Tom, Rozdzial
1 I, I | mózgownicy wyciągnął miliony, on te miliony ma, a my je także
2 I, I | słyszał około siebie i czuł tę przyszłą fabrykę. Widział
3 I, II | pilniejsze do drukowania te letnie korty.~- Telefonowali
4 I, II | Kuchnia", bo tak nazywano tę salę, tonęła w zmroku. Pod
5 I, II | przyciętymi równo.~- Cóż, te watsony dobrze działają?~-
6 I, II | on go szacował na całe te 10 000 rubli, jakie mu płacił
7 I, II | czuć pod nogami, w sobie, te roztargane, trzęsące się
8 I, II | maszyny drukarskie w ruchu, na te piramidy żelazne pracujące
9 I, II | znowu stał zapatrzony w te tysiące metrów, biegnących
10 I, II | ten potężny rytm fabryki - te setki maszyn, tysiące łudzi
11 I, II | uwagą za ich działaniem, te góry towarów leżących, przewożonych
12 I, II | cicho, ogarnęła wzrokiem te wszystkie głowy, co się
13 I, II | pani uspokoi się i coby te małe panowie nie płakali -
14 I, II | mnie to chcą gdzie przyjąć te poganiny, te heretyki zapowietrzone,
15 I, II | gdzie przyjąć te poganiny, te heretyki zapowietrzone,
16 I, II | nie było co, żyliśmy kiej te dziady ostatnie, a nie kiej
17 I, II | młoda, szlachetna twarz i te oczy niebieskie, patrzące
18 I, II | na myśl, gdy patrzył na te tłumy ludzi w milczeniu
19 I, III | przechodzącym.~- Ładne kobiety te Polki, ale moja Mada też
20 I, III | idziesz pan do teatru?~- Te, po co mi to. Bawełnę oglądać,
21 I, III | teatr zalany światłem i na tę barwną, błyszczącą brylantami
22 I, III | który chwilami odczuwał te spojrzenia, bo się odwracał
23 I, III | poleciał do Szai. Szczegóły te podawane sobie szeptem,
24 I, III | na parter i na loże, na te wszystkie głowy i dusze
25 I, III | nagle zaniepokojone, na te miliony, rozparte na aksamicie,
26 I, III | było w depeszy.~Już teraz te wszystkie wieści rozlały
27 I, III | powiedzieć, dlaczego dla mnie te wiadomości o bankructwach,
28 I, III | oglądając się dokoła, jakby te słowa powiedziano na sali.~-
29 I, III | zamknąć w sobie, przytrzymać tę szaloną chęć rzucenia mu
30 I, III | jej cudne fiołkowe oczy i te usta palące, napisał:~"Kocham
31 I, IV | teatrze.~- Żebym czasem za tę zabawę nie zapłacił fabryką -
32 I, IV | pojechał?~- Odwiózł niby tę małą, czarną i miał być
33 I, IV | z bólu. - A skądże masz te dziury we łbie, co?~- A
34 I, IV | małpa, i ten garbaty, i te Żydy.~- Gadaj natychmiast,
35 I, IV | dyrektorze, bardzo miętki, te Niemcy. Ja ino tak ździebko
36 I, V | porozumiewaniami się. Ach, te Polaki! W Rydze przez całe
37 I, V | wiedzieć, skąd wzięliśmy tę wiadomość o bawełnie.~-
38 I, V | ją rzetelnie, zdarłam za te kudły, co ma kiej czarownica,
39 I, V | narzeczonej.~"Jakie to śliczne te róże! chyba nie łódzkie?
40 I, V | się odwdzięczyć. Wie pan, te kwiaty są dzisiaj jeszcze,
41 I, V | Dawno pan prezes prowadzi tę arszenikową kurację? - zapytał
42 I, V | zarządzie fabryki.~- Osobno!~Te były niezdecydowane i szły
43 I, V | szkielety groźne, rozgraniczając te smutne katakumby ludzkie,
44 I, V | zapatrzył się w dywan, w te blade kwiatki margeritek,
45 I, V | coś słodkiego i ładnego, te, co pan śpiewał, są ordynarne
46 I, V | surduta, tylko całą duszą pił tę słodką, namiętną, palącą,
47 I, VI | oślepieni blaskami, w których te masy twarzy kredowobiałych,
48 I, VI | zarobił czy ukradł, byle te miliony miał.~Niezręcznych
49 I, VI | gadał Leon.~- O co idzie, o tę troszkę...~- Moryc, chodź
50 I, VI | pokrzyk tańczących, ale rychło te głosy tonęły w chaosie bójki,
51 I, VI | tutaj królowała, wszystkie te rzeczy i ludzi, i wszystkie
52 I, VI | rzeczy i ludzi, i wszystkie te głosy, co się zrywały spośród
53 I, VI | wytrzeszczonymi oczami okien na te roje robocze.~Moryc przepchał
54 I, VI | Co za wszystkie?~- Ano, te Żydy, familianty - mruknął
55 I, VI | ty, Albert, chcesz płacić te piętnaście tysięcy rubli.~-
56 I, VI | rozwodu - dam ci go; chcesz te pieniądze, która ja mam
57 I, VII | Skąd ty, Willu, masz tę szramę? - pytała wodząc
58 I, VII | jedwabnych sznurach, na te znudzone próżniactwem głowy,
59 I, VII | nudzi, no i z wami nudzą się te dwa bałwany, a poza wami
60 I, VII | Porywały ich własne głosy i te rytmy śpiewów, co się rozlewały
61 I, VII | Przez niego, co stracili te biedne tkacze! on zjadł
62 I, VII | czterdziestu laty, pamiętał dobrze te czasy, gdy Bucholc szedł
63 I, VII | albo w zbożach chłopskich, tę stałą okropną nędzę, jaka
64 I, VII | konia, żonę i dzieci.~Potem te pierwsze warsztaty tkackie,
65 I, VII | tkackie, jakie założył, te tysiące drobnych oszustw
66 I, VIII | To wydział prawny załatwi tę sprawę?~- Tak, ona musi
67 I, VIII | zaczekać na siebie.~Obszedł te opuszczone mury z powybijanymi
68 I, VIII | zabijało go sąsiedztwo fabryk, te niezliczone studnie, wiercone
69 I, VIII | drzewami, wsączała rozkład w te potężne organizmy i roztaczała
70 I, VIII | popielate włosy i wąsy, no i te dziwne oczy zielone, które
71 I, VIII | jestem pewny, że opuszczając te wieczory straciłem daleko
72 I, VIII | Kama nie patrzyła na niego; te krótkie czarne włosy, poskręcane
73 I, VIII | jakby wchłaniał w siebie te niezliczone prądy energii
74 I, VIII | muszę, żyć muszę i pchać tę maszynę. bo jak stanie na
75 I, VIII | Jest źle, a tu przychodzą te bankructwa i dorzynają mnie
76 I, VIII | prowadzić interesy w Łodzi, za tę uczciwość, jaką uznawał,
77 I, VIII | miesięcznym, ubezpieczę ci tę sumę na fabryce, na wszystkim,
78 I, VIII | pilnujcie się maszyn.~- A te ścierwy! - zaczął i chciał
79 I, VIII | dopowiedziała, jako mu już te ścierwy oberwały dzisiaj
80 I, IX | w różnych kierunkach, na te niezliczone kantory i składy
81 I, IX | mroku tysiącami okien, na tę olbrzymią ulicę, która niby
82 I, IX | Borowieckiego, ale wolał tę chwilę ostatniego zawodu
83 I, IX | się przypłaszczać do ziemi te szeregi nędznych, pokrzywionych
84 I, IX | pokrzywionych domów. Czuć było, że te wielkie gmachy, huczące
85 I, IX | miało przyjść i zabrać mu i te wszystkie skarby, i ten
86 I, IX | że chciało się podnieść te kwiaty lub uchwycić za skrzydełka
87 I, IX | uwielbiać za dobroć i za tę szlachetność twoją.~Kazimierz
88 I, IX | rozgorzałe oburzeniem i te purpurowe pełne usta, co
89 I, IX | warsztatów i echa kroków mąciły tę senną ciszę.~W salach fabrycznych
90 I, IX | przykrością przechodził przez te na pół żywe sale, z przykrością
91 I, IX | panu. Daj mi pan weksle na tę sumę, a ja pokryję do tej
92 I, IX | gotowa się dać zabić za tę prawdę.~- Maks, nie zapominaj,
93 I, IX | wiesz, to mi się podoba, te biblijne wersety nadają
94 I, IX | Dziesięć tysięcy.~- Siakrew! te niemieckie sentymentalizmy -
95 I, IX | troska.~- Znaczy, że kocha tę swoją bajeczną.~- Tam jest
96 I, X | które było coraz cichsze, i te wieczne klekotania warsztatów,
97 I, X | jaka ściekała po ścianach, te wrzaski sąsiadów i bijatyki,
98 I, X | perły, a on patrzał poprzez te łzy w jakąś głąb przerażającą,
99 I, X | zaczął śpiewać naśladując te słyszane kościelne śpiewy;
100 I, X | dalej wydobywając z duszy te dźwięki pieśni, jakimi na
101 I, X | Antoś kładł całą duszę w te przypomnienia. Przestał
102 I, X | poważnym ojcowskim wzrokiem na te jasne głowy i na oczy, z
103 I, X | zadowoleniem twarzy, że te uznania ją radują.~Gadała
104 I, X | Wie pani, sprzedałam i te kapy szydełkowe, i dwa kaftaniki.
105 I, X | czasami, aż się kurzy, a na te panie wciąż wygaduje, może
106 I, X | francuskiego i gry na fortepianie.~Te wszystkie sposoby zarobkowania,
107 I, X | zmiany. Lekarstwa dawać te same, a do mleka można dolewać
108 I, X | nieśmiało. - One tak pachną, te fiołki. Mój złoty doktorze,
109 I, X | rozpalonym potokiem.~Tak go te łzy rozrzewniły, że zaczął
110 I, X | Patrzyła na niego przez te łzy, które mu rozmiękczały
111 I, XI | wsłuchiwała się w ciszę nocy i w te głosy, jakie się w niej
112 I, XI | brzask jakby z obawą, czy te dotknięcia nie pozostawiły
113 I, XI | krzesło i wyszła z pokoju.~- Te kobiety to zawsze mają swoją
114 I, XI | byłem?~- Tak, bo miałbyś pan te nudy już za sobą - drwił
115 I, XI | bolesnej chorobie, bo nawet te jedynie młode usta wyglądały
116 I, XI | pobladłej twarzy i odeszła.~Te ostatnie słowa były nieprawdą,
117 I, XI | pili tylko szampańskie,~- Te chamy piją szampańskie,
118 I, XI | Panie Grosglik, patrz pan na tę Madonnę, to jest z Drezna
119 I, XI | morze prawie słychać, o! a te kwiaty są tak ładne, jakby
120 I, XI | własnym mniemaniu ponad tę ordynarną, ciemną masę milionów.
121 I, XII | fizycznym wysiłkiem przyciszyć te dziwne głosy jakby sumienia,
122 I, XII | dobrze pamiętał przysięgi i te zapewnienia wiecznej miłości,
123 I, XII | wypadek dnia. Jakże znajdujesz tę antyczną piękność?~- Że
124 I, XII | złością, którą mu przyniosły te bolesne jakieś przypomnienia.~-
125 I, XII | ściągać ruchem takim, jakby te nici były nieskończonej
126 I, XII | plecach!~I znowu snuł z niego te urojone jakieś nici, motał
127 I, XII | który nic nie widział, w te zwoje błękitnych włókien,
128 I, XII | szedł wolno i snuł dalej tę urojoną przędzę, snuł z
129 I, XII | walcowało z zapałem.~Przerwał im tę zabawę zabierając Mateusza
130 I, XIII | kołdrami ani kapami, bo te już naśladuje Zuker i sprzedaje
131 I, XIII | pokrzywionych~cygar.~- A te słabsze, po rublu, spróbuj
132 I, XIII | linią świadomości, poprzez tę szarą ciężką mgłę nudy wyrywały
133 I, XIII | obchodziło, bo coraz głębiej czuł tę pustkę i osamotnienie, w
134 I, XIII | szedł spać.~Pozostał sam i te obawy samotności, te jakieś
135 I, XIII | sam i te obawy samotności, te jakieś dziwne, ciemne trwogi
136 I, XIII | nawet to zdenerwowanie i te wszystkie obawy wzrastały
137 I, XIII | chce, toby tutaj nie stały te domy, te pałace, te fabryki,
138 I, XIII | tutaj nie stały te domy, te pałace, te fabryki, te składy,
139 I, XIII | stały te domy, te pałace, te fabryki, te składy, tu nie
140 I, XIII | te pałace, te fabryki, te składy, tu nie byłoby Łodzi!
141 I, XIV | zamglonymi oczyma wpatrywał się w te szeregi koszlawych i niezgrabnych
142 I, XIV | podług jego rysunku wykonano tę skrzynię w Berlinie i przywieziono
143 I, XIV | rubli miesięcznie. Pieniądze te są dla niego kwestią życia
144 I, XIV | pojechali w kierunku kolei. Tę dziewczynę, Malinowski,
145 I, XIV | szaleństwem, jakby chcąc rozbić te więżące je mury i uciec,
146 I, XIV | chociaż nienawidził całą duszą tę maszynę, którą od roku już
147 I, XIV | to już jutro zwycięży, a te jutra tworzyły długie miesiące
148 I, XIV | roztaczających się za oknem, to na te znękane, blade, wycieńczone
149 I, XV | jestem Jaskólski!~Mówił wolno tę sakramentalną formułę, powtarzaną
150 I, XV | jaki wrzał dookoła, na tę wiecznie czynną, twórczą
151 I, XV | tym mieście, a potem na te spokojne obszary błękitu,
152 I, XV | denerwowały go maszyny, a te niezliczone włókna transmisji
153 I, XV | mydła wygryzały mu oczy, a te maszyny, podobne do krokodylów
154 I, XV | wysiłkiem i potykając się o te sterty towarów, które ze
155 I, XV | śmiertelnym krzykiem - posępny jak te czworoboki towarów, bezwładny
156 I, XV | czworoboki towarów, bezwładny jak te miliony, wśród których skonał,
157 I, XVI | wrażenie.~Nie chciano wierzyć w tę śmierć, potrząsano głowami
158 I, XVI | ostatniej kropli krwi przez te same potęgi.~Knoll, przyjechawszy
159 I, XVI | zwyciężania, do grabieży.~Kochał tę "ziemię obiecaną", jak kocha
160 I, XVI | puszcze pełne łupów. Uwielbiał tę "ziemię obiecaną" płynąca
161 II, I | jak ci pan Baum wyciągnie te żołędziki, jak cię asikiem
162 II, I | jegomość, grał po ludzku. A te twoje przyśpiewki to tylko
163 II, I | znienawidził już i jej piękność, i te więzy miłości, że mu życie
164 II, I | księdzu, który się rzucił na te słowa i zaczął dowodzić,
165 II, I | odpowiadał, bo go znudziły te bezpłodne rozumowania, ale
166 II, I | Karol był taki inny przez te kilka dni, tak jej prawie
167 II, I | Ale tobie może potrzebne te pieniądze.~- Tak, potrzeba
168 II, I | śpiewane z upojeniem w tę noc wiosenną, pełną czaru
169 II, I | ale rano przerwały jej te majaczenia na pół senne
170 II, I | jakby z obawą, że ujrzy te umarłe korowody zakonne,
171 II, I | błocie, że nie miały barwy, te szły gromadą zbitą i hurmem
172 II, I | pojedziemy, muszę tylko tę całą przykrą pańszczyznę
173 II, I | z ironią nieco Karol.~- Te wypełzłe to pabianickie;
174 II, I | amarantowych z zielonym deseniem, te nigdy nie wypełzną, można
175 II, I | nic, ale idzie mi bardzo o tę dostawę. Mówiłem już o tym
176 II, I | moje jasne rękawiczki przez tę przyjaźń brudne i spocone
177 II, I | moje dzieciątka. zróbcie mi tę przyjemność. Nie przyjmę
178 II, I | Karol, którego irytowały te pochwały księżowskie.~-
179 II, I | fabrykanckie życie, bo bez te fetory...~- Bo bez te fetory
180 II, I | bez te fetory...~- Bo bez te fetory to mam bolenie w
181 II, I | sprzedał po judaszowsku.~- Te, te, te! u ciebie rozsądni
182 II, I | sprzedał po judaszowsku.~- Te, te, te! u ciebie rozsądni zawsze
183 II, I | po judaszowsku.~- Te, te, te! u ciebie rozsądni zawsze
184 II, I | Po co mają mną pomiatać te parobki niemieckie, kiedy
185 II, I | moi już gospodarzyli, to te różne Niemcy jeszcze po
186 II, I | Prawdę mówię, bo przecież te łódzkie Mullery, Szulce
187 II, I | a pół Łodzi klapnie.~- A te Żydki, co z Cesarstwa przyjechały,
188 II, I | sprzedał. Potem tom ino zrzynał tę górkę i fort wywoziłem do
189 II, I | chcąc się przelać przez tę tamę i rozlać po długim
190 II, II | prezesowi?~- Ukradli może te śliczne rysaki amerykańskie?~-
191 II, II | lubię muzykę, a szczególniej te śliczne kawałki, jakie śpiewała
192 II, II | być nie może. Więc weźmy tę okrągłą cyfrę tysiąc rubli.
193 II, II | małych płacach jak u nas to i te kilkadziesiąt rubli będą
194 II, II | chcę dać i nie dam, a za te pieniądze kupię sobie ładny
195 II, II | Panowie będziecie mieli tę przyjemność mówić na mieście: "
196 II, II | kasy.~Grosglik podchwycił te spojrzenia, kasę zamknął
197 II, II | prezes każe otworzyć conto na tę sprawę.~- Co to będzie kosztować? -
198 II, II | myślę, panie Maurycy, bo te wszystkie nasze to bidło,
199 II, II | To również oni zrobili!~A te wieści fałszywe, złe, głupie,
200 II, III | drożej, ale będzie! Psiakrew, te Szwaby! - zaklął ze złością.~
201 II, III | Wczoraj obliczałem, że te sklepienia Montera będą
202 II, III | już mu się sprzykrzyły i te schadzki tajemnicze, codziennie
203 II, III | delikatna, bardzo blada jak te ściane, co to ściane, jak
204 II, III | nich. że nie widzicie, iż te kobiety są nam obce zupełnie,
205 II, III | poczekać. Chłopiec, daj no te szóste lody! - zawołał i
206 II, III | karmienie ryb~- Snujcie dalej tę sielankę, nie przeszkadzam.
207 II, III | wstrząsnął się cały, bo te oczy przejęły go strasznym
208 II, III | przejmowały go żarem i zmiękczały te silne postanowienia zerwania;
209 II, III | nie wiem - odpowiedziała i te łzy coraz obficiej sypały
210 II, III | szarych oczach.~Porwała się na te słowa z miejsca i jakby
211 II, III | ją wpół i zaczął całować te przerażone, pełne łez oczy,
212 II, IV | którym zżył się mocno przez te kilka miesięcy oczekiwania
213 II, IV | pytam, gdzieś była przez te trzy dni?~- Mówiłam już
214 II, IV | wzruszenie głosem;~- Więc te wyjazdy do ciotki, te spacery,
215 II, IV | Więc te wyjazdy do ciotki, te spacery, te chodzenia z
216 II, IV | wyjazdy do ciotki, te spacery, te chodzenia z przyjaciółkami
217 II, IV | przyjaciółkami do teatru, te stroje - to wszystko. A,
218 II, IV | nieubłaganej i grozy.~- Zdejm zaraz te aksamity! - zawołała. A
219 II, IV | roztargane.~Tak odczuła te pocieszenia i jego miłość,
220 II, V | wypalone przez słońce i mrozy; te postacie w łachmanach; te
221 II, V | te postacie w łachmanach; te twarze o wyrazie wiecznej
222 II, V | Proszę, spojrzyj pan w tę książkę, jest to całoroczny
223 II, V | miesięcznie, bo właśnie te sto pięćdziesiąt procent
224 II, V | kupił tylko dlatego, żeby tę brzydką chałupę zwalić i
225 II, V | brzydką chałupę zwalić i te drzewa wyciąć, mnie to przeszkadza,
226 II, VI | sam osobiście nie wierzę w te rozmaite środki apteczne,
227 II, VI | daję. Dobrze, ja dam na te kolonie sto rubli. Za sto
228 II, VI | świeżego powietrza mogą mieć te dzieci! Panie Horn, może
229 II, VI | spiesznie do niej. aby ukryć nie tę trochę żalu, ale niepokonany
230 II, VI | dachów nad zbożami.~- Zobaczę te wasze nogi - powiedział
231 II, VII | boleśnie, bo go niepokój o te trzydzieści tysięcy pozbawiał
232 II, VII | jedwabie.~- Gdzież tu są te słynne złote jałówki łódzkie? -
233 II, VII | koncertu. Ja bardzo lubię te ceremonie wasze, w nich
234 II, VII | myśl Zośka Malinowska i te całe szeregi ofiar spośród
235 II, VII | jeszcze wyraźnie, dlaczego te straszne myśli ją obsiadły
236 II, VII | Trawińscy, Borowiec-cy, te wszystkie nawet sprawy,
237 II, VII | jakie ich zawsze otaczało, tę ich obcość we własnych domach,
238 II, X | ogarniał ją ten dom obcy, te szeregi pokojów świeżo odnowionych,
239 II, X | lśniące w słońcu dachy, o tę Łódź właśnie, która ją niby
240 II, X | ściskała ze stron wszystkich, o tę Łódź, o której marzyła,
241 II, X | słabości i z trudem tłumiąc te dziwne łzy nieokreślonej
242 II, X | w oczy i znowu chlust na tę dużą wiśnię. Wlazłam za
243 II, X | Pan Bóg jej wynagrodzi te cierpienia. Nie bój się,
244 II, X | aż krzyknęła zobaczywszy te okrwawione postacie i bez
245 II, X | strachem ją przejmowały te sine, uwalane w ziemi i
246 II, X | nie opłaci, bo wolałbym te pieniądze puścić w ruch,
247 II, X | wyrazów, nic więcej, bo te przesądy, ich treść, zupełnie
248 II, XI | i... i... całował pan te... Ja pana nienawidzę, ja
249 II, XI | stojącego w progu. - To te upały uderzają do głowy,
250 II, XI | Gdzież są dowody, że te pieniądze, któreś mi pan
251 II, XI | Poczekaj pan, niech oni tę sprawę z Grosmanem wpierw
252 II, XI | przypomniał, aby napisał rewers na te trzydzieści tysięcy.~- Pan
253 II, XII | fabryki na chwilę...~- Czy te niespodzianki... będą i
254 II, XII | stosy przędzy śnieżnej, na te dziesiątki tysięcy wrzecion
255 II, XIV | rozwiniętą.~Zmieszały ją nieco te spojrzenia ciekawe, ale
256 II, XV | pomimo to sercem odgadywała tę bolesną dla siebie prawdę.~
257 II, XV | to mówi kto inny, że to te wszystkie dawne jego miłości, '
258 II, XV | Fiołki, o ile pamiętam.~- Te fiołki są heliotropem, pomieszanym
259 II, XV | panienki się likował, za te kobite, co to una wdową
260 II, XV | ostała, po tym Michale, co go te rusztowanie zabiło, i za
261 II, XV | rusztowanie zabiło, i za te dziecioki, co ostały, niby
262 II, XV | rusztowanie zabiło, i za te dobrość, jaką im panienka
263 II, XV | zaniedbywanie narzeczonej i za te tysiące drobiazgów w codziennym
264 II, XV | byle się już raz skończyły te ciągłe nieporozumienia.~
265 II, XV | nie powie otwarcie, po co te półsłówka i kołowania.~-
266 II, XV | skupieniem.~Anka, spostrzegłszy tę scenę, cofnęła się i nie
267 II, XV | obojętności.~Postanowił tę sprawę ostatecznie rozstrzygnąć
268 II, XVI | ani jednego słowa więcej, te frazesy wypłynęły same.~
269 II, XVI | list, w którym były tylko te słowa:~"Będę. Kocham cię...
270 II, XVII | lata całe składały się na te potężne, huczące pracą mury;
271 II, XVII | była tylko sama przędza, tę sprzedawali, bo po zimowym
272 II, XVII | przywiązanie.~Ale przez tę chorobę dom jeszcze bardziej
273 II, XVII | pogawędki, Nina wydarła jej tę tajemnicę serca strzeżoną
274 II, XVIII| żywiołów.~- A skądże się biorą te jednostki? Spadają z księżyca
275 II, XVIII| pan mówi, prowadzą świat, te geniusze sztuki, wiedzy,
276 II, XIX | Patrzył na szare niebo, na te ponure okopy domów,~jakby
277 II, XIX | umarłych, i wsłuchiwał się w tę dziwną, denerwującą ciszę
278 II, XIX | zaczęły im połyskiwać jak te stalowe szprychy koła, które
279 II, XIX | orszaku kilkanaście robotnic i te zaintonowały jakąś przesmutną
280 II, XIX | trochę w tyle, aby przyciszyć tę szaloną, bezsilną wściekłość,
281 II, XIX | pociemniały i jakby odbijały tę wewnętrzną, zamkniętą pod
282 II, XIX | tyle spojrzeń serdecznych, te przyciszone szepty dookoła
283 II, XIX | pasałeś nasze cię, Jęta, co? A te cybuchy księdza Szymona,
284 II, XX | razy dziennie. Spotkania te były dla niego męczarnią,
285 II, XX | przerażeniem pewnym spostrzegał te zmiany, ale że czuł się
286 II, XX | pragnął zapomnieć, tym żywiej te złowrogie cyfry wyłaziły
287 II, XX | jakby przedzierał się przez te białe strzępy zasypujące
288 II, XXI | co robić, jak przytłumić te szumy, aby ich nie usłyszał
289 II, XXI | chwytał pomimo pewnej głuchoty te dziwne drgania krzyków napełniających
290 II, XXI | błyskawice palące przebiegały te myśli, hipnotyzowały ją
291 II, XXI | straszny szum... ten trzask... te jęki drzew łamanych... to
292 II, XXI | wodą, ogarnął wolno oczami te mury podarte, podobne do
293 II, XXI | nic, kupiłbym od ciebie te place po fabryce i te resztki,
294 II, XXI | ciebie te place po fabryce i te resztki, jakie zostały.
295 II, XXI | zaciśnięte zęby i odpychał te obrazy przeszłości z pogardą
296 II, XXI | nie mogę. Widzisz, ja w tę fabrykę włożyłem całą swoją
297 II, XXI | fabrykant roześmiał się na te dowodzenia.~- Keine gadanie!
298 II, XXII | powlekły się jednostajnie, tę tylko przynosząc zmianę,
299 II, XXII | zakładu leczniczego, bo te mury bardzo by się nam przydały,
300 II, XXII | nią na kolana i całować te usta, blade, aby ją przycisnąć
301 II, XXIII| bogactwa.~Przeżuwał wolno te błyskawice myśli i obrazów
302 II, XXIII| zdobyliśmy już wszyscy tę "ziemię obiecaną" - zagadnął
303 II, XXIII| zagadnął Kurowski.~- Jeśli tę ziemię stanowią miliony,
304 II, XXIII| wpośród naszych znajomych te kilka lat, jakie upłynęły
305 II, XXIII| olbrzymiej fabryki.~Przez te cztery lata rozwinął ją
306 II, XXIII| zbytu i wciąż szedł naprzód.~Te cztery lata, jakie upłynęły
307 II, XXIII| wszystkie siły.~Miał już te upragnione miliony, dotykał
308 II, XXIII| częściej czuł swoją samotność i tę przeraźliwą pustkę, jaką
309 II, XXIII| ten dziwny głód duszy, i tę nieokreśloną, a tak mocną,
310 II, XXIII| nie dośćże mu już ciężą te złote kajdany!~- A jednak
311 II, XXIII| I nie mógł mówić widząc te łzy, bo taki żal - taki
312 II, XXIII| przebudzone jej widokiem; te wszystkie pragnienia szczęścia,
313 II, XXIII| dla kariery... - powtarzał te słowa tak dobitnie, jakby
314 II, XXIII| postarzał się znacznie przez tę noc jedną, głęboka zmarszczka
315 II, XXIII| ogarnął miasto uśpione i te obszary nieobjęte, wyłaniające
|