Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
gniewem 2
gniewu 8
gniewy 1
go 197
godla 2
godlach 1
godlo 4
Frequency    [«  »]
203 jego
201 tego
198 te
197 go
186 tak
177 mnie
168 ten
Maria Wirtemberska
Malwina

IntraText - Concordances

go

    Tom, Rozdzial
1 1, I | oczy. Teraz zaś widziała go patrzącego na nią z najczulszą 2 1, I | padł mu na ramię i zranił go boleśnie. Zrazu na to nie 3 1, II | śniadaniem, bo w Krzewinie razem go zwykle pijają. Przed oknami 4 1, III | którego jej radzono, przyjęła go jednak, bo rodzice przyjąć 5 1, III | jednak, bo rodzice przyjąć go kazali. Lecz nim ostatnie 6 1, III | popędliwymi wyrzutami, że go nie kocha, truł młode lata, 7 1, III | która wprawdzie kochać go nie mogła, ale żadnej mu 8 1, III | i że myśliwi znalazłszy go leżącego jak bez duszy zanieśli 9 1, III | zarosły zamek patrzała, póki go tylko dostrzec mogła przy 10 1, IV | Onegdaj Malwina, chcąc go szczególniej poznać, bardzo 11 1, IV | nikt i nie zna, a wszyscy go kochają etc., etc. - powie 12 1, IV | znajduję, że ciężko w kupę go skleić i zrozumieć, com 13 1, V | wyjawieniu nazwiska.~- Nie trzeba go męczyć niepotrzebnymi pytaniami - 14 1, V | okrucieństwem byłoby stąd go wypędzać.~Malwina, która 15 1, VI | wybrał, od rana pracując sam go ozdobił; jednym słowem, 16 1, VI | Malwina mimowolnie chwyciła go za rękę, jak żeby się bała, 17 1, VII | zdobił ogród i razem bronił go od szkodliwych wylewów. 18 1, VII | welum Malwiny, do serca go przyciskając rzekł z zapałem;~- 19 1, VII | zapałem;~- Chyba z życiem go stracę.~ ~ 20 1, IX | zapytany, nie wyjawiłem Ci go, znakiem jest, że to wyjawienie, 21 1, IX | Krzewin opuścił, że już go może nigdy nie ujrzy, wszystkie 22 1, IX | wewnętrzny wyjawiać i dzielić go z drugimi najpewniejsze 23 1, X | nieroztropności w przyjmowaniu go w mój dom. Ale jeśli też 24 1, XI | Koniecznie zdaje mi się, żem go gdzieś już widziała. Osobliwie 25 1, XI | męczy od momentu, w którym go poznałam.~Chociaż bardzo 26 1, XI | chwali bez ustanku i choć go zawsze wszędzie pełno. jeśli 27 1, XI | Starościc tedy (bo i ja go tak nazywać będę), jak stanął 28 1, XI | nudzić zaczynały), ktoś się go zapytał: - Starościcu, co 29 1, XI | Zamiast nagany damy powinny go jeszcze pochwalić - rzekł 30 1, XI | Mars i miłość równie go wieńczyć mogą - odezwał 31 1, XI | wszystkim pobłaża, młodzież go zawsze na wzór bierze, a 32 1, XI | bierze, a kobiety najgorzej go psują? Prawda, że miło go 33 1, XI | go psują? Prawda, że miło go psuć, bo dobre też to dziecko, 34 1, XI | tym balu, na którym mam go poznać. Ten bal, nie wiem, 35 1, XI | wieczór nareszcie.~Dzień, co go poprzedzał, niezmiernie 36 1, XI | niebytności Ludomira z opieki go nie spuszczałem i różnymi 37 1, XII | mija i dla tych, którzy by go wstrzymać chcieli, mija 38 1, XII | mija i dla tych, co by go popędzać radzi. - Kilka 39 1, XII | sceny, płacze jej zatrzymać go nie potrafiły: na żadną 40 1, XII | kochał Dorydę, nim traf go do Krzewina przyprowadził. 41 1, XII | kochała. Oddychać i kochać go zdawało mi się nierozdzielne. 42 1, XII | nareszcie ten powab skryty, co go wytłumaczyć nie można, co 43 1, XII | jakieś uczucia zastąpiły go w zbolałym sercu Malwiny!~ 44 1, XII | potrzebuje... tyle serc go kocha; on szczęścia nie 45 1, XII | serca? Samotnym, ponurym go poznałam, później widziałam 46 1, XII | poznałam, później widziałam go nieszczęśliwym, tak z głębi 47 1, XII | jego zmartwieniami? Teraz go znajduję szczęśliwym, widzę 48 1, XII | wymawiała sobie ustawnie, że go już nie kocha, jak w Krzewinie 49 1, XIII | skrytych sprężyn społeczeństwa go ciągnęły. Ludomir, chcąc 50 1, XIII | zawadzać jej zaczął i chcąc go poprawić poszła do zwierciadła, 51 1, XIII | nieco lepiej i poufałej go traktować, niżeli dotąd 52 1, XIII | wesołość mu wróciwszy, wróciły go razem do zwyczajnego sposobu 53 1, XIII | w którym dotąd Malwina go w Warszawie widziała, czym 54 1, XIV | skuteczności tego leku, radzę go każdemu. Nieraz znużona 55 1, XIV | słabego pióra wydane nudzić go zaczną, bezpiecznie ominąć 56 1, XIV | biedniejszych od siebie o jałmużnę go prosiła. Lecz bądź już jak 57 1, XIV | trochę, moje życie, to się go wkrótce doczekasz; co dzień 58 1, XIV | oświecając ten obraz czyniło go godnym pędzla Verneta. Niewiasta 59 1, XIV | nikomu nie szkodził, niech go tam Bóg błogosławi, pomyślałem 60 1, XIV | ów kawał muślinu na wodę go poniósł. Wariat krzyknął 61 1, XIV | swoje widzimisię, niech go tam Bóg sekunduje! Oddałem 62 1, XIV | dziś ma na szyi.~- Weźcie go, proszę - mówił - niech 63 1, XIV | Zdawało jej się widzieć go z niebezpieczeństwem życia 64 1, XIV | zapełnił. W tej chwili kochała go znowu najżywszą miłością 65 1, XIV | Wisłą, biały muślin (jak go Dżęga mianował) i ten nieszczęśliwy, 66 1, XIV | ten moment, jak szczerze go kocha, z tąż szczerością 67 1, XIV | dołożyć chciała: - i dziś ci go oddaję tak czyste, tak tobą 68 2, XV | najgorliwszą będąc Polką najpierwej go w duszę jej wlała. Później 69 2, XV | bitwy był wyniesionym i tu go do Warszawy przywieźć mają 70 2, XV | Ludomir, znając wszystko, co go dzieliło od Taidy, długo 71 2, XV | wprowadzić - nadto gorąco go pragnął, by jemu łatwo nie 72 2, XV | potrzeba było, żeby dziecięciu go swemu oddała. Donosić go 73 2, XV | go swemu oddała. Donosić go szczęśliwie, a potem w grobie 74 2, XV | niej pamiątkę przepisałam go wtedy. - To mówiąc księżna 75 2, XV | błagam; nie odmawiaj mi go, abym z błogosławieństwem 76 2, XV | polecam Tobie; nie odrzucaj go od siebie, nie odrzucaj, 77 2, XV | Malwina uprosiła , by go nie przerywała, i księżna 78 2, XV | list do ojca Taida posłała go natychmiast do najbliższej 79 2, XV | pasmo czystego śniegu, co go wiatr północny usłał na 80 2, XV | północny usłał na ziemi: dziś go widać, a nazajutrz, inną 81 2, XV | księcia Melsztyńskiego wtedy go dopiero odesłał.~Zadziwienia, 82 2, XV | mnie znanej, która dość źle go trak tuje - rzekła z uśmiechem 83 2, XVI | Melsztyńskiego zbyt wesołe, by go zrozumieć skrytym trapiącego 84 2, XVI | podczas kwesty spotkała go u fary, wtedy najbardziej 85 2, XVI | wielkim uprzedzeniem, że go coś nieprzewidzianego przynagliło 86 2, XVI | szczupaka w koszałkę i przynieść go imości i tak przyszłam tu.~ 87 2, XVI | Dżęgi sama u niego była, ale go nie widziała, tylko od służącego 88 2, XVII | nią naradzić się, jak by go do zobopólnych ich interesów 89 2, XVII | im to mogło oczernienia go w jej oczach;~jednak płochość 90 2, XVII | gdyż od tygodnia nie ma go w Warszawie. Bardzo raptownie 91 2, XVII | roku być mogło, gdy ona go w Krzewinie poznała, i sądząc ( 92 2, XVII | nie wiem dlaczego) gwałtem go sobie do tego momentu w 93 2, XVII | zdania, raczej dla siebie go zachowuję; niech czytelnik 94 2, XVIII | wszelkich tłumaczeń czując, że go wcale nie kocha, a przynajmniej, 95 2, XVIII | kocha, a przynajmniej, że go kocha wcale inaczej.~Ciotka 96 2, XVIII | nie chciała i wszystkimi go sposobami odsuwała. Nigdy 97 2, XVIII | przed igrzyskiem, najwięcej go do boju zachęcą, a spojrzenie 98 2, XIX | raz oko rzuciwszy, ciężko go było oderwać, a ciężej jeszcze 99 2, XIX | trzeba, że ktokolwiek by go ujrzał dnia tego, niełatwo 100 2, XIX | a kopie ich wstrząsnąć go nie potrafiły.~Rzeczą niepodobną 101 2, XIX | Melsztyńskiego uniknąć, trafiła go nieszczęśliwie i z strzemion 102 2, XIX | przeciwnika - swoim ranił go dość głęboko w lewe ramię. 103 2, XIX | potrafił, nie raniąc go rozbroił Ludomira i natychmiast 104 2, XX | książę Melsztyński przywiózł go i nic odstąpił póty, póki 105 2, XX | nie widzi. Ludomir mało go nie udusił z radości ściskając 106 2, XX | udusił z radości ściskając go po tej odpowiedzi. Lecz 107 2, XX | zostania przy niej i gwałtem go wyprowadził przyrzekając 108 2, XXI | myślenia i działania: ja go ni bronię, ni ganię, lecz 109 2, XXI | twarzy, promień księżycowy go oświecał, a z ciemnot nocy 110 2, XXI | stratą pamięci stracić bym go mogła. Wando? wierz mi, 111 2, XXII | się znajdowały, bom i ja go doświadczała. Och, nie takie 112 2, XXII | dar ujmujący, to pewna, że go Wanda najzupełniej posiadała. 113 2, XXII | każde drzewo, każdy krzak go przypominał. Na tej giętkiej 114 2, XXII | zawsze; w istocie nie byłaż go utraciła straciwszy miłość, 115 2, XXII | przytomne Ludomirowi wtedy, gdy go Malwina najtkliwszą miłością 116 2, XXII | będzie dla niej widzieć go w domu swoim, i wkrótce 117 2, XXII | i niewinność jej wkrótce go ujęły i mimo uprzedzenia 118 2, XXII | Ludomira do momentu, gdy go Zdzisław do siebie odebrał.~ ~ 119 2, XXIII | wiadomości; Malwina, która z oczu go nie spuszczała, gdy czytać 120 2, XXIII | ranę obwiązali i wziąwszy go na ręce nieśli do wioski, 121 2, XXIII | leciałem właśnie szukać go, gdym spotkał ułanów naszych 122 2, XXIII | na wszystkie strony, żeby go szukali wszędzie i starali 123 2, XXIII | sługą.~B***, major pułku 16-go. 16 lipca 18.., w obozie 124 2, XXIV | list od dziada zachęcający go do prędkiego przyjazdu do 125 2, XXIV | wdawał i jak tylko służba go nie zatrzymywała, zaraz 126 2, XXIV | żebyśmy obydwa odzyskać go mogli, bo to waleczny jest 127 2, XXIV | żądał, że tym samym odsuwał go, bo chwili nie mając spokojnej, 128 2, XXIV | Ale co przynajmniej w tym go ratowało, to - że częste 129 2, XXIV | pojąć szczęście widzenia go znowu. Musi być, że radość 130 2, XXIV | że czuła, mało kto by go pojął i rozumiał) głęboko 131 2, XXIV | do księcia, nie odstąpił go przez cały czas kampanii, 132 2, XXIV | czas kampanii, pilnował go z największym staraniem, 133 2, XXIV | znajomym, jak najlepiej go przyjęła.~ ~ 134 2, XXV | rozdzialeśmy czytali) Malwina oddać go rozkazała. Rada była 135 2, XXV | raz poznała, jak silnie go kocha. Śpiewania, muzyki, 136 2, XXV | blask księżyca oświecał go zupełnie, powój dziki wkoło 137 2, XXV | niego się obwijał. Malwina go odsunęła i z rozczuleniem 138 2, XXV | mogła. Malwina osądziła go pustelnikiem i łagodną jego 139 2, XXV | zachęcona ośmieliła się go zapytać, skąd jest. gdzie 140 2, XXV | ran tracił, przeniosłem go z wielką ciężkością do 141 2, XXV | Opatrzności stał mi się. Usłałem go trawą i gałęźmi i po wielu 142 2, XXV | spojrzenia, jakom tylko go spostrzegł, zaraz ten waleczny 143 2, XXV | Kozakami, którzy widząc go niemal samego otoczyli; 144 2, XXV | niego przywiązał. Widząc go ustawnie, rozmawiając z 145 2, XXV | dozwoliła już mu wychodzić, tam go nieraz znajdowałem siedzącego 146 2, XXV | jedne i drugie prowadzą go do tych wód bezdennych i 147 2, XXV | roztargnienia spodziewam się go w twoim znaleźć społeczeństwie.~ 148 2, XXV | postrzec się dają) tak mi go drogim uczyniły że gdy przyszło 149 2, XXV | czułości matki, która wiedząc go rannym najusilniej powrotu 150 2, XXV | Umyśliłem na miejsce go odwieźć i - zostawiwszy 151 2, XXV | tutejszego folwarku musiałem go kazać przywieźć. Od wczorajszego 152 2, XXV | bardziej się wzmogła; sądziłem go znowu w niebezpieczeństwie, 153 2, XXVI | najgoręcej pragnął poznać go; a ponieważ nikogo wtedy 154 2, XXVI | jedynie z tych mdłości wybawić go może. Książę Melsztyński 155 2, XXVI | niepospolity, że nie można go było nie postrzec - był 156 2, XXVI | wracający z felczerem, posłał go najprędzej do chorego, gdyż 157 2, XXVI | młynarkę do zatrzymania go w tym razie, zawołał dziada 158 2, XXVI | i gdy kapitan nasz wziął go na kolana, ten aniołek zaczął 159 2, XXVI | uśmiechając się i głaszcząc go pod brodę, co kapitana tak 160 2, XXVI | tak gdy kapitan kazał mi go wziąć na ręce i nieść za 161 2, XXVI | mówiło jeszcze), że Ludomirem go zwali. Trzeci rok mieć się 162 2, XXVI | marszach naszych sadzałem go na swego konia i wtedy dzieciątko 163 2, XXVI | zrobiło; słabe to było i brać go z sobą chorym, jak był, 164 2, XXVI | biedne dzieciątko, żal mi go było porzucać i żegnając 165 2, XXVI | było porzucać i żegnając go Dżęga pierwsze i ostatnie 166 2, XXVI | wylał. Otuliłem jeszcze go od zimna i słysząc psy szczekające 167 2, XXVI | zgryzotę swoją cieszyłem, że go kiedykolwiek znajdę jeszcze, 168 2, XXVI | miesięcy co dzień niemałom go widział), abym go mógł kiedy 169 2, XXVI | niemałom go widział), abym go mógł kiedy zapomnieć. Ten 170 2, XXVI | się do tej samej wsi, by go widzieć jeszcze albo dowiedzieć 171 2, XXVI | słyszałem Ludomirku; ale jeśli go teraz w tym pięknym młodzieńcu, 172 2, XXVI | suknią schowany nie mógł go od brata rozróżnić.~Nie 173 2, XXVI | wieczorowi Płomieńczyk (bo tak go zwykle zwałam) wybiegł z 174 2, XXVI | Płomieńczyk podział. Nie zastawszy go przed domem ani w sadzie, 175 2, XXVI | winie zapobiegła, cudem go zachowując i oddając go 176 2, XXVI | go zachowując i oddając go cudem. Na wzór jej bądź, 177 2, XXVI | niego przyczyny przywiodły go do uczynienia w tajemnicy 178 2, XXVII | byłyby powinny, znacznie go była już polepszyła. W samotnych 179 2, XXVII | zatrzymała i utwierdziła go w sposobie, jakim na przyszłość 180 2, XXVII | rzucać na zawsze, co tylko go do życia przywiązywało, 181 2, XXVII | rozmawiał z Malwina, najbardziej go rozrzewnił...~Biegnie ku 182 2, XXVII | jedyny mego szczęścia wyryć go kazałem. Tam samaś go ujrzała 183 2, XXVII | wyryć go kazałem. Tam samaś go ujrzała w tej chwili na 184 2, XXVII | strata Malwiny bynajmniej go martwić nie będzie, gdyż 185 2, XXVII | na świecie i od dawna już go posiadasz. Ale przyjmij 186 2, XXVII | się upodlający, jak wyznać go przed nią nie było w jego 187 2, XXVII | wróciwszy, smutek i tęsknoty go nie opuszczały, jak w kilka 188 2, XXVII | rok temu zostawiłaś. Jam go uchwycił naówczas i odtąd 189 2, XXVII | Krzewinie była doznała, przejęły go natychmiast...~- Ach, droga, 190 2, XXVIII| Malwiny, teraz upewniał go, że żyć nie może bez wesołej 191 2, XXVIII| napełniło, niżelibym ja go wyrazić potrafiła, a wolę 192 2, XXVIII| Melsztyński bardzo niebezpiecznie go ranił i tym bardziej sobie 193 2, XXVIII| ufająca w własne zalety, by go odtąd w stałości, dla siebie 194 2, XXVIII| Mohilewem odebranej i która go jedynie od brata różniła. 195 2, XXVIII| Melsztyńskim jak zwykle, co go naówczas boleśnie dotknęło. 196 2, XXVIII| rozrzewniona chwyciwszy go za rękę:~- Niewdzięczny - 197 2, XXVIII| zupełnie uspokoić napełniając go najprawdziwszą i wygasnąć


IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL