1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4846
Tom, Rozdzial
4501 II, XIX | wsłuchany w muzykę uspokoił się nieco.~Potem przyszedł do
4502 II, XIX | chętnie prócz Wilczka, który się wyniósł, bo tego nic i nikt
4503 II, XIX | nienawiść do Grunspana.~Włóczył się po Łodzi dniami całymi,
4504 II, XIX | zawładnięcia fabryką.~Ubrał się pewnego dnia bardzo starannie
4505 II, XIX | pana Adama.~- Stachu! jak się masz, co? Dobrze, żeś przyszedł,~
4506 II, XIX | więc i Anka przysunęła się bliżej i słuchała z uwagą.~-
4507 II, XIX | ludzkiej.~Wilczek uśmiechnął się pobłażliwie i zaczął szeroko
4508 II, XIX | śmiesznym bardzo, bo zbytnio się wszystkim popisywał.~- Anka
4509 II, XIX | popisywał.~- Anka uśmiechnęła się ironicznie, a pan Adam za.
4510 II, XIX | szczerym podziwem:~- Jak się to dziwnie układa na tym
4511 II, XIX | mruknął czerwieniąc się, bo Anka tak dziwnie patrzyła
4512 II, XIX | szybko herbatę i wyniósł się, wściekły na starego i na
4513 II, XIX | nie mógł dobrze pojąć, jak się to teraz dzieje na świecie,
4514 II, XIX | na taką równość nie mógł się zgodzić, więc zakończył:~-
4515 II, XIX | Bóg, ale tymi to, zdaje mi się, że tylko diabeł będzie
4516 II, XIX | że tylko diabeł będzie się cieszył, co, jak ci się
4517 II, XIX | się cieszył, co, jak ci się zdaje, Anka?...~ ~
4518 II, XX | wszystkimi oddziałami.~Czuł się nadzwyczaj zmęczonym i wyczerpanym
4519 II, XX | kłopotami.~Z Lucy widywał się po dwa razy dziennie. Spotkania
4520 II, XX | każda schadzka kończyła się gorzkimi wyrzutami i płaczem.~
4521 II, XX | wyrzutami i płaczem.~Męczyli się oboje strasznie.~Ona kochała
4522 II, XX | podziw Łodzi, a budziła się w niej prosta, ordynarna,
4523 II, XX | małego miasteczka. Robiła się krzykliwą, arogancką i głupią.~
4524 II, XX | spostrzegał te zmiany, ale że czuł się winnym wobec niej, więc
4525 II, XX | wstręt i nienawiść, jaka się w nim rozrastała. i dosyć
4526 II, XX | to dziecko, które miało się narodzić - to jego dziecko,
4527 II, XX | a kończyła rzucaniem mu się w ramiona i namiętnymi wybuchami
4528 II, XX | przeczytał:~"Przyjeżdżaj! Fabryka się pali. Moryc."~Wyskoczył
4529 II, XX | Wyskoczył z łóżka, ubrał się spiesznie i zaczął pić wolno
4530 II, XX | znowu przeczytał.~- Fabryka się pali! - wykrzyknął zdumionym
4531 II, XX | przestraszonym głosem i rzucił się na korytarz, jakby biegnąc
4532 II, XX | istotą tam, przy palącej się fabryce.~Gdy zawiadomili,
4533 II, XX | zrozumiał dobrze, bo wsiadł; gdy się go o coś pytali, również
4534 II, XX | dźwięczało mu w mózgu:~- Fabryka się pali!~Zaraz ze stacji pociąg,
4535 II, XX | stacji pociąg, składający się tylko z wagonu osobowego,
4536 II, XX | brankardu i maszyny, rzucił się jak rumak spięty ostrogami
4537 II, XX | Z jakiejś stacji, gdzie się zatrzymano na chwilę, telegrafował
4538 II, XX | kalejdoskopie, przesuwały się jak cienie, jak wizje i
4539 II, XX | ciemnościach nocy.~Nie zatrzymywali się prawie nigdzie, pociąg jak
4540 II, XX | zwierzę oszalałe rzucał się z krwawymi ślepiami naprzód,
4541 II, XX | majaki rzeczy przesuwających się, w zaśnieżone płaszczyzny,
4542 II, XX | czekała już depesza.~"Pali się!" Przesiadł się do oczekującego
4543 II, XX | depesza.~"Pali się!" Przesiadł się do oczekującego już ekstra-pociągu
4544 II, XX | Pozasłaniał światła i położył się, ale zasnąć nie mógł, bo
4545 II, XX | w nim całym, przewalały się tumany trwogi pełne rozpryśniętych
4546 II, XX | i zapamiętać, rozlewały się niepochwytnie i przepełniały
4547 II, XX | nieustannym drżeniem,~Zerwał się na nogi, światło odsłonił
4548 II, XX | Ale nie skończył, cofnął się z trwo-gą przed uświadomieniem
4549 II, XX | jednej całej myśli, wszystko się w nim zapadało, zalewane
4550 II, XX | wrzaski i huki zapadających się budynków, duszę miał pełną
4551 II, XX | który go tak palił.~Zrywał się z miejsca, chodził po wagonie,
4552 II, XX | chodził po wagonie, rozbijał się o ściany, czuł się jakby
4553 II, XX | rozbijał się o ściany, czuł się jakby pijanym, to leżał
4554 II, XX | wpatrzony w światło tak się jednoczył wewnętrznie z
4555 II, XX | zasypane śniegiem wioski, gnące się pod okiścią śnieżną lasy
4556 II, XX | przed potworem,~"Jeszcze się pali!"~Mówiła trzecia depesza,
4557 II, XX | koniaku, ale nie uspokoił się ani zapomniał.~Jechał znowu
4558 II, XX | Jechał znowu dalej i modlił się prawie do maszyny, byle
4559 II, XX | byle prędzej leciała.~Czuł się chorym i tak zdenerwowanym,
4560 II, XX | zdenerwowanym, że nie mógł się utrzymać na nogach, bolało
4561 II, XX | wszystkich miejscach i zrywał się natychmiast, i znowu biegł
4562 II, XX | bijącym sercem przyglądał się stacjom mijanym w szalonym
4563 II, XX | jakby w drzemkę, z której się budził oblany potem strachu
4564 II, XX | wiedział, gdzie jest i co się z nim dzieje, jak przez
4565 II, XX | zielonawą twarzą i wlókł się senny po śniegach, i zgarniał
4566 II, XX | już światłami budzących się wiosek i obwijał się w masy
4567 II, XX | budzących się wiosek i obwijał się w masy brudnych chmur napływających
4568 II, XX | ze wschodu, a potem okrył się płachtą olbrzymią szarości
4569 II, XX | już zmógł zmęczenie, umył się i zaczął przyprowadzać do
4570 II, XX | rozstrojone nerwy.~Opanował się niejako fizycznie, zmusił
4571 II, XX | który w miarę zbliżania się do Łodzi wzrastał niepomiernie.~
4572 II, XX | sroższy, im bardziej czuł się bezsilnym, im bardziej protestował
4573 II, XX | szybkością i jakby przedzierał się przez te białe strzępy zasypujące
4574 II, XX | biegła zadyszana, rzucała się jak w konwulsjach, charczała
4575 II, XXI | niespokojnym. Ciągle pytał się o Karola i co chwila narzekał
4576 II, XXI | wieczorem ustał, tylko wiatr się wzmógł i bił w okna śniegiem,
4577 II, XXI | drzewami ogródka, i przewalał się z poświstem po werendzie,
4578 II, XXI | i wiatr umilkł, zrobiła się głęboka cisza, w której
4579 II, XXI | spoglądając przez okna.~Czuła się dziwnie zmęczoną, a do tego
4580 II, XXI | zmęczoną, a do tego przyłączyła się jakaś nuda niewypowiedziana
4581 II, XXI | Adamie i niecierpliwiąc się coraz boleśniej wyczekiwaniem
4582 II, XXI | zapachami lekarstw, wydało się jej, że jest skazana na
4583 II, XXI | ta męka oczekiwania nigdy się już nie skończy,~Nawet się
4584 II, XXI | się już nie skończy,~Nawet się już nie buntowała przeciwko
4585 II, XXI | konieczności, poddawała się biernie losom i opadała
4586 II, XXI | coś głośno.~Anka porwała się i wybiegła naprzeciw.~-
4587 II, XXI | wybiegła naprzeciw.~- Pali się! - bełkotał Socha.~- Gdzie?~
4588 II, XXI | usłyszał.~- W fabryce. Zapaliło się w suszarni na trzecim piętrze!...~
4589 II, XXI | płomienie zaczęły ukazywać się na dachach, wprost okien
4590 II, XXI | wprost okien domu.~- Co się tam dzieje, Anka? - zapytał
4591 II, XXI | podobno u Trawińskiego stał się jakiś wypadek - odpowiedziała
4592 II, XXI | bo tu za ciemno...~- Adyć się już pali...~- Prawda...
4593 II, XXI | wrzawa pożaru podnosiła się coraz bardziej, potężniała
4594 II, XXI | bardziej, potężniała i zaczęła się już wdzierać przez okna
4595 II, XXI | napiszę do niego.~Rzuciła się do biurka, odsuwała krzesła,
4596 II, XXI | zauważył!... - tłomaczyła się i wybuchnęła długim, bezprzyczynowym
4597 II, XXI | na fabrykę.~Krzyk wydarł się jej z piersi, krzyk bezwiedny,
4598 II, XXI | ujrzała falę ognia, piętrzącą się nad fabryką coraz wyżej,
4599 II, XXI | coraz straszniej.~- Co ci się stało? - zapytał chory,
4600 II, XXI | Nic... nic... uderzyłam się o drzwi... - szeptała chwytając
4601 II, XXI | szeptała chwytając się za głowę, aby ukryć pomieszanie,
4602 II, XXI | aby ukryć pomieszanie, aby się choćby na chwilę opanować.~
4603 II, XXI | chwilę opanować.~Trzęsła się jak w febrze, wszystko w
4604 II, XXI | odpowiedziała.~- Zdaje mi się, że jakąś muzykę było słychać?~-
4605 II, XXI | resztkami świadomości chwiała się na fali krzyków, trzasków
4606 II, XXI | trzasków i odgłosów, jakie się rwały od płonącej fabryki.~
4607 II, XXI | rozgorączkowane oczy, głos się rwał co chwila, zmieniał
4608 II, XXI | padających murów i walących się sufitów co chwila wstrząsał
4609 II, XXI | że pożar jak burza srożył się nad wszystkimi pawilonami
4610 II, XXI | a jeśli i dom zacznie się palić?...~Jak błyskawice
4611 II, XXI | Chodziła po pokoju, zataczała się prawie, ustawiała hałaśliwie
4612 II, XXI | połamał?... Boże!... tak się bałam wtedy... Jeszcze...
4613 II, XXI | już mówić nie mogła, głos się jej zerwał, stała przez
4614 II, XXI | zmartwiała grozą.~- Tam się coś dzieje - zauważył chory
4615 II, XXI | zauważył chory usiłując się podnieść.~Zbudziła się,
4616 II, XXI | usiłując się podnieść.~Zbudziła się, zapewniała go, że nie,
4617 II, XXI | takim potężnym rytmem, tak się skrzyły i chichotały w szalonym
4618 II, XXI | pozlatywały ze ścian, rozległ się taki huk, jakby pół świata
4619 II, XXI | runęło.~Pan Adam rzucił się do okna, zerwał rolety i
4620 II, XXI | upadł na wznak chwytając się za gardło, drgał konwulsyjnie,
4621 II, XXI | jak duszony.~Anka rzuciła się do niego, wołała na służbę,
4622 II, XXI | o pomoc.~Wkrótce zjawili się ludzie z Wysockim, który
4623 II, XXI | bezprzytomna.~Fabryka paliła się dalej.~Huk, który odkrył
4624 II, XXI | pierwsze piętro i zarył się w dolnej sali zasypany gruzami
4625 II, XXI | budynku, który również zaczął się palić.~Po wybuchu pożar
4626 II, XXI | Borowieckiego rozszerzał się coraz gwałtowniej.~Przez
4627 II, XXI | ogniowej pawilony zapalały się od pawilonów, ogień jak
4628 II, XXI | istota pełzał po murach, darł się po dachach, przesuwał się
4629 II, XXI | się po dachach, przesuwał się krwawymi pręgami nad dziedzińcem,
4630 II, XXI | pręgami nad dziedzińcem, aż się połączył i zwichrzonymi
4631 II, XXI | zwichrzonymi falami przewalał się po fabryce.~Grozę potęgowała
4632 II, XXI | wszystkie strony.~Dachy się zapadały, a wtedy słupy
4633 II, XXI | czarną, wskroś której wiły się z rykiem ogniste węże, goniły
4634 II, XXI | rykiem ogniste węże, goniły się potwory krwawe, wychylały
4635 II, XXI | rozwichrzone łby płomienie. Piętra się waliły, wypalone wnętrza
4636 II, XXI | ognia, mury pękały i sypały się w gruzy.~Ogień tryumfował,
4637 II, XXI | trwogą niewytłumaczoną cofali się, i coraz to zrywał się ze
4638 II, XXI | cofali się, i coraz to zrywał się ze wszystkich piersi okrzyk
4639 II, XXI | jęku maszyn zapadających się razem z salami, w huku murów
4640 II, XXI | ciemności nocy i tarzał się oszalały po budynkach, ryczał,
4641 II, XXI | zaczął padać, ogień wyczerpał się z sił, stały już tylko gołe
4642 II, XXI | czarnych, rozsypujących się ścianach, wielkie kwadraty
4643 II, XXI | na dnie których czołgały się jeszcze resztki ognia i
4644 II, XXI | wśród rumowisk i dymiących się głowni, które zalewano wodą,
4645 II, XXI | coraz zimniej, twarz mu się powlekała surowością, a
4646 II, XXI | przebiegu pożaru.~Nie pytał się o nic i poszedł do kantoru,
4647 II, XXI | Jestem zupełnie chory, boję się o siebie... Co za nieszczęście,
4648 II, XXI | niech jedzie zdrowo, niech się spóźni, a tu ktoś mówi: "
4649 II, XXI | tu ktoś mówi: "Borowiecki się pali..." Przyjechałem, już
4650 II, XXI | opowiadaniem w kółko, nachylił się i szepnął mu bardzo cicho
4651 II, XXI | Powiedziałem.~Odwrócił się do Mateusza, który zapłakany,
4652 II, XXI | pasma swojego życia, obnażał się przed samym sobą, przyglądał
4653 II, XXI | przed samym sobą, przyglądał się nagiej duszy swojej. To
4654 II, XXI | spał bardzo długo; obudził się zupełnie rzeźwy i zdecydowany
4655 II, XXI | zdecydowany do schwytania się za bary z losem, do walki,
4656 II, XXI | zaraz na wstępie uderzył się o pierwszą zaporę.~Moryc
4657 II, XXI | Rozumiem cię, urządziłeś się sprytnie, aby mnie zgubić,
4658 II, XXI | ale czy myślisz, że ci się uda, że ja nie powstanę?~-
4659 II, XXI | krzywdzisz mnie posądzeniami. Ja się cofam, bo nie mogę trzymać
4660 II, XXI | zmuszają do tego wycofania się ze spółki, tłumaczył się
4661 II, XXI | się ze spółki, tłumaczył się gorąco, rzucił mu się w
4662 II, XXI | tłumaczył się gorąco, rzucił mu się w końcu na szyję.~- Karol,
4663 II, XXI | wrzeszczał Moryc.~- Wynoś się, bo cię każę wyrzucić -
4664 II, XXI | Mateusza.~Moryc wyniósł się, a on usiadł do obliczań,
4665 II, XXI | organizmie, znowu będzie się wić długie lata w męce bezsilności,
4666 II, XXI | bezpłodnych o swobodzie, będzie się targać na łańcuchu zależności
4667 II, XXI | pogardą i z nienawiścią.~Dosyć się już najadł dotychczasowego
4668 II, XXI | nad sposobami wydobycia się z tej matni, ani na mgnienie
4669 II, XXI | mgnienie nie myślał o poddaniu się.~Na drugi dzień przyszedł
4670 II, XXI | zapuchnięte od płaczu oczy, ledwie się trzymał na nogach, ale zaraz
4671 II, XXI | plan fabryki, rozgrzewał się powoli, zwyciężał trudności,
4672 II, XXI | Nie mogę. Nie gniewaj się na mnie, nie miej do mnie
4673 II, XXI | włożyłem całą swoją duszę, ja się nią cieszyłem jak dzieckiem,
4674 II, XXI | Bądź zdrów, Maks!~Ucałowali się serdecznie na rozstanie.~
4675 II, XXI | mogła poradzić, Maks zamknął się w kantorze i płakał jak
4676 II, XXI | cały do walki,~Kazał zająć się pogrzebem ojca, a sam poszedł
4677 II, XXI | dzisiaj dopiero, dlatego się spóźniłem. Bardzo się zmartwiłem,
4678 II, XXI | dlatego się spóźniłem. Bardzo się zmartwiłem, mnie żal, bo
4679 II, XXI | ja pana kocham, pan mi się bardzo podoba, no, co?~Karol
4680 II, XXI | ale fabrykant roześmiał się na te dowodzenia.~- Keine
4681 II, XXI | dzisiaj, za parę lat wszystko się odbije. Ja byłem majstrem
4682 II, XXI | fabrykę, mam miliony. Pan się ożeń z moją Madą i bierz
4683 II, XXI | dziewczyna! A nie chce pan się z nią żenić, to i tak pożyczę
4684 II, XXI | Powiedz prędko, bo ja się śpieszę...~- Dobrze! - odpowiedział
4685 II, XXI | przecież myślał, że na tym się skończy.~Muller, uradowany,
4686 II, XXII | domu Trawińskich, dokąd się przeprowadziła.~Teraz czuła
4687 II, XXII | przeprowadziła.~Teraz czuła się już znacznie lepiej, ale
4688 II, XXII | deszczów, błota i zimna.~Czuła się prawie zdrową, ale do równowagi
4689 II, XXII | lub jak obłąkana rzucała się do ucieczki.~Musiał zawsze
4690 II, XXII | drzew kameliowych pokrywało się już białymi i czerwonymi
4691 II, XXII | rozrzewnieniem:~- Wiesz, że mną nikt się tak nie zajmował serdecznie
4692 II, XXII | nie potrzebowała. A że ja się zajmuję tobą,~leży to w
4693 II, XXII | basen, pełen wygrzewających się małych zielonych jaszczurek.~-
4694 II, XXII | tym. Dni znowu powlekły się jednostajnie, tę tylko przynosząc
4695 II, XXII | konkurencję Grunspanowi.~- A cóż się dzieje z ojcem pana Maksa? -
4696 II, XXII | wyłączną własnością. Zamknął się w nich i tam żyje. Zupełny
4697 II, XXII | leczniczego, bo te mury bardzo by się nam przydały, ale nie chce.~-
4698 II, XXII | przyjemnością, wiem nawet, że się wybierał dawno i czekał
4699 II, XXII | jeszcze chwilę, popisywał się, jak mógł, i wyszedł bardzo
4700 II, XXII | Przyszedł do pani, a potem, ja się z nim znać muszę, bo tutaj
4701 II, XXII | A moimi słowami niechaj się pani nie gorszy, idziemy
4702 II, XXII | chęci i woli - uśmiechnął się smutnie i spojrzał na Ninę,
4703 II, XXII | sprawiedliwości, bo nigdy się nie urzeczywistniają i nie
4704 II, XXII | książki. Od niego dowiadywała się różnych szczegółów o Karolu
4705 II, XXII | rozczerwieniony, bo biedak zakochał się na śmierć w Ance i całe
4706 II, XXII | życzliwie. Anka uśmiechała się do niego takim szczerym,
4707 II, XXII | dziwnie słodkie rozlewały się jak szemranie strumienia.~
4708 II, XXII | tylko w półmroku krzyżowały się ich spojrzenia i cofały
4709 II, XXII | echa.~Ance oczy napełniły się łzami, niewysłowiony żal
4710 II, XXII | zabolały jej słowa, tak się poczuł winnym wobec tej
4711 II, XXII | szlachetnego spojrzenia.~Ukłonił się z daleka i szedł.~- Panie
4712 II, XXII | zawołała śpiesznie. Odwrócił się i przystanął.~- Niech mi
4713 II, XXII | nie miał już sił, zląkł się szalonego pragnienia, jakie
4714 II, XXII | jakie w nim pozostało, aby się rzucić przed nią na kolana
4715 II, XXII | wszystkie rany jej duszy się otwarły i ta umierająca
4716 II, XXII | krzyków przyduszonych, sączyła się w ciszę pokoju.~ ~
4717 II, XXIII| jesienią tegoż roku odbył się ślub Borowieckiego z Madą
4718 II, XXIII| świateł, poza którymi tłoczył się tłum.~Kościół literalnie
4719 II, XXIII| twarzach, uśmiechających się do niego, ale nie spostrzegał
4720 II, XXIII| płonąca, zdenerwowana, tuliła się do jego boku.~Nie zwracał
4721 II, XXIII| karety po głowach rojących się tłumów, biegł po dachach,
4722 II, XXIII| biegł po dachach, ślizgał się po kominach buchających
4723 II, XXIII| pocałunków, ale odsunęła się szybko, bo spostrzegła,
4724 II, XXIII| dziedzińca fabrycznego, wznosiła się olbrzymia brama tryumfalna,
4725 II, XXIII| Willkommen."~Za bramą ciągnął się znowu sznur ludzi, przez
4726 II, XXIII| Kurowski potakiwał i uśmiechał się pobłażliwie na objaśnienia,
4727 II, XXIII| kosztu, a potem przysunął się do Meli Grunspan, obecnie
4728 II, XXIII| i niesmacznego szastania się po salonie. Odszedł zdumiony,
4729 II, XXIII| nawet do Welta, z którym się pogodził, byle nie być z
4730 II, XXIII| dotychczasowe stosunki i pchał się siłą pieniędzy i bezczelności
4731 II, XXIII| można! - szepnął, oblizał się jak pies przed pełną miską
4732 II, XXIII| Siedział przy niej Murray i tak się komicznie wdzięczył i takie
4733 II, XXIII| komplementy, że panna śmiała się na cały głos.~Muzyka, usadowiona
4734 II, XXIII| ożywienia zabawy, zaczęły się wysuwać z bufetu, z bocznych
4735 II, XXIII| draperiami nisz i rozpoczęły się tańce.~Karol samotnie przechodził
4736 II, XXIII| wielką ochotę uciec, zamknąć się w mieszkaniu lub jak dawniej
4737 II, XXIII| teść, o ile można, najmniej się ośmieszał; musiał rozmawiać,
4738 II, XXIII| musiał rozmawiać, uśmiechać się, prawić komplementy damom,
4739 II, XXIII| nawet nad służbą, bo nikt się tym zająć nie umiał.~Matka
4740 II, XXIII| zająć nie umiał.~Matka kryła się po kątach, nie śmiejąc chodzić
4741 II, XXIII| widzianych ludzi, przesuwała się jak cień przez salony, nie
4742 II, XXIII| z przyjaciółmi i całował się co chwila z Karolem, w którym
4743 II, XXIII| O północy Borowiecki tak się już czuł zmęczonym że zwrócił
4744 II, XXIII| czuł zmęczonym że zwrócił się do Jaskólskiego, który,
4745 II, XXIII| podanie kolacji, wszyscy się nudzą.~- Nie może być wcześniej,
4746 II, XXIII| mocno pijany, ale trzymał się sztywno, pokręcał wąsów
4747 II, XXIII| wspaniałej jadalni.~Stoły uginały się pod srebrem, kryształami
4748 II, XXIII| były szampańskie, musiał się całować i ściskać z tymi
4749 II, XXIII| skoro tylko mógł, wyrwał się z czułych, kochających szpon
4750 II, XXIII| zielonymi krzewami, zaczęli się wsuwać cichaczem różni ludzie
4751 II, XXIII| fabrykanci i rozpraszali się bardzo dyskretnie po gąszczach.~
4752 II, XXIII| Mateusz zupełnie pijany kłócił się z Mullerową, która dosyć
4753 II, XXIII| nasza uciecha... Ożeniliśmy się, to dojadać ani dopijać
4754 II, XXIII| radę z winem damy... i ja się napiję... i chłopcy się
4755 II, XXIII| się napiję... i chłopcy się napiją... bo nasze wesele...
4756 II, XXIII| Karola, a Mateusz rozsiadł się w fotelu i nieprzytomnym
4757 II, XXIII| stół pięścią:~- Ożeniliśmy się, psze... pana dyrektora...
4758 II, XXIII| miesiące, lata i kładły się w grobie zapomnienia - odchodziły
4759 II, XXIII| istnienia, jak cicho snuje się przędza życia splątana z
4760 II, XXIII| gorączką rozrostu, budowała się z pośpiechem, zdumiewała
4761 II, XXIII| nagromadzeniem sił, wylewających się niepowstrzymanym potokiem
4762 II, XXIII| jeszcze rosły zboża i pasły się krowy - zaczynały wyrastać
4763 II, XXIII| wszystkiemu.~Wszystko pchało się z siłą rozpętanego żywiołu
4764 II, XXIII| których źródła zdawały się wytryskiwać z każdego cala
4765 II, XXIII| Mendelsohn, który znowu się spalił i po pożarze powiększył
4766 II, XXIII| ale równocześnie stawał się coraz filantropijniejszym,
4767 II, XXIII| poważaną.~Muller usunął się zupełnie z Łodzi, oddał
4768 II, XXIII| chorował na szlachcica, miał się żenić z jakąś hrabianką,
4769 II, XXIII| z jakąś hrabianką, pisał się de Meller, do Łodzi przyjeżdżał
4770 II, XXIII| do fabryki nie wtrącał się zupełnie, dzieląc się tylko
4771 II, XXIII| wtrącał się zupełnie, dzieląc się tylko sumiennie jej ogromnymi
4772 II, XXIII| Wstawał o szóstej rano, kładł się o północy, nie wyjeżdżał
4773 II, XXIII| wyjeżdżał nigdzie, nie bawił się, nie używał życia ani milionów,
4774 II, XXIII| upragnione miliony, dotykał się ich codziennie, oddychał
4775 II, XXIII| zupełnie - przeciwnie, czuł się coraz głębiej znużonym,
4776 II, XXIII| fetysza nie śmiejąc zbliżyć się, jeśli ją do tego nie zachęcił,
4777 II, XXIII| usposobiony - a on pozwalał się czcić i uwielbiać, rzucając
4778 II, XXIII| wzrostu jego potęgi, wszyscy się odsuwali i ginęli w szarym
4779 II, XXIII| żyć nie umiał; spotykali się bardzo często, Maks był
4780 II, XXIII| czworoboki murów trzęsły się i huczały pracą.~Borowiecki
4781 II, XXIII| mroczny przez sale, nie witał się z nikim, nie rozmawiał,
4782 II, XXIII| oknach, przez które wlewało się wiosenne słońce; podniósł
4783 II, XXIII| wiosenne słońce; podniósł się windą do suszarni gotowego
4784 II, XXIII| zakończonych lasami, zapatrzył się w jasny, słoneczny dzień
4785 II, XXIII| to wszystko i uśmiechnął się gorzko na wspomnienie przeszłości,
4786 II, XXIII| wiosna szła nad polami, tak się lśniło wszystko, takie radosne
4787 II, XXIII| przenikała wszystko - że chciało się iść, śpiewać, krzyczeć,
4788 II, XXIII| myślał posępnie, wsłuchując się w szum fabryki. Nie znalazł
4789 II, XXIII| pracował tak zawzięcie, aż się wszystko w nim trzęsło,
4790 II, XXIII| maszyn głęboki hymn nasycania się.~Poszedł do kantoru, miał
4791 II, XXIII| drzwiami wyszedł i powlókł się wolno do miasta.~Nie widział
4792 II, XXIII| nieopowiedzianą ironią przyglądał się baronowi Meyerowi, który
4793 II, XXIII| samym mlekiem.~I otaczania się przepychem nie lubił, a
4794 II, XXIII| przepychem nie lubił, a popisywać się przed drugimi nie chciał
4795 II, XXIII| Szedł tak długo, aż znalazł się w helenowskim parku, nie
4796 II, XXIII| miejsc, w których spotykał się kiedyś z Lucy...~- Lucy...
4797 II, XXIII| jakieś dwie panie, usunął się na bok i spojrzał.~- Anka! -
4798 II, XXIII| spojrzał.~- Anka! - wyrwało mu się z piersi i bezwiednie zdjął
4799 II, XXIII| Pocałował ją w rękę i nie mógł się na nią napatrzeć.~Tak, to
4800 II, XXIII| to za gromada? - odezwał się cicho.~- Z mojej ochrony.~-
4801 II, XXIII| wiele zadowolenia, że staram się o pozwolenie na otwarcie
4802 II, XXIII| otwarcie drugiej.~- Zajmowanie się tymi dziećmi daje pani zadowolenie?~-
4803 II, XXIII| jej zadrgał i oczy szybko się przesunęły po jego zżółkłej,
4804 II, XXIII| gwałtowny potok goryczy, jaki mu się wyrwał z serca, bo spostrzegł,
4805 II, XXIII| że po jej twarzy sączą się łzy, a usta drgają z trudem
4806 II, XXIII| taki dziki żal uwiesił mu się ostrymi kłami u serca, że
4807 II, XXIII| i odszedł spiesznie, aby się nie zdradzić z tym, co się
4808 II, XXIII| się nie zdradzić z tym, co się w nim działo.~- Za miasto,
4809 II, XXIII| głębin serca, i przesunęły mu się przez mózg w obrazach tak
4810 II, XXIII| błyskawiczną szybkością rysowały się już i inne obrazy, inne
4811 II, XXIII| pragnienia szczęścia, jakie się w nim nagle ocknęły z siłą
4812 II, XXIII| dziką rozkoszą, tarzając się we własnym bólu, w poznaniu
4813 II, XXIII| stanu i win własnych. Zmógł się wreszcie, pokonał sam siebie,
4814 II, XXIII| żony i syna, tylko zamknął się w swoim gabinecie, odprawił
4815 II, XXIII| naraz, bezwiednie zrywając się z otomany, ta myśl wyłoniła
4816 II, XXIII| otomany, ta myśl wyłoniła mu się z ciemnej pracy mózgu i
4817 II, XXIII| bolesnym światłem.~Rozglądał się po ciemnym pokoju, jakby
4818 II, XXIII| gdzieniegdzie tylko wznosiły się świetliste wyspy fabryk
4819 II, XXIII| myślał znowu skupiając się cały jakby do walki, zwłaszcza
4820 II, XXIII| Nie chciał, uciekał, rwał się, ale w końcu musiał ulec,
4821 II, XXIII| wszystkich głosów, jakie się w nim podnosiły, więc pochylił
4822 II, XXIII| podnosiły, więc pochylił się i z bolesną, okropną ciekawością -
4823 II, XXIII| ciekawością - przyglądał się samemu sobie. Przeglądał
4824 II, XXIII| wrzeciono czasu odwijała się przed nim, że mógł rozpatrywać
4825 II, XXIII| Miasto już spało, przyczaiło się w cieniach i przywarło do
4826 II, XXIII| wyzywająco, ale nie pozbył się tym rozbudzonego sumienia,
4827 II, XXIII| słowa tak dobitnie, jakby się nimi sam policzkował, i
4828 II, XXIII| jakiś, to znowu rozlegał się jęk głęboki, przeciągły,
4829 II, XXIII| zagładę;~to jakiś krzyk zrywał się z głębi pustych ulic, drgał
4830 II, XXIII| drgał chwilę i roztapiał się w milczeniu - to jakieś
4831 II, XXIII| jutrzejszego życia rozlewała się po mieście i była niby marzeniem
4832 II, XXIII| wrzał ruch jakiś, rozlegały się szmery głosów, turkoty,
4833 II, XXIII| wszystkimi ścieżkami, co się wiły wskróś pól zieleniejących
4834 II, XXIII| tysiące westchnień wznosiło się j tysiące rozpalonych spojrzeń
4835 II, XXIII| rozpalonych spojrzeń rzucało się w ciemność z upragnieniem
4836 II, XXIII| ginęły lasy, wycieńczała się ziemia ze swoich skarbów,
4837 II, XXIII| wysychały rzeki, rodzili się ludzie, a on wszystko ssał
4838 II, XXIII| blednąc. Zorze rozsączały się z wolna w zielonawym zmroku,
4839 II, XXIII| wolna drzewami. Stawało się coraz jaśniej, już najbliższe
4840 II, XXIII| fabryki Bauma starego stawały się coraz widoczniejsze, porwane
4841 II, XXIII| zrujnowane kominy wyłaniały się jakby z ziemi i czerniały
4842 II, XXIII| połamanym szkieletem.~Borowiecki się uspokoił, już znalazł drogę
4843 II, XXIII| całą swoją przeszłość, czuł się teraz jakby nowym człowiekiem,
4844 II, XXIII| bardzo blady, postarzał się znacznie przez tę noc jedną,
4845 II, XXIII| głęboka zmarszczka ryła mu się przez czoło, a na twarzy
4846 II, XXIII| obszary nieobjęte, wyłaniające się z mroków nocy.~Ouarville -
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4846 |