1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4846
Tom, Rozdzial
501 I, V | zapalił pod nim gaz.~Moryc się trzeźwił bardzo radykalnie,
502 I, V | zlał głowę zimną wodą, umył się i wypiwszy kilka szklanek
503 I, V | szklanek herbaty poczuł się zupełnie przytomnym.~- No,
504 I, V | Bauma, ale Maks nie odezwał się i obciskał silniej surdut
505 I, V | na pierwsze słowa zerwał się on z krzesła i pochłaniał
506 I, V | mu zupełnie nie chciały się utrzymać, uśmiechał się
507 I, V | się utrzymać, uśmiechał się tak słodko jak do ukochanej,
508 I, V | pięćdziesiąt co najmniej. My się możemy na tej uroczystości
509 I, V | za interes! - I posuwał się do Borowieckiego chcąc go
510 I, V | tym więcej zarobimy.~- Co się to w Łodzi będzie dziać.
511 I, V | moja nagroda. - Uśmiechnął się do siebie, bo przyszła mu
512 I, V | jedno.~- Co takiego?~- Ja się tego, Karol, nie spodziewałem
513 I, V | szczerze. Nie spodziewałem się, żebyś~był zdolny mieć taki
514 I, V | interes w ręku i chciał się dzielić z nami.~- Toś mnie
515 I, V | pojąć, jak można chcieć się dobrowolnie dzielić zyskami.~-
516 I, V | pieniądze, ale dla mnie świat się nie kończy na milionach
517 I, V | bezwzględnością, nie oglądając się na środki.~- Bo każdy jest
518 I, V | filozofią.~- Z czymże ja się potrzebuję liczyć. Właśnie
519 I, V | obszerniej. Dlatego dzielę się z wami, że jesteście~moimi
520 I, V | Liczysz?~- Bo wszystko się oblicza.~- Ileż liczysz
521 I, V | dawną zażyłość?~- Karol, ty się nie śmiej, ale ja ci powiem,
522 I, V | szczerze.~Borowiecki śmiał się serdecznie, zadowolony głęboko
523 I, V | ty, zrobiłby i Baum.~- Ja się boję, Karol, ja się bardzo
524 I, V | Ja się boję, Karol, ja się bardzo boję, że Maks jest
525 I, V | We trzech przecież musimy się naradzić...~- Dlaczego nie
526 I, V | niego, a jak wstanie, jak się wyśpi, to mu się powie!
527 I, V | wstanie, jak się wyśpi, to mu się powie! My w Łodzi stanowimy
528 I, V | znowu biegał, albo pochylał się nad stołem i na ceracie
529 I, V | Tymczasem Baum wstał, wysapał się, wyklął w kil. ku językach,
530 I, V | chcecie? Gadać prędko, bo mi się chce spać.~- Nie pójdziesz
531 I, V | Nie pójdziesz spać, jeno się dowiesz.~- Nie pyskuj.~Karol
532 I, V | natychmiast do Hamburga, kupić co się da surowej bawełny i sprowadzić
533 I, V | A potem sprzedawać, ma się rozumieć, z jak największym
534 I, V | mogę. Dobranoc!~Podniósł się z krzesła, aby iść z powrotem
535 I, V | spać.~- Zaczekajże! Musimy się przecież porozumieć, Wyśpisz
536 I, V | przecież porozumieć, Wyśpisz się jeszcze.~- Niech was diabli
537 I, V | z tymi porozumiewaniami się. Ach, te Polaki! W Rydze
538 I, V | mało co spałem, bo wszyscy się całe noce u mnie porozumiewali...
539 I, V | jechać Moryc tylko, bo on się zna dobrze i to jego specjalność.~-
540 I, V | Łodzi w niedzielę, rozlewała się po mieście i przenikała
541 I, V | pokrywał bruk i dachy i skrzył się jak brylanty w słońcu, co
542 I, V | gęsty i ponury, rozciągały się wprost okien i odcinały
543 I, V | zloto-błękitnego nieba.~- A jak się ten interes nie uda - szepnął
544 I, V | nie uda - szepnął cofając się z okna.~- Ano, to stracimy,
545 I, V | zjada. A ja nie urodziłem się na parobka w cudzym interesie.
546 I, V | wytrzymam u Bucholca.~- Boicie się? - szepnął Moryc.~- To naturalna
547 I, V | To naturalna obawa, gdy się może stracić wszystko.~-
548 I, V | naraz narzeczone i w obu się kochać, a ożenić się z trzecią,
549 I, V | obu się kochać, a ożenić się z trzecią, która będzie
550 I, V | będzie miała pieniądze.~Karol się nie odezwał, bo mu się przypomniała
551 I, V | Karol się nie odezwał, bo mu się przypomniała panna Mada
552 I, V | na pocałunek słońca, co się przedarło wskroś okien domu
553 I, V | drugiej strony stołu.~- Jeśli się boicie ryzyka, to ja wam
554 I, V | zaraz piśmienną umowę, którą się później dla uważnienia urzędowego
555 I, V | aktu spółki, zawierającej się pomiędzy nimi trzema, na
556 I, V | mi wyznaczacie za zajęcie się tym interesem?~- Teraz zwykłe
557 I, V | a później po, rozumiemy się.~- Zaliczcie mi z góry,
558 I, V | okpiłbyś Pana Boga, żeby się tylko dało, a mnie mówisz
559 I, V | ja chcę tylko tego, co mi się należy prawnie. No, niech
560 I, V | No, zgoda, nie kłóćcie się ciągle. Jedziesz kurierem
561 I, V | mówił żartobliwie, całując się z Morycem serdecznie, bo
562 I, V | kłótni i wymyślań lubili się bardzo ze sobą -~- Ciebie
563 I, V | po dwunastej, gdy Karol się obudził.~Słońce świeciło
564 I, V | po niedzielnemu, wsunął się na palcach.~- Jest co? -
565 I, V | nogi na nogę.~- Raz jeszcze się upijesz, to możesz więcej
566 I, V | możesz więcej nie pokazywać się.~- Już tak nie będzie.~Uderzył
567 I, V | tak nie będzie.~Uderzył się w piersi, aż się rozległo.~-
568 I, V | Uderzył się w piersi, aż się rozległo.~- Nie boli cię
569 I, V | pytał ciekawie, ubierając się.~- Żebym ja mógł trochę
570 I, V | nie daruję.~- A rób. co ci się podoba, byle ci tylko lepiej
571 I, V | plamy i siniaki zrobiły mu się pąsowe od wruszenia.~Karol
572 I, V | od wruszenia.~Karol ubrał się i poszedł budzić przyjaciół.~
573 I, V | pojechał.~- No, no, cuda się dzieją.~- A pan Moryc wyszedł
574 I, V | bo głowa mu ciężyła, czuł się niezdrów.~Wstrząsał nim
575 I, V | zdenerwowania. Nie chciało mu się siedzieć, a czuł wstręt
576 I, V | czuł wstręt do poruszenia się z miejsca.~Wypadki dzisiejszej
577 I, V | Moryc i Baum, przewijały mu się przez mózg w poszarpanych
578 I, V | nudę i znużenie.~Zapatrzył się na wysmukły, kryształowy
579 I, V | myślał, ale nie chciało mu się dalej patrzeć.~- Niech będzie
580 I, V | będzie pochwalony. Odwrócił się do wchodzących.~- A, to
581 I, V | oczami list i pytał:~- Wy się nazywacie Socha?~- Tak,
582 I, V | fabryce, o... - zatrzymała się chwilę, spoglądając na męża.~-
583 I, V | nieszczęściu. Spaliliście się, co?~- Juścić że spalili,
584 I, V | trzysta złotych. Używić by się z tego nie używił. Kartofle
585 I, V | Kartofle były swoje, krowę się uchowało, świniak zawżdy
586 I, V | przykład, za rubla, jak się dało. A mnie to paninka
587 I, V | robienia płótna, a to kiej się krowa ocielić miała. Święta
588 I, V | dziesiąty rok - zatrzymała się. aby wytrzeć nos w fartuch
589 I, V | prędzej, bo, widzicie, ja się mam czasu - prosił Borowieoki,
590 I, V | Borowieoki, który chociaż się nudził podczas tego bezładnego
591 I, V | wiedział, że chłopi lubią się przede wszystkim wygadać
592 I, V | i zarabiał, i bez to, co się czasem przedało, a to prosiaka
593 I, V | półkwartek masła i jajków, tośwa się miały niezgorzy. Cała wieś
594 I, V | odzienie zawżdy było jak się patrzy, żeśwa się to nie
595 I, V | było jak się patrzy, żeśwa się to nie bijały, bo panienka
596 I, V | wzrokiem.~- A to bez nią myśwa się spaliły. Bo było tak, że
597 I, V | zawżdy, jak to po somsiedzku się przytrafia, gąsiaki moje,
598 I, V | je tak pies pogryz. Com się wypłakała, to jaże trudno
599 I, V | przylata woźny i pedo:~"Chałupa się wam, Sochowa, pali!" Jezus
600 I, V | łysty poprzetrącał, ruszyć się z miejsca nie mogłam.~-
601 I, V | Bośwa zeszły na dziady, bo się spaliło wszyćko: i chałupa,
602 I, V | im mieszkania i zaopiekuj się nimi.~Mateusz krzywił się
603 I, V | się nimi.~Mateusz krzywił się niechętnie i pogardliwie
604 I, V | matka. Ale kobieta schyliła się do nóg Karolowi i obejmując
605 I, V | tej ostatniej kurze, co się nie spaliła, uzbierała mendel
606 I, V | na zdrowie - i pochylił się także do nóg.~- No, dobrze,
607 I, V | przysyłać kwiaty."~Uśmiechnął się drwiąco, bo kwiaty owe dostał
608 I, V | mam czym również pięknym się odwdzięczyć. Wie pan, te
609 I, V | Kocham." Ale... dziadek się ze mnie śmieje i powiedział,
610 I, V | napisze o tym do pana, więc ja się już sama przyznaję, a pan
611 I, V | już sama przyznaję, a pan się o to przecież nie pogniewa,
612 I, V | niego dopiero dowiedziałem się że mój kochany pan Karol
613 I, V | Trzeba mi kończyć, bo mi się tak oczy kleją i dziadek
614 I, V | Złota, dobra, poświęcająca się dziewczyna, ale... Dlaczego
615 I, V | smutnych brzóz bieliła się w gazonie głównym przed
616 I, V | wyciągniętą i załamującą się pod prostym kątem linią
617 I, V | Herr Borowiecki - odezwała się pierwsza, wyjęła drut i
618 I, V | pogłaskała ją, uśmiechnęła się przy-aźnie do bandy wróbli,
619 I, V | co pod oknami na drzewach się biły, popatrzyła w świat
620 I, V | ornamentowanych, w którym palił się ogień, grzebał w nim ustawicznie
621 I, V | na nogę swoją, zsuwającą się z taburetu. - Ostrożnie!
622 I, V | na łokciach, i zapatrzył się w ogień.~Borowiecki, zaprawiony
623 I, V | pierwszy zacznie.~Rozglądał się po ścianach, wybitych bardzo
624 I, V | prawda, że pan von - zaczął się krzywić jakby do śmiechu.~-
625 I, V | bywać wszędzie, gdzie mi się podoba - podniósł głowę
626 I, V | złością kijem w głownie, że aż się iskry posypały na pokój.~-
627 I, V | mówił Borowiecki podnosząc się z krzesła, zirytowany ostatnimi
628 I, V | zaraz będzie obiad. Tu się nic ma o co obrażać, zresztą
629 I, V | wcale gadać nie można, zaraz się byle słówkiem obrazi, i
630 I, V | taboret z całych sił. - Pan się tak nie patrz na mnie, ja
631 I, V | psy. Borowiecki nic już się nie odzywał, był zirytowany
632 I, V | nadwornego doktora, który się nieco zmieszał takim przyjęciem,
633 I, V | siedział w milczeniu.~- Ty się, Hamer, pilnuj, ja ci płacę
634 I, V | dobra maszyna, a ruszasz się tak powoli - syknął i połknął
635 I, V | wyniośle. Doktór ukłonił się i wyszedł.~- Łagodny człowiek
636 I, V | obwatowane nerwy! - zaśmiał się Borowiecki.~- Ja mu je watuję
637 I, V | dobrze płacę.~- Telefon się pyta, czy jest pan Borowiecki?
638 I, V | Wariatka! - szepnął uśmiechając się ironicznie na stronie.~-
639 I, V | nią ciężko, nie zadowolni się byle czym - myślał powracając
640 I, V | przycięte krótko wąsy, co się nazywało w języku fabrycznym: "
641 I, V | roznoszono.~- A teraz będziemy się bawić! - szepnął skonczywszy
642 I, V | Borowiecki przez dyskrecję się ociąga.~"Jaśnie wielmożny
643 I, V | imię pana prezesa, udaję się do niego z błagalną prośbą
644 I, V | błagalną prośbą o pomoc, udaję się tym śmielej, iż wiem, że
645 I, V | Ha, ha, ha! - śmiał się cicho i tak serdecznie,
646 I, V | kobieta z towarzystwa, muszę się poniżać i nie dla siebie,
647 I, V | go, on pisuje co rok, jak się rata kwietniowa zbliża,
648 I, V | ogień! - zakrzyczał trzęsąc się ze śmiechu i nie chciał
649 I, V | wymyślające najohydniej. Karol się powstrzymał, nie wiedząc,
650 I, V | czytał list zaczynający się od słów: ,,Her-reszcie złodziejów
651 I, V | kartoflarzu" - a kończył się takim frazesem: ,,Jeśli
652 I, V | obrzydło.~- Czytaj pan, napij się pan szaflikiem całym tych
653 I, V | Daj pan, o tym trzeba się przekonać. Schował list
654 I, V | moi ludzie - i uśmiechał się pogardliwie.~- Pan myślisz,
655 I, V | szlachectwo obowiązuje", zmieniła się dzisiaj na: "miliony obowiązują".~-
656 I, V | przyjść do Łodzi, zabrać się do roboty, zrobiłby tak
657 I, V | pogardą na własne nogi i śmiał się długo, rozbawiony niesłychanie.~
658 I, V | mówić i chociaż zaczynało się w nim wszystko trząść z
659 I, V | przekona, a nie chciał mu się narażać.~Bucholc zauważył
660 I, V | fotelu, z nogami, które się prawie przypiekały przy
661 I, V | niby trupa rozkładającego się, w której świeciły krwawo
662 I, V | siwych włosów, odrzynała się jaśniej od ciemnego tła
663 I, V | rzekł poważnie, patrząc mu się w oczy.~- Panie!... Nie
664 I, V | bardzo, daj pan rękę. My się rozumiemy, my możemy dobrze
665 I, V | Borowieckiego i przedstawił się.~- Hamerstein, dr Juliusz
666 I, V | roznosić.~Rozmowa toczyła się po niemiecku.~- Pan nie
667 I, V | odparł dość cierpko, bo mu się niesmaczną wydała ta figura,
668 I, V | wyczyszczony.~Hamerstein poruszył się niecierpliwie, rzucił pogardliwe
669 I, V | tego nie rozumiesz, że jak się jest chorym, a cała głupia
670 I, V | Dotychczas tak, ale jak się zmieni na gorsze, to możesz
671 I, V | tysiące rubli i twarz ci się świeci sadłem jak latarnia.~
672 I, V | Lokaje niby cienie przemykali się bez szelestu, śledząc, co
673 I, V | czym wzrok jego zatrzymywał się.~- Kundel! - mruczał czasami
674 I, V | mruczał czasami Bucholc, gdy się opóźnił lub źle podał.~Bucholcowa
675 I, V | przednimi zębami, uśmiechała się niby maska woskowa bladymi
676 I, V | słowo czy dźwięk rozlegało się echem, prawie huczało w
677 I, V | jadalni, w której mogło się pomieścić dwieście osób,
678 I, V | zmroku, z którego wynurzali się co chwila jak czarne cienie -
679 I, V | lokaje.~Słońce przedarło się z boku okna i rozlało smugę
680 I, V | rozbłysnął elektrycznością.~Obiad się wreszcie skończył na pociechę
681 I, V | pociechę Karola, któremu się już spać zachciało w tej
682 I, V | w fotelu, i nie żegnając się z nim, wyszedł.~Jadalnia
683 I, V | Borowiecki, wydostawszy się na ulicę, na świeże powietrze
684 I, V | ozdób, nagie, czerwieniące się boleśnie nędzną cegłą ścian
685 I, V | przez wiatry, przeglądały się w ulicy, pełnej cuchnącego
686 I, V | okienek z rzadka bielejących się firankami lub ozdobionych
687 I, V | korpusy fabryki rozkładając się po drugiej stronie drogi
688 I, V | okien.~Borowiecki przesuwał się pod domami, po wąskich kładkach
689 I, V | falowało i rozpryskiwało się aż na parterowe okna- i
690 I, V | w oddaleniu czerwieniły się mury fabryk i porozrzucane
691 I, V | uschnięte, żółte, trzęsły się za każdym powiewem i opadały
692 I, V | umierające drzewa, chylące się coraz bardziej, podmywane
693 I, V | przed kilku laty znaleźli się w Łodzi.~Borowiecki był
694 I, V | wycierał ręce, które mu się wciąż pociły, wielką jak
695 I, V | zrobić miliony.~- Toteż się w Łodzi robi gęsto.~- Ba,
696 I, V | ów warszawiak, podniósł się niedbale z kanapki na przywitanie
697 I, V | Murray.~Rozmowa zawiązała się żywo, bo Murray był rano
698 I, V | plajty wypuszczą krew, to się pokaże. W każdym razie Wolkman
699 I, V | W każdym razie Wolkman się chwieje, Grosman, zięć Grunspana,
700 I, V | zięć Grunspana, oblicza się; Fryszman, mówią, że on
701 I, V | wielkim pośpiechem' położył się, bał się, żeby mu czasem
702 I, V | pośpiechem' położył się, bał się, żeby mu czasem nie przeszkodziłi,
703 I, V | warszawskich, przyznaję się szczerze.~- Widzę to, otóż
704 I, V | wie? ha, ha, ha! - zaczął się śmiać na całe gardło.~-
705 I, V | szerokie usta śmiały mu się, gdy pokazywał całe urządzenie
706 I, V | harmonię, w jaką zlewały się barwy.~- Co, ładne, prawda? -
707 I, V | obejmuje senność; usadowił się wygodniej w fotelu, palił,
708 I, V | na którym w dali rysowały się czarne sylwetki kominów
709 I, V | wygolone szczęki i zapatrzył się w dywan, w te blade kwiatki
710 I, V | głos fortepianu przeciskał się do saloniku, i niby słodką
711 I, V | na poręcz fotelu.~Murray się rozmarzał przyszłym szczęściem,
712 I, V | żył tą nadzieją ożenienia się.~Jego miękka, prawie kobieca
713 I, V | kobieca dusza rozpływała się w tysiącznych drobiazgach,
714 I, V | mieszkanie, i z góry cieszył się wrażeniem, jakie to musi
715 I, V | w najlepsze, zrobiło mu się trochę przykro, więc nie
716 I, V | wyjął mu z ręki palącego się papierosa i wyszedł na palcach.~
717 I, V | prześlicznie.~Murray zasłuchał się cały, zapomniał nalewać
718 I, VI | Mateusz Borowieckiemu, i wlókł się raczej, niż szedł, trotuarem.
719 I, VI | widział znajomych, jacy mu się kłaniali. Patrzył na ludzi
720 I, VI | zaciemnionym dymami, rdzawiły się niby potężne pnie sosen.
721 I, VI | bocznych ulic i tłoczyli się na trotuarach tym ciężkim
722 I, VI | która z biernością poddaje się wszelkiemu parciu; robotnice
723 I, VI | dreptały wolno, rozpierając się łokciami w tłumie, ochraniając
724 I, VI | o tysiącach barw chwiały się nad tą szarą, wciąż płynącą
725 I, VI | rynien, z balkonów lała się woda strumieniami na głowy
726 I, VI | stronach ulicy ciągnącej się olbrzymią linią aż do Bałut,
727 I, VI | powyginane, wdzięczące się, pełne amorków na fryzach
728 I, VI | dachach, za którymi wznosiły się w dziedzińcach potężne kominy
729 I, VI | i korpusy fabryk, tuliły się do boku pałacu o ciężkim
730 I, VI | za którą w głębi wznosiły się kolosalne mury fabryki;
731 I, VI | a la Louis XV wdzięczyło się falistymi liniami w obramowaniu
732 I, VI | majestatu. na których złociły się litery ryte w tablicach
733 I, VI | którymi błoto uliczne wlewało się na straszne, podobne do
734 I, VI | przed którymi wygrzewali się na słońcu nędzarze - milionów,
735 I, VI | rubli sztuka - nędzy, która się przewalała ulicami z sinymi
736 I, VI | wszystkie strony, wcisnął się na jakieś miejsce wolne,
737 I, VI | chlebem codziennym, wszyscy się tym łakomie karmili, zazdroszczono
738 I, VI | zamydlenia oczów, a kupować, co się da, na swoje własne conto -
739 I, VI | niestrudzenie, niewiele zważając, co się około niego dzieje.~Wyciągano
740 I, VI | spostrzegł, i zagłębiał się w najniemożliwsze kombinacje.~
741 I, VI | Kogo wziąć na żyro? - to mu się teraz tłukło po mózgu.~-
742 I, VI | zapełniał cukiernię, kręcili się pomiędzy stolikami, z tacami
743 I, VI | pierwszą.~Z cukierni zaczął się wolny odpływ na ulicę, na
744 I, VI | Postanowił iść do niego i jeśli się da, wziąć go na żyro, a
745 I, VI | własnego brata i układał się już parę razy. Z takim nie
746 I, VI | to iść postanowił.~Zaczął się rozglądać po cukierni, po
747 I, VI | pana? - wykrzyknął zrywając się na nogi.~- Jest co?~- Nic
748 I, VI | zdążył.~Rubinroth zaczął się usprawiedliwiać dosyć gorąco.~-
749 I, VI | urzędnikowi z kantoru i odwrócił się od niego plecami.~- Kelner!
750 I, VI | Tłumy robotników rozpłynęły się, zaczęły natomiast zapychać
751 I, VI | napełniała ulice, przepychano się ze śmiechem, tłoczono, spacerowano
752 I, VI | zwykłe witze, z których się sam śmiał najgłośniej.~Bum-Bum
753 I, VI | obu rękami i przypatrywał się kobietom, które, przechodząc
754 I, VI | w pończochach!~- Aj! jak się Salcia dzisiaj wypchała!~-
755 I, VI | zawołał Leon Cohn kłaniając się uniżenie Szai, który rozparty
756 I, VI | Panienko, bo suknia się błoci! - wołał za jakąś
757 I, VI | płynniejsze, trotuary zmieniały się przed każdym prawie domem,
758 I, VI | paskiem betonu, albo szło się wprost po drobniutkim zabłoconym
759 I, VI | ścieki z fabryk i ciągnęły się niby wstęgi brudnożółte,
760 I, VI | tak obfity, że nie mogąc się pomieścić W płytkich rynsztokach,
761 I, VI | który pękał i rozsypywał się przy drzwiach i oknach,
762 I, VI | pomiędzy którymi wciskały się nowe, trzypiętrowe kolosy
763 I, VI | skończonymi domami, które wznosiły się czerwonymi, posępnymi murami,
764 I, VI | przylegające uliczki trzęsły się zwykłym niedzielnym ruchem.~
765 I, VI | szkaradnych bud i kramów, tłoczyło się kilkanaście tysięcy ludzi,
766 I, VI | krzyczało, mówiło, klęło, biło się czasami.~Wrzaskliwy chaos
767 I, VI | Wrzaskliwy chaos przewalał się jak falą z jednej strony
768 I, VI | węże kolorowe trzepotały się na wietrze i uderzały w
769 I, VI | w twarze przeciskających się; blaszanych naczyń błyskających
770 I, VI | stragany i na twarze i wylewało się z Rynku do rynsztoków i
771 I, VI | okalające targ, którymi toczyły się wolno olbrzymie wozy piwowarskie,
772 I, VI | malowane łóżka, komody, które się nie domykały i brązowym
773 I, VI | mahoń; lustra, w których by się nikt nie zobaczył, połyskiwały
774 I, VI | i straganami przepychały się przez tłumy kobiety z koszami
775 I, VI | farbowane pióra chwiały się smutnie na tle ścian domów.~
776 I, VI | fale kupujących i podnosiły się nowe krzyki, nawoływania
777 I, VI | wrzawę piekielną przedzierał się głos harmonii i skrzypiec,
778 I, VI | sczepionych, szamotało się z rykiem i chwiało w różne
779 I, VI | stragany w błoto i gryzło się, i tarzało jak kłąb olbrzymi
780 I, VI | stali pod domami i grzali się. i pokrywało jakby złotawą
781 I, VI | i wszystkie te głosy, co się zrywały spośród bud. wozów,
782 I, VI | krążyły nad Rynkiem, odbijały się o czworokąt domów i płynęły
783 I, VI | robocze.~Moryc przepchał się przez Rynek z obrzydzeniem
784 I, VI | obrzydzeniem i zapuścił się w ulicę Drewnowską, jedną
785 I, VI | pomiędzy którymi tuliły się jeszcze proste chłopskie
786 I, VI | gryzione przez odpływy, jakie się sączyły z farbiarni, gęsto
787 I, VI | porozrzucane bezładnie, kupiły się w grupy, to stały samotnie
788 I, VI | niech Franciszek napije się wódki i niech pamięta -
789 I, VI | dopiero obiedzie.~Przywitał się ze wszystkimi w milczeniu
790 I, VI | wachlarzowata palma.~- Po co się sprzeczać, można wszystko
791 I, VI | puszczał kłęby dymu i kołysał się zawzięcie.~- Gross-familien-Pleitenfest -
792 I, VI | zapytał stary bawiąc się złotym łańcuchem, który
793 I, VI | czarno-oliwkowych oczach.~- Ja się dziwię, Regino, ja się bardzo
794 I, VI | Ja się dziwię, Regino, ja się bardzo dziwię, że jesteś
795 I, VI | prostych rzeczy, na których się opiera nie tylko handel,
796 I, VI | ironiczno-smutny uśmiech przewinął mu się przez wąskie usta.~- On
797 I, VI | aj! aj!~- Ty powinieneś się ułożyć, ty powinieneś zarobić
798 I, VI | Regina ma rację!~- Ty się nie baw w głupie uczciwości,
799 I, VI | niedbale Feluś Fiszbin kołysząc się na fotelu,~- Płacić! płacić!
800 I, VI | sztuka!~- Ależ porozumiejmy się państwo! - krzyczał, aby
801 I, VI | na zięcia, który podparł się łokciami i rzucał porozumiewające
802 I, VI | końca rozpraw, przyglądał się staremu i rozmyślał, czy
803 I, VI | oczekiwania chłodnął. reflektował się i coś jakby pewien wstyd
804 I, VI | po obecnych, zatrzymały się na jasnych spodniach wyciągniętego
805 I, VI | fotelu Fiszbina, zdawały się ważyć ciężar złotej dewizki
806 I, VI | sza, państwo. Napijemy się teraz herbaty - zawołał
807 I, VI | Franciszka.~Przyciszyło się trochę.~Weszła Mela, kiwnęła
808 I, VI | na przywitanie i zajęła się rozlewaniem herbaty.~- Ja
809 I, VI | rozlewaniem herbaty.~- Ja się z tego wszystkiego rozchoruję
810 I, VI | energicznie Grunspan.~- Tyś się ze mną nie witała, Mela -
811 I, VI | Landsberger.~- Kłaniałam się wszystkim, nie widziałeś? --
812 I, VI | Zygmuntowi.~- Wolałbym, żebyś się ze mną osobno przywitała -
813 I, VI | sycylijskich korali, nie odezwała się jednak, rozlewając herbatę
814 I, VI | Nie, przypomniało mi się tylko, co mówiła pani Stefania
815 I, VI | Pogadajmy spokojnie, zawsze się można porozumieć - zaczął
816 I, VI | może jej ojciec powie, żeby się nie wtrącała do interesów,
817 I, VI | nie nudziła, bo może mi się to w końcu sprzykrzyć.~-
818 I, VI | pieniądze; ja go nudzę, ja mu się mogę sprzykrzyć, jaki mi
819 I, VI | wykrzykiwała ze złością.~- Niech się ułoży na piećdziesiąt procent -
820 I, VI | poważnie Landau.~- Na co się układać? Nic nie dać, my
821 I, VI | mu nie odpowiedział, bo się wszyscy dość pośpiesznie
822 I, VI | Mela wyszła z pokoju.~- To się pokaże później, na ile procentów
823 I, VI | później, na ile procentów się ułoży.~- To jest interes
824 I, VI | Regina, nie potrzebujesz się martwić!~- Więc chcecie,
825 I, VI | wstając od stołu.~- Ty musisz się ułożyć, bo inaczej ja wycofuję
826 I, VI | takim hrabią, co ja mam się martwić!~- Cicho, Regina,
827 I, VI | Cicho, Regina, Grosman się ułoży na dwadzieścia pięć
828 I, VI | małe robaczki w głowie, jak się to nazywa, Moryc? - zapytał
829 I, VI | wciąż gadała, że jej wstyd się pokazać na ulicę, ma ich
830 I, VI | nie była zadowoloną, ona się ciągle kłóci ze mną.~- Ja
831 I, VI | ciągle kłóci ze mną.~- Ja się nie mam kłócić! ja się nie
832 I, VI | Ja się nie mam kłócić! ja się nie mam o co kłócić. jak
833 I, VI | zdechłymi końmi, z których się wszyscy śmieją.~- Dobre
834 I, VI | zawołał Feluś znowu kołysząc się w fotelu.~- On zgłupiał
835 I, VI | rodzinie.~Albert odwrócił się do nich plecami i patrzył
836 I, VI | zawrzała na nowo i podnosiła się do maksimum, krzyczeli wszyscy
837 I, VI | wszyscy razem, pochylali się nad stołem, bili w niego
838 I, VI | sobie nawzajem, zrywali się od stołu, siadali znowu
839 I, VI | twarze, usta i wąsy trzęsły się i drgały, porwane tymi cyframi,
840 I, VI | rozczerwieniony, spocony, darł się najgłośniej, wołał, żeby
841 I, VI | najgłośniej, wołał, żeby się porozumieli, i sprawdzał
842 I, VI | wyciągnięty na fotelu, bujał się, palił cygaro i od czasu
843 I, VI | i składała usta.~Ukłonił się jej - przestała jeść, popatrzyła
844 I, VI | znowu podawała Mela.~- Kłócą się jeszcze?~- Sądny dzień się
845 I, VI | się jeszcze?~- Sądny dzień się zrobił.~- Biedny ten Albert.~-
846 I, VI | na niej dobrze zarobi, to się wyleczy.~- Ja nie rozumiem
847 I, VI | ciebie, ani Łodzi. We mnie się wszystko burzy patrząc na
848 I, VI | burzy patrząc na to, co się tutaj dzieje.~- Cóż się
849 I, VI | się tutaj dzieje.~- Cóż się dzieje? dobrze się dzieje,
850 I, VI | Cóż się dzieje? dobrze się dzieje, robią się pieniądze
851 I, VI | dobrze się dzieje, robią się pieniądze i basta.~- Ale
852 I, VI | człowiek, który nie wstydzi się nazywać rzeczy po imieniu.~-
853 I, VI | otworzyła usta i zapatrzyła się martwym wzrokiem w okno,
854 I, VI | wiosennym dniem marcowym, goniły się i biły po ogrodzie.~- O
855 I, VI | ogłosi upadłość i ułoży się z wierzycielami.~- Nie,
856 I, VI | pewna, że zapłaci.~- Założę się z tobą, że będzie się układał.~-
857 I, VI | Założę się z tobą, że będzie się układał.~- A ja bym nie
858 I, VI | niego, Mela, dobralibyście się, nie mielibyście co jeść,
859 I, VI | i zgaduj! - uśmiechnęła się znowu tym bladym, subtelnym
860 I, VI | tak, z pewnością, w nim się wszystkie kobiety łódzkie
861 I, VI | kochają.~- Nie, nie; wydał mi się oschłym, dumnym i karierowiczem,
862 I, VI | Widziałam go raz i wydał mi się parobkiem~przebranym. To
863 I, VI | Bernard Endelman podoba ci się?~- Żydziak! - szepnęła pogardliwie.~-
864 I, VI | niedomyślny. Przecież tyś się wychowywała w Warszawie,
865 I, VI | to jakże mogą podobać ci się Żydzi lub łódzcy ludzie! -
866 I, VI | i wspólnego obełgiwania się na wzniosły, szlachetny
867 I, VI | Łodzi.~Wyszła i ukazała się po chwili już ubrana do
868 I, VI | sferach co ty, tak samo się zapalała do wszystkiego,
869 I, VI | tak samo ze mną kłóciła się o równość, o wolność, o
870 I, VI | o cnotę, o ideały.~- Ja się z tobą nie kłócę o to wszystko -
871 I, VI | jej specjalność.~- Tobie się to podoba?~- Mnie się to
872 I, VI | Tobie się to podoba?~- Mnie się to właśnie podoba, bo jak
873 I, VI | podoba, bo jak miała czas, to się bawiła w poezje, dlaczego
874 I, VI | poezje, dlaczego nie miała się bawić, to dobrze jest widziane
875 I, VI | Mela, ja jestem Żyd, ja się tego nigdy i nigdzie nie
876 I, VI | wypierałem, co za interes się wypierać! Mnie tak samo
877 I, VI | mieszkamy tyle lat, mnie się zdawało, że go znam, że
878 I, VI | bym dał dziesiątkę, jakby się już nie można wykręcić,
879 I, VI | Czy to czasem nie nazywa się duszą - powiedziała wesoło,
880 I, VI | Pójdziemy Średnią, chcę się przejść trochę.~- Najbliżej
881 I, VI | pomimo to nie zaszkodzi się obwarować intercyzą - rzucił
882 I, VI | wynędzniałych dzieci, bawiących się po bramach i trotuarach.
883 I, VI | nieco i dlatego wydała mu się bardzo naiwną, bardzo.~Irytowała
884 I, VI | dobroci, jaka wydzierała się z jej bladej twarzy, ze
885 I, VI | po pewnym czasie.~- Bałem się przerywać milczenie, mogłaś
886 I, VI | mnie dałaś szczutka i sama się pochwaliłaś.~- A chciałam
887 I, VI | kręciła głową i uśmiechała się złośliwie.~- Ale mnie i
888 I, VI | dajesz biednym? - zdziwiła się.~- Pozwoliłem sobie na taką
889 I, VI | fałszywą złotówkę - zaczął się śmiać serdecznie z jej oburzenia.~-
890 I, VI | serdecznie z jej oburzenia.~- Ty się z cynizmu już nie wyleczysz! -
891 I, VI | Łodzi.~- Wstąp, kłaniaj się paniom ode mnie i powiedz
892 I, VI | dobrze, ale za to ty kłaniaj się ode mnie pannie Rózi i powiedz
893 I, VI | Uścisnęli sobie ręce i rozeszli się.~Moryc obejrzał się za nią,
894 I, VI | rozeszli się.~Moryc obejrzał się za nią, gdy już wchodziła
895 I, VI | już przygasało i zsuwało się za miasto, rozkrwawiając
896 I, VI | cichło i przypłaszczało się w mrokach wieczoru; tysiące
897 I, VI | tysiące domów i dachów zlewało się coraz bardziej w jedną szarą,
898 I, VI | ulic, w których zaczynały się palić nieskończone linie
899 I, VI | pni czerwonych wznosiły się nad miastem i zdawały się
900 I, VI | się nad miastem i zdawały się drgać i kołysać na jasnym
901 I, VI | zachodu.~- Wariatka! Ja bym się z nią ożenił! "Grunspan,
902 I, VI | szepnął Moryc uśmiechając się do tego interesu.~ ~
903 I, VII | VII~- Co się stało Morycowi dzisiaj? -
904 I, VII | ciebie powóz, bo nie mogłam się doczekać.~- Odprowadził
905 I, VII | poznam na ulicy, jak mi się będzie kłaniał.~- Nie lubisz
906 I, VII | Są wszyscy i wszyscy się nudzą oczekując na ciebie.~-
907 I, VII | Jest i przysięga, że mył się cały przed samą wizytą.
908 I, VII | przygryzła usta. Ujęły się pod ręce i szły przez szereg
909 I, VII | Co robisz. Róża?~- Nudzę się i udaję przed gośćmi, że
910 I, VII | udaję przed nikim i także się nudzę.~- Okropne życie! -
911 I, VII | westchnieniem. - I dokąd się to ma ciągnąć?~- Ty wiesz
912 I, VII | Ach, co ja bym dała, żebym się mogła zakochać. co ja bym
913 I, VII | powyginane robaki zdawały się pełzać po pokoju.~- Will,
914 I, VII | kostiumie cyklisty, podniósł się z fotelu, rzucił na dywan,
915 I, VII | rzucił na dywan, przekręcił się trzy razy w powietrzu z
916 I, VII | środku pokoju, kłaniając się po cyrkowemu.~- Brawo, Miiller! -
917 I, VII | jesteś nudny! - skarżyła się żałośnie blondynka.~- Nie
918 I, VII | blondynka.~- Nie witasz się ze mną, Mieciek! - szepnęła
919 I, VII | panna Fela właśnie nie da się przekonać.~- Wysocki płaci
920 I, VII | zaraz zapłacę - zaczął się rozpinać i szukać po wszystkich
921 I, VII | Mieciek, nie rozpinaj no się zupełnie, to nie jest zabawne -
922 I, VII | chorego.~- Róża, dlaczego ja się potrzebuję nudzić? - jęknęła
923 I, VII | próżniaku!~- Nie chcę, muszę się przeciągnąć, bo mnie krzyż
924 I, VII | krzyż co ciebie - śmiała się Fela.~- Trzeba go wymasażować.~-
925 I, VII | wielkich oczach zaczęły skrzyć się zielonawe błyski, przygryzła
926 I, VII | takiej pozie - wołał kładąc się wznak na dywanie i z rękami
927 I, VII | całej swej długości, śmiejąc się dźwięcznym, wesołym śmiechem.~-
928 I, VII | szepnęła Toni pochylając się nad jego jasną, młodą, typowo
929 I, VII | leżący na dywanie.~- On się wstydzi! ha, ha, ha! - zerwała
930 I, VII | wstydzi! ha, ha, ha! - zerwała się z kanapki, zaczęła biegać
931 I, VII | przewracała sprzęty, zataczała się na Tonię.~- Fela, co ty
932 I, VII | Fela, co ty wyrabiasz?~- Ja się nudzę. Róża, ja się wściekam
933 I, VII | Ja się nudzę. Róża, ja się wściekam z nudów. Usiadła
934 I, VII | mruknął Bernard, przewrócił się z boku na wznak i patrzył
935 I, VII | skandaliczna.~- Will, umawialiśmy się przecie, zawiązując nasze
936 I, VII | mówiła Toni przysuwając się bliżej z fotelem.~- Mów,
937 I, VII | mąż w nagrodę - rozśmiała się dziwnie.~- A ja bym cię
938 I, VII | jęczała Toni przeciągając się w fotelu z taką siłą, aż
939 I, VII | imitujący kameę, oderwał się jej od stanika.~Czuła się
940 I, VII | się jej od stanika.~Czuła się tak znudzoną bezbrzeżnie,
941 I, VII | do czasu.~Toni zanosiła się szalonym śmiechem. Róża
942 I, VII | piętami o dywan i trzęsła się z radości. Krótkie jej włosy
943 I, VII | Krótkie jej włosy rozplatały się i niby jasną wiechą zakryły
944 I, VII | wreszcie zmęczony zaczął się wypałączonym grzbietem czochrać
945 I, VII | nogi Róży, wreszcie położył się na środku dywanu, wyciągnął
946 I, VII | zdumiony, przypatrywał się po raz pierwszy tej cyrkowej
947 I, VII | zapytała Mela, która najpierw się uspokoiła.~- Ze wszystkich
948 I, VII | odpowiedział twardo i podniósł się oglądając za kapeluszem,
949 I, VII | spojrzeniem.~- Muszę iść, bo muszę się wstydzić tego, że jestem
950 I, VII | papierosy.~- Róża, Mieciek się obraził i chce wyjść, nie
951 I, VII | Mieciek, zostań. Co ci się stało? dlaczego?~- Dlatego,
952 I, VII | że przyjdę - tłumaczył się miękko, usiłując ściągnąć
953 I, VII | dowcipy Mullera, który znowu się położył u nóg Róży. Zapanowała
954 I, VII | żółtawymi plamami odcinały się od czarnego tła ścian i
955 I, VII | tła ścian i mebli, skrzyły się na ozdobach pianina z zielonawego
956 I, VII | wyczute bicie pulsu rozlewały się po pokoju.~Dym, jaki ustawicznie
957 I, VII | puszczał kłębami Bernard, snuł się sinawym, rzadkim obłokiem;
958 I, VII | bengaliną, opadał, czepiał się ścian i darł się w długie
959 I, VII | czepiał się ścian i darł się w długie włókna o plusze,
960 I, VII | czarnej symfonii, czerwieniła się jaskrawo liberia lokaja,
961 I, VII | każde skinienie.~- Róża, ja się nudzę, ja się śmiertelnie
962 I, VII | Róża, ja się nudzę, ja się śmiertelnie nudzę - zajęczała
963 I, VII | zajęczała Toni.~- A ja się bawię wesoło - zaczęła wołać
964 I, VII | nogą cylinder Miecia.~- Ja się bawię najlepiej, bo wcale
965 I, VII | ci dokończę kawał. Uniósł się na łokciu i szeptał, całując
966 I, VII | sinawych powiek zaczęły się skrzyć zielonawe błyski.~-
967 I, VII | błyski.~- Ze strachu zaczął się żegnać - szepnął głośniej
968 I, VII | Nie, ale co to szkodzi się zabezpieczyć. Wysłuchała
969 I, VII | kawału i nie roześmiała się znudzona.~- Wilhelm, ty
970 I, VII | i nudy.~Wilhelm podniósł się i zaczął tańczyć trzecią
971 I, VII | kankana, włosy Feli trzęsły się jak pęk słomy na wichurze,
972 I, VII | herbaty.~Róża przeciągnęła się leniwie i utykając, i kołysząc
973 I, VII | ku drzwiom i zatrzymała się chwilę przy Wysockim, który
974 I, VII | żeby nie mógł otrzepywać się .i wpychać mankietów.~-
975 I, VII | chcę być dekadentką, bo ja się nudzę - wołała Toni.~- To
976 I, VII | bogaczów. Ty, Mela, nudzisz się. Róża się nudzi, Toni się
977 I, VII | Mela, nudzisz się. Róża się nudzi, Toni się nudzi, Fela
978 I, VII | się. Róża się nudzi, Toni się nudzi, Fela się nudzi, no
979 I, VII | nudzi, Toni się nudzi, Fela się nudzi, no i z wami nudzą
980 I, VII | nudzi, no i z wami nudzą się te dwa bałwany, a poza wami
981 I, VII | córek i żon milionerów nudzi się. Wszystko was nudzi, bo
982 I, VII | nic nie obchodzi, chcecie się tylko bawić, a najszaleńsza
983 I, VII | najszaleńsza zabawa kończy się również nudą. Z punktu socjalnego...~-
984 I, VII | odbiegłej od natury, a to się mści na was samych.~- Słuchaj
985 I, VII | na środku pokoju, modlił się półgłosem i pochylał poważnie.~
986 I, VII | różowe brzaski dnia, jakie się barwiły na szarym tle nieba,
987 I, VII | szarym tle nieba, kiwali się ustawicznie śpiewając jakąś
988 I, VII | beznadziejnym, wznosiły się krzykiem ostrym, przejmującym,
989 I, VII | miłości, przez które wiły się akcenty wyraźne tęsknot
990 I, VII | tak kochanej.~Pochylali się coraz rytmiczniej, oczy
991 I, VII | długie siwe brody trzęsły się ze wzruszenia. Porywały
992 I, VII | głosy i te rytmy śpiewów, co się rozlewały z ich piersi na
993 I, VII | był w narożniku, czernił się park zbitą gęstwą świerków,
994 I, VII | pałac od fabryk, i bieliły się w zmroku pomiędzy niskimi
995 I, VII | spojrzenia i zaczepiały się o olbrzymie kontury fabryk,
996 I, VII | średniowiecznych.~Szaja modlił się gorąco, ale nie mógł ani
997 I, VII | murów potężnych, zlewających się coraz bardziej z nocą nadchodzącą;
998 I, VII | milionami gwiazd.~Śpiew ciągnął się do zupełnej nocy.~Śpiewacy
999 I, VII | worki, na których lśniły się wyszyte złotem jakieś hebrajskie
1000 I, VII | siedemdziesiąt pięć kopiejek, tobie się dzisiaj nie chciało, tyś
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4846 |