1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4846
Tom, Rozdzial
1 I, I | I~Łódź się budziła.~Pierwszy wrzaskliwy
2 I, I | stronach miasta zaczęły się zrywać coraz zgiełkliwiej
3 I, I | zgiełkliwiej inne i darły się chrapliwymi, niesfornymi
4 I, I | mgle i w deszczu - budziły się z wolna, buchały płomieniami
5 I, I | zaczynały żyć i poruszać się w ciemnościach, jakie jeszcze
6 I, I | targane wiatrem, co zrywał się gdzieś z pól przemiękłych
7 I, I | przemiękłych i przewalał się ciężko błotnistymi ulicami
8 I, I | zabłysło światło.~Borowiecki się obudził, zapalił świecę
9 I, I | prędko, prędzej jeszcze się ubierając.~- A nic, ino
10 I, I | Dosyć, ruszaj.~- Ale spaliła się też fabryka Goldberga, na
11 I, I | fein, na glanc - zaśmiał się rechocząco.~- Nalewaj herbatę,
12 I, I | obudzę pana Moryca. Ubrał się i poszedł do sąsiednich
13 I, I | fiołków powietrze.~Maks się nie odezwał, tylko łóżko
14 I, I | zeszło.~- Wiesz, Goldberg się spalił dzisiaj w nocy, i
15 I, I | miesiąc temu wiedziałem, że on się potrzebuje spalić. Dziwiłem
16 I, I | potrzebuje spalić. Dziwiłem się nawet, że tak długo zwleka,
17 I, I | sobie wyrównał.~Roześmiali się obaj szczerze.~Borowiecki
18 I, I | zagłuszyły świstawki, które się rozległy jakby tuż nad domem
19 I, I | Zimno mi i nie chce mi się.~- Maks, także zostajesz
20 I, I | zostajesz w domu?~- Gdzie się będę spieszył? Do tej parszywej
21 I, I | budy? A zresztą wczoraj się z fatrem pożarłem.~- Maks,
22 I, I | skończysz przez to żarcie się ciągłe i ze wszystkimi! -
23 I, I | gwałtownie i w drzwiach ukazała się wielka figura Maksa, w bieliźnie
24 I, I | brzmiącym głosem. Cofnął się do swojego pokoju i po chwili
25 I, I | rzucił ją na dywan i z wolna się ubierał.~- Ty nam psujesz
26 I, I | suchy, semicki nos, bo mu się ciągle zsuwały,~- Gdzie?
27 I, I | zapytał cicho i oparł się o stół.~- Ja ci powiem,
28 I, I | odpowiedz usłyszaną odwrócił się gwałtownie, aż binokle mu
29 I, I | poręcz krzesła, popatrzył się na Maksa z uśmiechem gryzącej
30 I, I | palcami, na których skrzyły się brylantowe pierścionki,
31 I, I | sentymentalny Niemiec.~- Kłócicie się o wyrazy - ozwał się chłodno
32 I, I | Kłócicie się o wyrazy - ozwał się chłodno Borowiecki i zaczął
33 I, I | on nie ma nic - zaśmiał się głośno.~- To razem właśnie
34 I, I | obaj.~- Co to, Goldberg się spalił? - zapytał Baum.~-
35 I, I | Głupie słowo! - żachnął się niecierpliwie Moryc. - Ty
36 I, I | nam oszczędź ich.~Maks się nie odezwał.~Swistawki znowu
37 I, I | widzenia, spólnicy, nie kłóćcie się, idźcie spać i śnijcie o
38 I, I | podniósł kołnierz, pozapinał się starannie i wyszedł.~Deszcz
39 I, I | niskich lip na trotuarze gięły się automatycznie pod uderzeniem
40 I, I | coraz rzadziej odzywały się dokoła.~- Zrobimy? - powtórzył
41 I, I | ze wszystkich stron zdały się wyrastać przed nim czerwonymi,
42 I, I | kombinacji przewijało mu się pod czaszką, zapominał prawie,
43 I, I | zapełniali trotuary, człapali się środkiem ulicy, pełnej czarnych
44 I, I | i błota. Jedni ustawiali się bezładnymi kupami przed
45 I, I | zawisały w cieniach i skrzyły się w próżni.~Białe dymy zaczęły
46 I, I | bić z kominów i rozwłóczyć się pomiędzy tym potężnym kamiennym
47 I, I | tysiącami kolumn zdawał się podpierać noc i jakby chwiał
48 I, I | podpierać noc i jakby chwiał się w drganiach światła elektrycznego.~
49 I, I | poświstywań wiatru, rozwłóczyła się po ulicy.~Otwierano szynki
50 I, I | suterynach, do których sączyło się uliczne błoto, błyskały
51 I, I | powietrzu mglistym i obijał się o uszy Borowieckiego, który
52 I, I | fabryk, za którymi rysowały się czarne sylwetki robotników
53 I, I | kontury maszyn.~Nie chciało mu się iść do roboty. Było mu dobrze
54 I, I | puszczać w ruch, pilnować. Tak się zatapiał w tym rozmarzeniu,
55 I, I | mu pod stopy.~Uśmiechał się bezwiednie, oczy mu wilgotnymi
56 I, I | szepnął niechętnie i obejrzał się dookoła, jakby z obawy,
57 I, I | zaczynały powoli wychylać się kontury drzew, fabryk i
58 I, I | spieszących do zajęć lub tłukła się z hałasem dorożka wioząca
59 I, I | wszystkimi oknami.~Przebrał się szybko w zafarbowaną, brudną
60 I, II | niebieski fartuch, wysunął się spoza rzędów ruchomych kotłów,
61 I, II | ruchomych kotłów, w których się gotowały i robiły farby.
62 I, II | Wydawałem farbę.~- Trzyma się?~- Pierwsze metry nieco
63 I, II | stalowymi parasolami, kręciły się wolno, automatycznie szerokie
64 I, II | nieskończonej długości, goniły się z szaloną szybkością pod
65 I, II | pod sufitem, przewijały się nad podwójnym szeregiem
66 I, II | wzdłuż ścian, krzyżowały się wysoko, ledwie dojrzane
67 I, II | zapach siarki rozchodził się wszędzie.~- Kupiłem wczoraj
68 I, II | do buduaru...~- A kiedyż się pan żeni? - przerwał mu
69 I, II | Anglika; jego garb wydał mu się teraz potwornym, a on sam
70 I, II | urządzone mieszkanie. Wypytałem się szczegółowo, odpowiadała
71 I, II | Dlatego też wierzę, iż się pan w końcu ożeni - szepnął
72 I, II | wrzała chaosem.~Wszystko się trzęsło: ściany, sufity,
73 I, II | jakieś krzyki lub rozlegał się potężny, huczący oddech
74 I, II | ja to rozumiem. Zmęczyłem się na śmierć - trzymał go silnie
75 I, II | zapytał po chwili.~- Robi się - rzucił krótko i szedł
76 I, II | uczepiony u jego ramienia wlókł się ciężko, podpierał się grubą
77 I, II | wlókł się ciężko, podpierał się grubą laską i zgarbiony
78 I, II | jaki był ubrany, podparł się laską i siedział.~Borowiecki
79 I, II | zwoje materiałów kręciły się w kółko i kąpały w farbie
80 I, II | ustawionych rzędem, toczyło się wciąż w kółko, z męczącą
81 I, II | zwoje materiałów pławiły się w farbach i błyskały w mgle
82 I, II | pełne wrzącej wody pieniącej się sodą, praczek mechanicznych,
83 I, II | mydła, przez które przesuwał się surowy materiał; bryzgi
84 I, II | trzepaczkami wody rozsypywały się na salę i tworzyły nad praczkarniami
85 I, II | tuman, że światła paliły się zaledwie jakby odbite w
86 I, II | fabrykant do jakiegoś cienia, co się wychylił z mgieł, ale to
87 I, II | był Borowiecki.~Podniósł się i wlókł swoje chore zreumatyzmowane
88 I, II | zreumatyzmowane nogi po sali, kąpał się z rozkoszą w tej rozpalonej
89 I, II | chlupiącej pod nogami, lejącej się ze sufitów, z których skroplona
90 I, II | całe sale, wświdrowywał się w nerwy robotników pilnujących,
91 I, II | nad maszynami i rozbijał się o kolorowe, powiewające
92 I, II | męskie ubrania.~Dzień wlewał się setkami okien i kładł zielonawy
93 I, II | przez które przesuwały się dziesiątki tysięcy metrów
94 I, II | wierzchu. Co chwila rozlegał się głuchy szczęk w innej stronie
95 I, II | brudne światło wciskało się przez małe zapocone szybki,
96 I, II | czerwonych oparów i gdzie pyliły się nimby gazowych świateł -
97 I, II | rzucone w wir, który z hukiem się przewalał.~Herman Bucholc,
98 I, II | obejrzał farbiarnię, powlókł się dalej.~Przechodził pawilony,
99 I, II | Przechodził pawilony, podnosił się w górę windami, schodził
100 I, II | schodził schodami, sunął się długimi korytarzami, przyglądał
101 I, II | korytarzami, przyglądał się maszynom, oglądał towar,
102 I, II | niknął, aby za chwilę pokazać się w innej~Stronie fabryki,
103 I, II | ponury i milczący; gdzie się tylko zjawił, gdzie przeszedł,
104 I, II | rozmowy milkły, twarze się pochylały, oczy przestawały
105 I, II | przestawały widzieć, postacie się zginały i kurczyły, jakby
106 I, II | promienia jego oczów.~Spotykał się kilkakrotnie z Borowieckim,
107 I, II | patrząc na niego.~Sam już się nie zajmował niczym, zięć
108 I, II | te roztargane, trzęsące się mury; czuł się dopiero dobrze
109 I, II | trzęsące się mury; czuł się dopiero dobrze przedzierając
110 I, II | dopiero dobrze przedzierając się przez przędzę transmisji
111 I, II | nieskończenie pasy materiałów, co się przewijały pomiędzy walcami
112 I, II | do drukowania, poruszali się sennie, a majstrowie stali
113 I, II | maszynami, co chwila któryś się pochylił, przypatrywał walcom,
114 I, II | przewożonych wózkami, snujących się przez sale z pralni do farbiarni,
115 I, II | leżały po stołach - zamyślał się, a raczej próbował myśleć
116 I, II | mógł ani na chwilę zamknąć się w sobie, bo ta fabryka,
117 I, II | krwi nieomal, nie pozwalała się odosobnić, ciągnęła nieprzeparcie,
118 I, II | krążył w jej orbicie.~Zrywał się i biegł znowu, ale dzień
119 I, II | biegł znowu, ale dzień mu się strasznie~dłużył, tak że
120 I, II | zapytał.~- Rozenberg się załamał.~- Zupełnie?~- Nie
121 I, II | jeszcze, ale ja myślę, że się będzie Układał, no, bo co
122 I, II | robić zwykłą klapę?- zaśmiał się cicho i przybijał palcem
123 I, II | jeszcze dzisiaj u nas, ale jak się dowie, zabolą go odciski;
124 I, II | szepnął cicho któryś.~Cisza się zrobiła.~Szwarc patrzył
125 I, II | Borowieckiego, jakby chciał się usprawiedliwiać, że on nic
126 I, II | systematycznie, żółciły się smutnie.~Na prost okien
127 I, II | brudniej szy-mi i sączył się po oknach kantoru, zakurzonych
128 I, II | przyniósł herbatę i zatrzymał się na chwilę.~- Co panu jest? -
129 I, II | Borowiecki, który z nim znał się bliżej.~- Nic - odparł krótko
130 I, II | fabryka. Po salonach trudno mu się przyzwyczaić do kantoru
131 I, II | albo inny parszywiec może się łatwo przyzwyczaić do jarzma,
132 I, II | spojrzał uważnie, uśmiechnął się tępo i szepnął:~- Panie
133 I, II | oknach, za którymi bieliły się stosy szarpanej do przędzenia
134 I, II | podnosząc oczów zawrócił się do odejścia.~- Panie Horn,
135 I, II | interes i w tym celu jutro się wybierałem do pana. A może
136 I, II | wzrokiem te wszystkie głowy, co się podniosły znad pulpitów,
137 I, II | znad pulpitów, schyliła się pokornie do nóg Borowieckiego,
138 I, II | Tom przyszła dopraszać się sprawiedliwości, aby mi
139 I, II | panie dziedzicu - i schyliła się znowu do kolan Borowieckiego,
140 I, II | płaczem.~- Za drzwi, wynosić się, tutaj takich spraw nie
141 I, II | takich spraw nie załatwia się! - krzyknął Szwarc.~- Cicho
142 I, II | kantory nasze, nie można się jej pozbyć niczym.~- A dlaczego
143 I, II | dlaczego nie załatwione?~- Pan się pyta? Ten cham umyślnie
144 I, II | podłożył łeb pod koło, jemu się nie chciało pracować, a
145 I, II | chciało pracować, a jemu się chciało okraść fabrykę!
146 I, II | do Szwarca, który cofnął się za stół.~- Cicho, kobieto!
147 I, II | kobieto! Niech pani uspokoi się i coby te małe panowie nie
148 I, II | na dzieci, które uczepiły się matki i krzyczały wniebogłosy.~-
149 I, II | sukę za drzwi.~- Uspokójcie się, pomówię dzisiaj z właścicielem,
150 I, II | całując go po rękach.~Wydarł się jej i wyszedł, ale przystanął
151 I, II | będzie ze dwa roki, jak my się tutaj przenieśli na swoje
152 I, II | solą albo i z głodem, ale się ta żyło, a teraz, kiej jego
153 I, II | przysądził na odrobek, i gąskę się uchowało albo i świniaka,
154 I, II | roki nie zarobił. Ludzie się dziwowali, a ten zapowietrzony
155 I, II | miasteczka Łodzi, kużdymu się chciało kortów, zygarka
156 I, II | łzy brudnymi rękami i tak się zaczęła trząść w tym rozpaczliwym
157 I, II | płaczu, że dzieci przytuliły się do niej i także zaczęły
158 I, II | tego już dosyć, odwrócił się spiesznie i wyszedł, nie
159 I, II | roztargnieniem przyglądał się barwom świeżo wytworzonym,
160 I, II | rozwiniętym w przesunięciu się towaru przez kocioł. Żółte,
161 I, II | bejcem" kwiatki zmieniły się na pąsowe pod wpływem wysokiej
162 I, II | właśnie do pana - ozwał się Horn zjawiając się po chwili.~-
163 I, II | ozwał się Horn zjawiając się po chwili.~- Coś pan radził
164 I, II | patrząc w okno.~Horn zawahał się przez mgnienie, rumieniec
165 I, II | skończysz tej praktyki, jak mi się zdaje.~- Wreszcie, to mi
166 I, II | żebyś tutaj produkował się ze swoją filantropią, a
167 I, II | fabryce od pana nie wymaga się egzaminów na człowieczeństwo
168 I, II | płacimy panu - rozdrażniał się coraz bardziej. - Jesteś
169 I, II | zostać panu adwokatem, byłbyś się wtedy mógł opiekować nieszczęśliwymi
170 I, II | nieszczęśliwymi i pokrzywdzonymi, ma się rozumieć, za dobrą zapłatą -
171 I, II | dłużej w Łodzi, rozpatrzysz się w stosunkach, przyjrzysz
172 I, II | w stosunkach, przyjrzysz się lepiej tym uciśnionym, to
173 I, II | Jeszcze nie wiem. Przyznaję się panu szczerze, chociaż tak
174 I, II | nieporównany! - śmiał się Borowiecki serdecznie.~-
175 I, II | oczach Horn zatrzymując się i chciał coś mówić.~- Co?~
176 I, II | wymiotując nie kończący się pas materiałów kolorowych,
177 I, II | na wózkach, które suwały się cicho, leżały całe sterty
178 I, II | prawie ze szkła, paliły się przyćmionymi barwami złota
179 I, II | wypalonymi tą orgią barw, jaka się tutaj tłoczyła, poruszali
180 I, II | tutaj tłoczyła, poruszali się cicho i automatycznie, tworzyli
181 I, II | z oddalenia czerwieniły się wskroś mgieł bolesnym tonem
182 I, II | cicho do ziemi, na drogi, co się wywijały wskroś pól czarną,
183 I, II | do innych sal, wszystko się poruszało w rytm tych olbrzymich
184 I, II | wszechwładnie.~Borowiecki czuł się rozstrojonym i z roztargnieniem
185 I, II | dawnych czasów, ale nie dał się ująć wspomnieniom w swoje
186 I, II | drwiący uśmiech wił mu się po ustach, a oczy świeciły
187 I, II | krótko, nie zatrzymując się.~- A to nasz majster, pan
188 I, II | mniej robiło.~- Tak. Ustawi się nowe maszyny, które tylu
189 I, II | Zresztą, do pierwszego może się jeszcze co zmieni, jeśli
190 I, II | która zaraz z nim zapadła się w głębi ściany.~Robotnicy
191 I, II | nadział czapkę, przygiął się nieco i ze spokojem automatu
192 I, III | Kelner, Bier!~Krzyżowały się wołania razem z głuchym
193 I, III | podobnymi do ścierek, przesuwali się we wszystkich kierunkach,
194 I, III | pijących.~Wrzawa podnosiła się bezustannie napływającymi
195 I, III | rzucali chłopcy kręcący się pomiędzy stołami.~- Szczygieł,
196 I, III | zapytał stary aktor nachylając się do ucha sąsiada.~- Żebyś
197 I, III | Bum-Buma, panowie, sprzedaje się przez publiczną licytację.
198 I, III | Bum-Buma? Panowie Bum-Bum się sprzedaje. Stary jest, brzydki
199 I, III | zdezelowany jest, ale tanio się sprzedaje! - wykrzykiwał
200 I, III | hałaśliwie stukał kuflem i śmiał się głośno, ale nikt mu nie
201 I, III | tabetycznie nogami, przyczepiał się do rozmaitych grup, gadał
202 I, III | dowcipy. z których sam śmiał się najgłośniej, albo usłyszane
203 I, III | obu rękami binokle, witał się prawie ze wszystkimi wchodzącymi,
204 I, III | jego chrapliwy, rozłażący się głos:~- Panno Ani, koniaczek -
205 I, III | pogardliwie i wyciągnął się prawie na kanapce i na krześle.
206 I, III | krześle. Moryc roześmiał się wesoło.~- To ty go wcale
207 I, III | wcale nie znasz! O nim dużo się w Łodzi będzie mówić. Ja
208 I, III | jest wół, jemu trzeba dać się wyspać i wygadać, a potem
209 I, III | Krongolda, to wielka osoba, on się zna ze wszystkimi bałaganami,
210 I, III | Zróbcie z nim interes, ja się nie narzucam! Ja mam co
211 I, III | zaczął gorączkowo rozpinać się i szukać po wszystkich kieszeniach
212 I, III | on w tym ma? i do tego my się prawie nie znamy.~- Co on
213 I, III | Ma widać za dużo; trzeba się z nim zobaczyć.~- Nic nie
214 I, III | Nic nie ma, przyjechał się dorobić czego.~- Jak to
215 I, III | Mniejsza z nim. Napijesz się?~- Warto by przed teatrem,~-
216 I, III | krzyknął Leon.~- Jak się pan ma, jakże zdróweczko,
217 I, III | wziął rysunek i zanurzył się w nim cały z lubością. Twarz
218 I, III | opadnięto wargi, trząsł się cały z zadowolenia.~- Cudowne,
219 I, III | wykrzykiwał i powlókł się pokazywać wszystkim.~- Świnia -
220 I, III | kolano Moryca, uśmiechnął się i z pugilaresu, spomiędzy
221 I, III | zaraz pomyślał, że będzie ci się podobać. To Francuzeczka,
222 I, III | przerwał Moryc, zerwał się i podszedł do tęgiego Niemca,
223 I, III | restauracji i rozglądał się po sali.~- Gut Morgen, panie
224 I, III | panie Muller!~- Morgen! Jak się pan ma, panie... - odpowiedział
225 I, III | odpowiedział niedbale i rozglądał się dalej.~- Pan szuka kogo?
226 I, III | pana objaśnić - nastręczał się natarczywie Moryc.~- Szukam
227 I, III | z pewną dumą i przysiadł się.~- Kto by nie wiedział o
228 I, III | mówił prędko Leon, spiesznie się zapinając i robiąc miejsce
229 I, III | kanapie.~Muller uśmiechnął się pobłażliwie i patrzał ku
230 I, III | którego wejściu przyciszyło się w knajpie i wszyscy śledzili
231 I, III | Morycowi i Leonowi, uśmiechnął się do pozostałych, objął ręką
232 I, III | mieście, że umiał zaledwie się podpisać.~- Nie odebrałem
233 I, III | Muller przystanął, odsunął się nieco, popatrzył i ciszej,
234 I, III | konkurencje - wykrzyknął uderzając się po kieszeni. - Co mi pan
235 I, III | milionom?~Borowiecki nic się nie odezwał, tylko uśmiechał
236 I, III | odezwał, tylko uśmiechał się, zapatrzony przed siebie.~-
237 I, III | opadała na ziemię.~- Pan mi się podoba, panie von Borowiecki -
238 I, III | mówił Muller nie doczekawszy się odpowiedzi - tak mi się
239 I, III | się odpowiedzi - tak mi się pan podoba, że jak tylko
240 I, III | za szczerość - uśmiechnął się ironicznie,~- Ale ja pana
241 I, III | myślę - usprawiedliwiał się gorąco, dojrzawszy ten uśmiech.~-
242 I, III | panie von Borowiecki, pan mi się ogromnie podoba. My razem
243 I, III | je robić osobno - zaśmiał się, kłaniając nisko jakimś
244 I, III | ja umyślnie zostałem, aby się widzieć z panem, no i na
245 I, III | bufecie, gdzie poszedł napić się wódki, bo czuł się dziwnie
246 I, III | napić się wódki, bo czuł się dziwnie zdenerwowanym, nie
247 I, III | który zawzięcie kłaniał się i lornetował jakieś blondynki,
248 I, III | publicznością, przyglądał się uważnie, co chwila kłaniając
249 I, III | uważnie, co chwila kłaniając się to lożom, to krzesłom niesłychanie
250 I, III | zgrabna postać rysowała się wykwintną sylwetką.~Piękna
251 I, III | człowieka, o którego toczyły się wojny pomiędzy fabrykami
252 I, III | strojne kobiety, skrzące się drogimi kamieniami.~- Karol,
253 I, III | pogardliwie Borowiecki i kłaniał się z bardzo słodkim uśmiechem
254 I, III | decolte, z której wychylały się olśniewające białością,
255 I, III | których również skrzyły się brylanty zadziwiającej wielkości,
256 I, III | wielkości, brylanty lśniły się u gorsu, w agrafie spinającej
257 I, III | najwspanialsze szafiry paliły się ostro. Twarz miała o gorącym
258 I, III | rozmyślaniach, chwilami budził się, rzucał przenikliwe spojrzenia
259 I, III | szeptał żonie:~- Lucy, czemu się ty tak wystawiasz? Udawała,
260 I, III | odczuwał te spojrzenia, bo się odwracał do niej twarzą,
261 I, III | chciał zacząć rozmowę, aby się dowiedzieć bliższych szczegółów
262 I, III | aksamit, ha, ha, ha.~- Z czego się śmiejesz? - pytał ciekawie
263 I, III | śmiechem.~Umilkli, bo kurtyna się podniosła, wszystkie oczy
264 I, III | patrzyła w Karola, który zdawał się tego nie spostrzegać, co
265 I, III | od niechcenia.~Uśmiechał się nieznacznie, rzucał na nią
266 I, III | gruby Niemiec.~Przywitał się z matką drzemiącą w głębi
267 I, III | z córką, która podniosła się niemal na jego wejście.~-
268 I, III | Borowiecki.~Skrzyżowały się nazwiska i dłonie.~Karol
269 I, III | dłonie.~Karol usiadł.~- Jak się pani bawi? - zapytał, aby
270 I, III | przysłonić rumieńce, bo się ich wstydziła.~Matka zarzuciła
271 I, III | ale nie miano odwagi, bano się odmowy, zresztą, do domu
272 I, III | zapomniałem - tłumaczył się prosto.~Zapanowało milczenie.~
273 I, III | Storch odkasływał, nachylał się już, aby zacząć rozmowę,
274 I, III | zacząć rozmowę, ale cofał się widząc, że Borowiecki znudzonym
275 I, III | Zukerów.~Lucy wachlowała się gwałtownie i widocznie poza
276 I, III | poza wachlarzem kłóciła się z mężem, który raz po raz
277 I, III | brzuchu i wyprostowywał się na krześle.~Chciałam prosić,
278 I, III | jestem głupia i powinnam się zająć domem i gospodarstwem.~-
279 I, III | szepnął znowu Storch cofając się nieco w tył z krzesłem,
280 I, III | pałacyku i bibliotekę.~Zaśmiała się bardzo serdecznie i bardzo
281 I, III | książek, że kiedyś pogniewał się na mnie i gdy byłam z mamą
282 I, III | uśmiechem ironii, rozczerwieniła się jak piwonia.~Napisał na
283 I, III | opatrzonym w herby, pożegnał się i wyszedł.~W korytarzu spotkał
284 I, III | wyszedł.~W korytarzu spotkał się ze starym Szają Mendelsohnem,
285 I, III | zwykły chałat, który mu się tłukł po piętach.~Szaja
286 I, III | żałuję, że nie zaopatrzyłem się w bukiet.~- My go mamy,
287 I, III | Ja wychodzę i zaraz zrobi się więcej miejsca - zawołał
288 I, III | Wie pani, panno Mario, ile się taksuje panna Muller? Pięćdziesiąt
289 I, III | rocznie!~Mocna panna! Ja bym się puścił na ten interes -
290 I, III | szepnął Moryc.~- Przysuń się pan bliżej, to coś opowiem -
291 I, III | Borowieckiego. Zasłoniła się wachlarzem i szeptała mu
292 I, III | poszła, ale miałam czas się Jej przyjrzeć, jest zupełnie
293 I, III | ważne rzeczy.~- To załatw się pan z nim w teatrze, musi
294 I, III | nie zna go pani? Ukłonił się i wyszedł, przeprowadzany
295 I, III | Stefanii.~Akt dosyć dawno się już ciągnął, więc przesuwał
296 I, III | ciągnął, więc przesuwał się do swojego miejsca i siadł,
297 I, III | Zukerów, a potem, że wyniósł się z teatru cichaczem Grosglik,
298 I, III | przedstawicielach różnych firm.~- Co się stało? - zapytywano nie
299 I, III | parteru i z lóż przypatrywała się z niepokojem królom i królikom
300 I, III | ruchem i szczerze zdawał się być pochłonięty przedstawieniem.~
301 I, III | wiedzieć o niczym, bo śmiał się na całe gardło z dowcipów
302 I, III | mówionych na scenie, śmiał się tak szczerze, że chwilami
303 I, III | można.~- Zapłaciłem, to się bawię - rzucał jej w odpowiedzi
304 I, III | odpowiedzi i istotnie bawił się zupełnie.~Zuker zniknął,
305 I, III | Prusak, Stojowsky, kręcili się na swoich miejscach coraz
306 I, III | koniec teatru, co chwila ktoś się wysuwał i nie powracał.~
307 I, III | chociaż wszyscy byli pewni, że się coś stało ważnego.~Z wolna
308 I, III | zdenerwowanie udzielało się tym nawet, którzy nie obawiali
309 I, III | nawet, którzy nie obawiali się żadnych złych wieści.~Wszyscy
310 I, III | nic nie odczuwała, bawiła się wciąż wybornie, wybuchała
311 I, III | drugiego piętra i rozpryskiwał się kaskadą dźwięków na parter
312 I, III | udział w zabawie i bawiła się doskonale.~Potworzyły się
313 I, III | się doskonale.~Potworzyły się pewne rafy na tym ruchomym
314 I, III | spokojnie. są tylko ciekawi. Ja się na tym znam.~- Frumkin w
315 I, III | który skądciś dowiedział się tego.~Wszyscy trzej byli
316 I, III | głośno Borowiecki zrywając się z miejsca, aż publiczność
317 I, III | Lichaczew umarł, zapił się z rozpaczy.~- A Frumkin
318 I, III | wszystkie wieści rozlały się po teatrze, wszyscy wiedzieli
319 I, III | innej stronie teatru.~Twarze się podnosiły w górę, oczy błyskały,
320 I, III | dźwięczały w powietrzu, krzesła się podnosiły z trzaskiem, wybiegali
321 I, III | opustoszał.~Borowiecki czuł się także zdenerwowanym tą wieścią,
322 I, III | nie tracicie? - zapytał się Maksa Bauma, który znalazłszy
323 I, III | miejsce wolne, przysiadł się bliżej niego.~- My nie mamy
324 I, III | przecież tym towarem w Łodzi się nie operuje - odpowiedział
325 I, III | będzie mieć robotę.~- Zrobi się cieplej, to prędzej wiosna
326 I, III | węgle takie drogie.~- Pan się śmieje zdrów, bo to pana
327 I, III | Kessier, Muller.~- Tym się nigdy nic nie stanie, co
328 I, III | mają albo nie mają.~Tak się krzyżowały uwagi, zapytania,
329 I, III | pierwszym antrakcie zjawił się u niego.~- Słyszałeś pan?~-
330 I, III | W każdym razie odbije się to na Łodzi porządnie. firmy
331 I, III | szeptał zimno i przyglądał się swoim rękom starannie utrzymanym,
332 I, III | albo zaraz zdechnie, struli się sami. Na jakiś czas będzie
333 I, III | karki, niech kręcą; palą się, niech się palą; oszukują,
334 I, III | niech kręcą; palą się, niech się palą; oszukują, niech oszukują;
335 I, III | niedługo.~Borowiecki patrzył się na niego i słuchał z pewną
336 I, III | zrobić, aby me myślano, że mi się gdzie śpieszy.~- Za kilka
337 I, III | do szlachcica?~- Zdaje mi się, ale nie rozumiem związku...~-
338 I, III | wskroś, że Knoll poruszył się niespokojnie, poprawił szpilkę
339 I, III | myślał, ale na próżno gubił się w domysłach i przypuszczeniach.~
340 I, III | powiedział złośliwie, uśmiechając się.~- I o czym jeszcze mówiliście?~-
341 I, III | rozszerzonymi oczami, oglądając się dokoła, jakby te słowa powiedziano
342 I, III | wachlarz i wyszła.~Ubierała się w milczeniu.~Borowiecki
343 I, III | podał jej rotundę. Pochyliła się nieco w tył, aby ją wziąć
344 I, III | włosami jego ust, odsunął się nieco w tył, jakby sparzony,
345 I, III | szybko w ramiona i wpił się ustami w jej kark, który
346 I, III | ustami w jej kark, który się naprężył i skurczył pod
347 I, III | Krzyknęła cicho i wparła się w niego całą siłą na mgnienie,
348 I, III | całą siłą na mgnienie, aż się zachwiał pod jej ciężarem.~
349 I, III | jej ciężarem.~Wyrwała mu się szybko z objęć.~Była bladą
350 I, III | patrzyła na niego; oparła się jednym ramieniem o ścianę,
351 I, III | wtedy silniej przycisnęła się do ściany i jakiś cień jakby
352 I, III | migotał po jej twarzy i taił się w kątach ust.~- Chodźmy -
353 I, III | kopyta.~Borowiecki czuł się zdenerwowanym do najwyższego
354 I, III | najwyższego stopnia tym, co się stało. Nie miał jeszcze
355 I, III | Pani mi przebaczy to, co się stało? - zaczął wol-no i
356 I, III | odpowiedziała nic, obcisnęła się szczelnie w rotundę, jakby
357 I, III | szaloną chęć rzucenia mu się w ramiona.~- Pani mi przebaczy -
358 I, III | powtórzył ciszej, przysuwając się do niej.~Drżał cały, nie
359 I, III | Lucy! Lucy!~Wstrząsnęła się, puściła rotundę, która
360 I, III | puściła rotundę, która zsuwała się z jej ramion i z jakimś
361 I, III | przejmującym o-krzykiem rzuciła mu się na piersi.~- Kocham cię,
362 I, III | obejmując go namiętnie.~Usta się ich zbiegły w długim, śmiertelnie
363 I, III | dawno, więc teraz, kiedy się już tak stało, nie myślała
364 I, III | prędko, nieprzytomnie. Okryła się w rotundę, to znowu ją opuszczała,
365 I, III | ją opuszczała, odsuwała się od niego, to bez słów, promieniejąca,
366 I, III | obejmowała go, cisnęła się do niego, całowała.~Borowiecki
367 I, III | onieprzytomniały prawie, dał się unieść temperamentowi swojemu
368 I, III | uniesieniu.~Głos jej rwał się i wybuchał burzą, to znowu
369 I, III | wykrzyknęła dziko.~Powóz toczył się wolno po jednej ze strasznie
370 I, III | warstwę błota, rozpryskującą się aż na szyby.~Nikt nie przechodził
371 I, III | spoza których wznosiły się sterty drzewa budulcowego
372 I, III | powóz i słychać było, jak się rzucały na bramy i drapały
373 I, III | z wściekłości, nie mogąc się wydobyć na ulicę.~Nie wiedzieli
374 I, III | Kochasz?~- Pocałuj mnie.~Rwały się im tylko takie słowa z piersi
375 I, III | zaraz herbatę.~Rzuciła mu się na szyję, skoro lokaj oddalił
376 I, III | szyję, skoro lokaj oddalił się, ucałowała go namiętnie
377 I, III | nim i zniknęła.~Rozebrał się wolno, rewolwer przełożył
378 I, III | wszedł w jakieś drzwi, które się przed nim otworzyły, do
379 I, III | złotem i srebrem, bo czuł się strasznie znużonym.~- Ciekawa
380 I, III | scena - myślał i zaczął się rozglądać po pokoju.~Buduar
381 I, III | ale pomimo to rozglądał się ciekawie; dziwaczne, kosztowne
382 I, III | białym dywanie i odcinały się ostrymi plamami jakby farb
383 I, III | pomieszany z różami rozwłóczył się po pokoju.~Na jednej ze
384 I, III | świetle przyćmionym skrzyła się i promieniowała złotymi
385 I, III | szepnął cicho, zginając się przed nim.~Karol uśmiechnął
386 I, III | przed nim.~Karol uśmiechnął się tylko i poszedł do jadalnego.~
387 I, III | kluczem firmy Bucholca, który się używał w razach nadzwyczajnej
388 I, III | znał ten klucz i zdziwił się niepomiernie.~- Co tu robi
389 I, III | Bucholc - Łódź". Więc się już dalej nie krępował,
390 I, III | schował do kieszeni i zerwał się z krzesła, poruszony nadzwyczaj.~-
391 I, III | nie powiedział Knoll, bał się mu zaufać. - Pojechał do
392 I, III | wołał w myśli, zrywając się z krzesła. Oczy mu gorączkowo
393 I, III | gorączkowo świeciły, wszystko się w nim trzęsło ze wzruszenia
394 I, III | interes, i byłby może dał się porwać uniesieniu, ale weszła,
395 I, III | jadalni Lucy i rzuciła mu się prosto na szyję.~- Czekałeś,
396 I, III | Czekałeś, daruj mi, musiałam się przebrać zupełnie.~Ucałowała
397 I, III | miała w teatrze, skrzył się i teraz na odsłoniętej szyi
398 I, III | Wspaniale ręce wysuwały się co chwila z rękawów aż po
399 I, III | herbatę, chciał wynieść się jak najprędzej.~Wiadomość
400 I, III | senny i nie mogąc rzucić się na szyję Karola, przycisnęła
401 I, III | rozmowa nie szła, rwała się co chwila jak stare strzępy,
402 I, III | chwili, gdy cło podnosiło się z 8 kopiejek do 25.~- Może
403 I, III | buduaru - szepnęła cicho, gdy się herbata skończyła,~I tak
404 I, III | który wstał na to, aby się z nią pożegnać, skłonił
405 I, III | poszedł za nią.~Nie mógł się oprzeć jej urokowi.~Skoro
406 I, III | oprzeć jej urokowi.~Skoro się tylko znaleźli sami, porwała
407 I, III | o świecie całym, oddawał się tej miłości z całą zapamiętałością
408 I, III | sobą zupełnie.~Poddawał się huraganowi i z rozkoszą,
409 I, III | ciekawości, pozwolił mu się nieść.~- Kocham cię - wołała
410 I, III | jego.~Wreszcie przypatrując się herbowi, zapytała:~- Co
411 I, III | i obicia nie przedzierał się najmniejszy szmer ze świata,
412 I, III | rubino-szmaragdowym światłem, co się mżyło coraz słabiej, barwami
413 I, III | pokoju, a potem rozlewały się i martwiały w zmroku coraz
414 I, III | w którym tylko świecił się jakoś dziwnie Budda, a nad
415 I, IV | gdy Borowiecki znalazł się na ulicy.~Stangret, nie
416 I, IV | Stangret, nie doczekawszy się, odjechał do stajni. Wiatr
417 I, IV | chodnik.~Borowiecki wzdrygnął się, przejęty tym zimnym, wilgotnym
418 I, IV | fabrycznych, słabo rysujących się na szarym, zmąconym tle
419 I, IV | rozbitą świadomość. Wstrząsał się cały co chwila, bo czuł
420 I, IV | twardszego gruntu, i czuł się pijanym zupełnie, dopiero
421 I, IV | Piotrkowskiej złapał dorożkę i kazał się wieźć co koń wyskoczy do
422 I, IV | twarz z całej siły.~Chłop się potoczył i utkwił twarzą
423 I, IV | Oho, Antka była, bawił się wesoło. Maks! Maks! - zawołał,
424 I, IV | chciał od niego dowiedzieć się, gdzie jest Moryc, porwał
425 I, IV | zirytowany, że go budzą, potoczył się na krzesło, schwycił je
426 I, IV | zielona, nie budź - i położył się najspokojniej na otomanie,
427 I, IV | panie dyrektorze, świeca mi się gdzieś podziała i szukam,
428 I, IV | głosem, na próżno starając się podnieść z podłogi, gdzie
429 I, IV | Borowieckiego zasnął.~podniósł się na kolana i padł z powrotem
430 I, IV | piecem i pytał:~- Gdzieś się upił? Tyle razy ci zapowiadałem,
431 I, IV | ci zapowiadałem, że jak się upijesz, wyrzucę cię do
432 I, IV | bełkotał, na próżno starając się znaleźć równowagę.~- Kto
433 I, IV | Borowiecki widząc, że z pijanym się nie dogada, przyniósł karafkę
434 I, IV | wylał mu na głowę.~Mateusz się kręcił i wyrywał, ale otrzeźwiał
435 I, IV | gotowaliśmy kolację. - I upiłeś się jak świnia ostatnia; któż
436 I, IV | Nikt mnie nie bił.~Pomacał się bezwiednie po twarzy i głowie
437 I, IV | Gadaj natychmiast, gdzieś się upił i kto cię pobił? -
438 I, IV | dyrektor sprawdzi.~Nachylił się i z zamkniętymi oczami,
439 I, IV | pokój.~Borowiecki przebierał się w swoim pokoju i nie słuchał,
440 I, IV | Niemcy me zaś za orzydle. Ja się nie biłem, bo wiem, że pan
441 I, IV | słucham swojego pana, to ja się nie biłem, ale kiej mie
442 I, IV | było fertig, na glanc. Ja się nie biłem, tknąłem ino ździebełko
443 I, IV | gdzie zwykle młodzież łódzka się bawiła, ale nigdzie go nie
444 I, IV | znalazł.~- Gdzie ta małpa się schowała - myślał zirytowany
445 I, IV | wszystkich sił, bo wlókł się strasznie powoli, utykając
446 I, IV | dorożka skakała i kołysała się po bruku pełnym najstraszliwszych
447 I, IV | zapalić papierosa, bo mu się łamał w rękach, zaczął usilnie
448 I, IV | dziwna kobieta - przerzucił się do wspomnień Lucy i utonął
449 I, IV | temperament - szeptał wstrząsając się na przypomnienie.~Od dosyć
450 I, IV | ponieważ Borowiecki trzymał się z daleka, pochłonięty W
451 I, IV | wytwórczej, muszą robić, muszą się cali oddawać tej pracy,
452 I, IV | taką kulę u nogi, kiedy się zakłada fabrykę na kredyt.
453 I, IV | A jednak...~I zastanowił się, szukał w sobie miłości
454 I, V | poszukując Moryca, znajdowała się zaraz za synagogą, w głębi
455 I, V | Kilkadziesiąt osób tłoczyło się dookoła długiego stołu,
456 I, V | krzyczało, gadało głośno, śmiało się i śpiewało, co połączone
457 I, V | zgiełkliwą wrzawę, że ściany się trzęsły i nic usłyszeć nie
458 I, V | ściany lub rozpryskiwały się o piec, niektórym i to nie
459 I, V | laską w stół.~- No, bawią się echt po łódzku - szepnął
460 I, V | łamaną polszczyzną.~Zatoczył się szerokim gestem dookoła,
461 I, V | jeszcze coś mówić, ale nogi mu się zwinęły i upadł na kanapę
462 I, V | jak mówi ten, no, jakże się nazywa, no, ten, co to mówił: "
463 I, V | wołał któryś zwracając się do wysokiego, chudego blondyna,
464 I, V | szepnął Karol przysiadając się do Welta i do Leona Cohna,
465 I, V | mruknął, na próżno usiłując się trzymać prosto.~- Może dyrektor
466 I, V | dyrektor usiądzie. Napijem się, a! wódeczka jest, koniaczek
467 I, V | chodził po sali, w pięść się trzaskał, binokle poprawiał,
468 I, V | przy drugim rogu,~- Pan się nie chwal! Pan jesteś gruba
469 I, V | Bum-Bum, zaśpiewaj majufes, bo się Żydy kłócą.~- Konig, ty
470 I, V | brzuch głowa wlazła. Ja się o ciebie bardzo boję. Panowie,
471 I, V | bardzo boję. Panowie, on się tak pasie, że jemu niedługo
472 I, V | skóra nie wystarczy, on się w nią nie zmieści, ho, ho.~
473 I, V | ogólny, ale Konig nie odezwał się, popijał piwo i wpatrywał
474 I, V | popijał piwo i wpatrywał się w światła nieprzytomnymi
475 I, V | śliczny kawałek zabawy.~- Pan się nie śmiej, to są porządne
476 I, V | Zukerowa i Wolkmanowa.~- To się nie liczy. Jedną mąż trzyma
477 I, V | tym robi? - wołał nanosząc się od śmiechu.~- Feluś, powiedziałeś
478 I, V | dłonie. Doktor nie odezwał się, pił gorącą kawę, którą
479 I, V | wpychał mankiety i zwrócił się do sąsiada obok, który~wciąż
480 I, V | hm- machnął ręką, napił się piwa, zapalił ciągle gasnącego
481 I, V | papierosa i przypatrywał się płonącej zapałce.~- Pytam
482 I, V | płonącej zapałce.~- Pytam się, co mecenas myślisz o kobietach? -
483 I, V | ciekawe rzeczy - zaczął się znowu śmiać.~- Pan to gadaj
484 I, V | Bo pan blagujesz, aż się krochmal sypie - odpowiedział
485 I, V | który zirytowany wyniósł się do bufetu.~- Kuzyn, nie
486 I, V | nie wiedział o tym, tylko się bokiem przekręcił w fotelu,
487 I, V | pocałować wydzierającą mu się kelnerkę.~.- Niech mi pan
488 I, V | pan puści - i szarpnęła się energicznie.~- Co osoba
489 I, V | energicznie.~- Co osoba się rzuca, ja płacę, to ja się
490 I, V | się rzuca, ja płacę, to ja się rzucę, ja jestem Cohn, Leon
491 I, V | wyciągnął pugilares.~- Pan się prędko orientuje - uśmiechnął
492 I, V | prędko orientuje - uśmiechnął się Borowiecki.~- Ja jestem
493 I, V | panu Moryc, ja chciałem się tylko zapewnić. Dziękuję
494 I, V | będę wiedział dopiero, jak się położę, ile zechcą wziąć
495 I, V | pod ramię Moryca, który się chwiał na nogach i nie mógł
496 I, V | śpiewów i krzyków i rozlał się po cichym, ciemnym podwórzu,
497 I, V | przestrzeniach, w nocy.~Świt się już robił nad Łodzią, bo
498 I, V | drzewa.~Dzień zapowiadał się pogodny.~Moryc wdychał całą
499 I, V | nie pamiętam nigdy, abym się tak upił.~Nie mogę sobie
500 I, V | niespodziankę, że zechcesz się upić z radości po raz drugi.~-
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4846 |