1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6453
Tom, Rozdzial
501 I, IV | pełną poprzysychanej krwi i sińców.~- Pan Moryc, niby
502 I, IV | aha!~- Bydlę! - krzyknął i uderzył go w twarz z całej
503 I, IV | siły.~Chłop się potoczył i utkwił twarzą w drzwi, którymi
504 I, IV | mnóstwo pustych butelek i talerzy, a kominek samowara
505 I, IV | drgnął, spał najspokojniej i chrapał potężnie.~Wreszcie
506 I, IV | Moryc, porwał go za ramiona i postawił na podłodze.~Maks
507 I, IV | na krzesło, schwycił je i z całej siły rzucił przed
508 I, IV | małpa zielona, nie budź - i położył się najspokojniej
509 I, IV | surdut, okręcił nim głowę i spał dalej.~- Mateusz! -
510 I, IV | świeca mi się gdzieś podziała i szukam, i szukam, idę -
511 I, IV | gdzieś podziała i szukam, i szukam, idę - wołał przez
512 I, IV | podniósł się na kolana i padł z powrotem twarzą na
513 I, IV | jadalni, postawił pod piecem i pytał:~- Gdzieś się upił?
514 I, IV | gnaty połamał, morde zbiuł i byłoby fertig, na glanc...
515 I, IV | przytrzymał go jedną ręką i wszystką wodę wylał mu na
516 I, IV | głowę.~Mateusz się kręcił i wyrywał, ale otrzeźwiał
517 I, IV | wyrywał, ale otrzeźwiał nieco i obcicrając rękawami twarz
518 I, IV | Odwiózł niby tę małą, czarną i miał być w Grandzie. To
519 I, IV | był pan Bedn, pan Hertz i inne jeszcze Żydy. Ja z
520 I, IV | inżyniera gotowaliśmy kolację. - I upiłeś się jak świnia ostatnia;
521 I, IV | się bezwiednie po twarzy i głowie i syknął z bólu. -
522 I, IV | bezwiednie po twarzy i głowie i syknął z bólu. - A skądże
523 I, IV | co?~- A to, a bo... był i pan Moryc, i ta czarna małpa,
524 I, IV | a bo... był i pan Moryc, i ta czarna małpa, i ten garbaty,
525 I, IV | Moryc, i ta czarna małpa, i ten garbaty, i te Żydy.~-
526 I, IV | czarna małpa, i ten garbaty, i te Żydy.~- Gadaj natychmiast,
527 I, IV | natychmiast, gdzieś się upił i kto cię pobił? - krzyknął
528 I, IV | były kolegi od Francuzów i postawiły bier. Dobra nasza!
529 I, IV | Dobra nasza! Postawiłem i ja. Jak ony postawiły raz,
530 I, IV | Jak ony postawiły raz, to i ja raz. Potem przyszły ludzie
531 I, IV | z moich stron, postawiły i one bier - dobra nasza;
532 I, IV | dobra nasza; postawiłem i ja. Ony dobre Polaki, to
533 I, IV | ja. Ony dobre Polaki, to i ja dobry Polak, ony stawiały -
534 I, IV | stawiały - dobra nasza, to i ja stawiam. Alem nie pijany,
535 I, IV | dyrektor sprawdzi.~Nachylił się i z zamkniętymi oczami, przylegając
536 I, IV | przebierał się w swoim pokoju i nie słuchał, ale Mateusz
537 I, IV | webery od starego pana Bau-ma i foluszniki. Piły z nami -
538 I, IV | drugi me kuflem w łeb. To ja i tego tak ździebko palcem
539 I, IV | go mam od pana dyrektora, i mówię po dobremu: "Puść
540 I, IV | un został.~Kolegi pomogły i było fertig, na glanc. Ja
541 I, IV | ździebełko palcem, to by i kurcze ustało, a taka świnia
542 I, IV | ziemi!~Mruczał coraz senniej i z wyciągniętą ręką przed
543 I, IV | zaprowadził go do kuchni i pojechał szukać Moryca.~
544 I, IV | był przygotowany salon, i nie przyjechał.~- Pan Welt
545 I, IV | wieczorem?~- Był z paniami i z panem Cohnem, pojechali
546 I, IV | Arkadii" na Konstantynowską, i tam już nie było nikogo.~
547 I, IV | schowała - myślał zirytowany i raptownie krzyknął dorożkarzowi: -
548 I, IV | Zaraz tam będziemy, panie!~- I podciął konia ze wszystkich
549 I, IV | powoli, utykając po dziurach i dołach, dorożka skakała
550 I, IV | dołach, dorożka skakała i kołysała się po bruku pełnym
551 I, IV | morskich.~Borowiecki klął i zacinał zęby i żeby zapanować
552 I, IV | Borowiecki klął i zacinał zęby i żeby zapanować nad rozdenerwowaniem,
553 I, IV | przerzucił się do wspomnień Lucy i utonął w nich.~Znał ją od
554 I, IV | wszędzie, gdzie wiedziała, że i jego spotka.~Plotka łódzka,
555 I, IV | którą tam z całą pasją i z wielką maestrią uprawiają
556 I, IV | są przepełnione kantory i fabryki, zaczynała już coś
557 I, IV | zaczynała już coś kombinować i przebąkiwać, ale szybko
558 I, IV | było dosyć po tkalniach i postrzygalniach.~Nie cierpiał
559 I, IV | powierzchownie w deseniach i kolorach wyroby firmy Bucholca,
560 I, IV | sposobności do zdobywania i obałamucania kobiet.~A zresztą,
561 I, IV | już by o tym ktoś wiedział i mówił z pewnością.~- Czy
562 I, IV | pewnością.~- Czy ona ma i duszę jaką? - myślał teraz
563 I, IV | fabrykę na kredyt. A jednak...~I zastanowił się, szukał w
564 I, IV | zmysłowa burza zdrowego i nie wyczerpanego organizmu.~-
565 I, IV | pomyślał. Dorożkarz zakręcił i stanął zaraz przy rogu Spacerowej,
566 I, V | odgrodzony zielonymi sztachetkami i przyparty do tyłów olbrzymich,
567 I, V | w głębi pod samym murem i buchała oświetlonymi oknami
568 I, V | buchała oświetlonymi oknami i wrzaskliwą, podobną do ryczenia
569 I, V | gadało głośno, śmiało się i śpiewało, co połączone z
570 I, V | połączone z brzękiem talerzy i przenikliwym szczękiem tłuczonego
571 I, V | wrzawę, że ściany się trzęsły i nic usłyszeć nie było można.~
572 I, V | Naraz przycichło nieco i jakiś ochrypnięty, pijany
573 I, V | tłum wszystkimi możliwymi i niemożliwymi głosami, które
574 I, V | przedziwnie głupiej kompozytorem i solistą, że na próżno krzyczał
575 I, V | rozpryskiwały się o piec, niektórym i to nie wystarczało, bo krzesłami
576 I, V | krzesłami bili o ziemię i jak zapamiętali, oślepli,
577 I, V | poprawiał binokle obu rękami i stał w drugim pokoju przed
578 I, V | bufetem.~- Kwicz, Bum-Bum, ja i tak nie słyszę - szeptał
579 I, V | był pokryty butelkami wina i koniaków, maszynkami od
580 I, V | kamionkami od porteru, kuflami i szkłem potłuczonym.~- Agato!
581 I, V | Dyrektor! Panowie, jest i firma Bucholc Herman i Spółka!
582 I, V | jest i firma Bucholc Herman i Spółka! Jesteśmy zatem w
583 I, V | krzyczał jakiś wysoki i gruby Niemiec łamaną polszczyzną.~
584 I, V | ale nogi mu się zwinęły i upadł na kanapę stojącą
585 I, V | Cicho pan. Włóczęgom, psom i ludziom od Szai - wstęp
586 I, V | przysiadając się do Welta i do Leona Cohna, bo obaj
587 I, V | porozdzielane na grupy piło i gadało.~Była to sama prawie
588 I, V | typowa młodzież z kantorów i składów, z małą domieszką
589 I, V | domieszką techników fabrycznych i specjalistów innych zajęć.~
590 I, V | obwiązany serwetką spał, i krzyczał mu do ucha:~- Kuzyn,
591 I, V | automatycznie kuflem w stół i spał dalej.~- Kobieta! Daj
592 I, V | odezwał się, popijał piwo i wpatrywał się w światła
593 I, V | na piersi brodą siedział i wykręcał ustawicznie i niezmordowanie
594 I, V | siedział i wykręcał ustawicznie i niezmordowanie wąsiki blond
595 I, V | niezmordowanie wąsiki blond i co chwila nerwowym ruchem
596 I, V | otrzepywał klapy surduta i wpychał w rękawy dosyć brudne
597 I, V | podskakując na krześle i z błyskawiczną szybkością
598 I, V | najpierwszych, takich, jak Zukerowa i Wolkmanowa.~- To się nie
599 I, V | Ja jestem człowiek realny i dlatego nie powiem nic,
600 I, V | Ja je biorę w rachubę i stawiam w pierwszym rzędzie.
601 I, V | klapy, wpychał mankiety i zwrócił się do sąsiada obok,
602 I, V | który~wciąż pił, milczał i co chwila przecierał czerwonym
603 I, V | samo zdanie o kobietach co i pan Feliks?~- Pni, to jest...
604 I, V | ciągle gasnącego papierosa i przypatrywał się płonącej
605 I, V | kobietach? - szturmował doktor i nastawiać zaczynał twarz
606 I, V | machnął pogardliwie ręką i umoczył całą twarz w kuflu,
607 I, V | jej poślę Jedwab od Szmidt i Fitze, kapelusz od Madame
608 I, V | kapelusz od Madame Gustawe i mały papierek na który z
609 I, V | Batutach, tam może panu uwierzą i będą cenili pańskie zdanie,
610 I, V | szepnął stukając kuflem w stół i chciał go podnieść do ust,
611 I, V | serwetą przysłonił twarz i spał,~- Co osoba chce? Niech
612 I, V | niech mnie pan puści - i szarpnęła się energicznie.~-
613 I, V | pogardliwie za odchodzącą i zaczął ściągać porozpinany
614 I, V | ściągać porozpinany surdut i kamizelkę.~- Moryc! Masz
615 I, V | dłoniach, siedział nieprzytomny i na wszystko, co słyszał,
616 I, V | językiem, trzasnął w palce i już wyciągnął pugilares.~-
617 I, V | do domu? - pytał Moryc.~- I to natychmiast, bardzo pilny
618 I, V | który się chwiał na nogach i nie mógł utrzymać równowagi,
619 I, V | drzwi buchnął potok śpiewów i krzyków i rozlał się po
620 I, V | potok śpiewów i krzyków i rozlał się po cichym, ciemnym
621 I, V | cichym, ciemnym podwórzu, i zginął w przestrzeniach,
622 I, V | miejscami kałuże warstwą lodu i pobielił mostki nad rynsztokami,
623 I, V | mostki nad rynsztokami, i okrył bujną osędzieliną
624 I, V | chłodne, zimne powietrze i przychodził coraz bardziej
625 I, V | jestem, co to może być.~I zaraz po przyjeździe, nie
626 I, V | Karol nalał wody do samowara i zapalił pod nim gaz.~Moryc
627 I, V | głowę zimną wodą, umył się i wypiwszy kilka szklanek
628 I, V | ale Maks nie odezwał się i obciskał silniej surdut
629 I, V | Prawda. Zaraz ci przeczytam.~I czytał mu wolno, bardzo
630 I, V | zerwał się on z krzesła i pochłaniał oczami, całym
631 I, V | telegramu. Gdy Karol skończył i podniósł tryumfujący wzrok
632 I, V | interes, co to za interes! - I posuwał się do Borowieckiego
633 I, V | trzeba teraz pieniędzy i pieniędzy.~- Czym więcej
634 I, V | mieć taki interes w ręku i chciał się dzielić z nami.~-
635 I, V | jeszcze cię mniej znam. - I patrzył na niego tak, jakby
636 I, V | pieniądze dla pieniędzy i zdobywasz je bezwzględnością,
637 I, V | jesteście~moimi wspólnikami i dawnymi przyjaciółmi. Zresztą,
638 I, V | To co ja robię, zrobiłbyś i ty, zrobiłby i Baum.~- Ja
639 I, V | zrobiłbyś i ty, zrobiłby i Baum.~- Ja się boję, Karol,
640 I, V | przyjemnością.~Zaczął gładzić brodę i nasadzać binokle, żeby pokryć
641 I, V | binokle, żeby pokryć wyraz ócz i ust, które mówiły zupełnie
642 I, V | stanowimy brylantową spółkę.~I biegał po pokoju coraz prędzej.
643 I, V | ręce szklankę z herbatą i pił; był tak zdenerwowanym,
644 I, V | wycierał je o poły surduta i znowu biegał, albo pochylał
645 I, V | pochylał się nad stołem i na ceracie kreślił kolumny
646 I, V | krótką angielską fajeczkę i przygładzając swoją małą
647 I, V | co się da surowej bawełny i sprowadzić ją do Łodzi,
648 I, V | prawo o podwyższonym cle i taryfie zacznie obowiązywać.
649 I, V | przeciągnął swoje olbrzymie kości i rzekł:~- Zapiszcie mnie
650 I, V | u mnie porozumiewali... i w Łodzi to samo.~Usiadł
651 I, V | samo.~Usiadł niechętnie i zaczął nabijać fajkę.~-
652 I, V | na razie więcej.~- Więc i ja tak samo.~- Zyski i straty
653 I, V | Więc i ja tak samo.~- Zyski i straty będą równe.~- Ale
654 I, V | tylko, bo on się zna dobrze i to jego specjalność.~- Dobrze,
655 I, V | Maks położy! głowę na stole i patrzył na Moryca, który
656 I, V | który szybko coś pisał i obliczał. Karol chodził
657 I, V | chodził wolno po pokoju i wąchał dla orzeźwienia jakieś
658 I, V | flakoniku.~Dzień był już wielki i przez okna pozasłaniane
659 I, V | białe, ostre światło poranku i mącił blask lampy i świec
660 I, V | poranku i mącił blask lampy i świec płonących w wielkich.
661 I, V | rozlewała się po mieście i przenikała do wnętrza mieszkania.
662 I, V | grzmot po stwardniałym błocie i w pustej, jakby wymarłej
663 I, V | trochę świeżego powietrza, i wyjrzał na ulicę.~Szron
664 I, V | ulicę.~Szron pokrywał bruk i dachy i skrzył się jak brylanty
665 I, V | Szron pokrywał bruk i dachy i skrzył się jak brylanty
666 I, V | których kominy, niby las gęsty i ponury, rozciągały się wprost
667 I, V | rozciągały się wprost okien i odcinały swoje potężne,
668 I, V | to stracimy, psiakrew, i nic więcej - mruknął Maks
669 I, V | kapitał, zarobek, a może i fabrykę.~- Nie może tak
670 I, V | naśladuje nasze kapy na łóżka i nasze kołdry kolorowe i
671 I, V | i nasze kołdry kolorowe i sprzedaje o 50% taniej;
672 I, V | potrzebuję zacząć na siebie!~- I ja mówię, .nie może być.
673 I, V | mieć dwie naraz narzeczone i w obu się kochać, a ożenić
674 I, V | przypomniała panna Mada i jej naiwny szczebiot; chodził
675 I, V | usiadł na stole, ćmił fajkę i bujał długimi nogami i nadstawiał
676 I, V | fajkę i bujał długimi nogami i nadstawiał twarz na pocałunek
677 I, V | wskroś okien domu naprzeciwko i kładło długą złotą smugę,
678 I, V | na jego twarz rozespaną i na czarną głowę Moryca,
679 I, V | A jeżeli przez wielkie i gwałtowne zapotrzebowanie
680 I, V | przerobimy ją w swojej fabryce i zarobimy jeszcze więcej -
681 I, V | działanie słońca ucho jedno i część głowy. - Ale jest
682 I, V | wyjście. Zarobicie również i bez ryzyka. - W jaki sposób? -
683 I, V | odstępnego, niech stracę, i to gotówką, bares geld,
684 I, V | przyjaźni, bo jak ja stracę, wy i tak możecie mieć fabrykę,
685 I, V | to!~- To nasza przyjaźń i moje słowo jest pies, co
686 I, V | że Moryc będzie kupować i wysyłać zaraz pospiesznymi
687 I, V | powiedział po raz trzeci Maks i wykręcił drugą stronę twarzy
688 I, V | bo pomimo ciągłych kłótni i wymyślań lubili się bardzo
689 I, V | Słońce świeciło prosto w okna i zalewało blaskami cały pokój
690 I, V | widzę. Mateusz spuścił oczy i zaczął przestępywać z nogi
691 I, V | spie-rze - szepnął mściwie i aż zaciął zęby od nagłej
692 I, V | zalała serce.~Sine plamy i siniaki zrobiły mu się pąsowe
693 I, V | wruszenia.~Karol ubrał się i poszedł budzić przyjaciół.~
694 I, V | telefonował o konie do domu i jak przyszły, zaraz pojechał.~-
695 I, V | walizkę podróżną naszykować i zanieść na kurier nocny.~-
696 I, V | knajpa, telegram, Moryc i Baum, przewijały mu się
697 I, V | poszarpanych mgławicach i przechodziły pozostawiając
698 I, V | pozostawiając po sobie nudę i znużenie.~Zapatrzył się
699 I, V | którym przeświecało słońce i kładło krwawopomarańczowy
700 I, V | panienki? Wyciągnął rękę i zauważył, że mu pożółkła.~-
701 I, V | poprzeczne czerwone, białe i zielone pasy, w kamizelce
702 I, V | przyciśniętych do piersi i patrzał niebieskimi, surowymi
703 I, V | dziesięciu co najmniej obwiązań i podejmując Karola za nogi,
704 I, V | Przeleciał szybko oczami list i pytał:~- Wy się nazywacie
705 I, V | on jest, a ja jego żona i przyśliśwa prosić wielmożnego
706 I, V | Właśnie pisze mi tu ojciec i panienka o waszym nieszczęściu.
707 I, V | mój kupił ino dwie morgi i prętów dwadzieścia i pięć,
708 I, V | morgi i prętów dwadzieścia i pięć, co nam starszy pan,
709 I, V | na furmanki do miasteczka i woził różnych ludzi do kolei
710 I, V | różnych ludzi do kolei albo i Żydów, na ten przykład,
711 I, V | wyuczała, co chłopak zna i drukowane, i pisane, a na
712 I, V | chłopak zna i drukowane, i pisane, a na złotym untarzyku
713 I, V | aby wytrzeć nos w fartuch i obetrzeć załzawione rozczuleniem
714 I, V | tego bezładnego opowiadania i mało słyszał, siedział cierpliwie,
715 I, V | przede wszystkim wygadać i wyżalić po ludzku, a robił
716 I, V | spieszno.~- To z łaski Boski i z łaski panienki i bez to,
717 I, V | Boski i z łaski panienki i bez to, co stary miał kunia
718 I, V | to, co stary miał kunia i zarabiał, i bez to, co się
719 I, V | stary miał kunia i zarabiał, i bez to, co się czasem przedało,
720 I, V | czasem jaką kapkę mleka albo i półkwartek masła i jajków,
721 I, V | albo i półkwartek masła i jajków, tośwa się miały
722 I, V | panienka uważała, że to w izbie i obrazy święte były pikne,
723 I, V | we złotych ramach, że to i odzienie zawżdy było jak
724 I, V | cięgiem mówiła, że to grzych i obraza boska największa;
725 I, V | księdza Szymona często był i woził go do kolei, to bez
726 I, V | miedzę. Kłótnica taka, że ją i ksiądz Szymon już nieraz
727 I, V | jej po- j le, ale nie było i pacierza, ino co dziobami
728 I, V | w sądzie, przylata woźny i pedo:~"Chałupa się wam,
729 I, V | bo się spaliło wszyćko: i chałupa, i obora, i całki
730 I, V | spaliło wszyćko: i chałupa, i obora, i całki lewentarz,
731 I, V | wszyćko: i chałupa, i obora, i całki lewentarz, nic, ino
732 I, V | co chwila spadała na oczy i twarz.~- Znacie tu kogo
733 I, V | poszukaj im mieszkania i zaopiekuj się nimi.~Mateusz
734 I, V | Mateusz krzywił się niechętnie i pogardliwie patrzył na nich.~-
735 I, V | schyliła się do nóg Karolowi i obejmując je prosiła:~-
736 I, V | szczyrego serca dajem - i położyła mu u nóg węzełek.~-
737 I, V | niechta będą na zdrowie - i pochylił się także do nóg.~-
738 I, V | we wtorek. - Zostawił ich i poszedł do drugiego pokoju.~-
739 I, V | chodząc poruszony nieco, siadł i czytał list od narzeczonej.~"
740 I, V | a mnie wprost rozrzewnił i porwał. Jaki pan dobry!
741 I, V | dziadek się ze mnie śmieje i powiedział, że napisze o
742 I, V | szepnął porwany uczuciem i rozjaśnionymi oczami czytał
743 I, V | takam ciekawa zobaczyć ją i mojego drogiego pana jako
744 I, V | zrobił sobie nawet świstawkę i nią budzi nas i zwołuje
745 I, V | świstawkę i nią budzi nas i zwołuje na śniadania i obiady.~
746 I, V | nas i zwołuje na śniadania i obiady.~Wczoraj był u nas
747 I, V | Opowiadał bardzo ciekawe i wesołe szczegóły z waszego
748 I, V | Karol to był taki łobuz i takie miał powodzenie u
749 I, V | dziadek przeczy temu stanowczo i mówi, że pan Adam łgarz
750 I, V | jechać do Łodzi, będzie i u pana."~- Jeszcze jeden
751 I, V | projekt wielkiego wynalazku i obiecuje sobie, że na nim
752 I, V | Idiota! nie pierwszy i nie ostatni.~"Trzeba mi
753 I, V | bo mi się tak oczy kleją i dziadek ciągle woła, żebym
754 I, V | Przeczytał raz jeszcze list i schował go do biurka.~-
755 I, V | uderzył nogą w dywan i zaczął bezmyślnie przerzucać
756 I, V | Mateusz.~Wsiadł do powozu i pojechał do Bucholca.~Bucholc
757 I, V | wysypane miałem węglowym i biegły niby pasy czarnej
758 I, V | poobwiązywanych słomą róż i drzewek południowych, co
759 I, V | niby szyldwachy wyciągniętą i załamującą się pod prostym
760 I, V | zrudziałych na deszczach i mrozach.~W jednym końcu
761 I, V | fabryki, przez niskie krzewy i drzewa błyszczały w słońcu
762 I, V | oranżerii.~Park był smutny i niedbale utrzymywany.~Lokaj
763 I, V | przedpokoju, wyłożonego dywanem i obwieszonego fotografiami
764 I, V | fabryk, grupami robotników i mapami majątków ziemskich,
765 I, V | mżyło na ciemnym dywanie i drzewem wyłożonych ścianach.~-
766 I, V | gabinecie.~Lokaj szedł naprzód i uchylał portier, otwierał
767 I, V | pokoje. bardzo poważnie i ciężko umeblowane, zaciemnione
768 I, V | ścianach pokryte były zasłonami i tonęły w zmroku, w którym
769 I, V | ozdoby majolikowych pieców i złocenia stiukowych sufitów.~-
770 I, V | się pierwsza, wyjęła drut i wyciągnęła do niego rękę
771 I, V | Madam - pocałował ją w rękę i poszedł dalej.~Kundel! Kundel! -
772 I, V | popatrzyła w świat pełen słońca i znowu robiła pończochę.~
773 I, V | jastrzębie, czerwone oczy i dosyć długo świdrował twarz
774 I, V | pookręcane w białą flanelę i leżące na taburecie, wprost
775 I, V | reumatyzm?~- Tak. tak - szeptał i jakiś bolesny skurcz skrzywił
776 I, V | ucieszyłbym tylko Szaję i tych wszystkich, co by chcieli,
777 I, V | jest bardzo mało, a może i nie ma ich zupełnie w Łodzi,
778 I, V | chcą, abym umarł, wszyscy - i dlatego właśnie na złość
779 I, V | Pan myślisz? - szepnął i oczy mu strzeliły płomieniem
780 I, V | Łódź wie o tym.~- Jeszcze i wtedy kogo by oszukał, bo
781 I, V | szlafrok z łatami na łokciach, i zapatrzył się w ogień.~Borowiecki,
782 I, V | pokrywało podłogę gabinetu i było nader mocno powydeptywane.~-
783 I, V | jakby do śmiechu.~- Przecież i pan prezes bywa w teatrze.~-
784 I, V | podoba - podniósł głowę i dumnie, miażdżąco patrzył.~-
785 I, V | miejsce - szepnął Borowiecki i nie mógł powstrzymać złośliwego
786 I, V | Wyjechał za pilnym interesem i właśnie proszę pana o zastąpienie
787 I, V | bardzo zdolny człowiek.~- I głupi. Siadajże pan. Ja
788 I, V | się byle słówkiem obrazi, i bądź zdrów. Langsam, panie
789 I, V | dobrotliwym.~- Jak komu i jak gdzie.~- Ja bym panu
790 I, V | pan nimi powozi bez bata i bez cugli.~- Porównanie
791 I, V | czarnej roboczej masy...~- I ta robocza masa to ludzie.~-
792 I, V | unikatem z wielkiego rozumu i wykształcenia, a tak prostej
793 I, V | kilka kroków przy drzwiach i czekał, biegając zalęknionym,
794 I, V | cicho! - rzekł z naciskiem i uderzył go oczami. - Ja
795 I, V | się tak powoli - syknął i połknął pigułki.~Lokaj podał
796 I, V | wyniośle. Doktór ukłonił się i wyszedł.~- Łagodny człowiek
797 I, V | myślał powracając na górę i był więcej zniecierpliwionym
798 I, V | położył kij na kolanach i przerzucał jakąś grubą,
799 I, V | zaabsorbowania.~Stos cały listów i rozmaitych papierów leżał
800 I, V | Listami. Zobaczy pan, jakie i o co listy pisują do mnie.~
801 I, V | nieporównaną przeglądał koperty i rzucał za siebie razem z
802 I, V | kolorów na cienkich kartonach i malowane wzory deseni.~-
803 I, V | do szpitala fabrycznego i do doktorów.~- Merienhof! -
804 I, V | Te były niezdecydowane i szły na biurko Bucholca
805 I, V | list padający na ziemię, i zno-wu rzucał i komenderował
806 I, V | ziemię, i zno-wu rzucał i komenderował ostro i krótko.~
807 I, V | rzucał i komenderował ostro i krótko.~Lokaj zaledwie zdążył
808 I, V | zaledwie zdążył chwytać i wrzucać w otwory szafki
809 I, V | jr rozwożono natychmiast i roznoszono.~- A teraz będziemy
810 I, V | listów różnych formatów i kolorów. - Bierz pan i czytaj!~
811 I, V | formatów i kolorów. - Bierz pan i czytaj!~Karol rozdarł kopertę
812 I, V | równą opatrzoną monogramem, i wyjął list pachnący fiołka-mi,
813 I, V | prezesie! Ośmielona rozgłosem i czcią, z jaką wszystko,
814 I, V | ludzkiej, łez sierocych, i cierpień i nieszczęść bez
815 I, V | łez sierocych, i cierpień i nieszczęść bez wsparcia
816 I, V | nieszczęść bez wsparcia i opieki. Znane jest twoje
817 I, V | ha, ha! - śmiał się cicho i tak serdecznie, iż mu oczy
818 I, V | grady, pomór, susze, ogień, i doprowadziły do ostatecznej
819 I, V | doprowadziły do ostatecznej ruiny i takiej, że dzisiaj mąż mój
820 I, V | towarzystwa, muszę się poniżać i nie dla siebie, bo raczej
821 I, V | która miała sześcioro dzieci~i sto pięćdziesiąt rubli emerytury
822 I, V | pięćdziesiąt rubli emerytury i prosiła o danie jej w komis
823 I, V | papierze pachnącym śledziami i piwem, widocznie pisany
824 I, V | przyjemność znać Bucholca i jako mu wtedy sprzedawał
825 I, V | jest, prośba o pieniądze i zaklinanie, że szlachcic
826 I, V | powinien! Głupiec! W ogień.~I tak dalej szły listy: od
827 I, V | pożyczki na dokończenie studiów i modeli; był nawet jeden
828 I, V | zakrzyczał trzęsąc się ze śmiechu i nie chciał słuchać szumnych,
829 I, V | kochają~moje ruble!~Były listy i wymyślające najohydniej.
830 I, V | przechodził całą skalę klątw i wymyślań, z których najłagodniejsze
831 I, V | nie minie, ty podły psie i dręczycielu." List był bez
832 I, V | należy do psychologii Łodzi i waszego niedołęstwa.~- Nie
833 I, V | listy są od Polaków, są i po niemiecku, nawet większa
834 I, V | macie zdolność do języków i do żebraniny wy to dobrze
835 I, V | błyskać zielone skry gniewu i nienawiści, ale czytał dalej,
836 I, V | odprawionych z roboty, były i takie denuncjacje, że któryś
837 I, V | mnie mówią moi ludzie - i uśmiechał się pogardliwie.~-
838 I, V | z pogardą na własne nogi i śmiał się długo, rozbawiony
839 I, V | pokoju nie chcąc nic mówić i chociaż zaczynało się w
840 I, V | trząść z gniewu, milczał i udawał obojętnego, wiedział,
841 I, V | sprawiał Borowieckiemu, i dlatego właśnie gadał coraz
842 I, V | jeśli mógł męczyć kogoś i pluć w ludzkie dusze. Leża!
843 I, V | świeciły krwawo oczy złością i urąganiem. Okrągła czaszka,
844 I, V | większą pasją pluł na wszystko i kopał wszystko. Wyglądał
845 I, V | bożek pookręcany w łachmany i szmaty, który w głębi swej
846 I, V | złotej leży na milionach i nimi potężny urąga wszystkiemu,
847 I, V | słabości, szydzi z uczuć i samo człowieczeństwo nie
848 I, V | ludzi wzięło z nim fotel i niosło do jadalni, położonej
849 I, V | jadalni była już Bucholcowa i gdy męża ustawili przy stole,
850 I, V | pierwszy do Borowieckiego i przedstawił się.~- Hamerstein,
851 I, V | piersi.~- Doktor homeopatii i wegetarianizmu. Kundel,
852 I, V | wypala moje drogie cygara i obiecuje, że albo mnie wyleczy,
853 I, V | wypukłych niebieskich okularów i rzekł sucho:~- Każda prawda
854 I, V | zwolenników w Łodzi?~- Siebie i moje psy chore na parchy,
855 I, V | pewnym, że cię obiję kijem i każę razem z całą twoją
856 I, V | nagrodę cztery tysiące rubli i twarz ci się świeci sadłem
857 I, V | na świadka, ile cierpi, i jadł dalej kaszę z mlekiem.~
858 I, V | Półmisek sałaty z oliwą i drugi z kartoflami stał
859 I, V | Jeden stał za Bucholcem i podawał natychmiast to,
860 I, V | przyczesane nad czołem żółtym i suchym, o pozapadanych skroniach,
861 I, V | potrzeba, kiwała na lokaja i mówiła mu szeptem prawie
862 I, V | Borowieckiego tylko podano koniak i kilka gatunków win, które
863 I, V | Koniec obiadu szedł milcząco i nudnie.~Cisza panowała przytłaczająca,
864 I, V | w stylu staroniemieckim i zydlami w tymże samym stylu.~
865 I, V | przedarło się z boku okna i rozlało smugę czerwonawego,
866 I, V | lubił słonecznego światła, i patrzył z lubością w żyrandol,
867 I, V | spać zachciało w tej ciszy i nudzie.~Stara tak samo pocałowała
868 I, V | nadstawiając w zamian rękę i wyciągnęła ją następnie
869 I, V | Bucholc drzemał w fotelu, i nie żegnając się z nim,
870 I, V | śpiący Bucholc w fotelu i lokaj stojący o parę kroków,
871 I, V | ulicę, na świeże powietrze i na jasny, słoneczny dzień,
872 I, V | Bucholca czekające na niego i poszedł pieszo, minął park
873 I, V | poszedł pieszo, minął park i obok fabryki skręcił z Piotrkowskiej
874 I, V | uliczkę, biegnącą w pola i z jednej strony obstawioną
875 I, V | robotników.~Smutnie tam było i brzydko.~Wielkie, dwupiętrowe
876 I, V | drogi za wysokim parkanem i szeregiem olbrzymich topoli
877 I, V | swoje potworne cielska i błyskały ponuro tysiącami
878 I, V | domami, po wąskich kładkach i kamieniach, miejscami zupełnie
879 I, V | które niby wodą falowało i rozpryskiwało się aż na
880 I, V | się aż na parterowe okna- i na drzwi prowadzące do sień
881 I, V | drzwi prowadzące do sień i kurytarzów, w których huczały
882 I, V | czerwieniły się mury fabryk i porozrzucane samotnie domy.
883 I, V | Wiatr stamtąd zawiewał zimny i wilgotny i szeleścił liściami
884 I, V | zawiewał zimny i wilgotny i szeleścił liściami żywopłotów
885 I, V | trzęsły się za każdym powiewem i opadały na czarne, rozmiękłe
886 I, V | Murray, było w tym domu i jego mieszkanie, jakie mu
887 I, V | od frontu szedł ogródek i widok na fabrykę, a z lewej
888 I, V | zafarbowanej odpływami z blichów i apretur, stosów rumowisk
889 I, V | apretur, stosów rumowisk i śmieci, jakie tutaj wywożono
890 I, V | domków skleconych z desek i małych fabryczek pod samym
891 I, V | swoją zdrową czerwonością i martwymi, twardymi konturami
892 I, V | mieszkać w wynajętym mieszkaniu i niezbyt wygodnym, ale mieszkał
893 I, V | ale mieszkał w mieście i z przyjaciółmi, z którymi
894 I, V | przyjaźń, co dawna zażyłość i przyzwyczajenie wieloletnie.
895 I, V | razem jeździli za granicę i razem przed kilku laty znaleźli
896 I, V | chemikiem-kolorystą, Baum tkaczem i przędzalnikiem, a Welt skończył
897 I, V | swoje nazwy złośliwe: Welt i dwa duże B. albo: Baum i
898 I, V | i dwa duże B. albo: Baum i S-ka, czyli trzech braci
899 I, V | do ogródka na spotkanie i już z daleka wycierał ręce,
900 I, V | sześciu jest świeżo przybyłych i zakładających agentury,
901 I, V | z kanapki na przywitanie i opadł z powrotem ciężko,
902 I, V | Murray był rano w mieście i opowiadał o skutkach bankructw.~-
903 I, V | tylko czekał takiej okazji i zaraz dzisiaj z wielkim
904 I, V | posag zięciowi. Mówią, że i Trawiński latał dzisiaj
905 I, V | Widzę, że tutaj cała Sodoma i Gomora - wykrzyknął Kozłowski
906 I, V | Zaczął nucić bezwiednie i z lubością.~- Powiadam panu,
907 I, V | urządzenie - prosił Karol.~I wyszli zaraz na drugą stronę
908 I, V | prawda? - szeptał z dumą i zadowoleniem i jego wybladłe
909 I, V | szeptał z dumą i zadowoleniem i jego wybladłe oczy promieniowały,
910 I, V | sznelowych firanek.~Garb mu drgał i unosił co chwila surdut
911 I, V | miniaturowymi sprzętami i masami cacek porcelanowych.~
912 I, V | wytarł ręce, obciągnął surdut i kościsty długi nos wsadził
913 I, V | Pokazał mu jeszcze sypialnię i mały pokoik od tyłu.~Wszystkie
914 I, V | Wszystkie były również elegancko i z komfortem umeblowane,
915 I, V | było rękę człowieka znawcy i kochającego bardzo przyszłą
916 I, V | do saloniku. Karol usiadł i patrzył z uczuciem podziwu
917 I, V | zamilkł, palił papierosa i czuł, że go obejmuje senność;
918 I, V | czysto wygolone szczęki i zapatrzył się w dywan, w
919 I, V | dźwiękami śpiew Kozłowskiego i cichy głos fortepianu przeciskał
920 I, V | przeciskał się do saloniku, i niby słodką rosą dźwięków
921 I, V | papierosa, ale ręka mu ciężyła i opadała na poręcz fotelu.~
922 I, V | którymi napełnił mieszkanie, i z góry cieszył się wrażeniem,
923 I, V | ręki palącego się papierosa i wyszedł na palcach.~Kozłowski
924 I, V | Kozłowski wciąż śpiewał i brzdąkał na fortepianie.~-
925 I, V | chciałbym coś słodkiego i ładnego, te, co pan śpiewał,
926 I, V | Tostiego; śpiewał niestrudzenie i wszystkie, jakie umiał;
927 I, VI | mówił Mateusz Borowieckiemu, i wlókł się raczej, niż szedł,
928 I, VI | kłaniali. Patrzył na ludzi i na miasto tępym wzrokiem
929 I, VI | niedzielnego odpoczynku i w czystym, przejrzystym
930 I, VI | sznurami. z bocznych ulic i tłoczyli się na trotuarach
931 I, VI | włosami gładko przyczesanymi i świecącymi pomadą i szpilkami
932 I, VI | przyczesanymi i świecącymi pomadą i szpilkami złotymi, czasem
933 I, VI | jaką czuć było w powietrzu, i szli naprzód ociężale, krepowani
934 I, VI | na głowy przechodzących i na zabłocone trotuary; wczorajszy
935 I, VI | wczorajszy śnieg topniał i ściekał po frontach pałaców
936 I, VI | ściekał po frontach pałaców i domów, żłobiąc długie, czarne
937 I, VI | pokrytych pyłem węglowym i sadzami.~Bruk uliczny, pełen
938 I, VI | Bruk uliczny, pełen dziur i wybojów, był pokryty masą
939 I, VI | przejeżdżającymi dorożkami i powozami, opryskiwało trotuary
940 I, VI | powozami, opryskiwało trotuary i spacerujących.~A nad tym,
941 I, VI | pełne amorków na fryzach i nad oknami, przez które
942 I, VI | dziedzińcach potężne kominy i korpusy fabryk, tuliły się
943 I, VI | czerwonej modelowej cegły i wszystkich odrzwiach i futrynach
944 I, VI | cegły i wszystkich odrzwiach i futrynach z kamienia, z
945 I, VI | mury fabryki; domy ogromem i wspaniałością podobne do
946 I, VI | w aksamitnych fotelach, i zwykłych otworów, którymi
947 I, VI | nędznych, przepełnionych brudem i tandetą, pierwszorzędnych
948 I, VI | pierwszorzędnych hoteli i restauracyj, najohydnie
949 I, VI | z sinymi ustami rozpaczy i ostrym wzrokiem wiecznego
950 I, VI | stojąc na rogu pasażu Meyera i przymrużonymi oczyma patrząc
951 I, VI | zarobię - myślał drwiąco i wszedł do cukierni narożnej,
952 I, VI | Berliner Borsen Courier" i znowu zapadł w rozmyślania;
953 I, VI | po cukierniach, knajpach i kantorach coraz lepsze kawały,
954 I, VI | publicznych oszustów, wielbiono i czczono miliony, nie bacząc,
955 I, VI | szczęścia spotykały drwiny i ostre sądy, brak kredytu,
956 I, VI | mógł dzisiaj zrobić plajtę i płacić dwadzieścia pięć
957 I, VI | jak by zarobić na spółce i jak by zarobić bez spółki.~-
958 I, VI | sumował, przekreślał, ścierał i pisał na nowo niestrudzenie,
959 I, VI | Morgen! - rzucał na odpowiedź i na przywitanie tym, których
960 I, VI | tym, których spostrzegł, i zagłębiał się w najniemożliwsze
961 I, VI | Kredyt miał wyczerpany i zaangażowany w agenturze.
962 I, VI | kelnerom, którzy w gwarze i tłoku, laki zapełniał cukiernię,
963 I, VI | stolikami, z tacami kaw i herbat nad głowami.~Zegar
964 I, VI | wcisnął mocno binokle na nos i zaczął prędko mrugać oczami.~
965 I, VI | Postanowił iść do niego i jeśli się da, wziąć go na
966 I, VI | spółkę.~Rozpromienienie i radość z odkrycia trwała
967 I, VI | zrujnował własnego brata i układał się już parę razy.
968 I, VI | cukierni, po wąskim, ciemnym i długim, pokoju, prawie już
969 I, VI | wiedzieć rano.~- Nic nie było i dlatego nie zawiadamiałem,
970 I, VI | to panu płacę. Na ciastko i gazetę jeszcze byś pan zdążył.~
971 I, VI | swojemu urzędnikowi z kantoru i odwrócił się od niego plecami.~-
972 I, VI | całe dwie godziny czekam i muszę iść bez śniadania.
973 I, VI | jeden! - krzyczał zirytowany i wybiegł z pośpiechem na
974 I, VI | aż do Przejazd lub Nawrót i z powrotem.~Przed cukiernią
975 I, VI | przepływające tłumy kobiet i robiła głośne uwagi i porównania,
976 I, VI | kobiet i robiła głośne uwagi i porównania, nie tyle uprzejme,
977 I, VI | bo Leon Cohn stał z boku i robił swoje zwykłe witze,
978 I, VI | froncie grupy pochylony i wciąż trzymał binokle obu
979 I, VI | trzymał binokle obu rękami i przypatrywał się kobietom,
980 I, VI | błaznów na ulicy - mruknął i przeszedł, i utonął zaraz
981 I, VI | ulicy - mruknął i przeszedł, i utonął zaraz w tłumie, jaki
982 I, VI | Rynkiem, pełno było Żydów i robotników, dążących na
983 I, VI | raz trzeci swój .wygląd i charakter, bo od Gajerowskiego
984 I, VI | Błoto było czarniejsze i płynniejsze, trotuary zmieniały
985 I, VI | płynęły ścieki z fabryk i ciągnęły się niby wstęgi
986 I, VI | wstęgi brudnożółte, czerwone i niebieskie; z niektórych
987 I, VI | niebieskie; z niektórych domów i fabryk położonych za nimi
988 I, VI | zabłoconych wnętrzy brudem i zgnilizną, zapachem śledzi,
989 I, VI | pruskiego muru, który pękał i rozsypywał się przy drzwiach
990 I, VI | rozsypywał się przy drzwiach i oknach, o krzywych obsadach
991 I, VI | pełne już ludzkiego mrowia i stuku tkackich warsztatów,
992 I, VI | szyjących tandetę na wywóz i przenikliwego zgrzytu kołowrotków,
993 I, VI | morzem umierających ruder i kramarskiego życia. leżały
994 I, VI | leżały całe sterty cegieł i drzewa, ścieśniając i tak
995 I, VI | cegieł i drzewa, ścieśniając i tak wąską uliczkę, zapchaną
996 I, VI | nawoływaniem handlarzy i tysiącznymi głosami robotników
997 I, VI | ton ulicy.~Stare miasto i wszystkie przylegające uliczki
998 I, VI | pełnym sklepów, szynków i tak zwanych Bier-Hail. zastawionym
999 I, VI | setkami szkaradnych bud i kramów, tłoczyło się kilkanaście
1000 I, VI | tysięcy ludzi, setki wozów i koni. wszystko to krzyczało,
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6453 |