1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2117
Tom, Rozdzial
1 I, I | metalowymi gardzielami hasło do pracy.~Olbrzymie fabryki,
2 I, I | nagie drzewa, przytulone do długich murów, drżące z
3 I, I | Mateusz, herbata! - krzyknął do wchodzącego lokaja.~- Wszystko
4 I, I | Moryca. Ubrał się i poszedł do sąsiednich pokojów przechodząc
5 I, I | zawołał otwierając drzwi do ciemnego pokoju, z którego
6 I, I | skrzypieć.~- Moryc! - zawołał do drugiego pokoju.~- Nie śpię.
7 I, I | szczerze.~Borowiecki wrócił do stołowego i pil herbatę,
8 I, I | wychodzisz?~- Nie. Miałem jechać do Tomaszowa, bo Weis pisał
9 I, I | Tomaszowa, bo Weis pisał do mnie, aby mu sprowadzić
10 I, I | Gdzie się będę spieszył? Do tej parszywej budy? A zresztą
11 I, I | brzmiącym głosem. Cofnął się do swojego pokoju i po chwili
12 I, I | Przede wszystkim, co ci do tego? Co cię to obchodzi,
13 I, I | coś ty o nim powiedział do Knolla? Ze jest głupi cham.
14 I, I | poranny.~- No, muszę już iść. Do widzenia, spólnicy, nie
15 I, I | Niemcy - to dobre narody, ale do gadania.~Borowiecki podniósł
16 I, I | bezustannie i zacinał skośnie, aż do pół okien małych domków,
17 I, I | poddaszu lub w suterynach, do których sączyło się uliczne
18 I, I | Nie chciało mu się iść do roboty. Było mu dobrze tak
19 I, I | fabrykantów spieszących do zajęć lub tłukła się z hałasem
20 I, I | brudną bluzę i pobiegł do swojego oddziału.~ ~
21 I, II | Dobry chłopak.~- Co mi do jego dobroci! Nie cierpię
22 I, II | mamy jeszcze pilniejsze do drukowania te letnie korty.~-
23 I, II | przez wszystkie otwory, do innych sal. Sylwetki robotników
24 I, II | farbami gotowymi, które wiozły do drukarni i far-biarni.~Ostry
25 I, II | wczoraj meble - szeptał cicho do~ucha Borowieckiemu. - Uważasz
26 I, II | Borowieckiemu. - Uważasz pan, do saloniku kupiłem żółte jedwabne
27 I, II | jedwabne w stylu empire. Do jadalnego obstalowałem dębowe
28 I, II | dębowe w stylu Henryka IV, a do buduaru...~- A kiedyż się
29 I, II | byś pan przyszedł jutro do mnie, dobrze? Chciałem koniecznie
30 I, II | obiedzie,~Murray wrócił do farb i laboratorium, a Borowiecki
31 I, II | Borowiecki pobiegł dalej do farbiarni przez korytarze
32 I, II | siedział.~Borowiecki pobiegł do wielkich kadzi farbiarskich,
33 I, II | Borowiecki - zawołał fabrykant do jakiegoś cienia, co się
34 I, II | strumieniami.~Szalony, podobny do drgającego Jęku szczęk centryfugi,
35 I, II | towary, ludzi...~Dzień i do wielkiej sali zaczął zaglądać,
36 I, II | całego życia no przychodził do niej razem z robotnikami.
37 I, II | śniadanie i przesiadywał do południa, a po obiedzie,
38 I, II | obiedzie, jeśli nie jeździł do miasta, to łaził po kantorach,
39 I, II | maszyn podkładający towar do drukowania, poruszali się
40 I, II | pośpiechem.~Borowiecki wpadał do drukarni, aby śledzić działanie
41 I, II | się przez sale z pralni do farbiarni, z farbiarni do
42 I, II | do farbiarni, z farbiarni do suszarni, stamtąd do apretury
43 I, II | farbiarni do suszarni, stamtąd do apretury i w dziesięć jeszcze
44 I, II | nieprzeparcie, zmuszała do służby i warowania każdego,
45 I, II | że około czwartej poszedł do kantoru, który był w innym
46 I, II | herbaty i zatelefonować do Moryca, aby był dzisiaj
47 I, II | Nie, na zlecenie Amfiłowa, do Charkowa. Cygarem można
48 I, II | przygnębiający refleks do kantoru.~Przez podwórko,
49 I, II | którym turkotały od czasu do czasu wózki i przechodzili
50 I, II | trudno mu się przyzwyczaić do kantoru i do roboty.~- Bydlę
51 I, II | przyzwyczaić do kantoru i do roboty.~- Bydlę albo inny
52 I, II | może się łatwo przyzwyczaić do jarzma, ale człowiekowi
53 I, II | bieliły się stosy szarpanej do przędzenia bawełny,~- Daj
54 I, II | podnosząc oczów zawrócił się do odejścia.~- Panie Horn,
55 I, II | jakie pół godziny przyjdzie do mnie?~- Dobrze, panie dyrektorze.
56 I, II | celu jutro się wybierałem do pana. A może pan teraz zechcesz
57 I, II | coś poufnie szepnąć, ale do kantoru weszła kobieta,
58 I, II | pulpitów, schyliła się pokornie do nóg Borowieckiego, bo stał
59 I, II | dziedzicu - i schyliła się znowu do kolan Borowieckiego, wybuchając
60 I, II | kobieta, w pasji przyskakując do Szwarca, który cofnął się
61 I, II | wykrzykiwała przypadając mu do nóg, całując go po rękach.~
62 I, II | zatracenie.~- Chodzicie gdzie do roboty?~- A bo mnie to chcą
63 I, II | to chodzę na Stare Miasto do posługi, czasem kto zawoła
64 I, II | posługi, czasem kto zawoła do prania i tak jest - gadała
65 I, II | Czemu nie wrócicie na wieś do domu?~- Wrócę, kiej mi tylko
66 I, II | wszystkie wy zdychały, co do jednego.~- Cicho bądźcie,
67 I, II | Harował nieborak od świtu do nocy i jeść nie było co,
68 I, II | kto ino mógł, to leciał do tego miasteczka Łodzi, kużdymu
69 I, II | po co nam było tutaj iść, do obcych w tyli świat, to
70 I, II | że dzieci przytuliły się do niej i także zaczęły płakać
71 I, II | Miałem przyjść właśnie do pana - ozwał się Horn zjawiając
72 I, II | płomień.~- Kazałem jej iść do adwokata, niechaj wytoczy
73 I, II | bo wtedy prawo zmusi ich do zapłacenia.~- Co to pana
74 I, II | więc pan rób tylko to, co do pana należy. Tutaj nie miejsce
75 I, II | należy. Tutaj nie miejsce do rozanieleń, tutaj...~- Panie
76 I, II | Słuchaj pan, kiedy mówię do pana - zawołał groźnie,
77 I, II | mającym jakie bądź pretensje do fabryki. Trzeba było zostać
78 I, II | ostro, za ostro pan mówi do mnie, ale mniejsza z tym,
79 I, II | lepiej głupstw mówić mniej.~- Do widzenia.~- Żegnam pana.
80 I, II | Borowiecki i także poszedł do suszarni.~Owionęło go suche,
81 I, II | małych, przywartych cicho do ziemi, na drogi, co się
82 I, II | pod sufitem i niosące siłę do innych sal, wszystko się
83 I, II | Byłem takim - poleciał myślą do tamtych dawnych czasów,
84 I, II | mądrym, obojętnym, gotowym do wszystkiego, prawdziwym
85 I, II | tylu ludzi nie potrzebują do obsługi co stare.~Robotnik
86 I, II | bo zrobi sama. Zresztą, do pierwszego może się jeszcze
87 I, III | frakach, z serwetami podobnymi do ścierek, przesuwali się
88 I, III | pierwszy tajemniczym szeptem do ucha. - Otóż nasz arcyfioł
89 I, III | stary aktor nachylając się do ucha sąsiada.~- Żebyś pan
90 I, III | nogami, przyczepiał się do rozmaitych grup, gadał dowcipy.
91 I, III | przynajmniej połową, podchodził do bufetu, słychać było bardzo
92 I, III | coś więcej, kredyt...~- Do spółki z tobą?~- I z Baumem,
93 I, III | oferty Krongold.~- Idźcie do Krongolda, to wielka osoba,
94 I, III | siedzę. Co on w tym ma? i do tego my się prawie nie znamy.~-
95 I, III | Łuszczewskiego, przyjechaliśmy razem do Łodzi.~- Gdzież ten hrabia
96 I, III | hrabia jedzie?~- Przyjechał do Łodzi robić interes.~- On!
97 I, III | całą bandą z Rygi jeszcze do jego majątków. Był pan na
98 I, III | Bum-Bum, choć no pan do nas! - krzyknął Leon.~-
99 I, III | Moryc, zerwał się i podszedł do tęgiego Niemca, który wszedł
100 I, III | tęgiego Niemca, który wszedł do restauracji i rozglądał
101 I, III | niego. Może pan pozwoli do stolika. To mój kolega,
102 I, III | kapeluszem w ręku szedł do tego królika bawełnianego,
103 I, III | pana - zaczął Muller. - Mam do pana interes.~Skinął głową
104 I, III | Leonowi, uśmiechnął się do pozostałych, objął ręką
105 I, III | knajpy.~- Telefonowałem do fabryki, ale mi odpowiedziano,
106 I, III | uprzejmie.~- Pisałem nawet do pana, sam pisałem - dodał
107 I, III | zupełnie nie wstępowałem do mieszkania.~- Pisałem o
108 I, III | rubli więcej, wstąp pan do mojego interesu.~- Bucholc
109 I, III | przez podwórze hotelowe do gmachu teatralnego, stojącego
110 I, III | elektryczną.~Tłumy ludzi szły do teatru.~Powóz za powozem
111 I, III | no i na nic moje plany. Do widzenia, pan zajrzy do
112 I, III | Do widzenia, pan zajrzy do loży?~- Z pewnością, będzie
113 I, III | drzwiach teatru, a on powrócił do restauracji. Nie zastał
114 I, III | Bum, nie idziesz pan do teatru?~- Te, po co mi to.
115 I, III | wstał i odwrócony twarzą do sali zapełnionej od góry
116 I, III | sali zapełnionej od góry do dołu najlepszą, na jaką
117 I, III | publiczność.~Loże podobne były do żardinierek wybitych wiśniowym
118 I, III | bardzo słodkim uśmiechem do jednej z lóż parterowych,
119 I, III | spojrzenia, bo się odwracał do niej twarzą, ale stał zimny
120 I, III | Zukerowej - szepnął Leon do Borowieckiego, bo chciał
121 I, III | Borowiecki wstał, aby iść do loży Mullerów, zatrzymał
122 I, III | tutaj wcale nie miejsce do interesów.~- Moryc, tyś
123 I, III | interesów.~- Moryc, tyś zgłupiał do reszty, co ty wygadujesz,
124 I, III | Borowiecki tymczasem wszedł do loży Mullerów, stary wyszedł,
125 I, III | o-krągła różowa twarz, podobna do młodej rzodkiewki świeżo
126 I, III | sukni.~Podniosła chusteczkę do twarzy, aby przysłonić rumieńce,
127 I, III | podniesioną podobną była do świeżo upieczonej bułki.~-
128 I, III | bano się odmowy, zresztą, do domu państwa wstęp tak trudny
129 I, III | głowę ku niej i spoglądał do loży Zukerów.~Lucy wachlowała
130 I, III | niektóre polskie książki do czytania. Mówiłam to już
131 I, III | największy fabrykant łódzki i do tego osobisty nieprzyjaciel.~
132 I, III | poszedł na pierwsze piętro, do jednej z lóż, w której był
133 I, III | miejsca. - Żebym mógł iść do loży Mullerów, to bym wy-szedł.~-
134 I, III | dotykały skroni nachylonego do niej Borowieckiego. Zasłoniła
135 I, III | wachlarzem i szeptała mu długo do ucha.~- Nie spiskujcie! -
136 I, III | przedrzeźniając starego Szaję.~- Do widzenia paniom, chodź,
137 I, III | Może panowie przyjdą do nas na herbatę po teatrze? -
138 I, III | Czy jesteś pan zamówiony do Mullerów? - szepnęła trochę
139 I, III | szepnęła trochę cierpko.~- Do Grand-Hotelu. Dzisiaj sobota,
140 I, III | jak zwykle, a ja mam z nim do obgadania niesłychanie ważne
141 I, III | ciągnął, więc przesuwał się do swojego miejsca i siadł,
142 I, III | depeszę, z którą poleciał do Szai. Szczegóły te podawane
143 I, III | zaniepokoić, bo nic nie miały do stracenia.~- To bawełna -
144 I, III | To bawełna - szepnął Leon do Borowieckiego. - Patrz pan,
145 I, III | wybiegali z pośpiechem do telegrafu i telefonów.~Teatr
146 I, III | niego.~- My nie mamy nic do stracenia prócz honoru,
147 I, III | potrzebował już jeździć do Marienbadu.~- Będą tanio
148 I, III | Marienbadu.~- Będą tanio do sprzedania różne familijne
149 I, III | pierścionku lewej ręki.~- Ja do pana mówię nie jak do naszego
150 I, III | Ja do pana mówię nie jak do naszego człowieka, a jak
151 I, III | naszego człowieka, a jak do przyjaciela. Pan wie, kto
152 I, III | wszędzie.~- Przyjdź pan jutro do nas na obiad, proszę pana
153 I, III | której odchodzi kurierski do Warszawy?~- Wpół do pierwszej.~-
154 I, III | kurierski do Warszawy?~- Wpół do pierwszej.~- Mam jeszcze
155 I, III | urwał nagle. - Ja mówię do szlachcica?~- Zdaje mi się,
156 I, III | Więc pan jutro przyjdzie do starego?~- Ależ z pewnością.~-
157 I, III | na mnie na Przejazd. No, do widzenia, za kilka dni będę.
158 I, III | ale już z ulicy powrócił do teatru i poszedł do loży
159 I, III | powrócił do teatru i poszedł do loży Zukero-wej.~- Myślałam,
160 I, III | powrócić - szepnął ciszej.~- Do teatru, zapomniał pan czego.~-
161 I, III | zapomniał pan czego.~- Do pani.~- Tak?! - szepnęła
162 I, III | blaskiem radości.~- Pan tak do mnie nigdy nie mówił.~-
163 I, III | płomienie.~- Odprowadzi mnie pan do powozu - powiedziała nie
164 I, III | silniej przycisnęła się do ściany i jakiś cień jakby
165 I, III | zapinanie. Doprowadził ją do powozu, wsadził, a ujmując
166 I, III | tak silnie pociągnęła go do wnętrza, że wskoczył bez
167 I, III | Borowiecki czuł się zdenerwowanym do najwyższego stopnia tym,
168 I, III | ciszej, przysuwając się do niej.~Drżał cały, nie mógł
169 I, III | obejmowała go, cisnęła się do niego, całowała.~Borowiecki
170 I, III | miejskiego lasku.~- Chodź do mnie - szepnęła trzymając
171 I, III | przyzwyczajenia, wsunął drugą rękę do kieszeni, gdzie miał rewolwer.~-
172 I, III | pana - zawołała grzmiąco do stangreta.~- Chodź, nie
173 I, III | wolno, rewolwer przełożył do kieszeni surduta i wszedł
174 I, III | się przed nim otworzyły, do słabo oświetlonego saloniku.~
175 I, III | nagromadzone i stosunkowo do wielkości pokoju w nadmiernej
176 I, III | piękna, rozwinięte jeszcze do stopnia doskonałości specjalnymi
177 I, III | uśmiechnął się tylko i poszedł do jadalnego.~Lucy nie było
178 I, III | przepychem; boazerie z dębu do połowy ścian, kredensy w
179 I, III | stołu była przygotowaną do herbaty.~Usiadł, bo go zaczęło
180 I, III | Hamburg i Triest - podniesiono do 25 kopiejek w złocie od
181 I, III | bawełny od granic zachodnich do 20 kop. od puda i wiorsty.
182 I, III | Borowiecki depeszę schował do kieszeni i zerwał się z
183 I, III | się mu zaufać. - Pojechał do Hamburga kupować zapasy
184 I, III | ruchem było uciekać stąd, do miasta, znaleźć Moryca i
185 I, III | weszła, a raczej wpadła do jadalni Lucy i rzuciła mu
186 I, III | spokojnie, co chwila wstawała do kredensów i przynosiła całe
187 I, III | podnosiło się z 8 kopiejek do 25.~- Może przejdziemy do
188 I, III | do 25.~- Może przejdziemy do buduaru - szepnęła cicho,
189 I, III | więcej siłą nawyknienia do podobnych sytuacji niźli
190 I, IV | doczekawszy się, odjechał do stajni. Wiatr huczał głęboko
191 I, IV | przypominając sobie, że miał iść do niego do Grand-Hotelu zaraz
192 I, IV | sobie, że miał iść do niego do Grand-Hotelu zaraz po teatrze.~-
193 I, IV | się wieźć co koń wyskoczy do hotelu.~- A telegram - wykrzyknął
194 I, IV | domem i z pośpiechem dzwonił do mieszkania.~Nikt nie otwierał,
195 I, IV | w drzwi, którymi wszedł do mieszkania Borowiecki.~Moryca
196 I, IV | po raz drugi, podchodząc do przedpokoju.~- Zaraz idę,
197 I, IV | podniósł go, przyprowadził do jadalni, postawił pod piecem
198 I, IV | się upijesz, wyrzucę cię do diabła, słyszysz, co mówię?~-
199 I, IV | przylegając mocno grzbietem do pieca, chuchał na pokój.~
200 I, IV | światła, zaprowadził go do kuchni i pojechał szukać
201 I, IV | panem Cohnem, pojechali do "Arkadii".~Pojechali do "
202 I, IV | do "Arkadii".~Pojechali do "Arkadii" na Konstantynowską,
203 I, IV | kobieta - przerzucił się do wspomnień Lucy i utonął
204 I, IV | spojrzeniami, zapraszaniem usilnym do siebie, z których jakoś
205 I, IV | od skupowania zużytych, do niczego fabrykom już nie
206 I, IV | niesłychanie mało sposobności do zdobywania i obałamucania
207 I, IV | wlazłem, jeszcze teraz! Do diabła z miłością, mieć
208 I, IV | szukał w sobie miłości do niej, wmawiał w siebie zupełnie
209 I, V | V~Restauracja, do której przyjechał Borowiecki
210 I, V | sztachetkami i przyparty do tyłów olbrzymich, nagich
211 I, V | oknami i wrzaskliwą, podobną do ryczenia osłów wrzawą.~-
212 I, V | banda - pomyślał wchodząc do długiej niskiej sali, tak
213 I, V | śpiew podniecał, że zaczęli do taktu bić laskami w stół,
214 I, V | zaśpiewaj no pan - krzyczano do Buma, który poprawiał binokle
215 I, V | co to mówił: "Hej, ramię do ramienia, wspólnymi łańcuchy!"~-
216 I, V | wołał któryś zwracając się do wysokiego, chudego blondyna,
217 I, V | oleodrukami.~- Moryc, mam do ciebie bardzo pilny interes -
218 I, V | szepnął Karol przysiadając się do Welta i do Leona Cohna,
219 I, V | przysiadając się do Welta i do Leona Cohna, bo obaj pili
220 I, V | albo zaczekaj, chodźmy do bufetu. U diabła, jestem
221 I, V | wszystkimi, a chwilami podchodził do młodego chłopaka, który
222 I, V | serwetką spał, i krzyczał mu do ucha:~- Kuzyn, nie śpij!~-
223 I, V | koszuli.~- Wróćmy, doktorze, do kobiet - zaczął Feluś do
224 I, V | do kobiet - zaczął Feluś do sąsiada, który z opuszczoną
225 I, V | wpychał mankiety i zwrócił się do sąsiada obok, który~wciąż
226 I, V | nastawiać zaczynał twarz do nowej walki o cześć kobiet.~-
227 I, V | który zirytowany wyniósł się do bufetu.~- Kuzyn, nie śpij -
228 I, V | stół i chciał go podnieść do ust, ale nie doniósł, ręka
229 I, V | gwałtownie.~- Niech osoba idzie do diabła! Szmelc! - rzucił
230 I, V | dosyć pijaństwa, chodźmy do domu, jest ważny interes -
231 I, V | pierwsze piętro. Idź pan do diabła!~- Panie Cohn, ja
232 I, V | Panie Cohn, ja miałem do pana mały interes - szepnął
233 I, V | kupić teraz.~- Poczekam do licytacji, poczekam. Ale
234 I, V | Chcesz, żebym jechał do domu? - pytał Moryc.~- I
235 I, V | przychodził coraz bardziej do siebie.~- Wiesz, nie pamiętam
236 I, V | blasze, Karol nalał wody do samowara i zapalił pod nim
237 I, V | No, jestem już fertig. Do diabła, zimno mi obrzydliwie.~-
238 I, V | uśmiechał się tak słodko jak do ukochanej, szarpał nerwowo
239 I, V | interes! - I posuwał się do Borowieckiego chcąc go istotnie
240 I, V | nagroda. - Uśmiechnął się do siebie, bo przyszła mu na
241 I, V | Wstawaj; śpiochu! - krzyczał do ucha Baumowi.~- Nie budź
242 I, V | binokle wciąż mu wpadały do szklanki; klął, wycierał
243 I, V | pieniędzy, jechać natychmiast do Hamburga, kupić co się da
244 I, V | bawełny i sprowadzić ją do Łodzi, zanim prawo o podwyższonym
245 I, V | po mieście i przenikała do wnętrza mieszkania. Jakiś
246 I, V | Moryc, jedziesz dzisiaj do Hamburga,~- Niech da pokrycie.
247 I, V | niech Karol powie.~- Idź do diabła, stergnij.~- No,
248 I, V | dziewiątej, telefonował o konie do domu i jak przyszły, zaraz
249 I, V | siedzieć, a czuł wstręt do poruszenia się z miejsca.~
250 I, V | pochwalony. Odwrócił się do wchodzących.~- A, to wy
251 I, V | pięściach przyciśniętych do piersi i patrzał niebieskimi,
252 I, V | Borowieckiego, od czasu do czasu odrzucając ruchem
253 I, V | mój jeździł na furmanki do miasteczka i woził różnych
254 I, V | miasteczka i woził różnych ludzi do kolei albo i Żydów, na ten
255 I, V | to paninka cięgiem wołała do dworu na posługi, a to do
256 I, V | do dworu na posługi, a to do prania, a to do robienia
257 I, V | posługi, a to do prania, a to do robienia płótna, a to kiej
258 I, V | mistranture tyż zna galancie, bo do mszy świętej księdzu Szymonowi
259 I, V | Szymona często był i woził go do kolei, to bez to pomstowały
260 I, V | ich szukać.~- Przyjdźcie do mnie, Socha, we wtorek o
261 I, V | Ale kobieta schyliła się do nóg Karolowi i obejmując
262 I, V | zdrowie - i pochylił się także do nóg.~- No, dobrze, dziękuję
263 I, V | Zostawił ich i poszedł do drugiego pokoju.~- Co za
264 I, V | powiedział, że napisze o tym do pana, więc ja się już sama
265 I, V | załatwione, są w Banku Handlowym do pańskiego rozporządzenia,
266 I, V | Towarzystwo, ma wkrótce jechać do Łodzi, będzie i u pana."~-
267 I, V | jeszcze list i schował go do biurka.~- Złota, dobra,
268 I, V | meldował Mateusz.~Wsiadł do powozu i pojechał do Bucholca.~
269 I, V | Wsiadł do powozu i pojechał do Bucholca.~Bucholc mieszkał
270 I, V | Borowiec-kim wielkie drzwi do przedpokoju, wyłożonego
271 I, V | wyjęła drut i wyciągnęła do niego rękę jakimś automatycznym
272 I, V | uśmiechnęła się przy-aźnie do bandy wróbli, co pod oknami
273 I, V | tuż obok niego, plecami do ściany. Bucholc podniósł
274 I, V | prezes nie wyjechał na zimę do San Remo lub gdziekolwiek
275 I, V | zaczął się krzywić jakby do śmiechu.~- Przecież i pan
276 I, V | drukarni.~- Dobrze, a co do Murraya, to bardzo zdolny
277 I, V | bardzo można je zastosować do nas wszystkich, pracujących
278 I, V | pana.~- Ja go nie stosuję do pana ani do pańskich niektórych.
279 I, V | nie stosuję do pana ani do pańskich niektórych. uważasz
280 I, V | niektórych kolegów, tylko do tej czarnej roboczej masy...~-
281 I, V | Zaczekaj! - rzucił ostro do swojego nadwornego doktora,
282 I, V | srebrnej tacy szklankę z wodą do picia po lekarstwie.~- On
283 I, V | głową. Karol zeszedł na dół, do przybocznego kantoru Bucholca,
284 I, V | pytał przykładając ucho do muszli.~- Lucy. Kocham cię! -
285 I, V | cię! Słuchaj, całuję cię, do widzenia.~Istotnie, odczuł
286 I, V | jakie i o co listy pisują do mnie.~Odłożył za siebie
287 I, V | deseni.~- Szpital! - Listy do szpitala fabrycznego i do
288 I, V | do szpitala fabrycznego i do doktorów.~- Merienhof! -
289 I, V | doktorów.~- Merienhof! - Do zarządu majątków ziemskich,
290 I, V | wpadały przez rury na dół, do przybocznego kantoru, skąd
291 I, V | pana prezesa, udaję się do niego z błagalną prośbą
292 I, V | susze, ogień, i doprowadziły do ostatecznej ruiny i takiej,
293 I, V | otrzeźwienie. To należy do psychologii Łodzi i waszego
294 I, V | Polaków. Wy macie zdolność do języków i do żebraniny wy
295 I, V | macie zdolność do języków i do żebraniny wy to dobrze robicie -
296 I, V | przekonać. Schował list do kieszeni.~Były jeszcze skargi
297 I, V | z was tak jak ja przyjść do Łodzi, zabrać się do roboty,
298 I, V | przyjść do Łodzi, zabrać się do roboty, zrobiłby tak samo
299 I, V | wzięło z nim fotel i niosło do jadalni, położonej na drugim
300 I, V | mądry człowiek! - szepnął do Karola, idącego tuż obok.~-
301 I, V | to bardzo jako materiały do patologii milionerów - rzekł
302 I, V | podając w zamian swoją rękę do ucałowania, usiadła naprzeciwko.~
303 I, V | także, przystąpił pierwszy do Borowieckiego i przedstawił
304 I, V | brodę, spływającą mu aż do pół piersi.~- Doktor homeopatii
305 I, V | cichutkim głosikiem zapraszała do obiadu, który zaraz lokaje
306 I, V | pan przyjechał? Dobre pole do apostolstwa.~- Ja napisałem
307 I, V | to człowiek gotów jeździć do owczarzy, do księdza Kneippa,
308 I, V | gotów jeździć do owczarzy, do księdza Kneippa, wreszcie
309 I, V | Kneippa, wreszcie nawet do twojej elektryczno - homeopatyczno -
310 I, V | następnie automatycznym ruchem do Borowieckiego, który już
311 I, V | smutne katakumby ludzkie, do jakich miały podobieństwo
312 I, V | okna- i na drzwi prowadzące do sień i kurytarzów, w których
313 I, V | dzieci.~Za domami wszedł do długiego ogródka, graniczącego
314 I, V | całe piętro lub parter do wyboru, ale Borowiecki miał
315 I, V | nieprzezwyciężony wstręt do tego mieszkania smutnego.~
316 I, V | łódzkich.~Murray wybiegł aż do ogródka na spotkanie i już
317 I, V | który niedawno przyjechał do Łodzi.~- Któż taki? - pytał
318 I, V | namaszczeniem wprowadzając do maleńkiego pokoiku, zastawionego
319 I, V | przyszłą swoją żonę.~Wrócili do saloniku. Karol usiadł i
320 I, V | fortepianu przeciskał się do saloniku, i niby słodką
321 I, VI | kapeluszach, w sukniach do figury, w jasnych pelerynkach,
322 I, VI | odpływali drobnymi strumykami do szynków.~Z dachów, z popsutych
323 I, VI | ciągnącej się olbrzymią linią aż do Bałut, stały zbitą masą
324 I, VI | masą domy, pałace podobne do zamków włoskich, w których
325 I, VI | korpusy fabryk, tuliły się do boku pałacu o ciężkim renesansowo-berlińskim
326 I, VI | i wspaniałością podobne do muzeów, a które były składami
327 I, VI | facjatki pękate, podobne do pełnych szpulek; domy, które
328 I, VI | się na straszne, podobne do gnojowisk podwórza; sklepów,
329 I, VI | myślał drwiąco i wszedł do cukierni narożnej, już zapchanej
330 I, VI | niego dzieje.~Wyciągano do niego przez głowy obok siedzących
331 I, VI | brat matki.~Postanowił iść do niego i jeśli się da, wziąć
332 I, VI | jeśli nie, to wciągnąć go do interesu na spółkę.~Rozpromienienie
333 I, VI | słuchaj, a nie myśl, to do ciebie nie należy. Ja panu
334 I, VI | na zawsze, żeby mi rano do mieszkania dawać znać codziennie,
335 I, VI | spacerowano w górę ulicy aż do Przejazd lub Nawrót i z
336 I, VI | troszkę...~- Moryc, chodź do nas! - zawołał Leon zobaczywszy
337 I, VI | od Gajerowskiego Rynku aż do Nawrot jest fabryczną; od
338 I, VI | jest fabryczną; od Nawrot do Nowego Rynku - handlową;
339 I, VI | handlową; a od Nowego, w dół, do Starego Miasta - tandeciarsko-żydowską.~
340 I, VI | zwijano przędzę na szpulki do użytku ręcznych warsztatów.~
341 I, VI | twarze i wylewało się z Rynku do rynsztoków i na ulice, z
342 I, VI | dając mu dziesiątkę i wszedł do pokoju.~- Parszywiec, ścierwo!
343 I, VI | splunął za nim.~Moryc wszedł do wielkiego pokoju, w którym
344 I, VI | Franciszek - zawołał do przedpokoju. - Niech mi
345 I, VI | Fiszbina. który także należał do rodziny, a siedział teraz
346 I, VI | rzucił.~- Ja przyszłam do ojca, żeby ojciec poradził,
347 I, VI | tamten zrobił klapę, wrócą do mnie i zapłacić musimy.
348 I, VI | ciągle mówi. Co to jest? do czego to podobne? To jest
349 I, VI | weksli, a zmusić niejako do zrobienia plajty, obmacywały
350 I, VI | miał coraz mniej zaufania do niego.~- Sza, sza, państwo.
351 I, VI | Melę! - rzucił wyniośle do Franciszka.~Przyciszyło
352 I, VI | I tak co rok jeździsz do Ostendy, będziesz teraz
353 I, VI | ustach, podobnych w kolorze do bladych sycylijskich korali,
354 I, VI | trzymała utkwione w spodku, do którego znowu dolewała herbaty.~-
355 I, VI | powie, żeby się nie wtrącała do interesów, bo ich nie rozumie,
356 I, VI | ułoży.~- To jest interes do zrobienia.~- Pieniądze jakby
357 I, VI | zniecierpliwiony miał ochotę iść do Meli.~- Chcesz posag - weź;
358 I, VI | Ja z tobą, Regina, nigdy do ładu nie dojdę, nie było
359 I, VI | w fotelu.~- On zgłupiał do reszty, to potrzeba mieć
360 I, VI | rodzinie.~Albert odwrócił się do nich plecami i patrzył w
361 I, VI | na nowo i podnosiła się do maksimum, krzyczeli wszyscy
362 I, VI | stole, rzucając od czasu do czasu jakie słowo poważne,
363 I, VI | palił cygaro i od czasu do czasu wołał:~- Cicho, Żydy!~-
364 I, VI | i otworzyła szeroko usta do bulionu, który znowu podawała
365 I, VI | zdenerwowaną, że brak mi sił nawet do kłótni.~Skończyła karmienie
366 I, VI | Chodź, Moryc, na chwilę do mnie, jeśli masz czas.~-
367 I, VI | tylko mówić inaczej niż do innych kobiet, ale zaczynam
368 I, VI | poważnie, przechodząc za nią do jej pokoju.~- Odprowadzisz
369 I, VI | pokoju.~- Odprowadzisz mnie do Róży? - zapytała nic mu
370 I, VI | za bardzo zresztą podobny do was wszystkich.~- Oskar
371 I, VI | ironicznie. - Przywykłaś do studentów rozczochranych,
372 I, VI | studentów rozczochranych, do tej deklamującej rady-kalii,
373 I, VI | spadek i na synekury biurowe, do tej wykwintnej atmosfery
374 I, VI | się po chwili już ubrana do wyjścia.~Zaraz też wyszli.~
375 I, VI | przed bramą.~- Dojedź tylko do Nowego Rynku, tam nie ma
376 I, VI | ty, tak samo się zapalała do wszystkiego, tak samo była
377 I, VI | że to tylko dla zabawy?~- Do Polek ani do ciebie tego
378 I, VI | dla zabawy?~- Do Polek ani do ciebie tego nie stosuję,
379 I, VI | stosuję, to inny gatunek, ale do Żydówek - tak, wiem z pewnością.
380 I, VI | można wykręcić, ja...~- Do czego prowadzisz? - przerwała
381 I, VI | Najbliżej będzie dojść do Widzewskiej, a stamtąd do
382 I, VI | do Widzewskiej, a stamtąd do Cegielnianej.~- Wybierasz
383 I, VI | żebyś mnie doprowadził do Róży przede wszystkim -
384 I, VI | powinno to uchodzić, bo do niczego nie obowiązuje.~
385 I, VI | takiego jak ty doktora...~- Do widzenia, Moryc.~- Szkoda,
386 I, VI | za nią, gdy już wchodziła do bramy pałacu Mendelsohnów,
387 I, VI | pałacu Mendelsohnów, i szedł do miasta.~Słońce już przygasało
388 I, VI | szepnął Moryc uśmiechając się do tego interesu.~ ~
389 I, VII | myślała Mela wchodząc do wielkiego dwupiętrowego
390 I, VII | wybiegła naprzeciw niej do przedpokoju jej najserdeczniejsza
391 I, VII | Ty wiesz najlepiej dokąd, do śmierci chyba.~- Ach, co
392 I, VII | ucałowała ją serdecznie. Weszły do niewielkiego pokoju, zupełnie
393 I, VII | wołała Róża przyskakując do niego.~- Zapłacę, Róża,
394 I, VII | byłem dzisiaj w nocy wzywany do chorego.~- Róża, dlaczego
395 I, VII | przecinającej mu twarz od ucha do małych rozstrzępionych wąsików.~-
396 I, VII | pokój, pokwikując od czasu do czasu.~Toni zanosiła się
397 I, VII | obiecałeś mnie odprowadzić do domu - szeptała gorąco Mela
398 I, VII | klawiaturą było podobne do jakiegoś potworu, połyskującego
399 I, VII | włókna o plusze, i wypływał do dalszych pokojów drzwiami,
400 I, VII | powstał, pchnął nogą taburet do pianina i zaczął ze wściekłą
401 I, VII | odgarniała je ręką i tańczyła do upadłego.~Toni leżała w
402 I, VII | perłową masą i kładł zastawę do herbaty.~Róża przeciągnęła
403 I, VII | zresztą tak samo należysz do rasy zdegenerowanej, ze
404 I, VII | Zaraz przyjdę, zajrzę do ojca.~Wyszła i z przedpokoju
405 I, VII | żyrandolami poszła na górę do gabinetu ojca, w którym
406 I, VII | okryty w rytualne szaty do modlitwy, z obnażoną lewą
407 I, VII | to znowu zniżali głosy do szeptu i płynęła długa słodka
408 I, VII | tęsknot i westchnień, jakby do palmowych ogrodów Jeruzalem,
409 I, VII | palmowych ogrodów Jeruzalem, do pustyni smutnych i nieobjętych,
410 I, VII | smutnych i nieobjętych, do palących żarów słońca, do
411 I, VII | do palących żarów słońca, do ojczyzny straconej, a tak
412 I, VII | i narożnikami, podobnymi do baszt średniowiecznych.~
413 I, VII | gwiazd.~Śpiew ciągnął się do zupełnej nocy.~Śpiewacy
414 I, VII | Dosyć, bo jest niepodobny do naszych i bardzo uczony.~-
415 I, VII | pogardliwie ramionami.~- My do szpitala będziemy potrzebować
416 I, VII | mu, niech jutro przyjdzie do kantoru. Ja lubię pomagać
417 I, VII | Kazałeś Stanisławowi zaprosić do nas Borowieckiego?~- Róża,
418 I, VII | przez tego Szwaba, co on do Polski psami przyjechał
419 I, VII | pieniądze, niech on zmarnieje do dziesiątego pokolenia, ja
420 I, VII | Przysłać ci herbatę?~- Pojadę do Stanisława na herbatę, zawiozę
421 I, VII | czasy, gdy Bucholc szedł już do milionów, on zaczynał karierę
422 I, VII | kupujących, od noszenia paczek do domów, uprzątania czasami
423 I, VII | tej chwili z politowaniem do tamtych czasów, przypomniał
424 I, VII | tkaczom biorącym robotę do domu, na miarze, na własnym
425 I, VII | produkcji łódzkiej, która do jego czasów cieszyła się
426 I, VII | płynąć ze wszystkich stron do jego kas; szły z pańskich
427 I, VIII | Przyjadę w tej chwili. Do widzenia - odpowiadał ze
428 I, VIII | odpowiadał ze złością Borowiecki do telefonu, bo Lucy go prosiła,
429 I, VIII | aby natychmiast przyjechał do lasku Milscha, bo ma niesłychanie
430 I, VIII | interes.~- Na taki czas jechać do lasku! Wariatka, jak Boga
431 I, VIII | chwili wolnego czasu, chodził do fabryki pilnować drukowania
432 I, VIII | drukowania nowych deseni, jeździł do centralnego biura w kwestii
433 I, VIII | Bucholcem, był zdenerwowany do tego kilkodniowym oczekiwaniem
434 I, VIII | chory, kazał się zanieść do kantoru z fotelem, do wszystkiego
435 I, VIII | zanieść do kantoru z fotelem, do wszystkiego się wtrącał,
436 I, VIII | kolanach. - Zatelefonuj pan do Marksa, żeby nie dawać ani
437 I, VIII | że bardzo prędko idzie do plajty.~Borowiecki zatelefonował
438 I, VIII | taryfy policzyć - zawołał do Horna, który już od kilku
439 I, VIII | kantoru drukarni i blichu do jego osobistego.~Horn bardzo
440 I, VIII | namówi, żeby nas zaskarżyła do sądu.~Horn pochylił niżej
441 I, VIII | potrzeba. Zaraz zatelefonuję do stajni. Kundel, popchnij -
442 I, VIII | gwałtownie. - Powóz natychmiast do pałacu. Ile razy zażąda
443 I, VIII | z powrotem przysunął go do biurka i stanął z boku.~-
444 I, VIII | prędzej ruszaj, kiedy ja mówię do pana - krzyknął ze złością.~
445 I, VIII | może mieć ważny interes do mojego psa, a nie do mnie.
446 I, VIII | interes do mojego psa, a nie do mnie. Kundel! Cham! - mruczał
447 I, VIII | Urzędnicy z przykutymi do pulpitów twarzami, pracowali
448 I, VIII | Kazał stangretowi jechać do lasku Milscha.~Przed starym
449 I, VIII | po kostki w błoto wszedł do tak zwanego lasku Milscha.~-
450 I, VIII | na drugi koniec miasta, do lasu, w marcu!~Dzień był
451 I, VIII | letniej, przypierającej do lasu, która teraz była zamknięta,
452 I, VIII | przejmującą, miał już zawrócić do powozu, gdy zza grubszego
453 I, VIII | kocim przytulaniem się do niego. Paplała jak dzieciak
454 I, VIII | ku miastu, przytulała się do niego z krzykiem przerażenia
455 I, VIII | szeptała, przyciśnięta do niego.~- O, możesz być pewną.
456 I, VIII | zdecydowała się dopiero do powrotu, gdy jej twarz i
457 I, VIII | lasu, póki nie wsiądzie do powozu czekającego w uliczce
458 I, VIII | stron, gdy się wydostał do powozu i prawie galopem
459 I, VIII | prawie galopem pojechał do kantoru.~Zastał tylko Bucholca
460 I, VIII | oczy pociemniały nagle.~- Do kogo to pan mówisz? - podniósł
461 I, VIII | podniósł nieco głos.~- Do pana prezesa.~- Panie Horn,
462 I, VIII | owinął je w papier i schował do kieszeni.~Robił to wszystko
463 I, VIII | dalej siedzącym i zabrał się do jedzenia.~- Horna nie było
464 I, VIII | zawołała żywo Kama i przybiegła do Borowieckiego, zanurzyła
465 I, VIII | mógł; miał jakie pretensje do Bucholca, mógł je wyłuszczyć;
466 I, VIII | będzie się na nim mścił do śmierci, on ma dobrą pamięć.~-
467 I, VIII | mu zrobi. Horn pojedzie do Warszawy, do domu i będzie
468 I, VIII | Horn pojedzie do Warszawy, do domu i będzie sobie kpił
469 I, VIII | ma długie ręce, dostaną i do Warszawy. Znajdzie sposób
470 I, VIII | Stefania, przysiadając się do niego, również dzisiaj liliowa,
471 I, VIII | się przez szyby i wołał go do roboty.~I tak prędko po
472 I, VIII | palta na schodach, i lecieli do fabryk, porywani tymi świstami,
473 I, VIII | nad miastem i zwoływały do pracy. Każdy znał głos swojej
474 I, VIII | partię wysłałem rano. Zwoź do mnie. Piętnaście procent
475 I, VIII | Panie Karolu, ja mam do pana bardzo wielką prośbę,
476 I, VIII | wybuchając płaczem i uciekła do saloniku, gubiąc jeden pantofel
477 I, VIII | pantofelek i poszedł z nim do saloniku, otworzył drzwi
478 I, VIII | biegał dookoła.~Śmiała się do rozpuku i koniecznie usiłowała
479 I, VIII | słuchaj Kamy, Picolo - wołała do niego, zdradziecko się podsuwając,
480 I, VIII | szczerze rozbawiony.~Pobiegł do kantoru Moryca obejrzeć
481 I, VIII | że musi być nietutejsza do tego.~- Są i w Łodzi ładne
482 I, VIII | się wie - bez kobiet, i do tego pięknych, nie rozumiem
483 I, VIII | zrobiony i dobrze przystosowany do obecnej pory, to plus drugi;
484 I, VIII | pogardliwie i przystanął.~- Do widzenia. Muszę tutaj wstąpić -
485 I, VIII | wstąpił na rogu pasażu Meyera do cukierni.~Przyszło mu zaraz
486 I, VIII | znajomym śpieszącym z obiadów do fabryk i kantorów i z pewną
487 I, VIII | niesłychanie twarzą, podobną do mopsika.~Trotuary były literalnie
488 I, VIII | biegnącymi z pośpiechem do fabryk na głos tych niezliczonych
489 I, VIII | napełniały ulice trudnym do zniesienia zapachem.~Borowiecki
490 I, VIII | z uśmiechem zwróciła się do Borowieckiego.~- Panie,
491 I, VIII | Przyznaję sic szczerze do zapomnienia, ale że sio
492 I, VIII | zaczerwienioną jak burak.~- Do roboty - odpowiedział swobodnie,
493 I, VIII | i ja.~- Kiedyż pan wraca do Berlina?~Mada zaczęła się
494 I, VIII | fabryka. Dziękuję i mówię do widzenia.~- Czekamy na pana
495 I, VIII | Szkoda... - pomyślał biegnąc do fabryki, która już po obiadowym
496 I, VIII | aż błoto otwierało się do dna pod uderzeniem kół i
497 I, VIII | Grosglik telefonował do starego, prosząc na wszystko,
498 I, VIII | zmęczenia latamy od pożaru do pożaru.~- Co pan chcesz,
499 I, VIII | chcesz, to im potrzebne do zamknięcia bilansu.~- Do
500 I, VIII | do zamknięcia bilansu.~- Do widzenia! Uf, pęknę, jak
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-2000 | 2001-2117 |