1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3141
Tom, Rozdzial
3001 II, XX | głębin mózgu i migotały na rozpalonych gorączką siatkówkach.~-
3002 II, XX | Otworzył okno i wysunął głowę na mroźny chłód nocy.~Zimny,
3003 II, XX | Skierniewicach.~Podarł ją i rzucił na ziemię.~Wypił całą butelkę
3004 II, XX | że nie mógł się utrzymać na nogach, bolało go serce,
3005 II, XX | ponure przestrzenie, które na próżno chciał przeniknąć
3006 II, XXI | Karola i co chwila narzekał na duszność i ostry ból serca.~
3007 II, XXI | poświstem po werendzie, na którą wychodziły okna chorego.~
3008 II, XXI | się jej, że jest skazana na zawsze, że ta męka oczekiwania
3009 II, XXI | z jakim patrzyła w okno, na zasypany śniegiem ogródek
3010 II, XXI | zasypany śniegiem ogródek i na mury fabryki.~Jakiś człowiek
3011 II, XXI | Zapaliło się w suszarni na trzecim piętrze!...~Nie
3012 II, XXI | okien trzeciego piętra.~Na dziedzińcu był zamęt nie
3013 II, XXI | wróciła do domu.~Ale teraz i na werendzie słychać już było
3014 II, XXI | płomienie zaczęły ukazywać się na dachach, wprost okien domu.~-
3015 II, XXI | Anka, poproś pana Maksa na herbatę.~- A dobrze. Zaraz
3016 II, XXI | trzaskała szufladami, rzuciła na ziemię jakiś wazon, potem
3017 II, XXI | drugiego pokoju, aby spojrzeć na fabrykę.~Krzyk wydarł się
3018 II, XXI | pomieszanie, aby się choćby na chwilę opanować.~Trzęsła
3019 II, XXI | niecierpliwie pan Adam.~Nie zważała na to, czytała dalej. Nie wiedziała,
3020 II, XXI | świadomości chwiała się na fali krzyków, trzasków i
3021 II, XXI | odgłosy ognia i powróciły na twarz pana Adama spokój,
3022 II, XXI | wyszeptał i upadł na wznak chwytając się za gardło,
3023 II, XXI | rzuciła się do niego, wołała na służbę, dzwoniła, ale nikogo
3024 II, XXI | ratować, wszystko było na próżno, nie dawał znaku
3025 II, XXI | a Anka leżała przy nim na podłodze bezprzytomna.~Fabryka
3026 II, XXI | zatoczył wielką elipsę i spadł na frontowy pawilon fabryki
3027 II, XXI | targał je jak włosy ogniste na wszystkie strony.~Dachy
3028 II, XXI | wytryskiwał w górę i leciał na domy sąsiednie, na miasto,
3029 II, XXI | leciał na domy sąsiednie, na miasto, w noc czarną.~Kłęby
3030 II, XXI | wzburzone huczał, opadał na chwilę, podnosił znowu straszną
3031 II, XXI | dymiących wszystkimi otworami, na dnie których czołgały się
3032 II, XXI | dorożki i pobiegł prosto na dziedziniec.~Stanął na środku
3033 II, XXI | prosto na dziedziniec.~Stanął na środku wśród rumowisk i
3034 II, XXI | pierzchnęły wobec rzeczywistości, na którą patrzył teraz oko
3035 II, XXI | Dach był tylko zerwany na tych niskich parterowych
3036 II, XXI | wybite okno patrzył jeszcze na dymiące gruzy, a potem powiedział
3037 II, XXI | No i cóż! trzeba zacząć na nowo.~- Tak, tak! Ażebyś
3038 II, XXI | pan nieżywy, a panienka na ziemi...~- Słuchaj, błaźnie,
3039 II, XXI | niego.~- Pan Adam umarł na anewryzm serca, spowodowany
3040 II, XXI | do panny Anki, bo i ona na pół żywa! - powiedział mu
3041 II, XXI | płacz!... Fabrykę odbuduję na nowo... Wszystko będzie
3042 II, XXI | powiedział prędko i skinął na robotników, żeby ją ponieśli,
3043 II, XXI | losem, do walki, ale zaraz na wstępie uderzył się o pierwszą
3044 II, XXI | gorąco, rzucił mu się w końcu na szyję.~- Karol, ty nie patrz
3045 II, XXI | Karol, ty nie patrz tak na mnie, ja cię kocham jak
3046 II, XXI | czymkolwiek, że chociaż mi to na nic, kupiłbym od ciebie
3047 II, XXI | zawołał porywczo i zadzwonił na Mateusza.~Moryc wyniósł
3048 II, XXI | swobodzie, będzie się targać na łańcuchu zależności i przez
3049 II, XXI | nizin, będzie znowu patrzeć na tych, którzy budują fabryki,
3050 II, XXI | wydobycia się z tej matni, ani na mgnienie nie myślał o poddaniu
3051 II, XXI | nie myślał o poddaniu się.~Na drugi dzień przyszedł Maks,
3052 II, XXI | oczy, ledwie się trzymał na nogach, ale zaraz prosto
3053 II, XXI | i zdolności, zaklinał go na wszystko, aby z nim został.~-
3054 II, XXI | Nie mogę. Nie gniewaj się na mnie, nie miej do mnie żalu,
3055 II, XXI | przyjacielem, zawsze licz na mnie, ale interesy muszę
3056 II, XXI | Ucałowali się serdecznie na rozstanie.~Borowiecki nie
3057 II, XXI | swojej.~- Jestem zupełnie na czysto! Dobrze, dobrze! -
3058 II, XXI | wiadomością, że stary Muller czeka na niego.~Jakoż już od progu
3059 II, XXI | fabrykant roześmiał się na te dowodzenia.~- Keine gadanie!
3060 II, XXI | pieniędzy. Mój Will nie na fabrykanta, jemu muszę kupić
3061 II, XXI | fabrykanta, jemu muszę kupić na wsi majątek, bo on ma w
3062 II, XXI | dawno przecież myślał, że na tym się skończy.~Muller,
3063 II, XXII | pożaru i pogrzebu pana Adama, na którym Anka nie była; leżała
3064 II, XXII | już znacznie lepiej, ale na ulicę jeszcze nie wychodziła,
3065 II, XXII | narożnym pokoju, zamienionym na rodzaj oranżerii, w której
3066 II, XXII | w tej pozie wyczerpania, na pół leżącej w fotelu pokrytym
3067 II, XXII | pokrytym skórą tygrysią, na tle rozkwitłych drzew kameliowych.~
3068 II, XXII | opiłków, który opadał pyłem na marmurowy biały basen, pełen
3069 II, XXII | nic nie mówiąc patrzyła na niego długo.~Wilczek, wyświeżony,
3070 II, XXII | spółkę z Maksem Baumem i na wiosnę na placach starego
3071 II, XXII | Maksem Baumem i na wiosnę na placach starego Bauma zaczną
3072 II, XXII | towar, jaki był jeszcze na składzie, sprzedał nawet
3073 II, XXII | były i wilgotne.~- On robi na mnie wrażenie płazu - powiedziała
3074 II, XXII | nie wolno ludzi rozdzielać na uczciwych lub złodziei,
3075 II, XXII | uśmiechnął się smutnie i spojrzał na Ninę, która odstawiła stalugi
3076 II, XXII | dorzuciła Nina, postawiła na stoliczku obok Anki wazon
3077 II, XXII | bo biedak zakochał się na śmierć w Ance i całe noce
3078 II, XXII | przysyłał wprawdzie, ale na które sam sobie odpowiadał
3079 II, XXII | odczytywał je przed kolegami lub na zebraniach muzycznych u
3080 II, XXII | zmieszany i onieśmielony, usiadł na przeciwnej stronie i cicho,
3081 II, XXII | tylko pogody, żeby wyjść na powietrze, a raczej, żeby
3082 II, XXII | żeby wyjechać z Łodzi.~- Na długo pani wyjeżdża? - zapytał
3083 II, XXII | śmiał. Milczeli spoglądając na siebie bardzo życzliwie.
3084 II, XXII | Muszę, bo stąd prosto jadę na ślub Moryca z panną Melą
3085 II, XXII | bo w drugim pokoju grała na fortepianie Nina i dźwięki
3086 II, XXII | Anka machinalnie okręcała na palcu zaręczynowy pierścionek.~
3087 II, XXII | pierścionek.~Oboje mieli na ustach jakieś słowa, ale
3088 II, XXII | spojrzenia, które go przeniknęło na wskroś i jakby palące zarzewie
3089 II, XXII | Niech mi pan poda rękę, nie na pożegnanie, ale na do widzenia -
3090 II, XXII | nie na pożegnanie, ale na do widzenia - mówiła prędko,
3091 II, XXII | aby się rzucić przed nią na kolana i całować te usta,
3092 II, XXII | miłość, zmartwychwstała na chwilę, przepełniła jej
3093 II, XXIII| którzy nie byli zaproszeni na ślub, nikt nie śmiał przerywać
3094 II, XXIII| jego boku.~Nie zwracał i na to uwagi, spoglądał oknem
3095 II, XXIII| niebieskie oczy.~Spojrzał na nią pytająco.~- Taka szczęśliwa
3096 II, XXIII| wznosili gromkie okrzyki na cześć zaślubionych, a w
3097 II, XXIII| przetykana godłami pracy, a na szczycie na wielkim transparencie
3098 II, XXIII| godłami pracy, a na szczycie na wielkim transparencie jaśniał
3099 II, XXIII| wystąpił, jak przystało na łódzkiego milionera. Taki
3100 II, XXIII| uśmiechał się pobłażliwie na objaśnienia, pełne cyfr
3101 II, XXIII| komplementy, że panna śmiała się na cały głos.~Muzyka, usadowiona
3102 II, XXIII| usadowiona w głównym salonie, na estradzie wspaniale udekorowanej
3103 II, XXIII| w rodzaju marszałka domu na dzień dzisiejszy.~- Może
3104 II, XXIII| nieszczęśliwie, bo zaledwie usiadł na jakiejś kanapce, osłoniętej
3105 II, XXIII| zwracał zbyt obfitą libację na cudny klomb rozkwitłych
3106 II, XXIII| już tylko służbą, wpadł na inną scenę; Mateusz zupełnie
3107 II, XXIII| w pysk, i będzie fertig, na glanc... cholera z buraczkami...
3108 II, XXIII| wszystko będzie fertig, na glanc... cholera z buraczkami...~
3109 II, XXIII| powozem i już nie poznawał na ulicy ludzi mających mniej
3110 II, XXIII| przez Karola, szła wciąż na czele wszystkich.~Nie prześcignął
3111 II, XXIII| któremu kupił wielki majątek na Kujawach. Wilhelm chorował
3112 II, XXIII| Kujawach. Wilhelm chorował na szlachcica, miał się żenić
3113 II, XXIII| ze służbą uliberionowaną, na karetach używał połączonych
3114 II, XXIII| ale pomimo to byli ze sobą na chłodno, na stopie dawnego
3115 II, XXIII| byli ze sobą na chłodno, na stopie dawnego koleżeństwa,
3116 II, XXIII| oglądał nic, nie patrzył nawet na nikogo - szedł jak automat
3117 II, XXIII| suszarni gotowego towaru, gdzie na długich stołach, na ziemi,
3118 II, XXIII| gdzie na długich stołach, na ziemi, na wózkach leżały
3119 II, XXIII| długich stołach, na ziemi, na wózkach leżały miliony metrów,
3120 II, XXIII| ciepła, młodej zieleni traw - na przeczyste stada chmur leżących
3121 II, XXIII| i uśmiechnął się gorzko na wspomnienie przeszłości,
3122 II, XXIII| wspomnienie przeszłości, na wspomnienie złudzeń dawnych -
3123 II, XXIII| czerwone mury fabryk swoich, na tego potwornego tyrana,
3124 II, XXIII| nie umiał używać życia na sposób łódzkich milionerów.~
3125 II, XXIII| powodu przepracowania był na surowej diecie i żył prawie
3126 II, XXIII| i z ciekawością patrzył na młode trawy, na bladozielone
3127 II, XXIII| patrzył na młode trawy, na bladozielone listki trzepoczące
3128 II, XXIII| myślał, że przecież nie czeka na nikogo, że nikt nie przyjdzie,
3129 II, XXIII| jakieś dwie panie, usunął się na bok i spojrzał.~- Anka! -
3130 II, XXIII| ją w rękę i nie mógł się na nią napatrzeć.~Tak, to była
3131 II, XXIII| staram się o pozwolenie na otwarcie drugiej.~- Zajmowanie
3132 II, XXIII| głębokie zmarszczki i siwiznę na skroniach.~- Niech mnie
3133 II, XXIII| ale nie powstrzymał, bo na ekranie świadomości z błyskawiczną
3134 II, XXIII| które niby przędza nawinięta na wrzeciono czasu odwijała
3135 II, XXIII| dzisiejszego stanu do celu jakiegoś na to długie jutro - o którego
3136 II, XXIII| mordowanych lub drzew skazanych na zagładę;~to jakiś krzyk
3137 II, XXIII| spał tak ufnie jak dziecię na piersiach matki.~Tylko daleko,
3138 II, XXIII| często, i długo patrzył na miasto i w noc, która już
3139 II, XXIII| miasto i w noc, która już na wschodzie poczynała blednąc.
3140 II, XXIII| uspokoił, już znalazł drogę na jutro, już widział jasno
3141 II, XXIII| ryła mu się przez czoło, a na twarzy osiadł i jakby zastygł
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-3000 | 3001-3141 |