1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6453
Tom, Rozdzial
2501 I, XII | Maksa pokoju - ciemny był i wionął pustką.~Popatrzył
2502 I, XII | Popatrzył na ulicę cichą i usypiającą już po świątecznym
2503 I, XII | mieszkania wyłaziła nuda i pustka.~Nie mógł już dłużej
2504 I, XII | samotności pospiesznie się ubrał i nie pamiętając już ani o
2505 I, XII | zgryzotach z powodu Emmy i postanowie niach życia inaczej,
2506 I, XIII | siebie, podobny jasnością i humorem do tego dnia niedzielnego,
2507 I, XIII | słonecznych blaskach, cieple i radości nadchodzącej wiosny,
2508 I, XIII | bo o drugiej po południu, i łaził po mieszkaniu w pantoflach,
2509 I, XIII | zarzucił cały pokój bielizną i garderobą, kopiąc je ze
2510 I, XIII | garderobą, kopiąc je ze złości i wymyślając co chwila na
2511 I, XIII | który mu reperował kamaszki i pozostawiał w środku ostre
2512 I, XIII | nie czuję, potem całą rękę i tyż nie ma.~- To ozorem
2513 I, XIII | rzekł z gniewem famulus i wyniósł się trzaskając drzwiami.~
2514 I, XIII | drzwiami.~Maks poszedł do okna i tam pod światło skrobał
2515 I, XIII | pioruny spalą wszystkie buty i wszystkich szewców!~Trzasnął
2516 I, XIII | pogrzebacz rzucił pod piec i zaczął się szybko rozbierać.~-
2517 I, XIII | to mnie dzisiaj nie było i nie ma, słyszysz?~- To się
2518 I, XIII | przekręcę na drugą stronę i taką watę ci z pyska zrobię,
2519 I, XIII | zaknebluj, przynieś samowar i wszystkie dzienniki.~- Cóż
2520 I, XIII | sposobem przepędzania świąt i niedziel, bo się to zdarzało
2521 I, XIII | nie będą mieli co jeść, i żyruje rozmaitym łajdakom
2522 I, XIII | płacę, oddala robotników i ogranicza produkcję. Słyszałem
2523 I, XIII | chcę, żeby mnie wzięli, i żebym spokojnie mógł spać!~
2524 I, XIII | wykręcił twarzą do ściany i sapał głośno z irytacji.~-
2525 I, XIII | doktór radził mu jechać i nawet nakazywał; robi bokami
2526 I, XIII | Berty, ten miły Fryc Wehr, i jak zaczął go podchodzić,
2527 I, XIII | prawie ostatnie pieniądze i dał łajdakowi, a potem matce
2528 I, XIII | bo te już naśladuje Zuker i sprzedaje o pięćdziesiąt
2529 I, XIII | chociaż nic nie mam, założę i plunę na wszystko. Zbankrutuję,
2530 I, XIII | okręcił kołdrą po uszy i milczał.~- Sezon jest zły,
2531 I, XIII | zimę przetrzymały świetnie i zapowiadają się doskonale.
2532 I, XIII | wyczerpania zapasów u nas i za granicą i z powodu nieurodzajów
2533 I, XIII | zapasów u nas i za granicą i z powodu nieurodzajów indyjsko-amerykańskich,
2534 I, XIII | pochłoną setki milionów i zajmą dziesiątki tysięcy
2535 I, XIII | odezwał, tylko włożył palto i pojechał do Mullerów.~Na
2536 I, XIII | zsuwał na czoło gałką laski i odsuwał, rozmawiał z dyrektorem
2537 I, XIII | jasnym zawiesistym wąsem i orlim nosem miał minę atamana
2538 I, XIII | Odkłonił im się spiesznie i nie zważając na znaki~Kozłowskiego,
2539 I, XIII | Ulica była mało zabudowana i zaraz prawie za ich domem
2540 I, XIII | uregulowaną, miała bruk, trotuary i gazowe oświetlenie z tego
2541 I, XIII | masą kwiatów twarz Mady i zniknęła.~W przedpokoju
2542 I, XIII | która mu otwierała drzwi i nieomal chciała pomagać
2543 I, XIII | palta.~Była tak zakłopotana i onieśmielona, że tylko ruchem
2544 I, XIII | fartuch, jakim była okręconą, i podnosiła na niego blade,
2545 I, XIII | barchanowy w kratkę kaftan i chustkę wełnianą na głowie,
2546 I, XIII | nawet jakiś zapach rosołów i frytur otaczał ją i rozlewał
2547 I, XIII | rosołów i frytur otaczał ją i rozlewał się po pokoju.~
2548 I, XIII | odpowiadała złą polszczyzną i spoglądała niecierpliwie
2549 I, XIII | wejść Mada.~- A pana żona i dziecka? - zapytała po długim
2550 I, XIII | łaskawa pani,~- Ja, ja! i mój Wilhelm jeszcze kawaler.
2551 I, XIII | odpowiedziała z westchnieniem i byłaby się powoli może rozgadała,
2552 I, XIII | rozgadała, ale Mada weszła i tak promieniejąca zadowoleniem,
2553 I, XIII | nią, obciągnęła jej stanik i wyszła.~- Widzi pani, że
2554 I, XIII | książki ciocia mi przywiozła i już czytam.~- Bardzo panią
2555 I, XIII | Musiałem wcześniej wyjść i bardzo żałowałem tego.~-
2556 I, XIII | ładnie jest u Endelmanów i tak wspaniale przyjmowali.~-
2557 I, XIII | panu z panią Trawińską.~- I bardzo mnie panie obmawiały?~-
2558 I, XIII | Wilhelm powraca z wizyt i wieczorów, to przychodzi
2559 I, XIII | przychodzi do mnie opowiadać i wykpiwać ze wszystkich kobiet.~-
2560 I, XIII | ze wszystkich kobiet.~- I myśli pani, że wszyscy mężczyźni
2561 I, XIII | Zapewniam panią, że nie wszyscy.~I tak dalej toczyła się rozmowa
2562 I, XIII | niczym, aż go znudziła, i zaczął oglądać kwiaty, bardzo
2563 I, XIII | bardzo starannie hodowane i przysłaniające szyby okien.~
2564 I, XIII | Storch nie lubi kwiatów i powiada, że jakby w tych
2565 I, XIII | gdy się ośmieliła więcej i rumieńce coraz mniej ją
2566 I, XIII | był za świeżym milionerem i wychowywała się pomiędzy
2567 I, XIII | otoczeniu webrów, robotników i takich samych dorobkiewiczowskich
2568 I, XIII | zdradzała dużą żywość umysłu i wiele rozsądku życiowego.~
2569 I, XIII | piękną, ani nie ma posagu i już z drugim zrywa.~- Może
2570 I, XIII | młodego fabrykanta.~- Przecież i ten jej narzeczony mógł
2571 I, XIII | panien, one są tak samotne i takie biedne.~- Bo pani
2572 I, XIII | kobiety na świecie miały mężów i dzieci, i...~Zatrzymała
2573 I, XIII | świecie miały mężów i dzieci, i...~Zatrzymała się patrząc,
2574 I, XIII | ale on stłumił uśmiech i spoglądając na jej złote
2575 I, XIII | spoglądając na jej złote rzęsy i twarz mocno zaczerwienioną,
2576 I, XIII | Dobrze by pani zrobiła.~- I pan nie śmieje się ze mnie? -
2577 I, XIII | klapiących drewnianymi podeszwami i w barchanowym podwatowanym
2578 I, XIII | barchanowym podwatowanym i mocno zatłuszczonym kaftanie.~
2579 I, XIII | pozbawioną zupełnie zarostu i świecącą się tłuszczem,
2580 I, XIII | duży kłopot. Wyjął cygaro i poszedł splunąć pod piec
2581 I, XIII | wszyscy tylko bankrutują i zarywają. W tym roku dosyć
2582 I, XIII | straci dzisiaj, tego już i najlepszy sezon nie powróci.
2583 I, XIII | wydatnym brzuchu kaftan i wydął pogardliwie usta na
2584 I, XIII | fabryki.~Mada biegła naprzód i otworzyła wielkie drzwi,
2585 I, XIII | przyszedł - gadał Muller sapiąc i przerzucając ustawicznie
2586 I, XIII | popodnosiła .story do góry i jaskrawe światło dnia zalało
2587 I, XIII | spodni mocno zatłuszczonych~i powypychanych garść zmiętych
2588 I, XIII | powypychanych garść zmiętych i pokrzywionych~cygar.~- A
2589 I, XIII | poprostowały, ugryzał końce i podawał.~- Spróbuję mocniejszych.
2590 I, XIII | fenigów, ja bardzo dużo palę i przyzwyczaiłem się do nich -
2591 I, XIII | porządnego.~Karol zamilkł i oglądał dość pobieżnie garnitury
2592 I, XIII | ciężkie portiery z jedwabiów i aksamitów, dywany, obrazy,
2593 I, XIII | zadowolona z jego obecności i co chwila podnosiła swoje
2594 I, XIII | swoje jasne porcelanowe oczy i p rzykrywała je spiesznie
2595 I, XIII | mauretańsku; okna, ściany i odrzwia pstrzyły się w jaskrawe
2596 I, XIII | pokój był karykaturalny i ordynarny krzykliwością
2597 I, XIII | w jakie upstrzono ściany i okna, a w którym również
2598 I, XIII | a w którym również nikt i nigdy nie siadał pod mauretańską
2599 I, XIII | Bardzo, jest śliczny i oryginalny. Kłamał z uśmiechem.~-
2600 I, XIII | chińsku lub po japońsku, a że i Mada chciała, to on zrobił
2601 I, XIII | będzie po jakiemu chce, ja i tak w tym nie będę mieszkał.~-
2602 I, XIII | jak się śmieją z Meyera i z Endelmana. Po co mi to,
2603 I, XIII | Wszyscy stawiają pałace, i ja kazałem postawić, mają
2604 I, XIII | kazałem postawić, mają salony, i ja mam salony, mają powozy
2605 I, XIII | mam salony, mają powozy i konie, i ja mam powozy i
2606 I, XIII | salony, mają powozy i konie, i ja mam powozy i konie. Kosztuje
2607 I, XIII | i konie, i ja mam powozy i konie. Kosztuje drogo, niech
2608 I, XIII | Kosztuje drogo, niech kosztuje i niech sobie stoi, niech
2609 I, XIII | sięgającymi do pół wysokości ścian i poprzegradzanymi na pojedyncze
2610 I, XIII | patrzyły mrocznie znad sof i marmurowych konsol obwiedzionych
2611 I, XIII | niepokalanej nowości sof i stolików niskich, symetrycznie
2612 I, XIII | kandelabrów, kolumn, kanapek i krzeseł, które w wyciągniętych
2613 I, XIII | tutaj się jeszcze nie bawił i nikt nie siadał na tych
2614 I, XIII | maleńkie gabineciki, wyzłocone i ozdobione jak bombonierki,
2615 I, XIII | porcelanowe statuetki.~Był i pokój jadalny połączony
2616 I, XIII | Muller kolejno otwierał i pokazywał ich wnętrza zapchane
2617 I, XIII | wnętrza zapchane porcelaną i zastawami stołowymi, których
2618 I, XIII | których nikt nie używał.~Była i biblioteka, bo budowniczy
2619 I, XIII | biblioteka, bo budowniczy i tapicer o niczym nie zapomnieli;
2620 I, XIII | nie tylko nie czytał, ale i nikt nie znał ich imion.~
2621 I, XIII | jedwabną niebieską pościelą i przysłonięte takimiż kotarami,
2622 I, XIII | zaścielał całą posadzkę i niebieskie obicie miały
2623 I, XIII | Głupia jesteś - mruknął i wprowadził Karola do bardzo
2624 I, XIII | leżały pudełka z papierem i przybory do pisania.~- Cóż
2625 I, XIII | mówiła ze szczerą przykrością i zaczęła cmokać na dwa kanarki
2626 I, XIII | przychodził, gwizdał im ciągle i ponauczał śpiewać.~- Ma
2627 I, XIII | które stały w ciszy pustki i sztywności.~Były tak wspaniałe,
2628 I, XIII | pałacu, stał na pokaz gościom i dlatego, żeby Muller mógł
2629 I, XIII | przylegającym do kuchni i który służył za jadalnię
2630 I, XIII | kapelusz, wziął go wpół i posadził na krześle.~Pozostał,
2631 I, XIII | jutro osobiście się tam uda, i ręczył nawet za skutek,
2632 I, XIII | różne ciastka swojej roboty i kilka razy poprawiała Madzie
2633 I, XIII | dziewczyna tak była uradowana i podniecona, że ciągle się
2634 I, XIII | podniecona, że ciągle się śmiała i na nic nie zważała.~Nie
2635 I, XIII | wpół, klepał po kolanie i szeroko opowiadał o swojej
2636 I, XIII | ale w głębi nudził się i męczył tym przymusem i banalnością
2637 I, XIII | się i męczył tym przymusem i banalnością tematów, jakie
2638 I, XIII | mieszczaństwa w obyczajach i poglądach, pachniał porządkiem
2639 I, XIII | poglądach, pachniał porządkiem i tą czysto niemiecką wołową
2640 I, XIII | nie popsuły ich miliony i mieli wymagania i instynkty
2641 I, XIII | miliony i mieli wymagania i instynkty robotników.~-
2642 I, XIII | blisko? - zawołana radośnie i umilkła nagle zachmurzona,
2643 I, XIII | znowu.~Obiecał to solennie i tak ścisnął jej rękę na
2644 I, XIII | że oblała się rumieńcem i długo oknem wyglądała za
2645 I, XIII | obciążyła ta serdeczność Mullera i jeszcze większa Mady.~Uśmiechał
2646 I, XIII | zatłuszczonych spodniach i w starych pantoflach, na
2647 I, XIII | dużo naturalnego wdzięku i okrągły milion w dodatku!
2648 I, XIII | mruknął. - A jednaki - myślał i zaczął stawiać pewne przypuszczenia
2649 I, XIII | stawiać pewne przypuszczenia i kombinacje, ale rychło się
2650 I, XIII | bo przypomniał sobie Ankę i list jej, jaki rano odebrał
2651 I, XIII | list jej, jaki rano odebrał i którego jeszcze nie przeczytał.~-
2652 I, XIII | prędko uczuł polepszenie i już nie tylko przesiadywał
2653 I, XIII | zaczynał wychodzić do fabryki i łaził po niej z pomocą kija
2654 I, XIII | że ten wymówił mu miejsce i że kłócili się po kilka
2655 I, XIII | dziennie.~Ufał mu we wszystkim i potrzebował go teraz, nim
2656 I, XIII | mu August podtrzymywał, i tylko spojrzał na wchodzącego,
2657 I, XIII | wchodzącego, kiwnął mu głową i dalej sprawdzał pozycje
2658 I, XIII | później rozpatrywał plany i kosztorysy nowych urządzeń
2659 I, XIII | Wieczór robił się prędko i przez okna kantoru park
2660 I, XIII | czerniał coraz bardziej i zaczynał szumieć nagimi
2661 I, XIII | trzęsły się chwilę w świetle i cofały.~Robota szła mu niesporo,
2662 I, XIII | karty pełne rysunków, cyfr i notat i zapadał w zadumę.~
2663 I, XIII | pełne rysunków, cyfr i notat i zapadał w zadumę.~Cisza
2664 I, XIII | drzewach, tłukł nimi o ściany i okna i dudnił głucho po
2665 I, XIII | tłukł nimi o ściany i okna i dudnił głucho po blaszanych
2666 I, XIII | Elektryczne światło drgało i ślizgało się po czarnych
2667 I, XIII | Bucholc oderwał oczy od księgi i zasłuchał się w dalekich
2668 I, XIII | głowę na grzbiecie fotelu i zapatrzył się przed siebie,
2669 I, XIII | zapatrzył się przed siebie, i z wolna zaczęło mu twarz
2670 I, XIII | jakieś ostre zniechęcenie i nuda.~- Jak się pan prezes
2671 I, XIII | odpowiedział stłumionym głosem i ostry, gorzki uśmiech okolił
2672 I, XIII | wprawdzie biło spokojnie i normalnie, bóle nóg przeszły,
2673 I, XIII | się przędza świadomości i zapadał w głuchy stan apatii;
2674 I, XIII | nudziła go robota, cyfry zyski i straty, wszystko stawało
2675 I, XIII | uświadomienia przepadały i zalewały mu mózg mrokiem,
2676 I, XIII | domu - powiedział cicho i rozglądał się po kantorze,
2677 I, XIII | drzwi wyprostował się nagle i czekał rozkazu.~Przypatrywał
2678 I, XIII | oglądał po raz pierwszy, i opadł w fotel bezwładnie,
2679 I, XIII | zwiesił głowę na piersi i dyszał ciężko, bo mu duszę
2680 I, XIII | harmonijki, na szumie parku i na dalekim, głuchym odgłosie
2681 I, XIII | bezwładnie z tych krawędzi i zapadała w ciemnię, pełną
2682 I, XIII | dziesiątą Karol skończył robotę i podał papiery, tłumacząc
2683 I, XIII | coraz głębiej czuł tę pustkę i osamotnienie, w jakim żył,
2684 I, XIII | zaciskało mu duszę zniechęcenie i niemoc.~- Po co ja się tym
2685 I, XIII | Dobranoc panu. Uścisnął mu rękę i wyszedł, a Bucholc nie mógł
2686 I, XIII | słabnących w oddali jego kroków i byłby bardzo wiele dał,
2687 I, XIII | podnosząc się z miejsca i poszedł bez pomocy lokaja,
2688 I, XIII | lokaja, który gasił światła i zamykał drzwi.~Drugi lokaj
2689 I, XIII | się przez olbrzymie, ciche i puste mieszkanie.~Tak mu
2690 I, XIII | światła, zeskoczyła z klatki i uwieszona pazurami, na firance
2691 I, XIII | Cofnął się zawiedziony i poszedł prosto do siebie.~-
2692 I, XIII | nieodstępnym kijem dogasający ogień i z dziwną, po raz pierwszy
2693 I, XIII | okiennice - rzekł w końcu i sam sprawdzał, czy dobrze
2694 I, XIII | okiennice, rozebrał się, położył i próbował czytać, ale oczy
2695 I, XIII | August!~Lokaj zawrócił i stał czekając, wtedy Bucholc
2696 I, XIII | się go pytać powoli o żonę i o dzieci, a pytał tak łaskawie,
2697 I, XIII | bezpieczną odległość od jego kija i odpowiadał nieśmiało, zaniepokojony
2698 I, XIII | rozmowa prędko go zmęczyła i w końcu skinął, żeby sobie
2699 I, XIII | szedł spać.~Pozostał sam i te obawy samotności, te
2700 I, XIII | okiennice.~Uniósł się na łokciu i z zapartym oddechem, kurczowo
2701 I, XIII | że słyszy coraz bliższy i wyraźniejszy odgłos kroków
2702 I, XIII | się z własnego złudzenia i znowu leżał Spokojnie, przytłumiwszy
2703 I, XIII | mu się nieskończonością.~I nie uspakajał się zupełnie,
2704 I, XIII | a nawet to zdenerwowanie i te wszystkie obawy wzrastały
2705 I, XIII | obawy wzrastały stopniowo i z wolna zamieniały się w
2706 I, XIII | mu się, że zaraz umrze, i tak jasno to zobaczył, tak
2707 I, XIII | trząsł się cały z trwogi i zaczął gwałtownie dzwonić
2708 I, XIII | coś jest! Obejrzyj no mnie i zaradź.~- Nic nie widzę -
2709 I, XIII | się pan prezes wyśpi, to i wszystko przejdzie.~- Głupiś! -
2710 I, XIII | wielką dozę chloralu zażył i wkrótce zaraz zasnął.~Borowiecki,
2711 I, XIII | Wysocki, Dawid Halpern i Myszkowski, inżynier z fabryki
2712 I, XIII | bił w niego chudymi rękami i prawie krzyczał:~- Pan,
2713 I, XIII | kilka wycinków z "Kuriera" i podsuwając mu pod oczy czytał:~-
2714 I, XIII | warto co Biblia, a może i trochę więcej: „Przywóz
2715 I, XIII | że tylko głupi pracują.~- I bydło, pędzone batem - mówił
2716 I, XIII | On zgniłby z próżniactwa i zdechłby z głodu.~- Daj
2717 I, XIII | zechce zostać milionerem, i gadaj pan, że ci milionerzy
2718 I, XIII | głupsi od swoich robotników i dlatego mają pieniądze.~-
2719 I, XIII | to ma, a jak kto pracuje i jest mądry, to ma jeszcze
2720 I, XIII | jak kto jest bardzo mądry i bardzo pracuje, to robi
2721 I, XIII | pracujący całym wysiłkiem swoich i cudzych mięśni i władz -
2722 I, XIII | swoich i cudzych mięśni i władz - są głupcami, są
2723 I, XIII | bajeczne brednie na czegć pracy i stawia na ołtarzu bydlęta
2724 I, XIII | na podściółce z pieniędzy i każe mi ich podziwiać.~-
2725 I, XIII | więcej sto razy niż robotnik i że jego trzeba szanować.~-
2726 I, XIII | Miałem dosyć pieniądzy i puściłem je, ot tak! - dmuchnął
2727 I, XIII | Tylko głupiec chce pieniędzy i dla zrobienia milionów poświęca
2728 I, XIII | poświęca wszystko, życie i miłość, i prawdę, i filozofię,
2729 I, XIII | wszystko, życie i miłość, i prawdę, i filozofię, i wszystkie
2730 I, XIII | życie i miłość, i prawdę, i filozofię, i wszystkie skarby
2731 I, XIII | i prawdę, i filozofię, i wszystkie skarby człowieczeństwa,
2732 I, XIII | podziwiali, żeby jeździć powozem i imponować głupcom i żeby
2733 I, XIII | powozem i imponować głupcom i żeby zdechnąć w połowie
2734 I, XIII | cały organizm ludzkości, i myślę, że jeśli się nie
2735 I, XIII | długim milczeniu zabrał głos i zaczął namiętnie dowodzić,
2736 I, XIII | zaraz się z nimi pożegnał i poszedł do domu.~Borowiecki
2737 I, XIII | podchwycił to spojrzenie i zaczął:~- Pan się przypatruje
2738 I, XIII | fabryk, wielkiego miasta i wielkiego handlu! Co ja
2739 I, XIII | oglądając się za dorożką.~- I pomiędzy nimi. jest taka
2740 I, XIII | umieją oszukiwać chłopów i obywateli.~- To jest gadanie?
2741 I, XIII | wszystko jest w porządku i jest bardzo ładnie na świecie,
2742 I, XIII | on ma w głowie miliony i nie chce ich stamtąd wyciągnąć.
2743 I, XIII | pensji rocznej, on wziął i jeszcze chodzi do fabryki,
2744 I, XIII | jeszcze chodzi do fabryki, i pracuje w laboratorium!
2745 I, XIII | Miałem do pana interes i załatwię go w kilku słowach -
2746 I, XIII | skutkiem.~- Bardzo biedny i bardzo obarczony rodziną,
2747 I, XIII | daruje, że prawie nieznajomy i zaraz z prośbą się udaję.~-
2748 I, XIII | się dwudziestu kandydatów, i to przeważnie samych specjalistów.~-
2749 I, XIV | rozmyślał o Myszkowskim i przypatrywał się miastu,
2750 I, XIV | sklepy, to zostawał agentem i zawsze kończył bankructwem,
2751 I, XIV | życie, zapatrzony w Łódź i w jej potęgę, oszołomiony
2752 I, XIV | jak kochał fabrykantów i robotników i jak kochał
2753 I, XIV | fabrykantów i robotników i jak kochał nawet prostych
2754 I, XIV | przybędzie miastu fabryk i domów, i ruchu. Kochał Łódź.~
2755 I, XIV | przybędzie miastu fabryk i domów, i ruchu. Kochał Łódź.~A co
2756 I, XIV | głupstwach nie myślał, jak i nie myślał o tym, że tutaj
2757 I, XIV | całym wysiłkiem o nędzny byt i że ta walka, cicha i straszna
2758 I, XIV | byt i że ta walka, cicha i straszna przez swoją ustawiczność,
2759 I, XIV | olbrzymie cyfry "wywozu i przywozu" a ogólna cyfra
2760 I, XIV | dusza tonęła w tych cyfrach i lubowała się ich zwiększaniem.~
2761 I, XIV | spoglądał na nowych milionerów i czcił ich całą duszą; z
2762 I, XIV | trotuarów przepych zaprzęgów i mieszkań; z entuzjazmem
2763 I, XIV | różni królikowie bawełniani i półwełniani wyrzucali na
2764 I, XIV | przyozdobienie swoich pałaców i legowisk.~Takim był Dawid
2765 I, XIV | ulicę Średnią do mieszkania i rozmyślał o Myszkowskim.~
2766 I, XIV | jeść, przeszukał szafkę i z kawałkiem cukru, bo nic
2767 I, XIV | jednak herbaty w filiżankę i przegryzając cukrem pił
2768 I, XIV | przedpokoju, żeby nie budzić żony i słyszeć trochę tej muzyki
2769 I, XIV | ręku przeszedł korytarz i zapukał bardzo delikatnie
2770 I, XIV | życzliwie głową grającym~i usiadł pod piecem, popijał
2771 I, XIV | popijał herbatę małymi łykami i słuchał muzyki z nabożnym
2772 I, XIV | drugim pokoju przy stoliku i list jakiś przepisywał.~
2773 I, XIV | byli kolegami ze szkoły i zbierali się po dwa razy
2774 I, XIV | tylko w Łodzi na praktyce i miał bogatego ojca, gromadził
2775 I, XIV | gromadził ich w swoim mieszkaniu i pokupował instrumenta. ale
2776 I, XIV | Blumenfeld, muzyk z powołania i wykształcenia, bo skończył
2777 I, XIV | umiał, ale żył z nimi blisko i często przychodził, bo namiętnie
2778 I, XIV | czerwienił się co chwila i zamglonymi oczyma wpatrywał
2779 I, XIV | w te szeregi koszlawych i niezgrabnych liter.~Upajał
2780 I, XIV | wybuchami dzikiej czułości i równocześnie gryzło go straszne
2781 I, XIV | Horn pomagał nakrywać stół i sam rozstawiał szklanki.~-
2782 I, XIV | Blurnenfeld siadając przy stole i rozgarniał chudą, nerwową
2783 I, XIV | wysokie, bardzo ładne czoło i długą, cierpiącą twarz o
2784 I, XIV | ażeby ukryć wzburzenie i pomieszanie, jakie w nim
2785 I, XIV | prędko, parzył się ciągle i milczał, powtarzając w myśli
2786 I, XIV | że siedzi tak spokojnie i pije herbatę.~- Pijcie wódkę,
2787 I, XIV | odezwał się Malinowski i spojrzał na niego zielonymi
2788 I, XIV | w których była pogarda i niechęć.~- Ale nigdy nie
2789 I, XIV | żeby okpiwać na kupnie i na sprzedaży, ty jesteś
2790 I, XIV | tobie, umiejąca tanio kupić i drogo sprzedać. Słyszysz,
2791 I, XIV | Słyszysz, Wilczek?~- Słyszę i będę o tym pamiętał, gdy
2792 I, XIV | Dajcież spokój z kłótniami i interesami.~- Jedno drugiemu
2793 I, XIV | przeszkadza - szepnął Wilczek i chodził po pokoju, zacierał
2794 I, XIV | oblizywał duże, wywinięte usta i często poprawiał włosy,
2795 I, XIV | rozczesane przez całą głowę i tworzące mu grzywkę nad
2796 I, XIV | Malinowski powlókł za nim oczami i szepnął:~- Wyglądasz jak
2797 I, XIV | syknął Wilczek z uśmiechem i jego małe niebieskie oczki,
2798 I, XIV | uśmiechnął się słodko i słodko patrzył na Stacha.~-
2799 I, XIV | dawny oberkelner z Katowic i dawna kanalia, zaprosił
2800 I, XIV | pałacu przez całe trzy dni i odjechał do Vaterlandu.
2801 I, XIV | rodzaju olbrzymiej trumny i podług jego rysunku wykonano
2802 I, XIV | wykonano tę skrzynię w Berlinie i przywieziono do Dulmana.
2803 I, XIV | idiota, wobec całej rodziny i dyrektorów swoich, ustawił
2804 I, XIV | wstawił łóżko z całą pościelą i ze wszystkim, czego używał
2805 I, XIV | potrzeby wyśmiewania się.~- Ale i każdemu wolno się z tego
2806 I, XIV | bronisz swojej sprawy, bo i z ciebie się śmieją, z twojej
2807 I, XIV | grzywki, z perfumowania i z twoich łańcuszków i pierścionków,
2808 I, XIV | perfumowania i z twoich łańcuszków i pierścionków, z twojego
2809 I, XIV | Halpern uścisnął im ręce i wyszedł, nie lubił bowiem,
2810 I, XIV | stu rubli na jutro wieczór i prosi nas wszystkich o pożyczenie
2811 I, XIV | dla niego kwestią życia i śmierci, więc ja jeszcze
2812 I, XIV | pogardliwie się uśmiechał i chodził coraz prędzej po
2813 I, XIV | mieszkanie mieli mieć darmo i pewien procent określony
2814 I, XIV | pośpiesznie, ale ze schodów wrócił i szepnął do Malinowskiego:~-
2815 I, XIV | po nim.~Józio go ucałował i pobiegł.~Zamilkli na chwilę.~
2816 I, XIV | Wilczek wciąż spacerował i rozmyślał o jutrzejszym
2817 I, XIV | czasami przysiadał z sykiem i zdejmował kamasz na chwilę,
2818 I, XIV | zaczął nakładając znowu but i spacerując po pokoju.~-
2819 I, XIV | popisów własnego sprytu i przenikliwości, będziemy
2820 I, XIV | będziemy słuchać cierpliwie i może buciki trochę zmiękną -
2821 I, XIV | jednego z domów na Dzielnej i zniknęła mi w podwórzu.
2822 I, XIV | Zaczekałem przed domem i po kilkunastu minutach doczekałem
2823 I, XIV | czekającego o kilka domów dalej i pojechali w kierunku kolei.
2824 I, XIV | domów familijnych Kessiera i prowadziłeś ją nawet pod
2825 I, XIV | ona. Brunetka, bardzo żywa i bardzo ładna.~- Dajmy pokój,
2826 I, XIV | obchodzi - szepnął niedbale i czuł, że mu jakaś ręka wsunęła
2827 I, XIV | wsunęła się do wnętrzności i szarpie je strasznie.~Z
2828 I, XIV | uwierzyć, siedział w milczeniu i chciał iść, lecieć do domu,
2829 I, XIV | najspokojniej ubrał się i wyszedł nie czekając na
2830 I, XIV | kilkaset osób, stały ciemne i ciche, tylko w jednym oknie
2831 I, XIV | Malinowski, było ciemno i pusto, a tylko jego kroki
2832 I, XIV | mieszkaniu zastał matkę i młodszego brata, który siedział
2833 I, XIV | który siedział w kuchence i okręcony w chustkę, zatykając
2834 I, XIV | zatykając uszy rękami, kiwał się i monotonnym głosem wbijał
2835 I, XIV | niecierpliwości.~- "... I błogosławiony owoc żywota
2836 I, XIV | połyskiwały setkami okien i wrzały nieustannym głuchym
2837 I, XIV | pracujących, bo oddziały tkackie i przędzalniane z powodu nawału
2838 I, XIV | szły już od miesiąca dniem i nocą.~Z czwartej strony,
2839 I, XIV | były farbiarnie włóczki i mydlarnia, bo z olejów otrzymywanych
2840 I, XIV | wełny prócz potażu robiono i szare mydło; szedł obok
2841 I, XIV | wrzucało go do palenisk, i wszedł do wieży.~Na razie
2842 I, XIV | rozbić te więżące je mury i uciec, zapadało z wściekłym
2843 I, XIV | świstem, wyrywało się znowu i biegło bezustannie i z taką
2844 I, XIV | znowu i biegło bezustannie i z taką szybkością, że nie
2845 I, XIV | aureolą pędziła za kołem i przepełniała ciemną wieżę
2846 I, XIV | koło, już oburącz trzymane i wiecznie się wymykające.~
2847 I, XIV | barierki otaczającej maszynę i co pewien czas sprawdzał
2848 I, XIV | wzrokiem funkcjonowanie i dopiero przyszedł; nabił
2849 I, XIV | fajkę tytuniem, zapalił i spojrzał pytająco na syna.~-
2850 I, XIV | roztrzęsionym, piekielnym szumie i głos armaty zginąłby bez
2851 I, XIV | koła, które wznosiło się i zapadało bezustannie, poczynały
2852 I, XIV | bezustannie, poczynały świecić i drgać.~- Dowiedz się wszystkiego,
2853 I, XIV | zawsze - dodał z naciskiem i jego zielone, słodkie oczy
2854 I, XIV | posiniały, odsłaniając długie i ostre jak u wilka zęby.~-
2855 I, XIV | załatwię.~Poszedł do maszyny i powrócił po chwili.~- Czemu
2856 I, XIV | Przekonaj się zupełnie i powiedz mi, w domu nie mów
2857 I, XIV | ręku.~Ścisnęli sobie ręce i popatrzyli w oczy.~Stary
2858 I, XIV | grzbietem o trzęsącą się ścianę i zapatrzony w ten wir błysków,
2859 I, XIV | błysków, drgań, cieniów i świstów, pokrywający szalony
2860 I, XIV | przymknął drzwi od jego pokoju i zabrał się do rozbierania
2861 I, XIV | życie, bo robił ją od roku i nigdy skończyć nie mógł.~
2862 I, XIV | tak prostej konstrukcji i tak tanim motorze, że zrobiłaby
2863 I, XIV | tworzyły długie miesiące i zwycięstwa nie było.~Siedział
2864 I, XIV | nad ranem Horn się obudził i zobaczywszy światło zawołał:~-
2865 I, XIV | spać.~- Zaraz - mruknął i rzeczywiście zgasił światło
2866 I, XIV | rzeczywiście zgasił światło i położył się do łóżka.~Świt
2867 I, XIV | szary zaczął zaglądać oknem i napełniać pokój tym dziwnym
2868 I, XIV | światłem, w którym ludzie i rzec/y mają wygląd trupów,
2869 I, XIV | które bladły coraz bardziej i kolejno zapadały w jasności
2870 I, XIV | mógł, po kilka razy wstawał i sprawdzał obliczenia lub
2871 I, XIV | na surowy powiew poranku i ślizgał się po tysiącach
2872 I, XIV | wstawały z pól rozmiękłych i z wolna niby białawym obłokiem
2873 I, XIV | zwłóczyły się na miasto i darły się o ostre szczyty.~
2874 I, XIV | przeszkodziły mu spać myśli o Zośce i ten chór gwizdań, jaki wkrótce
2875 I, XIV | Gwizdawki piały przenikliwie i ze wszystkich stron: z południa
2876 I, XIV | wszystkich stron: z południa i z północy, ze wschodu i
2877 I, XIV | i z północy, ze wschodu i zachodu miasta zrywały się
2878 I, XIV | Bucholcem nic nie robił i czekał na rezultat starań,
2879 I, XIV | byli wszyscy po obiedzie i nie zastał Borowieckiego,
2880 I, XIV | fryzowaniem piór, a kilka pań i panien szyło w stołowym
2881 I, XIV | Kama, bo miał ze znużenia i bezczynności bardzo nieszczęśliwą
2882 I, XIV | przechylił na poręcz krzesła i udawał trupa.~Karna uderzyła
2883 I, XIV | uderzyła go piórem po twarzy i udawała mocno rozgniewaną,
2884 I, XIV | wichrowatych włosów opadła na czoło i zasłoniła oczy.~Horn po
2885 I, XIV | obiedzie siedział w milczeniu i umyślnie nie zwracał uwagi
2886 I, XIV | w istocie był znudzonym i leniwie przypatrywał się
2887 I, XIV | groźnie prawie na setki dachów i kominów fabrycznych, roztaczających
2888 I, XIV | dodała prędko.~- Nie mam i jestem bardzo biedna sierota -
2889 I, XIV | rubli.~Ujęła go za rękę i wyprowadziła do saloniku,
2890 I, XIV | Picolo zaczął szczekać na nią i ciągnąć za sukienkę.~- Naprawdę
2891 I, XIV | wspinając się przed nim na palce i gładząc go po twarzy - niech
2892 I, XIV | szybko pugilares z kieszeni i zaczęła w nim przewracać,
2893 I, XIV | Patrzyła na niego długo i słodko, rumieniec z wolna
2894 I, XIV | wolna powlókł jej szyję i twarz, oddała mu pugilares
2895 I, XIV | twarz, oddała mu pugilares i szepnęła bardzo cicho:~-
2896 I, XIV | Dopędziła go przy drzwiach i zastąpiła mu drogę.~- Ale
2897 I, XIV | fotografii?~- Nikomu.~- I zawsze pan ją nosi przy
2898 I, XIV | o! Ujął jej obie rączki i obie gorąco obcałowywał.
2899 I, XIV | saloniku, rozczerwieniona i zadyszana wołała:~- Pan
2900 I, XIV | cierpię pana, nienawidzę.~- I ja Kamy nie cierpię i nienawidzę -
2901 I, XIV | I ja Kamy nie cierpię i nienawidzę - wołał wychodząc.~-
2902 I, XIV | Usłyszał wątpiący głos za sobą i chociaż go nienawidziła,
2903 I, XIV | nienawidziła, pobiegła do salonu i lufcikiem patrzyła, jak
2904 I, XIV | patrzyła, jak wyszedł z bramy i szedł środkiem Spacerowej,
2905 I, XIV | kilka pocałunków na palcach i na wyścigi z Picolem pobiegła
2906 I, XIV | ozdobioną czarnymi potrzebami, i z fantazją trzymał na siwej
2907 I, XIV | tam wykpiłem od południa i macham sobie, panie dobrodziejski,
2908 I, XIV | zobaczyć, jak tam, tego i owego, oziminki wyszły spod
2909 I, XIV | człowiek łykał z radości, tego i owego.~- A cóż pana obchodzą
2910 I, XIV | widzi pan - obejrzał się i po cichu szepnął mu do ucha -
2911 I, XIV | to wszystko razem, tego i owego, świństwo i psiakrew,
2912 I, XIV | tego i owego, świństwo i psiakrew, panie dobrodziejski! -
2913 I, XIV | energicznie, podał mu rękę i spiesznie poszedł stukając
2914 I, XV | miał żadnych nowych wieści, i wychodząc spotkał się z
2915 I, XV | bardziej jeszcze zalękniony i niedołężny.~Wyprostowywał
2916 I, XV | poczekalni przy farbiarni i miał już kilka razy szczerą
2917 I, XV | ale na wspomnienie żony i dzieci, na wspomnienie tylekrotnych,
2918 I, XV | po rozmaitych kantorach i przedpokojach fabrykantów
2919 I, XV | fabrykantów siadał z powrotem i czekał z rezygnacją.~- Pan
2920 I, XV | wytarty kapelusz w ręku i ze strachem czekając, że
2921 I, XV | majątek ziemski, straciło się i teraz z powodu chwilowej
2922 I, XV | rzekł twardo Jaskólski i odwrócił się do wyjścia.~-
2923 I, XV | bezwiednie, stanął nad trotuarem i zaczął szukać w dziurawych
2924 I, XV | Oparł się o jakiś parkan i bezsilnym, ogłupiałym wzrokiem
2925 I, XV | wiecznie czynną, twórczą i potężną energię ludzką,
2926 I, XV | oprzeć głowę na kamieniu i umrzeć, niechby się już
2927 I, XV | zakrył podartym rękawem twarz i zapłakał.~Borowiecki powrócił
2928 I, XV | laboratorium przy "kuchni" i zastawszy Murraya, siedzącego
2929 I, XV | powiada: "Szlachcie jestem i stróżem u Szwaba nie będę;
2930 I, XV | pieniędzy mi nie potrzeba, ale i meble mi na nic.~Karol popatrzył
2931 I, XV | Karol popatrzył na niego i po dłuższym przestanku rzekł
2932 I, XV | garbu, wycierał spocone ręce i znowu biegał zakreślając
2933 I, XV | pogardliwym spojrzeniem i mruknął:~- Małpa sentymentalna!~-
2934 I, XV | gorzka satyra na miłość i godność ludzką - zaczął
2935 I, XV | Ciągle siedzieli przy sobie i trzymali się za ręce. Wstrętny
2936 I, XV | Wciąż tylko szeptali ze sobą i tak się patrzyli na siebie
2937 I, XV | łakomie, że aż to było głupie i nieprzyzwoite. Irytowali
2938 I, XV | wyszedłem do sąsiedniego pokoju i usiadłem pod oknem ochłodzić
2939 I, XV | wkrótce, nie spostrzegli mnie i zaczęli najordynarniej się
2940 I, XV | trzasnął ją kilka razy w twarz i uderzył całą siłą o piec,
2941 I, XV | nią, całował ją po rękach i najsłodszymi imionami nazywał,
2942 I, XV | najsłodszymi imionami nazywał, i niemal płakał z rozpaczy,
2943 I, XV | że ona cierpi! Wstrętna i podła farsa!~- Opowiadacie
2944 I, XV | dziewięć dziesiątych małżeństw i inaczej być nie może, dopóki
2945 I, XV | ludzi nierozerwalnymi pętami i dopóki panny będą z małżeństwa
2946 I, XV | usłyszawszy głośne rozmowy i śmiechy, wywarł na nich
2947 I, XV | a potem łaził po fabryce i szukał tylko okazji, aby
2948 I, XV | krzyczeć, zapisywać na kary i wyrzucać.~Bucholc siedział
2949 I, XV | Bucholc siedział w drukarni i witając się rzekł do Karola:~-
2950 I, XV | jak zwykle! - odpowiedział i poszedł do dalszych sal.~
2951 I, XV | przy tym zaczynało mu być i duszno, i gorąco w drukarni,
2952 I, XV | zaczynało mu być i duszno, i gorąco w drukarni, wyszedł
2953 I, XV | drukarni, wyszedł przed fabrykę i usiadł na wystającej cembrowinie
2954 I, XV | zużytej.~Przymykał oczy i wodził nimi po konturach
2955 I, XV | wagonów, ładownych węglem i materiałami, które wchodziły
2956 I, XV | snujących się pod magazynami i pchających wagony.~Oddychał
2957 I, XV | przesłonecznionym, a pełnym dymów i miału węglowego powietrzem.~
2958 I, XV | z krzykiem stada wróbli i ćwierkały radośnie jakby
2959 I, XV | Bucholc podniósł się wreszcie i poszedł do domu, ale z takim
2960 I, XV | fabryki, że wlókł się ledwie i jeszcze z parku spoglądał
2961 I, XV | się gorzej, mało sypiał i noce przepędzał nieraz na
2962 I, XV | coraz częściej bał się nocy i samotności, ale nie chciał
2963 I, XV | tego nawet przed samym sobą i walczył całą potężną swoją
2964 I, XV | niemocą.~Apatia bezmyślna i ciężka przenikała go coraz
2965 I, XV | zajmować, nudziło go wszystko i wszystko przestało nawet
2966 I, XV | załatwiał wszystkie sprawy, i bezmyślnym wzrokiem tonął
2967 I, XV | chwiejących się za oknem, i zapominał, gdzie jest, na
2968 I, XV | się, odzyskiwał świadomość i wtedy wlókł się do fabryki,
2969 I, XV | fabryki.~Trawiła go gorączka i taka niecierpliwość, że
2970 I, XV | sali, z piętra na piętro i chciał iść i iść naprzód,
2971 I, XV | piętra na piętro i chciał iść i iść naprzód, wszystko widzieć,
2972 I, XV | niezliczone włókna transmisji i pasów, co się przewijały
2973 I, XV | bólem.~Poszedł do tkalni i przechodził pomiędzy warsztatami,
2974 I, XV | że przechodził spiesznie i przywartymi, czerwonymi
2975 I, XV | do warsztatów, ogłuchłych i oślepłych na wszystko, co
2976 I, XV | roztrzęsione kontury maszyn i nieruchome prawie sylwetki
2977 I, XV | nieruchome prawie sylwetki ludzi i skrzył się w smugach słońca
2978 I, XV | wyjących jakby w męce gwałtu i oporu, rozdrażniał go.~Przechodził
2979 I, XV | obrzydzeniem.~Szedł dalej i w jakimś korytarzu wyjrzał
2980 I, XV | obchodził - myślał z niesmakiem i oparł się o parapet, aby
2981 I, XV | iż ruszać się nie mógł i brakowało mu coraz częściej
2982 I, XV | się z nim wszystko dookoła i z takim dziwnym szumem,
2983 I, XV | oderwał się, znalazł siły i poszedł spiesznie, gnany
2984 I, XV | Gwarne rozmowy, śmiechy i żarty brzmiały wesoło w
2985 I, XV | powlokły się surowością i niepokojem.~Słychać było
2986 I, XV | maszyn, odmierzających towar i nawijających go na deski,
2987 I, XV | przewoziły do sąsiedniego składu, i ostry szelest załamywanych
2988 I, XV | głosów.~Szedł coraz wolniej i z taką trudnością, że postanowił
2989 I, XV | do pałacu, pominął blichy i przez magazyny gotowego
2990 I, XV | jednopiętrowym z kamienia i żelaza, z oknami małymi
2991 I, XV | żelaza, z oknami małymi i tak zakratowanymi, że półzmrok
2992 I, XV | zajmującej całe piętro i zapakowanej pod sufit stertami
2993 I, XV | olbrzymiej masy towarów.~Półzmrok i głęboka cisza panująca w
2994 I, XV | wózek wiozący nową partię i niknął w bocznych przejściach
2995 I, XV | bocznych przejściach bez śladu i bez echa albo jakiś głośniejszy
2996 I, XV | uderzył w zasnute pajęczyną i pyłem bawełnianym szyby
2997 I, XV | pyłem bawełnianym szyby i konał rychło w głębokich,
2998 I, XV | rozrzuconych sztukach perkalu i myślał, że odpocząwszy pójdzie
2999 I, XV | nogi pod nim ugięły się i opadł ciężko z powrotem.~
3000 I, XV | jeszcze podnosił powieki i czerwonymi, pełnymi przerażenia
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6453 |