Tom, Rozdzial
1 I, II | przesyconym kolorowymi parami, jego długa, koścista twarz, starannie
2 I, II | Dobry chłopak.~- Co mi do jego dobroci! Nie cierpię jego
3 I, II | jego dobroci! Nie cierpię jego rasy.~- Drukują już pięćdziesiąty
4 I, II | śmiesznie wyglądającego Anglika; jego garb wydał mu się teraz
5 I, II | naprzód. Fabrykant uczepiony u jego ramienia wlókł się ciężko,
6 I, II | mruknął cicho, puścił jego ramię i przysiadł na wózku
7 I, II | chcąc ujść spod promienia jego oczów.~Spotykał się kilkakrotnie
8 I, II | wydawał polecenia, czasem na jego skinienie zatrzymano działający
9 I, II | fabryka, której szum huczał w jego gabinecie, której ruch i
10 I, II | jest czuły na straty.~- Jego szlag może trafić - szepnął
11 I, II | My teraz mamy płacić na jego babę i bękarty!~- A ty parchu
12 I, II | się ta żyło, a teraz, kiej jego nie stało, to chodzę na
13 I, II | mgnienie, rumieniec powlókł jego dziewczęco piękną twarz,
14 I, II | zapłatą - dorzucił drwiąco, bo jego gniewny nastrój przepadł
15 I, III | słychać było bardzo często jego chrapliwy, rozłażący się
16 I, III | bandą z Rygi jeszcze do jego majątków. Był pan na gruby
17 I, III | świeżo osadzonym rojem.~Jego wysoka, rozrośnięta, bardzo
18 I, III | dżentelmena.~Nikt nie mógłby był z jego powierzchowności wykwintnej
19 I, III | podniosła się niemal na jego wejście.~- Storch.~- Borowiecki.~
20 I, III | przypuszczał, iż będzie Bucholc, jego największy współzawodnik
21 I, III | gdzie siedziała z ojcem jego najmłodsza córka ubrana
22 I, III | Robert, teraz poprosić o rękę jego córki, już cię nie wyrzucą
23 I, III | niecierpliwością, nie lubił Knolla i jego dumy szalonej, płynącej
24 I, III | Ogarnęła spojrzeniem całującym jego twarz, aż poczuł coś jakby
25 I, III | tym ruchu dotknęła włosami jego ust, odsunął się nieco w
26 I, III | głowę i tak stała z ręką w jego ręku, z dziwnym uśmiechem
27 I, III | ten dźwięk słodki całując jego twarz z porywającą siłą.~
28 I, III | służby nie ma w domu.~Puściła jego rękę, bo służba otwierała
29 I, III | wzruszenia nadmiernego, pierwszym jego ruchem było uciekać stąd,
30 I, III | spytała spostrzegłszy jego pomieszanie.~- Jestem szczęśliwy! -
31 I, III | całować na przemian bilet i jego.~Wreszcie przypatrując się
32 I, IV | wszędzie, gdzie wiedziała, że i jego spotka.~Plotka łódzka, którą
33 I, V | bo on się zna dobrze i to jego specjalność.~- Dobrze, pojadę.
34 I, V | pełną drgającego pyłu, na jego twarz rozespaną i na czarną
35 I, V | powie, że kupił dla siebie, jego stać na to!~- To nasza przyjaźń
36 I, V | prawda, Socha on jest, a ja jego żona i przyśliśwa prosić
37 I, V | szczegółowiej, ośmielona jego życzliwym wzrokiem.~- A
38 I, V | dosyć długo świdrował twarz jego.~- Chory jestem - szepnął
39 I, V | natychmiast to, na czym wzrok jego zatrzymywał się.~- Kundel! -
40 I, V | jednopiętrowy dom, w którym mieszkał jego pomocnik Murray, było w
41 I, V | Murray, było w tym domu i jego mieszkanie, jakie mu fabryka
42 I, V | z dumą i zadowoleniem i jego wybladłe oczy promieniowały,
43 I, V | przerwał prędko, zmieszany jego zapytaniem.~Zaczął strzepywać
44 I, V | nadzieją ożenienia się.~Jego miękka, prawie kobieca dusza
45 I, V | wszystkie, jakie umiał; jego tenorowy, mały, ale metaliczny
46 I, VI | Grunspan et Landsberger", jego bliski kuzyn, bo brat matki.~
47 I, VI | zaufać Grunspanowi. śledził jego okrągłą, chytrą twarz i
48 I, VI | wyrazem taksacyjnym oczy jego krążyły po obecnych, zatrzymały
49 I, VI | dostania rubla nie zmniejsza jego wartości.~- Jesteś cynik -
50 I, VI | a równocześnie pociągała jego twardą, suchą duszę tą odrobiną
51 I, VII | ciebie boli krzyż?~- Toni, jego z tych samych powodów boli
52 I, VII | Toni pochylając się nad jego jasną, młodą, typowo niemiecka
53 I, VII | Mieciek? - pytała zdumiona jego surowym spojrzeniem.~- Muszę
54 I, VII | narożne okno, którym leciały jego spojrzenia i zaczepiały
55 I, VII | arystokratyczną rodzinę, jego matka jest z hrabiów, on
56 I, VII | Bucholcowi i wszystkiemu, co jest jego, życzę wszystkich nieszczęść.
57 I, VII | okrada. A ten Borowiecki to .jego jest najgorszy Szwab! -
58 I, VII | milionami, jakie rosły w jego rękach z szybkością lawiny
59 I, VII | produkcji łódzkiej, która do jego czasów cieszyła się dobrą
60 I, VII | płynąć ze wszystkich stron do jego kas; szły z pańskich dworów,
61 I, VII | się liczyła opinia kraju, jego słowo równało się monecie
62 I, VII | kwestiach ogólniejszych, jego towary miały najlepszą markę,
63 I, VII | towary miały najlepszą markę, jego otaczał pewien szacunek,
64 I, VIII | tysiące ludzi czekało na jego dyspozycje, setki maszyn
65 I, VIII | kantoru drukarni i blichu do jego osobistego.~Horn bardzo
66 I, VIII | funkcjonujący w obrębie fabryk jego.~- Stajnia! - krzyknął dzwoniąc
67 I, VIII | w Niemczech Meyer, dawny jego tkacki robotnik, a dzisiaj
68 I, VIII | zawołała odrywając usta od jego ust. - Ktoś woła!~Nikt nie
69 I, VIII | Borowieckiego, który zdumiony jego zachowaniem i tą niesłychaną
70 I, VIII | chłopaczki będą podziwiać jego śmiałość i odwagę. Wielkie
71 I, VIII | patrząc się liliowymi oczami w jego rozjaśnioną twarz.~- Bardzo
72 I, VIII | tak źle w Łodzi, tak źle, jego nikt nic lubi i wszyscy
73 I, VIII | który nie mógł zmieścić jego potężnego brzucha w mundur
74 I, VIII | mówił, bo był poruszony jego niedolą, znał go dobrze,
75 I, VIII | obok leżącej i przenikał jego roztargane nerwy bólem głuchym.~-
76 I, VIII | zawołał tknięty akcentem jego głosu.~- Nie. Postawiłeś
77 I, VIII | rzucił prędko, bo ujrzał w jego oczach jakiś stalowy błysk
78 I, IX | miłością na domy i fabryki; jego wielkie czarne oczy świeciły
79 I, IX | wojskowemu się wyciągnął na jego widok i czekał rozkazów,
80 I, IX | ręką po włosach, całowała jego delikatne, pocięte siatką
81 I, IX | biegały niespokojnie po jego chudej, zmęczonej twarzy.~-
82 I, IX | zaczęła kotłować strasznie jego sercem. Czuł, że gdyby mógł
83 I, IX | uwierzyć. Przypominam sobie, jego rozmowy tchnęły najwyższą
84 I, IX | których był nieugiętym; jego uczynność była w Łodzi przysłowiowa
85 I, IX | współczesne urządzenie w jego fabryce.~- To do pana! Woła
86 I, IX | Złość bezsilna zatrzęsła jego sercem tak gwałtownie, że
87 I, IX | na ojca, czuł bowiem po jego rozmowie, że musiał znowu
88 I, IX | zaczęła mu wyrzucać delikatnie jego brutalność.~- Niech mama
89 I, IX | Opowiadał mi, że ojciec jego, bardzo bogaty obywatel
90 I, IX | swoim uporze. Ona wie o jego położeniu?~- Chyba nie,
91 I, IX | w dowcipy. Bucholc wziął jego chemikalia?~- Już od miesiąca
92 I, X | Gromada dzieci rzuciła się na jego przywitanie.~- Myślałam,
93 I, X | potrzeba - mówił z prostotą; jego nieśmiałość gdzieś zniknęła
94 I, X | dotknął się wychudłymi palcami jego twarzy z pieszczotliwością
95 I, X | dzień i noc, wstrząsały nad jego głowami sufitem, ta wilgoć,
96 I, X | żebym przyjął miejsce w jego składzie.~- Cóżeś mu powiedział?~-
97 I, X | do Łodzi, sierota, bo i jego tak samo jak nas Szwaby
98 I, X | oczy w lampce i milczał. W jego obrzękłej twarzy o sumiastych
99 I, X | I gdy to zrobił, wzięła jego chudą rękę i przyłożyła
100 I, X | rozszerzonymi oczami zawisła na jego twarzy. - Ty mi nie dasz
101 I, X | młodszego syna Szai, a nazwa jego pochodziła od dywanu ze
102 I, X | wrażenia.~- Niechaj mówi, to jego specjalność.~- No, i ty,
103 I, X | chodziła po pokoju wzburzona jego słowami. Wysocki milczał,
104 I, X | przy mnie - szepnęła czując jego gorące spojrzenie.~- Co
105 I, X | oczach, położyła twarz na jego dłoni, trzymanej na stole,
106 I, X | grube ziarna i spływały na jego rękę rozpalonym potokiem.~
107 I, X | bliżej, bo każde dotknięcie jego ręki elektryzowało i przesycało
108 I, X | ochotę położyć głowę na jego piersiach, zarzucić mu ręce
109 I, X | ciemności przypatrywała się jego głowie i twarzy.~- Ostryga! -
110 I, X | powiedziała z naciskiem, dotknięta jego odmową, ale nie zważając
111 I, XI | myślała o Leopoldzie, o jego wiewiórczej twarzy; przejmował
112 I, XI | wprost fizycznym obrzydzeniem jego głos chrapliwy i wywinięte,
113 I, XI | obrzydliwym dotknięciem jego rąk zimnych i spoconych,
114 I, XI | spostrzec lub przekonać się o jego obojętności.~Nie powiedziała
115 I, XI | chciał z nią jechać, ale ten jego mocny uścisk i pocałowanie
116 I, XI | przypomnienie dotknięcia jego rąk. to pogłaskanie po włosach
117 I, XI | nogę tak wysoko, że szpic jego buta był na wysokości głów
118 I, XI | siedzących, które za każdym jego słowem pochylały się pokornie,
119 I, XI | wszyscy śledzili każdy błysk jego czarnych wielkich źrenic
120 I, XI | grube zastygnięto fałdy.~Jego dwudziestu milionom składały
121 I, XI | Niemcy i Polacy; wobec jego potęgi, ciążącej na wszystkich
122 I, XI | bo co chwila słychać było jego przenikliwe: "co?"~Szum
123 I, XI | obejmowały cały salon, bo czuła jego oczy na swej twarzy i to
124 I, XI | tak blisko, że słyszała jego oddech i skrzyp gorsu, gdy
125 I, XI | gdy się pochylał, widziała jego rękę, którą się podpierał
126 I, XI | przyćmionym łzami spojrzeniem po jego pobladłej twarzy i odeszła.~
127 I, XI | krokiem baletowym, co przy jego cienkich nóżkach i dużym
128 I, XI | subtelnie pobłażliwym śmiechem z jego błazeństw, a szukała oczami
129 I, XI | półkolami rysowały się na jego wypukłym czole i stanowiły
130 I, XI | widząc niedowierzanie w jego oczach.~Po jego chudej,
131 I, XI | niedowierzanie w jego oczach.~Po jego chudej, nerwowej twarzy
132 I, XI | twarz, spuściła powieki pod jego badawczym wzrokiem i poprawiając
133 I, XI | małe wąsiki i powstał; na jego delikatną, wybitnie semicką
134 I, XI | Mela nie zwracała uwagi na jego rozdrażnienie, bo to, co
135 I, XI | żeby Kray był fuszer, to jego obraz nie byłby u mnie,
136 I, XI | wypytuje się znawców o jego wartość, targuje go wytrwale
137 I, XII | widzieć można, popychana jego energią i niesłychanie wytrwałą,
138 I, XII | niedbale.~Uśmiech przeleciał po jego twarzy.~- Chociażby dlatego,
139 I, XII | odpowiedział ciszej i jego brwi czarne napięły się
140 I, XII | chorobliwą zielonawą bladość jego twarzy i wpadnięte oczy.~-
141 I, XII | półsłówkami, a milczał, bo wobec jego zimnej twarzy i gryzącego
142 I, XII | przypomniawszy sobie ostatniego jego wspólnika, który ze spółki
143 I, XIII | zupełnie nie zdziwiony jego sposobem przepędzania świąt
144 I, XIII | pierwsze piętro pałacu, bo cały jego parter zajmował kantor główny
145 I, XIII | To mądry chłopak, ale jego ojciec to ma coś... w głowie.
146 I, XIII | była bardzo zadowolona z jego obecności i co chwila podnosiła
147 I, XIII | Słuchał słabnących w oddali jego kroków i byłby bardzo wiele
148 I, XIII | nie obudziła się na odgłos jego wejścia, tylko papuga, przebudzona
149 I, XIII | bezpieczną odległość od jego kija i odpowiadał nieśmiało,
150 I, XIII | sto razy niż robotnik i że jego trzeba szanować.~- Daj mi
151 I, XIV | całe dziesiątki milionów.~Jego sucha semicka dusza tonęła
152 I, XIV | które jakby aureolą otaczały jego wysokie, bardzo ładne czoło
153 I, XIV | syknął Wilczek z uśmiechem i jego małe niebieskie oczki, głęboko
154 I, XIV | że go zaprosił, kazał na jego przyjęcie wystawić bramę
155 I, XIV | pruski order. Hrabia spał w jego pałacu przez całe trzy dni
156 I, XIV | odjechał do Vaterlandu. Po jego wyjeździe w parę dni Dulman
157 I, XIV | który jest technikiem w jego fabryce, w oddziale stolarskim.
158 I, XIV | olbrzymiej trumny i podług jego rysunku wykonano tę skrzynię
159 I, XIV | poznał, że to była Zośka, jego siostra.~Nie, nie mógł w
160 I, XIV | ciemno i pusto, a tylko jego kroki huczały po całym domu.~
161 I, XIV | nie można było uchwycić jego kształtu, widać było tylko
162 I, XIV | Stary słuchał uważnie, jego bure oczy podobne do stalowych
163 I, XIV | zawsze - dodał z naciskiem i jego zielone, słodkie oczy strzeliły
164 I, XIV | więc przymknął drzwi od jego pokoju i zabrał się do rozbierania
165 I, XV | wyrzucił prędko, unikając jego wzroku.~- Meble sprzedajecie?~-
166 I, XVI | wysnuwać tysiące legend o jego życiu, o jego milionach
167 I, XVI | tysiące legend o jego życiu, o jego milionach i o jego szczęściu;
168 I, XVI | życiu, o jego milionach i o jego szczęściu; ciemne masy robotnicze
169 I, XVI | robotnicze nie rozumiały jego woli żelaznej i bezwzględnej,
170 I, XVI | dowolnie wszystko i wszystkich, jego genialności w swoim rodzaju;
171 I, XVI | przysięgać, że widziano rogi na jego głowie, iż sam był diabłem,
172 I, XVI | oczy w trumnę, gdzie leżał jego nieprzyjaciel i konkurent.~
173 I, XVI | Bucholc umarł, ale zostały jego fabryki, a przy tym jakiś
174 I, XVI | pogłaskała sobie brodę i szyję jego palcami.~- Wariatka? - szepnął
175 I, XVI | towarami składy, na fabryki - jego nienasycona chłopska chciwość
176 I, XVI | mógł zapomnieć tej obrazy, jego mściwe serce zanotowało
177 II, I | pojęcie o polityce, kiedy jego naturalni przewodnicy są
178 II, I | apatycznie, ale równocześnie jego dumna ambicja pożerała mu
179 II, I | niemiłosiernie z Zajączkowskiego i z jego koniunktur politycznych,
180 II, I | Państwami kieruje żołądek i jego wymagania - zawołał Karol
181 II, I | troski serdecznej ogarnęła jego twarz schmurzoną i gryzące
182 II, I | ryknął do kuchni, gdzie jego stangret jadł kolację, i
183 II, I | drodze jeszcze słychać było jego głos łączący się z turkotem
184 II, I | szeptał ksiądz bladymi ustami.~Jego szara wyschnięta twarz,
185 II, I | mówił nic, unikał nawet jego wzroku i szedł w głąb ogrodu,
186 II, I | dodała Anka, rozśmieszona jego słowami.~Poczuł się dotkniętym
187 II, I | końcu podsunął papier pod jego oczy.~- Za drogo! Brauman
188 II, I | poprzednie słowa Karola i na jego chłodny, pogardliwy ton
189 II, I | ustawicznie - nie harmonizowały z jego pucułowatą twarzą pokrytą
190 II, I | wywinięte tłuste wargi robiły jego twarz podobną do pyska mopsa,
191 II, I | chłopak - szepnął ksiądz po jego wyjściu.~- Doskonała łódzka
192 II, II | pięć procent. Przynieś pan jego conto. Szulc spiesznie przyniósł.
193 II, II | zapomniałem, przecie to jego ta powieść Ogniem i mieczem.
194 II, II | rubli i uciekł. Byłem w jego mieszkaniu, nie ma nic,
195 II, II | Moryc, bo twarz bankiera i jego słowa nie domówione zaniepokoiły
196 II, II | z tandetą łódzką!" - to jego własne słowa, bardzo głupie
197 II, II | nie Borowiecki, to by się jego przydeptało nieznacznie
198 II, II | prawie i już nie myślał o jego obawach spolszczenia Łodzi,
199 II, III | fabryki, która podbudzana jego energią niestrudzoną, jego
200 II, III | jego energią niestrudzoną, jego obecnością ciągłą, rosła
201 II, III | tym podwójną grę, która jego prostą naturę oburzała do
202 II, III | kocha swoich pacjentów, to jego utopia - odpowiedział z
203 II, III | ostry szelest sukni obudził jego uwagę; podniósł oczy i bezwiednie
204 II, III | pod murem, oparła głowę o jego ramię, bo siadł przy niej,
205 II, III | a później niecierpliwić.~Jego namiętne wzruszenie zginęło
206 II, III | odpowiadała, tylko ukryła twarz na jego piersiach, objęła go ramionami
207 II, III | ozwała się cicho, patrząc na jego twarz schmurzoną:~- Gniewasz
208 II, III | rozpaczy, i wpiła się oczami w jego oczy, żebrząc zmiłowania
209 II, III | cień gniewu zamigotał w jego szarych oczach.~Porwała
210 II, III | czekała z zamarłym sercem jego słów.~Ale on, pomimo że
211 II, III | lęku i miłości pochwyciła jego ręce i okrywała pocałunkami.~-
212 II, III | odpowiedział, że zadrżała, puściła jego ramię i szła obok zmieszana,
213 II, IV | miłością, która owiewała całą jego przyrodę słodkim tumanem
214 II, IV | widział od dni kilku; u jego rodziców się nie dowiadywał,
215 II, IV | trudem chory nie puszczając jego ręki.~- Lepiej ci teraz
216 II, IV | bolesnej tęsknoty rozjaśnił jego twarz wychudłą.~Zamilkł,
217 II, IV | rzucił krótko Adam i jego zielone, słodkie oczy zapaliły
218 II, IV | byłam u Kessiera! jestem jego kochanką, a więc tak! -
219 II, IV | słuchał i patrzał, tylko jego zielone oczy straciły ostry
220 II, IV | odczuła te pocieszenia i jego miłość, że objęła go ramionami,
221 II, IV | akcentem groźby, jaki brzmiał w jego głosie.~- To pomówimy inaczej...
222 II, IV | błyszczące przy księżycu jego wieżyczki i złocone balkony,
223 II, V | mój plac otacza fabrykę jego z dwóch stron; z boku i
224 II, V | znowu do Wilczka i dotykając jego łokcia końcami palców prosiła
225 II, V | u Grosglika i operuję na jego korzyść i na jego odpowiedzialność.
226 II, V | operuję na jego korzyść i na jego odpowiedzialność. Mówię
227 II, V | człowiekiem Grosglika i operuję jego pieniędzmi i na jego korzyść!
228 II, V | operuję jego pieniędzmi i na jego korzyść! Jużci, że nie robię
229 II, V | mnie - dodał ze śmiechem i jego małe oczki zamigotały ironią.~-
230 II, V | będzie zgoda? Pochwycił jego rękę i uderzył w nią na
231 II, VI | Przyjemny uśmiech wił się po jego długiej i suchej twarzy
232 II, VI | jastrzębim oczom Szai i jego pałkowatym palcom przebierającym
233 II, VI | wykrzyknęła zirytowana jego brutalnością.~- Ja znowu
234 II, VI | chwila wesołym śmiechem. Jego czerwone, jastrzębie oczy
235 II, VI | chory wolno nie zdziwiony jego obecnością i podniósł na
236 II, VI | konającego, przewijał się po jego chudej twarzy, tak szarej
237 II, VI | zboże, co zewsząd otaczało jego chałupę, a w twarzy szarej,
238 II, VI | kadłubem z posłania do nóg jego, objął je sobą i przywarł
239 II, VI | z łez, przygładził ręką jego spocone, rozwichrzone włosy
240 II, VII | tylko ojciec Karola, ale jego była pewna, że nie zdradzi.~-
241 II, VII | marek, już tydzień minął, a jego nie ma. Co pan chce, teraz
242 II, VII | zapytał Karol, dotknięty jego tonem.~- Do czego? Że mogli
243 II, VII | kilkakrotnie, widziała ciągle jego oczy pełne miłości, słyszała
244 II, VII | pełne miłości, słyszała jego głos, który jej cicho opowiadał
245 II, VII | poglądy na społeczeństwo i jego potrzeby; otrzepywał, odruchowo
246 II, VII | pozostania, jaka ją owładnęła po jego słowach.~- Myślałem, że
247 II, VII | przy panu Borowieckim, to jego siostra? bo tak są bardzo
248 II, VIII | Anką i nie kontrolowały jego rozmowy z Madą, która straciła
249 II, VIII | rękawiczki, słuchając brzmienia jego niskiego głosu, który zawsze
250 II, VIII | drżeniem szczęścia czekała jego wyznania i wiedziała również,
251 II, VIII | wieczór, na chwilę.~Trzymała jego dłoń i co chwila przyciskała
252 II, VIII | i tak blisko, że poczuła jego usta na twarzy.~- Mela...~
253 II, VIII | że uderzyła piersiami o jego piersi, ale cofnęła się
254 II, VIII | spragnionymi ustami wpiła się w jego usta w długim, mocnym, namiętnym
255 II, VIII | na wpół leżąc słuchała jego głosu, z rozkoszą przymykała
256 II, VIII | rozkoszą przymykała oczy pod jego pocałunkami, wysuwała do
257 II, VIII | szczęścia, jaka płynęła z jego słów, z jego wyznań miłości,
258 II, VIII | jaka płynęła z jego słów, z jego wyznań miłości, z jego pieszczot.~
259 II, VIII | z jego wyznań miłości, z jego pieszczot.~A gdy powiedział,
260 II, VIII | przeczyła, tylko chwilami brała jego głowę w ręce, całowała jego
261 II, VIII | jego głowę w ręce, całowała jego oczy i cicho szeptała:~-
262 II, VIII | powiedzieć mu teraz, że jego żoną być nie może.~Nie,
263 II, VIII | zdenerwowaniu, przyciskała się do jego ramienia coraz silniej i
264 II, VIII | przed chwilą jeszcze czuła jego pocałunki, oglądała się
265 II, IX | perfum, jaka pozostała w jego ubraniu, na dłoniach, we
266 II, IX | podniósł oczy i szedł nimi za jego ruchem, jakim tamten rzucił
267 II, IX | utkwiła szklany wzrok w jego twarzy, gromnica wypadła
268 II, IX | przegniłym powietrzem; echa jego kroków rozbrzmiewały głucho
269 II, X | niecierpliwiła niedbałość jego odpowiedzi i jakby wyzywający
270 II, X | niego, ile rozżalona na jego niespodziewane okrucieństwo,
271 II, X | zawołał Karol idąc do jego pokoju.~- Nic wielkiego,
272 II, X | raz już Grunspanowską, a jego dzieci, chociażby były wyrobnikami,
273 II, X | że taniość towaru leży w jego dobroci, a nie w niskiej
274 II, X | tylko uważniej spojrzał W jego oczy.~- Mogę ci dostarczyć
275 II, X | Cały stan czynny i bierny jego interesów miał w notach
276 II, X | rachunkach, które mu skopiował jego człowiek, pracujący w kantorze
277 II, X | pozornie na powiększenie jego udziału w spółce, obiecywał
278 II, X | się nie obawiał, bo znał jego uczciwość i wiedział, że
279 II, X | dotychczas obojętnym, czy jego dziesięć tysięcy rubli wkładu
280 II, X | Łodzi, w mieście wiedziano o jego narzeczeństwie, ożenić się
281 II, X | zupełnie nie kierowały jego wolą, jego postępowaniem
282 II, X | nie kierowały jego wolą, jego postępowaniem i nie wpływały
283 II, X | nic nie wiem, ale już z jego pyska widzę, że przeżuwa
284 II, XI | i dowodzić Morycowi, że jego rasa jest najpodlejszą na
285 II, XI | gabinetu bankiera, który na jego widok zerwał się z krzesła.~-
286 II, XI | podsłuchuje, i mówił mu do ucha: - Jego wczoraj prawie aresztowali.~-
287 II, XI | uśmiechnął się drwiąco z jego wystraszonej miny.~- Uspokój
288 II, XI | zapomniał nawet, że to jego pieniędzmi będzie prowadzona
289 II, XII | Borowieckiego, ma apetyt na jego pieniądze i na pracę jego -
290 II, XII | jego pieniądze i na pracę jego - i zje.~Chce się ożenić
291 II, XII | która po cichu obrabiała jego sprawę w rodzinie Grunspanów.
292 II, XII | drgnął nieco spotkawszy się z jego oczami, zrobił ruch jakby
293 II, XII | podobał głos Malinowskiego i jego ruch.~- Ten smolipysk nie
294 II, XIII | wiedzieć mówiącego, i słuchała jego wywodów z za-partym oddechem,
295 II, XIII | Wstrząsała się przenikana jego słodkim głosem, nie słyszała
296 II, XIII | uniesienia, bo liczył na jego pieniądze, potrzebne mu
297 II, XIV | prędko, zły, że odgadnięto jego intencję, ale nie zmienił
298 II, XIV | je drażnić; małpy na sam jego widok zaczęły się cofać
299 II, XIV | na lokajów, którzy czując jego wzrok na sobie, uwijali
300 II, XIV | widząc, jak chciwie słuchała jego słów, jak się często rumieniła
301 II, XV | nazywał, parafiańskie, wtedy jego stalowe oczy paliły ją niesłychanym
302 II, XV | obojętności.~Tłumaczyła jego postępowanie, jak i on to
303 II, XV | znosiła cierpliwie zmienność jego humoru, a nawet robiła sobie
304 II, XV | przestawała, spostrzegłszy raz jego drwiąco-dziękczynne spojrzenie,
305 II, XV | współczuciem przypatrywała się jego podkrążonym oczom i zmęczonej
306 II, XV | niego bliżej i oparta o jego ramię zaczęła z zapałem
307 II, XV | że to te wszystkie dawne jego miłości, 'zmartwychwstałe
308 II, XV | pilnie obserwował Ankę. Jego orzechowe wielkie oczy,
309 II, XV | Zniechęcenie i nuda wyzierały z jego oczów i słów nie potrafił
310 II, XV | opowiadał szczegóły o Karolu i jego zamysłach i potrzebach.~
311 II, XVI | rosły i rozwijały się w jego oczach, siłą jego woli,
312 II, XVI | się w jego oczach, siłą jego woli, mocą jego własnych
313 II, XVI | oczach, siłą jego woli, mocą jego własnych sił i krwi, że
314 II, XVI | czuł teraz, iż wielka część jego istoty zamknięta jest w
315 II, XVI | ale gotowe do ruchu na jego skinienie, martwe niby,
316 II, XVI | nas pan bez opieki przed jego nudzeniem - zawołała Anka.~-
317 II, XVI | zdechnie, a z nim wszyscy jego pachołkowie - zawołał Myszkowski,
318 II, XVI | długo rozpalonymi oczami w jego twarz.~Karola owładnął niepokój,
319 II, XVI | zachowanie się Borowieckiego, jego twarz, jego szczere spojrzenia
320 II, XVI | Borowieckiego, jego twarz, jego szczere spojrzenia i wielkie
321 II, XVI | głowę i słuchał, i trzymał jego oczy w swoim spojrzeniu,
322 II, XVI | więcej.~Zuker drgnął, bo w jego głosie i twarzy coś było
323 II, XVI | jakie zrobiły pierwsze jego słowa.~- Kiedy odjeżdżasz?~-
324 II, XVI | uklękła przed nim, objęła jego kolana i najżywszymi, wyrywanymi
325 II, XVII | Upokarzała go ta własna małość, jego szeroka natura dusiła się
326 II, XVII | zajmować i znosić wszystkie jego dziecinne nieraz kaprysy.
327 II, XVII | Karola nie było w domu.~Bo jego twarz zmęczona pracą, skłopotana,
328 II, XVII | zmęczona pracą, skłopotana, jego smutne spojrzenia, jakimi
329 II, XVII | głębszemu rozpoznawaniu jego zimnej, egoistycznej duszy.~
330 II, XVII | za niego, bo popsuję mu jego karierę, on musi się ożenić
331 II, XVIII| porównała z pięknościami orła, z jego żądzą swobody, z jego chęcią
332 II, XVIII| z jego żądzą swobody, z jego chęcią do podsłonecznych
333 II, XVIII| podsłonecznych wzlotów, z jego dumą, miłością obszarów -
334 II, XVIII| z krzesła.~- Daj pokój! Jego nienawiść jest sprawdzianem
335 II, XVIII| Panował zły bóg Chaos i jego dzieci: Zazdrość, Nienawiść,
336 II, XVIII| powiedział dotknięty najboleśniej jego słowami.~- No i wy jej nie
337 II, XIX | psa na łańcuchu.~- Głupi, jego córka kosztuje mnie z pięć
338 II, XIX | dał się złapać. Cierpiała jego ambicja męki niewysłowione.~
339 II, XIX | i patrzył gdzieś daleko. Jego zielone oczy pociemniały
340 II, XX | przyjemnością udręczania jego i siebie, że to dziecko,
341 II, XX | miało się narodzić - to jego dziecko, torturowała go
342 II, XX | wspólników i pieniądze Anki. Ani jego własnych kapitałów, ani
343 II, XX | widział płomienie żrące mu jego pracę, słyszał wrzaski i
344 II, XX | Maszyna jakby podzielała jego niepokój, bo gnała jakby
345 II, XXI | prawdziwe cmentarzysko pracy jego i marzeń, kupy zgliszcz
346 II, XXI | wyszeptała dziewczyna, chwyciła jego rękę i strumień łez popłynął
347 II, XXI | pierwsze łzy w życiu, zapełniły jego oczy i zalały mu duszę straszną
348 II, XXI | z losem potrzebował nie jego kapitałów, a jego samego,
349 II, XXI | potrzebował nie jego kapitałów, a jego samego, jego uczciwości
350 II, XXI | kapitałów, a jego samego, jego uczciwości i zdolności,
351 II, XXI | niego żalu, bo odczuwał jego stan, już mu zresztą opowiedzieli
352 II, XXI | będzie miał zabezpieczenia jego kapitał: rysował mu swoje
353 II, XXII | zastrzegając sobie tylko, że do jego śmierci nikt nie ruszy murów
354 II, XXII | murów fabryki, że pozostaną jego wyłączną własnością. Zamknął
355 II, XXII | wytarła spiesznie ręce, bo jego wielkie dłonie zimne były
356 II, XXII | zaczął Ance opowiadać o jego interesie z Grunspanem i
357 II, XXII | interesie z Grunspanem i jego sposobach robienia majątku.~-
358 II, XXII | różnych szczegółów o Karolu i jego sprawach, bo chociaż Borowiecki
359 II, XXIII| zdenerwowana, tuliła się do jego boku.~Nie zwracał i na to
360 II, XXIII| dziecko przysunęła głowę do jego ramienia i wyciągnęła usta
361 II, XXIII| i wyciągnęła usta chciwe jego pocałunków, ale odsunęła
362 II, XXIII| zadowolony, że jaśniała radością jego okrągła, czerwona, zatłuszczona
363 II, XXIII| która dosyć nieśmiało, wobec jego groźnej miny, polecała resztki
364 II, XXIII| lata, jakie upłynęły od jego ślubu z Madą Mullerówną
365 II, XXIII| jaka przepływała przez jego ręce - fabryka oplotła go
366 II, XXIII| częściej nuda zaglądała do jego duszy, coraz częściej zaczynał
367 II, XXIII| lepszą mamką i piastunką jego syna, doskonale go obsługiwała -
368 II, XXIII| ale teraz, w miarę wzrostu jego potęgi, wszyscy się odsuwali
369 II, XXIII| był nawet chrzestnym ojcem jego syna, ale pomimo to byli
370 II, XXIII| wszystko, co go otacza - to jego własność, jego królestwo
371 II, XXIII| otacza - to jego własność, jego królestwo wymarzone.~Przypominał
372 II, XXIII| tysiące spraw czekało w jego przedpokoju i wrzało niecierpliwością,
373 II, XXIII| wy krzyki zwycięzców.~Jak jego strasznie nudziło to wszystko!~
374 II, XXIII| pomyślał przypominając sobie jego przeklinania nadmiernej
375 II, XXIII| napatrzeć.~Tak, to była Anka, ta jego dawna Anka z Kurowa, młoda,
376 II, XXIII| szybko się przesunęły po jego zżółkłej, bardzo mizernej
377 II, XXIII| miłością i bólem spostrzegła jego wpadnięte oczy, wystające
|