1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3416
Tom, Rozdzial
3001 II, XV | obiedzie.~Pan Adam spał w swoim wózku w ogrodzie pod
3002 II, XV | Adam spał w swoim wózku w ogrodzie pod drzewami, cisza
3003 II, XV | mogła; patrzyła bezmyślnie w białe chmury, jakie od wschodu
3004 II, XV | słuchała godzinek, które w kuchni pełnym głosem śpiewała
3005 II, XV | spotkania się oczami, aż w końcu pan Adam rzekł nieśmiało:~-
3006 II, XV | zachodu, a dymy idących i w niedzielę fabryk podobne
3007 II, XV | spiralnym łańcuchem biły prosto w niebo.~Anka czytała do samego
3008 II, XV | opowiadała o synu i o mężczyznach w ogólności, długo dzierzgała
3009 II, XV | wzrastającym niepokojem, aż w końcu powiedziała:~- Dlaczego
3010 II, XV | cioci - szepnęła siadając w niskim foteliku przy stole,
3011 II, XV | którym paliła się lampa w złotawej osłonie.~- Ot,
3012 II, XV | krewna, czy wiesz, co mówią w Łodzi o tobie i o Karolu?~-
3013 II, XV | spokojnie, że Wysocka zatrzymała w sobie jakieś słowa, przeszła
3014 II, XV | to powiedziała przecież w tej chwili - szepnęła ciszej
3015 II, XV | zamilkła.~Przechyliła głowę w tył, na wysoką poręcz fotelu,
3016 II, XV | liczyło na niego, dużo się w nim kochało, więc nic dziwnego,
3017 II, XV | ciocią do Trawińskiej.~Wyszły w milczeniu, bo chociaż Wysocka
3018 II, XV | nie odpowiadała, zatopiona w coraz żywszym odczuwaniu
3019 II, XV | pociągając za rękę dziewczynę.~W saloniku siedziała cała
3020 II, XV | rodzina Mullerów z Karolem w pośrodku.~Mada, przechylona
3021 II, XV | obrażoną śmiertelnie, dotkniętą w swej miłości własnej.~Na
3022 II, XV | kiedykolwiek.~- Dlaczego pani mówi w taki sposób do mnie?~- Czy
3023 II, XV | mocno potrzebą zgody i jakby w poczuciu win swoich względem
3024 II, XV | Anka siedziała wpatrzona w okno, podniosła na niego
3025 II, XV | ze mną jak dawniej, jak w Kurowie? Co się z panią
3026 II, XV | Pochylił się nad nią i zajrzał w jej oczy, które spiesznie
3027 II, XV | tym słowem rzuci mu się w ramiona, że wybuchnie płaczem,
3028 II, XV | zabraniającą pokazywania, co czuła w tej chwili, i z szalonym
3029 II, XV | pragnieniem miłości i wiary w niego.~Borowiecki, nie doczekawszy
3030 II, XV | Płynęły potem dnie i tygodnie w zgodzie i pozornym spokoju.~
3031 II, XV | serdeczności, bez dawnej wiary w siebie i bez dawnej troski
3032 II, XV | do Karola jakby umierała w niej.~Ostrzeżenie Wysockiej
3033 II, XV | Ostrzeżenie Wysockiej miała ciągle w pamięci i potwierdzały go
3034 II, XV | A czasami znowu wzbierał w jej sercu wielki, stłumiony
3035 II, XV | smutniejsza i że porusza się jakby w obłoku chłodu i obojętności.~
3036 II, XV | tymczasem, ponieważ było mu źle w domu, bywał bardzo często
3037 II, XVI | października puszczona została w ruch Manufaktura wyrobów
3038 II, XVI | poświęcenia fabryki i puszczenia w ruch maszyn.~Chodził dziwnie
3039 II, XVI | zgorączkowany i niespokojny, w przędzalni długo przyglądał
3040 II, XVI | wszystko, bo się już zbierają w domu.~- Ksiądz Szymon przyjechał?~-
3041 II, XVI | robotników uprzątała przejścia w dziedzińcu i ustawiała długie
3042 II, XVI | długie stoły, obite perkalem, w magazynie, który nie był
3043 II, XVI | którym miano wyprawić coś w rodzaju śniadania. W domu
3044 II, XVI | coś w rodzaju śniadania. W domu zaś z pośpiechem szykowano
3045 II, XVI | tak rosły i rozwijały się w jego oczach, siłą jego woli,
3046 II, XVI | jego istoty zamknięta jest w tych czerwonych murach,
3047 II, XVI | czerwonych murach, uwięziona w tych dziwacznych, poskręcanych
3048 II, XVI | ukazał się ksiądz Szymon w komży i wszyscy ruszyli
3049 II, XVI | maszyny i ludzi wodą świeconą.~W przędzalni, .gdzie przy
3050 II, XVI | Fabryka była puszczona w ruch. Całe towarzystwo powróciło
3051 II, XVI | fabryki wniósł Knoll, który w długiej mowie bardzo życzliwie
3052 II, XVI | wspominał prace Borowieckiego w firmie Bu-cholc i S-ka;
3053 II, XVI | przyjaciół, podniósł Grosglik i w końcu ucałował Karola, a
3054 II, XVI | Żeby się ludzie kochały, w to nie uwierzę - bo wszyscy
3055 II, XVI | do robotników ucztujących w magazynie, bo tam gospodarzyła
3056 II, XVI | Trawińska wołała ją do altany w ogrodzie.~- Gniewa się jeszcze,
3057 II, XVI | nie brał prawie udziału w ogólnej wesołości, siedział
3058 II, XVI | czerwone kominy fabryki.~W małym pokoiku od ulicy siedział
3059 II, XVI | czwartego Kurowski; grali w preferansa i kłócili się
3060 II, XVI | krzyknął szlachcic waląc w stół pięścią - jak mi, panie
3061 II, XVI | kart nie umieją trzymać w ręku! Siedem trefli, ręka!~
3062 II, XVI | karta szła dobrze, bił nogą w stopień fotelu i przyśpiewywał
3063 II, XVI | zarezerwowała Anka.~Kurowski w milczeniu i z uśmiechem
3064 II, XVI | skończyć tak, jak się skończyło w Sandomierskiem u Kiniorskich,
3065 II, XVI | oprawiał barwy gasnącego ogrodu w przecudny i przesubtelny
3066 II, XVI | siatki i migotały opalami, a w powietrzu cichym i ciepłym
3067 II, XVI | pani sprawę zbyt ogólnie, w to zresztą wierzę, tylko
3068 II, XVI | Czyż jest możebnym, aby był w niezgodzie z tym, co ja
3069 II, XVI | ja czuję?~- A jednak jest w tej chwili, bo każe się
3070 II, XVI | myśleć, ale pomimo to to coś w nas być może, choćby jeszcze
3071 II, XVI | Myszkowski, siedzący za stołem w otoczeniu całej baterii
3072 II, XVI | Myszkowski, przyjdź do mnie w sobotę, to pogadamy. Wychodzę
3073 II, XVI | dosyć, szlachcice grają w karty, i cóż ja, biedna
3074 II, XVI | niewyraźnie, poruszał szczękami i w świetle słońca podobnym
3075 II, XVI | że ktoś czeka na niego w kantorze i chce się koniecznie
3076 II, XVI | się cicho.~Zuker siedział w kantorze, pod oknem, oparł
3077 II, XVI | oparł się na lasce i patrzył w ziemię, a gdy Borowiecki
3078 II, XVI | długo rozpalonymi oczami w jego twarz.~Karola owładnął
3079 II, XVI | czuł się jakby złapanym w potrzask, ten wzrok palił,
3080 II, XVI | palił, mieszał i budził w nim strach. Miał szaloną
3081 II, XVI | Usiadł ciężko, czując, że w tej chwili nie potrafiłby
3082 II, XVI | powiedział głucho i patrzył w niego z uporem.~Była to
3083 II, XVI | to szorstka i ordynarna w formie denuncjacja stosunku
3084 II, XVI | ześrodkowywał wszystkie władze w tym drapieżnym, chciwym
3085 II, XVI | ani słowa. Mogę panu pomóc w poszukiwaniach, bo przecież
3086 II, XVI | rwał, przepajał łzami, aż w końcu i łzy zaczęły z wolna
3087 II, XVI | wielkie współczucie, jakie w nim dojrzał, wlewało w niego
3088 II, XVI | jakie w nim dojrzał, wlewało w niego wiarę, że to wszystko
3089 II, XVI | słuchał, i trzymał jego oczy w swoim spojrzeniu, a jednocześnie
3090 II, XVI | kartce papieru, leżącej w wysuniętej nieco szufladzie
3091 II, XVI | raz."~Zdążył papier wsunąć w kopertę i wtedy podszedł
3092 II, XVI | więcej.~Zuker drgnął, bo w jego głosie i twarzy coś
3093 II, XVI | głosie i twarzy coś było w tej chwili fałszywego, ale
3094 II, XVI | które zaraz Karol nalał w szklankę i podał Zukerowi.~-
3095 II, XVI | spotkawszy, wsunął mu list w rękę i zapowiedział, żeby
3096 II, XVI | czy nie, co tu napisane w tym liście?~- Ależ, panie,
3097 II, XVI | widziałem zaledwie kilka razy w życiu, a nawet nie wiem,
3098 II, XVI | wszedł zziajany i oddał list, w którym były tylko te słowa:~"
3099 II, XVI | jednak ogromnie zdenerwowała.~W domu prócz czwórki grającej
3100 II, XVI | już zmrok zapadał, siadł w dorożkę, kazał podnieść
3101 II, XVI | mi ten garnitur szafirów, w który musiałam się zaraz
3102 II, XVI | pocałował, odsunęła się w kąt dorożki i płakać zaczęła
3103 II, XVII | maszyny, więc się zamienił w ślusarza, mechanika, robotnika
3104 II, XVII | gorączkowo, bo chciał je puścić w ruch jeszcze przed zimą.~
3105 II, XVII | głowę.~Jakoż już mówiono w Łodzi o kilku planach na
3106 II, XVII | pieniędzy! - wołał wtedy w duszy, a patrząc na swoją
3107 II, XVII | szeroka natura dusiła się w atmosferze drobnych produkcyj.
3108 II, XVII | gdy i inne oddziały były w ruchu, trzeba było robić,
3109 II, XVII | który zaczynał się dopiero w połowie zimy, a tymczasem
3110 II, XVII | przez zaciętość, która w nim rosła w miarę napotykanych
3111 II, XVII | zaciętość, która w nim rosła w miarę napotykanych przeszkód.~
3112 II, XVII | napotykanych przeszkód.~W chwilach bardzo szczerych
3113 II, XVII | panu Adamie, który jakoś w pierwszych dniach listopada
3114 II, XVII | stawał się dla niej czymś w rodzaju grobu, w którym
3115 II, XVII | niej czymś w rodzaju grobu, w którym żyć musiała.~Dnie
3116 II, XVII | nic nie zmieniając ani w chorobie pana Adama, ani
3117 II, XVII | chorobie pana Adama, ani w stosunku jej do Karola,
3118 II, XVII | przesiadywał wieczorami w domu, opowiadał o swoich
3119 II, XVII | wtedy, gdy Karola nie było w domu.~Bo jego twarz zmęczona
3120 II, XVII | nad nim.~A bywały chwile, w których jak echo odbite
3121 II, XVII | pragnienie zatopienia się w uczuciu, powierzenia całego
3122 II, XVII | pocieszeń Niny zapatrzyła się w okno, w świat zaśnieżony
3123 II, XVII | Niny zapatrzyła się w okno, w świat zaśnieżony i brudny
3124 II, XVII | dusze na zawsze, co je topi w sobie? Złudzeniem, mgłami,
3125 II, XVII | uczucie teraz?~- Jest jeszcze w tej skardze - szepnęła Nina.~-
3126 II, XVII | skarżyła się na siebie i w sobie tylko szukała źródła
3127 II, XVII | miłości cieplarniane, które w zwykłej atmosferze zamierają.
3128 II, XVII | wywoływać, aby były, bo same w sobie nie istnieją. Ale
3129 II, XVII | im przerywać.~- Będziesz w domu wieczorem?~- Przyszedłem
3130 II, XVIII| XVIII~[XXXIV]~U Kurowskiego w hotelu byli już zebrani
3131 II, XVIII| głośnych grajków i śpiewaków w Europie - to Polacy, Wy
3132 II, XVIII| Czemu zaniedbujecie sezony w Nizzy, w Paryżu, we Włoszech?
3133 II, XVIII| zaniedbujecie sezony w Nizzy, w Paryżu, we Włoszech? Tam
3134 II, XVIII| odpowiedział, wyciągnął się w fotelu i odczytywał jakiś
3135 II, XVIII| szare tło społeczne, to zero w postępie, a wielkość w utrzymaniu
3136 II, XVIII| zero w postępie, a wielkość w utrzymaniu status quo, to
3137 II, XVIII| utrzymaniu status quo, to w najlepszym razie konserwator
3138 II, XVIII| wyłoniło. Ich wielkość jest w zupełnej proporcji do wielkości
3139 II, XVIII| zwierciadłem po to, żeby w nim odbijać i ogniskować
3140 II, XVIII| jaskiń, źle wśród puszcz, źle w głębiach wód i źle w nieskończonościach.
3141 II, XVIII| źle w głębiach wód i źle w nieskończonościach. Panował
3142 II, XVIII| zadumy Indrę, spoczywającego w głębiach wszechświata. Słuchał
3143 II, XVIII| jak deszcz pereł, popłynął w przestrzenie i kilka z nich
3144 II, XVIII| ludzkość do światła, na powrót w łono Indry. Zrodzeni z litości
3145 II, XVIII| orzechowymi, oczami, które w miarę ekscytacji stawały
3146 II, XVIII| podobne do tygrysich, rzucał w rozmowie snopami paradoksalnych
3147 II, XVIII| jeszcze dzikich. Ubieramy się w nią niby karły w strój olbrzymów."~"
3148 II, XVIII| Ubieramy się w nią niby karły w strój olbrzymów."~"To, co
3149 II, XVIII| porównać do zapałki płonącej w mrokach wieczności."~"Kto
3150 II, XVIII| wam słowo honoru, że jutro w nocy opuszczam Łódź na zawsze.~-
3151 II, XVIII| posypały się pytania.~- W świat, prosto przed siebie,
3152 II, XVIII| bagna już dosyć, duszę się w nim, tonę, umieram. Jeszcze
3153 II, XVIII| zamglonymi oczami patrzył w jakąś dal i nie mógł stłumić
3154 II, XVIII| jaką zrobiono na niego, a w końcu zaproponował wejście
3155 II, XVIII| powstrzymał, oblókł twarz w surowość i szukał kapelusza.~-
3156 II, XIX | natychmiast.~- Musicie być w fabryce?~- Muszę, nocna
3157 II, XIX | sprawy - mówił drwiąco, ale w głębi czuł jakieś dziwne
3158 II, XIX | umarłych, i wsłuchiwał się w tę dziwną, denerwującą ciszę
3159 II, XIX | miasta uśpionego.~Ale już w dziedzińcu fabryki, która
3160 II, XIX | huczała wszystkimi maszynami, w dziedzińcu zalanym falami
3161 II, XIX | Malinowski, zgarbiony, w długiej bluzie, z oliwiarką
3162 II, XIX | długiej bluzie, z oliwiarką w ręku i wycierem, łaził dookoła
3163 II, XIX | bydlęciem; zatopiony zupełnie w chaosie krzyków i szumów,
3164 II, XIX | krzyków i szumów, jakby w głębi rozszalałego morza,
3165 II, XIX | Strach nim zatrząsł, zobaczył w oczach Malinowskiego wyrok
3166 II, XIX | Potwór, jak gad splątany w sieć zmroków, skrzeń, błysków,
3167 II, XIX | i równocześnie uzbrojoną w kastet ręką wymierzył taki
3168 II, XIX | błyskawica rozwinął się w całej długości i runął na
3169 II, XIX | wchłonęło, podniosło pod sufit i w mgnieniu oka rozmiażdżyło
3170 II, XIX | łachmany podarte ciał wirowały w orbicie koła-potworu, leciały
3171 II, XIX | wielkością, biegało wciąż w szalonym ruchu, z wściekłym
3172 II, XIX | cała ich muzyczna banda, w końcu której Stach Wilczek
3173 II, XIX | głęboka gorycz i smutek.~Ale w miarę odsuwania się od miasta
3174 II, XIX | mroziło przejmujące zimno.~W alei, prowadzącej do cmentarza,
3175 II, XIX | się spiesznie i skręcili w kąt "zapomnianych", gdzie
3176 II, XIX | ustał nagle, drzewa stanęły w ciszy, ściemniło się jeszcze
3177 II, XIX | śmierci Kesslera, wpadła w złość i zaczęła wymyślać
3178 II, XIX | zęby, jakby go dotknięto w bardzo bolesną ranę.~- Co,
3179 II, XIX | śniegu, który zacinał im w oczy i padał coraz gęstszy.~-
3180 II, XIX | kiedy pieniądze miałem w kieszeni, ten parch, psiakrew,
3181 II, XIX | Zamilkł i pozostał trochę w tyle, aby przyciszyć tę
3182 II, XIX | towarzyszów zimno, bo nie mógł w tej chwili patrzyć na nikogo,
3183 II, XIX | patrzyć na nikogo, siadł w dorożkę i pojechał do domu.
3184 II, XIX | do domu. Mieszkał jeszcze w swojej dawnej chału-pie,
3185 II, XIX | wymówił lokal do wiosny.~W izbie było zimno, wilgotno
3186 II, XIX | z tzw. towarzystwem.~Ale w "kolonii", tak zawsze wesołej,
3187 II, XIX | żegnając się z nikim, wybiegł i w sieni wybuchnął spazmatycznym
3188 II, XIX | przyjaciele.~Siedzieli wszyscy w milczeniu czas długi, aż
3189 II, XIX | sercem, aż Adam wsłuchany w muzykę uspokoił się nieco.~
3190 II, XIX | całymi, zatopiony tylko w kombinacjach zmierzających
3191 II, XIX | głupstwem, on chciał go zranić w kieszeń. Więc całe tygodnie
3192 II, XIX | strony zdoła ugryźć Grunspana w samo serce. Był już na dobrej
3193 II, XIX | jakże idzie, co? - pytał w końcu pan Adam.~- Dosyć
3194 II, XX | XX~[XXXVI]~Borowiecki był w Berlinie.~Przyjechał do
3195 II, XX | dawną siłą, tylko zniknęła w niej dawna wytworna, namiętna
3196 II, XX | podziw Łodzi, a budziła się w niej prosta, ordynarna,
3197 II, XX | wstręt i nienawiść, jaka się w nim rozrastała. i dosyć
3198 II, XX | kończyła rzucaniem mu się w ramiona i namiętnymi wybuchami
3199 II, XX | i cierpliwości.~Pozostał w Berlinie i odpoczywał dopiero
3200 II, XX | dopiero spostrzegł, że trzyma w zaciśniętej dłoni jakiś
3201 II, XX | nieopisanej trwogi czekał w jakiejś małej restauracji
3202 II, XX | bezwiednie dźwięczało mu w mózgu:~- Fabryka się pali!~
3203 II, XX | i pognał całą siłą pary w przestrzeń zaśnieżoną.~Z
3204 II, XX | lasy migotały tylko jak w kalejdoskopie, przesuwały
3205 II, XX | cienie, jak wizje i ginęły w ciemnościach nocy.~Nie zatrzymywali
3206 II, XX | wagonu stał wciąż i patrzył w noc ciemną, w drgające majaki
3207 II, XX | i patrzył w noc ciemną, w drgające majaki rzeczy przesuwających
3208 II, XX | rzeczy przesuwających się, w zaśnieżone płaszczyzny,
3209 II, XX | płaszczyzny, uciekające w tył.~Nic nie widział, spoglądał
3210 II, XX | tylko ciągle na zegarek.~W Aleksandrowie czekała już
3211 II, XX | nie mógł, bo pod czaszką, w nim całym, przewalały się
3212 II, XX | wszystkie siły woli zaczął w notesie obliczać swoje aktywa
3213 II, XX | przyszłej - nie zobaczył w cyfrach.~Nie chciał myśleć
3214 II, XX | całej myśli, wszystko się w nim zapadało, zalewane straszną
3215 II, XX | niecierpliwością.~Patrzył znowu w noc i przeklinał powolność,
3216 II, XX | razy biegł naprzód, już był w Łodzi, już widział łuny,
3217 II, XX | leżał długo i wpatrzony w światło tak się jednoczył
3218 II, XX | pracował razem, że czuł w sobie obroty kół, dyszenie
3219 II, XX | uciekały z szalonym pośpiechem w tył, jakby z trwogą przed
3220 II, XX | trzecia depesza, jaką zastał w Skierniewicach.~Podarł ją
3221 II, XX | natychmiast, i znowu biegł patrzeć w mroźną, zimową noc, w ponure
3222 II, XX | patrzeć w mroźną, zimową noc, w ponure przestrzenie, które
3223 II, XX | przyglądał się stacjom mijanym w szalonym pędzie, aby zobaczyć
3224 II, XX | Zapadał ze znużenia jakby w drzemkę, z której się budził
3225 II, XX | się wiosek i obwijał się w masy brudnych chmur napływających
3226 II, XX | płatami i przysłonił wszystko.~W Koluszkach już depeszy nie
3227 II, XX | niecierpliwości i niepokoju, który w miarę zbliżania się do Łodzi
3228 II, XX | zadyszana, rzucała się jak w konwulsjach, charczała z
3229 II, XX | naprzód, bez tchu, jakby w nieskończoność.~ ~
3230 II, XXI | tylko wiatr się wzmógł i bił w okna śniegiem, i targał
3231 II, XXI | zrobiła się głęboka cisza, w której tylko huczały głośniej
3232 II, XXI | końca.~Teraz chodząc po tym w połowie ciemnym pokoju,
3233 II, XXI | biernie losom i opadała w siebie, w najgłębszy ze
3234 II, XXI | losom i opadała w siebie, w najgłębszy ze smutków, w
3235 II, XXI | w najgłębszy ze smutków, w smutek rezygnacji.~Pan Adam
3236 II, XXI | nie słyszała, zatopiona w odrętwieniu, z jakim patrzyła
3237 II, XXI | odrętwieniu, z jakim patrzyła w okno, na zasypany śniegiem
3238 II, XXI | aby chory nie~usłyszał.~- W fabryce. Zapaliło się w
3239 II, XXI | W fabryce. Zapaliło się w suszarni na trzecim piętrze!...~
3240 II, XXI | pawilonów, szyby pękały w oknach i czarne gryzące
3241 II, XXI | opanować.~Trzęsła się jak w febrze, wszystko w niej
3242 II, XXI | się jak w febrze, wszystko w niej tak dygotało, że stać
3243 II, XXI | chrapliwymi głosami trąbek, w największym galopie przeleciała
3244 II, XXI | potakująco. Przyciszyła w sobie burzę, nadludzkim
3245 II, XXI | pobladłą, jakby nagle zastygłą w masce strachu, ściągnięte
3246 II, XXI | niespokojniej.~- Krzyczą! jakby w fabryce Karola... Zobacz,
3247 II, XXI | pokoju, że już cała fabryka w ogniu, że pożar jak burza
3248 II, XXI | Pamięta ojciec ten wiatr w Kurowie?... A ta nasza aleja
3249 II, XXI | mgnienie nieruchoma, zasłuchana w potężniejący krzyk pożaru,
3250 II, XXI | się skrzyły i chichotały w szalonym wirze, że istotnie
3251 II, XXI | niby krwawa rzeka uderzyła w niego i zalała cały pokój.~-
3252 II, XXI | wybuch kotła, który wyleciał w powietrze, wyrwał ze sobą
3253 II, XXI | pierwsze piętro i zarył się w dolnej sali zasypany gruzami
3254 II, XXI | deszcz ognia wytryskiwał w górę i leciał na domy sąsiednie,
3255 II, XXI | domy sąsiednie, na miasto, w noc czarną.~Kłęby gryzącego
3256 II, XXI | hukiem~wstrząsającym padały w morze ognia, mury pękały
3257 II, XXI | mury pękały i sypały się w gruzy.~Ogień tryumfował,
3258 II, XXI | Trawińskiego i gasić pożar w fabryce Bauma.~Moryc, ochrypnięty,
3259 II, XXI | ale nikt go nie słyszał w tym chaosie dzikich krzyków,
3260 II, XXI | dzikich krzyków, a przy tym w podwórzu, pełnym jeszcze
3261 II, XXI | ogniste leciały z szumem w powietrze.~Taka była moc
3262 II, XXI | że ludzie milkli i stali w osłupieniu, bezradni, ogłupiali,
3263 II, XXI | okrzyk zgrozy, ale ginął w chaosie szumów i trzasków,
3264 II, XXI | chaosie szumów i trzasków, w bolesnym jęku maszyn zapadających
3265 II, XXI | zapadających się razem z salami, w huku murów pękających i
3266 II, XXI | huku murów pękających i w tej dzikiej, rozszalałej,
3267 II, XXI | powiewał czerwonymi płachtami w ciemności nocy i tarzał
3268 II, XXI | niepokoje, którymi szalał w pociągu, pierzchnęły wobec
3269 II, XXI | którą patrzył teraz oko w oko, patrzył coraz zimniej,
3270 II, XXI | niskich parterowych budynkach.~W kantorze jęczał stary Jaskólski,
3271 II, XXI | za nieszczęście... Byłem w mieście, patrzę, jedzie
3272 II, XXI | już cała przędzalnia była w ogniu! Co ja przeżyłem,
3273 II, XXI | Borowiecki słuchał długo, aż w końcu, znudzony tym opowiadaniem
3274 II, XXI | znudzony tym opowiadaniem w kółko, nachylił się i szepnął
3275 II, XXI | doktora pobiegł do domu.~W progu już spotkał Ankę,
3276 II, XXI | do niego i długo patrzył w dobrą, szlachetną twarz
3277 II, XXI | przez śmierć i tak zastygłą w jakimś nie dokończonym krzyku,
3278 II, XXI | nie dokończonym krzyku, w jakiejś męce, która pokrzywiła
3279 II, XXI | Długie godziny siedział w największym skupieniu i
3280 II, XXI | dziwnym smutkiem, który już w nim pozostał.~Poszedł spać
3281 II, XXI | już zrobił zastrzeżenie w towarzystwie asekuracyjnym.~-
3282 II, XXI | nie mogę trzymać pieniędzy w martwym interesie, ty dasz
3283 II, XXI | się gorąco, rzucił mu się w końcu na szyję.~- Karol,
3284 II, XXI | odpowiedź! Interesy załatwiam w kantorze...~- Co! co! mnie?...
3285 II, XXI | placów, jakie miał, tak że w rezultacie nie pozostawało
3286 II, XXI | znowu zostanie maszyną w jakim wielkim organizmie,
3287 II, XXI | będzie się wić długie lata w męce bezsilności, w marzeniach
3288 II, XXI | lata w męce bezsilności, w marzeniach bezpłodnych o
3289 II, XXI | goryczą i łzy, pierwsze łzy w życiu, zapełniły jego oczy
3290 II, XXI | ale nie mogę. Widzisz, ja w tę fabrykę włożyłem całą
3291 II, XXI | poradzić, Maks zamknął się w kantorze i płakał jak dziecko
3292 II, XXI | mówił pospiesznie:~- Byłem w Sosnowcu, dali mi depeszą
3293 II, XXI | swoje położenie materialne w nadzwyczaj ponurych barwach,
3294 II, XXI | na wsi majątek, bo on ma w głowie wielkie państwo,
3295 II, XXII | Anka nie była; leżała chora w domu Trawińskich, dokąd
3296 II, XXII | pana Adama, pozostawiła w niej głębokie ślady.~Całe
3297 II, XXII | nieraz siedziała zapatrzona w jakąś głąb, z której nadlatywały
3298 II, XXII | uwagę i nie pozwolić zapadać w przypomnienia.~Najczęściej
3299 II, XXII | Przesiadywała całymi dniami w wielkim narożnym pokoju,
3300 II, XXII | zamienionym na rodzaj oranżerii, w której było pełno ptasiego
3301 II, XXII | kwiatami.~Anka siedziała w niskim głębokim fotelu i
3302 II, XXII | się zajmuję tobą,~leży to w moim interesie, muszę dbać
3303 II, XXII | Malowała jej portret, właśnie w tej pozie wyczerpania, na
3304 II, XXII | wyczerpania, na pół leżącej w fotelu pokrytym skórą tygrysią,
3305 II, XXII | nie miałam odwagi, ale w tych dniach zwrócę mu pierścionek
3306 II, XXII | Stach Wilczek.~Przyjęła go w oranżerii i nic nie mówiąc
3307 II, XXII | własnością. Zamknął się w nich i tam żyje. Zupełny
3308 II, XXII | dzikiego zwierzęcia. Tacy w życiu dochodzą do wszystkiego,
3309 II, XXII | zbyt prędko nie skończą w więzieniu - dorzucił Trawiński
3310 II, XXII | nie gorszy, idziemy zawsze w kierunku musu, a nie w kierunku
3311 II, XXII | zawsze w kierunku musu, a nie w kierunku chęci i woli -
3312 II, XXII | życia takim, jakim ono jest. W tym leży źródło wszelkich
3313 II, XXII | też u pana Borowieckiego w kantorze, bo już starszy
3314 II, XXII | biedak zakochał się na śmierć w Ance i całe noce pisywał
3315 II, XXII | odpowiadał również płomiennie i w wielkiej tajemnicy, a nie
3316 II, XXII | sobą...~- Niedobrze pani w Łodzi?...~- Tak, bardzo
3317 II, XXII | Borowiecki, usiadł cicho, bo w drugim pokoju grała na fortepianie
3318 II, XXII | milczeli oboje, czasami tylko w półmroku krzyżowały się
3319 II, XXII | od fortepianu i budziła w nich dawne, zapomniane echa.~
3320 II, XXII | pierścionek i podała go w milczeniu.~Odebrał i również
3321 II, XXII | zwrócił swój.~Spojrzeli sobie w oczy głęboko.~Karol nie
3322 II, XXII | palące zarzewie pozostawiło w duszy, pochylił głowę nisko
3323 II, XXII | szalonego pragnienia, jakie w nim pozostało, aby się rzucić
3324 II, XXII | ręce i wybiegł.~Anka opadła w fotel bez sił, wszystkie
3325 II, XXII | i bardzo boleśnie, jakby w odpowiedzi coraz cichszym,
3326 II, XXII | przełzawionym tonem muzyki, która w pasażach, podobnych do krzyków
3327 II, XXII | przyduszonych, sączyła się w ciszę pokoju.~ ~
3328 II, XXIII| girlandy kobiet, którym już w kruchcie służba ugalonowana
3329 II, XXIII| pracujących i powracał myślą w głąb samego siebie, i myślał,
3330 II, XXIII| zdumieniem czuł, iż nie ma w nim żadnej radości, że jest
3331 II, XXIII| jej rękę i jechał dalej w milczeniu. Cała ulica, prowadząca
3332 II, XXIII| robotnikami, którzy ustawieni w szpaler, ubrani odświętnie,
3333 II, XXIII| na cześć zaślubionych, a w końcu szpaleru, przed wjazdem
3334 II, XXIII| jedynaczkę i zdobywał pomocnika w zięciu, więc tak był zadowolony,
3335 II, XXIII| przekąsek, zastawionych w sali bufetowej.~Gdy miał
3336 II, XXIII| otoczona młodzieżą królowała w jednym z salonów.~Dosyć
3337 II, XXIII| głos.~Muzyka, usadowiona w głównym salonie, na estradzie
3338 II, XXIII| zebranych osób ginęło zupełnie w ogromie mieszkania, z którego
3339 II, XXIII| ochotę uciec, zamknąć się w mieszkaniu lub jak dawniej
3340 II, XXIII| kątach, nie śmiejąc chodzić w swojej wspaniałej jedwabnej
3341 II, XXIII| Wilhelm siedział tylko w bufecie, pił z przyjaciółmi
3342 II, XXIII| się co chwila z Karolem, w którym od pewnego czasu
3343 II, XXIII| tak szczęśliwą i zatopioną w radości, że nic nie widziała
3344 II, XXIII| odświętnie wystrojony, był czymś w rodzaju marszałka domu na
3345 II, XXIII| Wreszcie podano kolację w wielkiej wspaniałej jadalni.~
3346 II, XXIII| dyskretnie po gąszczach.~W końcu przybiegł pośpiesznie
3347 II, XXIII| Borowiecki spiesznie wyszedł.~Ale w jadalni, zapełnionej już
3348 II, XXIII| pani!~Huknął pięścią w stół i pokazał jej drzwi.~-
3349 II, XXIII| bo jak nie, to pięścią w pysk, i będzie fertig, na
3350 II, XXIII| a Mateusz rozsiadł się w fotelu i nieprzytomnym głosem
3351 II, XXIII| nieprzytomnym głosem gadał bijąc w stół pięścią:~- Ożeniliśmy
3352 II, XXIII| a jak nie, to pięścią w pysk... nogi do okapu...
3353 II, XXIII| miesiące, lata i kładły się w grobie zapomnienia - odchodziły
3354 II, XXIII| włókien wczoraj, dziś i jutro.~W Łodzi i wpośród naszych
3355 II, XXIII| niepowstrzymanym potokiem aż w pola, bo tam, gdzie przed
3356 II, XXIII| podobne do potężnego wiru, w którym kotłowali ludzie,
3357 II, XXIII| pracy.~Grosglik szachrował w dalszym ciągu, a nawet ze
3358 II, XXIII| uwielbiać, rzucając jej czasem w nagrodę jakieś słowo dobre
3359 II, XXIII| kolegów dawnych - ale teraz, w miarę wzrostu jego potęgi,
3360 II, XXIII| wszyscy się odsuwali i ginęli w szarym tle ludzkim, odgrodzeni
3361 II, XXIII| zabijająca praca.~A teraz w ostatnich czasach zaczynał
3362 II, XXIII| zgaszonym wzrokiem po maszynach w ruchu, po robotnikach pracujących
3363 II, XXIII| robotnikach pracujących w skupieniu, po oknach, przez
3364 II, XXIII| zakończonych lasami, zapatrzył się w jasny, słoneczny dzień kwietniowy,
3365 II, XXIII| przeczyste stada chmur leżących w głębiach seledynowego nieba...~
3366 II, XXIII| tam, za oknami farbiarni, w której teraz siedział, taka
3367 II, XXIII| krzyczały wróble, tak lekko biły w górę kłęby różowych dymów;
3368 II, XXIII| zmartwychwstającej przyrody drgała w przestrzeniach, przenikała
3369 II, XXIII| wiatrem, chwiać z drzewami w rozsłonecznionym powietrzu
3370 II, XXIII| posępnie, wsłuchując się w szum fabryki. Nie znalazł
3371 II, XXIII| szum fabryki. Nie znalazł w sobie odpowiedzi.~- Chciałem
3372 II, XXIII| zawzięcie, aż się wszystko w nim trzęsło, i śpiewał tysiącami
3373 II, XXIII| pracy, tysiące spraw czekało w jego przedpokoju i wrzało
3374 II, XXIII| widział nikogo, bo niósł w sobie straszną, pożerającą
3375 II, XXIII| zaułków, z pól nawet uderzały w niego twarde echa pracy,
3376 II, XXIII| baronowi Meyerowi, który w pysznym powozie rozparty,
3377 II, XXIII| własności. Czemuż ja nie mogę w ten sam sposób używać bogactwa?
3378 II, XXIII| tak długo, aż znalazł się w helenowskim parku, nie wiedząc
3379 II, XXIII| listki trzepoczące cicho w dosyć ostrym, przesłonecznionym
3380 II, XXIII| powietrzu.~Cisza głęboka leżała w alejach pustych, po których
3381 II, XXIII| wciąż wracał do miejsc, w których spotykał się kiedyś
3382 II, XXIII| z radością.~Pocałował ją w rękę i nie mógł się na nią
3383 II, XXIII| czynienia dobrze, chociaż w tak małym zakresie. A pan...
3384 II, XXIII| oddychać.~Szli przy sobie w milczeniu, dziewczynki skręcały
3385 II, XXIII| to moja wina, że zdobyłem w tej "ziemi obiecanej" wszystko -
3386 II, XXIII| nie zdradzić z tym, co się w nim działo.~- Za miasto,
3387 II, XXIII| krzyknął szorstko, siadając w dorożkę.~Drżał ze wzruszenia,
3388 II, XXIII| przesunęły mu się przez mózg w obrazach tak pięknych, tak
3389 II, XXIII| zgłodniałą duszę, chciał w nich utopić pamięć dnia
3390 II, XXIII| wszystkie siły, aby zdusić w sobie jakiś głośny krzyk,
3391 II, XXIII| pragnienia szczęścia, jakie się w nim nagle ocknęły z siłą
3392 II, XXIII| tarzając się we własnym bólu, w poznaniu własnego stanu
3393 II, XXIII| syna, tylko zamknął się w swoim gabinecie, odprawił
3394 II, XXIII| pod czaszką i zatapiały go w stan półświadomości.~- Zmarnowałem
3395 II, XXIII| oprzytomniał i wszystko ujrzał w nowym świetle.~- Dlaczego? -
3396 II, XXIII| miasto milkło pogrążone w odpocznieniu i w tej słodkiej
3397 II, XXIII| pogrążone w odpocznieniu i w tej słodkiej kwietniowej
3398 II, XXIII| gwiazd, otuliła miasto jakby w całun.~Z okien gabinetu
3399 II, XXIII| wszystkich zwojów dawno zapadłych w niepamięć - a zmartwychwstających
3400 II, XXIII| zmartwychwstających teraz, w tej chwili. Nie chciał,
3401 II, XXIII| uciekał, rwał się, ale w końcu musiał ulec, musiał
3402 II, XXIII| wszystkich głosów, jakie się w nim podnosiły, więc pochylił
3403 II, XXIII| już spało, przyczaiło się w cieniach i przywarło do
3404 II, XXIII| błękitnawymi źrenicami patrzyły w noc, stróżowały śpiącego
3405 II, XXIII| życia - które krzyczały w nim, że żył tylko dla siebie,
3406 II, XXIII| dopiero ją odczuł i pojął w całej głębokości.~- Dlatego
3407 II, XXIII| drgał chwilę i roztapiał się w milczeniu - to jakieś nieodgadnione
3408 II, XXIII| tych murów, drzew spowitych w mroki, ziemi zmordowanej...~
3409 II, XXIII| daleko, poza murami, hen w polach, dookoła tej "ziemi
3410 II, XXIII| dookoła tej "ziemi obiecanej", w głębiach nieodgadnionych
3411 II, XXIII| rozpalonych spojrzeń rzucało się w ciemność z upragnieniem
3412 II, XXIII| ludzie, a on wszystko ssał w siebie i w swoich potężnych
3413 II, XXIII| wszystko ssał w siebie i w swoich potężnych szczękach
3414 II, XXIII| niebo i ziemię, i dawał w zamian nielicznej garstce
3415 II, XXIII| długo patrzył na miasto i w noc, która już na wschodzie
3416 II, XXIII| Zorze rozsączały się z wolna w zielonawym zmroku, jaskółki
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3416 |