Tom, Rozdzial
1 I, I | Odpowiedź zagłuszyły świstawki, które się rozległy jakby tuż nad
2 I, I | nagle z bocznych uliczek, które wyglądały jak kanały pełne
3 I, II | obładowane farbami gotowymi, które wiozły do drukarni i far-biarni.~
4 I, II | wyżymaczek, mydła, przez które przesuwał się surowy materiał;
5 I, II | wpatrzeni w maszyny, przez które przesuwały się dziesiątki
6 I, II | rzekł jakieś krótkie słowo, które jak błyskawica oblatywało
7 I, II | tego potężnego królestwa, które stworzył pracą własną całego
8 I, II | świstała swym kołem pociągowym, które niby srebrne wypolerowane
9 I, II | przestraszony, wskazując na dzieci, które uczepiły się matki i krzyczały
10 I, II | stołach, na ziemi, na wózkach, które suwały się cicho, leżały
11 I, II | czerwonymi gmachami fabryk, które z oddalenia czerwieniły
12 I, II | pudeł, metalowych suszarń, które odbierały towar mokry z
13 I, II | Ustawi się nowe maszyny, które tylu ludzi nie potrzebują
14 I, II | zachęcony spojrzeniami, które błyskały zza maszyn, zza
15 I, III | ze wszystkimi bałaganami, które kupują długiego towaru za
16 I, III | bardzo wystrojone kobiety, które pootulane szły pod parasolami
17 I, III | rafy na tym ruchomym morzu, które siedziały spokojnie, wpatrzone
18 I, III | robili parę nowych gatunków, które oni robili, no i będziemy
19 I, III | zarysowane ramiona, na usta, które ustawicznie oblizywała,
20 I, III | dziwnym uśmiechem na ustach, które promieniowały karminem;
21 I, III | przenikał ogniem, i pocałunkami, które go onieprzytomniały prawie,
22 I, III | i wszedł w jakieś drzwi, które się przed nim otworzyły,
23 I, III | podobnych sytuacji niźli sercem, które było w tej chwili zajęte
24 I, III | słabiej, barwami przyćmionymi, które z obić na ścianie, z mebli
25 I, IV | zapanować nad rozdenerwowaniem, które tak nim trzęsło, że nie
26 I, IV | gatunku, sprzedawane tanio, które uniemożliwiały Wszelką konkurencję.~
27 I, V | i niemożliwymi głosami, które tak pokryły głos Bum-Buma,
28 I, V | zważając na towarzystwo całe, które porozdzielane na grupy piło
29 I, V | pianę~z wąsów rzadkich, które mu niby rudawą strzechą
30 I, V | wciskał binokle na nos, które mu zupełnie nie chciały
31 I, V | pokryć wyraz ócz i ust, które mówiły zupełnie co innego.~-
32 I, V | ceracie kreślił kolumny cyfr, które zmazywał natychmiast poślinionym
33 I, V | stroną z murami fabryk, które nad nim panowały, stał jednopiętrowy
34 I, V | nieomal w fotelu, z nogami, które się prawie przypiekały przy
35 I, V | koniak i kilka gatunków win, które mu sam Bucholc nalewał zachęcając:~-
36 I, V | domy robotnicze, od fabryk, które w ciszy niedzielnego odpoczynku,
37 I, V | zupełnie zalanymi przez błoto, które niby wodą falowało i rozpryskiwało
38 I, V | z daleka wycierał ręce, które mu się wciąż pociły, wielką
39 I, VI | rozpięte nad głowami parasolki, które jak wielkie motyle o tysiącach
40 I, VI | pokryty masą lepkiego błota, które, rozbijane przejeżdżającymi
41 I, VI | fryzach i nad oknami, przez które widać było szeregi warsztatów
42 I, VI | wspaniałością podobne do muzeów, a które były składami gotowego towaru;
43 I, VI | do pełnych szpulek; domy, które z powagą świątyń wznosiły
44 I, VI | oblepiona sztukateriami, które wciąż oblatywały, pocięta
45 I, VI | słońcu nędzarze - milionów, które przelatywały ulicą w przepięknych
46 I, VI | przypatrywał się kobietom, które, przechodząc przez ulicę
47 I, VI | nie skończonymi domami, które wznosiły się czerwonymi,
48 I, VI | czerni ludzkiej i błota które gniecione, rozrabiane, tratowane,
49 I, VI | kwakania kaczek i gęgotu gęsi, które przez szczeble drabin wysuwały
50 I, VI | dziecinnych.~Przed sklepami, które były pootwierane i pełne
51 I, VI | malowane łóżka, komody, które się nie domykały i brązowym
52 I, VI | białych, wykrochmalonych, które przymierzano wprost na ulicy.~
53 I, VI | świat, w pola, ku fabrykom, które niedaleko stały panując
54 I, VI | wiśnie i grusze przysadziste, które kiedyś kwitły i rodziły,
55 I, VI | stwardniałą ziemię po placach, na które wywożono gruz i śmiecie.~
56 I, VI | wypasioną, o małych oczkach, które wciąż z błyskawiczną szybkością
57 I, VI | kartami pokrytymi cyframi, które pośpiesznie sumował Zygmunt.~-
58 I, VI | szybie i patrzała na wróble, które rozszalałe tym pierwszym
59 I, VII | bukiet czerwonych storczyków, które niby potworne, dziwaczne,
60 I, VII | papierosa za papierosem, które mu podawał i zapalał stojący
61 I, VII | stojącego w jednym rogu, które z odkrytą klawiaturą było
62 I, VII | ekstatycznych marzeń miłości, przez które wiły się akcenty wyraźne
63 I, VII | park zbitą gęstwą świerków, które przedzielały pałac od fabryk,
64 I, VII | zawiozę Julci zabawki, które mi dzisiaj przysłali z Paryża.~
65 I, VIII | usiadł i pisał po dyktandzie, które mu szybko rzucał Bucholc
66 I, VIII | czarnych oparach i dymach, które leżały niby opona nad miastem,
67 I, VIII | wiercone coraz głębiej, które obsuszały okoliczne grunta
68 I, VIII | parasol i stanęli pod drzewem, które ich nieco ochraniało.~-
69 I, VIII | tylko twarz, żeby ukryć łzy, które mu się strumieniem lały
70 I, VIII | obwijać mu nogi we flanele, które się pozsuwały podczas gwałtownych
71 I, VIII | panny i młode dziewczyny, które przyszły tutaj szukać pracy.
72 I, VIII | obciętymi krótko włosami, które co chwila odgarniała z czoła.~-
73 I, VIII | te dziwne oczy zielone, które ciągle zmieniały kolor.
74 I, VIII | niezliczonych świstawek, które przedzierały powietrze;
75 I, VIII | szare, przesycone dymami, które strugami brudnymi buchały
76 I, VIII | przestraszona własnymi słowami, które się jej niechcący wyrwały.~-
77 I, VIII | galopem za wodami straży, które pokryte błyszczącymi kaskami
78 I, VIII | ruchu, stosy materiałów, które się snuły we wszystkie kierunki
79 I, VIII | a drugie proste i równe, które z obu stron materiałów przesuwających
80 I, IX | na setki wozów z węglem, które olbrzymim łańcuchem ciągnęły
81 I, IX | straszna świadomość konania, które spostrzega ostatnim błyskiem
82 I, IX | długie zaszargane palto, które wisiało na nim jak na kiju.~-
83 I, IX | rynsztoków, na dorożki i wozy, które go błotem ochlapywały na
84 I, IX | czteropiętrowymi gmachami, które wyrastały nad morzem niskich
85 I, IX | sztuki wielkiej wartości, które przez lat parę zwozili ze
86 I, IX | ból strachu przed jutrem, które miało przyjść i zabrać mu
87 I, IX | pożar fabryki i składów, które były wysoko zaasekurowane
88 I, IX | tkackimi warsztatami Jaccarda, które stały w dwa rzędy, pod gęsto
89 I, IX | kilkanaście czynnych warsztatów, które w żółtawym, słabym świetle
90 I, IX | cichych, umierających, przez które przechodził potykając się
91 I, IX | bezwiednie na okno, przez które doskonale widać było fabrykę
92 I, IX | nieustannie smugi białych dymów, które jak obłok przysłaniały światła
93 I, IX | i pomagał siostrzenicom, które mu wisiały u szyi, układać
94 I, IX | kotów burych frau Augusty, które chodziły za nią i mrucząc
95 I, IX | jest zwykłym bydlęciem, które nie pilnuje fabryki, tylko
96 I, IX | nad pięknością jej dzieci, które mu przedstawiono, wysławiał
97 I, IX | bawiąc się jej faworytami, które mrucząc łaziły mu po ramionach
98 I, IX | do góry małe czarne oczy, które pływały w jej twarzy jak
99 I, X | powrócił do reszty rodzeństwa, które siedziało na ziemi, pod
100 I, X | dobijało go młodsze rodzeństwo, które było coraz cichsze, i te
101 I, X | wyściskała się z dziećmi, które się do niej rzuciły z okrzykiem,
102 I, X | porozbierać do snu dzieci, które się mocno temu opierały,
103 I, X | przycichłym, po fabrykach, które majaczyły w głębi dziedzińców
104 I, X | tych niepokojów dziwnych, które bez przyczyn zewnętrznych
105 I, X | potworów, leżących obok siebie, które zdawały się drgać szybami
106 I, X | cóż mogą wiedzieć panny, które jeszcze nie wyszły z zakresu
107 I, X | Patrzyła na niego przez te łzy, które mu rozmiękczały duszę, a
108 I, XI | rąk zimnych i spoconych, które czuła jeszcze; wytarła odruchowo
109 I, XI | wobec niego, jak dziecko, które obawia się skarżyć przed
110 I, XI | powodzeniu.~Miała dwie koleżanki, które wyszły za doktorów i prowadziły
111 I, XI | i talerze od śniadania, które zaraz myła w wielkiej miednicy.~-
112 I, XI | obsypanych kwiatami azalii, które jak smugi śniegu odcinały
113 I, XI | wysokości głów siedzących, które za każdym jego słowem pochylały
114 I, XI | ostrzyżone siwe włosy, przez które różowiła się skóra głowy.~
115 I, XI | dzieliło się wciąż na grupy, które niknęły prawie w ogromie
116 I, XI | róż białych i purpurowych, które delikatnymi pędami pięły
117 I, XI | otoczone wieńcem laurowym, które stały pod jednym z okien,
118 I, XI | złotawym cętkami piegów, które gdy się rumieniła, zabiegały
119 I, XI | przedstawiał go przyjaciółkom, które ciekawie mu się przyglądały.~-
120 I, XI | również sinymi plamami, które przebijały się spod delikatnej
121 I, XI | twarzy i to spojrzenie, które paliło, przenikało jej rozgoryczone
122 I, XI | ona jest z tych kobiet, które raz tylko kochają, że to
123 I, XI | cukierki i szampańskie, które co chwila hukało korkami.~-
124 I, XI | z tęsknotą i z miłością, które ją całą przepalały.~Chciała
125 I, XI | przyjętych w świecie, a które były im obce i obojętne,
126 I, XI | twarde czarne bokobrody, które mu oblepiały okrągłą twarz
127 I, XI | wielką powagą podniósł brwi, które ostrymi półkolami rysowały
128 I, XI | różowy ton na szafiry wód, które z jakąś pieszczotą marszczyły
129 I, XI | barwami turkusowego nieba, które się rozlewało w wielką roztocz
130 I, XI | zrobiono nowych plotek, które i tak dosyć szarpały imię
131 I, XII | oświetlonymi oknami, przez które widać było doskonale wnętrze
132 I, XII | przystając przy jednym, przez które, lekko przysłonięte, widać
133 I, XII | zupę na talerze dzieci, które łakomymi oczami mierzyły
134 I, XII | dziwne głosy jakby sumienia, które się budziły w nim i rozdrażniały
135 I, XII | kochanej, takie jedno nic, które swoją potęgą niewytłumaczoną
136 I, XII | duszę ma pełną tych mar, które się zbudziły i potężniejsze
137 I, XII | ziewać - mówimy o rzeczach, które mnie nic a nic nie obchodzą.~-
138 I, XII | paradoksalne wywody Kurowskiego, które również prędko przeżuł.~
139 I, XII | przedstawienia w teatrze, które się niedawno zaczęło.~Garsoni
140 I, XII | maleńkie czarne punkciki, które stanowiły głęboko obsadzone
141 I, XIII | czterech wielkich fabryk, które mają za co przebyć kryzys;
142 I, XIII | olbrzymich państwowych robót, które pochłoną setki milionów
143 I, XIII | fajki miał w ustach cygaro, które przerzucał językiem z jednego
144 I, XIII | kieszeniach.~- Doskonałe, ale to, które pan pali, ma inny jakiś
145 I, XIII | drobniutkimi punkcikami piegów, które ją obsypywały niby puchem
146 I, XIII | kolumn, kanapek i krzeseł, które w wyciągniętych szeregach,
147 I, XIII | kredensami w stylu empire, które Muller kolejno otwierał
148 I, XIII | się tym licznym pokojom, które stały w ciszy pustki i sztywności.~
149 I, XIII | poprawiała Madzie włosy, które się wysuwały złotymi kosmykami
150 I, XIII | szumieć nagimi drzewami, które kołysane wiatrem zaglądały
151 I, XIII | wszelkich boskich stworzeniach, które pracują tyle tylko, żeby
152 I, XIII | antysemickie gadanie, w które pan nie wierzy, bo pan dobrze
153 I, XIV | przypatrywał się miastu, które kochał całą swoją entuzjastyczną
154 I, XIV | cichym ciemnym niebem, przez które płynął księżyc.~Kochał Łódź,
155 I, XIV | ręką jasnozłociste włosy, które jakby aureolą otaczały jego
156 I, XIV | postawionych z boku obrazu, które roztaczały po pokoju duszący
157 I, XIV | stron olbrzymimi gmachami, które połyskiwały setkami okien
158 I, XIV | się wielkimi ogniskami, które rzucały krwawe smugi światła
159 I, XIV | płomykami oświetlało tłoki, które niby stalowe, grube jak
160 I, XIV | stalowych błysków koła, które wznosiło się i zapadało
161 I, XIV | patrzył w okno, w gwiazdy, które bladły coraz bardziej i
162 I, XIV | szlachciców z XVIII wieku, które spod wygolonych czupryn
163 I, XV | spokojne obszary błękitu, przez które szło słońce.~Szukał znowu
164 I, XV | ładownych węglem i materiałami, które wchodziły w dziedziniec,
165 I, XV | wielkich białych chmur, które niby kłęby wełny najbielszej
166 I, XV | przechodził pomiędzy warsztatami, które drgały spazmatycznie jak
167 I, XV | rzucanych sztuk na wózki, które je z dudnieniem przewoziły
168 I, XV | się o te sterty towarów, które ze wszystkich stron zdawały
169 I, XVI | zdumienie opanowywało masy, które nie mogły się pogodzić z
170 I, XVI | skutek - olbrzymie bogactwa, które wzrosły w ich oczach, przy
171 I, XVI | się jakby zapytaniem, na które odpowiadał chór śpiewaków
172 I, XVI | warstwą czarnego błota, które rozbijane tysiącami nóg,
173 I, XVI | konturami kilku wiatraków, które niby potworne motyle, nadziane
174 I, XVI | bawełnianymi, handlował jajami, które sprowadzał za pośrednictwem
175 I, XVI | głębokie morze błota, przez które przekopywało się setki wozów,
176 II, I | odpowiadały im chóry żab, które podnosiły z bagnisk rechot
177 II, I | przebłyskujących lustrami wody, przez które wlokły się promienie księżyca
178 II, I | rozsypywał tony jak perły, które spływały na ogród, na kwiaty,
179 II, I | pogwizdywał na gołębie, które całą bandą opadły z gołębnika
180 II, I | łupieżców cichej rzeczki, które, niby kule, leciały wskroś
181 II, I | ramiona dzikiego chmielu, które drgały na wartkim prądzie
182 II, I | ganek coraz nowe stada, które ściągały ze wszystkich kątów
183 II, I | kurczątka pokryte żółtym puchem, które różowymi dziobkami z nadzwyczajną
184 II, I | nóżkach, delikatne, kapryśne, które biegnąc podnosiły krótkie
185 II, I | banda gęsiąt z gąsiorem, które kołysały się niezgrabnie,
186 II, I | gęsi syczały na indyczki, które z rozczapierzonymi skrzydłami
187 II, I | zielonych, pawich łbach, które chyłkiem uciekały, po drodze
188 II, I | jednostajnym szmerem, przez które ścieżyną biegnącą od dalekiej
189 II, I | wskazując na kilka kobiet, które jak maki jaskrzyły się na
190 II, I | gdzie mieszkać z dziećmi, które chodzą do szkoły.~- Ładna
191 II, II | część - to wrażenie miasta, które milknie i z wolna usypia.
192 II, II | przesycona łagodnymi szmerami, które robią skrzypce, a na tym
193 II, II | spracowanych, zwierząt, które jutro będą zabite.~Zaczął
194 II, II | papierów na biurko pod okno, które przysłonił żółtawym ekranem,
195 II, II | Borowieckim po Łodzi, a które źle musiały oddziaływać
196 II, III | Budynki po fabryce Meisnera, które Borowiecki kupił i przerabiał
197 II, III | kominami innych fabryk, które gęstym, kamiennym lasem
198 II, III | anemicznych, pokrzywionych, które poskręcane i narosłe guzami
199 II, III | przy olbrzymich dołach, w które zsypywano wapno zwożone
200 II, III | zważał na kurz, na słońce, które zalewało wszystkich coraz
201 II, III | długie fałdy koło nosa i ust, które wyglądały jakby wycięte
202 II, III | szarych baldachimów, przez które słońce przesączało war i
203 II, III | małpy w narożnej klatce, które wrzeszczały i rzucały się
204 II, III | przypatrywał się dzieciom, które dziwnie cicho bawiły się
205 II, III | kroków z ja-kimś uczuciem, które go przeniknęło dziwnym wzruszeniem,~
206 II, III | igraszki rzucały liście, które falistą, miękką linią leciały
207 II, III | nabrzmiałe rozkoszą usta, które tak paliły pocałunkami,
208 II, III | spojrzeń i oddechów gorących, które mu paliły twarz, i tych
209 II, III | powiędłych, sczerniałych kwiatów, które rdzawymi płatkami leciały
210 II, III | przerażone, pełne łez oczy, które biły powiekami niby skrzydła
211 II, III | krwawo zachodzącego słońca, które zsuwało się za lasy i pryskało
212 II, IV | otwartych oknach, przez które widać było niskie, ciasne
213 II, IV | olbrzymie koło rozpędowe,~które jak ptak potworny rzucało
214 II, IV | manometrowi, wytarł tłoki, które z sykiem pracowały ociekając
215 II, IV | obchodził powoli to koło, które śpiewało rykiem szalony
216 II, V | blach i starych garnków, które dwóch ludzi ładowało na
217 II, VI | różowe kwiaty akacji, przez które widać było kontury pałacu
218 II, VI | wywoływał jakieś nazwisko, które zrywało się i biegło na
219 II, VI | pensje małe i specjalności, które trzeba znać. A może by się
220 II, VI | obręczy belami bawełny, które jak góry śniegu brudnego
221 II, VI | schwycił takie spojrzenie Meli, które mówiło co innego i przepełniło
222 II, VI | powolne okręcanie się śmig, które jak spracowane ramiona wznosiły
223 II, VI | biły w płową ścianę żyta, które z chrzęstem kłaniało mu
224 II, VI | całej bandzie, na słońce, które już nisko wisiało nad polami,
225 II, VII | wzrokiem na Ninę i Ankę, które wziąwszy się pod ręce szły
226 II, VII | znieść tego spojrzenia, które ją denerwowało i przenikało
227 II, VII | ofiar spośród robotnic, które zmuszał do powolności tyranią
228 II, VII | miejscowej inteligencji, które w miarę odpływu milionów -
229 II, VII | opowiadał takie rzeczy, które wczoraj jeszcze przepełniłyby
230 II, VII | tych ze swoich znajomych, które wyszły za Polaków, ich upokorzenia
231 II, VII | oczarowana dobrocią Anki i Niny, które wzięły ją pomiędzy siebie
232 II, VII | srebrami, żywymi kwiatami, które tworzyły przez całą długość
233 II, VII | głowy i tych żółtych oczów, które ustawicznie wierciły Ankę,
234 II, IX | przykryta prześcieradłem, przez które słabo rysowały się linie
235 II, X | Zwaliło się rusztowanie, które i tak rozbierać miano.~-
236 II, X | miał w notach i rachunkach, które mu skopiował jego człowiek,
237 II, XI | właśnie zrobić dwie operacje, które jeśli się udadzą, postawią
238 II, XII | uśmiechał się do słońca, które wychyliło się nad miasto
239 II, XII | rozlegały się kobiece głosy, które umilkły natychmiast po wejściu
240 II, XII | najprzystojniejsze robotnice, które z wolna pod tym taksującym
241 II, XII | opadały na błyszczące koła, które obracały, przewijały siłę
242 II, XII | ryb przedhistorycznych, które skośnym ruchem biegły naprzód,
243 II, XIII | słuchała tych dźwięków, które w tamten wieczór u Róży
244 II, XIV | wznosiły się lekkie mgły, które się poruszały i rozsnuwały
245 II, XIV | huczeniem chrabąszczów, które z brzękiem przelatywały
246 II, XIV | okrzyki i kpiły z robotnic, które pomieszane, zdenerwowane,
247 II, XIV | salę razem z robotnicami, które popychane od jednego do
248 II, XV | podobnymi słowami tylu kobiet, które tak samo, poruszone miłością,
249 II, XV | bo my należymy do kobiet, które nie płaczą, nieprawdaż,
250 II, XV | zamiłowaniami gospodarczymi, które pogardliwie wobec ludzi
251 II, XV | oślepiającymi blaskami słońca, które prażyło niemiłosiernie.~
252 II, XV | lejącego się z białawego nieba, które niby ciężka wełniana opona
253 II, XV | okien pootwieranych, przez które podawano zmęczonym, piwo,
254 II, XV | organizmy potężne drzew, które niby palcami olbrzymów chwyciły
255 II, XV | rozłożone pod drzewami, które siedziały apatyczne, zmęczone
256 II, XV | nadciągać, i słuchała godzinek, które w kuchni pełnym głosem śpiewała
257 II, XV | do różowych pierścieni, które nieskończonym, spiralnym
258 II, XV | pożałowała zaraz tych słów które się jej bezwiednie wydarły,
259 II, XV | nią i zajrzał w jej oczy, które spiesznie przymknęła, bo
260 II, XV | wyrzeczone słowa Karola, które teraz dopiero nizała na
261 II, XV | umierającej, krzyk serca, które jeszcze pomimo wszystko
262 II, XVI | poskręcanych jak potwory maszynach, które na podłogach leżały jeszcze
263 II, XVI | tej zbitej masie kominów, które zdawały się kołysać nad
264 II, XVI | wzrokiem patrzył na kobiety, które z powodu przedwieczornego
265 II, XVI | śledczym spojrzeniem Zukera, które mu przewiercało wnętrzności.~
266 II, XVI | wszedł Mateusz z winem, które zaraz Karol nalał w szklankę
267 II, XVI | przeszło godzinnym oczekiwaniu, które go zdenerwowało do reszty,
268 II, XVII | romantyczność, jak nazywał skrupuły, które go powstrzymywały jeszcze
269 II, XVII | sobie? Złudzeniem, mgłami, które rozprasza lada jaki wiatr...
270 II, XVII | są miłości cieplarniane, które w zwykłej atmosferze zamierają.
271 II, XVII | zamierają. Są miłości-ameby, które muszą obwinąć się dookoła
272 II, XVIII| dorosłych.~Zamilkł i pił wino, które mu Kurowski nalewał skwapliwie.~-
273 II, XVIII| Trawiński.~- Jednostki wybitne, które jak pan mówi, prowadzą świat,
274 II, XVIII| bezwiedne instrumenty, przez które wypowiada się ich rasa,
275 II, XVIII| rasa, naród czy państwo, które ich z siebie wyłoniło. Ich
276 II, XVIII| błyszcząc orzechowymi, oczami, które w miarę ekscytacji stawały
277 II, XVIII| obmierzły wszelkie przepisy, które mną rządziły i nie pozwalały
278 II, XIX | tłoki i na dolną część koła, które jak zwykle obracało się
279 II, XIX | te stalowe szprychy koła, które niby kły migotały z cieniów.~
280 II, XIX | huczącej głucho, pod tym kołem, które co chwila już chwytało ich
281 II, XIX | błyskawicznie szprychy koła, które ich poderwało, wchłonęło,
282 II, XIX | wiewały poczepiane na kole, które okrwawione, potworne swoją
283 II, XX | i siebie, że to dziecko, które miało się narodzić - to
284 II, XX | w ponure przestrzenie, które na próżno chciał przeniknąć
285 II, XX | aby zobaczyć ich nazwy, które przeczuciem prawie wyrywał
286 II, XXI | i dymiących się głowni, które zalewano wodą, ogarnął wolno
287 II, XXI | opowiadać swoje interesy, które go zmuszają do tego wycofania
288 II, XXI | a on usiadł do obliczań, które długo trwały.~Wstał od nich
289 II, XXI | pokrycia masę drobnych, które mogły zjeść wartość placów,
290 II, XXII | sprzedał nawet warsztaty, które ocalały, rozdzielił wszystko
291 II, XXII | aby nie słyszeć tych słów, które ją zawsze bolały niewymownie,
292 II, XXII | przysyłał wprawdzie, ale na które sam sobie odpowiadał również
293 II, XXII | jej łzawego spojrzenia, które go przeniknęło na wskroś
294 II, XXIII| mocno rozpustą hrabiątko, które musiał wciąż leczyć i utrzymywać.~
295 II, XXIII| skupieniu, po oknach, przez które wlewało się wiosenne słońce;
296 II, XXIII| całe czterdzieści lat - które niby przędza nawinięta na
297 II, XXIII| splugawionego egoizmem życia - które krzyczały w nim, że żył
298 II, XXIII| kałużami wód wiosennych, które biegły ze wszystkich krańców
|