Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
awanture 2
awanturnik 1
awantury 2
az 117
azalii 2
azalij 1
azaliz 1
Frequency    [«  »]
118 caly
118 glowe
118 kilka
117 az
116 chwila
115 dalej
114 potem
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Ziemia Obiecana

IntraText - Concordances

az

    Tom,  Rozdzial
1 I, I | kilkanaście sekund z taką siłą, szyby brzęczały w oknach.~ 2 I, I | odwrócił się gwałtownie, binokle mu spadły i uderzyły 3 I, I | bezustannie i zacinał skośnie, do pół okien małych domków, 4 I, II | przytłaczającej nudy.~Ściany po sufit wyłożone drzewem 5 I, III | zrywając się z miejsca, publiczność siedząca za 6 I, III | spojrzeniem całującym jego twarz, poczuł coś jakby powiew 7 I, III | niego całą siłą na mgnienie, się zachwiał pod jej ciężarem.~ 8 I, III | tak długo, tak szczerze, uwierzysz i sam kochać mnie 9 I, III | błota, rozpryskującą się na szyby.~Nikt nie przechodził 10 I, III | się co chwila z rękawów po ramiona.~Była szalenie 11 I, V | wstawia?~- Bo pan blagujesz, się krochmal sypie - odpowiedział 12 I, V | będzie.~Uderzył się w piersi, się rozległo.~- Nie boli 13 I, V | spie-rze - szepnął mściwie i zaciął zęby od nagłej złości, 14 I, V | pan dobry! przez umyślnego przysyłać kwiaty."~Uśmiechnął 15 I, V | mówić, czekał cierpliwie, on pierwszy zacznie.~Rozglądał 16 I, V | złością kijem w głownie, że się iskry posypały na pokój.~- 17 I, V | konopiastą brodę, spływającą mu do pół piersi.~- Doktor 18 I, V | falowało i rozpryskiwało się na parterowe okna- i na 19 I, V | łódzkich.~Murray wybiegł do ogródka na spotkanie 20 I, V | przedpokoju obwieszonym po sufit sztychami przeważnie 21 I, V | muzykę, słuchał całą istotą, mu oczy pływały we łzach 22 I, VI | ciągnącej się olbrzymią linią do Bałut, stały zbitą masą 23 I, VI | spacerowano w górę ulicy do Przejazd lub Nawrót i 24 I, VI | bo od Gajerowskiego Rynku do Nawrot jest fabryczną; 25 I, VI | chodniki kolorowymi falami, po wydeptane progi niezliczonych 26 I, VI | chwiało w różne strony, w końcu runęło pod stragany 27 I, VI | surowo zabrzmiał jej głos, zajrzał w jej oczy ze zdziwienia, 28 I, VI | mówił z nienawiścią.~- tak? Zaczyna być interesującym.~- 29 I, VII | się w fotelu z taką siłą, wielki guzik, imitujący 30 I, VII | zasłaniały jej oczy. opadały na brodę, fruwały za nią, 31 I, VIII | lecieć na schadzkę gdzieś na drugi koniec miasta, 32 I, VIII | pocałunek tak namiętnie, że białawą mgłą zachodziły 33 I, VIII | trzasnąwszy tak silnie drzwiami, wszystkie szyby z nich wyleciały.~ 34 I, VIII | zaczął mówić zirytowany, mu owa kresa na twarzy poczerwieniała.~ 35 I, VIII | parsknął głośnym śmiechem, Cezar zaczął szczekać.~- 36 I, VIII | pośpiechem ogromnym leciały, błoto otwierało się do dna 37 I, VIII | strażacki, nieco za ciasny, bo przy dopinaniu odlatywały 38 I, VIII | na chwilę.~Krew bluznęła pod sufit i czerwonym strumieniem 39 I, IX | entuzjazmem, przystając na chodniku. - To jest ładny 40 I, IX | powiem.~Odprowadziła go do przedpokoju i patrzyła 41 I, IX | nim oszklonymi drzwiami, jej zniknął w nocy i w oddaleniu.~ 42 I, IX | uległy żonie i dzieciom do słabości nieraz, ale 43 I, IX | wciąż wymykał się im z rąk, wreszcie pozwolił się im 44 I, IX | szczęścia będziesz mógł używać do obrzydzenia.~- Wiesz, 45 I, X | wszystkimi oknami od suteryn po strychy niby latarnia 46 I, X | zaniesionej błotem, namacał brudne do lepkości poręcze i zbiegł 47 I, X | ale mama tak łże czasami, się kurzy, a na te panie 48 I, XI | ciepłem i dotąd go nurtowała, kazał pakować walizy, brał 49 I, XI | butami.~Endelman wyszedł przed drzwi, witał ich z 50 I, XI | ruchu rękawiczki, dochodzące do ramion, zsunęły się nieco 51 I, XI | Spojrzeli sobie w oczy, zajrzeli do głębi dusz.~Emma opuściła 52 I, XI | głowa Róży pochylała się ku kolanom, żeby stłumić 53 I, XII | pół surduta wjechało mu na kark.~Karol kiwnął im 54 I, XIII | maniactwo tak dziwne, że śmieszne.~- To jest śmieszne 55 I, XIII | naiwnego szczebiotu o niczym, go znudziła, i zaczął oglądać 56 I, XIII | choroby, jedzą zmartwienia, go w końcu zjada śmierć. 57 I, XIV | pożyczał.~- Na co ci potrzeba stu rubli? - zapytał Józia.~- 58 I, XV | patrzyli na siebie łakomie, że to było głupie i nieprzyzwoite. 59 I, XV | uderzył całą siłą o piec, że upadła na ziemię. Nie zemdlała, 60 I, XV | węglarki puste.~Gonił wzrokiem, mu zniknęła gdzieś za fabryką, 61 I, XV | sali, która cały środek pod sufit miała zawalony 62 I, XV | czworoboków, darł żelazną podłogę, jakby żgnięty nożem w samo 63 I, XVI | rozpraszały się z wolna, w końcu pozostał sam jeden 64 I, XVI | pożyczek gwałtem wciskanych - w końcu stał się właścicielem.~ 65 I, XVI | na wagę z takim turkotem, cała buda się trzęsła; ogromny 66 I, XVI | wzmogły, krzyki spotężniały - w końcu wszystkie dźwięki 67 II, I | rozśpiewywały się coraz tęskniej, im zaczęły odpowiadać z 68 II, I | gnieździe, przewracał szyję na grzbiet i klekotał zawzięcie.~- 69 II, I | mnie! - powtórzył mocniej, się pan Adam cofnął nieco, 70 II, I | ksiądz bardzo rozumny itd., Karol zdziwiony podniósł 71 II, I | pisać w notesie i obliczać, w końcu podsunął papier 72 II, I | się do białawego nieba, chmury gołębi zrywały się 73 II, I | wybojach i kretowiskach, Waluś klął co chwila.~- 74 II, I | Zajączkowskim, a pan Adam śpiewał, się rozlegało po polach:~ 75 II, II | obwódkach i długo patrzył, się bankier poruszył niespokojnie, 76 II, III | jak się to prędko robi, to przyjemność patrzeć. Ja 77 II, III | Żydówek i Niemek nie podobała do stopnia małżeństwa, ale 78 II, IV | obłąkanym krzykiem w korytarz, sąsiedzi zaczęli drzwi otwierać 79 II, V | spiesznie szedł przez ogród, mu poły chałata fruwały 80 II, VI | pan powiedzieć bez omówień tak dalekich! - szepnął 81 II, VI | gwałtownie rzucać i wyrywać, musiała wziąć na ręce.~- 82 II, VI | ich trzepoczące skrzydła, zginęły mu w przestrzeni, 83 II, VI | nie wiedząc, gdzie idzie, mu zastąpiła drogę niska, 84 II, VI | Chłop patrzył za nim dotąd, mu zniknął wśród zbóż, obejrzał 85 II, VIII | niego oczy i długo patrzyła, się poruszył niecierpliwie 86 II, VIII | pani weźmie i poprowadzi do krańców możliwości. Ujął 87 II, X | rażące upałem słońce.~Anka krzyknęła zobaczywszy te 88 II, XI | popierać inni tak gorąco, że się zawiązała kłótnia.~- 89 II, XI | bezsilnej wściekłości i żalu, mu łzy zaszkliły się w oczach.~- 90 II, XII | bo powóz na mnie czeka.~- na Drewnowską.~- Widziałem 91 II, XIV | staczający się po równi pochyłej do błyszczącego srebrem 92 II, XIV | strasznym, pijackim płaczem, Kessler kazał lokajowi 93 II, XV | senniejszy rozlegał się słabo, i on skończył gazety i zabierał 94 II, XV | unikając spotkania się oczami, w końcu pan Adam rzekł nieśmiało:~- 95 II, XV | wzrastającym niepokojem, w końcu powiedziała:~- Dlaczego 96 II, XVI | Zawiązała się znowu kłótnia, cały dom i ogród zapełnił 97 II, XVI | uczepione pni chwiały się długo, je cichy wiatr uniósł, i 98 II, XVI | Anglik nic nie odpowiedział, dopiero nasyciwszy~swoją 99 II, XVI | ścianę i oddychał długo, zaczął mówić z trudem.~- 100 II, XVI | rwał, przepajał łzami, w końcu i łzy zaczęły z 101 II, XVI | dostała histerycznego ataku, musiał zatrzymać dorożkę 102 II, XVIII| rozbrzmiewały długo przestrzenie, zbudziły z zadumy Indrę, 103 II, XVIII| spojrzał na ziemię i patrzył, serce wezbrało mu współczuciem 104 II, XVIII| wypytywał o szczegóły, rzekł:~- Zgoda, ale pod 105 II, XIX | coraz silniej go dusił, Kessler rzygnął krwią i 106 II, XIX | Nie rozumiem, zarobiliście tyle, więc gdzież tu miejsce 107 II, XIX | w milczeniu czas długi, Blumenfeld zaczął pianissimo 108 II, XIX | grał tak całym sercem, Adam wsłuchany w muzykę 109 II, XXI | pręgami nad dziedzińcem, się połączył i zwichrzonymi 110 II, XXI | Borowiecki słuchał długo, w końcu, znudzony tym opowiadaniem 111 II, XXI | cię kocham jak brata, mnie serce boli, kiedy myślę 112 II, XXII | wina, że nie umiem kochać do przebaczenia, aż do zapomnienia 113 II, XXII | kochaćdo przebaczenia, do zapomnienia o sobie - 114 II, XXIII| dziedzińce, przez wielki ogród, do podjazdu pałacowego.~ 115 II, XXIII| niepowstrzymanym potokiem w pola, bo tam, gdzie przed 116 II, XXIII| pracował tak zawzięcie, się wszystko w nim trzęsło, 117 II, XXIII| przed nim.~Szedł tak długo, znalazł się w helenowskim


Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License