1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1940
Tom, Rozdzial
1 I, I | spalił dzisiaj w nocy, i to zupełnie, "na glanc", jak
2 I, I | Mateusz mówi...~- Dla mnie to nie nowina - odpowiedział
3 I, I | ty źle skończysz przez to żarcie się ciągłe i ze wszystkimi! -
4 I, I | pogrzebaczem ogień.~- Co cię to obchodzi! - krzyknął głos
5 I, I | pantoflach.~- A właśnie, że mnie to bardzo obchodzi.~- Daj mi
6 I, I | większość naszych fabrykantów to prości złodzieje i oszuści.~-
7 I, I | Powiedziałem, a jakże, i zawsze to będę mówił. Jakiś niechętny,
8 I, I | mówić ci tego nie wolno, to ja ci powiadam.~- Dlaczego? -
9 I, I | wszystkim, co ci do tego? Co cię to obchodzi, czy oni są złodzieje,
10 I, I | wszyscy razem jesteśmy tu po to w Łodzi, żeby zrobić geszeft,
11 I, I | oskarżeniami publicznie, bo to naszemu kredytowi może zaszkodzić.
12 I, I | trzech; my nic nie mamy, to my potrzebujemy mieć kredyt
13 I, I | Borman powie: "Podła Łódź", to mu powiedz, że jest cztery
14 I, I | jemu trzeba przytakiwać, bo to gruba fisz. A coś ty o nim
15 I, I | zaśmiał się głośno.~- To razem właśnie mamy tyle,
16 I, I | powtórzyli obaj.~- Co to, Goldberg się spalił? -
17 I, I | ale w Łodzi nie gadaj. To nieprzyjemne słowa, nam
18 I, I | pieniądze. Wy i Niemcy - to dobre narody, ale do gadania.~
19 I, II | filii Bech telefonował o to samo. Czy będziemy robić?~-
20 I, II | chciałbym jak najprędzej.~- To już po oświadczynach? -
21 I, II | gorąco.~- No, kiedy tak, to winszuję panu szczerze,
22 I, II | dyrektorze.~- Tak, tak, ja to rozumiem. Zmęczyłem się
23 I, II | się wychylił z mgieł, ale to nie był Borowiecki.~Podniósł
24 I, II | szczęk w innej stronie sali, to winda brała lub wyrzucała
25 I, II | jakie mu płacił rocznie.~- To jest najlepsza moja maszyna
26 I, II | jeśli nie jeździł do miasta, to łaził po kantorach, składach,
27 I, II | fajce.~- Firma traci?~- To zależy od tego, ile będzie
28 I, II | patrzył groźnie na piszących, to na Borowieckiego, jakby
29 I, II | Tylko trochę koszerny.~- To znaczy, że lepszy, niźli
30 I, II | Wielmożny panie dziedzicu, a to z prośbą przyszłam, wedle
31 I, II | bękarty!~- A ty parchu jeden, to moje dzieci bękarty! - wykrzyknęła
32 I, II | cięgiem chodzę i proszę, to mnie cyganią ino i wyciepują
33 I, II | przyjdźcie tutaj za tydzień, to wam zapłacą.~- Ażeby ci
34 I, II | gdzie do roboty?~- A bo mnie to chcą gdzie przyjąć te poganiny,
35 I, II | Póki mój nieboszczyk żył, to choćby często gęsto było
36 I, II | teraz, kiej jego nie stało, to chodzę na Stare Miasto do
37 I, II | tylko zapłacą za chłopa, to juści, że wrócę, a niech
38 I, II | juści, że wrócę, a niech tam to miasteczko Łódź mór nie
39 I, II | wyblakłe, niebieskie oczy. - A to, wielmożny panie, my na
40 I, II | przyszły w schedzie po ojcu, to że nie było za co postawić
41 I, II | ja wiem! Szły wszystkie, to i myśwa poszły. Na wiosnę
42 I, II | zapowietrzony cyganił, bo mu za to zapłacili, żeby ludzi wieskich
43 I, II | Grzegorza spod lasu, a potem to już kto ino mógł, to leciał
44 I, II | potem to już kto ino mógł, to leciał do tego miasteczka
45 I, II | do obcych w tyli świat, to me sprał kiej bydlaka i
46 I, II | ich do zapłacenia.~- Co to pana obchodzi? - zaczął
47 I, II | odpowiedział zdumiony.~- No to, panie Horn, pan nie skończysz
48 I, II | mi się zdaje.~- Wreszcie, to mi jest już wszystko jedno-szepnął
49 I, II | Przyjęliśmy pana nie na to, żebyś tutaj produkował
50 I, II | i mózg pański i tylko za to płacimy panu - rozdrażniał
51 I, II | wszyscy, więc pan rób tylko to, co do pana należy. Tutaj
52 I, II | się lepiej tym uciśnionym, to pan zrozumiesz, jak trzeba
53 I, II | weźmiesz pan interes po ojcu, to wtedy przyznasz mi zupełną
54 I, II | Borowiecki serdecznie.~- To już nic więcej nie powiem -
55 I, II | drzew ogołoconych z liści; to znów na drugą stronę, na
56 I, II | świeciły zimno i rozważnie.~- To przeszło! przeszło! - myślał
57 I, II | zszarganych przez życie - ale to krótko trwało i znowu siebie
58 I, II | nie zatrzymując się.~- A to nasz majster, pan Pufke,
59 I, III | kwiaty będą trochę tańsze, to kupię pani bukiet, chociażby
60 I, III | swoich pachciarzy. Welt to zna z tradycji domowych.~-
61 I, III | Bawełna!~- Sama?~- Co to można dzisiaj wiedzieć.~-
62 I, III | roześmiał się wesoło.~- To ty go wcale nie znasz! O
63 I, III | w siebie.~- A Baum, cóż to?~- Baum jest wół, jemu trzeba
64 I, III | Idźcie do Krongolda, to wielka osoba, on się zna
65 I, III | towaru za sto rubli rocznie; to jest wielki reisender na
66 I, III | Borowiecki mi wczoraj mówił, bo to on poradził ciebie Bucholcowi.~-
67 I, III | znamy.~- Co on w tym ma, to on ci sam powie, ale tylko
68 I, III | obstalunek. Widzisz, co to przyjaźń.~- Na ile?~- Razem
69 I, III | mam dać?~- Jeżeli gotówka to wystarczy jeden procent,
70 I, III | się dorobić czego.~- Jak to nic nie ma, przecież jeździliśmy
71 I, III | ze sto tysięcy długów, a to skromny człowiek.~- Mniejsza
72 I, III | że będzie ci się podobać. To Francuzeczka, a!~- Wygląda
73 I, III | krowę.~- Kaine gadanie. To droga sztuka, stówka za
74 I, III | niemnożeczko z kupcami, to oni mówią w końcu: "Chodź,
75 I, III | pana Borowiecki, tylko po to wszedłem.~- Będzie zaraz,
76 I, III | pan pozwoli do stolika. To mój kolega, Leon Cohn! -
77 I, III | człowiek, panie von Borowiecki, to ja powiem raz jeszcze i
78 I, III | cztery tysiące rubli więcej, to jest całe czternaście tysięcy
79 I, III | zapatrzony przed siebie.~- Co to będzie za towar? - zaczął
80 I, III | jak tylko pan zrobi klapę, to zawsze znajdzie pan u mnie
81 I, III | Skoro zrobię klapę raz, to tylko dlatego, żeby drugi
82 I, III | loży?~- Z pewnością, będzie to dla mnie bardzo przyjemnym
83 I, III | do teatru?~- Te, po co mi to. Bawełnę oglądać, przecież
84 I, III | co chwila kłaniając się to lożom, to krzesłom niesłychanie
85 I, III | kłaniając się to lożom, to krzesłom niesłychanie dystyngowanym
86 I, III | Patrz pan, jej biust, ja to najlepiej lubię w kobiecie,
87 I, III | prawdziwych aktorów i sztukę.~Było to bowiem przedstawienie na
88 I, III | tylko ten von Borowiecki to wielki książę od Bucholca
89 I, III | upieczonej bułki.~- Powiem to samo: wybornie, doskonale,
90 I, III | dwór królewski.~- Ja, ja to samo mówił pannie Mada -
91 I, III | Mada - wtrącił Storch.~- To pan winien, przecież pan
92 I, III | książki do czytania. Mówiłam to już papie, ale powiedział
93 I, III | Dlaczego pani chce tego, po co to pani? - zapytał dosyć twardo.~-
94 I, III | spis zaraz, natychmiast?~- To natychmiast mogę kilka tytułów
95 I, III | nazywano krótko - Szaja.~Był to wysoki, chudy Żyd, o wielkiej
96 I, III | liliowymi oczami.~- Weselej to pewnie nie, ale że ciaśniej,
97 I, III | pewnie nie, ale że ciaśniej, to z pewnością - zawołał Moryc.~-
98 I, III | pewnością - zawołał Moryc.~- To wyjdź, będzie zaraz więcej
99 I, III | mógł iść do loży Mullerów, to bym wy-szedł.~- Mogę ci
100 I, III | bym wy-szedł.~- Mogę ci to ułatwić.~- Ja wychodzę i
101 I, III | Przysuń się pan bliżej, to coś opowiem - szepnęła liliowa
102 I, III | prześliczną, ona jest anioł, co to anioł, ona jest cztery albo
103 I, III | niesłychanie ważne rzeczy.~- To załatw się pan z nim w teatrze,
104 I, III | nie można.~- Zapłaciłem, to się bawię - rzucał jej w
105 I, III | coś stało ważnego.~Z wolna to zdenerwowanie udzielało
106 I, III | wieści.~Wszyscy poczuli to drżenie łódzkiego gruntu,
107 I, III | wpatrzone w scenę:~były to rodziny przeważnie polskie,
108 I, III | nie miały do stracenia.~- To bawełna - szepnął Leon do
109 I, III | tego.~Wszyscy trzej byli to kupcy en gros, jedni z największych
110 I, III | Landau, a jak Laudau mówi, to Landau wie.~- Kto traci?~-
111 I, III | robotę.~- Zrobi się cieplej, to prędzej wiosna będzie.~-
112 I, III | Pan się śmieje zdrów, bo to pana nic nie kosztuje taka
113 I, III | wszystkich diabli wezmą, co mi to szkodzi, co ja na tym zarobię,
114 I, III | tysięcy rubli zaangażowany?~- To mu dobrze zrobi na brzuch,
115 I, III | brylanty.~- Wolkmana może to dobić, on już szedł na pół
116 I, III | mówią, że z pół miliona.~- To Szaja tak rozpuszcza pogłoskę,
117 I, III | każdym razie odbije się to na Łodzi porządnie. firmy
118 I, III | Niech zdechną wszyscy, co to nam szkodzi - szeptał zimno
119 I, III | zawsze padnie dosyć, a ilu, to zobaczymy jutro, będzie
120 I, III | więcej sprzedawali. Ale to jest bagatelka, kręcą karki,
121 I, III | oszukują; my zawsze zostaniemy. To zresztą mało ważne rzeczy,
122 I, III | naprzeciwko. - Ta Zukerowa to śliczna kobieta. - I ma
123 I, III | interes. Pan już wychodzi, to poproszę o jedno, może pan
124 I, III | powiedział mu wszystkiego.~- Co to za wiadomość? po co on jedzie?
125 I, III | ogromne, cudne oczy.~- Czy to możebne?~- Dla pana jest
126 I, III | nieprzyjaciół.~- Co mnie to obchodzi, widziałam tylko,
127 I, III | z panem. Weltem, czułam to.~- Mówiliśmy o pani brylantach.~-
128 I, III | popełnił głupstwo, że jej to tak prosto bez przygotowań
129 I, III | woli.~- Pani mi przebaczy to, co się stało? - zaczął
130 I, III | wciąż. Kocham cię! Mogę to powtarzać wobec całego świata,
131 I, III | narzeczoną, ale co mnie to obchodzi! Kocham cię! Kocham
132 I, III | kochał, żebym chciała przez to szczęścia, nie dlatego -
133 I, III | uklęknę przed tobą i będę ci to mówić tak długo, tak szczerze,
134 I, III | nieprzytomnie. Okryła się w rotundę, to znowu ją opuszczała, odsuwała
135 I, III | odsuwała się od niego, to bez słów, promieniejąca,
136 I, III | rwał się i wybuchał burzą, to znowu łkał jakby całą miłością
137 I, III | cię, tyle lat czekałam na to, tyle cierpiałam przez to.
138 I, III | to, tyle cierpiałam przez to. Całuj mnie! mocniej...
139 I, III | tłumił zupełnie kroki.~- Ależ to zupełnie romantyczna awantura! -
140 I, III | tym przepychem, ale pomimo to rozglądał się ciekawie;
141 I, III | z dalszych pokojów.~- Co to? - zapytał bezwiednie Borowiecki
142 I, III | że Borowiecki zwrócił na to uwagę i o nic już nie pytał
143 I, III | rzucił na niego okiem.~Był to telegram, pisany kluczem
144 I, III | Borowiecki, który wstał na to, aby się z nią pożegnać,
145 I, III | gorące miłości, ale robił to prawie odruchowo, więcej
146 I, III | życiu szczerze zupełnie to słowo, najwięcej może ze
147 I, III | kłamliwe i kłamane.~- Napisz mi to. mój najdroższy, napisz -
148 I, III | herbowi, zapytała:~- Co to jest?~- Mój herb.~- Co to
149 I, III | to jest?~- Mój herb.~- Co to znaczy?~Wytłumaczył jej,
150 I, III | rozumiem, zresztą, nic mnie to nie obchodzi.~- A co cię
151 I, III | nie wiem, ja cię kocham, to mój rozum, po co mi więcej?~
152 I, IV | Jak poszedł na siabas, to go pewnie Żydy nie puściły,
153 I, IV | czarną i miał być w Grandzie. To znaczyło w Grand-Hotelu.~-
154 I, IV | dziury we łbie, co?~- A to, a bo... był i pan Moryc,
155 I, IV | Jak ony postawiły raz, to i ja raz. Potem przyszły
156 I, IV | i ja. Ony dobre Polaki, to i ja dobry Polak, ony stawiały -
157 I, IV | stawiały - dobra nasza, to i ja stawiam. Alem nie pijany,
158 I, IV | jak pan dyrektor chce - to chuchnę, niech pan dyrektor
159 I, IV | zaś Niemcy podły naród, to stawiać nie chciały. To
160 I, IV | to stawiać nie chciały. To ja jednego ino tak ździebko
161 I, IV | ździebko palcem tknąłem, to un na ziemię, a drugi me
162 I, IV | a drugi me kuflem w łeb. To ja i tego tak ździebko palcem
163 I, IV | ździebko palcem tknąłem, to on tyż na ziemię, a Niemcy
164 I, IV | ja słucham swojego pana, to ja się nie biłem, ale kiej
165 I, IV | któryś lunął me bez pysk, to myślę, szkoda mi tego tużurka,
166 I, IV | a un me nożem pod żebro. To ja go łbem o ścianę, to
167 I, IV | To ja go łbem o ścianę, to un został.~Kolegi pomogły
168 I, IV | tknąłem ino ździebełko palcem, to by i kurcze ustało, a taka
169 I, IV | ździebko palcem tknąłem, to już forbeit, na ziemi!~Mruczał
170 I, IV | gdzie? Jeśli tam nie będzie, to go już nigdzie nie znajdę.~-
171 I, IV | szczerze, że ją kocha, że to miłość go porwała, a nie
172 I, V | w twarz - Agato! Agato! To mi za to piwa dasz - Agato!~-
173 I, V | Agato! Agato! To mi za to piwa dasz - Agato!~- Agato! -
174 I, V | się o piec, niektórym i to nie wystarczało, bo krzesłami
175 I, V | kanapę stojącą za nim.~- Ależ to, widzę, cała banda wesoła.~-
176 I, V | My tak zawsze, jak pić, to solidarnie, jak co robić -
177 I, V | się nazywa, no, ten, co to mówił: "Hej, ramię do ramienia,
178 I, V | wstęp wzbroniony! Zapisz pan to, panie redaktorze - wołał
179 I, V | grupy piło i gadało.~Była to sama prawie młodzież łódzka,
180 I, V | Kobieta! Daj pan pokój, to kein geszeft być kobietą,
181 I, V | kein geszeft być kobietą, to szkoda czasu - wołał ze
182 I, V | brudne mankiety.~- Dobrze, to jest ważna kwestia, choćby
183 I, V | socjalno-psychologicznego.~- To jest żadna kwestia. Znasz
184 I, V | otrzepując sobie klapy.~- To pewno pańskie pacjentki,
185 I, V | socjalno-psychologicznego biorąc, to, co pan mówisz, jest...~-
186 I, V | Z każdego boku jest to prawda, jest to cztery razy
187 I, V | boku jest to prawda, jest to cztery razy prawda. Pan
188 I, V | Mówię przecież panu.~- To jest gadanie, tylko gadanie,
189 I, V | ha, wyliczaj pan więcej, to dla mnie śliczny kawałek
190 I, V | zabawy.~- Pan się nie śmiej, to są porządne kobiety - krzyczał
191 I, V | krzyczał zaperzony.~- Skąd to pan wiesz, miałeś je pan
192 I, V | Zukerowa i Wolkmanowa.~- To się nie liczy. Jedną mąż
193 I, V | czworo dzieci.~- Keszterowa to co, to perkal? a Grosglikowa
194 I, V | dzieci.~- Keszterowa to co, to perkal? a Grosglikowa to
195 I, V | to perkal? a Grosglikowa to wata? Cóż pan na to powie?~-
196 I, V | Grosglikowa to wata? Cóż pan na to powie?~- Ja nie powiem nic.~-
197 I, V | rachubę kobiety brzydkie, to jest taki brzydki towar,
198 I, V | jeszcze etykę.~- Etykę, co to jest za towar? Kto w tym
199 I, V | okulary.~- Mecenas masz to samo zdanie o kobietach
200 I, V | co i pan Feliks?~- Pni, to jest... uwasz pan dobrodziej...
201 I, V | pan dobrodziej... jak by to wyłuszczyć... hm- machnął
202 I, V | banków z podpisem Grosglilka, to panu później opowiem o niej
203 I, V | zaczął się znowu śmiać.~- Pan to gadaj na Batutach, tam może
204 I, V | osoba się rzuca, ja płacę, to ja się rzucę, ja jestem
205 I, V | poczekam. Ale powiedz~co cię to kosztuje, bo w Łodzi mówią,
206 I, V | ja mogę wiedzieć, co mnie to razem kosztuje, będę wiedział
207 I, V | Teraz nic nie wiem.~- Wiesz, to jest genialne!~- Słyszysz
208 I, V | nami?~- Słyszę, słyszę. To jest grube łajdactwo, ale
209 I, V | domu? - pytał Moryc.~- I to natychmiast, bardzo pilny
210 I, V | niesłychanie.~- Jak interes, to ja jestem prawie trzeźwy.
211 I, V | Moryc wdychał całą piersią to chłodne, zimne powietrze
212 I, V | No, ciekaw jestem, co to może być.~I zaraz po przyjeździe,
213 I, V | uroczystości pocałować! Co to za interes, co to za interes! -
214 I, V | pocałować! Co to za interes, co to za interes! - I posuwał
215 I, V | więcej zarobimy.~- Co się to w Łodzi będzie dziać. Aj!
216 I, V | Bucholc, jeśli zdąży wykupić, to wszyscy dopiero będą śpiewać.
217 I, V | dopiero będą śpiewać. Skądżeś to wyrwał!~- Moryc, to moja
218 I, V | Skądżeś to wyrwał!~- Moryc, to moja tajemnica, to moja
219 I, V | Moryc, to moja tajemnica, to moja nagroda. - Uśmiechnął
220 I, V | Lucy.~- Twoja tajemnica to twój kapitał. Mnie jednak
221 I, V | chcesz powiedzieć przez to.~- Tylko to, że ja chcę
222 I, V | powiedzieć przez to.~- Tylko to, że ja chcę zrobić pieniądze,
223 I, V | jest dobry, który pomaga.~- To właśnie jest semicką filozofią.~-
224 I, V | bo ja przez nią, przez to, że razem mieszkamy, mam
225 I, V | głęboko ze słów Moryca.~- To co ja robię, zrobiłbyś i
226 I, V | jest kupiec... Ale co ja, to zrobiłbym z całą przyjemnością.~
227 I, V | wstanie, jak się wyśpi, to mu się powie! My w Łodzi
228 I, V | porozumiewali... i w Łodzi to samo.~Usiadł niechętnie
229 I, V | bo on się zna dobrze i to jego specjalność.~- Dobrze,
230 I, V | czas nie wyrwę gotówki, to dam weksle z dobrym żyrem.~
231 I, V | cofając się z okna.~- Ano, to stracimy, psiakrew, i nic
232 I, V | się? - szepnął Moryc.~- To naturalna obawa, gdy się
233 I, V | narzeczoną, którą kocham.~- Co to przeszkadza, można mieć
234 I, V | Jeśli się boicie ryzyka, to ja wam dam radę, a raczej
235 I, V | raczej powiem, że istotnie to jest ryzyko. A jeżeli o
236 I, V | mieli komu jej sprzedać, to co?~- przerobimy ją w swojej
237 I, V | odstępnego, niech stracę, i to gotówką, bares geld, za
238 I, V | Maks.~- Daj pokój, Maks, on to robi z przyjaźni.~- A właśnie,
239 I, V | gdy zarobicie, również wam to nie przeszkodzi.~- Nie traćmy
240 I, V | dla siebie, jego stać na to!~- To nasza przyjaźń i moje
241 I, V | siebie, jego stać na to!~- To nasza przyjaźń i moje słowo
242 I, V | słowo złoto, twoja przyjaźń to dobry weksel, ale ewikcję
243 I, V | weksel, ale ewikcję daj, to handel.~- Załatwimy to w
244 I, V | to handel.~- Załatwimy to w ten sposób, że Moryc będzie
245 I, V | Raz jeszcze się upijesz, to możesz więcej nie pokazywać
246 I, V | pan najdroższy pozwoli, a to już jak pies służyć będę
247 I, V | jak pies służyć będę za to.~- Na cóż mam ci pozwolić? -
248 I, V | tak uszlachciły.~- Takiś to mściwy?~- Nie, nie mściwym,
249 I, V | się do wchodzących.~- A, to wy z Kurowa. Macie list
250 I, V | opowiedzże, jak było, matka.~- A to było tak, wielmożny panie,
251 I, V | pierwszą ode wsi. Grontu to mój kupił ino dwie morgi
252 I, V | rubla, jak się dało. A mnie to paninka cięgiem wołała do
253 I, V | wołała do dworu na posługi, a to do prania, a to do robienia
254 I, V | posługi, a to do prania, a to do robienia płótna, a to
255 I, V | to do robienia płótna, a to kiej się krowa ocielić miała.
256 I, V | miała. Święta panienka, a to naszego Walka to tak wyuczała,
257 I, V | panienka, a to naszego Walka to tak wyuczała, co chłopak
258 I, V | pisane, a na złotym untarzyku to cytać poredzi z kużdej strony,
259 I, V | wyżalić po ludzku, a robił to głównie dlatego, że pochodzili
260 I, V | wielmożnemu panu spieszno.~- To z łaski Boski i z łaski
261 I, V | i z łaski panienki i bez to, co stary miał kunia i zarabiał,
262 I, V | kunia i zarabiał, i bez to, co się czasem przedało,
263 I, V | co się czasem przedało, a to prosiaka jakiego, a to gąskę,
264 I, V | a to prosiaka jakiego, a to gąskę, a to czasem jaką
265 I, V | prosiaka jakiego, a to gąskę, a to czasem jaką kapkę mleka
266 I, V | wieś nam zazdrościła, że to my pierwsze były przy dworze,
267 I, V | pierwsze były przy dworze, że to nas panienka uważała, że
268 I, V | nas panienka uważała, że to w izbie i obrazy święte
269 I, V | pikne, we złotych ramach, że to i odzienie zawżdy było jak
270 I, V | jak się patrzy, żeśwa się to nie bijały, bo panienka
271 I, V | panienka cięgiem mówiła, że to grzych i obraza boska największa;
272 I, V | obraza boska największa; że to mój u księdza Szymona często
273 I, V | był i woził go do kolei, to bez to pomstowały na nas.
274 I, V | woził go do kolei, to bez to pomstowały na nas. A już
275 I, V | na nas. A już najgorsza to była ta Pietrkowa, co to
276 I, V | to była ta Pietrkowa, co to siedzi ino bez miedzę. Kłótnica
277 I, V | szczekała po cały wsi. że to ze dworu wynoszę kaszę,
278 I, V | jeśliwa co wzięły. Ale żeby to ino to!~- Cóż ona więcej
279 I, V | wzięły. Ale żeby to ino to!~- Cóż ona więcej zrobiła,
280 I, V | życzliwym wzrokiem.~- A to bez nią myśwa się spaliły.
281 I, V | było tak, że zawżdy, jak to po somsiedzku się przytrafia,
282 I, V | pogryz. Com się wypłakała, to jaże trudno wypowiedzieć.
283 I, V | gnojówce, skopałam kiej sukę. A to mi potem wieprzaka przetrąciła.
284 I, V | uzbierała mendel jajków, to niechta wielmożnemu panu
285 I, V | posłał je narzeczonej.~"Jakie to śliczne te róże! chyba nie
286 I, V | sprowadzał umyślnie z Nizzy, jak to kiedyś? To by mnie, bardzo
287 I, V | z Nizzy, jak to kiedyś? To by mnie, bardzo ciesząc,
288 I, V | prawie nie zmienione - to zadziwiające. Wprawdzie
289 I, V | sama przyznaję, a pan się o to przecież nie pogniewa, prawda?..."~-
290 I, V | że mój kochany pan Karol to był taki łobuz i takie miał
291 I, V | oddawców listu.~- Pieniądze są, to dobrze, to bardzo dobrze,
292 I, V | Pieniądze są, to dobrze, to bardzo dobrze, dwadzieścia
293 I, V | dziewczyna, ale... Dlaczego jest to "ale"! U diabła! - uderzył
294 I, V | materiału surowego.~- Ciągle to samo? reumatyzm?~- Tak.
295 I, V | gdziekolwiek na południe.~- Co to pomoże, a ucieszyłbym tylko
296 I, V | gdyby ta była możebną, to dałby bardzo wiele, bardzo
297 I, V | tutaj przyjdzie Hamer. Co to, za pięć minut mam brać
298 I, V | Dobrze, a co do Murraya, to bardzo zdolny człowiek.~-
299 I, V | zapomnieć mógł.~- Uważasz pan to za niepotrzebne? - pytał
300 I, V | masy...~- I ta robocza masa to ludzie.~- Bydło, bydło -
301 I, V | pracują dosyć dobrze na to żywienie, zarabiają.~- U
302 I, V | jakbym im nie dal roboty, to co?~- To by sobie znaleźli
303 I, V | nie dal roboty, to co?~- To by sobie znaleźli gdzie
304 I, V | pilnuj, ja ci płacę za to, dobrze płacę - rzekł po
305 I, V | brać pigułki co godzina, to biorę co godzina. Pan musisz
306 I, V | panie Borowiecki, widać to po panu.~- Tak bardzo jestem
307 I, V | drukarni, jeszcze dwa lata, to mam pewne suchoty. Już mnie
308 I, V | mi każe połykać arszenik, to jakaś nowa metoda leczenia,
309 I, V | Cicho, Hamer. nikt cię o to wcale nie pyta,~- Dawno
310 I, V | raczej umarłabym z głodu, ale to czworo niewinnych dziatek!"~-
311 I, V | dziatek!"~- Daj pan spokój, to nudne. W końcu czego ona
312 I, V | Czytaj pan, wymyślają mi, ja to lubię, to przy-najmniej
313 I, V | wymyślają mi, ja to lubię, to przy-najmniej szczere, a
314 I, V | cię pomsta boska minie, to cię kara ludzka nie minie,
315 I, V | całym tych zgrzęz ludzkich, to dobrze robi na otrzeźwienie.
316 I, V | dobrze robi na otrzeźwienie. To należy do psychologii Łodzi
317 I, V | część jest w tym języku.~- To właśnie dowodzi, że są wszystkie
318 I, V | języków i do żebraniny wy to dobrze robicie - mówił z
319 I, V | opakunkowego.~- Daj pan ten list, to ważny, drogi dokument, co
320 I, V | narażać.~Bucholc zauważył to pewne udręczenie, jakie
321 I, V | rozmysłem; lubił, sprawiało mu to niezwykłą przyjemność, jeśli
322 I, V | Karola, idącego tuż obok.~- To było wszystko bardzo ciekawe,
323 I, V | pan mówił, zajmowało mnie to bardzo jako materiały do
324 I, V | mnie adepta.~- Pan prezes to samo mówił z początku, a
325 I, V | głupia medycyna nie pomaga, to człowiek gotów jeździć do
326 I, V | jak się zmieni na gorsze, to możesz być doktor pewnym,
327 I, V | Bucholcem i podawał natychmiast to, na czym wzrok jego zatrzymywał
328 I, V | Pij pan, panie Borowiecki, to jest dobre wino.~Koniec
329 I, V | krzyczała: "Kundel!'' Ale to samo rzucał szeptem Bucholc
330 I, V | ci nowi byli kolor, ale to b e j c najpodlejszy.~Kozłowski,
331 I, V | takie plajty wypuszczą krew, to się pokaże. W każdym razie
332 I, V | przyznaję się szczerze.~- Widzę to, otóż u nas panuje teraz
333 I, V | jest boska po prostu.~- Cóż to za dama?~- Pan nie wie?
334 I, V | Panie Robercie, pokażcie mi to nowe urządzenie - prosił
335 I, V | drugą stronę domu.~- Ależ to cały magazyn pięknych mebli! -
336 I, V | portierami, także żółtymi.~- To jest ładna kombinacja! -
337 I, V | obciągał ustawicznie.~- To będzie jej pokój, jej buduar -
338 I, V | cieszył się wrażeniem, jakie to musi zrobić na żonie.~Chciał
339 I, V | Warszawie piosnki.~- Widzi pan, to nie to, ja nie umiem nazwać,
340 I, V | piosnki.~- Widzi pan, to nie to, ja nie umiem nazwać, bo
341 I, V | słodką, namiętną, palącą, to znowu melancholijną muzykę,
342 I, VI | wzrokiem zamyślenia.~- Jak to urządzić? Jak to urządzić? -
343 I, VI | Jak to urządzić? Jak to urządzić? - myślał w kółko.~
344 I, VI | w jasnych pelerynkach, to znowu w chustkach kraciastych
345 I, VI | Herman Bucholc" itd.~Była to zbieranina, śmietnik wszystkich
346 I, VI | bacząc, skąd pochodzą; co to kogo obchodziło, zarobił
347 I, VI | na swoje własne conto - to była idea, jaka mu od rana
348 I, VI | Kogo wziąć na żyro? - to mu się teraz tłukło po mózgu.~-
349 I, VI | go na żyro, a jeśli nie, to wciągnąć go do interesu
350 I, VI | na żadne żyro, ale pomimo to iść postanowił.~Zaczął się
351 I, VI | nie ma.~- Powinienem był to wiedzieć rano.~- Nic nie
352 I, VI | Pan słuchaj, a nie myśl, to do ciebie nie należy. Ja
353 I, VI | czy było lub nie było, to nie pańska rzecz, pańska
354 I, VI | rzecz jest mi donosić, ja za to panu płacę. Na ciastko i
355 I, VI | były szerokie z kamienia, to biegły wąskim wydeptanym
356 I, VI | setki wozów i koni. wszystko to krzyczało, mówiło, klęło,
357 I, VI | ludzkiego wrzała i biła w to czyste, rozsłonecznione
358 I, VI | bezładnie, kupiły się w grupy, to stały samotnie w polach,
359 I, VI | dobry humor, bo inaczej to ja bym Franciszkowi zbił
360 I, VI | że -jaśnie pan ma humor, to już nie dostanę - szeptał
361 I, VI | ściągając mu kalosze.~- No, to niech Franciszek napije
362 I, VI | gabinetu pudełko z cygarami, to jest zupełnie wilgotne.
363 I, VI | jest zupełnie wilgotne. Ja to kładę na piecu, niech Franciszek
364 I, VI | zginie.~- Jak ma nie zginąć, to nie zginie - mruknął Franciciszek.~-
365 I, VI | mruknął Franciciszek.~- Co to za fest? - zapytał Moryc
366 I, VI | będzie prowadzić interes, to my wyjdziem bez niczego -
367 I, VI | on tak ciągle mówi. Co to jest? do czego to podobne?
368 I, VI | mówi. Co to jest? do czego to podobne? To jest handel!
369 I, VI | jest? do czego to podobne? To jest handel! to jest kupiec!
370 I, VI | podobne? To jest handel! to jest kupiec! to jest fabrykant
371 I, VI | handel! to jest kupiec! to jest fabrykant porządny,
372 I, VI | porządny, co mówi: "Winienem, to zapłacę." Tak może mówić
373 I, VI | płacą, jak oni robią plajtę, to co ty masz robić? to ty
374 I, VI | plajtę, to co ty masz robić? to ty powinieneś płacić, co?
375 I, VI | ty powinieneś płacić, co? To ty masz stracić dlatego,
376 I, VI | fotelu,~- Płacić! płacić! to i głupi potrafi, każdy Polak
377 I, VI | głupi potrafi, każdy Polak to samo umie, to wielka sztuka!~-
378 I, VI | każdy Polak to samo umie, to wielka sztuka!~- Ależ porozumiejmy
379 I, VI | najbliższej familii, zebranej po to, aby mu nie pozwolić płacić
380 I, VI | Grosman, ty tak nie gadaj, to moje dziecko! - zawołał
381 I, VI | mieszając herbatę.~- Na cóż ci to? - podniosła na niego szaroniebieskie
382 I, VI | flirtować z Żydówkami, że to rodzaj kobiet, który na
383 I, VI | za szczerość.~- Czy cię to gniewa, Mela?~- Nie, jest
384 I, VI | gniewa, Mela?~- Nie, jest mi to zupełnie wszystko jedno -
385 I, VI | sposób poprowadzi interesy, to my za rok naprawdę zbankrutować
386 I, VI | nudziła, bo może mi się to w końcu sprzykrzyć.~- Na
387 I, VI | dobroć, na moje dobre serce to on tak gada, co!~- Cicho,
388 I, VI | Mela wyszła z pokoju.~- To się pokaże później, na ile
389 I, VI | ile procentów się ułoży.~- To jest interes do zrobienia.~-
390 I, VI | robaczki w głowie, jak się to nazywa, Moryc? - zapytał
391 I, VI | dojdę, nie było dzieci, to mi wciąż gadała, że jej
392 I, VI | ulicę, ma ich teraz czworo, to znowu niezadowolona.~- Albert,
393 I, VI | nie gadaj!~- Sza! sza! to są wasze interesy! - zakrzyknął
394 I, VI | stać na porządne konie.~- To sobie kup, mnie nie stać
395 I, VI | On zgłupiał do reszty, to potrzeba mieć pieniądze,
396 I, VI | pieniądze, żeby kupować! to potrzeba mieć za co, żeby
397 I, VI | żeby kupić, co potrzeba? To Wulff pewnie co ma, kiedy
398 I, VI | ma, kiedy stawia fabrykę, to Berstein dużo ma, kiedy
399 I, VI | wołał:~- Cicho, Żydy!~- To nie jest wcale wesoła operetka -
400 I, VI | kółkach przy oknie.. Była to blisko stuletnia staruszka,
401 I, VI | pochodził spod ziemi:~- Kto to, Mela?~Nie poznawała już
402 I, VI | tylko na niej dobrze zarobi, to się wyleczy.~- Ja nie rozumiem
403 I, VI | wszystko burzy patrząc na to, co się tutaj dzieje.~-
404 I, VI | jak, jakimi sposobami!~- To wszystko jedno, sposób dostania
405 I, VI | patrząc na Moryca:~- Kto to? Mela.~- Welt, Welt! Chodź,
406 I, VI | słyszę, jak patrzę na ciebie, to muszę nie tylko mówić inaczej
407 I, VI | chciała, prosiłbym cię o to. Oparła czoło na szybie
408 I, VI | za niego nie wyszłabym, to nie mój typ.~- Któż jest
409 I, VI | meklemburskiej rasy, ale za to milioner najprawowitszy.~-
410 I, VI | się parobkiem~przebranym. To musi być okropny człowiek,
411 I, VI | słyszałam o nim dużo!~- To jest dziki i wściekły człowiek,
412 I, VI | dziki i wściekły człowiek, to jest prawdziwe pruskie bydle! -
413 I, VI | warszawskie kółka i saloniki, to jakże mogą podobać ci się
414 I, VI | szlachetny sposób. Ha, ha, ha, ja to przechodziłem i ile razy
415 I, VI | tam nie ma takiego błota, to pójdę pieszo, Konie ruszyły
416 I, VI | Ja się z tobą nie kłócę o to wszystko - przerwała mu
417 I, VI | za swojego Rosenblatta, to o wszystkich głupstwach
418 I, VI | głupstwach zapomniała,. idealizm to nie była jej specjalność.~-
419 I, VI | specjalność.~- Tobie się to podoba?~- Mnie się to właśnie
420 I, VI | się to podoba?~- Mnie się to właśnie podoba, bo jak miała
421 I, VI | podoba, bo jak miała czas, to się bawiła w poezje, dlaczego
422 I, VI | dlaczego nie miała się bawić, to dobrze jest widziane w polskich
423 I, VI | Więc jesteś przekonany, że to tylko dla zabawy?~- Do Polek
424 I, VI | ciebie tego nie stosuję, to inny gatunek, ale do Żydówek -
425 I, VI | pewnością. Pomyśl tylko, co ich to wszystko może obchodzić?
426 I, VI | Masz, taki Borowiecki, to jest dziwny człowiek, to
427 I, VI | to jest dziwny człowiek, to jest mój kolega z gimnazjum
428 I, VI | zdawało, że go znam, że to nasz człowiek. On ma ostre
429 I, VI | Lodzermensch, a on pomimo to ma różne takie bziki ideowe.
430 I, VI | mają oni. Polacy.~- Czy to czasem nie nazywa się duszą -
431 I, VI | wyskakując na trotuar.~- To za duży szemat.~- Pójdziemy
432 I, VI | uczciwość.~- Ale pomimo to nie zaszkodzi się obwarować
433 I, VI | Dziękuję ci, Moryc, ale tam to mnie już kto inny doprowadzi -
434 I, VI | prawda?~- Tak, i zrobiłam to z przyjemnością.~- Ty mnie
435 I, VI | Pomiędzy kuzynami powinno to uchodzić, bo do niczego
436 I, VI | widzenia, Moryc.~- Szkoda, że to już.~- Ja nie żałuję zupełnie.
437 I, VI | południem.~- A dobrze, ale za to ty kłaniaj się ode mnie
438 I, VII | w miarę jak zdejmowała to z Meli.~- Przesyła ci ukłony
439 I, VII | westchnieniem. - I dokąd się to ma ciągnąć?~- Ty wiesz najlepiej
440 I, VII | rozpinaj no się zupełnie, to nie jest zabawne - szczebiotała
441 I, VII | jak opowiesz przy mnie, to ci już nigdy nic nie opowiem -
442 I, VII | francuską liberię - zresztą, to sprawa za bardzo skandaliczna.~-
443 I, VII | rzuciła drwiąco.~- Kiedy to takie nudne! Will, zrób
444 I, VII | szepnął głośniej Will.~- Cóż to - on katolik?~- Nie, ale
445 I, VII | on katolik?~- Nie, ale co to szkodzi się zabezpieczyć.
446 I, VII | mówił:~- Słowo pani daję, że to nie dekadencja, to jest
447 I, VII | daję, że to nie dekadencja, to jest zupełnie co innego.~-
448 I, VII | zupełnie co innego.~- Cóż to jest zatem? - pytała Mela,
449 I, VII | się nudzę - wołała Toni.~- To jest tylko próżniactwo,
450 I, VII | najbardziej odbiegłej od natury, a to się mści na was samych.~-
451 I, VII | brzmiały wrzaskliwą żałością, to huczały głuchą rozpaczą,
452 I, VII | drgał w ciszy mieszkania; to znowu zniżali głosy do szeptu
453 I, VII | troskliwie pod oknem.~- Zobacz, to jest prawdziwy rubel! A
454 I, VII | rubel! A tobie, Abraam, to ja zapłacę dzisiaj tylko
455 I, VII | gości wesołych. Chcesz, to ja Stanisławowi dam notę,
456 I, VII | pieniądze. A Wysocki, co to za człowiek?~- Doktor, to
457 I, VII | to za człowiek?~- Doktor, to taki inny, zupełnie nie
458 I, VII | płacisz?~- Płacę. Ale tu nie o to chodzi, miałby dużą praktykę
459 I, VII | służyłby w mojej firmie, to samo warto pieniądze. Powiedz
460 I, VII | okrada. A ten Borowiecki to .jego jest najgorszy Szwab! -
461 I, VII | nienawiścią.~- Ale przecież to Polak.~- Polak, ładny Polak,
462 I, VII | zaczął drukować swoje bojki, to mi połowę towaru zwrócili
463 I, VII | paskudztwo, że Bucholca lepszy. To Polak tak robi! on psuje
464 I, VII | wzięła każda hrabina, po co to? na co? Co ja straciłem
465 I, VII | rubli kapitału, wliczając w to wóz i konia, musiał żywić
466 I, VII | konkurentów i przerabiały to wszystko na miliony dla
467 I, VII | kominów.~Nienawidził go za to jeszcze więcej.~Chodził
468 I, VII | przez szyby na fabryki, to na domy robotników oświetlone
469 I, VII | mu jękliwie wiolonczela, to muzyka cichła, a natomiast
470 I, VII | wrażając sobie w pamięć to nazwisko.~ ~
471 I, VIII | który już od kilku dni, to jest od niedzieli, został
472 I, VIII | niewarta pięćdziesięciu!~- To wydział prawny załatwi tę
473 I, VIII | dopilnuj tej sprawy, niech się to skończy nareszcie, bo babę
474 I, VIII | domu?~- Potrzebne panu, to pan bierz, bierz pan, ile
475 I, VIII | kijem w podłogę.~Horna tak to irytowało, taki był zresztą
476 I, VIII | rękami pisać nie umiem.~- Co to znaczy?~- Nie mogę prędzej
477 I, VIII | dwa szafiry.~Porywało ją to romantyczne spotkanie z
478 I, VIII | dreszczu emocji. Wymyśliła więc to spotkanie w lesie i teraz
479 I, VIII | spoglądał na zegarek.~Co ją to obchodziło, był przy niej,
480 I, VIII | ramiona i mogła uczuwać to słodkie zdenerwowanie, przesycone
481 I, VIII | jesteś wystawiona.~- Karl, ja to bardzo lubię.~Zdjęła rękawiczkę
482 I, VIII | przeziębisz i rozchorujesz.~- To byłoby dobrze, leżałabym
483 I, VIII | cię wtedy widzieć.~- O, to nie chcę. Już całe trzy
484 I, VIII | myśleć o czym innym.~- Jak to dobrze. Czy ty mnie jeszcze
485 I, VIII | szczęśliwości, ale nie bardzo mu się to udawało, bo kamaszki mu
486 I, VIII | Kocham cię, chciałam ci to powiedzieć, chciałam cię
487 I, VIII | bo ja tego nie znoszę.~- To mi jest Schwam-druber, panie
488 I, VIII | pociemniały nagle.~- Do kogo to pan mówisz? - podniósł nieco
489 I, VIII | jest cierpliwy, czy nie, to mnie nie obchodzi.~- Nie
490 I, VIII | schował do kieszeni.~Robił to wszystko bardzo wolno i
491 I, VIII | Jaśnie pan go wyrzucił, to i poszedł.~- Dobrze. A gdzie
492 I, VIII | Kraju na bruk łódzki.~Były to przeważnie rozbitki życiowe:
493 I, VIII | on ma dobrą pamięć.~- O, to niedługo, dzięki Bogu, bo
494 I, VIII | co nawymyślał Szwabowi, to mu nikt tego nie odbierze.~-
495 I, VIII | przeraźliwie.~- Krzeczkowski, to twój słowik cię wabi - zaśmiał
496 I, VIII | nafasonować.~- Panie Sierpiński, to nie sprawa z ratajem.~-
497 I, VIII | sprawa z ratajem.~- A cóż to, wiadomo, panie dobrodziejski,
498 I, VIII | Borowiecki tylko nie zważał na to i Malinowski, młody technik
499 I, VIII | przedpokoju z gwałtownością.~- To mój Mateusz, telegram! -
500 I, VIII | niosąc telegram od Moryca.~- To przyszło dopiro i zaraz
1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1940 |