Tom, Rozdzial
1 I, II | traci?~- To zależy od tego, ile będzie płacił za sto.~-
2 I, III | Widzisz, co to przyjaźń.~- Na ile?~- Razem ze trzy tysiące
3 I, III | drogimi kamieniami.~- Karol, ile może być dzisiaj milionów
4 I, III | Wie pani, panno Mario, ile się taksuje panna Muller?
5 I, III | odbiorców łódzkich.~- Na ile Łódź zaangażowana? - pytał
6 I, V | szepnął Borowiecki.~- Ile pan potrzebuje?~Mlasnął
7 I, V | Ja jestem Leon Cohn! Ile?~- Jutro powie panu Moryc,
8 I, V | Schube, powiedz prawdę, ile cię kosztuje ta twoja Józia? -
9 I, V | dopiero, jak się położę, ile zechcą wziąć za sto. Teraz
10 I, V | nabijać fajkę.~- Moryc, ile dajesz?~- Tak samo dziesięć
11 I, V | stoimy na gruncie realnym. Ile mi wyznaczacie za zajęcie
12 I, V | Kto by ich nie miał.~- Ile by dał Szaja za moją śmierć,
13 I, V | powoływał sufit na świadka, ile cierpi, i jadł dalej kaszę
14 I, VI | porównania, nie tyle uprzejme, ile głupie, wybuchając co chwila
15 I, VI | najstarsza córka Grunspana.~- Ile macie na Lichaczewa? - rzucił
16 I, VI | rubli winien! - zawołał.~- Ile ma? - zapytał ciekawie Moryc,
17 I, VI | To się pokaże później, na ile procentów się ułoży.~- To
18 I, VI | ha, ja to przechodziłem i ile razy sobie wspomnę tamte
19 I, VIII | to pan bierz, bierz pan, ile razy potrzeba. Zaraz zatelefonuję
20 I, VIII | Powóz natychmiast do pałacu. Ile razy zażąda koni pan Borowiecki -
21 I, VIII | tyle ma Horn dzielności, ile zwykłego, bezmyślnego zawadiactwa -
22 I, VIII | garderoby poznaję: kto? skąd? ile?~- Więc któż była owa piękność?~
23 I, VIII | stoczę, to bez powstania.~- Ile masz płacić?~- Piętnaście
24 I, IX | jej nie znasz! Pan wiesz, ile ona w przeszłym roku zrobiła
25 I, IX | albo żyrem na wekslach.~- Ile?~- Ostatecznie bez dziesięciu
26 I, X | mogę jeszcze zarobić tyle, ile mamie potrzeba - mówił z
27 I, X | taksujecie podług tego, o ile wam będzie w nim do twarzy.
28 I, XI | zbierana nie tyle ze znawstwem ile z namiętnością; prócz tych
29 I, XI | Mendelsohn! Nazwisko samo mówi: ile! ta druga, popielata, to
30 I, XI | Obchodzą mnie tyle tylko, ile wszyscy ludzie.~- A gdybym
31 I, XI | kosztuje grube pieniądze, co?~- Ile? - rzekł cicho Grosglik
32 I, XI | kieszeni białej kamizelki.~- Ile? - powtórzył cicho, bo zawsze
33 I, XII | orzechowe wielkie oczy.~- O ile wiem, to będą wszyscy. Nie
34 I, XII | pieniądze, dużo pieniędzy, tyle, ile mi potrzeba mieć, to pierwsza
35 I, XII | uważa paneczek kochany! O ile się da... o tyle się zrobi.~
36 I, XIV | żal, bo dobrze pamiętał, ile ten sam Wilczek zawdzięczał
37 I, XVI | kogóż mnie masz? Spytaj się, ile mamy z Borowieckim bawełny
38 I, XVI | Borowieckim bawełny w składach, ile już na stacji, a ile jeszcze
39 I, XVI | składach, ile już na stacji, a ile jeszcze przyjdzie z Hamburga
40 I, XVI | pytał! Pytano się tylko, ile zostawił milionów!~Mieć
41 I, XVI | platform przewozowych!~- Ile? pod co? skąd? - zapytał
42 II, II | okrągłą cyfrę tysiąc rubli. Ile mamy ludzi w kantorze?~-
43 II, II | Piętnastu jest nas razem.~- Ile w filii?~- Pięciu.~- To
44 II, II | tym piętnaście procent.~- Ile panu potrzeba?~- Trzydzieści
45 II, II | być konkurencji, a za rok, ile zechce brać, tyle będzie
46 II, V | lekceważeniem.~- Dobrze. Ile pan dajesz za ten plac,
47 II, VI | Pośpieszyły się panie, bo, o ile wiem, miały powrócić w niedzielę
48 II, X | tyle była gniewna na niego, ile rozżalona na jego niespodziewane
49 II, X | na długo i rozmyślali.~- Ile ci potrzeba?~- Muszę w sobotę
50 II, XIII | potrzebne mu były koniecznie.~- Ile razy dam się porwać pierwszemu
51 II, XIV | drwiąco,~- Nie tyle ładna, ile... ordynarna.~- Nie mogłeś
52 II, XV | zmizerniała nie tyle z nudów, ile ze zmartwień różnych, jakie
53 II, XV | zapał dawny.~- Fiołki, o ile pamiętam.~- Te fiołki są
54 II, XV | Będziesz miała czas?~- Ile tylko zechcesz.~- A Karol?~-
55 II, XVI | poświęcić mu tyle czasu, ile bym chciał, bo jak pan wie,
56 II, XVII | miał czystego dochodu tyle, ile brał pensji u Bucholca.~
57 II, XVIII| przy tym...~- Przy tym, o ile mnie się zdaje, ona was
58 II, XXII | dochodzą do wszystkiego, o ile zbyt prędko nie skończą
59 II, XXIII| pilnować, żeby kochany teść, o ile można, najmniej się ośmieszał;
|