1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6453
Tom, Rozdzial
4001 II, III | zakrzyczała bezwiednie i zamilkła chowając w dłonie
4002 II, III | zjadły bułek! - zawołała żywo i jeszcze żywiej zaczęła opowiadać
4003 II, III | bezładnie, bo nie mogła ukryć i stłumić pomieszania, jakim
4004 II, III | wspomnienie cioci pobladła i nagłym ruchem głowy odrzuciła
4005 II, III | jutro do Szai, bo przyjechał i miejsce pan dostanie u niego.
4006 II, III | Kama, zastąpiła mu drogę i zdyszanym, niespokojnym
4007 II, III | wszystkie będą mnie prześladować i ja będę bardzo, ogromnie...
4008 II, III | miejsca, nie ma pieniędzy i pogniewał się z ojcem.~Mówiła
4009 II, III | Mówiła prędko, bezładnie i już łzy nabiegały jej do
4010 II, III | coraz boleśniej się krzywiły i drgały.~Karol czuł, że jeszcze
4011 II, III | czarną czuprynę za uszy.~- To i ja powiem, że pan był w
4012 II, III | aha! - zawołała radośnie i łzy obeschły natychmiast,
4013 II, III | już nic nie odpowiedziała i pobiegła do ryb. Z drugiej
4014 II, III | się z zielonej ściany wina i drżał nad jasną powierzchnią
4015 II, III | osłoniętych gąszczem drzew i krzewów, cienistych i pustych
4016 II, III | drzew i krzewów, cienistych i pustych zupełnie.~Ptaki
4017 II, III | sennie szemrały liście i senne głosy leciały od miasta.~
4018 II, III | alei przy zejściu do stawów i przypatrywał się dzieciom,
4019 II, III | chwiały się nad nimi sennie i rozsypywały krople światła
4020 II, III | krople światła migotliwego i barwiły w coraz inne desenie
4021 II, III | miasta dopływały czasami i nikły, rozlewając się w
4022 II, III | obiega-ły dzieci, wymijały ludzi i drzewa i wciąż przewijały
4023 II, III | wymijały ludzi i drzewa i wciąż przewijały się w kółko.~
4024 II, III | sennego rozmarzenia, bo suchy i ostry szelest sukni obudził
4025 II, III | jego uwagę; podniósł oczy i bezwiednie postąpił naprzód
4026 II, III | parasolka chwiała się nad nią i obrzucała ciepłym refleksem
4027 II, III | refleksem jej twarz smutną i szeroko otworzone oczy.~
4028 II, III | się prawie równocześnie i bezwiednie wyciągnęli ku
4029 II, III | chmura przysłoniła słońce i jej cień rzucił na park
4030 II, III | cień rzucił na park szarość i pokrył ich dusze jakby brudnym
4031 II, III | jej zagasła, usta pobladły i zacięły się w bólu, oczy
4032 II, III | oczy cofnęły się w głąb i rzuciły ponury ton, spojrzała
4033 II, III | spojrzała na niego zimno i przeszła szybko, schodząc
4034 II, III | Odwróciła się na mgnienie i obrzuciła go surowym jeszcze,
4035 II, III | łzawych blasków spojrzeniem i poszła dalej.~Usiadł i bezmyślnie
4036 II, III | spojrzeniem i poszła dalej.~Usiadł i bezmyślnie patrzył w to
4037 II, III | powiekach ociężałych nagle i piekących, wstrząsnął się
4038 II, III | przejęły go strasznym zimnem, i nie wiedząc dlaczego, stanął
4039 II, III | stanął znowu przy schodach i długo patrzył na jej wysmukłą
4040 II, III | szybie stawu.~Usiadł znowu i siedział bez ruchu i bez
4041 II, III | znowu i siedział bez ruchu i bez myśli, patrzył w głąb
4042 II, III | patrzył w głąb własnego serca i coraz boleśniejszy blask
4043 II, III | płaszcz nie przytrzymywany i światło znowu zalało park,
4044 II, III | a drzewa szemrały sennie i jakby dla igraszki rzucały
4045 II, III | linią leciały na trawniki i kładły się cicho na puszystych
4046 II, III | żółtym żwirze, pełną drgań i skrzeń.~- To się nazywa -
4047 II, III | widząc jeszcze oczy Emmy i przypominając sobie jej
4048 II, III | sobie jej opadnięcie ręki i ten gwałtowny ruch oprzytomnienia.~
4049 II, III | wydobył się na zewnątrz i rozlał się w nim goryczą
4050 II, III | rozlał się w nim goryczą i jakimś nagłym, ciężkim znużeniem.~
4051 II, III | znużeniem.~Podniósł się i ociężale poszedł do groty.~
4052 II, III | groty.~Lucy już tam czekała i zobaczywszy go przy sobie
4053 II, III | bardzo pokornie.~- Od godziny i miałem już iść, bo nie mam
4054 II, III | się głęboko pod ramiona i szli tak przyciśnięci do
4055 II, III | przyciskała się jeszcze mocniej i uśmiechała się słodko nasiąkłymi
4056 II, III | żarem południowego słońca i namiętnością spragnionej
4057 II, III | denerwujący miękkością fałdów i chrzęstem jedwab bordo obciągał
4058 II, III | jedwab bordo obciągał figurę i uwydatniał wspaniałe ramiona,
4059 II, III | mocno rozwinięte piersi i biodra cudowne.~Z wielkiego
4060 II, III | jaśniejąca pięknością, zdrowiem i młodością, a fiołkowe cudowne
4061 II, III | oczy z tła czarnych rzęs i brwi paliły się takim blaskiem
4062 II, III | paliły się takim blaskiem i siłą, że Karol czuł ślady
4063 II, III | twarzy, przejmowały go żarem i zmiękczały te silne postanowienia
4064 II, III | pocałunkami, żal mu było spojrzeń i oddechów gorących, które
4065 II, III | które mu paliły twarz, i tych szeptów namiętnych,
4066 II, III | tych szeptów namiętnych, i uścisków, tej rozkoszy nie
4067 II, III | pocałunki tak długo, mocno i namiętnie, że zbladła śmiertelnie
4068 II, III | że zbladła śmiertelnie i na pół omdlała obsunęła
4069 II, III | miłosnego.~Oplotła go sobą i po dłuższej chwili odpoczynku
4070 II, III | szepnęła rozchylając oczy i oddychając chciwie:~- Kocham
4071 II, III | niedobrze! - skarżyła się cicho.~I gdy się znaleźli za oranżerią,
4072 II, III | ramię, bo siadł przy niej, i długo milczała.~Trzymał
4073 II, III | milczała.~Trzymał ją wpół i gładził jej twarz pobladłą
4074 II, III | gładził jej twarz pobladłą i kładł lekkie pocałunki na
4075 II, III | nie wiem - odpowiedziała i te łzy coraz obficiej sypały
4076 II, III | obficiej sypały się po twarzy i coraz głębsze łkanie wstrząsało
4077 II, III | płakała jak dziecko rozżalone i nie mogła się uspokoić.~
4078 II, III | przyciemniała jej fiołkowe oczy i zalewała uśmiech.~Karol
4079 II, III | łzami, siedział już zimny i zakłopotany do najwyższego
4080 II, III | piersiach, objęła go ramionami i płakała spazmatycznie.~Wiatr
4081 II, III | się pomiędzy jabłoniami i otrząsał z nich resztę powiędłych,
4082 II, III | leciały na głowy siedzących i na trawniki, chwiał gałęziami
4083 II, III | coś tajemniczo w gęstwinie i poleciał dalej zostawiając
4084 II, III | zostawiając za sobą wielką ciszę i pustkę, wśród drzew, których
4085 II, III | zerwał się chór ostrych i wrzaskliwych świstów fabrycznych,
4086 II, III | głoszących podwieczorek, i zalał park dziką kanonadą.~
4087 II, III | zwierciadełku, poprawiła kapelusz i ozwała się cicho, patrząc
4088 II, III | za ręce ruchem rozpaczy, i wpiła się oczami w jego
4089 II, III | oczy, żebrząc zmiłowania i ratunku.~- Uspokój się,
4090 II, III | rozdrażniona, zdenerwowana i nawet nie wiesz, czego żądasz.~-
4091 II, III | rzekł dosyć niecierpliwie i twardy cień gniewu zamigotał
4092 II, III | się na te słowa z miejsca i jakby przepaść ujrzała przed
4093 II, III | jakimś wzrokiem osłupienia i trwogi.~- Karl, ty mnie
4094 II, III | cicho trzęsącymi się ustami i czekała z zamarłym sercem
4095 II, III | jakby pod wpływem litości i uśmiechając się objął ją
4096 II, III | uśmiechając się objął ją wpół i zaczął całować te przerażone,
4097 II, III | skrzydła motyla konającego, i usta drgające w strachu.~-
4098 II, III | Trzeba się uspokoić, Lucy, i nie trzeba takich rzeczy
4099 II, III | cię tak strasznie kocham i tak się boję o ciebie, że
4100 II, III | A teraz wierzysz mi już i jesteś spokojną, nieprawdaż?~-
4101 II, III | tobie! - zawołała szczerze i głęboko.~- Czy w domu spotkała
4102 II, III | przyjechała ciotka z Częstochowy i cały czas tylko wyrzekła,
4103 II, III | Cała rodzina się tym martwi i ciągle mi wymawiają, ciągle...
4104 II, III | odczuwanej silnie bezbronności, i patrzyła w niego błagalnymi
4105 II, III | poruszył się niespokojnie i oglądał zegarek.~- Wiesz,
4106 II, III | zgodzę, to dadzą mi rozwód i wywiozą do małego miasteczka!
4107 II, III | wywiozą daleko od ciebie i już bym cię nigdy... nigdy
4108 II, III | nigdy nie zobaczyła.~I jakby w strachu nagłym,
4109 II, III | przyciskała się silnie i pełna jakiegoś lęku i miłości
4110 II, III | silnie i pełna jakiegoś lęku i miłości pochwyciła jego
4111 II, III | miłości pochwyciła jego ręce i okrywała pocałunkami.~-
4112 II, III | zaczyna, ludzi będzie więcej i mogliby nas zobaczyć.~-
4113 II, III | zobaczą, ja cię kocham, Karl, i przed całym światem mogę
4114 II, III | dnia przyszła do ciebie i została na zawsze? - zapytała
4115 II, III | przyciskając się do niego miłośnie, i twarz jej rozjaśnił potężny
4116 II, III | potężny płomień szczęścia. - I bylibyśmy razem zawsze,
4117 II, III | przesączającej się przez gęstwinę i mrok opadający.~- Ty mnie
4118 II, III | on spojrzał na nią zimno i ostro i takim ostrym głosem
4119 II, III | spojrzał na nią zimno i ostro i takim ostrym głosem odpowiedział,
4120 II, III | zadrżała, puściła jego ramię i szła obok zmieszana, zaniepokojona
4121 II, III | zmieszana, zaniepokojona i smutnym wzrokiem wodziła
4122 II, III | połyski zachodzącego słońca.~I chociaż zapewniał ją o swojej
4123 II, III | serdecznie, odeszła strwożona i smutne spojrzenia rzucała
4124 II, III | rozlewał się słodkim szmerem i poruszał obwisłe w przedzachodniej
4125 II, III | przedzachodniej chwili drzewa i zamykające się kielichy
4126 II, III | pełne drgań melodyjnych i smug krwawo zachodzącego
4127 II, III | które zsuwało się za lasy i pryskało strumieniami miedzianego
4128 II, III | światła na Łódź pełną dymów i czarnych sylwetek kominów,
4129 II, III | niskich, dróżek piaszczystych i zielonych zbóż, co jak fale
4130 II, III | co jak fale kołysały się i biły w miasto z bezsilnym
4131 II, III | szli trzymając się za ręce i cicho nucili jakąś piosenkę
4132 II, III | wichrzyły się jej na głowie i przeświecały promieniami
4133 II, III | szpilkami, bo szli pod zachód i stanąwszy na szczycie wzgórza
4134 II, III | wyminął ich boczną uliczką i spiesznie pojechał do miasta.~ ~
4135 II, IV | sobie ręce po przyjacielsku i rozeszli się.~- Panie Horn! -
4136 II, IV | Kam z bramy.~Odwrócił się i czekał, co powie.~- Ale
4137 II, IV | Lepiej, znacznie lepiej i dziękuję za ten spacer całym
4138 II, IV | trzeba nie być nieszczęśliwym i trzeba iść jutro do Szai,
4139 II, IV | dobrze? - mówiła cicho i jakimś matczynym ruchem
4140 II, IV | Pocałował ją w końce palców i poszedł do domu, ale szedł
4141 II, IV | do domu, ale szedł wolno i apatycznie, pomimo że szczerze
4142 II, IV | Malinowskiego, z którym mieszkał i z którym zżył się mocno
4143 II, IV | mieszkanie wionęło pustką i znać było na każdym kroku,
4144 II, IV | zmusił, bo Horn się zaciął i postanowił iść dalej o własnych
4145 II, IV | żył pożyczkami, kredytem i sprzedażą stopniową mebli
4146 II, IV | sprzedażą stopniową mebli i sprzętów oraz miłością,
4147 II, IV | miasto, pełny ciszy głębokiej i gwiazd skrzących się w głębiach
4148 II, IV | powietrznej, jak ona wiecznej i jak ona nigdy nieuchwytnej.~
4149 II, IV | postanowił iść na miasto i odszukać przyjaciela.~Malinowski
4150 II, IV | po których wracał blady i zdenerwowany, nie mówiąc,
4151 II, IV | linią drogi żelaznej, lasem i fabrykami Scheiblera.~Uliczka
4152 II, IV | wywożonych z miasta rumowisk i olbrzymich dołów, z których
4153 II, IV | małych domków drewnianych i prostych bud skleconych
4154 II, IV | zanieczyszczony odpływami z fabryk i zarażający dookoła powietrze
4155 II, IV | właściwym miastem a polami i obmywał krętymi liniami
4156 II, IV | krętymi liniami długie parkany i kupy wywożonych z miasta
4157 II, IV | kilkunastu oknach frontu i pełnej przystawek i facjat
4158 II, IV | frontu i pełnej przystawek i facjat na skrzywionym piętrze.
4159 II, IV | za co miała mieszkanie i dziesięć rubli miesięcznie.~
4160 II, IV | poobwijany w kołdry Antoś i rozmarzonym, tęsknym wzrokiem
4161 II, IV | który wyłaniał się zza chmur i osrebrzał blaszane, wilgotne
4162 II, IV | wilgotne od rosy dachy i kominy miasta.~- Józio jest
4163 II, IV | wzdrygając się całym ciałem i uśmiech okrutnej, nieprzepartej,
4164 II, IV | przy których siedział, i utonął całą duszą w tych
4165 II, IV | ciasnej izdebce, pełnej łóżek i gratów i tak dusznej, że
4166 II, IV | izdebce, pełnej łóżek i gratów i tak dusznej, że otworzone
4167 II, IV | dusznej, że otworzone drzwi i okna niewiele odświeżały
4168 II, IV | odstąpiła jej nasz ogródek i ona zawsze po fabryce przychodzi
4169 II, IV | bezwiednie oczami pokój i sklepik pełen błyszczących
4170 II, IV | przesyconym kurzem, dymem i zapachem chleba powietrzem
4171 II, IV | zapachem chleba powietrzem i żegnając się zapytał żartobliwie:~-
4172 II, IV | gwałtownie.~- Bądź zdrów...~- To i ja pójdę.~- Może na schadzkę,
4173 II, IV | usłyszy.~Ubrał się spiesznie i wyszli na ciemną ulicę.
4174 II, IV | wyciągnął ludzi z domów i z nor mieszkalnych, siedzieli
4175 II, IV | ciasne izby pełne tapczanów i łóżek, huczące rojem ludzkim
4176 II, IV | latarń, oświetlał ją księżyc i smugi świateł bijących od
4177 II, IV | świateł bijących od okien i od pootwieranych szynków
4178 II, IV | od pootwieranych szynków i sklepików.~Na środku drogi
4179 II, IV | chór pijackiej piosenki i łączył się z dźwiękami harmonijki,
4180 II, IV | skoczne tony krakowiaka, i z hukiem pociągów przelatujących
4181 II, IV | Horn, gdy wyszli na uliczkę i szli ścieżką biegnącą w
4182 II, IV | się dowiedzieć o niego, i trafił na wielką burzę.~
4183 II, IV | Matka stała na środku pokoju i krzyczała na cały głos.
4184 II, IV | bardzo! - szepnął gorączkowo i wrócił do mieszkania.~Matka
4185 II, IV | kłam! - rzucił krótko Adam i jego zielone, słodkie oczy
4186 II, IV | więc tak! - zawołała ostro i z taką determinacją w głosie,
4187 II, IV | upadła na dawne miejsce i wybuchnęła wstrząsającym
4188 II, IV | niej, pochwyciła za ręce i przyciągając do lampy zaczęła
4189 II, IV | córka?~Chwyciła się za głowę i zaczęła biegać po pokoju
4190 II, IV | rozpaczy.~Przypadła znowu i trzęsąc nią z całych sił,
4191 II, IV | rozumiem teraz, rozumiem! I ja na wszystko pozwalałam,
4192 II, IV | perłami sypały się z jej oczów i zalewały twarz całą. drgała
4193 II, IV | jej rozsypały na ramiona i na czoło, odgarniała je~
4194 II, IV | je~automatycznym ruchem i nie widziała nic już, co
4195 II, IV | z kolan, twarz jej blada i obrzękła pełna była surowości
4196 II, IV | była surowości nieubłaganej i grozy.~- Zdejm zaraz te
4197 II, IV | z niej aksamitny stanik i darła go w kawały.~- To
4198 II, IV | ty ulicznico! - krzyczała i wpadła w szał niszczycielki,
4199 II, IV | zerwała z niej całą garderobę i porwała ją w strzępy, podeptała
4200 II, IV | podeptała z nienawiścią i rzuciła się do komody, i
4201 II, IV | i rzuciła się do komody, i wyrzucała z niej, i darła
4202 II, IV | komody, i wyrzucała z niej, i darła wszystko, co należało
4203 II, IV | przypatrywała się zniszczeniu i szeptała urywanymi słowami:~-
4204 II, IV | niej resztka świadomości i mocy panowania nad sobą.~-
4205 II, IV | otwierając drzwi szeroko i wyrywając się z jej objęć.~
4206 II, IV | wionął ze słów matczynych i tej czarnej gardzieli kurytarza,
4207 II, IV | sobą, cofnęła się w tył i runęła do nóg matki z nieludzkim
4208 II, IV | czołgała się za nią na kolanach i żebrała nieprzytomnym, przełzawionym
4209 II, IV | przełzawionym głosem litości i przebaczenia.~- Zabij mnie,
4210 II, IV | Wynoś się natychmiast i nie pokazuj się nigdy tutaj,
4211 II, IV | bo cię jak psa wypędzę i oddam policji! - syczała
4212 II, IV | również nieporuszony słuchał i patrzał, tylko jego zielone
4213 II, IV | straciły ostry połysk gniewu i mroczyły się łzami.~- Precz
4214 II, IV | mgnienie na środku pokoju i rzuciła się z obłąkanym
4215 II, IV | sąsiedzi zaczęli drzwi otwierać i wychylać głowy, przebiegła
4216 II, IV | zbiegła na dół, na podwórze, i wcisnęła się w ciemny kąt
4217 II, IV | kąt pod akacje kwitnące, i zemdlała z dzikiego, zwierzęcego
4218 II, IV | chciała mu się wyrwać z rąk i uciekać w świat.~Z trudem
4219 II, IV | strzępach, ujął mocno pod rękę i poprowadził do dorożki.~
4220 II, IV | przycisnęła się silniej do brata i zaczęła cicho płakać.~-
4221 II, IV | rozmówię! - pocieszał ją i całował po zapłakanych oczach,
4222 II, IV | całował po zapłakanych oczach, i gładził jej włosy roztargane.~
4223 II, IV | Tak odczuła te pocieszenia i jego miłość, że objęła go
4224 II, IV | ukryła mu twarz na piersiach i jak dziecko skarżyła się
4225 II, IV | trochę; rzuciła się na łóżko i zasnęła natychmiast. Adam
4226 II, IV | zamkniętych powiek, potem powrócił i szepnął cichym głosem:~-
4227 II, IV | co się stało?~- Nie, nie, i proszę was bardzo, nie mówcie
4228 II, IV | Kesslerów! - szepnął twardo i zielone oczy błysnęły mu
4229 II, IV | uścisnął mu silnie rękę i pobiegł do pałacu Kesslera.~
4230 II, IV | pałacu Kesslera.~Nie zastał i nikt nie umiał go objaśnić,
4231 II, IV | księżycu jego wieżyczki i złocone balkony, na zasłonięte
4232 II, IV | zasłonięte białymi storami okna i poszedł do fabryki do ojca.~
4233 II, IV | roziskrzonym, zim-nym tumanem stali i okręcało się dookoła z taką
4234 II, IV | Stary popatrzył nań długo i poszedł znowu obejść maszynę,
4235 II, IV | maszynistów pracujących niżej i powróciwszy do syna powiedział
4236 II, IV | Syknął przez zaciśnięte zęby i bure oczy zapadły~mu głęboko
4237 II, IV | głęboko pod brwi krzaczaste i rzucały tylko cień~groźny
4238 II, IV | cień~groźny na twarz szarą i suchą.~Zgarbił się i obchodził
4239 II, IV | szarą i suchą.~Zgarbił się i obchodził powoli to koło,
4240 II, IV | więcej słów od ojca, powstał i zmierzał do wyjścia.~Stary
4241 II, IV | Stary wysunął się za nim i już za progiem szepnął:~-
4242 II, IV | do siebie.~Pochwycił go i żelaznymi ramionami przycisnął
4243 II, IV | siebie do głębi, na wskroś i rozeszli się bez słowa.~
4244 II, IV | spiesznie obchodził maszynę i zaoliwionymi palcami wycierał
4245 II, V | jego z dwóch stron; z boku i ztyłu, z drugiego boku leżą
4246 II, V | targował przez trzy lata i przez trzy lata postępował
4247 II, V | postąpiłem chłopu grubo i po cichutku kupiłem, teraz
4248 II, V | oblizywał wywinięte wargi i mrugał oczami.~- Ileż macie
4249 II, V | około dwóch tysięcy ludzi, i pomyśleć, że gdyby je musiał
4250 II, V | koszty budowy, urządzeń i administracji podniosą mu
4251 II, V | rzekł patrząc przez okno i wyszedł do sieni, bo kilka
4252 II, V | mało światła, że cała izba i nędzne, zbierane jakby ze
4253 II, V | starego żelastwa, rzemieni i cewek z próbkami różnokolorowej
4254 II, V | rozpłakany głos kobiecy, odłożył i słuchał.~- Pan mi pożyczy
4255 II, V | to nie zrobię interesu i nie będę miała z czego żyć
4256 II, V | usiadł na ławce pod oknem i zaczął przeliczać pieniądze,
4257 II, V | dziesiątce, wyciąganej z węzłów i skrytek.~Liczył uważnie
4258 II, V | skrytek.~Liczył uważnie i co chwila wyrzucał jakąś
4259 II, V | wołała śliniąc dziesiątkę i wycierając ją fartuchem.~-
4260 II, V | dobrze liczyłam.~- Dołożyć, i basta! Szteinowa zawsze
4261 II, V | Szteinowa zawsze tak mówi i zawsze brakuje, znamy się
4262 II, V | Wilczka, że zgarnął pieniądze i rzucił je w piasek pod jej
4263 II, V | lamentem zbierała je z piasku i układała z powrotem na ławce.~
4264 II, V | przysunęła się znowu do Wilczka i dotykając jego łokcia końcami
4265 II, V | procentami za tydzień ubiegły i pożyczał na następny, wpisując
4266 II, V | następny, wpisując nazwiska i cyfry z wielką dokładnością
4267 II, V | Obojętnie słuchał narzekań i z nie ukrywaną wcale pogardą
4268 II, V | zaczerwienione, wypalone przez słońce i mrozy; te postacie w łachmanach;
4269 II, V | wyrazie wiecznej troski i głodu, wychylające się spod
4270 II, V | wychylające się spod peruk i brudnych chustek, ani ten
4271 II, V | którego dziewanny wysmukłe i wielkie łopiany wysuwały
4272 II, V | czerwonych domów, kominów i dachów, po których grało
4273 II, V | napełniały ogródek ciągłą wrzawą i trzęsły drewnianymi, pokrzywionymi
4274 II, V | nędzy, stojącej przed domem i ze wzrastającym oburzeniem
4275 II, V | wzrastającym oburzeniem słuchał i wtajemniczał się w interesy
4276 II, V | mógł już dalej wytrzymać i gdy Wilczek załatwiwszy
4277 II, V | milczeniu wziął kapelusz i skierował się do wyjścia.~-
4278 II, V | prawdę, że to, co słyszałem i widziałem tutaj przed chwilą,
4279 II, V | mnie pan uważać, a ze mną i całe nasze towarzystwo,
4280 II, V | za zupełnie sobie obce i nieznajome - powiedział
4281 II, V | powiedział ostrym głosem i obrzucając go pogardliwym
4282 II, V | popatrzył mu prosto w oczy i nie zdejmując kapelusza
4283 II, V | zdejmując kapelusza usiadł i rzekł sucho:~- Słucham pana!~-
4284 II, V | że ja pracuję u Grosglika i operuję na jego korzyść
4285 II, V | operuję na jego korzyść i na jego odpowiedzialność.
4286 II, V | tylko człowiekiem Grosglika i operuję jego pieniędzmi
4287 II, V | operuję jego pieniędzmi i na jego korzyść! Jużci,
4288 II, V | tak powiada w salonikach i przy pannach, bo taki frazes
4289 II, V | taki frazes brzmi ładnie i do niczego nie obowiązuje.~-
4290 II, V | panie Wilczek.~- Można to i tak nazwać, nie będę się
4291 II, V | wszyscy razem, inteligenci i różne resztki szlacheckie.
4292 II, V | rachunek sum wypożyczanych i procentów, jakie przyniosły
4293 II, V | Porównaj pan cyfry pożyczek i dochodów.~Horn bezwiednie
4294 II, V | bezwiednie prawie rzucił okiem i zobaczył, że suma dochodów
4295 II, V | dodatkowe. Zrzekłem się go i nie szukam w tym chluby.~-
4296 II, V | o tym! - zawołał Wilczek i zniechęconym ruchem rzucił
4297 II, V | ogniotrwałej stojącej w kącie i zaczął bębnić w stół, i
4298 II, V | i zaczął bębnić w stół, i patrzał na wiśnie kołyszące
4299 II, V | lichwiarskich rozleje się po Łodzi i zamknie mu drzwi w "kolonii"
4300 II, V | zamknie mu drzwi w "kolonii" i w kilku innych znajomych
4301 II, V | przypatrywał się uważnie i zapomniał o odejściu, oburzenie
4302 II, V | wszystkiego; brzydki, marny i niegodziwy! Cóż robić, panie,
4303 II, V | przyjemny, nie jestem wasz i dlatego nawet moje cnoty,
4304 II, V | są występkami, no, ale i dlatego pożyczacie pieniędzy
4305 II, V | mnie - dodał ze śmiechem i jego małe oczki zamigotały
4306 II, V | przyniosła świeczniki szabasowe i wielki bursztynowy garnitur
4307 II, V | Roześmiał się serdecznie i bardzo cynicznie,~- Panie,
4308 II, V | nie wyjmując cygara z ust i wyciągając rękę do powitania.~-
4309 II, V | szybko wyjął cygaro z ust i przenikliwym spojrzeniem
4310 II, V | interesy.~Wyciągnął rękę i bardzo łaskawie dotknął
4311 II, V | delikatnie poły długiego chałata i usiadł, wyciągnął na izbę
4312 II, V | obute w długie do kolan buty i podniósł chytrą, wypasioną
4313 II, V | mu ustawicznie po izbie i wybiegały za okno w ogródek,
4314 II, V | fabryki stojących tuż z boku i powracały badając twarze
4315 II, V | badając twarze Horna pobieżnie i Wilczka bardzo niespokojnie.~
4316 II, V | poprawiał się na krześle i nie wiedział, od czego zacząć.~
4317 II, V | łakomie wywinięte wargi i rzucał porozumiewające spojrzenia
4318 II, V | który siedział nachmurzony i rozważał słowa i postępowanie
4319 II, V | nachmurzony i rozważał słowa i postępowanie Wilczka.~-
4320 II, V | Pokazałbym panom swoje pole i ogród, dobrze?~- Dobrze,
4321 II, V | zawołał żywo Grunspan i poszedł przodem.~Obeszli
4322 II, V | kup nawozu, starych bali i desek i stosów starego żelastwa,
4323 II, V | nawozu, starych bali i desek i stosów starego żelastwa,
4324 II, V | starego żelastwa, blach i starych garnków, które dwóch
4325 II, V | nędzne szopy kryte słomą i zbite ze zmurszałych desek,
4326 II, V | ironicznie się uśmiechając.~- No, i bardzo ładny krajobraz stąd
4327 II, V | niebieskawoopalowych mgłach słońca, i na płowe fale przeganiające
4328 II, V | tuż przy pańskiej fabryce i prawie w mieście, można
4329 II, V | święto...~Powrócili przed dom i usiedli na ławce.~Horn pożegnał
4330 II, V | ławce.~Horn pożegnał ich i poszedł, a oni siedzieli
4331 II, V | siedzieli jakiś czas w milczeniu i udawali przed sobą, że się
4332 II, V | przesyconym zapachem dymów i wyziewami głębokich rowów,
4333 II, V | nieprzerwanym łańcuchem wozy z cegłą i podnosiły duszący czerwonawy
4334 II, V | osiadał na liściach wiśni i na trawach, a od fabryki
4335 II, V | ustawiczne kłęby czarnych dymów i tłukły się pomiędzy drzewami
4336 II, V | pomiędzy drzewami ogródka, i rozpościerały nad nim brudny,
4337 II, V | pan wiesz, to mówmy krótko i prędko - zawołał fabrykant
4338 II, V | tę brzydką chałupę zwalić i te drzewa wyciąć, mnie to
4339 II, V | dodał powstając z ławki.~- I ja również czasu nie mam,
4340 II, V | już dosyć dawno na stację i czekają na mnie.~- Ja panu
4341 II, V | zgoda? Pochwycił jego rękę i uderzył w nią na zgodę.~-
4342 II, V | widzenia! - rzucił Wilczek i z uśmiechem zadowolenia
4343 II, V | rozwścieklony rzucił cygaro o ziemię i spiesznie szedł przez ogród,
4344 II, V | chałata fruwały jak skrzydła i biły o drzewa, i zaczepiały
4345 II, V | skrzydła i biły o drzewa, i zaczepiały się o krzewy
4346 II, V | szepnął za nim ironicznie i zatarł z radości ręce.~Wypił
4347 II, V | lusterkiem kilka węgrów z twarzy i elegancki, jaśniejący radością
4348 II, VI | poplątanych łodyg, liści i kwiatów o złoconych płatkach,
4349 II, VI | nieśmiałością wszedł do poczekalni i zapisawszy nazwisko i rodzaj
4350 II, VI | poczekalni i zapisawszy nazwisko i rodzaj interesu, jaki miał
4351 II, VI | okno wychodziło na park i było przysłonięte krzewami
4352 II, VI | Ostry zapach surowej przędzy i chloru przesycał duszne,
4353 II, VI | pracujących wstrząsał murami i chwiał światłami gazu.~Grupa
4354 II, VI | poczekalni szwargocąc po cichu i nie zwracając uwagi na tłum
4355 II, VI | się z siedzeń bezwiednie i rozpalonymi gorączką oczekiwania
4356 II, VI | Drzwi zamykały się szybko i bez szelestu, a oni znowu
4357 II, VI | złoceniami balustrad, balkonów i weneckimi oknami.~Co chwila
4358 II, VI | otwierał z gabinetu drzwi i wywoływał jakieś nazwisko,
4359 II, VI | nazwisko, które zrywało się i biegło na wezwanie z gorączką
4360 II, VI | odrywało się z grupy stojących i szło wolno, nie spiesząc
4361 II, VI | wolno, nie spiesząc się.~I co chwila z gabinetu wychodził
4362 II, VI | uszanowaniem, należnym pieniądzom - i co chwila także wysuwali
4363 II, VI | poczekalnię różni urzędnicy i oficjaliści fabryczni i
4364 II, VI | i oficjaliści fabryczni i mknęli w kantorze.~Przez
4365 II, VI | chrapliwy głos samego Szai - i wszystko wtedy w kantorze
4366 II, VI | wszystko wtedy w kantorze i w poczekalni tak milkło
4367 II, VI | w poczekalni tak milkło i kamieniało, że słychać było
4368 II, VI | syczenie gazowych świateł i turkot wozów, wjeżdżających
4369 II, VI | gabinetu otworzyły się nagle i wybiegł stamtąd wysoki,
4370 II, VI | wielkim brzuchu, małej głowie i cienkich, pałąkowatych nogach
4371 II, VI | Mendelsohn, najstarszy syn Szai i główny dyrektor fabryki;
4372 II, VI | fabryki; pobiegł do kantoru i napadł jakiegoś chudego
4373 II, VI | urząd dla pana dyrektora i taki przywiozłem.~- Pan
4374 II, VI | natychmiast do Piotrkowa i przywieź mi pan paszport
4375 II, VI | abym ja, doktór filozofii i chemii, ja, Stanisław Mendelsohn -
4376 II, VI | powtórzył bezwiednie i wielkimi krokami, kołysząc
4377 II, VI | nogach, przebiegał kantor i skarżył się namiętnie przed
4378 II, VI | namiętnie przed wszystkimi i każdym z osobna.~Najstarsi
4379 II, VI | żale na niesprawiedliwość i krzywdę sobie wyrządzoną,
4380 II, VI | ostro dzwonek elektryczny i z gabinetu rozległ się głos
4381 II, VI | im tak łby porozbijam jak i tobie, stary złodzieju!
4382 II, VI | biurka. Drzwi sobą zasłonił i nie dał ani ich zamknąć,
4383 II, VI | zabierz z powrotem rynny i ruszaj, pókiś cały.~- Cóż
4384 II, VI | pijawki.~- Za drzwi z nim i do cyrkułu! - krzyknął Stanisław.~
4385 II, VI | rzucili się nagle na niego i obezwładnili, Rzucał się
4386 II, VI | obezwładnili, Rzucał się i szamotał jak zwierzę oplątane,
4387 II, VI | uległ przeważającej sile i już przez poczekalnię szedł
4388 II, VI | wymyślał bardzo dobitnie i barwnie.~W gabinecie zapanowało
4389 II, VI | okno na park zalany słońcem i na trawniki skrzące się,
4390 II, VI | rękami w kieszeni chodził i pogwizdywał.~- To było wszystko
4391 II, VI | kosztuje piętnaście rubli i ze dwa miesiące kozy.~Uśmiechnął
4392 II, VI | Uśmiechnął się ironicznie i włożył binokle, bo woźny
4393 II, VI | kolej.~Horn ukłonił się i w milczeniu wytrzymał przenikliwe
4394 II, VI | miesiąc na próbę... co?~- Ale i owszem, zgadzam się - powiedział
4395 II, VI | wpadł jak zwykle pospiesznie i od razu przystąpił do interesu.~-
4396 II, VI | Ale Stanisław uprzedził go i usiadł sam, a więcej krzeseł
4397 II, VI | ręce w kieszenie spodni i wyciągając z nich pęk pomiętych
4398 II, VI | nich pęk pomiętych recept i długi rachunek. - Przysłali
4399 II, VI | Przysłali mi dzisiaj rachunek i recepty za ostatni kwartał.
4400 II, VI | nieco, spacerując po pokoju i bawiąc się binoklami.~-
4401 II, VI | binoklami.~- Wyzdrowiał i od miesiąca już chodzi do
4402 II, VI | potrzebowałby dwa razy tyle czasu i wyjazdu na wieś.~- Trzeba
4403 II, VI | nas dziesięć rubli więcej i również byłby zdrowym.~-
4404 II, VI | Wysocki otrzepując klapy i pokręcając wąsików.~- Przede
4405 II, VI | wszystkim pomówić otwarcie i po przyjacielsku. Pan masz
4406 II, VI | papierosa - mówił Stanisław i odebrał mu kapelusz, posadził
4407 II, VI | wetknął w rękę papierosa i podawał zapałki.~- Panie
4408 II, VI | Teraz pójdę do ambulatorium i powrócę zaraz.~Stanisław
4409 II, VI | odprowadził go do drzwi i ścisnął mu bardzo mocno
4410 II, VI | kolej, przejadą się trochę i dam im zabawki.~Woźny zameldował
4411 II, VI | który wszedł bardzo cicho i przyciskając kapelusz do
4412 II, VI | wił się po jego długiej i suchej twarzy pozbawionej
4413 II, VI | głębokiego zdumienia, płowe i przerzedzone mocno włosy
4414 II, VI | miał płowy, bo tak rozlazły i bezdźwięczny, że z trudem
4415 II, VI | prawda! nie ma na czym, no to i stojąco załatwimy interes.
4416 II, VI | sąsiad, hrabia Henryk, pisał i mówił o panu... Co pan rozkaże?~-
4417 II, VI | kapelusz do piersi obu rękami i spojrzał płowymi oczami
4418 II, VI | szczegóły o domowym życiu i o zdrowiu swoim, przestępował
4419 II, VI | jaką pan ma specjalność i jakiego miejsca pan szuka? -
4420 II, VI | mówienia podniósł zdumione oczy i wodził nimi po twarzach
4421 II, VI | nimi po twarzach Stanisława i Horna, stojących pod oknem,
4422 II, VI | uśmiechnął się anemicznie i z uznaniem skłonił głowę.~-
4423 II, VI | aby wziąć papierosa.~- I aczkolwiek program tych
4424 II, VI | uśmiechając się dobrodusznie i znowu przeszedł do opowiadań
4425 II, VI | nie dla pana: pensje małe i specjalności, które trzeba
4426 II, VI | buchalterią...~Rozczerwienił się i umilkł.~- Sześćset rubli
4427 II, VI | Sześćset rubli rocznie i dwanaście godzin dziennie
4428 II, VI | Henryka! - mówił prędko Szaja i aby się pozbyć prędzej szlachcica,
4429 II, VI | piersi, bełkotał bez związku i ugotowanymi, przerażonymi
4430 II, VI | twarzach obecnych, wstał i odprowadził go bardzo uprzejmie
4431 II, VI | Borowieckiego; on buduje fabrykę i musi potrzebować ludzi... -
4432 II, VI | kłaniał się za nim ironicznie i wybuchnął drwiącym śmiechem
4433 II, VI | A w fabryce trzeba robić i jest różnie, a jakby takiemu
4434 II, VI | w suterynach bez słońca i bez powietrza.~Wachlowała
4435 II, VI | poprawiała złote bransoletki i włosy misternie nastroszone,
4436 II, VI | czerwonym, jastrzębim oczom Szai i jego pałkowatym palcom przebierającym
4437 II, VI | chodziły prawie bez ubrania i było im bardzo zdrowo.~-
4438 II, VI | sztuki... - zawołał prędko i ze złością.~- Dziękujemy
4439 II, VI | co gadać! Daję sto rubli i cztery sztuki~białego towaru,
4440 II, VI | kolonie letnie sto rubli i cztery sztuki towaru. Ja
4441 II, VI | Nie zapomni pan? - Nie, i stawię się z całą przyjemnością.~
4442 II, VI | marszczonej dokoła stanu kapocie i o przebiegłych, skośnych
4443 II, VI | Stanisław podsunął mu cygaro i sam podawał ogień.~Po kupcu
4444 II, VI | ledwie doczekał się końca i zaraz po wyjściu ostatniego
4445 II, VI | przysłaniał kontury maszyn i zapełniał sale szarawym
4446 II, VI | widmowo majaczyły ludzie i rzeczy.~Słońce zalewało
4447 II, VI | robotników, gorąco było duszące i przesycone zapachem rozgrzanych
4448 II, VI | zapachem rozgrzanych smarów i oliwy.~- Od dzisiaj jestem
4449 II, VI | przykręcał śrubami ślusarz, i już się nie odezwał, bo
4450 II, VI | zaczęli zestawiać, naoliwiać i próbować. a po chwili, złączona
4451 II, VI | jaka się na niej wyciągała, i dopiero po takim sprawdzeniu
4452 II, VI | drgania. świsty transmisyj i ciężki łomot kół zalewał
4453 II, VI | zobaczywszy, że Adam zaciął usta i ponuro patrzy na salę.~-
4454 II, VI | głowę, oparł twarz na szybie i bezmyślnie patrzył na jakieś
4455 II, VI | koło, rozszalałe w ruchu i migocące w słońcu niby tarczą
4456 II, VI | w powstrzymywanym łkaniu i zielone słodkie oczy pociemniały.~-
4457 II, VI | stróżka oddaje mi klucz i mówi. że ta panienka, co
4458 II, VI | żal... - przerwał nagle i wyszedł, bo znowu jakaś
4459 II, VI | niepokonany ból, co mu gryzł duszę i wił się po niej jak ostrze.~
4460 II, VI | a że upał był straszny i ten denerwujący świst transmisji
4461 II, VI | Dogonił go przy wyjściu Adam i szepnął prosząco, ze łzami
4462 II, VI | dłoń rozpalonymi rękami i odszedł w gąszcz maszyn;
4463 II, VI | gąszcz maszyn; transmisji i pasów, aby pomiędzy nimi
4464 II, VI | pomiędzy nimi ukryć ból wstydu i żałości.~Horn chciał mu
4465 II, VI | poczuł, że na takie rany czas i milczenie jest najlepszym
4466 II, VI | podobne bóle własną boleścią i łzami się żywią i przez
4467 II, VI | boleścią i łzami się żywią i przez nie umierają jedynie.~
4468 II, VI | plotki się uprawiają.~- No i jedyny salon, gdzie prócz
4469 II, VI | prócz fabrykantów przychodzą i ludzie.~Rozstali się pośpiesznie,
4470 II, VI | siedział jeszcze w kantorze i bawił się z wnuczkami, córkami
4471 II, VI | który coś pisał pilnie i tylko od czasu do czasu
4472 II, VI | do czasu podnosił głowę i uśmiechał się do dziewczynek,
4473 II, VI | dziewczynek, których rudawe główki i różowe twarzyczki tuliły
4474 II, VI | dzieci do góry, całował je i wybuchał co chwila wesołym
4475 II, VI | oczy pełne były czułości i wesela.~- No, widzi doktor,
4476 II, VI | oknem, zabrała dziewczynki i zaraz pojechali.~Przyjechali
4477 II, VI | rozstępowali się wszyscy, czapki i kapelusze zrywały się z
4478 II, VI | brodę, kiwał głową znajomym i szedł pomiędzy szpalerem,
4479 II, VI | wychylające się głowy Róży i Meli i natychmiast rzucił
4480 II, VI | wychylające się głowy Róży i Meli i natychmiast rzucił się do
4481 II, VI | się masz! - wołał Szaja i gdy go Róża ucałowała, ujął
4482 II, VI | pogładził drugą ręką po twarzy i szepnął wzruszonym głosem:~-
4483 II, VI | która przestraszona tłumem i hałasem zaczęła się gwałtownie
4484 II, VI | zaczęła się gwałtownie rzucać i wyrywać, aż ją musiała wziąć
4485 II, VI | poruszony jej przyjazdem.~- I ja czekałam dwa miesiące,
4486 II, VI | Wysocki chciał ich pożegnać i uciec, bo widok Meli przyprowadzał
4487 II, VI | siedzeniu, wprost Meli, i patrzył na jej popielate
4488 II, VI | wielkiego jasnego kapelusza i na twarz nieco opaloną na
4489 II, VI | patrzył tak uporczywie i płomiennie, że Mela się
4490 II, VI | głowę, poprawiała kapelusz i tak bardzo czuła się szczęśliwa
4491 II, VI | przyczepionej do ramion Róży i nie pozwalającej się stamtąd
4492 II, VI | szybko po twarzy Wysockiego i uciekały zalęknione a rozradowane.~
4493 II, VI | dziewczynki, pieściła się z małpką i opowiadała różne przygody
4494 II, VI | nie spostrzegając Meli i jej promieniejącej twarzy.~-
4495 II, VI | zawołał Szaja.~- To ja wysiądę i pójdę poszukać ciotkę pani -
4496 II, VI | podchwycił żywo Wysocki i rad z tej okazji pozostania,
4497 II, VI | gabinecie. Zawiadom pan Bernarda i przyjdźcie razem.~- Bernard
4498 II, VI | które mówiło co innego i przepełniło mu duszę dziwnie
4499 II, VI | oczekującą wpośród stosów waliz i pudełek na służbę, odbierającą
4500 II, VI | uściskiem jej rąk ciepłych i przenikliwym spojrzeniem.~
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-5000 | 5001-5500 | 5501-6000 | 6001-6453 |