Tom, Rozdzial
1 I, I | tym końcu Piotrkowskiej ulicy stały gęsto przy sobie,
2 I, I | błotnistej, prawie czarnej ulicy, bo rzadkie latarnie rozsiewały
3 I, I | czarne, lepkie błoto na ulicy i migały setki ludzi, w
4 I, I | trotuary, człapali się środkiem ulicy, pełnej czarnych kałuż wody
5 I, I | wiatru, rozwłóczyła się po ulicy.~Otwierano szynki i piekarnie,
6 I, I | który wciąż spacerował po ulicy i patrzył w okna fabryk,
7 I, III | i błota przyniesionego z ulicy.~- Cebulą i kartoflami przede
8 I, III | kurtyny i wyszedł, ale już z ulicy powrócił do teatru i poszedł
9 I, IV | Borowiecki znalazł się na ulicy.~Stangret, nie doczekawszy
10 I, V | w pustej, jakby wymarłej ulicy.~Karol otworzył lufcik,
11 I, V | wiatry, przeglądały się w ulicy, pełnej cuchnącego błota;
12 I, V | dziesięciu spotkanych na ulicy sześciu jest świeżo przybyłych
13 I, VI | ubraniem, tą względną ciszą ulicy, swobodą, niedzielnym wypoczynkiem,
14 I, VI | nad tym, po obu stronach ulicy ciągnącej się olbrzymią
15 I, VI | tłoczono, spacerowano w górę ulicy aż do Przejazd lub Nawrót
16 I, VI | spokój, nie lubię błaznów na ulicy - mruknął i przeszedł, i
17 I, VI | spychały wszystkich w błoto ulicy.~Niżej, za Nowym Rynkiem,
18 I, VI | Stare Miasto; szli środkiem ulicy lub obok trotuarów; ich
19 I, VI | ogólny, szarobłotnisty ton ulicy.~Stare miasto i wszystkie
20 I, VI | które przymierzano wprost na ulicy.~Na Poprzecznej, zaraz przy
21 I, VI | kupowano i przymierzano na ulicy, w sieniach, wreszcie pod
22 I, VI | i smutku.~Błoto i w tej ulicy było wyżej kostek. A dalej,
23 I, VI | kostek. A dalej, przy końcu ulicy, która wychodziła w pola,
24 I, VI | Landsbergera, oddzielona od ulicy potężnym parkanem.~Z boku
25 I, VII | Myśli, że go poznam na ulicy, jak mi się będzie kłaniał.~-
26 I, VII | robotnicze po drugiej stronie ulicy, wprost okien gabinetu,
27 I, VIII | nierówności.~Zajmowały na ulicy Spacerowej całe piętro urządzone
28 I, VIII | przeszła na drugą stronę ulicy.~- No i pan za nią znowu
29 I, VIII | który po drugiej stronie ulicy szedł za jakimiś kobietami
30 I, VIII | bocznych uliczkach.~Bokiem ulicy szedł jakiś ubogi pogrzeb.
31 I, VIII | towarem spędzały ze środka ulicy i obryzgiwały czarnym lepkim
32 I, VIII | widne już były w górze ulicy.~- Ho! ho! sezon się zaczyna
33 I, IX | mógł się oderwać od tej ulicy.~Utopił się w tłumie, co
34 I, IX | końcem Konstantynowskiej ulicy kazał skręcić w jakąś ciemną
35 I, IX | nad poziom nie brukowanej ulicy, tworzącej czarną, błotnistą
36 I, IX | się sznurem z obu stron ulicy.~Domy były zamieszkane przez
37 I, IX | naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy, w głębi rozległych ogrodów.~
38 I, IX | fybrycznymi, z frontem od ulicy.~Przebrał się w swoim pokoju
39 I, X | głucha przedzierała się z ulicy okienkiem i zalewała izbę
40 I, X | okien w świetle żółtawym ulicy, jakby przez ciężki i niespokojny
41 I, XI | spotkała go raz tylko na ulicy, prowadzącego pod ramię
42 I, XI | spotykali się czasami na ulicy, w teatrze, witali się z
43 I, XII | słuchał gwarów usypiających ulicy.~Głos Maksa rzadko się rozlegał,
44 I, XII | drzemali w ciemnej sali od ulicy, a po dwóch pierwszych,
45 I, XIII | Nasłuchiwał pilnie odgłosów z ulicy, ale ulica spała, a słabsze
46 I, XIII | pustym trotuarem w górę ulicy.~Wysocki po długim milczeniu
47 I, XIV | kijem.~- O tej godzinie na ulicy, a fabryka? - zawołał zdumiony
48 I, XV | gdy znowu się zobaczył na ulicy, pod gołym niebem, potrącany
49 I, XVI | karawanem, na tle szarych ścian ulicy i błękitnego nieba, trzepotały
50 I, XVI | rozciągały się po lewej stronie ulicy, u podnóża wysokiego nasypu
51 I, XVI | głos lecący z opustoszałej ulicy.~A na rynku Gajera~Znalazła
52 II, I | kurzawy.~Na środku głównej ulicy czerniały wielkie kałuże
53 II, I | tyż, policjant i owszem na ulicy, alem sprzedał. Potem tom
54 II, II | spacerował po drugiej stronie ulicy i zaglądał w oczy przechodzącym
55 II, III | zasypanych śmieciami.~Na środku ulicy leżały miejscami wielkie
56 II, III | ciągnący się z tyłu, do drugiej ulicy, gdzie stał wielki parterowy
57 II, VI | fabrykę Szai Mendelsohna od ulicy. Poza tą doskonale stylizowaną
58 II, VI | Przy bramie, z frontem od ulicy, stał główny kantor fabryki.~
59 II, VI | bo już powóz Szai stał na ulicy przed kantorem.~Szaja siedział
60 II, VIII | Cisza dookoła panowała, z ulicy nie dochodził szmer najmniejszy,
61 II, X | Więc miałam go zostawić na ulicy lub oddać do szpitala, żeby
62 II, X | sentymentalizm - odezwał się na ulicy Karol.~Moryc szedł w milczeniu
63 II, XI | nie czekał i wyszedł.~Na ulicy znowu zaczął się ociągać
64 II, XV | tuż nad trotuarem, więc z ulicy doskonale było widać wnętrze.~
65 II, XVI | fabryki.~W małym pokoiku od ulicy siedział ksiądz Szymon,
66 II, XIX | familijnych.~Szli środkiem ulicy za jednokonnym karawanem,
67 II, XX | przez okno na drugą stronę ulicy, po chwili długiej dopiero
68 II, XXIII| szybko, bo spostrzegła, że z ulicy wszystko widać.~Ścisnął
69 II, XXIII| powozem i już nie poznawał na ulicy ludzi mających mniej niż
|