Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
hymn 7
hymnów 1
hymny 2
i 6453
ich 203
ida 4
idac 12
Frequency    [«  »]
-----
-----
-----
6453 i
4846 sie
3433 nie
3416 w
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Ziemia Obiecana

IntraText - Concordances

i

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6453

     Tom,  Rozdzial
1 I, I | I~Łódź się budziła.~Pierwszy 2 I, I | coraz zgiełkliwiej inne i darły się chrapliwymi, niesfornymi 3 I, I | których długie, czarne cielska i wysmukłe szyje-kominy majaczyły 4 I, I | majaczyły w nocy, w mgle i w deszczu - budziły się 5 I, I | kłębami dymów, zaczynały żyć i poruszać się w ciemnościach, 6 I, I | ze śniegiem, padał wciąż i rozwłóczył nad Łodzią ciężki, 7 I, I | bębnił w blaszane dachy i spływał z nich prosto na 8 I, I | trotuary, na ulice czarne i pełne grzęskiego błota, 9 I, I | gdzieś z pól przemiękłych i przewalał się ciężko błotnistymi 10 I, I | parkanami, próbował dachów i opadał w błoto, i szumiał 11 I, I | dachów i opadał w błoto, i szumiał między gałęziami 12 I, I | między gałęziami drzew, i bił nimi w szyby niskiego, 13 I, I | obudził, zapalił świecę i równocześnie budzik zaczął 14 I, I | obudzę pana Moryca. Ubrał się i poszedł do sąsiednich pokojów 15 I, I | okrągły, nakryty obrusem i zastawiony filiżankami, 16 I, I | zastawiony filiżankami, i na samowar błyszczący.~- 17 I, I | łóżko zaczęło trzeszczeć i skrzypieć.~- Moryc! - zawołał 18 I, I | trochę sobie obliczałem i tak zeszło.~- Wiesz, Goldberg 19 I, I | się spalił dzisiaj w nocy, i to zupełnie, "na glanc", 20 I, I | Borowiecki wrócił do stołowego i pil herbatę, a Moryc, jak 21 I, I | różnych części garderoby i wymyślał Mateuszowi.~- Ja 22 I, I | rozległy jakby tuż nad domem i ryczały przez kilkanaście 23 I, I | teraz nie pojadę. Zimno mi i nie chce mi się.~- Maks, 24 I, I | przez to żarcie się ciągłe i ze wszystkimi! - mruknął 25 I, I | wszystkimi! - mruknął niechętnie i surowo Moryc rozgrzebując 26 I, I | zatrzeszczało gwałtownie i w drzwiach ukazała się wielka 27 I, I | Maksa, w bieliźnie tylko i pantoflach.~- A właśnie, 28 I, I | Cofnął się do swojego pokoju i po chwili wyniósł całą garderobę, 29 I, I | garderobę, rzucił na dywan i z wolna się ubierał.~- Ty 30 I, I | fabrykantów to prości złodzieje i oszuści.~- Powiedziałem, 31 I, I | Powiedziałem, a jakże, i zawsze to będę mówił. Jakiś 32 I, I | Dlaczego? - zapytał cicho i oparł się o stół.~- Ja ci 33 I, I | robi pieniądze, jak może i jak umie. Ty jesteś czerwony, 34 I, I | utopił twarz w dłoniach i słuchał.~Moryc na odpowiedz 35 I, I | gwałtownie, binokle mu spadły i uderzyły w poręcz krzesła, 36 I, I | czarną jak smoła brodę i szepnął drwiąco:~- Nie gadaj, 37 I, I | potrzebujemy mieć kredyt i zaufanie u tych, co go nam 38 I, I | ozwał się chłodno Borowiecki i zaczął wdziewać palto. - 39 I, I | przenikliwe, denerwujące głosy i śpiewały coraz potężniej 40 I, I | kłóćcie się, idźcie spać i śnijcie o tych milionach, 41 I, I | potrzebuję zrobić pieniądze. Wy i Niemcy - to dobre narody, 42 I, I | pozapinał się starannie i wyszedł.~Deszcz mżył bezustannie 43 I, I | Deszcz mżył bezustannie i zacinał skośnie, do pół 44 I, I | czarne, lepkie błoto na ulicy i migały setki ludzi, w ciszy 45 I, I | powtórzył Borowiecki, przystając i topiąc spojrzenie w tym 46 I, I | fabryk, co stały wszędzie i ze wszystkich stron zdały 47 I, I | dalej.~- Morgen... - szepnął i poszedł wolniej.~Gryzły 48 I, I | myśli, cyfr, przypuszczeń i kombinacji przewijało mu 49 I, I | zapominał prawie, gdzie jest i dokąd idzie.~Tysiące robotników, 50 I, I | drewnianych podeszew trepów i gwarem jakimś sennym oraz 51 I, I | pełnej czarnych kałuż wody i błota. Jedni ustawiali się 52 I, I | setkami płomiennych okien i niby ognistymi ślepiami 53 I, I | nagle zawisały w cieniach i skrzyły się w próżni.~Białe 54 I, I | dymy zaczęły bić z kominów i rozwłóczyć się pomiędzy 55 I, I | zdawał się podpierać noc i jakby chwiał się w drganiach 56 I, I | ulicy.~Otwierano szynki i piekarnie, a gdzieniegdzie, 57 I, I | drżał w powietrzu mglistym i obijał się o uszy Borowieckiego, 58 I, I | wciąż spacerował po ulicy i patrzył w okna fabryk, za 59 I, I | Było mu dobrze tak chodzić i myśleć o tej przyszłej fabryce, 60 I, I | najwyraźniej słyszał około siebie i czuł przyszłą fabrykę. 61 I, I | nerwowo brodę mokrą od deszczu i oprzytomniał.~- Co za głupstwo - 62 I, I | głupstwo - szepnął niechętnie i obejrzał się dookoła, jakby 63 I, I | się kontury drzew, fabryk i domów.~Piotrkowską zaczynały 64 I, I | towarowe ładowane węglem i platformy naładowane przędzą, 65 I, I | kilkoma latarniami na sznurach i olbrzymią fabryką, która 66 I, I | zafarbowaną, brudną bluzę i pobiegł do swojego oddziału.~ ~ 67 I, II | w których się gotowały i robiły farby. W mdłym świetle 68 I, II | twarz, starannie wygolona i świecąca bladoniebieskimi, 69 I, II | Murray ujął go pod rękę i odprowadził w kąt za wielkie 70 I, II | buchały ustawicznie z kotłów i przyciemniały światło, i 71 I, II | i przyciemniały światło, i uciekały wskroś murów, przez 72 I, II | farbami przemykały cicho i jak cienie ginęły w zmroku; 73 I, II | wózki z łoskotem wjeżdżały i wyjeżdżały obładowane farbami 74 I, II | które wiozły do drukarni i far-biarni.~Ostry straszliwie 75 I, II | ironicznie na zgarbionego i dosyć śmiesznie wyglądającego 76 I, II | długą wystającą szczęką i szerokimi ustami, niezmiernie 77 I, II | obiedzie,~Murray wrócił do farb i laboratorium, a Borowiecki 78 I, II | farbiarni przez korytarze i przejścia zapchane wózkami 79 I, II | ociekającym wodą, ludźmi i stosami towaru, leżącego 80 I, II | Dobre" lub "Jeszcze" - i leciał dalej wśród spojrzeń 81 I, II | spojrzeń setek robotniczych i szumu fabryki, co niby piekło 82 I, II | świszczały przenikliwie pasy i transmisje, turkotały po 83 I, II | silnie za ramię, zamilkł i dyszał ciężko ze zmęczenia.~- 84 I, II | Robi się - rzucił krótko i szedł naprzód. Fabrykant 85 I, II | podpierał się grubą laską i zgarbiony prawie we dwoje, 86 I, II | czerwone oczy jastrzębie i twarz dużą, świecącą, okrągłą, 87 I, II | ozdobioną małymi baczkami i wąsami przyciętymi równo.~- 88 I, II | cicho, puścił jego ramię i przysiadł na wózku pełnym 89 I, II | ubrany, podparł się laską i siedział.~Borowiecki pobiegł 90 I, II | materiałów kręciły się w kółko i kąpały w farbie rozpryskując 91 I, II | rozpryskując na twarze i koszule robotników, którzy 92 I, II | czerpiąc z kadzi wodę dłonią i patrząc, czy jest w niej 93 I, II | materiałów pławiły się w farbach i błyskały w mgle matowymi 94 I, II | plamami czerwieni. błękitu i ochry.~Z drugiej strony, 95 I, II | podtrzymujących wyższe piętra fabryki i rozrośniętych gęsto po olbrzymiej 96 I, II | rozsypywały się na salę i tworzyły nad praczkarniami 97 I, II | niby na rozkrzyżowane ręce i oddawały go robotnikom, 98 I, II | Borowiecki.~Podniósł się i wlókł swoje chore zreumatyzmowane 99 I, II | pryskającej z płuczkarek i z kadzi, ściekającej z wózków, 100 I, II | pilnujących, wpatrzonych w robotę i pochłoniętych zupełnie czuwaniem 101 I, II | czuwaniem nad maszynami i rozbijał się o kolorowe, 102 I, II | wlewał się setkami okien i kładł zielonawy ton na czarne 103 I, II | zielonawy ton na czarne opary i na robotników, co niby kolumny 104 I, II | towary, ludzi...~Dzień i do wielkiej sali zaczął 105 I, II | zapocone szybki, zasnute brudem i parą, wyłaniając z nich 106 I, II | zarysy pełniejsze maszyn i ludzi, ale w tym szarozielonawym 107 I, II | smugi czerwonych oparów i gdzie pyliły się nimby gazowych 108 I, II | nimby gazowych świateł - i ludzie, i maszyny wyglądali 109 I, II | gazowych świateł - i ludzie, i maszyny wyglądali jak nieprzytomni, 110 I, II | jak noc jesienna ponury i milczący; gdzie się tylko 111 I, II | widzieć, postacie się zginały i kurczyły, jakby chcąc ujść 112 I, II | fabryce jadał śniadanie i przesiadywał do południa, 113 I, II | pracą własną całego życia i mocą swojego geniuszu przemysłowego; 114 I, II | przez przędzę transmisji i pasów, rozwleczoną po całej 115 I, II | blichowni, surowego materiału i smarów rozgrzanych w tym 116 I, II | Siedział teraz w drukarni i przysłoniętymi oczyma Patrzył 117 I, II | żelazne pracujące pospiesznie i w jakiejś groźnej ciszy.~ 118 I, II | wirował dokoła swojej osi i rozpylał świetlany, roziskrzony 119 I, II | kadzi, patrzył na materiał i znowu stał zapatrzony w 120 I, II | kolos, oglądał szczegółowo i szedł dalej znowu, bo ten 121 I, II | suszarni, stamtąd do apretury i w dziesięć jeszcze innych 122 I, II | położonym przy ,,kuchni", i tam, w przerwie pomiędzy 123 I, II | jego gabinecie, której ruch i pulsowanie czuł we własnych 124 I, II | nieprzeparcie, zmuszała do służby i warowania każdego, który 125 I, II | jej orbicie.~Zrywał się i biegł znowu, ale dzień mu 126 I, II | oddziale, aby wypić herbaty i zatelefonować do Moryca, 127 I, II | diablo zmęczony.~Zapalił i siadł na wysokim taburecie, 128 I, II | klapę?- zaśmiał się cicho i przybijał palcem wilgotny 129 I, II | milionów, sto fabryk.~- I niech go razem sto choler 130 I, II | malowanym na dąb, pełne półek i ksiąg rozstawionych systematycznie, 131 I, II | z nagiej czerwonej cegły i rzucał szarordzawy, przygnębiający 132 I, II | od czasu do czasu wózki i przechodzili ludzie, w kilku 133 I, II | której ściekał drobny deszcz i spływał po zabrudzonych 134 I, II | jeszcze brudniej szy-mi i sączył się po oknach kantoru, 135 I, II | zakurzonych pyłem węglowym i bawełnianym, niby wstrętne 136 I, II | Horn przyniósł herbatę i zatrzymał się na chwilę.~- 137 I, II | bliżej.~- Nic - odparł krótko i powlókł nienawistnym spojrzeniem 138 I, II | rozwijał butersznity z gazety i układał je przed Borowieckim.~- 139 I, II | przyzwyczaić do kantoru i do roboty.~- Bydlę albo 140 I, II | uważnie, uśmiechnął się tępo i szepnął:~- Panie von Horn! 141 I, II | odszedł, usiadł przy biurku i błądził spojrzeniem po murach 142 I, II | Horn herbatę przyniósł i nie podnosząc oczów zawrócił 143 I, II | Ja nawet miałem interes i w tym celu jutro się wybierałem 144 I, II | Borowieckiego, bo stał najbliżej i miał najbardziej pokaźną 145 I, II | Wielmożny panie dziedzicu - i schyliła się znowu do kolan 146 I, II | nachodzi wszystkie oddziały i kantory nasze, nie można 147 I, II | mamy płacić na jego babę i bękarty!~- A ty parchu jeden, 148 I, II | Niech pani uspokoi się i coby te małe panowie nie 149 I, II | które uczepiły się matki i krzyczały wniebogłosy.~- 150 I, II | co od samych kopań chodzę i cięgiem mi obiecują, że 151 I, II | zapłacą, cięgiem chodzę i proszę, to mnie cyganią 152 I, II | proszę, to mnie cyganią ino i wyciepują kiej sukę za drzwi.~- 153 I, II | zapłacą.~- Ażeby ci Pan Jezus i ta Częstochowska szczęściła 154 I, II | po rękach.~Wydarł się jej i wyszedł, ale przystanął 155 I, II | przystanął w wielkiej sieni i gdy wychodziła, zapytał:~- 156 I, II | Bałutach z jednymi weberami i jaże całe trzy ruble płacę 157 I, II | gęsto było ze solą albo i z głodem, ale się ta żyło, 158 I, II | czasem kto zawoła do prania i tak jest - gadała prędko, 159 I, II | przegryzioną przez nędzę twarz i zapłakane, wyblakłe, niebieskie 160 I, II | człowiek mieszkał po ludzku i kartofli gdzie przysądził 161 I, II | gdzie przysądził na odrobek, i gąskę się uchowało albo 162 I, II | gąskę się uchowało albo i świniaka, i jajko miał swoje, 163 I, II | uchowało albo i świniaka, i jajko miał swoje, i krowę 164 I, II | świniaka, i jajko miał swoje, i krowę mieliśwa, a tutaj 165 I, II | nieborak od świtu do nocy i jeść nie było co, żyliśmy 166 I, II | wiem! Szły wszystkie, to i myśwa poszły. Na wiosnę 167 I, II | poszedł~Jadam, ostawił kobitę i poszedł. Przyjechał po żniwach 168 I, II | mógł poznać, cały w kortacn i zygarek miał śrybny, i piestrzonek, 169 I, II | kortacn i zygarek miał śrybny, i piestrzonek, i tyla piniędzy, 170 I, II | miał śrybny, i piestrzonek, i tyla piniędzy, coby na wsi 171 I, II | tyla piniędzy, coby na wsi i bez trzy roki nie zarobił. 172 I, II | dwóch parobków, Janków syn i Grzegorza spod lasu, a potem 173 I, II | chciało kortów, zygarka i rozpusty! Ja mojego strzymywałam, 174 I, II | to me sprał kiej bydlaka i poszedł, a potem przyjechał 175 I, II | poszedł, a potem przyjechał i zabrał ze sobą. Mój Jezu 176 I, II | szeptała chlipiąc boleśnie i rozcierając sobie nos i 177 I, II | i rozcierając sobie nos i łzy brudnymi rękami i tak 178 I, II | nos i łzy brudnymi rękami i tak się zaczęła trząść w 179 I, II | dzieci przytuliły się do niej i także zaczęły płakać cicho.~- 180 I, II | Macie tutaj pięć rubli i zróbcie tak, jak wam mówiłem.~ 181 I, II | odwrócił się spiesznie i wyszedł, nie czekając podziękowań.~ 182 I, II | Nie cierpiał roztkliwiań i czułości, a ta kobieta poruszyła 183 I, II | przechodził towar suchy i już drukowany, i z pewnym 184 I, II | towar suchy i już drukowany, i z pewnym roztargnieniem 185 I, II | wpływem wysokiej temperatury i skomplikowanych roztworów 186 I, II | gabinetu, bo poszarzało nagle i zaczął padać śnieg nadzwyczaj 187 I, II | nadzwyczaj gęstymi płatami i pobielił ściany fabryk i 188 I, II | i pobielił ściany fabryk i dziedziniec. Spostrzegł 189 I, II | dziękowała z uniesieniem i chowała jakiś papier za 190 I, II | bębnić palcami po szybie i przygryzać usta.~- Co mnie 191 I, II | mnie obchodzi wszelka nędza i wszelka niesprawiedliwość, 192 I, II | jesteś? - przerwał mu ostro i usiadł przed długim stołem.~- 193 I, II | funkcjonowaniu, na prawidłowości i zgodności.~- Nie jestem 194 I, II | potrzebne pańskie mięśnie i mózg pański i tylko za to 195 I, II | pańskie mięśnie i mózg pański i tylko za to płacimy panu - 196 I, II | opiekować nieszczęśliwymi i pokrzywdzonymi, ma się rozumieć, 197 I, II | nienawidzę zarówno fabryk, jak i wszystkich Bucholców, Rozensztejnów, 198 I, II | oczach Horn zatrzymując się i chciał coś mówić.~- Co?~ 199 I, II | Co?~Horn skłonił głowę i wyszedł.~- Kapitalny mazgaj - 200 I, II | szepnął za nim Borowiecki i także poszedł do suszarni.~ 201 I, II | wypełnione straszliwie rozpalonym i suchym powietrzem, brzęczały 202 I, II | materiałów kolorowych, suchych i sztywnych.~Na niskich stołach, 203 I, II | leżały całe sterty materiałów i w tym suchym, jasnym powietrzu 204 I, II | Robotnicy, w koszulach tylko i boso, z szarymi twarzami, 205 I, II | twarzami, z oczami zagasłymi i jakby wypalonymi orgią 206 I, II | tłoczyła, poruszali się cicho i automatycznie, tworzyli 207 I, II | piętra majaczyła w mgłach i dyniach poprzecinanych tysiącami 208 I, II | Maszyny huczały bezustannie i bezustannie świstały transmisje, 209 I, II | transmisje, uczepione pod sufitem i niosące siłę do innych sal, 210 I, II | odbierały towar mokry z drukarni i wypluwały go suchym i stały 211 I, II | drukarni i wypluwały go suchym i stały w tej olbrzymiej, 212 I, II | sali, pełnej smutnych barw i smutnego światła dnia marcowego, 213 I, II | Borowiecki czuł się rozstrojonym i z roztargnieniem oglądał 214 I, II | chłopak - myślał o Hornie i chwilami stawała mu w pamięci 215 I, II | młoda, szlachetna twarz i te oczy niebieskie, patrzące 216 I, II | jakimś niemym żalem zawodu i wyrzutu. Czuł w sobie jakieś 217 I, II | ustach, a oczy świeciły zimno i rozważnie.~- To przeszło! 218 I, II | życie - ale to krótko trwało i znowu siebie odzyskiwał; 219 I, II | nie wiedząc, co powiedzieć i nie śmiejąc, ale zachęcony 220 I, II | dawniej u nas pracują.~- A i my robimy już po trzy roki.~- 221 I, II | odpowiedział spokojnie i wszedł na windę, która zaraz 222 I, II | psiakrew - szepnął robotnik i kopnął z całą nienawiścią 223 I, II | czapkę, przygiął się nieco i ze spokojem automatu odbierał 224 I, III | pokoje o ciemnych ścianach i żółtych stiukowych sufitach, 225 I, III | co chwila ktoś wchodził i ginął w mgle dymów i w tłumie 226 I, III | wchodził i ginął w mgle dymów i w tłumie ludzi zapełniających 227 I, III | wciąż drgały spazmatycznie i przygasały, a gazowe bąki, 228 I, III | licznych stolików masę ludzi i na białe obrusy.~- Kelner, 229 I, III | bezustannie napływającymi ludźmi i wykrzykiwaniem:~- "Lodzer 230 I, III | drugim przyszedł za kulisy i skoro tylko Niusia zeszła 231 I, III | zawołał poprawiwszy binokle i uderzając w zaciśniętą pieść 232 I, III | sprzedaje! - wykrzykiwał i zamilkł, bo Bum-Bum stanął 233 I, III | zamilkł, bo Bum-Bum stanął i patrzył na niego, a po chwili 234 I, III | hałaśliwie stukał kuflem i śmiał się głośno, ale nikt 235 I, III | wtórował.~Bum-Bum wypił i z pochyloną kwadratową twarzą 236 I, III | usłyszane kawały roznosił i powtarzał z lubością, poprawiał 237 I, III | Panno Ani, koniaczek - i trzaśnięcie dłonią w pięść 238 I, III | wyciągnął nogi na krzesełku i rozpiął kamizelkę.~- Myślałem 239 I, III | właśnie mówiliśmy o tobie.~- I co, wełna?~- Bawełna!~- 240 I, III | Do spółki z tobą?~- I z Baumem, znasz Maksa?~- 241 I, III | rzucił dosyć pogardliwie i wyciągnął się prawie na 242 I, III | wyciągnął się prawie na kanapce i na krześle. Moryc roześmiał 243 I, III | jemu trzeba dać się wyspać i wygadać, a potem dać robotę, 244 I, III | Ty mógłbyś nam dużo pomóc i sam dużo byś zarobił. Nam 245 I, III | jakie warunki mi daje! - i zaczął gorączkowo rozpinać 246 I, III | gorączkowo rozpinać się i szukać po wszystkich kieszeniach 247 I, III | Dlaczego?~- Bo on jest mądry i myśli o przyszłości.~- I 248 I, III | i myśli o przyszłości.~- I tak sobie, przecież za taki 249 I, III | siedzę. Co on w tym ma? i do tego my się prawie nie 250 I, III | drwiącym politowaniem Leon i splunął na środek pokoju.~- 251 I, III | najmądrzejszych reisenderów i agentów na cały Wschód - 252 I, III | kolano z zadowolenia. - Mam i dla ciebie obstalunek. Widzisz, 253 I, III | Był pan na gruby sposób! I nic mu już nie zostało?~- 254 I, III | pugilaresu rysunek pornograficzny i podał.~Bum-Bum poprawił 255 I, III | rękami binokle, wziął rysunek i zanurzył się w nim cały 256 I, III | Niebywałe! - wykrzykiwał i powlókł się pokazywać wszystkim.~- 257 I, III | kolano Moryca, uśmiechnął się i z pugilaresu, spomiędzy 258 I, III | pugilaresu, spomiędzy rachunków i not, wydobył fotografię 259 I, III | przerwał Moryc, zerwał się i podszedł do tęgiego Niemca, 260 I, III | który wszedł do restauracji i rozglądał się po sali.~- 261 I, III | odpowiedział niedbale i rozglądał się dalej.~- Pan 262 I, III | Muller! - rzucił z pewną dumą i przysiadł się.~- Kto by 263 I, III | spiesznie się zapinając i robiąc miejsce na kanapie.~ 264 I, III | uśmiechnął się pobłażliwie i patrzał ku drzwiom, bo wszedł 265 I, III | towarzyszy zostawił przy drzwiach i z kapeluszem w ręku szedł 266 I, III | przyciszyło się w knajpie i wszyscy śledzili go z nienawiścią, 267 I, III | nienawiścią, zazdrością i dumą.~- Prawie czekałem 268 I, III | interes.~Skinął głową Morycowi i Leonowi, uśmiechnął się 269 I, III | ręką w pas Borowieckiego i wyprowadził z knajpy.~- 270 I, III | to ja powiem raz jeszcze i prosto: dam panu tysiąc 271 I, III | odsunął się nieco, popatrzył i ciszej, z pewnym jakby szacunkiem 272 I, III | zajeżdżał przed hotelową bramę i wyrzucał ciężkich i przeważnie 273 I, III | bramę i wyrzucał ciężkich i przeważnie opasłych mężczyzn 274 I, III | przeważnie opasłych mężczyzn i bardzo wystrojone kobiety, 275 I, III | troje będzie w loży.~- i panie?~- One już w teatrze, 276 I, III | się widzieć z panem, no i na nic moje plany. Do widzenia, 277 I, III | idzie?~- A zaraz.~Jakoż i wyszedł, odnalazł swoje 278 I, III | pierwszym rzędzie obok Moryca i Leona, który zawzięcie kłaniał 279 I, III | który zawzięcie kłaniał się i lornetował jakieś blondynki, 280 I, III | Moryca, ale Borowiecki wstał i odwrócony twarzą do sali 281 I, III | spokojnie pod ogniem lornetek i spojrzeń, jakie w niego 282 I, III | starannie utrzymywanymi i usta o spodniej wardze silnie 283 I, III | wardze silnie wysuniętej, i pewna niedbałość w ruchach 284 I, III | pewna niedbałość w ruchach i spojrzeniach, czyniły go 285 I, III | Czuć było w nim silną wolę i nieugiętość Patrzył dosyć 286 I, III | na teatr zalany światłem i na barwną, błyszczącą 287 I, III | perfum, kwiatów świeżych i błota przyniesionego z ulicy.~- 288 I, III | przyniesionego z ulicy.~- Cebulą i kartoflami przede wszystkim - 289 I, III | szepnął pogardliwie Borowiecki i kłaniał się z bardzo słodkim 290 I, III | przepysznie uformowane ramiona i szyja okręcona w sznur brylantów. 291 I, III | agrafie spinającej stanik i połyskiwały w bransoletkach 292 I, III | silnie zarysowane, nos prosty i cienki i dosyć duże pełne 293 I, III | zarysowane, nos prosty i cienki i dosyć duże pełne usta.~Spoglądała 294 I, III | wydatnym brzuchu kamizelkę i szeptał żonie:~- Lucy, czemu 295 I, III | Udawała, że nie słyszy, i przeglądała dalej loże i 296 I, III | i przeglądała dalej loże i krzesła zapchane publicznością 297 I, III | typach przeważnie semickich i germańskich albo patrzyła 298 I, III | ale stał zimny na pozór i obojętny.~- Ładny kawałek 299 I, III | Zrobiłem pyszny witz - i powtarzał go Morycowi ze 300 I, III | kilka razy składała wachlarz i uderzała nim w parapet jakby 301 I, III | na nią krótkie spojrzenia i patrzył dalej z uwagą wielką 302 I, III | na scenę, gdzie amatorzy i amatorki parodiowali prawdziwych 303 I, III | parodiowali prawdziwych aktorów i sztukę.~Było to bowiem przedstawienie 304 I, III | solowego, gry na skrzypcach i fortepianie i żywych obrazów 305 I, III | skrzypcach i fortepianie i żywych obrazów na zakończenie.~ 306 I, III | nie mam czasu - szepnął i poszedł.~- On jest wielki 307 I, III | wielki książę od Bucholca i Spółki, wielka osoba!~Borowiecki 308 I, III | Skrzyżowały się nazwiska i dłonie.~Karol usiadł.~- 309 I, III | wybornie! - wykrzyknęła i jej o-krągła różowa twarz, 310 I, III | otwartych przewiewał po teatrze, i drzemała dalej.~- A pan? - 311 I, III | złotawych obrzeżach rzęs i w tej chwili z rozchylonymi 312 I, III | powiedzieć.~- Nie miałem czasu i zapomniałem - tłumaczył 313 I, III | Pochylił głowę ku niej i spoglądał do loży Zukerów.~ 314 I, III | wachlowała się gwałtownie i widocznie poza wachlarzem 315 I, III | obciągał kamizelkę na brzuchu i wyprostowywał się na krześle.~ 316 I, III | powiedział mi, że jestem głupia i powinnam się zająć domem 317 I, III | powinnam się zająć domem i gospodarstwem.~- Ja, ja 318 I, III | odparła rezolutnie - chcę i proszę o informację.~- Brat 319 I, III | przecież w tym nowym pałacyku i bibliotekę.~Zaśmiała się 320 I, III | Zaśmiała się bardzo serdecznie i bardzo cichutko.~- Co pani 321 I, III | kiedyś pogniewał się na mnie i gdy byłam z mamą w mieście, 322 I, III | popatrzył zimno na Storcha i rzekł:~- Dobrze, przyślę 323 I, III | opatrzonym w herby, pożegnał się i wyszedł.~W korytarzu spotkał 324 I, III | największy fabrykant łódzki i do tego osobisty nieprzyjaciel.~ 325 I, III | Żegnam pana - rzucił sucho i pogardliwie Szaja. Borowiecki 326 I, III | Borowiecki nic nie odpowiedział i poszedł na pierwsze piętro, 327 I, III | pomiędzy nimi zastał Moryca i Horna.~W loży było nadzwyczaj 328 I, III | loży było nadzwyczaj wesoło i bardzo ciasno.~- Nasza mała 329 I, III | panie Borowiecki?~- Tak, i bardzo żałuję, że nie zaopatrzyłem 330 I, III | Że jest ciasno beze mnie i wesoło beze mnie, że panie 331 I, III | sukni, z liliową twarzą i z liliowymi oczami.~- Weselej 332 I, III | to ułatwić.~- Ja wychodzę i zaraz zrobi się więcej miejsca - 333 I, III | opowiem - szepnęła liliowa i pochyliła nisko głowę, tak 334 I, III | Zasłoniła się wachlarzem i szeptała mu długo do ucha.~- 335 I, III | obfitych, czarnych oczach i brwiach i o majestatycznej, 336 I, III | czarnych oczach i brwiach i o majestatycznej, imponującej 337 I, III | wpakował binokle na nos i patrzył na dół w lożę Mendelsohnów, 338 I, III | wszystko, nic nie kupiła i poszła, ale miałam czas 339 I, III | zna go pani? Ukłonił się i wyszedł, przeprowadzany 340 I, III | przesuwał się do swojego miejsca i siadł, ale nie słuchał, 341 I, III | obleciały niby błyskawica teatr i wzbudziły jakiś ciemny, 342 I, III | większość mężczyzn z parteru i z lóż przypatrywała się 343 I, III | się z niepokojem królom i królikom łódzkim.~Mendelsohn 344 I, III | brodę wspaniałym ruchem i szczerze zdawał się być 345 I, III | wszechpotężny Knoll, zięć i następca Bucholca. także 346 I, III | rzucał jej w odpowiedzi i istotnie bawił się zupełnie.~ 347 I, III | siedziała samotnie Lucy i znowu patrzyła na Borowieckiego.~ 348 I, III | Borowieckiego.~Mniejsi potentaci i przedstawiciele takich firm, 349 I, III | chwila ktoś się wysuwał i nie powracał.~Oczy badały 350 I, III | buchał z drugiego piętra i rozpryskiwał się kaskadą 351 I, III | kaskadą dźwięków na parter i na loże, na te wszystkie 352 I, III | loże, na te wszystkie głowy i dusze tak nagle zaniepokojone, 353 I, III | ubrylantowane, pyszne swą władzą i wielkością.~Ze wszystkich 354 I, III | pań brała udział w zabawie i bawiła się doskonale.~Potworzyły 355 I, III | Borowieckiego. - Patrz pan, wełna i inni siedzą prawie spokojnie. 356 I, III | Borowiecki. Moryc znowu wyszedł i powrócił po kilku minutach, 357 I, III | szepnął bardzo poważnie i usiłował włożyć binokle.~- 358 I, III | siedząca za nim zaczęła stukać i sykać, żeby nie zasłaniał 359 I, III | z rozpaczy.~- A Frumkin i Ałpasow?~- Nic nie wiem, 360 I, III | pośpiechem do telegrafu i telefonów.~Teatr bardzo 361 I, III | spojrzenia prawie wesołe i zadowolone z ruiny innych, 362 I, III | ruiny innych, przypuszczenia i drwiny.~- Meyer podobno 363 I, III | konie, będzie chodził pieszo i zaraz schudnie, nie będzie 364 I, III | spuszczał oczów ze śpiewaczki i jak skończyła pierwszy zaczął 365 I, III | szeptał po cichu z Różą i nieznacznie, gładząc brodę, 366 I, III | Słyszałeś pan?~- Słyszałem - i zaczął wyliczać firmy.~- 367 I, III | przed chwilą był Bauer i mówił, że jakieś kilkanaście 368 I, III | szkodzi - szeptał zimno i przyglądał się swoim rękom 369 I, III | rękom starannie utrzymanym, i gonił bezwiednie przymrużonymi 370 I, III | Kto pozostaje - my, Szaja i paru innych. Ta parszywa, 371 I, III | gatunków, które oni robili, no i będziemy o tyle więcej sprzedawali. 372 I, III | Borowiecki patrzył się na niego i słuchał z pewną niecierpliwością, 373 I, III | niecierpliwością, nie lubił Knolla i jego dumy szalonej, płynącej 374 I, III | przyjemnym w obcowaniu, ale i najbardziej nieubłaganym 375 I, III | najbardziej nieubłaganym i najbardziej wyzyskującym 376 I, III | wyzyskującym pracę, ludzi i wpływy, jakie miał wszędzie.~- 377 I, III | tajemnicy.~Dokończył spiesznie i nie powiedział tego, co 378 I, III | wzrok Borowieckiego, zimny i podejrzliwy, który go przewiercał 379 I, III | poprawił szpilkę w krawacie i popatrzył na lożę naprzeciwko. - 380 I, III | Zukerowa to śliczna kobieta. - I ma ładne brylanty. - Więc 381 I, III | próżno gubił się w domysłach i przypuszczeniach.~Nie czekał 382 I, III | czekał zapadnięcia kurtyny i wyszedł, ale już z ulicy 383 I, III | ulicy powrócił do teatru i poszedł do loży Zukero-wej.~- 384 I, III | pani na wiarę przyjaciół i nieprzyjaciół.~- Co mnie 385 I, III | Tak?! - szepnęła długo i oczy jej zamigotały blaskiem 386 I, III | Łodzi?~- Prócz Knollowej i baronowej - powiedział złośliwie, 387 I, III | złośliwie, uśmiechając się.~- I o czym jeszcze mówiliście?~- 388 I, III | rękę, wyrwała mu szybko i patrzyła rozszerzonymi oczami, 389 I, III | cukierki z pudełkiem, wachlarz i wyszła.~Ubierała się w milczeniu.~ 390 I, III | aby wziąć na ramiona, i w tym ruchu dotknęła włosami 391 I, III | Pochwycił szybko w ramiona i wpił się ustami w jej kark, 392 I, III | kark, który się naprężył i skurczył pod pożerającym 393 I, III | pocałunkiem.~Krzyknęła cicho i wparła się w niego całą 394 I, III | ścianę, odwróciła nieco głowę i tak stała z ręką w jego 395 I, III | przycisnęła się do ściany i jakiś cień jakby przerażenia 396 I, III | przerażenia migotał po jej twarzy i taił się w kątach ust.~- 397 I, III | wsadził, a ujmując jej rękę i całując gorąco, szepnął:~- 398 I, III | ulicznych błyskała mu jej twarz i oczy ogromne, wpatrzone 399 I, III | antaby, aby drzwi otworzyć i wprost uciec, ale nie miał 400 I, III | się stało? - zaczął wol-no i szukał jej rąk, schowała 401 I, III | cały, nie mógł więcej mówić i nie otrzymując odpowiedzi 402 I, III | odpowiedzi szepnął bardzo cicho i bardzo głęboko:~- Lucy! 403 I, III | zsuwała się z jej ramion i z jakimś głębokim, przejmującym 404 I, III | głód pocałunków, pieszczot i miłości tak dawno, więc 405 I, III | Kocham nie dlatego, żebyś i ty mnie kochał, żebym chciała 406 I, III | ja cię kocham, kocham i nic więcej. Potrzebowałam 407 I, III | Chcesz, uklęknę przed tobą i będę ci to mówić tak długo, 408 I, III | tak szczerze, uwierzysz i sam kochać mnie zaczniesz. 409 I, III | nie mogę żyć bez ciebie i bez miłości. Kocham cię, 410 I, III | oczarowany miłością tak wielką i tak ognistą, głosem, co 411 I, III | co go przenikał ogniem, i pocałunkami, które go onieprzytomniały 412 I, III | unieść temperamentowi swojemu i szalał jak i ona,~Oddawał 413 I, III | temperamentowi swojemu i szalał jak i ona,~Oddawał jej tak pocałunki, 414 I, III | uniesieniu.~Głos jej rwał się i wybuchał burzą, to znowu 415 I, III | ze strasznie błotnistych i nie brukowanych ulic, gdzie 416 I, III | szczekały ponuro na powóz i słychać było, jak się rzucały 417 I, III | jak się rzucały na bramy i drapały pazurami deski z 418 I, III | ulicę.~Nie wiedzieli nic i nic nie słyszeli, zatopieni 419 I, III | fali tej miłości nagłej i oślepiającej, jaka ich porwała.~- 420 I, III | mnie, Kari, weź mnie całą i na zawsze. Nie wiedzieli 421 I, III | ucałowała go namiętnie i popchnęła w jakiś korytarzyk 422 I, III | korytarzyk wysłany dywanem i wybity czerwono.~- Zaraz 423 I, III | kocham cię! - zawołała za nim i zniknęła.~Rozebrał się wolno, 424 I, III | przełożył do kieszeni surduta i wszedł w jakieś drzwi, które 425 I, III | inkrustowany w hebanie złotem i srebrem, bo czuł się strasznie 426 I, III | ciekawa scena - myślał i zaczął się rozglądać po 427 I, III | jednej ściany stała wielka i szeroka sofa pod baldachimem 428 I, III | udrapowanym w formie namiotu i podtrzymywanym przez złote 429 I, III | szkieł żółtych, rubinowych i zielonych rozrzucała dziwnie 430 I, III | były bezładnie nagromadzone i stosunkowo do wielkości 431 I, III | leżały porozrzucane po sofie i białym dywanie i odcinały 432 I, III | po sofie i białym dywanie i odcinały się ostrymi plamami 433 I, III | porozlewanych.~Zapach ambry i violettes de Perse pomieszany 434 I, III | stalowej, nabijanej złotem i tak wypolerowanej, że w 435 I, III | przyćmionym skrzyła się i promieniowała złotymi ozdobami 436 I, III | promieniowała złotymi ozdobami i rzędami rubinów, i bladych 437 I, III | ozdobami i rzędami rubinów, i bladych ametystów, jakimi 438 I, III | wyrobiony smak artystyczny i poczucie piękna, rozwinięte 439 I, III | Karol uśmiechnął się tylko i poszedł do jadalnego.~Lucy 440 I, III | Borowiecki zwrócił na to uwagę i o nic już nie pytał więcej.~ 441 I, III | ciemnego orzecha, z masą sreber i porcelany na półkach, staroniemieckie 442 I, III | staroniemieckie dębowe i wspaniale rzeźbione zydle 443 I, III | niecierpliwić oczekiwanie, i zobaczył, że przy stole 444 I, III | podniósł go, aby położyć, i prawie machinalnie rzucił 445 I, III | Borowiecki znał ten klucz i zdziwił się niepomiernie.~- 446 I, III | sprowadzanej na Hamburg i Triest - podniesiono do 447 I, III | zachodnich do 20 kop. od puda i wiorsty. Wykonanie za miesiąc. 448 I, III | depeszę schował do kieszeni i zerwał się z krzesła, poruszony 449 I, III | co będzie mógł zdążyć, i weźmie mniejszych fabrykantów 450 I, III | interes! Teraz mieć pieniądze i jechać kupować. Aaa! - myślał 451 I, III | jechać kupować. Aaa! - myślał i wszystko w nim zaczęło kipieć 452 I, III | do miasta, znaleźć Moryca i ob-gadać ten interes, i 453 I, III | i ob-gadać ten interes, i byłby może dał się porwać 454 I, III | raczej wpadła do jadalni Lucy i rzuciła mu się prosto na 455 I, III | przebrać zupełnie.~Ucałowała go i usiadła wskazując mu miejsce 456 I, III | ruchem, bo wszedł lokaj i nalewał herbatę.~Nie mogła 457 I, III | chwila wstawała do kredensów i przynosiła całe masy najrozmaitszych 458 I, III | najrozmaitszych przysmaków i stawiała przed nim.~Miała 459 I, III | miała w teatrze, skrzył się i teraz na odsłoniętej szyi 460 I, III | lokaja, który łaził jak senny i nie mogąc rzucić się na 461 I, III | lokaj, a jemu niecierpliwość i przymus, jaki sobie zadawał, 462 I, III | gdy się herbata skończyła,~I tak patrzyła na niego rozbłysłymi 463 I, III | pożegnać, skłonił głowę i poszedł za nią.~Nie mógł 464 I, III | porwała go znowu swoim ogniem i gwałtownością, ale na chwilę 465 I, III | wybuchała jej namiętność, i szalała porwana własną siłą - 466 I, III | bawełny.~Oddawał pocałunki i pieszczoty, rzucał jej chwilami 467 I, III | uczucie, jakby za siebie i za niego, roztaczała całą 468 I, III | nawet kopnięcie swego pana i władcy przyjmuje z okrzykiem 469 I, III | przyjmuje z okrzykiem szczęścia, i kobiety, dla której szczęściem 470 I, III | zapamiętałością ludzi na pozór zimnych i umiejących w drobnych okolicznościach 471 I, III | Poddawał się huraganowi i z rozkoszą, pełną denerwującej 472 I, III | chwila.~- Kocham - odpowiadał i czuł, że w tej chwili mówi 473 I, III | słownika ludzkiego kłamliwe i kłamane.~- Napisz mi to. 474 I, III | uporem.~Wyjął bilet wizytowy i całując co chwila jej cudne 475 I, III | jej cudne fiołkowe oczy i te usta palące, napisał:~" 476 I, III | ucałowała kilkakrotnie i schowała za gors, ale wyjęła 477 I, III | chwili, aby znowu czytać i całować na przemian bilet 478 I, III | całować na przemian bilet i jego.~Wreszcie przypatrując 479 I, III | tej wielkiej ciszy nocy i buduaru, przez którego mury 480 I, III | buduaru, przez którego mury i obicia nie przedzierał się 481 I, III | żywszym na chwilę świetle i jakby pełzały wskroś pokoju, 482 I, III | pokoju, a potem rozlewały się i martwiały w zmroku coraz 483 I, III | piór oczy coraz smętniej i coraz tajemniczej.~ 484 I, IV | stajni. Wiatr huczał głęboko i zamiatał kałuże z taką siłą, 485 I, IV | błoto bryzgało na parkany i na wąską ścieżkę, służącą 486 I, IV | prócz połyskującego błota i czarnych, spiętrzonych gmachów 487 I, IV | spiętrzonych gmachów w oddali i kominów fabrycznych, słabo 488 I, IV | oszołomiony, przystawał i oparty o parkan zbierał 489 I, IV | paliły go, przymykał oczy i musiał parasolem wyszukiwać 490 I, IV | sobą twardszego gruntu, i czuł się pijanym zupełnie, 491 I, IV | parkanami orzeźwiły go zupełnie i wyrwały z tej dziwnej ciszy, 492 I, IV | zapłacił fabryką - szepnął i zaczął biec prędko, już 493 I, IV | już nie zważając na błoto i na wyboje.~Dopiero na Piotrkowskiej 494 I, IV | Piotrkowskiej złapał dorożkę i kazał się wieźć co koń wyskoczy 495 I, IV | przypominając sobie nagle i przy świetle latarni przeczytał 496 I, IV | raz jeszcze. - Zawracaj i jedź prosto Piotrkowską. 497 I, IV | w domu - myślał o Morycu i gorączka znowu zaczęła go 498 I, IV | wszelki wypadek przed domem i z pośpiechem dzwonił do 499 I, IV | zirytowało, że oberwał dzwonek i trząsł całą silą drzwiami, 500 I, IV | rozebrany, z oczami zamkniętymi i z twarzą pełną poprzysychanej


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6453

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License