1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4846
Tom, Rozdzial
2501 II, I | tęsknotą wieczności, rzucał się na oślep w objęcia bezdni,
2502 II, I | siedział na kołyszącej się pod nim gałązce i śpiewał
2503 II, I | rozgniewało, że odwrócił się do ściany, głowę okręcił
2504 II, I | Łodzi będę robić? - snuło się jej uporczywie w myśli,
2505 II, I | wisiały na poręczach, trzepały się nad nim rozgruchaną, hałaśliwą
2506 II, I | wszystkich stron zlatywała się do niego.~- "Miała babuleńka
2507 II, I | komenderował ostro, oganiając się od gołębi kapeluszem, bo
2508 II, I | na wózek. - A ruszaj no się, bestio!~- Adyć się rucham! -
2509 II, I | ruszaj no się, bestio!~- Adyć się rucham! - odpowiadał sennie
2510 II, I | ruszaj no żwawo.~- Adyć się rucham!~- A gruszeczki będą,
2511 II, I | spod skrzydła, otrzepał się, nasłuchiwał chwilę to jednym,
2512 II, I | panu, ale umilkł zaraz, bo się rozlewał w powietrzu świegotliwy,
2513 II, I | a żwawo, bestio.~- Adyć się rucham, jaże mi kulasy stergły.~
2514 II, I | znad których zwłóczyły się resztki mgieł niby poszarpane
2515 II, I | po którym rozpryskiwały się co chwila srebrne łuski
2516 II, I | płowych kiełbików goniących się na mieliznach, na wąskie
2517 II, I | płotkę i nim gromada zdążyła się rozbiec, znikały w gąszczach
2518 II, I | gdzie na miedzach pasły się brodate kozy, a na krzewach
2519 II, I | połamanych płotach wietrzyła się pościel.~Przejechali ogród,
2520 II, I | Przejechali ogród, jaki się rozciągał tuż za murami
2521 II, I | i cicho.~Oknami wdzierał się wiatr i zaglądały zielone
2522 II, I | drzew orzechowych pięło się do słońca i zaglądało do
2523 II, I | chudy, zgarbiony, wlókł się nad ścianą.~Podniósł wybladłe
2524 II, I | otaczających murów, rozjaśniła się jakby uśmiechem.~- Może
2525 II, I | ksiądz Liberał uśmiechnął się i głaszcząc się po twarzy
2526 II, I | uśmiechnął się i głaszcząc się po twarzy gałązką bzu kwitnącego,
2527 II, I | powtórzył mocniej, aż się pan Adam cofnął nieco, a
2528 II, I | nieco, a Waluś przeżegnał się ze strachu.~- Był u mnie
2529 II, I | Widziałem go! Modliłem się na chórze i kiedym schodził
2530 II, I | Zniknął mi na zakręcie, a gdym się już położył, usłyszałem
2531 II, I | usłyszałem pukanie. Podniosłem się i otworzyłem drzwi: stał
2532 II, I | rzucał w powietrze, zapalała się i kula ognista wypływała
2533 II, I | chciał jak najprędzej znaleźć się w domu. Ksiądz Liberat przejmował
2534 II, I | wiązł w gardle, oglądał się za siebie jakby z obawą,
2535 II, I | krzyczał:~- Waluś, a ruszaj no się, bestio!~- Adyć się rucham.~
2536 II, I | ruszaj no się, bestio!~- Adyć się rucham.~Na ganku zastał
2537 II, I | z podziwem przypatrywał się sielankowej scenie.~- Gdzie
2538 II, I | ludzi stroni, a tylko modli się rozciągnięty na podłodze
2539 II, I | tym wszystkim...~Nachylił się do Maksa i coś szeptał,
2540 II, I | stado kacząt, trzepiących się zapamiętale w sadzawce,
2541 II, I | podfruwała na wodę i cofała się z przestrachem.~- Pani codziennie
2542 II, I | Przecież to duża praca!~- Skoro się samo nic nie robi, więc
2543 II, I | kątów podwórza, rzucały się na żer chciwie i napełniały
2544 II, I | hołotę ptasią, kłębiącą się zapamiętale i bijącą się
2545 II, I | się zapamiętale i bijącą się pomiędzy sobą.~Były kurczątka
2546 II, I | hurmem w milczeniu rzucały się na żer i połykały łapczywie,
2547 II, I | w powietrzu, nadziewając się po prostu kaszą; przyszła
2548 II, I | gąsiorem, które kołysały się niezgrabnie, trzęsły obwisłymi
2549 II, I | niespokojnie, ale pierwsze rzuciły się na jęczmień i tratowały
2550 II, I | do gęsi, głośno ciesząc się ze zwycięstwa.~Potem zrobił
2551 II, I | zwycięstwa.~Potem zrobił się przed gankiem pisk i zamęt,
2552 II, I | pisk i zamęt, bo wszystko się pomieszało ze sobą i zaczynało
2553 II, I | pomieszało ze sobą i zaczynało się bić.~Stare gęsi syczały
2554 II, I | stada, gruchały, kręciły się odważnie, kradły ziarna
2555 II, I | niestrudzenie, uwijając się zapamiętale.~Anka bawiła
2556 II, I | zapamiętale.~Anka bawiła się wesoło tą walką, jaka wrzała
2557 II, I | różnicą, że Zosia bawiła się gospodarstwem, karmiła drób
2558 II, I | sprzedać w Łodzi. Mniej się to panu podoba, co?~- Więcej
2559 II, I | natychmiast indory nastroszyły się i zaczęły bulgotać, gęsi
2560 II, I | jastrzębiem, gołębie wzbiły się w górę i jak obłąkane uciekały
2561 II, I | całej gromadzie podniósł się taki krzyk, pisk, rwetes,
2562 II, I | wszystko uciekało, tratowało się, że pan Adam śmiał się na
2563 II, I | tratowało się, że pan Adam śmiał się na całe gardło.~- A co,
2564 II, I | wchodząc na ganek.~- Wyśpisz się w Łodzi.~- W Łodzi mam co
2565 II, I | znudzonym wzrokiem przyglądał się niebieskim dymom, bijącym
2566 II, I | księdza, a wreszcie musi się pan, panie Karolu, rozmówić
2567 II, I | narzekając na gorąco wyniósł się do ogrodu i siedział pod
2568 II, I | całym ogrodzie rozpływał się słodki, duszący zapach bzów.
2569 II, I | śpiewających.~Pan Adam poszedł się przespać, jak zwykle to
2570 II, I | świtaniu; Anka ubierała się do kościoła, a Maks chodził
2571 II, I | wszystkich stron Karola, czasem się zapuszczał na drugą stronę
2572 II, I | szedł w głąb ogrodu, bo mu się wydało, że tam mignęła jasna
2573 II, I | sukienka Anki, a przekonawszy się, że to różowieje jabłoń
2574 II, I | zbóż zielonych, kołyszących się z jednostajnym szmerem,
2575 II, I | biegnącą od dalekiej wsi snuł się długi łańcuch czerwono ubranych
2576 II, I | nasłuchiwał chciwie, czy się też nie odezwie gdzie głos
2577 II, I | mógł zdać sobie sprawy, co się w nim działo.~- Nie wyspałem
2578 II, I | nim działo.~- Nie wyspałem się czy co? - myślał ściskając
2579 II, I | Do diabła ze wsią.~Poczuł się tak raptownie zdenerwowanym,
2580 II, I | wszystkich trybów, czuję się jak kalosz rozdeptany. W
2581 II, I | co robić ze sobą.~- Połóż się na trawie, oddychaj wonią
2582 II, I | szmerów traw, rozkoszuj się śpiewem ptaków, pław się
2583 II, I | się śpiewem ptaków, pław się w słońcu, a w interwałach
2584 II, I | wytoczone na trawniku.~- Pociesz się, pojedziemy, muszę tylko
2585 II, I | wyprawiasz? Wczoraj zachwycałeś się wsią, dzisiaj ziewasz i
2586 II, I | zaś bronisz ich.~- Bo mi się tak podoba! - zawołał rozczerwieniony
2587 II, I | czas jakiś i uspokoiwszy się nieco, obrzucił wzrokiem
2588 II, I | w kolorze.~- I świetnie się pierze - dodała Anka, rozśmieszona
2589 II, I | rozśmieszona jego słowami.~Poczuł się dotkniętym jej śmiechem,
2590 II, I | dotkniętym jej śmiechem, więc się odsunął nieco i patrzył
2591 II, I | poprzywierane, jakby broniły się od kłębów kurzawy.~Na środku
2592 II, I | płóciennymi dachami tuliło się kilkanaście straganów, a
2593 II, I | nie było możebnym dostać się do wnętrza kościoła.~Anka
2594 II, I | prowadzących do zakrystii i modliła się, Maks zaś i Karol poszli
2595 II, I | których cały szereg tulił się pod murami.~Nabożeństwo
2596 II, I | organów, a czasem wznosił się głos organisty, czasem chór
2597 II, I | słaby głos księdza przedarł się po tej ruchomej fali głów,
2598 II, I | ruchomej fali głów, jaka parła się od drzwi, biła o kraty prezbiterium
2599 II, I | kraty prezbiterium i cofała się ze szmerem modłów, westchnień
2600 II, I | piersi, a wszyscy znajdujący się na cmentarzu przyklękali,
2601 II, I | cmentarzu przyklękali, bili się w piersi i powracali znów
2602 II, I | które jak maki jaskrzyły się na piasku i słońcu, siedząc
2603 II, I | Dzień dobry panom! - rozległ się przytłumiony głos z boku.~
2604 II, I | pogardliwą pobłażliwością i bawił się przekręcaniem licznych pierścionków
2605 II, I | zapytał ciszej, pochylając się ku Karolowi.~- Jeszcze nie -
2606 II, I | Stach.~- Pan myślisz, że się tego węgla nie będzie sprawdzać
2607 II, I | u mnie, czy co?~- Wyważy się nawet więcej, bo przecież
2608 II, I | Przyjdź pan jutro do nas, to się rozmówimy.~- W jakiej mniej
2609 II, I | którym szedł ksiądz, wysuwała się z wielkich drzwi i migotała
2610 II, I | rozpalone powietrze i rwał się do białawego nieba, aż chmury
2611 II, I | aż chmury gołębi zrywały się z wieżyc kościoła, ze zrujnowanych
2612 II, I | brzóz szemrały i chwiały się sennie w rozpalonym powietrzu,
2613 II, I | organów.~Upał potęgował się coraz bardziej, słońce lało
2614 II, I | opasywały miasteczko i żółciły się łysinami piasków i wydm
2615 II, I | pan, czy Neuman położył się? - zapytał Maks Stacha.~-
2616 II, I | pańskie pretensje nabył, ma się rozumieć, jeśli tanio i
2617 II, I | i milczał uparcie.~- Ja się tutaj urodziłem, tutaj pasałem
2618 II, I | to mi pochlebia. Pasało się bydlątka, pasało! brało
2619 II, I | bydlątka, pasało! brało się postroneczkiem po plecach,
2620 II, I | postroneczkiem po plecach, kalikowało się ojcu na organach, czyściło
2621 II, I | ojcu na organach, czyściło się ojcom w klasztorze buty,
2622 II, I | klasztorze buty, zamiatało się nie tylko kościół! różnie
2623 II, I | różnie bywało. Nie wstydzę się tego zupełnie, bo i co to
2624 II, I | procent składany.~Maks nic się nie odezwał, a Karol dość
2625 II, I | wszystkich stron i uśmiechał się ironicznie, bo był wyelegantowany
2626 II, I | na palcach, którymi bawił się ustawicznie - nie harmonizowały
2627 II, I | nie odpowiadali, uśmiechał się chwilami patrząc na ich
2628 II, I | nabożeństwie tłumy zaczęły się wylewać z kościoła i przechodzić
2629 II, I | kwadratową figurę, przysunął się bliżej do Karola i dumnie
2630 II, I | Przyszła i Anka, przywitał się z nią uniżenie, a gdy go
2631 II, I | na obiad, rozczerwienił się z radości i głośno, bardzo
2632 II, I | bo wszystkie moje siostry się zjechały. Bardzo mi szczerze
2633 II, I | mi szczerze żal, że muszę się pozbawić takiej przyjemności,
2634 II, I | i wełniakach - kłaniały się im uniżenie, ale przeważająca
2635 II, I | nazywano.~Ani jeden kapelusz się nie uchylił przed Karolem,
2636 II, I | roztrącał tłum, Maks ciekawie się przypatrywał, a Wilczek
2637 II, I | mówił do niektórych:~- Jak się macie? Jak się macie?~Ściskał
2638 II, I | niektórych:~- Jak się macie? Jak się macie?~Ściskał wyciągające
2639 II, I | macie?~Ściskał wyciągające się do niego ręce i zapytywał
2640 II, I | to o zdrowie.~Kłaniali mu się prawie wszyscy i patrzyli
2641 II, I | tym samym miejscu bijał się z nimi lub pasał bydło,
2642 II, I | miasteczko kocha, szczycą się nim - ozwała się Anka.~-
2643 II, I | szczycą się nim - ozwała się Anka.~- Tyle skorzystałem
2644 II, I | całą ścianę i zwieszało się zieloną frędzlą nad oknami,
2645 II, I | spod którego przebijały się przymglone barwy i roztarte
2646 II, I | na samym wstępie.~- Jak się masz, Stachu? A cóż to,
2647 II, I | ani na krok nie ruszałem się z domu - tłumaczył się Wilczek
2648 II, I | ruszałem się z domu - tłumaczył się Wilczek całując księdza
2649 II, I | to już umyślnie nauczę się jakiej pięknej mszy i wtedy
2650 II, I | pozwolę próżnować - śmiał się ksiądz krzątając po pokoju
2651 II, I | było tego dosyć - śmiał się Stach.~- Przesadzasz, dobrodzieju
2652 II, I | ich znacznie mniej, niż mi się należało.~- A widzisz! Sprawiedliwy
2653 II, I | Jasiek! gdzież ten smyk się podział.~A nie mogąc się
2654 II, I | się podział.~A nie mogąc się go doczekać, sam przynosił
2655 II, I | istotnie wiśniak mienił się czysto rubinowym fioletem.~-
2656 II, I | mówię wam, że rozpływa się w ustach. No, jedzcież,
2657 II, I | cicho. Widzisz ją, będzie się tu rządzić jak szara gęś.
2658 II, I | równocześnie sutannę, która mu się odpinała ustawicznie.~-
2659 II, I | na zakończenie napijemy się winka, no, napijemy się,
2660 II, I | się winka, no, napijemy się, i basta. Patrz no, dziewczyno,
2661 II, I | taki niemrawy, ruszajże się, chłopcze.~- Ale ksiądz
2662 II, I | zapasy, że nie powstydziłaby się ich i najlepsza gospodyni.~-
2663 II, I | dziewczyno, nie wstydź się. Nic nie miałem, mój dobrodzieju
2664 II, I | niech Stach powie, żyło się czasem na bórg, ale jak
2665 II, I | wyterkotała wszystko, bo któż się oprze niewiastce! Ho, ho,
2666 II, I | kościół nie powstydziłby się, a to wszystko ona własnymi
2667 II, I | dzieciątko kochane!~Rozczulił się, objął ją za głowę i pocałował
2668 II, I | Zaraz poszła.~Wilczek także się pożegnał i poleciał do domu,
2669 II, I | ostro, panie Karolu. Muszę się przecież ująć za moim wychowankiem.
2670 II, I | dziecka. Twarda sztuka, nie da się zjeść w kaszy, dobrodzieju
2671 II, I | taka przekorna. Wyśmiewał się kiedyś jeszcze w dzieciństwie
2672 II, I | przeproszeniem ani rusz. Później się dowiedziałem, że chłopak
2673 II, I | obiad, bo panna Anna musi się niecierpliwić.~- Chodźmy.
2674 II, I | jelonki, gonię i gonię, ażem się zakasał - wołał ksiądz pędząc
2675 II, I | szepnął ksiądz. - Jak się masz, dobrodzieju mój kochany! -
2676 II, I | wieczna przekora.~Ucałowali się i w największej zgodzie
2677 II, I | do obiadu, który ciągnął się w milczeniu, bo Anka posmutniała
2678 II, I | uparcie, Maks przyglądał się obojgu, pan Adam nawet mówił
2679 II, I | O, Anka uciekła, wstydzi się, a rada by, żeby to jak
2680 II, I | dobrodzieju kochany, panny się takich rzeczy tyle wstydzą
2681 II, I | Socha i koniecznie chce się z panem widzieć.~- Socha?
2682 II, I | szepnęła wysuwając mu się z objęć i weszła na ganek,
2683 II, I | pokrywała szczęki i łączyła się przy uszach z krótko obciętymi
2684 II, I | poczciwe oczy. Pochylił się również po dawnemu do kolan
2685 II, I | fabrykant.~- I... ściarachał się ino człowiek między ciarachami,
2686 II, I | do kuni, to dopraszałbym się łaski pańskiej, bo mi do
2687 II, I | bydląt ckno.~- Z kuniami się zna, co i wielmożna paninka
2688 II, I | bez tyle roków człowiek się wzwyczaił do kunisków, to
2689 II, I | Niechta i paninka wstawi się za bidnymi - szeptała przez
2690 II, I | przyjdźcie na święty Jan, to się rozmówimy. Przyjmę was do
2691 II, I | z uniesieniem.~- Jak oni się zmienili! - szepnęła Anka
2692 II, I | szepnęła Anka przyglądając się Sochowej, bo kobieta zrzuciła
2693 II, I | nieforemny korpus zdawał się przelewać, mosiężna broszka
2694 II, I | nie ocalić resztę?~- Bić się do ostatniego tchu, do ostatniego
2695 II, I | my? - krzyczał unosząc się w fotelu i twarz mu się
2696 II, I | się w fotelu i twarz mu się rozpaliła strasznym oburzeniem,
2697 II, I | zęby szczękały i gdy nieco się uspokoił, tak drżał cały,
2698 II, I | nie mógł pić kawy, bo mu się ręce trzęsły i kawa chlapała
2699 II, I | wyszedł z Maksem pakować się do wyjazdu, a oni kłócili
2700 II, I | do wyjazdu, a oni kłócili się dalej z całą pasją zawziętości.~
2701 II, I | uderzał pięścią w stół, zrywał się z krzesła, szukał czapki,
2702 II, I | siadał znowu, ale ksiądz się nie dał, mówił coraz ciszej
2703 II, I | podłogę, był to znak, że się zapalał.~Przerwał im rozprawy
2704 II, I | kącie, zatarł ręce i witał się poważnie ze wszystkimi.~-
2705 II, I | ze wszystkimi.~- Spóźnił się pan na obiad, to chociaż
2706 II, I | obiad, to chociaż kawy pan się napije z nami.~- Dziękuję
2707 II, I | Dziękuję dziedzicowi. Jadło się już obiad, ale co~kawy,
2708 II, I | już obiad, ale co~kawy, to się napić nie zawadzi.~Usiadł
2709 II, I | surduta, a potem dopiero jął się chłodzić fularową chustką.~-
2710 II, I | rzetelny, ale burza będzie, bo się bydło gzi na pastwiskach.
2711 II, I | złamany.~- Widzę, że pan się zna na kawie.~- I... przecież
2712 II, I | na kawie.~- I... przecież się cięgiem chlapie to paskudztwo!
2713 II, I | popijał wolno, rozglądając się równocześnie po obecnych.~-
2714 II, I | nazwisko, nie domyślałem się, że to pan.~- Bo to jest
2715 II, I | tłumaczył uśmiechając się chytrze. - Ludzie są głupie,
2716 II, I | przezwisko. Powiadają, że jak się zwał, tak się zwał, aby
2717 II, I | Powiadają, że jak się zwał, tak się zwał, aby się dobrze miał,
2718 II, I | zwał, tak się zwał, aby się dobrze miał, ale to nieprawda.
2719 II, I | miał, ale to nieprawda. Jak się w Łodzi nazywałem po staremu,
2720 II, I | chodź no tutaj!" - a jak się przezwałem po szlachecku,
2721 II, I | Karczmarek - wołał Karol śmiejąc się.~- Prawdę mówię, bo przecież
2722 II, I | dobrze?~- Nietęgo. Ale mi się widzi, że niedługo to zrobi
2723 II, I | widzi, że niedługo to zrobi się taki rwetes w Łodzi z budowaniem,
2724 II, I | Ja już widziałem, że ony się coś kręcą po mieście, oglądają
2725 II, I | cegielni. Zobaczy pan, że zrobi się ruch. Dziesięć lat temu
2726 II, I | Łodzi cicho, to i wół jak się napracuje, to leży potem
2727 II, I | potem tak ciągnie, jaże się zatyka.~- Dawno pan prowadzi
2728 II, I | Głupi wtedy byłem, przyznaję się, bo dlaczego miałem być
2729 II, I | na robotę, furmanili - ja się nie ruszałem. Łódź była
2730 II, I | cztery wiorsty, potem zrobiło się ino trzy, a teraz nie ma
2731 II, I | myślałem: sprzedam i wyniosę się dalej. Bałem się ino trochę
2732 II, I | wyniosę się dalej. Bałem się ino trochę i jeszcze czekałem.
2733 II, I | Jak to zobaczyłem, to mi się tak rozwidniło, jakby mi
2734 II, I | nawoziły od wieków i psy się na niej schodziły po sąsiedzku
2735 II, I | drogo chcą płacić. Poszedłem się poradzić do adwokata, co
2736 II, I | jakoś tam idzie.~- A cóż się stało z góreczką? - zapytała
2737 II, I | szkołach nie był, do handlu też się nie zda ani na fabrykanta,
2738 II, I | zaraz jechać, ale niech się pan z ojcem umówi o wszystko,
2739 II, I | umówi o wszystko, zgódźcie się na cenę i przyjedzie pan
2740 II, I | zostawał w tyle, bo wózek się opierał na wybojach i kretowiskach,
2741 II, I | co całą chmarą kłębiły się nad głowami idących, a czasem
2742 II, I | żółtymi ognichami, wyrwał się skowronek, bił prosto ku
2743 II, I | więcej. Wie ksiądz, że on się nauczył czytać i pisać dopiero
2744 II, I | chamowi majątek, we łbie mu się przewróci i będzie myślał,
2745 II, I | fajkę Maks, który do nich się przyłączył i słuchał nie
2746 II, I | milczeniu.~Ksiądz sprzeczał się z Zajączkowskim, a pan Adam
2747 II, I | a pan Adam śpiewał, aż się rozlegało po polach:~Hej
2748 II, I | co rozkołysane kłaniały się jej do nóg i obrzucały rosą.~-
2749 II, I | obrzucały rosą.~- Proszę się spytać Maksa, czy ja dla
2750 II, I | będziemy już razem; boi się tego moje złote dziecko,
2751 II, I | tobą, z panem - poprawiła się rumieniąc i uśmiechała się
2752 II, I | się rumieniąc i uśmiechała się tak słodko że miał ją ochotę
2753 II, I | kołysany wiatrem, marszczyło się w płowe koliska, w czarniawe
2754 II, I | czarniawe gurby, kładło się nad ziemią, powstawało,
2755 II, I | tył do ugorów, odbijało się o nie i znowu z chrzęstem
2756 II, I | uderzało w dróżkę, jakby chcąc się przelać przez tę tamę i
2757 II, I | łuszczek.~- Waluś, ruszaj się, bestio! - zakrzyknął pan
2758 II, I | dochodzili już do szosy.~- Ady ć się rucham, jaże mi mokro.~-
2759 II, I | czerwone, ogromne zsuwało się nad lasy po perłowych przestrzeniach
2760 II, I | leżących niżej w łąkach paliły się jak tarcze miedziane mocno
2761 II, I | linia rzeczki, ciągnącej się przez łąki ku wschodowi,
2762 II, I | łąki ku wschodowi, odcinała się od traw jak sina jedwabna
2763 II, I | nie mamy czasu przyglądać się dłużej.~- Prawda. No, jedźcie
2764 II, I | mnie to cieszy, bo przyznam się szczerze. że milszego towarzystwa
2765 II, I | Karol ze śmiechem, żegnając się ze wszystkimi.~Maks zamilkł,
2766 II, I | Maks długo przypatrywał się jasnym konturom Anki i gdy
2767 II, I | otrzeźwić. Nie lubię, jak się upijają moim winem, i do
2768 II, II | Stach Wilczek przeciągnął się ociężale i poszedł wyjrzeć
2769 II, II | okienkami, do których cisnęli się interesanci.~Przyglądał
2770 II, II | interesanci.~Przyglądał się bezmyślnie olbrzymim rusztowaniom
2771 II, II | rusztowaniom budującego się domu naprzeciwko, to gęstej
2772 II, II | swojego stolika ślizgając się oczami po kilkunastu głowach
2773 II, II | na środku kantoru obracał się na wszystkie strony.~- Na
2774 II, II | kasa! - zawołał wychylając się przez okienko.~- Graliśmy
2775 II, II | Więc cóż? operę? - pytał się ironicznie Stach.~- Nie,
2776 II, II | dodał po chwili, oparł się o stół i zasłuchany w siebie
2777 II, II | głowach kolegów, czerniejących się w otworach okienek.~Wilczek
2778 II, II | bo pito herbatę, gotującą się w rogu kantoru nad gazem.~-
2779 II, II | stary przyjechał! - rozległ się ostrzegający głos.~Umilkli
2780 II, II | w dobrym humorze, śmieje się - szepnął Stach do sąsiedniego
2781 II, II | zaklął ktoś za kratą.~Zaczęli się śmiać dyskretnie z tego "
2782 II, II | wszystkich okienek wychyliły się kłaniające z pokorą głowy
2783 II, II | kruczoczarne bokobrody odezwał się:~- Wiecie, panowie, straszny
2784 II, II | panowie, straszny wypadek się zrobił. - Broń Boże, nie
2785 II, II | panu prezesowi? - ozwał się jakiś głos lękliwy.~- Co
2786 II, II | jakiś głos lękliwy.~- Co się stało?! - zawołali wszyscy
2787 II, II | udając zaniepokojenie.~- Co się stało? Stało się wielkie
2788 II, II | zaniepokojenie.~- Co się stało? Stało się wielkie nieszczęście, bardzo
2789 II, II | przepierzenia.~- Spalił się kto niezaasekurowany?~-
2790 II, II | rzekł z powagą.~- Ale co się stało, panie prezesie? bo
2791 II, II | panie prezesie? bo mnie się już słabo robi - błagał
2792 II, II | zębów... Ha, ha, ha! - śmiał się serdecznie.~- Co za witz,
2793 II, II | witz! - wołali, zanosząc się od śmiechu, chociaż słyszeli
2794 II, II | kobiet i mężczyzn tłoczących się do jednych z drzwi z wielkimi
2795 II, II | zadzwonił.~Natychmiast zjawił się prokurent firmy z teką pełną
2796 II, II | Szteiman?~- Prawie nic. Palił się w nocy A. Weber.~- Znane.
2797 II, II | wiem nic więcej - tłumaczył się pokornie.~- Mało pan wiesz -
2798 II, II | elektryczny dwa razy. Zjawił się drugi urzędnik, główny inkasent.~-
2799 II, II | Pinkus Meyersohn chwiać się zaczyna.~- Jemu się chce
2800 II, II | chwiać się zaczyna.~- Jemu się chce położyć na dwadzieścia
2801 II, II | szepnął ze śmiechem:~- Niech się kładzie zdrów, nam to nie
2802 II, II | od pół roku czułem, że on się męczy że on ma ochotę usiąść.~-
2803 II, II | zawsze mówię, że lepiej się raz dobrze wyczesać niż
2804 II, II | Ha, ha, ha! - roześmiał się wesoło, tak mu się podobał
2805 II, II | roześmiał się wesoło, tak mu się podobał własny koncept.~-
2806 II, II | Cóż więcej?~- Nic, mnie się tylko zdaje, że pan prezes
2807 II, II | policzki i długo przyglądał się językowi.~- Niewyraźny,
2808 II, II | językowi.~- Niewyraźny, muszę się poradzić doktora - myślał
2809 II, II | Blumenfeld przypatrując się olbrzymim, sinawym uszom
2810 II, II | będzie tylko patrzeć, żeby się nie omyliła. Co pan bierzesz
2811 II, II | Mniejsza z tym, zgodzimy się, bo jak Bóg Kubie, tak Kuba
2812 II, II | Pijam, nawet zaraz się napiję. Antoni, daj mi herbaty -
2813 II, II | dobra, no bo teraz to oni się wstydzą pić herbatę, ich
2814 II, II | roboty.~- Robota nie gęś, ona się nie wytopi. Siądź pan, ja
2815 II, II | przepraszam - szeptał uniżając się w pokorze i onieśmieleniu.~-
2816 II, II | procent na kary. Teraz ja się pana zapytam, co może komu
2817 II, II | Ja panu zaraz powiem, co się z nich zrobi. Pan swoje
2818 II, II | sobie nowy garnitur, żeby się spodobać weberkom. Blumenfeld
2819 II, II | obiwatel! - zawołał uderzając się w piersi.~Szteiman uśmiechnął
2820 II, II | piersi.~Szteiman uśmiechnął się ironicznie. Bankier spostrzegł
2821 II, II | obwódkach i długo patrzył, aż się bankier poruszył niespokojnie,
2822 II, II | likwidacji, że oni mogą jeszcze się podnieść i zapłacą sto za
2823 II, II | szepnął smutnie i cofnął się do wyjścia.~- Zabierzże
2824 II, II | i wyszedł.~Bankier wziął się do roboty i przede wszystkim
2825 II, II | jako wypłaconą.~Uśmiechał się po tej operacji długo i
2826 II, II | gładził faworyty.~Wsunął się wkrótce do gabinetu bardzo
2827 II, II | przyciętą, z włosami kręcącymi się jak wełna i przedzielonymi
2828 II, II | niedbale na otomanie.~- Jak się masz, stary? - mruknął zapalając
2829 II, II | zapalając papierosa.~- Ja się mam dobrze, ale ty mnie,
2830 II, II | tym tygodniu potrzebuje się spalić Goldberg - szepnął
2831 II, II | głupi jesteś, Bronek, ty się nie śmiej, kiedy ja tracę
2832 II, II | Akurat mu tyle potrzeba, żeby się ożenić, ha, ha, ha!~Zaczął
2833 II, II | ożenić, ha, ha, ha!~Zaczął się śmiać i spacerując po gabinecie
2834 II, II | ironicznie:~- Bronek, ty się patrzysz na kasę, jakby
2835 II, II | Ja ci daję słowo, że ty się z nią nie ożenisz, ty ją
2836 II, II | pocałujesz, ha, ha, ha!~Roześmiał się serdecznie z miny Kleina,
2837 II, II | Wiedziałem już o tym. Muszę się z Weltem rozmówić. Panie
2838 II, II | zjemy Borowieckiego, nim się ugotuje!~- Ja ci mówię,
2839 II, II | zestraszony, że bankier zerwał się z krzesła.~- Panie prezesie,
2840 II, II | mnie do tego - tłumaczył się nieśmiało.~- Pan go wysłałeś -
2841 II, II | błagalnymi spojrzeniami włóczył się u nóg bankiera.~- Pan odpowiadasz
2842 II, II | zawołał groźnie, odwrócił się do niego plecami i dopijał
2843 II, II | bankiera i w smugę dymu, jaki się wznosił z cygara, leżącego
2844 II, II | ja taki głupi, podzielił się z Tuszyńskim, stare kawały.~-
2845 II, II | jeżeli pieniądze nie znajdą się zaraz, to ja go wsadzę do
2846 II, II | kantorze.~Moryc przywitał się, przejrzał twarz bankiera
2847 II, II | telefonował po mnie, a ja również się tutaj wybierałem.~- Interes,
2848 II, II | wielkiej partii wełny, zwrócili się do mnie o to. Ja wełnę mam,
2849 II, II | wesoło bankier, odsunął się nieco od biurka, zapalił
2850 II, II | cygaro i długo przypatrywał się Weltowi, który gryzł gałkę
2851 II, II | dodał ciszej i uśmiechał się dyskretnie. - Borowiecki
2852 II, II | człowiek, ale...~Zawahał się, uśmiechnął ironicznie i
2853 II, II | przeszkadza, a przy tym ożeni się niedługo, bo ma już narzeczoną.~-
2854 II, II | piorunujące wrażenie, uspokoił się jednak szybko, pogładził
2855 II, II | nie mogę, a przy tym ja się muszę liczyć ze wszystkim...
2856 II, II | wszystkim... ja nie mogę się narażać... na straty...
2857 II, II | przykrości... - tłumaczył się niejasno, urywał, kręcił,
2858 II, II | uboczny na Grosglika, pytać się nie chciał, aby mu nie dać
2859 II, II | to byłoby mądre, ale jemu się chce reformować przemysł
2860 II, II | zarabiam. Nie chciał, jemu się chce fabryki, jemu się chce "
2861 II, II | jemu się chce fabryki, jemu się chce "uszlachetniać produkcję",
2862 II, II | uszlachetniać produkcję", jemu się chce psuć interesy Szai,
2863 II, II | Moryc ironicznie.~- Pan się nie śmiej, ale ja bardzo
2864 II, II | idzie, idzie o to, że jak się jednemu Polakowi uda, to
2865 II, II | majstrów i robotników! On się bawi w filantropię, za którą
2866 II, II | że na wszystko zgodzić się musiała! Jak Kessier będzie
2867 II, II | produkcję", ha, ha, ha! mnie się bardzo chce śmiać. Jak Borowieckiemu
2868 II, II | będzie ich!~Moryc zaczął się śmiać z przerażenia bankiera. -
2869 II, II | poprawiając binokli.~- Z tym się nie ma co liczyć, ich i
2870 II, II | wielki szyk po świecie! Im się zachciało fabryk i "uszlachetniania
2871 II, II | uszlachetniania produkcji", im się zdaje, że to angielski koń,
2872 II, II | siedzieć na wsi i bawić się, to by z pewnością nie było
2873 II, II | specjaliści, ale po co im się brać do~nie swoich rzeczy,
2874 II, II | zjeść dobrą kolację i wyspać się pod pierzyną! Co pan zrobisz?~-
2875 II, II | inny, nie Borowiecki, to by się jego przydeptało nieznacznie
2876 II, II | pan powiedzieć, że mnie się nie spieszy ze sprzedaniem
2877 II, II | przystępując do niego.~- Jak się masz i do widzenia, bo czasu
2878 II, II | to dwie wariatki. Rózie się nie chciało pisać do Szai,
2879 II, II | dwieście wierszy!~- Muszą się tam dobrze bawić?~- Róża
2880 II, II | tam dobrze bawić?~- Róża się nudzi, a w Meli zakochał
2881 II, II | nudzi, a w Meli zakochał się jakiś włoski książę i ma
2882 II, II | do Łodzi.~- Po co?~- Chce się z nią żenić. Tak pisała
2883 II, II | hotelu włoskim.~Rozstali się, Morycowi spieszyło się
2884 II, II | się, Morycowi spieszyło się bardzo. Szedł do fabryki,
2885 II, II | horoskopy bankiera wydały mu się przesadzonymi, niemożebnymi
2886 II, II | niby pnie sosen czerwieniły się W rozsłonecznionym upalnym
2887 II, II | biły w górę, wsłuchiwał się w gwar miasta, w przygłuszony
2888 II, II | pełnych towarów, krzyżujących się we wszystkich kierunkach.~
2889 II, II | lekceważący uśmiech przewijał mu się po ustach i bił Z oczów,
2890 II, II | a teraz czuł, że jeśli się zmówili na niego, to go
2891 II, II | roboty mularskie - cofnął się. Oni mu zabronili robić!~
2892 II, II | nad sposobami wycofania się z tego interesu.~Szukał
2893 II, III | brudne.~Domy powykrzywiały się ze starości i powoli zapadały
2894 II, III | kamiennym lasem chwiały się dookoła.~Resztki trotuarów
2895 II, III | Resztki trotuarów ciągnęły się obok obszarpanych domów,
2896 II, III | błota, nad którymi snuły się gromady dzieci, podobnych
2897 II, III | rozbijany kołami wozów, podnosił się i czarnym tumanem wisiał
2898 II, III | zza parkanów lub ciągnęły się przed domkami szeregiem
2899 II, III | warsztatów tkackich, trzęsących się szarymi szkieletami za przepalonymi
2900 II, III | przepełniał powietrze i łączył się z potężnym szumem fabryki
2901 II, III | wstrętem nędza rozpadających się domów i denerwował go ten
2902 II, III | usposabiał wesoło.~Uśmiechnął się bezwiednie do gmachów Mullera
2903 II, III | stojącą obok i długo ślizgał się oczami po czerwonych, cichych
2904 II, III | a spoza nich czerwieniły się wznoszone pawilony i migotały
2905 II, III | podwórza i przypatrywał się robocie.~- Dzień dobry!
2906 II, III | fabryki nam przybędzie! A jak się to prędko robi, to aż przyjemność
2907 II, III | powiedział:~- Panie Halpern, pan się lecz, pan nic nie rób."
2908 II, III | pan nic nie rób." To ja się leczę, ja nic nie robię,
2909 II, III | przedpotopowych jaszczurów, ciągnęły się w poprzek sal, pokryte kurzem;
2910 II, III | ze środka sali, nie mogąc się bliżej dostać, odkrzyknął
2911 II, III | prawie biały od pyłu, zjawił się na chwilę, przywitał z Morycem
2912 II, III | przysłali farbiarek, wykręcają się brakiem gotowych.~- Nie
2913 II, III | złością.~Moryc Welt nic się nie odezwał, przyglądał
2914 II, III | nie odezwał, przyglądał mu się uważnie, patrzył również
2915 II, III | na dziedzińcu, pokręcił się po wszystkich kątach, zajrzał
2916 II, III | rezydował, przypatrywał się wszystkiemu ze zdwojoną
2917 II, III | zdwojoną uwagą i coraz mniej mu się podobało.~- To ciasto, a
2918 II, III | powiedział przypatrując się murowaniu.~- Niech sobie
2919 II, III | piasek, ja nie chcę, żeby mi się na łeb wszystko zwaliło -
2920 II, III | binokle.~- I dlatego, że jeśli się spali, to przynajmniej jedno
2921 II, III | spostrzegał wszędzie, że buduje się porządnie, że buduje się
2922 II, III | się porządnie, że buduje się bardzo drogo.~Przeglądał
2923 II, III | wysokość płac, przyczepiał się do wielu rzeczy i wszystko
2924 II, III | muszą poprawiać, bo chce im się wszystko zwalić; nie cierpię
2925 II, III | Moryc z ironią.~- Przekonasz się, a tymczasem bądź zdrów,
2926 II, III | zdrów, Moryc, nie wyspałeś się i nudzisz.~- Trzeba się
2927 II, III | się i nudzisz.~- Trzeba się zabezpieczyć! - pomyślał
2928 II, III | gdzie składano cegłę, uwijał się wśród kup ziemi, pomiędzy
2929 II, III | z powodu tego odezwania się Borowieckiego, gdy wyjeżdżali
2930 II, III | oburzała do głębi.~Oddalali się od siebie coraz bardziej,
2931 II, III | coraz silniej ujawniających się wewnętrznych przeciwieństw,
2932 II, III | chwilami o tym i uśmiechał się z rezygnacją trochę sztuczną;
2933 II, III | winę na niego i oburzał się bardzo szczerze.~Dwunasta
2934 II, III | przez długi ogród, ciągnący się z tyłu, do drugiej ulicy,
2935 II, III | bo za kilka tygodni miała się sprowadzić Anka z panem
2936 II, III | bliżej fabryki, przebrał się już, gdy fabryki zaczęły
2937 II, III | miał już tego dosyć; już mu się sprzykrzyły i te schadzki
2938 II, III | nastręczała mu powodów.~Stołował się u Baumów, ponieważ było
2939 II, III | oczami po oknach.~Nie zawiódł się, bo jasna twarz Mady błysnęła
2940 II, III | jednym oknie, potem wychyliła się w drugim i ona sama ukazała
2941 II, III | drugim i ona sama ukazała się w ganku, jaki tworzyło czworokątne
2942 II, III | powiedziała cicho, oblewając się krwawym rumieńcem obawy,
2943 II, III | niego przy oknie.~- Gdzie się pan tak poczernił? - zawołała
2944 II, III | zrobić z drugą, ale cofnęła się gwałtownie w tył, przysłoniła
2945 II, III | fartuch.~Karol uśmiechnął się z jej pomieszania.~- Pan
2946 II, III | z jej pomieszania.~- Pan się ze mnie śmieje, to ja pójdę
2947 II, III | Baumów od zimy zmieniło się wiele.~Było jeszcze smutniej
2948 II, III | słaby stukot warsztatów lał się sennym szmerem od zasnutych
2949 II, III | poza którymi nie trzęsły się warsztaty, nie migotały
2950 II, III | prowadzące na werendę pokrzywiły się i weszły w ziemię, a wino
2951 II, III | weszły w ziemię, a wino pnące się po werendzie uschło nie
2952 II, III | oczy narcyzów i żółciły się ostromlecze.~Żwirowane uliczki
2953 II, III | zarastały trawą i pokrywały się kretowiskami i śmieciem,
2954 II, III | okno, za którym chwiały się drzewa.~Pończochę trzymała
2955 II, III | nie robiła, i uśmiechała się jakimś smutnym, rozdzierającym
2956 II, III | przyjdzie zaraz.~Zaczął się wypytywać o zdrowie, jak
2957 II, III | jak spała tej nocy, jak się czuje itd., bo jej stan
2958 II, III | odpowiadała po niemiecku i jakby się budząc z długiego uśpienia
2959 II, III | próbowała robić pończochę, która się wysunęła zaraz z jej rąk
2960 II, III | bezmyślnie i znowu zapatrzyła się w długie liście akacji,
2961 II, III | liście akacji, chwiejące się za oknem.~Nie zwróciła nawet
2962 II, III | jej trupia twarz ożywiła się na chwilę na odgłos zbliżających
2963 II, III | chwilę na odgłos zbliżających się kroków syna. Maks wszedł
2964 II, III | smutku.~Stary Baum zmienił się do niepoznania, wychudł
2965 II, III | jeszcze bardziej i zgarbił się, twarz mu sczerniała i pocięła
2966 II, III | mu sczerniała i pocięła się w długie fałdy koło nosa
2967 II, III | okno na mury Mullera albo się ślizgał oczami po szklanych,
2968 II, III | puste sale, przypatrywał się nieczynnym warsztatom, a
2969 II, III | już teraz nigdzie, zamknął się w obrębie fabryki i razem
2970 II, III | trwał nieugięcie.~Robiła się też dookoła niego pustka
2971 II, III | kilku chorych; przywitał się z roztargnieniem.~- Przepraszam
2972 II, III | usiadł pod oknem i rozglądał się po małym gabinecie, zapchanym
2973 II, III | Panie doktorze, czy ja się mam bać? - pytał cichym,
2974 II, III | głosem i głowa trzęsła mu się ze wzruszenia.~- Powiedziałem
2975 II, III | mam, i wnuki mam. Ale ja się boję i dlatego bardzo proszę
2976 II, III | proszę pana doktora, czy ja się mam bać?~- Powiedziałem
2977 II, III | Ja pamiętam, ale mnie się coś przypomniało. Ja mam
2978 II, III | wykrzykiwać na cały głos, to ja się trochę rozgniewałem i powiadam
2979 II, III | gnieciona medycyna, jak się to nazywa, ja nie wiem.~-
2980 II, III | drzwi.~Ale zaraz wsunęła się otyła Żydówka i już od drzwi
2981 II, III | saloniku, jak tylko załatwię się z chorymi, przyjdę.~- Ależ
2982 II, III | stożkowych palcach.~- Spóźniłem się i pani mi daruje to opóźnienie,
2983 II, III | niskim taborecie, ale cofnął się w cień, bo słońce zalewało
2984 II, III | bardzo piękną, i skrzyło się złotym pyłem w jej wielkich
2985 II, III | orzechowych oczach.~- Pani się nie obawia słońca - zauważył
2986 II, III | Kocham słońce i lubię się w nim pławić. Czy u Miecia
2987 II, III | i robotnicy?~- Zdaje mi się.~- Niestety, on innych pacjentów
2988 II, III | Idzie mi tylko o to, żeby się tak wiele nie zajmował może
2989 II, III | rozmaitych nędzarzy, jacy się cisną do niego. Jużci, że
2990 II, III | niego. Jużci, że powinno się coś robić dla ulżenia cierpień
2991 II, III | łachmanów i brudów.~Wstrząsnęła się nerwowo i po jej pięknej
2992 II, III | wstrętnym zapachem, który się jej przypomniał.~- Na to
2993 II, III | zielonawego złota, jakie się przesączało przez ekran,
2994 II, III | że ta panna Mela kocha się w Mieciu? - zapytała prosto.~-
2995 II, III | Mówią na mieście, że kochają się oboje. Przewidują małżeństwo.~-
2996 II, III | słowo, że dopóki ja żyję, to się nie stanie! - zawołała przyciszonym,
2997 II, III | głosem. - Mój syn miałby się ożenić z Grunspanówną!~Orzechowe
2998 II, III | piękna twarz rozpaliła się oburzeniem.~- Panna Mela
2999 II, III | oburzeniem.~- Panna Mela cieszy się w Łodzi opinią bardzo zacnej
3000 II, III | ten protest i wydawał mu się śmiesznym.~- Mój syn może
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3500 | 3501-4000 | 4001-4500 | 4501-4846 |