Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library | ||
Alphabetical [« »] aktorek 1 aktorem 1 albo 9 ale 285 alem 3 ales 1 alez 1 | Frequency [« »] 312 jak 306 o 292 malwina 285 ale 266 a 251 ja 230 tym | Maria Wirtemberska Malwina IntraText - Concordances ale |
Tom, Rozdzial
1 1, I | musiał dobrze odświeżyć. Ale, mój ty luby tchórzu - dalej 2 1, I | siostry - nie komarów podobno, ale grzmotów raczej się boisz! 3 1, I | Marysia, dziewczyna służąca - ale ze strachu żelazko upuściłam 4 1, I | to wszystko nic nie jest, ale ja wam opowiem krótko moje 5 1, I | który wszystkie miał zalety, ale od urodzenia nic jeszcze 6 1, I | szczęściem stało się dla mnie, ale wypełnienie którego każdy 7 1, I | nikogo mną samym zatrudniać; ale rozkazowi twojemu, pani, 8 1, I | starodawnego zamku nie mamy, ale do domu swojego przynajmniej 9 1, I | natychmiast już nie na pocztę, ale z obydwiema siostrami do 10 1, II | jest nieczynność skazana.~Ale dosyć o tym, co Ciebie aż 11 1, II | mojej nigdy się nie wymaże. Ale, Matko kochana, zdaje mi 12 1, II | wydzieram. Nie wiem dlaczego, ale tu lżej oddycham, powietrze 13 1, II | których tu jest tysiącami, ale noc całą spać nie mogłem; 14 1, II | już nie blada jak wczora, ale świeża jak zorza, odziana 15 1, II | nad wszelkie wyrazy!... Ale Ludomir, jeszcze przed urodzeniem 16 1, III | wprawdzie kochać go nie mogła, ale żadnej mu przyczyny nie 17 1, III | zasmuciło i zatrwożyło Malwinę, ale szczęściem natura była jej 18 1, III | nie tylko losy przekorne, ale i najszczęśliwsze dole obmierzłą 19 1, III | Malwiny nie tylko znośnym, ale często nawet i przyjemnym. 20 1, III | rzeczy i sądzenia o ludziach.~Ale cały dzień czytać nie można; 21 1, III | widząc się samą, zawsze samą. Ale młody wiek, wiek, w którym 22 1, III | pobiegła tam jak najspieszniej; ale mimo modłów jej szczerych, 23 1, III | zdała się naówczas Malwinie; ale dołożyć mogę, że dobra i 24 1, IV | pewnie zepsuć się nie mogła. Ale niech Ciocia jeździ, niechaj 25 1, IV | Malwiny jeszcze grzeczniejszy. Ale, ale. Malwina prosi, błaga 26 1, IV | jeszcze grzeczniejszy. Ale, ale. Malwina prosi, błaga Cioci, 27 1, IV | wysoki, śliczne ma zęby, ale rzadko się śmieje (co zdaniem 28 1, IV | się nie tylko wzrokiem, ale sercem czytać; jednak nie 29 1, IV | wiem, jak on to czynił, ale wciąż na Malwinę patrzał 30 1, IV | pewnie tego nie uważała, ale ja dobrze uważałam... I 31 1, IV | jest rzeczą przyzwoitą. Ale ja stąd widzę, jak Ciocia 32 1, IV | com chciała w nim opisać. Ale przyjedź tylko jak najprędzej 33 1, IV | smutniejszą ją znajduję; ale widząc w niej jakąś odmianę 34 1, V | siostrzenice z duszy kochała, ale dla Malwiny miała ledwo 35 1, V | nad wszystko przenosiła, ale które, oprócz w książkach, 36 1, V | przymiotów łączyła niektóre wady. Ale ponieważ składność do tego 37 1, V | często wiodły po miłej, ale błędnej krainie omamienia. 38 1, V | widziała. nie wiem, czy lepiej, ale inaczej jak wszyscy, co 39 1, V | albo zażartowania z kogo, ale w tym łatwo się zawsze wstrzymywała. 40 1, V | dobrą, właściwie dobrą. Ale Malwina była kobietą! Mając 41 1, V | podobania się byłyby jej wadami. Ale te może przebaczonymi jej 42 1, V | płeć zwykle trochę bladą, ale radość i zabawa umiały twarz 43 1, V | wybawiciela ukochanej sobie pani; ale Marcin, stary kamerdyner, 44 1, VI | rzeczą w życiu być kochanym. Ale ja dokładam, że kochać jest 45 1, VI | jestestwa nie tylko w ważnych, ale i w najdrobniejszych okolicznościach 46 1, VI | rozrzewnieniem wszystkim dziękowała, ale ulubioną swoją Wandę najczulej 47 1, VI | najświetniej imieniny twoje, ale nic nie mogłam wynaleźć 48 1, VI | zaczęła szukać Ludomira, ale w tłoku kryjącego się nie 49 1, VI | bała, że ją chce porzucić. Ale to zapewne z przezorności 50 1, VII | zajęcia się nią Ludomira. Ale ten dzień minął. Niestety! 51 1, VII | z przytomności Ludomira, ale te kilka słów wyrzeczonych 52 1, VII | przyszłe moje zesłać lata, ale, Boże litościwy, broń mię 53 1, VII | nowych używać rozkoszy. Ale powszechna ta radość, zamiast 54 1, VII | wiedziała, co ma odpowiedzieć, ale oczy podniósłszy na Ludomira 55 1, VIII | zatrzymują mnie w Krzewinie, ale uczciwość jechać każe; jadę 56 1, VIII | potrafię list mój dokończyć, ale teraz nie jest w mojej mocy 57 1, VIII | zawsze w sercu Ludomira! Ale wybacz, Matko! wybacz... 58 1, VIII | spokojność ważył i szczęście. Ale gdym dziś rano dostrzegł 59 1, IX | rozkoszy zalały serce moje. Ale niestety? natychmiast ocucony 60 1, IX | Malwina nie powinna być moją.~Ale, Malwino, wierzaj mi, wierzaj, 61 1, IX | miłość moja: nie występny, ale nieszczęśliwy Ludomir niegodzien 62 1, IX | kochać anielskiej Malwiny, ale nieszczęśliwy Ludomir nie 63 1, IX | opuściła mnie zupełnie. Ale, Malwino, jeśli wyznanie 64 1, IX | żadnego nie kryj występku, ale w jakiej bądź okoliczności 65 1, IX | mogę? Jedną jedyną ofiarę, ale która wszelkie inne przewyższa, 66 1, X | tylko odjazdem na chwilę. Ale gdy dnie, godziny, okoliczności 67 1, X | żadnym nie czytałam romansie. Ale wszelako zapomnieć nie mogę, 68 1, X | tylko był awanturnikiem.~Ale te ostatnie słowo boleśnie 69 1, X | przyjmowaniu go w mój dom. Ale jeśli też tak nie jest, 70 1, X | drodze Malwinie towarzyszyć, ale tak młodą jeszcze Wandę 71 1, X | słuchać tych rad nie chciała, ale nareszcie widząc, że tym 72 1, XI | mogła jak moją lubą Wandę. Ale o tym już dawno wiesz, więc 73 1, XI | Trwoga mnie jakaś objęła, ale tymczasem pojazd toczył 74 1, XI | wieśniaczka z Głazowa i Krzewina, ale elegantka we wszystkie elegancje 75 1, XI | nas i tam nie przyjęto. Ale na moje nieszczęście właśnie 76 1, XI | najgrzeczniej przywitał; ale nic nie wiem, co mi mówił, 77 1, XI | wścibski trochę wprawdzie, ale jednak najlepszy w świecie 78 1, XI | może - rzekła Doryda. - Ale teraz co zima się zaczęła 79 1, XI | nie mam do tego przyjazdu, ale wiele dam mnie przerwało, 80 1, XI | bo dobre też to dziecko, ale wszelako kobiety i jemu, 81 1, XI | kroku do tego nie uczyni? Ale jednak ciekawa jestem ten 82 1, XI | wielkim cudem tu znajdują. Ale czegóż Ci o nim tyle piszę. 83 1, XI | niżeli z nadzieją zabawy. Ale wkrótce mnogość ludzi, światła, 84 1, XI | wszystkie uczynić uwagi. Ale w pierwszej chwili ta jedyna 85 1, XI | zdawała mi się zaćmioną. Ale, Wando, moc jakaś ukryta 86 1, XI | boleścią są naznaczone. Ale, Wando, słuchaj dalej. Wlepione 87 1, XI | nie potrafi cię zapomnieć!~Ale. Wando, wytworny komplement 88 1, XI | bym była mu odpowiedziała, ale Doryda czasu mi do tego 89 1, XI | myślałam przed kilką minutami, ale i mnie się trafia czasem 90 1, XI | Lissowskiego, nie tańcować, ale płakać byłabym rada. Ludomir 91 1, XI | wczorajszego wieczora.. Ale niestety! drobne czasem 92 1, XI | losu, jego postępków tycze! Ale pamiętam, żem mu życie winna, 93 1, XI | opuszczona cierpieć potrafi, ale nigdy ni słowem, ni postępkiem 94 1, XI | nawet kiedykolwiek znała.~Ale, Wando, czas ten list, i 95 1, XI | utaić najmniejszego uczucia. Ale odtąd starać się będę... 96 1, XI | elegantów wymazanym zostaniesz. Ale ponieważ spodziewam się, 97 1, XI | Uprzejma i naturalnie wesoła, ale młodzież naszą doskonale 98 1, XI | niewolnikiem jej wdzięków został. Ale któż by też na tym balu 99 1, XI | na rękę naszej Dorydzie; ale tym lepiej dla mnie, będzie 100 1, XI | złożyła tę nagłą zmianę, ale mnie coś wszystko się zdaje, 101 1, XII | Malwina to wszystko przyznaje. Ale Ludomir kochał Dorydę, nim 102 1, XII | kochać na świecie mogła.~Ale żeby lepiej dać poznać sprzeczne 103 1, XII | kobiety mnie przekłada, ale zajęcia jego uprzejmością 104 1, XII | moja była tkliwa, czuła, ale raczej stworzona, żeby nieszczęście 105 1, XII | którym się raz kochała; ale niechaj raczą trochę mieć 106 1, XII | romansową doskonałością, ale jestestwem prawdziwym i 107 1, XII | rozumieją strasznie zajętego; ale z jego strony to nie miłość, 108 1, XII | miała w przedsięwzięciu, ale chęć przecięcia węzła, który 109 1, XIII | pierwszego walca zamówić, ale nieszczęściem wstając stołkiem 110 1, XIII | brała codzienne trafy życia, ale tego wieczora, nie wiem 111 1, XIII | się widząc się tak ładną, ale w ten moment, nie wiedzieć 112 1, XIII | wtedy już nie swoją tylko, ale i twarz ujrzała Ludomira, 113 1, XIII | jeden taniec rad bym oddał, ale nikt mnie nie chciał i nic 114 1, XIII | z długą odszedł twarzą, ale Ludomira najzupełniej się 115 1, XIII | na wieki nie wymazane.~Ale litościwa dobroć o tym może 116 1, XIII | miejscu swoim siedziała, ale słowa nie traciła z tego, 117 1, XIV | choć ją bardzo kocham, ale Limpka nie chce iść w worek.~ 118 1, XIV | wiele nauk dawać mogła, ale od tego są nauczyciele, 119 1, XIV | już nie będzie można!~- Ale kwestarka młoda i ładna - 120 1, XIV | sofie gitara w formie liry, ale kilka stron zerwanych. W 121 1, XIV | elegantka znów ją przerwała.~- Ale, ale, ty podobno dla ubogich 122 1, XIV | znów ją przerwała.~- Ale, ale, ty podobno dla ubogich 123 1, XIV | mieli mnie towarzyszyć, ale odechciało mi się tego, 124 1, XIV | odpowiedział staruszek - ale chciej odpocząć sobie trochę 125 1, XIV | przerwał odnosząc szczupłą, ale chętnie daną kwotę, którą 126 1, XIV | własnością moich współziomków, ale dokładam, że z tej unoszącej 127 1, XIV | dzieci sierotami na ziemi, ale Bóg dobry, który i o Cyganach 128 1, XIV | zapewne wariat być musi, ale że nikomu nie szkodził, 129 1, XIV | robi, co mu się podoba. Ale wczoraj w wieczór cóż się 130 1, XIV | taki gałgan utracił... Ha, ale, moja imość kochana, każdy 131 1, XIV | mi dać swój z pieniędzmi, ale Dżęga nie chciał przyjąć, 132 1, XIV | nieszczęśliwym zapewne, ale nie wariatem sądziła. Zdawało 133 1, XIV | z kościoła wyprowadzić; ale Malwina, przestraszona, 134 1, XIV | przyjechawszy położyła się zaraz, ale nieprędko zasnąć mogła. 135 1, XIV | spokojność od niej odsuwał. Ale cieszyła się myślą, że co 136 2, XV | rozumiał, że jest w gorączce; ale świeżość cery i żywość wzroku 137 2, XV | męki wytrzymała Malwina. ale nareście nie było w jej 138 2, XV | ciebie zatrzymywać mogły, ale nikt bardziej jak ten biedny 139 2, XV | coś na to odpowiedzieć, ale księżna jej znowu przerwała 140 2, XV | też litować się nad nim; ale, jak zwykle, bliższą była 141 2, XV | nie mogłam tego uczynić, ale teraz, jeśli zechcesz, mogę 142 2, XV | urodzoną być się zdawała; ale któż na stałość szczęścia 143 2, XV | byłaby kochała zapewne, ale nieszczęśliwą kochać nad 144 2, XV | czas naszym cofania się. Ale drogo tę chwałę przypłacił: 145 2, XV | nich dziełem jednej chwili; ale Ludomir, znając wszystko, 146 2, XV | widzenia Taidy w tej mierze. Ale niestety! nadto prędko ukaraną 147 2, XV | które ten przymus podwajał. Ale Ludomir nadto dobrze umiał 148 2, XV | wybacz winnej bez wątpienia, ale też zbyt nieszczęśliwej 149 2, XV | opuszczona od świata umieram! Ale umieram z rozkoszą w nadziei, 150 2, XV | reszty swego opowiadania, ale Malwina uprosiła ją, by 151 2, XVI | ładunek został obróconym. Ale do kogo sam list był pisanym? 152 2, XVI | tajemnicom tym i skrytym żalom, ale Malwina pamiętała Ludomira 153 2, XVI | mówiła - szukając czegoś, ale nie wiem dobrze czego, bo 154 2, XVI | się, czego oni szukali; ale pono jakiegoś papieru, bom 155 2, XVI | wszystkich wiadomości Róziulki, ale mimowolnie zajmując się 156 2, XVI | Dżęgi sama u niego była, ale go nie widziała, tylko od 157 2, XVII | pisał, mój królu! To prawda; ale wiesz co, o to nie gniewaj 158 2, XVII | dlatego lubiłbym pisać.~Ale dziś mnie jakaś ochota napadła, 159 2, XVII | opisywania ciekawych karykatur. Ale nie godzi się podobno naśmiewać 160 2, XVII | wypadło, Bóg raczy wiedzieć. Ale szczęściem lub nieszczęściem, 161 2, XVII | Bardzo raptownie wyjechał, ale dokąd i po co - z znacznym 162 2, XVII | byłaby na Malwinę ściągnęła, ale, szczęściem, kobiety zaczęły 163 2, XVII | duszy właściwie stworzony;~ale, co gorzej, nie te same 164 2, XVII | wskrzeszała się w jej sercu, ale to krótkie i przemijające 165 2, XVII | naganną się będzie zdawała. Ale ja proszę tylko o cierpliwość 166 2, XVII | dlatego, że były szczęśliwymi, ale dlatego, że żaden z nich 167 2, XVII | mierze? Nie kochać nigdy... - ale to i żyć nie warto! Kochać... - 168 2, XVIII | Malwinie, z jakim był odjechał; ale bardziej stał się nieśmiałym, 169 2, XVIII | na to była odpowiedziała, ale całe społeczeństwo naówczas 170 2, XVIII | oklaski będą mu najmilszymi, ale trwoga i niespokojność, 171 2, XVIII | westchnieniem rzekł Ludomir - ale kochać ją nad wszystkie 172 2, XIX | lenistwo swoje czasem zabawia, ale prawdziwie rycerskie igrzyska, 173 2, XIX | miękkiej rozsypanych murawie. Ale powiem tylko, że jak lilia 174 2, XIX | Napis był: "Nic zaczepiam, ale bronię.'' Dwóch braci Pogończyków 175 2, XIX | własna w jego sercu wyryły. Ale przyznać trzeba, że ktokolwiek 176 2, XIX | Denhoffa skruszoną została; ale w drugim zapędzie, zapalczywa 177 2, XIX | kopie skruszonymi zostały; ale wszyscy czterej rycerze 178 2, XIX | śmiałych zabiegów tych dzieci. Ale dzirydy, dziecinną ręką 179 2, XIX | natychmiast. Już tu nie igrzyska ale walka prawdziwa nastąpiła. 180 2, XIX | zapomniawszy, że to nie istota, ale wyobrażenie walki być miało, 181 2, XIX | Malwina sama nie wiedziała; ale co jest pewnego, to, że 182 2, XIX | księcia Melsztyńskiego, ale rycerza o czarnej zbroi 183 2, XIX | rycerza o czarnej~zbroi. Ale daremne były to zabiegi, 184 2, XIX | stać by się była chciała. Ale Malwina, która od niejakiego 185 2, XX | łatwo nie za marę okropną, ale za ducha powiewnego. Ławka 186 2, XX | niemal zupełnie opuścił, ale skłonność do rozrzewnienia 187 2, XX | jak trwożliwą dozorczynię, ale że szczęściem przy tchórzostwie 188 2, XX | jego naówczas zawisłe było. Ale doktor postrzegłszy, że 189 2, XXI | jeszcze mnie zatrzymały. Ale po wyjściu z niebezpieczeństwa 190 2, XXI | trwogi mojej była przyczyną. Ale, niestety, od tej chwili 191 2, XXI | serca wytłumaczyć nie mogę; ale wkrótce złączona z Tobą 192 2, XXI | biednej siostry Twojej! Ale, Wando, ty, co od dzieciństwa 193 2, XXI | już mu oddać nie mogła! Ale, o Boże! czyż to jest przestępstwem 194 2, XXI | mnie gniew się Twój kończy, ale chroń wszystko, co kocham, 195 2, XXI | sławę naszych współziomków, ale, niestety, i życie wszystkiego, 196 2, XXI | serce, co sławę umie cenić, ale to serce pewnie, jak i moje, 197 2, XXII | ojczyzny i sławę za godło, ale, niestety, głód, niedostatek, 198 2, XXII | biednych powiedzieć mogła? Ale nie chcę przydłużać i tak 199 2, XXII | czytelnika przepraszam, ale do którego jednak dołożyć 200 2, XXII | najdroższym darem przyjaźni. Ale nie każdy ufność wzbudzać 201 2, XXII | serca mimowolnie czują, ale których rozwaga wytłumaczyć 202 2, XXII | już o nim nie wspominała; ale tym samym milczeniem traf 203 2, XXII | jakimkolwiek bądź gatunku, ale najtkliwiej się użalała 204 2, XXII | mimowolny i niewyraźny, ale przykry jakiś wstręt przymusu 205 2, XXII | ją w Warszawie widywał, ale młodą Wandę pierwszy raz 206 2, XXII | bili się jeszcze, wszak..." Ale na cóż mam tu powtarzać 207 2, XXII | regularnie nas dochodziła. Ale że teraz Bóg zechciał wziąść 208 2, XXII | gościnność była cnotą wrodzoną, ale w przyjęciu młynarki, przyznać 209 2, XXII | okoliczności moja Malwina, ale naprzód ciekawość swoje 210 2, XXIII | czułe twoje serce trwożę, ale nie było w mocy mojej ukryć 211 2, XXIII | jego fałszywą jaką relacją.~Ale w moment ten, gdy los, chwiejący 212 2, XXIII | potrafił Kozaków rozpędzić; ale, niestety, pokłuty i raniony 213 2, XXIII | przyjazdu byłaby znalazła, ale że właśnie w zakątkach tego 214 2, XXIII | jasno, dlaczego to czyni, ale szczerze rozumiejąc, że 215 2, XXIV | natychmiast drogę przedsięwziął. Ale nie mogąc dla słabości tak 216 2, XXIV | raz nie będę powtarzać, ale wypiszę tylko szczegóły 217 2, XXIV | wszystkie szczegóły wchodząc, ale, niestety, żadnej pocieszającej 218 2, XXIV | że śmierci się nie bał, ale zdawał się życiem gardzić 219 2, XXIV | był ludzki i miłosierny, ale z nikim się nie wdawał i 220 2, XXIV | książę tak usilnie szuka, ale rad bym, żeby tak było i 221 2, XXIV | źródłem zmartwień dla niego. Ale co przynajmniej w tym go 222 2, XXIV | niecierpliwość wnuka swego, ale Malwina spokojną będąc względem 223 2, XXIV | jak się tego obawiała), ale miłe rozrzewnienie, jakie 224 2, XXIV | bytności jogo w Krzewinie; ale inaczej widząc w tym jak 225 2, XXIV | wszystkie troski serca swego. Ale w dość krótkiej chwili coraz 226 2, XXIV | Wandy jak może oni sami. Ale upewnić o tym nie mogę; 227 2, XXIV | podług ich życzeń zupełnie, ale nieźle i bez wielkich trudności 228 2, XXIV | szczęśliwą wprawdzie nie była, ale słodka melancholia, rozrzewnienie, 229 2, XXV | bal; wszak prawda, ciociu? Ale i mnie z sobą weźmiesz, 230 2, XXV | oświadczył chęć zostania takoż, ale Malwina dogodziła każdemu 231 2, XXV | których nie ciało spoczynku, ale dusza spokojności i ciszy 232 2, XXV | ciernie natomiast zostawuje.~- Ale, moje dziecię, zbyt jeszcze 233 2, XXV | sobą, puściłem się w drogę. Ale w sercu nosząc zupełne oddanie 234 2, XXV | Monaster nasz w dzikim, ale pięknym nad Dnieprem jest 235 2, XXV | podczas wojny dzieje się, ale nasz klasztor przez swoje 236 2, XXV | od Kozaków był obronił, ale chcąc jak najprędzej przeświadczyć 237 2, XXV | Wiem, żeś tym był dotąd; ale wychowanie niepospolite 238 2, XXV | znajdując w nic żadnej zalety.~Ale to dzikie wychowanie, tyle 239 2, XXV | moim jeszcze się pomnożyła. Ale rozumiejąc, żem szlachetniejszemu 240 2, XXV | mnie już nie w melancholią, ale w dziki i ponury smutek. 241 2, XXV | mnie jednego tyczy się, ale i o innych osobach mówić 242 2, XXV | zbyt może nierozważnym, ale Bóg jeden wie, jeśli nie 243 2, XXV | dobrze podróż wytrzymywał, ale onegdaj, tu dojeżdżając, 244 2, XXV | ciebie i twego przyjaciela; ale zawczasu nic mu nie mów; 245 2, XXV | wiadomości swoich udzielić; ale nie mogąc ich się doczekać 246 2, XXVI | życząc wracać do chorego, ale mocno jednak ciekawy wiedzieć, 247 2, XXVI | czym innym, jak Cyganem! Ale potem o tym, teraz wróćmy 248 2, XXVI | daruj, kniaziu łaskawy; ale bo te jagody były początkiem 249 2, XXVI | wszystkiego. Poziomki to były, ale cośmy lepszego przy nich 250 2, XXVI | domyślił się tego poniekąd; ale kapitana szanując od dzieciństwa 251 2, XXVI | zdawał; zrazu płakał nieco, ale nim do obozuśmy wrócili, 252 2, XXVI | Ludomirek nią się zaraził; ale kapitan nasz, który już 253 2, XXVI | albo dowiedzieć się o nim, ale tej pani dobrotliwej jużem 254 2, XXVI | nie słyszałem Ludomirku; ale jeśli go teraz w tym pięknym 255 2, XXVI | pierwszego się obracając:~- Ale, mości książę, to, co Dżęga 256 2, XXVI | mość dziwić się będziesz, ale, niestety, i gniewać się 257 2, XXVI | się w jego sercu i duszy; ale życząc już najbardziej zedrzeć 258 2, XXVI | rzekł Zdzisław do młynarki - ale zaklinam cię, abyś jak najszczerzej 259 2, XXVI | nadto mu są pamiętne... Ale powiem, że list adresowany 260 2, XXVI | wołając Płomieńczyka... Ale, niestety, daremne były 261 2, XXVI | uczynić tej okropnej ofiary. Ale, niestety, jemu brat życie 262 2, XXVI | bardziej jak kiedykolwiek.~Ale wróćmy się i my do niej, 263 2, XXVI | mięszały się w jej głowie. Ale skoro nieład tych marzeń 264 2, XXVI | najprzyjemniejszymi ożywione farbami. Ale pomieszanie jakieś (któremu 265 2, XXVI | nad postępkiem Malwiny. Ale Ludomir za to, który w każdym 266 2, XXVII | wprawdzie chwil niektórych, ale też krocie nieprzebranych 267 2, XXVII | znajomościami Ludomira. Ale widok wału osobliwie, gdzie 268 2, XXVII | szczęścia po-strzegłem, ale też i źrzódło rozpaczy, 269 2, XXVII | oderwać się zniewoliłem. Ale to słowo z ust Malwiny słyszane, 270 2, XXVII | jej twarzy już można było. Ale~Ludomir, rozumiejąc ją zbytecznym 271 2, XXVII | szczęścia brata chciałem... Ale, Malwino, ujrzałem ciebie, 272 2, XXVII | Karz mnie, każ mi umrzeć, ale nie każ mi od ciebie się 273 2, XXVII | dawna już go posiadasz. Ale przyjmij dzisiaj rękę Malwiny, 274 2, XXVII | łatwiej by mi było je opisać, ale radość i szczęście nadto 275 2, XXVII | raz ujrzał w Warszawie. Ale coś wtedy może wyrzec chciała...~- 276 2, XXVII | wyznanie najszczerszej miłości; ale oddając ci serce bez żadnej 277 2, XXVII | widzieć ciebiem rozumiała; ale błąd to oczu był, a nie 278 2, XXVII | przyciągały mnie ku twemu bratu, ale odrazę niepojętą czułam 279 2, XXVIII| rozmowa Ludomira z Malwiną; ale, niestety, tak mało godzin 280 2, XXVIII| Wrażenie nie wymazane na wieki, ale litościwa dobroć o tym może 281 2, XXVIII| postępkach postrzegała; ale Wanda, mniej jak siostra 282 2, XXVIII| w Wisłę wpadł i utonął. Ale ja jednak do dzisiejszego 283 2, XXVIII| elegancji jeszcze prawa dawała. Ale w kilka lat mniej ładną, 284 2, XXVIII| zaczął do niej palić ofiary, ale, niestety, wkrótce poznał, 285 2, XXVIII| czarującym napełniają szczęściem, ale które zwyczajnie nader krótko