1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3416
Tom, Rozdzial
2001 II, I | ostentacyjnie rzucił je w krzaki.~- Z powrotem je
2002 II, I | Ksiądz Szymon mieszkał w klasztorze na dole, w kilku
2003 II, I | mieszkał w klasztorze na dole, w kilku narożnych pokojach,
2004 II, I | ich z całą serdecznością w narożnej salce wybielonej
2005 II, I | pokrywających sklepienia,~W salce panował ton fioletowozielony
2006 II, I | Wilczek całując księdza w rękę.~- Mówił mi twój ojciec.
2007 II, I | Podsunął kieliszek pod światło, w którym istotnie wiśniak
2008 II, I | mówię wam, że rozpływa się w ustach. No, jedzcież, bo
2009 II, I | ją za głowę i pocałował w zarumienione czoło.~- Tylko
2010 II, I | i silnie stukał cybuchem w podłogę.~- Siedźcież sobie,
2011 II, I | sztuka, nie da się zjeść w kaszy, dobrodzieju mój kochany.
2012 II, I | Wyśmiewał się kiedyś jeszcze w dzieciństwie z jakiejś biednej
2013 II, I | Młodszego brata utrzymuje w gimnazjum, rodzicom pomaga,
2014 II, I | dobroci i abnegacji.~- Bo w Kurowie najlepszy interes
2015 II, I | poczciwość obleczona jest w sutannę. Spróbuj żyć tutaj
2016 II, I | pędząc za nimi z sutanną w garści, żeby mu nie przeszkadzała.~
2017 II, I | z melancholią spoglądał w przestrzeń.~Widok księdza
2018 II, I | omroczył mu duszę smutkiem.~W ganku kurowskiego dworu
2019 II, I | niechętnie.~- A to ugryź psa w ogon. Widzisz go, będzie
2020 II, I | przekora.~Ucałowali się i w największej zgodzie siedli
2021 II, I | obiadu, który ciągnął się w milczeniu, bo Anka posmutniała
2022 II, I | Ostatni to raz jemy obiad w Kurowie w takim towarzystwie -
2023 II, I | raz jemy obiad w Kurowie w takim towarzystwie - zauważył
2024 II, I | Ale możemy jeszcze jadać w Łodzi w takim samym komplecie.
2025 II, I | możemy jeszcze jadać w Łodzi w takim samym komplecie. Sądzę,
2026 II, I | tyle wstydzą co koziołeczek w kapuście. Jasiek, a nałóż
2027 II, I | przechylając jej głowę i całując w przymknięte oczy.~- I bardzo
2028 II, I | jej z powagą. - Powiadali w miasteczku Łodzi kolegi,
2029 II, I | robotę znom i przy parówce, i w falbierni, i czy w lapryturze,
2030 II, I | parówce, i w falbierni, i czy w lapryturze, ale jakby dziedzic
2031 II, I | te fetory to mam bolenie w piersiach i cięgiem mi odmiata
2032 II, I | jakby me kto cepem zdzielił w łeb. Wielmożny dziedzicu
2033 II, I | brodę, i duża ruda parasolka w ręku.~- Trzy czy cztery
2034 II, I | Łódź ich tylko przebrała w inną garderobę. Dać im dzisiaj
2035 II, I | tydzień najdalej ani śladu w nich nie pozostanie łódzkiego
2036 II, I | panem Adamem, który bił nogą w stopień fotelu i krzyczał:~-
2037 II, I | krzyczał unosząc się w fotelu i twarz mu się rozpaliła
2038 II, I | do czasu uderzał pięścią w stół, zrywał się z krzesła,
2039 II, I | częściej uderzał cybuchem w podłogę, był to znak, że
2040 II, I | Karczmarek, który szurgał nogami w ganku i głośno nos wycierał,
2041 II, I | do pokoju, bat postawił w kącie, zatarł ręce i witał
2042 II, I | ale to nieprawda. Jak się w Łodzi nazywałem po staremu,
2043 II, I | zapytując:~- Cegła idzie w tym roku dobrze?~- Nietęgo.
2044 II, I | to zrobi się taki rwetes w Łodzi z budowaniem, jakiego
2045 II, I | A cóż, że bez jedną zimę w Łodzi cicho, to i wół jak
2046 II, I | piasku i pół gliny szczerej. W suchy rok to mi z piasku
2047 II, I | a na glinie spaliło; a w mokry na glinie zgniło,
2048 II, I | dziedzic taki był tłusty w rozum. jaże go Niemcy zjadły,
2049 II, I | chłopskiemu narodowi przykazał. W Łodzi stawiali fabryki,
2050 II, I | rozwidniło, jakby mi kto w łeb uczoną książkę wpakował.~
2051 II, I | bez całe dwa lata, dzień w dzień, a w trzecim jeździł
2052 II, I | dwa lata, dzień w dzień, a w trzecim jeździł i mój chłopak,
2053 II, I | Karczmarek!" Nie sprzedałem, choć w końcu dawały po pięćset
2054 II, I | Zacząłem kalkulować, że w tym coś jest, kiedy one
2055 II, I | przy cegielni, a trochę w mieście; bom sobie tam postawił
2056 II, I | akt. No, Maks, czas nam w drogę.~- Odprowadzimy was
2057 II, I | Zajączkowski z księdzem, a w samym końcu jechał pan Adam,
2058 II, I | jechał pan Adam, zostawał w tyle, bo wózek się opierał
2059 II, I | ze świergotem przeleciała w zygzakach, albo z owsów
2060 II, I | człowiek.~- Jest takich w Łodzi więcej. Wie ksiądz,
2061 II, I | będzie naszą.~Szli czas jakiś w milczeniu.~Ksiądz sprzeczał
2062 II, I | góry, jadą Mazury,~Puk, puk w okieneczko,~Otwórz, twórz,
2063 II, I | na mnie.~Spojrzała, ale w oczach miała smutek i usta
2064 II, I | rozmarzonymi, zapatrzonymi w siebie oczami błądziła po
2065 II, I | wiatrem, marszczyło się w płowe koliska, w czarniawe
2066 II, I | marszczyło się w płowe koliska, w czarniawe gurby, kładło
2067 II, I | ziemią, powstawało, leciało w tył do ugorów, odbijało
2068 II, I | znowu z chrzęstem uderzało w dróżkę, jakby chcąc się
2069 II, I | Wody stawów leżących niżej w łąkach paliły się jak tarcze
2070 II, I | towarzystwa nie spotkałem jeszcze w życiu i serdecznie dziękuję
2071 II, I | taki zły, że Ankę pocałował w obie ręce z dziesięć razy,
2072 II, I | dziesięć razy, pana Adama w oba policzki, a księdza
2073 II, I | oba policzki, a księdza w rękę, co tego ostatniego
2074 II, I | objął go za szyję, pocałował w głowę i przeżegnał go na
2075 II, I | konturom Anki i gdy zniknęły mu w oddaleniu, usiadł i gniewnie
2076 II, I | upijają moim winem, i do tego w moim własnym domu. Zamilkli
2077 II, II | Blumenfeld, graliście w niedzielę u Malinowskiego?~-
2078 II, II | towarowe tak biły kołami w bruk, że w kantorze szczękały
2079 II, II | tak biły kołami w bruk, że w kantorze szczękały ustawicznie
2080 II, II | okienkiem.~Potem zapisywał w wielkiej księdze, ale bezwiednie
2081 II, II | pisał?~- Blisko rok. Przyjdź w niedzielę, to usłyszysz
2082 II, II | się o stół i zasłuchany w siebie wiódł martwym, cofniętym
2083 II, II | wiódł martwym, cofniętym w tył wzrokiem po głowach
2084 II, II | kolegów, czerniejących się w otworach okienek.~Wilczek
2085 II, II | Wilczek zaczął pisać, a w kantorze zaszemrały rozmowy,
2086 II, II | pito herbatę, gotującą się w rogu kantoru nad gazem.~-
2087 II, II | proś dzisiaj o urlop, stary w dobrym humorze, śmieje się -
2088 II, II | wody na gazie, zapanowała w kantorze.~Woźny odebrał
2089 II, II | otworzył wielką kasę wmurowaną w ścianę, przejrzał jej zawartość,
2090 II, II | Prawie nic. Palił się w nocy A. Weber.~- Znane.
2091 II, II | twarz bardzo szczegółowo w lustrze, obszczypywał delikatnie
2092 II, II | rachunków.~- Co słychać w szerokim świecie, panie
2093 II, II | zostawił? - zapytał bankier w przerwie, oglądając sobie
2094 II, II | franków.~- Ładny grosz. W czym?~- W trzyprocentowej
2095 II, II | Ładny grosz. W czym?~- W trzyprocentowej rencie francuskiej
2096 II, II | trzyprocentowej rencie francuskiej i w Sue-zach.~- Doskonały papier.
2097 II, II | Sue-zach.~- Doskonały papier. W czym robił?~- W literaturze,
2098 II, II | papier. W czym robił?~- W literaturze, bo...~- Co?
2099 II, II | literaturze, bo...~- Co? W literaturze?... - zapytał
2100 II, II | Skończyłem konserwatorium w Lipsku i klasę fortepianową
2101 II, II | fortepianową u Leszetyckiego w Wiedniu.~- Bardzo mi przyjemnie.
2102 II, II | kawałki, jakie śpiewała Patti w Paryżu. Dobrze pamiętam,
2103 II, II | koniec miasta, siedzisz pan w chałupie, no, i rozmawiasz
2104 II, II | mnie pan będziesz siedział w pałacu.~- I tam w pałacu
2105 II, II | siedział w pałacu.~- I tam w pałacu także - szepnął od
2106 II, II | rozkazów.~Grosglik wsadził ręce w kieszenie, spacerował po
2107 II, II | długo bokobrody i dopiero w końcu rzekł uroczyście:~-
2108 II, II | ten ciągły brzęk szklanek w kantorze i to ciągłe syczenie
2109 II, II | wszyscy śniadania jadają w kantorze.~- Na gazie gotują
2110 II, II | a mnie dawajcie herbatę w procencie, bo przecież urządzenia
2111 II, II | urządzenia gazowe są moje, w moim kantorze i pijacie
2112 II, II | moim kantorze i pijacie w godzinach zajęcia.~- Dobrze,
2113 II, II | będzie mi mógł patrzeć prosto w oczy. To jest bardzo moralne,
2114 II, II | jeszcze prośbę do pana prezesa w imieniu kolegów.~- Mów pan,
2115 II, II | bilans jak stoi?~- Robią go w godzinach pozabiurowych,
2116 II, II | przepraszam - szeptał uniżając się w pokorze i onieśmieleniu.~-
2117 II, II | dotychczas zdwojony obrót w porównaniu do roku zeszłego.~-
2118 II, II | tysiąc rubli. Ile mamy ludzi w kantorze?~- Piętnastu jest
2119 II, II | Piętnastu jest nas razem.~- Ile w filii?~- Pięciu.~- To razem
2120 II, II | My pieniądze rzucimy w błoto, panie Szteiman, jak
2121 II, II | zrobi. Pan swoje ulokuje w loterii, bo pan grasz, ja
2122 II, II | zawołał uderzając się w piersi.~Szteiman uśmiechnął
2123 II, II | śmiechem.~Szteiman utkwił w nim blade, jakby wygryzione
2124 II, II | Zaczął prędko przerzucać w kasie stosy papierów i wyciągnął
2125 II, II | stosy papierów i wyciągnął w końcu paczkę pożółkłych
2126 II, II | Pan wiesz, że firma jest w likwidacji, że oni mogą
2127 II, II | weksle.~- Papieru nie brakuje w kantorze.~Zabrał jednak
2128 II, II | roboty i przede wszystkim w książce trzymanej w kasie
2129 II, II | wszystkim w książce trzymanej w kasie przekreślił tytuł "
2130 II, II | Żydek, wysoki, szczupły, w złotych binoklach na garbatym
2131 II, II | garbatym nosie, z bródką rudawą w ostry klin przyciętą, z
2132 II, II | go za drzwi!~- Mówią, że w tym tygodniu potrzebuje
2133 II, II | Grosglik długo słuchał i w końcu rzekł:~- Wiedziałem
2134 II, II | czterysta rubli i uciekł. Byłem w jego mieszkaniu, nie ma
2135 II, II | ma nic, zabrał rzeczy i w nocy pojechał! Pojechał
2136 II, II | Ameryki. - Aresztować go, okuć w kajdany, wsadzić do kryminału,
2137 II, II | złapać, niech on zgnije w kryminale za mc j e czterysta
2138 II, II | wpatrzony osłupiałymi oczyma w szerokie plecy bankiera
2139 II, II | szerokie plecy bankiera i w smugę dymu, jaki się wznosił
2140 II, II | rozmawiającego z Wilczkiem w kantorze.~Moryc przywitał
2141 II, II | bo ja mam z panem pogadać w pewnej bardzo delikatnej
2142 II, II | pan pojedzie?~- Dzisiaj w nocy, za tydzień będę z
2143 II, II | trzy umontu-ją maszyny, a w październiku puszczamy w
2144 II, II | w październiku puszczamy w ruch.~- Lubię taki pośpiech,
2145 II, II | który można nie zapłacić w terminie, za to nie ogłoszą
2146 II, II | milczał, przeczuwał, że w tym cofnięciu kredytu musi
2147 II, II | Stracił wszystko i jest w kantorze Szai, bo Kurowski
2148 II, II | robotników! On się bawi w filantropię, za którą inni
2149 II, II | im nie zapłacą tak, jak w fabryce Trawińskiego płacą!
2150 II, II | Jak Kessier będzie miał w tym roku o dziesięć procent
2151 II, II | to położenie i iść ręka w rękę, solidarnie!~- A Niemcy? -
2152 II, II | by z pewnością nie było w Łodzi ani jednego Polaka.~-
2153 II, II | dzisiaj zrobić geszeft, a w sobotę zjeść dobrą kolację
2154 II, II | kolorysta! no i to pan wiesz, że w niego wierzą, że on ma stosunki,
2155 II, II | zakończył Moryc i wyszedł.~W kantorze poszedł za przepierzenie
2156 II, II | powiedzieć, żebyś przyszedł w niedzielę, bo Mela przyjeżdża.~-
2157 II, II | bawić?~- Róża się nudzi, a w Meli zakochał się jakiś
2158 II, II | firmę możesz sobie kupić w każdym hotelu włoskim.~Rozstali
2159 II, II | bo lubił patrzyć, jak mu w oczach wzrastały mury, ale
2160 II, II | pnie sosen czerwieniły się W rozsłonecznionym upalnym
2161 II, II | wielkimi słupami dymów biły w górę, wsłuchiwał się w gwar
2162 II, II | biły w górę, wsłuchiwał się w gwar miasta, w przygłuszony
2163 II, II | wsłuchiwał się w gwar miasta, w przygłuszony a nieustanny
2164 II, II | szum fabryk pracujących, w turkot ciężkich platform
2165 II, II | spolszczenia Łodzi, bo czuł w tej chwili, patrząc na żydowską
2166 II, II | ukłon Kozłowskiemu, który w jasnych jedwabiach, w żółtych
2167 II, II | który w jasnych jedwabiach, w żółtych lakierkach i z gałką
2168 II, II | stronie ulicy i zaglądał w oczy przechodzącym kobietom.~
2169 II, II | mocno.~Był zaangażowany w tym interesie, tylko z tej
2170 II, II | posępniej, ale wchodząc w ulicę, na której była ich
2171 II, III | starości i powoli zapadały w grząską ziemię, jakby przygniatane
2172 II, III | obszarpanych domów, zaglądały w niektórych głębiej zapadniętych
2173 II, III | wielkich stonóg wylęgłych w tych ruderach; gdzie zaś
2174 II, III | chorobę.~- Jest Borowiecki?~- W przędzalni widziałem go
2175 II, III | niskiego budynku o powyginanych w długie pryzmy dachach oszklonych,
2176 II, III | jaszczurów, ciągnęły się w poprzek sal, pokryte kurzem;
2177 II, III | gotowanego i wylewanego w jednej z sal przesycał powietrze.~-
2178 II, III | Jaskólskiego! - krzyknął Maks Baum.~W niebieskiej bluzie, z fajką
2179 II, III | niebieskiej bluzie, z fajką w zębach, zasmolony, stał
2180 II, III | zawracaj mi głowy, powiesz w niedzielę. Karol jest w
2181 II, III | w niedzielę. Karol jest w podwórzu!~Karol był w podwórzu
2182 II, III | jest w podwórzu!~Karol był w podwórzu przy olbrzymich
2183 II, III | przy olbrzymich dołach, w które zsypywano wapno zwożone
2184 II, III | o cztery tysiące więcej. W razie wypadku ogień ich
2185 II, III | bardzo drogo.~Przeglądał w kantorze listę płac robotników
2186 II, III | nie cierpię żydowszczyzny w niczym, wiesz o tym dobrze.~-
2187 II, III | tylko parę godzin i rzucił w kąt wszystkie swoje leniwe
2188 II, III | wizytami u Mullerów.~Widział w tym podwójną grę, która
2189 II, III | tymczasowo na facjatce, w jednym pokoju, żeby być
2190 II, III | naznaczała mu spotkanie w parku Helenowskim przy grocie,
2191 II, III | wśród pozornego rozszalenia w jej ramionach, wśród pocałunków
2192 II, III | pocałunków i uścisków namiętnych, w takich momentach, w których
2193 II, III | namiętnych, w takich momentach, w których widział, że nie
2194 II, III | ale że wprost przepadała w tej miłości, szukał sposobów
2195 II, III | przechodząc obok domku, w którym mieszkali, zwolnił
2196 II, III | jasna twarz Mady błysnęła w jednym oknie, potem wychyliła
2197 II, III | oknie, potem wychyliła się w drugim i ona sama ukazała
2198 II, III | drugim i ona sama ukazała się w ganku, jaki tworzyło czworokątne
2199 II, III | tworzyło czworokątne wgłębienie w domu.~- Pan już na obiad? -
2200 II, III | długi niebieski fartuch.~- W saloniku jest teraz kuchnia? -
2201 II, III | starannie twarz.~Pocałował ją w rękę, chciał to samo zrobić
2202 II, III | ale cofnęła się gwałtownie w tył, przysłoniła złotymi
2203 II, III | oblewa rumieniec, uciekła w głąb domu.~Karol z uśmiechem
2204 II, III | pawilony fabryczne stały w dziwnej ciszy obumierania,
2205 II, III | pokrzywiły się i weszły w ziemię, a wino pnące się
2206 II, III | śmieciem, jakie wiatr nanosił.~W domu było również niewesoło;
2207 II, III | niewesoło; pokoje stały w ciszy, pełne stęchlizny
2208 II, III | Jaskólskiego i kilka kobiet w podręcznym składzie towarów.~
2209 II, III | nią i z wieczną fluksją w twarzy obwiązanej i stary~
2210 II, III | dnie przesiadywał samotnie w swoim kantorku na pierwszym
2211 II, III | poszedł prosto do pokoju, w którym leżała Baumowa, aby
2212 II, III | martwymi, wypłowiałymi oczami w okno, za którym chwiały
2213 II, III | drzewa.~Pończochę trzymała w ręku, chociaż jej nie robiła,
2214 II, III | bezmyślnie i znowu zapatrzyła się w długie liście akacji, chwiejące
2215 II, III | Maks wszedł i pocałował ją w rękę.~Przycisnęła mu głowę
2216 II, III | na obiad, patrzyła znowu w okno.~Obiady bywały krótkie
2217 II, III | sczerniała i pocięła się w długie fałdy koło nosa i
2218 II, III | wyglądały jakby wycięte w drzewie.~Usiłował rozmawiać,
2219 II, III | kończył, urywał i wpadał w stan zamyślenia, przestawał
2220 II, III | szklanych, błyszczących w słońcu dachach przędzalni
2221 II, III | warsztatom, a potem zamknięty w kantorze patrzył na miasto,
2222 II, III | teraz nigdzie, zamknął się w obrębie fabryki i razem
2223 II, III | mogło uratować.~Musiała paść w walce z parowymi olbrzymami,
2224 II, III | ograniczał własne potrzeby, a w uporze trwał nieugięcie.~
2225 II, III | Wysocki był bardzo zajęty, bo w poczekalni siedziało kilku
2226 II, III | wiedzieli tego i doktorzy w Łodzi. Ona była bardzo delikatna,
2227 II, III | czyste wapno; ją bolało w kościach i w skórze, i w
2228 II, III | ją bolało w kościach i w skórze, i w ręcach też.
2229 II, III | w kościach i w skórze, i w ręcach też. Zawiozłem ją
2230 II, III | ma wielką przyjemnoszcz w kościach. Przez miesiąc
2231 II, III | ja mam wielkie zatkanie w piersiach.~- Zaraz! Może
2232 II, III | mordował mnie przez godzinę, a w końcu, korzystając z pańskiego
2233 II, III | i przychodził kilka razy w interesach narzeczonej.~
2234 II, III | Zastał ją teraz siedzącą w fotelu pod oknem, w jaskrawej
2235 II, III | siedzącą w fotelu pod oknem, w jaskrawej smudze światła,
2236 II, III | taborecie, ale cofnął się w cień, bo słońce zalewało
2237 II, III | jej czarne włosy i twarz w oliwkowym odcieniu, jeszcze
2238 II, III | skrzyło się złotym pyłem w jej wielkich orzechowych
2239 II, III | Kocham słońce i lubię się w nim pławić. Czy u Miecia
2240 II, III | kilka osób oczekujących w przedpokoju.~- Żydzi i robotnicy?~-
2241 II, III | Miecio zarabia wiele, bo w rezultacie, czy jest tak
2242 II, III | chusteczkę do nosa, jakby w obronie przed jakim wstrętnym
2243 II, III | kochać chimerę chodzącą w łachmanach i brudzie!~Zamilkła
2244 II, III | ekran~jedwabny, malowany w złote ptaki i krzewy, bo
2245 II, III | Siedziała jeszcze chwilę w milczeniu i pochylając głowę
2246 II, III | głowę ku niemu, cała teraz w dziwnych refleksach zielonawego
2247 II, III | królewskie ruchy i choć w mroku, jaki zalegał pokój,
2248 II, III | ta panna Mela kocha się w Mieciu? - zapytała prosto.~-
2249 II, III | Panna Mela cieszy się w Łodzi opinią bardzo zacnej
2250 II, III | może się kochać nawet i w Żydówce, ale nie może myśleć
2251 II, III | widzieć wielką przesadę w tym, co pani mówi.~- A dlaczegóż
2252 II, III | zawołała załamując ręce w grozie, oburzeniu i politowaniu.~-
2253 II, III | majaczących żółtymi plamami w zmroku.~Borowiecki uśmiechnął
2254 II, III | zjadliwie i trącając palcem w starą zbroję zardzewiałą,
2255 II, III | Archeologia ma swoje miejsce w muzeach; w życiu dzisiejszym
2256 II, III | swoje miejsce w muzeach; w życiu dzisiejszym nie ma
2257 II, III | tradycja, jest jak cierń w nodze, przeszkadza do szybkiego
2258 II, III | krępuje wolę i obezsila w walce z przeciwnikiem bez
2259 II, III | przekręconym krawatem i z włosami w nieładzie.~Usprawiedliwiał
2260 II, III | Muszę się pierwej rozpatrzyć w sytuacji, bo może nie ma
2261 II, III | przyprowadzę pani.~- A może w niedzielę będzie pan u Trawińskich?
2262 II, III | zaczynał przyznawać rację w wielu punktach.~Upał jeszcze
2263 II, III | wozy toczyły się wolniej, w sklepach ruch był mniejszy,
2264 II, III | aby się nieco ochłodzić.~W cukierni było chłodno i
2265 II, III | Nie mam czasu, chyba w niedzielę.~- Mam pech. Siedzę
2266 II, III | kanalia. Co ja pocznę sam i w taki upał? - jęczał tak
2267 II, III | całe trzydzieści godzin i w końcu znudziło mnie to.
2268 II, III | gdy Karol wyszedł, opadł w krzesło i sennym wzrokiem
2269 II, III | poszedł spiesznie do Helenowa.~W parku było bardzo cicho
2270 II, III | Wzdłuż klatek menażerii, w których drzemały zmęczone
2271 II, III | zadowolenia drażniła małpy w narożnej klatce, które wrzeszczały
2272 II, III | zielenią i odbijały się w długiej sadzawce, której
2273 II, III | atłasową toń perłową darły w ciemne pręgi grzbiety ryb
2274 II, III | ostre skrzydła jaskółek.~A w głębi wody pod perłową powierzchnią
2275 II, III | gromadami.~Karol wszedł w alejkę, aby obejść wodę
2276 II, III | Horna, który siedział trochę w głębi oparty plecami o kraty
2277 II, III | bezwiednie i zamilkła chowając w dłonie rozrumienioną twarz.~-
2278 II, III | i ja powiem, że pan był w Helenowie na~schadzce, aha! -
2279 II, III | pan o takiej godzinie jest w Helenowie, to przecież nie
2280 II, III | Ptaki sennie ćwierkały w gęstwinach, sennie szemrały
2281 II, III | skrzydłami po liściach.~Usiadł w głównej alei przy zejściu
2282 II, III | światła migotliwego i barwiły w coraz inne desenie trawniki.
2283 II, III | i nikły, rozlewając się w ciszy parku, czasem ryk
2284 II, III | głosy rozbitą gamą wpadały w zalane upałem aleje.~Ale
2285 II, III | drzewa i wciąż przewijały się w kółko.~Karol ocknął się
2286 II, III | naprzód, jakby chcąc mu paść w ramiona, ale nagle jakaś
2287 II, III | usta pobladły i zacięły się w bólu, oczy cofnęły się w
2288 II, III | w bólu, oczy cofnęły się w głąb i rzuciły ponury ton,
2289 II, III | Usiadł i bezmyślnie patrzył w to miejsce, skąd przed chwilą
2290 II, III | ruchu i bez myśli, patrzył w głąb własnego serca i coraz
2291 II, III | światło znowu zalało park, w gęstwinach ptaki zawrzały
2292 II, III | kanonada daleka.~Karol patrzył w smugę słońca drżącą na żółtym
2293 II, III | na zewnątrz i rozlał się w nim goryczą i jakimś nagłym,
2294 II, III | Lucy co chwila zaglądała mu w oczy, przyciskała się jeszcze
2295 II, III | wyczerpanej jeszcze do dna.~W nagłym porywie namiętności,
2296 II, III | tej goryczy, jaką mu wlało w duszę spotka-nie z Likiertową,
2297 II, III | omdlała obsunęła mu się w ramiona.~- Karl, umieram,
2298 II, III | szemrał coś tajemniczo w gęstwinie i poleciał dalej
2299 II, III | kołysały się ostatnimi ruchami w słońcu.~Wróble zaczęły krzyczeć
2300 II, III | twarz z łez, przejrzała się w maleńkim kieszonkowym zwierciadełku,
2301 II, III | Karl, mnie jest bardzo źle w domu... Zabierz mnie stamtąd,
2302 II, III | rozpaczy, i wpiła się oczami w jego oczy, żebrząc zmiłowania
2303 II, III | twardy cień gniewu zamigotał w jego szarych oczach.~Porwała
2304 II, III | konającego, i usta drgające w strachu.~- Jesteś dzisiaj
2305 II, III | szczerze i głęboko.~- Czy w domu spotkała cię jaka przykrość?~-
2306 II, III | szeptała cicho, zaciskając zęby w odczuwanej silnie bezbronności,
2307 II, III | bezbronności, i patrzyła w niego błagalnymi oczami,
2308 II, III | nigdy nie zobaczyła.~I jakby w strachu nagłym, oślepiającym,
2309 II, III | na zawsze, rzuciła mu się w ramiona, oplątywała go sobą,
2310 II, III | Musimy już iść, bo muzyka w parku grać zaczyna, ludzi
2311 II, III | wzrokiem wodziła po gąszczach, w których czaiły się smugi
2312 II, III | szmerem i poruszał obwisłe w przedzachodniej chwili drzewa
2313 II, III | Sznury drzew, stojących w wielkiej ciszy, owiewały
2314 II, III | fale kołysały się i biły w miasto z bezsilnym uporem.~
2315 II, III | jakąś piosenkę kołysząc w takt głowami, Kama kapelusz
2316 II, III | Kama kapelusz trzymała w ręku, włosy wichrzyły się
2317 II, IV | Malinowskiego, trzy dni już nie był w domu, jestem o niego bardzo
2318 II, IV | po twarzy.~Pocałował ją w końce palców i poszedł do
2319 II, IV | na posadę.~Malinowskiego w domu nie było, mieszkanie
2320 II, IV | głębokiej i gwiazd skrzących się w głębiach strasznych, niby
2321 II, IV | mieszkali pod samym lasem, w drewnianej ruderze o kilkunastu
2322 II, IV | Jaskólskich siedział poobwijany w kołdry Antoś i rozmarzonym,
2323 II, IV | kominy miasta.~- Józio jest w domu? - zapytał Horn ściskając
2324 II, IV | siedział, i utonął całą duszą w tych przerażających głębiach,
2325 II, IV | Józio siedział za sklepem, w małej, ciasnej izdebce,
2326 II, IV | okno do małego ogródka, w którym majaczyła się jakaś
2327 II, IV | mieszkalnych, siedzieli w czarnych sieniach, na progach,
2328 II, IV | na progach, przed domami, w piasku drogi lub w otwartych
2329 II, IV | domami, w piasku drogi lub w otwartych oknach, przez
2330 II, IV | i szli ścieżką biegnącą w poprzek szerokiego pola
2331 II, IV | przy stole z twarzą ukrytą w dłoniach; stojąca na komodzie
2332 II, IV | poczekaj na mnie kilka minut w bramie, proszę cię o to
2333 II, IV | ostro i z taką determinacją w głosie, że matka cofnęła
2334 II, IV | krzesła, a ona stała chwilę w milczeniu, patrząc na nich
2335 II, IV | wołała załamując ręce w rozpaczy.~Przypadła znowu
2336 II, IV | nieprzytomnym głosem padając w wielkiej skrusze przed obrazem
2337 II, IV | chwilę.~Adam ponuro patrzył w lampę, a Zośka stała pod
2338 II, IV | aksamitny stanik i darła go w kawały.~- To twoja hańba,
2339 II, IV | ulicznico! - krzyczała i wpadła w szał niszczycielki, zerwała
2340 II, IV | całą garderobę i porwała ją w strzępy, podeptała z nienawiścią
2341 II, IV | nie mogłam już wytrzymać w fabryce - ja nie chcę umierać
2342 II, IV | fabryce - ja nie chcę umierać w przędzalni... ja nie chcę
2343 II, IV | do nóg matki. Zerwała się w niej resztka świadomości
2344 II, IV | przed sobą, cofnęła się w tył i runęła do nóg matki
2345 II, IV | nieubłaganie, skamieniała w gniewie, bo wszystko w niej
2346 II, IV | skamieniała w gniewie, bo wszystko w niej nagle z wielkiego bólu
2347 II, IV | się z obłąkanym krzykiem w korytarz, aż sąsiedzi zaczęli
2348 II, IV | podwórze, i wcisnęła się w ciemny kąt pod akacje kwitnące,
2349 II, IV | się wyrwać z rąk i uciekać w świat.~Z trudem ją uspokoił,
2350 II, IV | trudem ją uspokoił, okręcił w jakąś chustkę, którą przyniósł
2351 II, IV | bo dziewczyna cały była w strzępach, ujął mocno pod
2352 II, IV | dorożki.~Horn, który czekał w bramie, przyłączył się do
2353 II, IV | duże mieszkanie.~Jechali w milczeniu, tylko przejedżając
2354 II, IV | pokoju Horna, zamknęła się w nim, nie chciała wyjść na
2355 II, IV | wielkim współczuciem.~- Idę w tej chwili do Kesslerów! -
2356 II, IV | akcentem groźby, jaki brzmiał w jego głosie.~- To pomówimy
2357 II, IV | umiał go objaśnić, gdzie w tej chwili może być młody
2358 II, IV | ptak potworny rzucało się w mrocznej, roztrzęsionej
2359 II, IV | ruchem wieży, zapadało się w ziemię wybiegało z cieniów,
2360 II, IV | szalony krzyk maszyny huczał w wieży, że stary szeptem
2361 II, IV | srebrny, księżycowy kurz, w którym niby sine widmo tańczyło
2362 II, IV | wpiły się z wielką miłością w bure, rozłzawione oczy ojca,
2363 II, IV | rozłzawione oczy ojca, patrzyli w siebie do głębi, na wskroś
2364 II, V | tysięcy rubli jakbym już miał w kieszeni.~- Jeśli się łudzić,
2365 II, V | tą cyfrą.~- Ja się nigdy w interesach nie mylę. Grunspan
2366 II, V | gdyby je musiał stawiać w innym miejscu, choćby o
2367 II, V | administracji podniosą mu się w dwójnasób. Pijecie jeszcze
2368 II, V | uwagę dzwoniąc łyżeczką w wyszczerbione fajansowe
2369 II, V | kawały dywanu barchanowego w jaskrawe czerwone kwiaty;
2370 II, V | śmietników graty tonęły w mroku, w którym tylko błyszczał
2371 II, V | śmietników graty tonęły w mroku, w którym tylko błyszczał jaskrawo
2372 II, V | trzęsącą się głową, ubraną w zatłuszczony czepek.~- Brakuje!
2373 II, V | zgarnął pieniądze i rzucił je w piasek pod jej nogi.~Szteinowa
2374 II, V | czterdzieści rubli, to ten gałgan w niecałe pół roku wszystko
2375 II, V | cyfry z wielką dokładnością w notes.~Obojętnie słuchał
2376 II, V | słońce i mrozy; te postacie w łachmanach; te twarze o
2377 II, V | nędzy, który lamentował w ostrym słońcu, wpośród drzew
2378 II, V | słuchał i wtajemniczał się w interesy Wilczka.~Nie mógł
2379 II, V | sprawę powrócił do izby, Horn w milczeniu wziął kapelusz
2380 II, V | Horn popatrzył mu prosto w oczy i nie zdejmując kapelusza
2381 II, V | zajmować nie będziemy.~- Jak ja w tej chwili pogardą pana,
2382 II, V | pogardą pana, którą słyszę w głosie.~- Więc po cóż mnie
2383 II, V | nędzarzy.~- To się tak powiada w salonikach i przy pannach,
2384 II, V | szlacheckie. Proszę, spojrzyj pan w tę książkę, jest to całoroczny
2385 II, V | zobaczył, że suma dochodów w drugiej książce była o połowę
2386 II, V | była o połowę mniejszą niż w pierwszej.~- Cóż to znaczy,
2387 II, V | Zrzekłem się go i nie szukam w tym chluby.~- Darowuje pan
2388 II, V | zniechęconym ruchem rzucił książki w głąb kasy ogniotrwałej stojącej
2389 II, V | kasy ogniotrwałej stojącej w kącie i zaczął bębnić w
2390 II, V | w kącie i zaczął bębnić w stół, i patrzał na wiśnie
2391 II, V | Łodzi i zamknie mu drzwi w "kolonii" i w kilku innych
2392 II, V | zamknie mu drzwi w "kolonii" i w kilku innych znajomych domach.~
2393 II, V | panie, nie urodziłem się w pałacu, a tylko w zwykłej
2394 II, V | urodziłem się w pałacu, a tylko w zwykłej chałupie; nie jestem
2395 II, V | pieniędzy, jest kilkadziesiąt w Łodzi, każda z nich ma dzieci,
2396 II, V | miał czasu protestować, bo w tej chwili wszedł Grunspan.~-
2397 II, V | Pan syn Horn et Weber w Warszawie? - zapytał po
2398 II, V | wyciągnął na izbę nogi obute w długie do kolan buty i podniósł
2399 II, V | izbie i wybiegały za okno w ogródek, czepiały się czerwonych
2400 II, V | Przyjemny chłód jest w pańskim domu - zaczął fabrykant
2401 II, V | zbite ze zmurszałych desek, w których stały beczki z cementem,
2402 II, V | linię lasów miejskich, całą w niebieskawoopalowych mgłach
2403 II, V | pańskiej fabryce i prawie w mieście, można by założyć
2404 II, V | będą mieli gdzie odpoczywać w święto...~Powrócili przed
2405 II, V | oni siedzieli jakiś czas w milczeniu i udawali przed
2406 II, V | Pochwycił jego rękę i uderzył w nią na zgodę.~- Nie będzie
2407 II, V | monety do kasy, przebrał się w elegancki garnitur, uperfumował,
2408 II, VI | VI~[XXII]~Wysoki, ujęty w kamienne słupy parkan żelazny,
2409 II, VI | korpus fabryki wznosił się w głębi nieco olbrzymią masą
2410 II, VI | tynkowanej cegły, zakończonego w rogach rodzajem średniowiecznych
2411 II, VI | ślusarszczyzny, umieszczona w parkanie z boku głównego
2412 II, VI | czteropiętrowymi pawilonami w olbrzymią kratę czworokątów,
2413 II, VI | interesantami. Półmrok panował w pokoju pomimo bardzo słonecznego
2414 II, VI | krzewami akacji, zaglądającej w szyby różowymi oczami kwiatów
2415 II, VI | prowadzące do kantoru, w mętnym żółtawym świetle
2416 II, VI | siedzący na ławach, kryjący się w cieniu szaf, w głębokiej
2417 II, VI | kryjący się w cieniu szaf, w głębokiej framudze okna,
2418 II, VI | oczekiwania oczami rzucali w głąb gabinetu, gdzie królowały
2419 II, VI | miejsca, bezmyślnie patrząc w okno, na różowe kwiaty akacji,
2420 II, VI | Mendelsohna, błyszczące w czerwcowym słońcu złoceniami
2421 II, VI | oficjaliści fabryczni i mknęli w kantorze.~Przez drzwi gabinetu
2422 II, VI | Szai - i wszystko wtedy w kantorze i w poczekalni
2423 II, VI | wszystko wtedy w kantorze i w poczekalni tak milkło i
2424 II, VI | turkot wozów, wjeżdżających w obręb fabryki.~Drzwi gabinetu
2425 II, VI | Regina, to przecież nie w mojej mocy zabronić im tego...~-
2426 II, VI | tylko, żebym go miał jutro w południe, bo jutro kurierem
2427 II, VI | wzrokiem wpatrywali się w niego. Byłby dłużej rozwodził
2428 II, VI | wyrzucić woźnym, którzy w pewnym oddaleniu stanęli,
2429 II, VI | bardzo dobitnie i barwnie.~W gabinecie zapanowało milczenie.
2430 II, VI | tulipanów.~Stanisław z rękami w kieszeni chodził i pogwizdywał.~-
2431 II, VI | kolej.~Horn ukłonił się i w milczeniu wytrzymał przenikliwe
2432 II, VI | angielsku?~- Prowadziłem w tym języku korespondencję
2433 II, VI | tym języku korespondencję w firmie Bucholc.~- Będziesz
2434 II, VI | więcej krzeseł nie było w gabinecie.~- Ja wezwałem
2435 II, VI | gabinecie.~- Ja wezwałem doktora w małej sprawie, ale co prawda
2436 II, VI | Stanisław, kładąc głęboko ręce w kieszenie spodni i wyciągając
2437 II, VI | Na to zgoda; ale kwestia w tym, jak leczyć?~- No, jak,
2438 II, VI | leczy.~- Takimi, jakie są w rozporządzeniu medycyny -
2439 II, VI | sam osobiście nie wierzę w te rozmaite środki apteczne,
2440 II, VI | środki apteczne, nie wierzę w medykamenty, nie wierzę
2441 II, VI | medykamenty, nie wierzę w to pchanie w organizmy ludzkie
2442 II, VI | nie wierzę w to pchanie w organizmy ludzkie obcych
2443 II, VI | radziłbym się panu kierować w przyszłości przy leczeniu
2444 II, VI | my nie możemy się bawić w filantropię.~- Ja zaś, że
2445 II, VI | prawie na krześle, wetknął w rękę papierosa i podawał
2446 II, VI | ile wiem, miały powrócić w niedzielę dopiero.~- Wariatki -
2447 II, VI | wtrącić, że Starżów był w posiadaniu naszym lat czterysta.~-
2448 II, VI | głowę.~- Kształciłem się w Chyrowie w Galicji...~-
2449 II, VI | Kształciłem się w Chyrowie w Galicji...~- U jezuitów! -
2450 II, VI | zdolności, urodzenia miejsc w naszej firmie. Wakuje wprawdzie
2451 II, VI | Mogliby mu dać jakie miejsce w dyplomacji - drwił Stanisław.~-
2452 II, VI | kawałek człowieka do obwożenia w powozie, do parady. A w
2453 II, VI | w powozie, do parady. A w fabryce trzeba robić i jest
2454 II, VI | Endelmanowa była szczytna w obrazowaniu nędzy tych tysięcy
2455 II, VI | tysięcy dzieci gnijących w suterynach bez słońca i
2456 II, VI | piękna, wysmukła, jasna, w milczeniu przypatrywała
2457 II, VI | wieś bielizna? Ja widziałem w moich dobrach chłopskie
2458 II, VI | Dziękujemy panu serdecznie w imię tych biednych dzieci.~-
2459 II, VI | pań, niech wyraźnie stoi w pismach, że Szaja Mendelsohn
2460 II, VI | to by mieli dwa razy tyle w majątku - zadecydował Szaja
2461 II, VI | do jakiegoś grubego kupca w marszczonej dokoła stanu
2462 II, VI | pozwolenie od Szai na wejście w obręb fabryki, poszedł zobaczyć
2463 II, VI | się o Zośce.~Znalazł go w olbrzymiej przędzalni, przy
2464 II, VI | sale szarawym obłokiem, w którym widmowo majaczyły
2465 II, VI | oliwy.~- Od dzisiaj jestem w waszej fabryce - powiedział
2466 II, VI | siostra? widzieliście ją w południe? - zapytał po chwili
2467 II, VI | sale strasznym wrzaskiem, w którym nie słychać było
2468 II, VI | jakieś koło, rozszalałe w ruchu i migocące w słońcu
2469 II, VI | rozszalałe w ruchu i migocące w słońcu niby tarczą rozpylonego
2470 II, VI | spokojny, ale usta mu drgały w powstrzymywanym łkaniu i
2471 II, VI | szepnął prosząco, ze łzami w głosie:~- Nie mówcie o tym
2472 II, VI | rozpalonymi rękami i odszedł w gąszcz maszyn; transmisji
2473 II, VI | pociechy, ale nie znalazł nic w mózgu, poczuł, że na takie
2474 II, VI | fabrycznego.~- Będzie doktór w niedzielę u Trawińskich?~-
2475 II, VI | Obowiązkowo będę. Jedyne miejsce w Łodzi, gdzie nie tylko plotki
2476 II, VI | Szaja siedział jeszcze w kantorze i bawił się z wnuczkami,
2477 II, VI | wyniosłą postać, opiętą w długi, szary surdut. Gładził
2478 II, VI | ręce ich łatwo się spotkały w tłoku, nie mówili już więcej,
2479 II, VI | Róża zatrzymując powóz, bo w tej chwili dopiero spostrzegła
2480 II, VI | Meli, która im towarzyszyła w podróży.~- Trzeba wrócić
2481 II, VI | przywieźć do domu.~- Przyjdę w niedzielę, panie potrzebują
2482 II, VI | pan tak gorąco broni, ale w niedzielę o zwykłe] godzinie
2483 II, VI | zwykłe] godzinie czekamy pana w czarnym gabinecie. Zawiadom
2484 II, VI | Paryża.~- No, mniejsza z nim; w ostatnich czasach był już
2485 II, VI | grubsze bagaże; pomógł jej, w czym mógł, a nawet, wsadzając
2486 II, VI | do dorożki, pocałował ją w rękę przez roztargnienie,
2487 II, VI | zdoławszy jeszcze przerobić w sobie żadnego z uczuć na
2488 II, VI | jakąś ulicą świeżo wytkniętą w poprzek nie zniwelowanych
2489 II, VI | myślał stając l wpatrując się w szeregi wiatraków stojących
2490 II, VI | stojących na wzgórkach i w to powolne okręcanie się
2491 II, VI | tle nieba jasnego.~Skręcił w pole zasiane owsem, po którym
2492 II, VI | czarniawopołyskliwe fale i biły w płową ścianę żyta, które
2493 II, VI | szare domki o błyszczących w słońcu oknach; skowronki
2494 II, VI | skrzydła, aż zginęły mu w przestrzeni, i szedł pełen
2495 II, VI | traw, jaka promieniowała w modrych oczach chabrów patrzących
2496 II, VI | patrzących z puszcz żytnich, w szeleście zbóż, w sykaniu
2497 II, VI | żytnich, w szeleście zbóż, w sykaniu koników, w pieszczącym
2498 II, VI | zbóż, w sykaniu koników, w pieszczącym powiewie wiatru.~
2499 II, VI | owładnęło tak silne, że czuł w oczach łzy czułości nieokreślonej,
2500 II, VI | rozwalona chałupa, przed którą w cieniu wielkiej brzozy leżał
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3416 |