Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
izbie 3
izby 1
j 1
ja 251
jacyntów 2
jadac 1
jade 2
Frequency    [«  »]
292 malwina
285 ale
266 a
251 ja
230 tym
229 od
222 juz
Maria Wirtemberska
Malwina

IntraText - Concordances

ja

    Tom, Rozdzial
1 1, I | ocuciły, i Malwina, widząc mniej bladą i uśmiechającą 2 1, I | strachu nie doświadczyła!~- Ja właśnie kołnierzyk prasowałam 3 1, I | wszystko nic nie jest, ale ja wam opowiem krótko moje 4 1, I | Somorkowej stodołę zapalił , a wiatr duży i bliskość 5 1, I | najpierwsze wzruszenia zawsze prowadziły do litości i 6 1, I | gdyż ta wieśniaczka mlekiem swoim karmiła i od dzieciństwa 7 1, I | wybiegła. Spiesząc, kędy blask łuny prowadził, wkrótce 8 1, I | się mocy duszy, opuściły w ten moment zupełnie; jednak 9 1, I | biegł do niej. Wyciągnąwszy z tego niebezpiecznego miejsca, 10 1, I | szczęśliwie uratowawszy spośród ognia, oddał staraniom 11 1, I | swoim spała. Zawinąwszy w pierwszą płachtę, którą 12 1, I | jeszcze jemu nie znane.~- I ja, i Alisia - rzekła Malwina 13 1, I | teraz domyślam.~- Ach, to i ja się teraz domyślam, kto... 14 1, I | moją siostrą, że ty mnie, a ja ciebie tak z duszy kocham.~ 15 1, I | drugiej matki prosząc, aby zaraz z sobą zabrała, na 16 1, I | lecz na drugą rękę wziąwszy natychmiast już nie na pocztę, 17 1, II | Ujrzałem Malwinę, z okropnej może śmierci wyrwałem, na 18 1, II | z tego miłego więzienia. Ja też, przyznam ci się, niekoniecznie 19 1, III | gdy rodzice umyślili wydać za mąż. Ledwo z dziecinnych 20 1, III | łączył przywar, wywiózł zaraz od familii i znajomych 21 1, III | który rzadko kiedy nawet widywał, więcej o nic się 22 1, III | Te dwa przymioty broniące od nudów (od tej trucizny, 23 1, III | Żywa jej imaginacja wstecz zwracając stawiała jej na 24 1, III | wyryły, ujmującym czyniły przedmiotem i gdy w białą 25 1, III | dzieciństwa szczególnie kochała; będąc wdową i żadnej 26 1, IV | pewnie tego nie uważała, ale ja dobrze uważałam... I to 27 1, IV | tak mało znaczącego, jak ja jestem, jestestwa nie może 28 1, IV | jest rzeczą przyzwoitą. Ale ja stąd widzę, jak Ciocia Ludomirowi 29 1, IV | będzie, jeśli tak powie, bo ja sama, odczytawszy mój list, 30 1, IV | weselszą, czy smutniejszą znajduję; ale widząc w niej 31 1, V | powiem uwielbienie. Rozumiała być doskonałą i prawdziwym 32 1, V | różne sprzeczności: łatwo melancholia zająć mogła, 33 1, V | dowcipny humor pociągał czasem do uśmiechnienia 34 1, V | Malwina czy kocha Ludomira? Ja na to odpowiedzieć nie mogę; 35 1, V | Malwina może i tak zbyt prędko odkryje.~ ~ 36 1, VI | życiu być kochanym. Ale ja dokładam, że kochać jest 37 1, VI | żeby dnia tego zabawić niespodzianą jaką rozrywką. 38 1, VI | blisko pod jej domem od kępy dzieliła, ładny bacik z 39 1, VI | krótkiej chwili na brzeg kępy przewieźli. Idąc czas jakiś 40 1, VI | muzyki, który coraz dalej prowadząc doprowadził nareszcie 41 1, VI | Przyjaźni. Lekka biała szata okrywała i wieniec bluszczu 42 1, VI | przyjaciele, i słudzy, wszyscy ostąpili. winszowali, szczerze 43 1, VI | komuś powinnaś dziękować, bo ja, prawda, żem szczerą chęć 44 1, VI | bym ładu nie była doszła; ja tylko gości pozapraszałam 45 1, VI | rękę, jak żeby się bała, że chce porzucić. Ale to zapewne 46 1, VI | żeby w wodę nie wpaść; ja przynajmniej tak rozumiem.~ 47 1, VII | stały się urokiem, który z nader miłego oczarowania 48 1, VII | pomyślała, że Ludomir mógłby porzucić, pierwszy raz uczuła, 49 1, VII | z nim i słodycz życia by porzuciła. Z trwogą dostrzegała, 50 1, VII | ta radość, zamiast co by miała rozerwać, boleśniej 51 1, VII | z głowy biały welum, co osłaniał, machinalnie wzięła 52 1, VII | daruj!... wybacz... ależ bo ja tak nieszczęśliwy!...~Malwina, 53 1, VII | wstała, Ludomir zatrzymując z najczulszym dołożył rozrzewnieniem:~- 54 1, VIII | ujrzałem Malwinę... Już ja jej widzieć, już jej słyszeć 55 1, VIII | godzina droższą, milszą memu sercu czyniła. W toż 56 1, VIII | na świecie prócz tego, że kocham nad życie, nad siebie, 57 1, VIII | jeszcze może jeden gdybym ujrzał, nic by mnie od niej 58 1, VIII | Dziś w wieczór jeszczem widział, jeszcze ten głos 59 1, VIII | jam wryty stanął. Długom gonił oczyma, potem padłszy 60 1, IX | jakieś trwożliwe natychmiast przeraziło i nie pytając 61 1, IX | to ci przyznaję. Taiłem i nie pojmiesz nigdy, z 62 1, IX | jaką okropną męką taiłem póty, póki siły, póki możność 63 1, IX | zlewają? Żyj szczęśliwa; ja, umierając, z przekonania 64 1, IX | takie dobrodziejstwa cóż ja, niestety, uczynić mogę? 65 1, IX | chybabyś sam chciał mnie wyjawić, nigdy nie będę 66 1, IX | ostatnim ogniwem więzu. który z Ludomirem połączał. Pocieszała 67 1, X | jakiej najboleśniej się czuje. Wtedy przynajmniej 68 1, X | odjazd rzeczy niejasne i ja nawet nic podobnego w żadnym 69 1, X | rzekła z pośpiechem - to ja tylko z tego cierpieć powinnam 70 1, X | jej się pomnożyła. Nic już nie bawiło, nic nie zajmowało. 71 1, X | także na podróż silnie namawiała.~Smutną obojętnością 72 1, X | wymówiła - i wierz, że choć ja niby to trzpiotem tylko 73 1, XI | do woli, a Ty wiesz, jak ja śniegu nie lubię. Wczoraj 74 1, XI | Smutno mi się zrobiło. Ja bez żadnego powodu jechałam, 75 1, XI | nigdzie mnie nie czekano i ja do nikogo się nie śpieszyłam. 76 1, XI | poważaną i im częściej się widzi, tym łatwiej się to 77 1, XI | stało. Wysiadłyśmy tedy i ja, wpół żywa idąc za księżną, 78 1, XI | się nie rozumie. Wszyscy tu po imieniu tylko zowią 79 1, XI | imieniu tylko zowią Dorydą, i ja ci oznajmuję, że nie chcąc 80 1, XI | listach moich także Dorydą zawsze mianować będę.~Druga 81 1, XI | najzacniejszych panów w Polszcze. A ja ci dołożę (tylko mnie nie 82 1, XI | ułożone społeczeństwo i ja. przyznam ci się, niekonieczniem 83 1, XI | Starościc tedy (bo i ja go tak nazywać będę), jak 84 1, XI | stołkami, wiedział, kto ja jestem, skąd, kiedy, jak 85 1, XI | pułkownika imość pani S***, to mogę upewnić, że na przyszły 86 1, XI | oczekiwała. Zaczęli walcować, ja walcowałam z majorem Lissowskim, 87 1, XI | przestała, tłum się otworzył i ja w tym oczekiwanym, ogłaszanym 88 1, XI | uczuciem... Ach, Wando, czemuż ja nie w Krzewinie? Po cóżem 89 1, XI | niego wyjechała? Czemuż ja nie w odludnym Głazowie? 90 1, XI | na księcia już czeka, a ja bez tego nie myślę teraz 91 1, XI | przybiegł prosić mnie w taniec i ja, sama nie wiem dlaczego ( 92 1, XI | poznała. Smutnie zamilkł, a ja, widząc jego zmartwienie, 93 1, XI | plątał, Doryda zrzędziła, ja nie wiem sama, jakem do 94 1, XI | na tym balu właśnie mógł widzieć i nie być jej wdziękami 95 1, XI | szczerze zdaje się to, a jednak ja, niedopiero lis, zgłębić 96 1, XII | jedynie, a tak niepospolicie kochającym! Kochałi 97 1, XII | niepospolicie ją kochającym! Kochał i teraz; przy największym 98 1, XII | mnie nawet poznałaś, ilem ja w Krzewinie Ludomira kochała. 99 1, XII | inaczej było w Krzewinie? Tego ja pojąć nie mogę. Ustawnie 100 1, XII | ostudziło? W czymże bym ja, niestety, mogła mu szczęścia 101 1, XII | zbyt osobliwe może uczucia? Ja sama gorzej się łaję. Nie 102 1, XII | Ludomira w oczach Malwiny, a w jaką wplątać intrygę, 103 1, XII | tajemnicę utrzymywał, zajmowała bez ustanku.~ ~ 104 1, XIII | Ludomir i myślał, że oddawszy już przecie wyrwać się będzie 105 1, XIII | mu kazała, żeby łatwiej było zaszywać tej damie, 106 1, XIII | przysunął się do niej, znalazł na wszystkie tańce do samej 107 1, XIII | czułości i smutku, który tyle ujmował w Krzewinie, a którego 108 1, XIII | natychmiast tym wszystkim, co wprzódy byli zamówili i 109 1, XIII | ostatnią rozwinął, lecz gdy przeczytał, zapłonił się 110 1, XIV | Malwina w tym równie jak i ja myślała i czując jakąś 111 1, XIV | Wstawszy, najuprzejmiej przywitała i kwotę swą w 112 1, XIV | lalu-siów pewnie nie mają, ja im chciała moją dać. choć 113 1, XIV | im chciała moją dać. choć bardzo kocham, ale Limpka 114 1, XIV | uściskała Jadzię i uspokoiła upewniając, że choć nie 115 1, XIV | upokarzający i za najprzykrzejszy. Ja od wielu lat to zatrudnienie 116 1, XIV | od tego nauczyciele, ja zaś moralnością jak najwięcej 117 1, XIV | oto masz swój bilet, bo ja dziś na gitarze grać nie 118 1, XIV | lecz nasza elegantka znów przerwała.~- Ale, ale, ty 119 1, XIV | dla ubogich kwestujesz. I ja miałam kwestować, major 120 1, XIV | trochę w naszym ogrodzie, a ja obejdę tymczasem wszystkie 121 1, XIV | przekonaniem powtarzam i ja za Malwiną, że te szanowne 122 1, XIV | wapnistą przerwą, co stąd widać, i jak zwykle, 123 1, XIV | mu był prze-dał i kazał sobie płacić, bo co ten 124 1, XIV | westchnieniem te słowa:~- Och, jakże musi kochać! - z ust jej 125 1, XIV | Cygana, który ledwo że i wariatką nie osądził widząc, 126 1, XIV | mniemanego wariata jedynie zajmowały i w tak głębokie 127 1, XIV | budowy rozchodził, z tego przecie roztargnienia obudził 128 1, XIV | dowiedziała, i traf, co sprowadził tam, gdzie szczere 129 1, XIV | Ludomir i błędy, którymi martwił, znikły z pamięci 130 1, XIV | swoich, które nieraz tak dziwiły i obrażały, które 131 1, XIV | które czasami od niego odrażały, a o których z 132 1, XIV | kościoła zajęty przeraził natychmiast. Ludomira dostrzec 133 1, XIV | spotkała Ludomira, wziąwszy pod rękę, między konie, 134 1, XIV | niebezpieczeństwem życia wyprowadziła przecie do spokojniejszej 135 1, XIV | moja Malwina, spocznę i ja trochę, nim przyszły zacznę 136 2, XV | kazała zasunąć, bo dzień raził; ledwo były zasunięte, 137 2, XV | i jak mu powie, i kto by wtedy był wziął za rękę, 138 2, XV | milszą jej się zdawała, im boleśniej zmęczyły i niepewność, 139 2, XV | rzekła ta do niej, jak tylko postrzegła - cały dzień 140 2, XV | odpowiedziała.~Te uwagi w smutne wprawiły zamyślenie i księżna 141 2, XV | zamyślenie i księżna żałując, że niechętnie była zmartwiła, 142 2, XV | słyszała, wcześnie ku niemu zajęły. Uwielbiając obrońcę 143 2, XV | dogadzając wolał raczej żywcem w klasztorze zakopać niżeli 144 2, XV | przychylić, przymuszony widzieć tułającą się po odludnych 145 2, XV | cokolwiek do życia przywiązywać mogło.~Ten sam grób stałby 146 2, XV | ciąży), nie przywiązywał był gwałtem do życia póty. 147 2, XV | Codziennie błędne jej kroki tam prowadziły, nieraz zmrok 148 2, XV | jego matce i racz wspomnieć jeszcze niekiedy jako córkę, 149 2, XV | opowiadania, ale Malwina uprosiła , by go nie przerywała, i 150 2, XV | Ludomira nosił, zaleciła, żeby w grobie Ludomira pochowano, 151 2, XVI | historia Taidy boleśnie dotknęła. Dobra Malwina 152 2, XVI | i imaginacja Malwiny tak wkrótce zapędziły, po 153 2, XVI | żywa jej imaginacja łudziła może? O tym później się 154 2, XVI | sposobie rozprawiała, umyśliła odsyłając kazać się dopytać 155 2, XVII | przez dziesięć lat gniewał, ja przecie nie więcej dlatego 156 2, XVII | często bywa, bo lada rzecz rozśmieszy. Znać, że niedawno 157 2, XVII | starania dowiedzieć się i ja nie mogłem; a co mnie zaś 158 2, XVII | ona Ci pewnie poradzi, a ja będę rad, jeśli Tobie moja 159 2, XVII | zmienność względem kobiet mogła obrażać i w tym celu Doryda 160 2, XVII | nieświadome publiczności.~- Otóż ja mogę w tym prześwietną oświecić 161 2, XVII | jego, zrazu zasmuciwszy trochę, stały się wkrótce 162 2, XVII | majora Lissowskiego, żeby strapić i rozgniewać, tyle 163 2, XVII | się będzie zdawała. Ale ja proszę tylko o cierpliwość 164 2, XVII | wytłumaczyć nie mogła, ustawnie z domu wypędzała i gdy większą 165 2, XVII | jest męczyć się całe życie! Ja nie mam w tym zdania, raczej 166 2, XVIII | stał się nieśmiałym, gdy zimniejszą dla siebie zastał. 167 2, XVIII | których przynajmniej mógł przekonywać, ile życzenia 168 2, XVIII | Z większą żywością, niż zwykle w rozmowach ukazywała, 169 2, XVIII | rzekł Ludomir - ale kochać nad wszystkie wyrazy dla 170 2, XIX | napisem: "Chyba z życiem stracę" Te tajemnice ciekawość 171 2, XIX | i tęż przedarła. Niemało zadziwiło widzieć, na 172 2, XIX | łańcuch z jej rąk pożegnał i zniknął w tłumie, mocno 173 2, XIX | zniknął w tłumie, mocno także uderzyło. Do tych 174 2, XIX | turniejów) okazuje, mijamy , nie domyślając się nawet 175 2, XX | nad łachą srebrną pręgą przedzielał, a słowik wdzięcznym 176 2, XX | którym była odzianą, a kto by był wtedy spotkał, mógłby 177 2, XX | był wtedy spotkał, mógłby wziąć łatwo nie za marę 178 2, XX | do niej i siadła; strach był niemal zupełnie opuścił, 179 2, XX | został zlęknionym widząc leżącą bez duszy i tak daleko 180 2, XX | w czym dopomóc. Położyła na swoim łóżku, zlała na 181 2, XX | gorączkę, i radził, żeby można jak najprędzej do 182 2, XX | książęciu będzie wolno widzieć jeszcze, co niestety, z 183 2, XXI | sposób myślenia i działania: ja go ni bronię, ni ganię, 184 2, XXII | umyśliła opuścić Warszawę. Nic naówczas w mieście zatrzymywać 185 2, XXII | znajdowała tęsknotę. Nikt pocieszać nie był w stanie, 186 2, XXII | jak ona był zajętym.~Ach! ja łatwo mogę opisać stan ten 187 2, XXII | już się znajdowały, bom i ja go doświadczała. Och, nie 188 2, XXII | każdego zajmuje. Wie-leż to ja ich sama przeżyła? Wieleż 189 2, XXII | żadne znaczące nie spotkało zdarzenie, Malwina znowu 190 2, XXII | tylko były zajęte, jak by do zupełnego zdrowia i do 191 2, XXII | Krzewina. Kroki jej mimowolnie wiodły między pagórki cieniste, 192 2, XXII | znajomość, gdyż dawniej często w Warszawie widywał, ale 193 2, XXII | swego dla "anielskiej", jak zwal, Malwiny, ładna Wanda 194 2, XXII | mu się podobała i znalazł godną być siostrą tego anioła".~ 195 2, XXII | trwożliwa jej ciekawość pędziła ku poczcie, by pakiet listów 196 2, XXII | pewnie mnie nie poznaje i ja też nie spodziewałam się 197 2, XXII | pana tu znaleźć! Wszakże to ja przecie owa młynarka z Zieńkowa, 198 2, XXII | nieboszczyka do swojej chwały, ja wdową, sierotą zostawszy, 199 2, XXII | Taidy młynarka oświecić będzie mogła i że przy tej 200 2, XXII | się o los Taidy i dlatego sobie przebaczała, a po 201 2, XXIII | uczynił list majora B***, a ja więc tylko dołożę, że Zdzisław, 202 2, XXIII | przychodzi o wielką prosić łaskę. Malwina przeczuciem 203 2, XXIII | dobrze znał Malwinę, jak ja, to może te dziwaczne uczucia 204 2, XXIV | majora B*** czytali i czego ja drugi raz nie będę powtarzać, 205 2, XXIV | jestestwa czule zajmował często.~Mimo tej rozmaitości 206 2, XXIV | strapionym, co dzień mniej żalami swymi zatrudniał, a co dzień 207 2, XXV | się ku twórcy dziwów, co otaczały. Nic tak nie koi, 208 2, XXV | tym nawet już życiu Bóg był obdarzył, przedsięwzięła 209 2, XXV | ubita ścieżka wprowadziła pomiędzy gaiki z leszczyny; 210 2, XXV | głębokiej leciał dolinie. Ja wtedy siadałem koło niego 211 2, XXV | moja przyjaźń podnieść by rada.~- Nie mam przyczyny 212 2, XXV | niej oderwać niźli smucić bez ustanku. Ona sama rozumiejąc, 213 2, XXV | przecie ku wieczorowi, a ja, zmęczony niespokojnością 214 2, XXV | które niezawodnie tyle jak ja rade będą poznać ciebie 215 2, XXV | Dżęgę Cygana, który wiodąc po różnych i długich gankach 216 2, XXV | okropne, którego widok tyle był przeraził w ogrodzie 217 2, XXV | jej się nowym napełniać życiem. Łąka jak w dniu 218 2, XXV | młodości i szczęścia, który tak przyjemną czynił.~Wtem 219 2, XXV | obrazy, co przez godzin kilka mamiły, skutkiem tylko były 220 2, XXVI | jest w porównaniu tego, co ja mam do wyjawienia. Dopiero 221 2, XXVI | mąż mój do grobu zaniósł i ja ze zgryzotą do dzisiejszego 222 2, XXVI | księcia mość drugiego wnuka, a ja Płomieńczyka odzyskuję. 223 2, XXVI | i nie pojmujący, jak by kochać inaczej można, wymógł 224 2, XXVI | niebezpieczeństwa pożaru obronił i tak wyłącznie, 225 2, XXVI | myśląc odstąpić czuł, że kocha bardziej jak kiedykolwiek.~ 226 2, XXVI | raptownie odstąpili, zostawiwszy na drugiej stronie domu 227 2, XXVI | siostra i ciotka uwiadomiły dopiero, jak zupełnie do 228 2, XXVI | zeszłym roku tak boleśnie męczyły, przyszłe teraz 229 2, XXVI | jej działaniem) oddaliło od chęci widzenia w ten 230 2, XXVI | Ludomira, o polepszeniu którego zapewniali, kazała więc 231 2, XXVII | słyszeć mu się zdawało, wszędy czuł, wszędywidział, 232 2, XXVII | wszędyczuł, wszędy widział, od nieba, od natury 233 2, XXVII | miłości:~- Ach, nadto już kocham - rzekł w uniesieniu - 234 2, XXVII | któreście pozwoliły, bym ujrzał raz jeszcze, już 235 2, XXVII | nikt cię tak nic kochał jak ja, dla ciebie jednej żyć pragnę 236 2, XXVII | podnieś te oczy, w których ja zawsze nieba szukałem! Podnieś 237 2, XXVII | Podnieś je bez gniewu, a ja jeszcze niebo w nich znajdę. 238 2, XXVII | Ale~Ludomir, rozumiejąc zbytecznym tym uniesieniem 239 2, XXVII | gdy przed rokiem poznał był w Krzewinie i gdy240 2, XXVII | ją był w Krzewinie i gdy potem był odjechał: jak 241 2, XXVII | tak drogi dla mnie - znowu przerywając i pokazując 242 2, XXVII | na to Malwina - miłość ci daje... Oby tylko moc w 243 2, XXVII | jednemu poświęcone były.~- Ja bym cię miał obwiniać, moja 244 2, XXVII | osobliwie w chwili, gdy ja sam nie pojmuję, żem kiedykolwiek 245 2, XXVII | radości oblał i przyciskając do serca:~- Boże! - zawołał - 246 2, XXVIII| piorunem przeleciała. A ja - winę ich zastępując - 247 2, XXVIII| listem Telimenie, prosząc przy tym usilnie, by zjechała 248 2, XXVIII| Krzewinie napełniło, niżelibym ja go wyrazić potrafiła, a 249 2, XXVIII| zostawał.~Te tłumaczenia, które ja czytelnikowi tu czynię, 250 2, XXVIII| Wisłę wpadł i utonął. Ale ja jednak do dzisiejszego dnia 251 2, XXVIII| postrzegła twarzy; tym bardziej to przeraziło. Serce Malwiny


IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL