Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
xxxvii 1
xxxviii 1
y 3
z 2988
za 827
za-partym 1
za-pchane 1
Frequency    [«  »]
3433 nie
3416 w
3141 na
2988 z
2117 do
1987 ze
1940 to
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Ziemia Obiecana

IntraText - Concordances

z

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2988

     Tom,  Rozdzial
1 I, I | w deszczu - budziły się z wolna, buchały płomieniami 2 I, I | blaszane dachy i spływał z nich prosto na trotuary, 3 I, I | do długich murów, drżące z zimna, targane wiatrem, 4 I, I | wiatrem, co zrywał się gdzieś z pól przemiękłych i przewalał 5 I, I | poszło, ostały tylko mury. Z suszarni poszedł ogień.~- 6 I, I | drzwi do ciemnego pokoju, z którego buchnęło duszne, 7 I, I | ładny kawałek pyska, ja ci z niego czerwony barchan zrobię, 8 I, I | przez kilkanaście sekund z taką siłą, szyby brzęczały 9 I, I | Moryc w bieliźnie tylko, z paltem na ramionach, usiadł 10 I, I | budy? A zresztą wczoraj się z fatrem pożarłem.~- Maks, 11 I, I | obchodzi! - krzyknął głos z drugiego pokoju.~Łóżko zatrzeszczało 12 I, I | garderobę, rzucił na dywan i z wolna się ubierał.~- Ty 13 I, I | żeby zarobić dobrze. Nikt z nas tutaj wiekować nie będzie. 14 I, I | popatrzył się na Maksa z uśmiechem gryzącej ironii 15 I, I | chodzi, żebyś nie wyjeżdżał z tymi oskarżeniami publicznie, 16 I, I | Żałuję, że nie mogę zostać z wami, ale puszczam w ruch 17 I, I | Maksie, taki nawias, kto z nas najpierw zechce okpić 18 I, I | von, a jesteś największym z nas wszystkich Lodzermenschem - 19 I, I | ludzi, w ciszy wielkiej a z pośpiechem szalonym biegnących 20 I, I | czarne roje, wypełzło nagle z bocznych uliczek, które 21 I, I | jak kanały pełne błota, z tych domów, co stały na 22 I, I | w bramach jakby połykani z wolna przez buchające światłem 23 I, I | Białe dymy zaczęły bić z kominów i rozwłóczyć się 24 I, I | obejrzał się dookoła, jakby z obawy, czy kto nie widział 25 I, I | do zajęć lub tłukła się z hałasem dorożka wioząca 26 I, II | robiła wrażenie karykatury z "Puncha".~- A, Borowiecki! 27 I, II | nieco lakowała. Przysłali z centrali zamówienie na pięćset 28 I, II | szepnął grzecznie, ale z pewną niechęcią.~Murray 29 I, II | w kąt za wielkie beczki, z których co chwila czerpano 30 I, II | nieskończonej długości, goniły się z szaloną szybkością pod sufitem, 31 I, II | co buchały ustawicznie z kotłów i przyciemniały światło, 32 I, II | cienie ginęły w zmroku; wózki z łoskotem wjeżdżały i wyjeżdżały 33 I, II | chwila zastępowano mu drogę z najrozmaitszymi interesami.~ 34 I, II | czasem obejrzał próbkę z farby, jaką mu przynosił 35 I, II | nieruchomie, co chwila czerpiąc z kadzi wodę dłonią i patrząc, 36 I, II | toczyło się wciąż w kółko, z męczącą jednostajnością, 37 I, II | czerwieni. błękitu i ochry.~Z drugiej strony, za podwójnym 38 I, II | cienia, co się wychylił z mgieł, ale to nie był Borowiecki.~ 39 I, II | nogi po sali, kąpał się z rozkoszą w tej rozpalonej 40 I, II | zapachów farb, wody pryskającej z płuczkarek i z kadzi, ściekającej 41 I, II | pryskającej z płuczkarek i z kadzi, ściekającej z wózków, 42 I, II | płuczkarek i z kadzi, ściekającej z wózków, chlupiącej pod nogami, 43 I, II | lejącej się ze sufitów, z których skroplona para opadała 44 I, II | centryfugi, wyciągającej wodę z materiałów, przenikał całe 45 I, II | robotników, co niby kolumny z bazaltu stali nieruchomi, 46 I, II | bazaltu stali nieruchomi, z założonymi rękami, wpatrzeni 47 I, II | murach, łączyły dół fabryki z jej czterema piętrami wierzchu. 48 I, II | winda brała lub wyrzucała z siebie wózki, towary, ludzi...~ 49 I, II | brudem i parą, wyłaniając z nich zarysy pełniejsze maszyn 50 I, II | splątane, rzucone w wir, który z hukiem się przewalał.~Herman 51 I, II | wagonami, których rzędy stały z jednej strony olbrzymiego 52 I, II | Spotykał się kilkakrotnie z Borowieckim, biegającym 53 I, II | przychodził do niej razem z robotnikami. fabryce jadał 54 I, II | magazynach bawełny.~Nie mógł żyć z dala od tego potężnego królestwa, 55 I, II | wypolerowane tarcze migotały z taką szaloną szybkością, 56 I, II | tuman.~Maszyny działały z nie ustającym ani na chwilę 57 I, II | piętrze w suszarni.~Ludzie, z tyłu maszyn podkładający 58 I, II | przypatrywał walcom, dolewał farby z wielkich kadzi, patrzył 59 I, II | tysiące metrów, biegnących z szalonym pośpiechem.~Borowiecki 60 I, II | tysiące łudzi śledzących z najwyższą, prawie pobożną 61 I, II | snujących się przez sale z pralni do farbiarni, z farbiarni 62 I, II | sale z pralni do farbiarni, z farbiarni do suszarni, stamtąd 63 I, II | oglądaniem przysłanych z zagranicy próbek, których 64 I, II | fabryki planowanej łącznie z przyjaciółmi - ale nie mógł 65 I, II | dobroczynny.~- Pan Welt dopiero z pół godziny jak od nas wyszedł.~- 66 I, II | buchalter kantoru, który go z uniżonością traktował cygarem, 67 I, II | trafić - szepnął któryś z pochylonych przy robocie.~- 68 I, II | czteropiętrowy budynek z nagiej czerwonej cegły i 69 I, II | ciężką, brudną płachtą, z której ściekał drobny deszcz 70 I, II | zapytał go Borowiecki, który z nim znał się bliżej.~- Nic - 71 I, II | który rozwijał butersznity z gazety i układał je przed 72 I, II | jest tu kombinacja szynki z pular-dą, bardzo dobra, 73 I, II | dobra, moja żona jest sławna z tego.~Horn odszedł, usiadł 74 I, II | Wielmożny panie dziedzicu, a to z prośbą przyszłam, wedle 75 I, II | ja teraz sierota biedna z dzieciami, co my jesteśmy 76 I, II | Uspokójcie się, pomówię dzisiaj z właścicielem, przyjdźcie 77 I, II | gdy wychodziła, zapytał:~- Z których wy stron?~- Adyć, 78 I, II | ostawię swoje sieroty? .- Z czegóż żyjecie?~- Bidujem, 79 I, II | bidujem. Mieszkam na Bałutach z jednymi weberami i jaże 80 I, II | gęsto było ze solą albo i z głodem, ale się ta żyło, 81 I, II | stryjecznych swoich. Myśwa żyli z wyrobku ino, ale zawżdy 82 I, II | nie co. Tak zaraz poszło z nim dwóch parobków, Janków 83 I, II | poruszyła w nim zamierającą z wolna, duszoną świadomie - 84 I, II | suchy i już drukowany, i z pewnym roztargnieniem przyglądał 85 I, II | podwieczorkowym pracowała znowu z jednaką energią.~Borowiecki 86 I, II | Borowiecki wyjrzał na świat z okien swojego gabinetu, 87 I, II | który było jedyne wyjście z fabryki.~Horn rozmawiał 88 I, II | fabryki.~Horn rozmawiał z samą kobietą, która mu 89 I, II | która mu za coś dziękowała z uniesieniem i chowała jakiś 90 I, II | której pan jesteś jednym z miliona kółek! Przyjęliśmy 91 I, II | mówi do mnie, ale mniejsza z tym, bo wiem, że pan, jako 92 I, II | powietrze.~Olbrzymie czworoboki z blachy, wypełnione straszliwie 93 I, II | koszulach tylko i boso, z szarymi twarzami, z oczami 94 I, II | boso, z szarymi twarzami, z oczami zagasłymi i jakby 95 I, II | w świat, na Łódź, która z tej wysokości czwartego 96 I, II | domów, drzew ogołoconych z liści; to znów na drugą 97 I, II | czerwonymi gmachami fabryk, które z oddalenia czerwieniły się 98 I, II | które odbierały towar mokry z drukarni i wypluwały go 99 I, II | czuł się rozstrojonym i z roztargnieniem oglądał towar, 100 I, II | niebieskie, patrzące na niego z jakimś niemym żalem zawodu 101 I, II | przeszło! przeszło! - myślał z jakimś dziwnym uczuciem 102 I, II | przez apreturę, gdy mu jeden z robotników zastąpił drogę.~- 103 I, II | wszedł na windę, która zaraz z nim zapadła się w głębi 104 I, II | szepnął robotnik i kopnął z całą nienawiścią w bok jakiejś 105 I, II | odbierał barchan czerwony z maszyny.~ ~ 106 I, III | hałaśliwy gwar.~Wejściowe drzwi z bramy co chwila brzęczały 107 I, III | Krzyżowały się wołania razem z głuchym stukiem kufli.~Garsoni 108 I, III | zatłuszczonych frakach, z serwetami podobnymi do ścierek, 109 I, III | stojąc na środku pokoju z kawałkiem kiełbasy na widelcu.~- 110 I, III | pachciarzy. Welt to zna z tradycji domowych.~- Wysortowany 111 I, III | wtórował.~Bum-Bum wypił i z pochyloną kwadratową twarzą 112 I, III | koloru szmalcu przekrwionego, z oczami wypukłymi, bladoniebieskimi, 113 I, III | bardzo szerokiej wstążce, z grzywką rzadkich włosów 114 I, III | wymiętej, chropowatej skórze, z pochyloną naprzód figurą 115 I, III | rozmaitych grup, gadał dowcipy. z których sam śmiał się najgłośniej, 116 I, III | kawały roznosił i powtarzał z lubością, poprawiał obu 117 I, III | o tobie, a nawet wczoraj z Bo-rowieckim mówiliśmy.~- 118 I, III | więcej, kredyt...~- Do spółki z tobą?~- I z Baumem, znasz 119 I, III | Do spółki z tobą?~- I z Baumem, znasz Maksa?~- Ojej! 120 I, III | na Skierniewice. Zróbcie z nim interes, ja się nie 121 I, III | Szlachcic! - szepnął z pewnym drwiącym politowaniem 122 I, III | weksle, bo na cztery miesiące z żyrem Safonowa! Jedwabny 123 I, III | uderzył Moryca w kolano z zadowolenia. - Mam i dla 124 I, III | widać za dużo; trzeba się z nim zobaczyć.~- Nic nie 125 I, III | przecież jeździliśmy całą bandą z Rygi jeszcze do jego majątków. 126 I, III | Zostało! trochę gumy z powozów na kalosze! Ha, 127 I, III | go w kolano.~- Cóż zrobił z majątkiem? liczyli go lekko 128 I, III | skromny człowiek.~- Mniejsza z nim. Napijesz się?~- Warto 129 I, III | Przywiozłem dla pana umyślnie z Odessy coś - wyjął z pugilaresu 130 I, III | umyślnie z Odessy coś - wyjął z pugilaresu rysunek pornograficzny 131 I, III | zanurzył się w nim cały z lubością. Twarz mu poczerwieniała, 132 I, III | opadnięto wargi, trząsł się cały z zadowolenia.~- Cudowne, 133 I, III | Moryca, uśmiechnął się i z pugilaresu, spomiędzy rachunków 134 I, III | Ładna maszyna? - mówił z najwyższym zadowoleniem, 135 I, III | sobie ..pokutił niemnożeczko z kupcami, to oni mówią w 136 I, III | szampańskie pili prawie z beczki, a potem słuchali 137 I, III | rekomendował.~- Muller! - rzucił z pewną dumą i przysiadł się.~- 138 I, III | zostawił przy drzwiach i z kapeluszem w ręku szedł 139 I, III | knajpie i wszyscy śledzili go z nienawiścią, zazdrością 140 I, III | Borowieckiego i wyprowadził z knajpy.~- Telefonowałem 141 I, III | pisałem - dodał mocniej, z wielką pewnością, chociaż 142 I, III | nieco, popatrzył i ciszej, z pewnym jakby szacunkiem 143 I, III | zostałem, aby się widzieć z panem, no i na nic moje 144 I, III | widzenia, pan zajrzy do loży?~- Z pewnością, będzie to dla 145 I, III | bardzo bliżej! Poznaj mnie z Borowieckim.~Mory c ich 146 I, III | dżentelmena.~Nikt nie mógłby był z jego powierzchowności wykwintnej 147 I, III | robił przewroty.~Szare, z niebieskawym odcieniem oczy, 148 I, III | świeżych i błota przyniesionego z ulicy.~- Cebulą i kartoflami 149 I, III | Borowiecki i kłaniał się z bardzo słodkim uśmiechem 150 I, III | słodkim uśmiechem do jednej z lóż parterowych, przy samej 151 I, III | jedwabnej sukni decolte, z której wychylały się olśniewające 152 I, III | duże pełne usta.~Spoglądała z pewnym uporem na Borowieckiego, 153 I, III | wybitnie semickim typie, który z opuszczoną głową na piersi 154 I, III | Ładny kawałek kobiety z tej Zukerowej - szepnął 155 I, III | jak aksamit, ha, ha, ha.~- Z czego się śmiejesz? - pytał 156 I, III | spojrzenia i patrzył dalej z uwagą wielką na scenę, gdzie 157 I, III | cel dobroczynny, złożone z dwóch komedyjek, śpiewu 158 I, III | Borowiecki, ja chciałem z panem pomówić.~- Może po 159 I, III | gruby Niemiec.~Przywitał się z matką drzemiącą w głębi 160 I, III | drzemiącą w głębi loży l z córką, która podniosła się 161 I, III | obrzeżach rzęs i w tej chwili z rozchylonymi nieco, bladymi 162 I, III | bladymi ustami dziecka, z twarzyczką podniesioną podobną 163 I, III | zaprosił - mówiła szczerze, z wielką przykrością.~- Projekt 164 I, III | poza wachlarzem kłóciła się z mężem, który raz po raz 165 I, III | cofając się nieco w tył z krzesłem, bo go Borowiecki 166 I, III | się na mnie i gdy byłam z mamą w mieście, spalił mi 167 I, III | pierwsze piętro, do jednej z lóż, w której był cały bukiet 168 I, III | wychodzę.~- Zostań pan z nami, będzie jeszcze weselej - 169 I, III | weselej - prosiła go jedna z kobiet, w liliowej sukni, 170 I, III | kobiet, w liliowej sukni, z liliową twarzą i z liliowymi 171 I, III | sukni, z liliową twarzą i z liliowymi oczami.~- Weselej 172 I, III | nie, ale że ciaśniej, to z pewnością - zawołał Moryc.~- 173 I, III | młoda, tłuściutka, oskubana z piórek gęś, okręcona w nać 174 I, III | Mendelsohnów, gdzie siedziała z ojcem jego najmłodsza córka 175 I, III | najmłodsza córka ubrana z niesłychanym przepychem 176 I, III | niesłychanym przepychem z jakąś drugą panną.~- Któraż 177 I, III | Kurowski, jak zwykle, a ja mam z nim do obgadania niesłychanie 178 I, III | rzeczy.~- To załatw się pan z nim w teatrze, musi przecież 179 I, III | w czasie sztuki wywołano z łoży Knolla, zięcia Bucholca, 180 I, III | a potem, że wyniósł się z teatru cichaczem Grosglik, 181 I, III | Przynieśli mu depeszę, z którą poleciał do Szai. 182 I, III | ale większość mężczyzn z parteru i z lóż przypatrywała 183 I, III | większość mężczyzn z parteru i z lóż przypatrywała się z 184 I, III | z lóż przypatrywała się z niepokojem królom i królikom 185 I, III | Mendelsohn siedział zgarbiony, z okularami na czole, gładził 186 I, III | Bucholca. także słuchał z uwagą.~Muller istotnie musiał 187 I, III | śmiał się na całe gardło z dowcipów mówionych na scenie, 188 I, III | niespokojniej, szepty przelatywały z końca w koniec teatru, co 189 I, III | że się coś stało ważnego.~Z wolna to zdenerwowanie udzielało 190 I, III | Śmiech jakby falą buchał z drugiego piętra i rozpryskiwał 191 I, III | to kupcy en gros, jedni z największych odbiorców łódzkich.~- 192 I, III | mógł ze wzruszenia trafić z binoklami na nos.~- Jest 193 I, III | Borowiecki zrywając się z miejsca, publiczność 194 I, III | Lichaczew umarł, zapił się z rozpaczy.~- A Frumkin i 195 I, III | powietrzu, krzesła się podnosiły z trzaskiem, wybiegali z pośpiechem 196 I, III | podnosiły z trzaskiem, wybiegali z pośpiechem do telegrafu 197 I, III | prawie wesołe i zadowolone z ruiny innych, przypuszczenia 198 I, III | a potem szeptał po cichu z Różą i nieznacznie, gładząc 199 I, III | tysięcy.~- W teatrze mówią, że z pół miliona.~- To Szaja 200 I, III | Pan wie, kto musi paść z powodu tego krachu?~- Na 201 I, III | nikogo prawie.~- Mniejsza z tym, zawsze padnie dosyć, 202 I, III | patrzył się na niego i słuchał z pewną niecierpliwością, 203 I, III | dumy szalonej, płynącej z poczucia swoich milionów.~ 204 I, III | godziną donieśli depeszą z Petersburga o bardzo ważnej 205 I, III | przyjdzie do starego?~- Ależ z pewnością.~- Ma on tam jakiś 206 I, III | Najzupełniejsza.~Borowiecki wyszedł z uczuciem zawodu. Czuł, że 207 I, III | kurtyny i wyszedł, ale już z ulicy powrócił do teatru 208 I, III | zapomniał - powiedziała z wyrzutem, utkwiwszy w nim 209 I, III | mówił o mnie tam w krzesłach z panem. Weltem, czułam to.~- 210 I, III | żartuje.~- Nie mogę żartować z tego, co kocham - powiedział 211 I, III | pozbierała szal, cukierki z pudełkiem, wachlarz i wyszła.~ 212 I, III | ciężarem.~Wyrwała mu się szybko z objęć.~Była bladą jak marmur, 213 I, III | nieco głowę i tak stała z ręką w jego ręku, z dziwnym 214 I, III | stała z ręką w jego ręku, z dziwnym uśmiechem na ustach, 215 I, III | drzwi za sobą.~Konie ruszyły z kopyta.~Borowiecki czuł 216 I, III | rotundę, która zsuwała się z jej ramion i z jakimś głębokim, 217 I, III | zsuwała się z jej ramion i z jakimś głębokim, przejmującym 218 I, III | cię, kocham - powtarzała z lubością ten dźwięk słodki 219 I, III | słodki całując jego twarz z porywającą siłą.~Czuła głód 220 I, III | przejeżdżał ulicą, obwiedzioną z obu stron wysokimi parkanami, 221 I, III | i drapały pazurami deski z wściekłości, nie mogąc się 222 I, III | się im tylko takie słowa z piersi przepełnionych pożerającym 223 I, III | silnie za rękę.~Bezwiednie, z przyzwyczajenia, wsunął 224 I, III | nie ma nikogo, on - mówiła z naciskiem - pojechał. Nikogo 225 I, III | pokoju.~Buduar był urządzony z takim przepychem, że nawet 226 I, III | światło.~- Handełesy - szepnął z jakąś zawistną nieomal pogardą, 227 I, III | violettes de Perse pomieszany z różami rozwłóczył się po 228 I, III | tle olbrzymiego wachlarza z pawich piór, stał cały wyzłocony 229 I, III | wyzłocony posążek Buddy, z podwiniętymi nogami, w postawie 230 I, III | wielka żardinierka japońska z brązu, podtrzymywana przez 231 I, III | pana dyrektora - szepnął z ukłonem stary wygolony lokaj 232 I, III | odsłaniając ciężką portierę z żółtego aksamitu, pokrytą 233 I, III | Borowiecki idąc, bo znał go z innego domu.~- Puściłem 234 I, III | murami krzykliwy jakiś głos z dalszych pokojów.~- Co to? - 235 I, III | Jaśnie pani rozmawia z pokojówką - objaśnia! Józef, 236 I, III | pokojówką - objaśnia! Józef, ale z takim zimno-pogardliwym 237 I, III | oczami: była umeblowana z banalnym łódzkim przepychem; 238 I, III | łódzkim przepychem; boazerie z dębu do połowy ścian, kredensy 239 I, III | kredensy w bretońskim stylu z ciemnego orzecha, z masą 240 I, III | stylu z ciemnego orzecha, z masą sreber i porcelany 241 I, III | do kieszeni i zerwał się z krzesła, poruszony nadzwyczaj.~- 242 I, III | wołał w myśli, zrywając się z krzesła. Oczy mu gorączkowo 243 I, III | bladożółty jedwabny szlafrok z bardzo szerokimi rękawami, 244 I, III | ręce wysuwały się co chwila z rękawów po ramiona.~Była 245 I, III | go jak ogień, Lucy drżała z niecierpliwości, goniła 246 I, III | szyję Karola, przycisnęła mu z taką siłą rękę, że omal 247 I, III | rękę, że omal nie krzyknął z bólu.~- Co panu jest? - 248 I, III | chwili, gdy cło podnosiło się z 8 kopiejek do 25.~- Może 249 I, III | który wstał na to, aby się z nią pożegnać, skłonił głowę 250 I, III | bo gdy ona całowała go z uniesieniem nieodpowiedzialnym, 251 I, III | pana i władcy przyjmuje z okrzykiem szczęścia, i kobiety, 252 I, III | oddawał się tej miłości z całą zapamiętałością ludzi 253 I, III | Poddawał się huraganowi i z rozkoszą, pełną denerwującej 254 I, III | najdroższy, napisz - prosiła~z dziecinnym uporem.~Wyjął 255 I, III | Lucy!"~Wyrwała mu bilet z rąk, przeczytała, ucałowała 256 I, III | barwami przyćmionymi, które z obić na ścianie, z mebli 257 I, III | które z obić na ścianie, z mebli połyskiwały tajemniczo, 258 I, III | Budda, a nad nim patrzyły z pawich piór oczy coraz smętniej 259 I, IV | głęboko i zamiatał kałuże z taką siłą, że błoto bryzgało 260 I, IV | zabrudzonej bawełny, biegały z szalonym pośpiechem.~Był 261 I, IV | orzeźwiły go zupełnie i wyrwały z tej dziwnej ciszy, jaka 262 I, IV | wszelki wypadek przed domem i z pośpiechem dzwonił do mieszkania.~ 263 I, IV | świecą w ręku rozebrany, z oczami zamkniętymi i z twarzą 264 I, IV | z oczami zamkniętymi i z twarzą pełną poprzysychanej 265 I, IV | krzyknął i uderzył go w twarz z całej siły.~Chłop się potoczył 266 I, IV | tylko spał nierozebrany, z papierosem z zaciśniętych 267 I, IV | nierozebrany, z papierosem z zaciśniętych zębach, na 268 I, IV | na krzesło, schwycił je i z całej siły rzucił przed 269 I, IV | dalej.~- Mateusz! - krzyknął z rozpaczy prawie Karol widząc, 270 I, IV | próżno starając się podnieść z podłogi, gdzie upadłszy 271 I, IV | podniósł się na kolana i padł z powrotem twarzą na ziemię, 272 I, IV | cholera.~Borowiecki widząc, że z pijanym się nie dogada, 273 I, IV | dogada, przyniósł karafkę z wodą, przytrzymał go jedną 274 I, IV | i inne jeszcze Żydy. Ja z Agatą od pana inżyniera 275 I, IV | twarzy i głowie i syknął z bólu. - A skądże masz te 276 I, IV | kto cię pobił? - krzyknął z wściekłością.~- Ja nie pijany 277 I, IV | raz. Potem przyszły ludzie z blichu naszego, dobre Polaki, 278 I, IV | blichu naszego, dobre Polaki, z moich stron, postawiły i 279 I, IV | sprawdzi.~Nachylił się i z zamkniętymi oczami, przylegając 280 I, IV | Bau-ma i foluszniki. Piły z nami - myśma stawiali, a 281 I, IV | Mruczał coraz senniej i z wyciągniętą ręką przed siebie 282 I, IV | był u was wieczorem?~- Był z paniami i z panem Cohnem, 283 I, IV | wieczorem?~- Był z paniami i z panem Cohnem, pojechali 284 I, IV | zapraszaniem usilnym do siebie, z których jakoś nigdy nie 285 I, IV | Plotka łódzka, którą tam z całą pasją i z wielką maestrią 286 I, IV | którą tam z całą pasją i z wielką maestrią uprawiają 287 I, IV | ponieważ Borowiecki trzymał się z daleka, pochłonięty W ostatnich 288 I, IV | tym ktoś wiedział i mówił z pewnością.~- Czy ona ma 289 I, IV | jeszcze teraz! Do diabła z miłością, mieć teraz taką 290 I, V | czteropiętrowymi oficynami z trzech stron, bo czwartą 291 I, V | i śpiewało, co połączone z brzękiem talerzy i przenikliwym 292 I, V | pijany głos zaintonował z drugiego końca stołu:~Agato! 293 I, V | jak zapamiętali, oślepli, z zamkniętymi oczami śpiewali:~- 294 I, V | jakiś~kantorowicz, senny, z przymkniętymi oczami, pijany, 295 I, V | galanterię - wtrącił ktoś z boku.~- Cicho pan. Włóczęgom, 296 I, V | łódzka, typowa młodzież z kantorów i składów, z małą 297 I, V | młodzież z kantorów i składów, z małą domieszką techników 298 I, V | oczami, siedział bez surduta, z rozpiętym kołnierzykiem 299 I, V | Feluś do sąsiada, który z opuszczoną na piersi brodą 300 I, V | jest ważna kwestia, choćby z punktu socjalno-psychologicznego.~- 301 I, V | kobiet - krzyczał wyrwany z apatii, podskakując na krześle 302 I, V | podskakując na krześle i z błyskawiczną szybkością 303 I, V | je powinieneś chwalić.~- Z punktu socjalno-psychologicznego 304 I, V | co pan mówisz, jest...~- Z każdego boku jest to prawda, 305 I, V | palcami wyciskał białą pianę~z wąsów rzadkich, które mu 306 I, V | i mały papierek na który z banków z podpisem Grosglilka, 307 I, V | papierek na który z banków z podpisem Grosglilka, to 308 I, V | doniósł, ręka mu opadła, piwo z kuflem poleciało na ziemię, 309 I, V | zniecierpliwieniu, bo Moryc pijany, z twarzą w dłoniach, siedział 310 I, V | mu przyniósł, pił wprost z syfonu,~- Schube, powiedz 311 I, V | kosztuje, bo w Łodzi mówią, że z tysiąc rubli miesięcznie.~- 312 I, V | najdelikatniejszy, zmieszany z perłami, roztrząsały swą 313 I, V | samowarze.~- Zrobię ci herbaty z cytryną, wytrzeźwiejesz, 314 I, V | niespodziankę, że zechcesz się upić z radości po raz drugi.~- 315 I, V | spał, klęcząc przed kominem z głową na blasze, Karol nalał 316 I, V | tymczasem Karol trzęsąc z całej siły Bauma, ale Maks 317 I, V | pierwsze słowa zerwał się on z krzesła i pochłaniał oczami, 318 I, V | ręku i chciał się dzielić z nami.~- Toś mnie nie znał.~- 319 I, V | zyskami.~- Jestem A r y j c z y k, a ty jesteś Semita, 320 I, V | jest semicką filozofią.~- Z czymże ja się potrzebuję 321 I, V | obszerniej. Dlatego dzielę się z wami, że jesteście~moimi 322 I, V | Ale co ja, to zrobiłbym z całą przyjemnością.~Zaczął 323 I, V | brał w obie ręce szklankę z herbatą i pił; był tak zdenerwowanym, 324 I, V | zjadł wszystkie resztki z kolacji, jakie jeszcze były 325 I, V | sprzedawać, ma się rozumieć, z jak największym zyskiem.~ 326 I, V | Dobranoc!~Podniósł się z krzesła, aby iść z powrotem 327 I, V | Podniósł się z krzesła, aby iść z powrotem spać.~- Zaczekajże! 328 I, V | Niech was diabli wezmą z tymi porozumiewaniami się. 329 I, V | będą równe.~- Ale który z nas pojedzie? - zapytał 330 I, V | wyrwę gotówki, to dam weksle z dobrym żyrem.~Zaległa cisza. 331 I, V | uda - szepnął cofając się z okna.~- Ano, to stracimy, 332 I, V | Fabrykę musimy mieć. Ja już z ojcem nie wytrzymam dłużej, 333 I, V | dostać milion, chociażby z Mullerówną w dodatku.~- 334 I, V | się kochać, a ożenić się z trzecią, która będzie miała 335 I, V | głowę Moryca, siedzącego z drugiej strony stołu.~- 336 I, V | pokój, Maks, on to robi z przyjaźni.~- A właśnie, 337 I, V | przyjaźni.~- A właśnie, że z przyjaźni, bo jak ja stracę, 338 I, V | rozumiemy się.~- Zaliczcie mi z góry, co możecie. Ja wam 339 I, V | żartobliwie, całując się z Morycem serdecznie, bo pomimo 340 I, V | oszukał! - mruczał Moryc jakby z żalem.~- Ty jesteś dobry 341 I, V | blaskami cały pokój umeblowany z najwyszukańszym wykwintem.~ 342 I, V | różne rozporządzenia.~- Z fabryki nie ma nic, tylko 343 I, V | ma nic, tylko ludzie z Kurowa, z listem. Czekają 344 I, V | tylko ludzie z Kurowa, z listem. Czekają od rana.~- 345 I, V | oczy i zaczął przestępywać z nogi na nogę.~- Raz jeszcze 346 I, V | wstręt do poruszenia się z miejsca.~Wypadki dzisiejszej 347 I, V | wchodzących.~- A, to wy z Kurowa. Macie list od panienki? 348 I, V | w kamizelce granatowej z mosiężnymi guziczkami, koszulę 349 I, V | wygoloną.~Kobieta list wydobyła z dziesięciu co najmniej obwiązań 350 I, V | trzysta złotych. Używić by się z tego nie używił. Kartofle 351 I, V | untarzyku to cytać poredzi z kużdej strony, mistranture 352 I, V | głównie dlatego, że pochodzili z Kurowa.~- Rzeknij, matka, 353 I, V | wielmożnemu panu spieszno.~- To z łaski Boski i z łaski panienki 354 I, V | spieszno.~- To z łaski Boski i z łaski panienki i bez to, 355 I, V | ksiądz Szymon już nieraz z ambony napominał. Nic nie 356 I, V | kaszę, że mój kradnie siano z dworskich stogów. Widzieliście 357 I, V | mówcie - szepnął prawie z rozpaczą, bo kobieta gadała 358 I, V | poprzetrącał, ruszyć się z miejsca nie mogłam.~- No, 359 I, V | Łodzi?~- tutak ludzie z naszych stron, jest Antek 360 I, V | patrzył na nich.~- No, idzicie z Bogiem, a we wtorek przyjdźcie.~- 361 I, V | ilości, że nie wiedział, co z nimi zrobić, więc posłał 362 I, V | pan sprowadzał umyślnie z Nizzy, jak to kiedyś? To 363 I, V | rozjaśnionymi oczami czytał dalej:~"Z pieniędzmi już załatwione, 364 I, V | ciekawe i wesołe szczegóły z waszego życia. Od niego 365 I, V | Tak, dobra, może najlepsza z tych, jakie znam, ale, ale, 366 I, V | graniczącym jedną stroną z murami fabryk, które nad 367 I, V | łódzko-berlińsko-renesansowym stylu, z wieżami baniastymi po rogach, 368 I, V | wieżami baniastymi po rogach, z szeregiem facjat ozdobnych, 369 I, V | szeregiem facjat ozdobnych, z tarasem na dachu, obwiedzionym 370 I, V | poważnie lokaj w jednym z pokojów, gdzie pod oknem, 371 I, V | oknem, w głębokim fotelu, z pończochą w ręku, siedziała 372 I, V | Siedział przed wielkim piecem z zielonych gdańskich kafli 373 I, V | nogę swoją, zsuwającą się z taburetu. - Ostrożnie! ostrożnie! - 374 I, V | stary watowany szlafrok z łatami na łokciach, i zapatrzył 375 I, V | przysłoniętymi ekranami z kolorowych szkieł. Linoleum, 376 I, V | Borowiecki podnosząc się z krzesła, zirytowany ostatnimi 377 I, V | pan. Ja lubię Polaków, ale z wami wcale gadać nie można, 378 I, V | pytał patrząc na niego z uśmiechem dobrotliwym.~- 379 I, V | wykrzyknął bijąc kijem w taboret z całych sił. - Pan się tak 380 I, V | miotać poczynała.~- Zdechliby z głodu, panie Borowiecki, 381 I, V | fabrykantami był unikatem z wielkiego rozumu i wykształcenia, 382 I, V | prezesie, szedłem właśnie z pigułkami, kiedy przyszedł 383 I, V | Bucholc mówi, cicho! - rzekł z naciskiem i uderzył go oczami. - 384 I, V | lata. Hamer, dawaj!~Hamer z namaszczeniem odliczał piętnaście 385 I, V | na srebrnej tacy szklankę z wodą do picia po lekarstwie.~- 386 I, V | wyszedł.~- Łagodny człowiek z tego doktora, ma obwatowane 387 I, V | zamilkł.~- Wariatka! Będzie z nią ciężko, nie zadowolni 388 I, V | zsypał mu na kolana.~Bucholc z szybkością nieporównaną 389 I, V | i rzucał za siebie razem z objaśnieniem:~- Kantor!~ 390 I, V | firmami.~- Knoll! - Listy z adresem zięcia.~- Fabryka!~ 391 I, V | wrzucać w otwory szafki z odpowiednimi napisami, którymi 392 I, V | zostało mu na kolanach tylko z dziesięć listów różnych 393 I, V | Ośmielona rozgłosem i czcią, z jaką wszystko, co nieszczęśliwe, 394 I, V | prezesa, udaję się do niego z błagalną prośbą o pomoc, 395 I, V | rzucił twardo.~"A ja z czworgiem dzieci umieram 396 I, V | czworgiem dzieci umieram z głodu. Zrozumie pan prezes 397 I, V | innej sferze, jako kobieta z towarzystwa, muszę się poniżać 398 I, V | siebie, bo raczej umarłabym z głodu, ale to czworo niewinnych 399 I, V | na tym dużo stracę, jak z nich będą złodzieje.~potem 400 I, V | dalej szły listy: od wdów z dziećmi, bez dzieci, z mężami 401 I, V | wdów z dziećmi, bez dzieci, z mężami chorymi lub matkami, 402 I, V | skalę klątw i wymyślań, z których najłagodniejsze 403 I, V | to dobrze robicie - mówił z naciskiem.~Karol popatrzył 404 I, V | były pogróżki odprawionych z roboty, były i takie denuncjacje, 405 I, V | powiedział na Bucholca: "Świnia z wypalonymi oczami", ,,Stary 406 I, V | podpala w piecu, cała korzyść z tego naciągania.~- A swoją 407 I, V | Daję, daję, bo mi je z gardła wydzierają, bo~muszę 408 I, V | mnie obchodzi, ze zdychają z głodu, niech zdychają. Zawsze 409 I, V | robić nie chce. Mógł który z was tak jak ja przyjść do 410 I, V | ho! Donkiszoci! - splunął z pogardą na własne nogi i 411 I, V | się w nim wszystko trząść z gniewu, milczał i udawał 412 I, V | niego rzeczy, torturował go z rozmysłem; lubił, sprawiało 413 I, V | Leża! nieomal w fotelu, z nogami, które się prawie 414 I, V | co chwila grzebał kijem; z twarzą szarożółtą niby trupa 415 I, V | zamykał prawie ust, tylko z coraz większą pasją pluł 416 I, V | drwi ze słabości, szydzi z uczuć i samo człowieczeństwo 417 I, V | obiad. Dwóch ludzi wzięło z nim fotel i niosło do jadalni, 418 I, V | ryknął na lokaja, niosącego z lewej strony, uderzając 419 I, V | Gustaw Hamerstein - powtórzył z naciskiem, gładząc wielką 420 I, V | ta figura, jakby rozlana, z wielkim brzuchem, z wielką 421 I, V | rozlana, z wielkim brzuchem, z wielką twarzą, z olbrzymią 422 I, V | brzuchem, z wielką twarzą, z olbrzymią łysą czaszką? 423 I, V | Każda prawda bywa zawsze z początku wyśmiewaną.~- Pan 424 I, V | nic prócz kaszy owsianej z mlekiem.~- Co Łódź, co cała 425 I, V | Dziękuję, przeczytam z ciekawością, ale wątpię, 426 I, V | Pan prezes to samo mówił z początku, a teraz...~- A 427 I, V | obiję kijem i każę razem z całą twoją blagą zrzucić 428 I, V | dmuchając w mleko.~- Daj spokój z męczeństwem, ty bierzesz 429 I, V | cierpi, i jadł dalej kaszę z mlekiem.~Półmisek sałaty 430 I, V | mlekiem.~Półmisek sałaty z oliwą i drugi z kartoflami 431 I, V | Półmisek sałaty z oliwą i drugi z kartoflami stał przed nim.~ 432 I, V | lub źle podał.~Bucholcowa z drugiej strony stołu siedziała 433 I, V | w jakimś rdzawym zmroku, z którego wynurzali się co 434 I, V | lokaje.~Słońce przedarło się z boku okna i rozlało smugę 435 I, V | słonecznego światła, i patrzył z lubością w żyrandol, który 436 I, V | zamienił kilka słów po cichu z doktorem, bo Bucholc drzemał 437 I, V | fotelu, i nie żegnając się z nim, wyszedł.~Jadalnia zupełnie 438 I, V | słoneczny dzień, odetchnął z uczuciem ulgi ogromnej.~ 439 I, V | park i obok fabryki skręcił z Piotrkowskiej w małą nie 440 I, V | uliczkę, biegnącą w pola i z jednej strony obstawioną 441 I, V | małych poprzepalanych okienek z rzadka bielejących się firankami 442 I, V | szeregiem olbrzymich topoli z uschniętymi czubkami, co 443 I, V | graniczącego przez drogę z polami rozległymi, na których 444 I, V | tego mieszkania smutnego.~Z jednej strony z okien widać 445 I, V | smutnego.~Z jednej strony z okien widać było podwórza 446 I, V | ogródek i widok na fabrykę, a z lewej szła tak samo jak 447 I, V | podmywane ściekami spływającymi z sąsiednich fabryk, a za 448 I, V | zafarbowanej odpływami z blichów i apretur, stosów 449 I, V | śmieci, jakie tutaj wywożono z miasta, rozwalonych pieców 450 I, V | jesieni, domków skleconych z desek i małych fabryczek 451 I, V | ale mieszkał w mieście i z przyjaciółmi, z którymi 452 I, V | mieście i z przyjaciółmi, z którymi łączyła go nie tyle 453 I, V | ogródka na spotkanie i już z daleka wycierał ręce, które 454 I, V | warszawiak, podniósł się niedbale z kanapki na przywitanie i 455 I, V | kanapki na przywitanie i opadł z powrotem ciężko, pił ustawicznie 456 I, V | ustawicznie herbatę, którą mu z samowara nalewał Murray.~ 457 I, V | firm diabli wezmą zaraz, a z ilu takie plajty wypuszczą 458 I, V | takiej okazji i zaraz dzisiaj z wielkim pośpiechem' położył 459 I, V | dzisiaj po bankierach, coś z nim źle, pan go zna, panie 460 I, V | Borowiecki.~- Nasz kolega z Rygi.~- Widzę, że tutaj 461 I, V | nas panuje teraz Ptasznik z Tyrolu, wspaniała heca.~ 462 I, V | Zaczął nucić bezwiednie i z lubością.~- Powiadam panu, 463 I, V | ładne, prawda? - szeptał z dumą i zadowoleniem i jego 464 I, V | kombinacja! - zawołał Karol, z przyjemnością patrząc na 465 I, V | buduar - szepnął cicho, z namaszczeniem wprowadzając 466 I, V | były również elegancko i z komfortem umeblowane, wszędzie 467 I, V | Karol usiadł i patrzył z uczuciem podziwu na niego.~- 468 I, V | zapytaniem.~Zaczął strzepywać z krzesła jakiś pył nie istniejący, 469 I, V | którymi napełnił mieszkanie, i z góry cieszył się wrażeniem, 470 I, V | przysłonił okno storą, wyjął mu z ręki palącego się papierosa 471 I, V | prosił Anglik Murray.~- Z jakiej operetki?~- Ja nie 472 I, V | operetki?~- Ja nie wiem z jakiej. Ja tylko bardzo 473 I, VI | wyszedł koło jedenastej z domu, jak mówił Mateusz 474 I, VI | lub wysokie, dawno wyszłe z mody kapelusze, z parasolami 475 I, VI | wyszłe z mody kapelusze, z parasolami w rękach, zalewało 476 I, VI | Piotrkowską, ciągnęli sznurami. z bocznych ulic i tłoczyli 477 I, VI | ciężkim ruchem masy, która z biernością poddaje się wszelkiemu 478 I, VI | kraciastych na ramionach, z włosami gładko przyczesanymi 479 I, VI | drodze nowymi przypływami z bocznych, poprzecznych ulic.~ 480 I, VI | niedzielnym wypoczynkiem, z którego nie umieli korzystać, 481 I, VI | którego nie umieli korzystać, z utkwionymi w jeden punkt 482 I, VI | bez krwi, którą powypijały z nich fabryki, wyglądały 483 I, VI | drobnymi strumykami do szynków.~Z dachów, z popsutych rynien, 484 I, VI | strumykami do szynków.~Z dachów, z popsutych rynien, z balkonów 485 I, VI | dachów, z popsutych rynien, z balkonów lała się woda strumieniami 486 I, VI | trzech piętrach, poobdzierane z tynków; domy zupełnie stylowe 487 I, VI | renesansowo-berlińskim stylu, z czerwonej modelowej cegły 488 I, VI | wszystkich odrzwiach i futrynach z kamienia, z wielką płaskorzeźbą 489 I, VI | i futrynach z kamienia, z wielką płaskorzeźbą na frontonie, 490 I, VI | pełnych szpulek; domy, które z powagą świątyń wznosiły 491 I, VI | która się przewalała ulicami z sinymi ustami rozpaczy i 492 I, VI | interesie, o który zrobił z przyjaciółmi układ kilka 493 I, VI | się pomiędzy stolikami, z tacami kaw i herbat nad 494 I, VI | herbat nad głowami.~Zegar z kukułką wykukał pierwszą.~ 495 I, VI | kukułką wykukał pierwszą.~Z cukierni zaczął się wolny 496 I, VI | Rozpromienienie i radość z odkrycia trwała krótką chwilę, 497 I, VI | układał się już parę razy. Z takim nie bardzo bezpiecznie 498 I, VI | szklanką w jednej ręce, z ciastkiem w drugiej, siedział 499 I, VI | cierpko swojemu urzędnikowi z kantoru i odwrócił się od 500 I, VI | krzyczał zirytowany i wybiegł z pośpiechem na ulicę.~Słońce


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2500 | 2501-2988

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License