tej chwili z wolą ojca, który nigdy nikogo 335 2, XV | często ledwie domyślała, i z obojętnym wzrokiem poglądała 336 2, XV | przyszłych chwil nie zgłębiając z wdzięcznością słodyczy przytomnych 337 2, XV | najszlachetniejszych duszy udziałem. Z dziecinnych lat będąc w 338 2, XV | ojcu szukała przyjaciela, z nim chciałaby była podzielić 339 2, XV | serca, która jest jedną z najdotkliwszych boleści. 340 2, XV | niej znano, jedyne uczucie, z którym w każdej okoliczności 341 2, XV | sentyment w dzieciństwie z matczynym była mlekiem wyssała. 342 2, XV | którymi szlachetna dusza Taidy z ojczyzną najmocniej się 343 2, XV | winniśmy ochronę reszty wojska: z garstką ludzi zatrzymał 344 2, XV | przypłacił: okryty ranami, z placu bitwy był wyniesionym 345 2, XV | potajemnie ślub wzięła z Ludomirem i unikając gniewu 346 2, XV | gniewu ojca natychmiast z mężem ujechała z Warszawy.~ 347 2, XV | natychmiast z mężem ujechała z Warszawy.~Ledwo ten krok 348 2, XV | niesprawiedliwy zniknął z jej oczu, a ojciec zażalony 349 2, XV | oczu, a ojciec zażalony z prawem nieprzełamanym, jakie 350 2, XV | kryć się ustawnie, nieraz z niebezpieczeństwem życia, 351 2, XV | odludnych krainach, obnażoną z wygód, dostatków, zbytków, 352 2, XV | na jej ręku, zabierając z sobą do grobu, cokolwiek 353 2, XV | smutniejsza Taida kamień z takowym napisem położyła: " 354 2, XV | utrapień wszystkich Taida z rozkoszą przewidywała. Czując 355 2, XV | nie odmawiaj mi go, abym z błogosławieństwem Ojca na 356 2, XV | świata umieram! Ale umieram z rozkoszą w nadziei, że śmierć 357 2, XV | potrafiła w nim przytłumić. Z głębi duszy darował i zaniechał 358 2, XV | na świecie. Odebrał wnuka z rąk tych, którzy dotąd mieli 359 2, XV | zatrudnień i miłości jego. Wrócił z tym dziecięciem do Warszawy 360 2, XV | tego czasu nigdy się już z nim nie rozłączył, imię 361 2, XV | źle go trak tuje - rzekła z uśmiechem księżna W*** i 362 2, XVI | litość, nagły zaś wyjazd jego z Warszawy w smutne jakieś 363 2, XVI | Wysypała je i wtedy ładunek z monetą, któren w wilią był 364 2, XVI | i wylew zmartwień swoich z zupełną, ile miarkować mogła, 365 2, XVI | któremu raptowny jego odjazd z Warszawy już w sercu swoim 366 2, XVI | swoim wybaczała, rozumiejąc z wielkim uprzedzeniem, że 367 2, XVI | jest w sieni i chce się z nią samą widzieć. Jak weszła, 368 2, XVI | Cygana, który szczupaka z swego połowu w podarunku 369 2, XVI | mogła Malwina dowiedzieć się z tych wszystkich wiadomości 370 2, XVI | Cyganeczkę i służący, co z nią chodził, wróciwszy doniósł 371 2, XVI | wzbudzał w niej politowanie; z osobliwszym staraniem przez 372 2, XVII | godzi się podobno naśmiewać z bliźniego, a przy tym lube 373 2, XVII | zapędzać się opisywania. Więc z tych ciekawych komerażów, 374 2, XVII | przyszłego małżonka swego. Z dzieciństwa razem wychowani, 375 2, XVII | roku wasz sławny Ludomir z pułkiem swoim w okolicy 376 2, XVII | rozkazy Florynki gotowa, kosze z fruktami i cukierkami co 377 2, XVII | i cukierkami co tydzień z Warszawy dla niej przyjeżdżały; 378 2, XVII | kuzyn bardzo daleko. Co by z tego było wypadło, Bóg raczy 379 2, XVII | tylko gwałtem szukał kłótni z Ludomirem. Mówią o pojedynku, 380 2, XVII | księcia Melsztyńskiego, który z Warszawy, rozumieć by można 381 2, XVII | i w najlepszej harmonii z panem młodym być się zdaje.~ 382 2, XVII | młodym być się zdaje.~Może z całej tej historii będziesz 383 2, XVII | treść jego Dorydzie, by z nią naradzić się, jak by 384 2, XVII | Melsztyński był zabrał znajomość z Florynka, Malwina takoż 385 2, XVII | liście Alfreda dobrych się z tego spodziewając skutków. 386 2, XVII | wyjechał, ale dokąd i po co - z znacznym dodała uśmiechem - 387 2, XVII | się major Lissowski list z kieszeni dobywając. - Dziś 388 2, XVII | który właśnie tego pragnął, z obojętną miną i bynajmniej 389 2, XVII | książę Melsztyński stał z pułkiem koło Jeziorowa, 390 2, XVII | podróży było widzenie się z matką nieszczęśliwą i tym 391 2, XVII | niej uczyniła wrażenie. Z żałośnym rozrzewnieniem 392 2, XVII | wielkim świecie) zabierał z sobą jedno z tych tysiącznych 393 2, XVII | świecie) zabierał z sobą jedno z tych tysiącznych omamień, 394 2, XVII | niekiedy w życiu doznał i które z żalem widzą się mijające, 395 2, XVII | szczęśliwymi, ale dlatego, że żaden z nich nie pozostał użytek.~ 396 2, XVII | wytłumaczyć nie mogła, ustawnie ją z domu wypędzała i gdy większą 397 2, XVII | i zmęczona niesłychanie, z tą smutną myślą kładła się 398 2, XVII | wzburzoną, spokojnie korzystać z każdej chwili mogła, dobrą 399 2, XVII | którym już nie jak dawniej z obojętną spokojnością chwil 400 2, XVII | doznawała ustawnie.~Jednym z okropnych skutków miłości 401 2, XVIII | Melsztyński wrócił do Warszawy z tym samym zajęciem, z równym 402 2, XVIII | Warszawy z tym samym zajęciem, z równym zapałem ku Malwinie, 403 2, XVIII | równym zapałem ku Malwinie, z jakim był odjechał; ale 404 2, XVIII | unikała okazji znajdowania się z nim sam na sam, w której 405 2, XVIII | wiadomość o jego intrydze z Floryną ulgą niemal stała 406 2, XVIII | życzący mocno związku jej z wnukiem kilkakrotnie był 407 2, XVIII | osobliwej przyczyny i gdy Wanda z szczerością swoją przekładała 408 2, XVIII | czasach i dziejach rycerskich. Z większą żywością, niż ją 409 2, XVIII | była jeszcze życia obnażyła z czarujących omamień i ckliwej 410 2, XVIII | nawet i nagannym!~Malwina z obfitości przekonania wymówiła 411 2, XVIII | stworzona, chwyciła się z największym zapałem tego 412 2, XVIII | zręczności wrodzonej. Kobiety z uniesieniem przewidywały 413 2, XVIII | prawdziwym jest urojeniem - z westchnieniem rzekł Ludomir - 414 2, XIX | który zalotność łącząc z odwagą nieraz (wróciwszy 415 2, XIX | odwagą nieraz (wróciwszy z zwycięskich bojów) chodząc 416 2, XIX | nastąpić miała i której wojsko z kwiatu młodzieży złożone 417 2, XIX | kwiatu młodzieży złożone z chciwością sławy i przywiązaniem 418 2, XIX | między krociami wdzięków, z których każdy zdawał się 419 2, XIX | ujmującą kibić Malwiny; bukiet z róż najświeższych przy boku 420 2, XIX | własnością zwycięzcy turniei. Z rąk Mai-winy oddany, nieskończonej 421 2, XIX | rządzących i dla tych, co z urodzenia lub wieku prawo 422 2, XIX | wywróżyć nosił na tarczy kometę z napisem:~"Świetna i rzadka". 423 2, XIX | dołożyli napis: "Bądź co bądź." Z dzieciństwa przyjaźń najczulsza 424 2, XIX | godło dwie ręce złączone z napisem: "W szczęściu i 425 2, XIX | czarnym polu krzyż i róża z napisem: "Miłość nadzwyczajna 426 2, XIX | drugiego kwiat myślą zwany, z napisem: "Chyba z życiem 427 2, XIX | zwany, z napisem: "Chyba z życiem ją stracę" Te tajemnice 428 2, XIX | ta, o której myśl "chyba z życiem stracić" można! - 429 2, XIX | Sanguszko i Lew Sapieha, z dziecinnych ledwo lat wychodząc ( 430 2, XIX | wiosnę), wstępując w życic z tą nie-wiadomością nieszczęść, 431 2, XIX | nie-wiadomością nieszczęść, z tą czarującą nadzieją (najdroższym 432 2, XIX | od śniegu rżały pod nimi z zapału i niecierpliwości, 433 2, XIX | tarczach wschodzące słońce z napisem: "Sławę i szczęście 434 2, XIX | niepodobną byłoby imię każdego z nich pamiętać lub wyszczególnić 435 2, XIX | wieńce, laurowy i oliwny, z napisem: ,,W obydwóch obywatel", 436 2, XIX | pancerz, a szarfa szkarłatna z ramienia przez piersi na 437 2, XIX | grzywę wiatrom puściwszy, z zakrzywionymi nozdrzami, 438 2, XIX | nozdrzami, pełen ognia, czekał z niecierpliwością, rychło 439 2, XIX | został i młody Radziwiłł z poważnym Denhoffem najpierwsi 440 2, XIX | najpierwsi się spotkali. Z zimną odwagą Denhoff wytrzymał 441 2, XIX | rycerzom myśli i krzyża z różą. Konie ich, w tej gwałtownej 442 2, XIX | zwycięstw.~Ostroróg po dwakroć z Adolfem potykali się i dwakroć 443 2, XIX | usilnie pragnęli spotkać się z samym Ludomirem. Ludomir 444 2, XIX | samym Ludomirem. Ludomir z Melsztyna, zwycięzca już 445 2, XIX | zwycięzcą turniejów i łańcuch z rąk Malwiny odebrać, gdy 446 2, XIX | przyłbica tego nie dozwalała, z powierzchowności zręczność 447 2, XIX | Melsztyńskiego, przewidywały z politowaniem, że i rycerz 448 2, XIX | ktoś jeszcze śmiał spór z nim wieść o nie, całą zapalczywość 449 2, XIX | Melsztyńskiego wzbudziły. Z spuszczoną także przyłbicą, 450 2, XIX | trafiła go nieszczęśliwie i z strzemion podniósłszy o 451 2, XIX | sobie przestrogi. porwał się z ziemi i w najpopędliwszym 452 2, XIX | przyjął wyzwanie i zsiadłszy z konia do bliższego boju 453 2, XIX | gdzie damy siedziały, zebrał z ziemi bukiet Malwiny i w 454 2, XIX | księcia Melsztyńskiego i z walecznością nadzwyczajną 455 2, XIX | natychmiast oręż jego i bukiet z róż u nóg Malwiny złożył. 456 2, XIX | turniei.~Książę Melsztyński z tą szczerością, która jest 457 2, XIX | zarzucać, niezręcznością, która z tego zmieszania pochodziła, 458 2, XIX | puklerz swój zasłonił znowu, z uszanowaniem odebrał łańcuch 459 2, XIX | uszanowaniem odebrał łańcuch z rąk Malwiny, z uniesieniem 460 2, XIX | odebrał łańcuch z rąk Malwiny, z uniesieniem bukiet z róż, 461 2, XIX | Malwiny, z uniesieniem bukiet z róż, którego Malwina nie 462 2, XIX | przy nogach jej zostawił i z głębokim westchnieniem, 463 2, XIX | ścigała każdy jego obrót, oczu z niego nie spuszczała i gdy 464 2, XIX | westchnienie rycerza, które z głębi duszy jego pochodzić 465 2, XIX | gdy odebrawszy łańcuch z jej rąk pożegnał ją i zniknął 466 2, XIX | przechodziemy koło osoby, która z powierzchowności pogodną 467 2, XIX | duszę jej nieszczęśliwą.~Z placu gonitw całe społeczeństwo 468 2, XX | łachą znalazła. Ta ulica, z jednej strony wysokim lipowym 469 2, XX | lipowym szpalerem brzeżona z drugiej strony do samej 470 2, XX | chcieć wypędzić okropność z serca Malwiny, a słodką 471 2, XX | kapelusz zdjęła, by lepiej z powietrza korzystać. Wietrzyk 472 2, XX | Wietrzyk igrał w jej włosach i z białym muślinem, którym 473 2, XX | postrzeżeniem figury idącej ku niej z końca ulicy; lecz wkrótce 474 2, XX | Malwiny i wlepiwszy w nią oczy z trwogą czekał, rychło ona 475 2, XX | ostatniej rozpaczy.~Nosidła z gałęzi zrobili naprędce, 476 2, XX | książę Melsztyński, którego z obłąkania za wariata brać 477 2, XX | konia i przy powozie jechał z sercem jak strwożonym, to 478 2, XX | Ludomir mało go nie udusił z radości ściskając go po 479 2, XX | ją jeszcze, co niestety, z rozpaczą przewidywał Ludomir, 480 2, XX | rozkaz miał wymaszerowania z Warszawy.~ ~ 481 2, XXI | do Wandy~"30 maja 18.., z Warszawy~Nie dziw się, luba 482 2, XXI | odjęła i podczas której z bliskam śmierć widziała. 483 2, XXI | zatrzymały. Ale po wyjściu z niebezpieczeństwa wielkie 484 2, XXI | mogę; ale wkrótce złączona z Tobą wynurzę Ci to biedne 485 2, XXI | księżycowy go oświecał, a z ciemnot nocy zdawał się 486 2, XXI | Wando! widmo to okropne z pamięcią moją się wróciło 487 2, XXI | jest przestępstwem ofiarę z siebie czynić dla wdzięczności, 488 2, XXI | zachorowałam, książę Melsztyński z pułkiem swoim, tak Jak wszyscy 489 2, XXI | straż już się kilka razy z nieprzyjacielem potykała 490 2, XXI | pomocną mi być może, i w tym z życzeniem mego serca się 491 2, XXI | lubego wrócić Krzewina. Może z wami, może przy was odzyskam 492 2, XXI | bo może by mi przyszło z boleścią widzieć, że wzięło 493 2, XXII | Rozdział XXII ~WYJAZD Z WARSZAWY~Niedługo po napisaniu 494 2, XXII | czas niedługi. U nas wojsko z ojców, braci, synów, kochanków, 495 2, XXII | niedostatek, obnażenie z wszelkich pomocy i wróżbę 496 2, XXII | długiego zboczenia, które się z obfitości serca mego wylało 497 2, XXII | tylko w świecie posiada, z tą samą gorliwością oddaje 498 2, XXII | dla niej uczuciem: rozmowy z siostrą tysiącznie powtarzane 499 2, XXII | i wynurzania, w których z ufnością zupełną troski, 500 2, XXII | Ciężko by nawet wytłumaczyć, z czego się ten dar tworzy;