Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
852 1
8771 1
8794 1
a 1663
aaa 2
abnegacja 1
abnegacji 1
Frequency    [«  »]
2117 do
1987 ze
1940 to
1663 a
1181 ja
1134 bo
1119 co
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Ziemia Obiecana

IntraText - Concordances

a

1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1663

     Tom,  Rozdzial
1 I, I | ciszę wczesnego poranku, a za nim we wszystkich stronach 2 I, I | jeszcze się ubierając.~- A nic, ino zaś na Gajerowskim 3 I, I | poszedł ogień.~- Cóż więcej?~- A nic, wszystko poszło fein, 4 I, I | stołowego i pil herbatę, a Moryc, jak zwykle, szukał 5 I, I | Do tej parszywej budy? A zresztą wczoraj się z fatrem 6 I, I | bieliźnie tylko i pantoflach.~- A właśnie, że mnie to bardzo 7 I, I | obudził diabli wiedzą po co, a ten znowu pyskować zaczyna.~ 8 I, I | oszuści.~- Powiedziałem, a jakże, i zawsze to będę 9 I, I | tutaj wiekować nie będzie. A każdy robi pieniądze, jak 10 I, I | przytakiwać, bo to gruba fisz. A coś ty o nim powiedział 11 I, I | miliony, on te miliony ma, a my je także chcemy mieć. 12 I, I | będziemy mieli pieniądze, a teraz trzeba siedzieć cicho, 13 I, I | wykrzyknął gwałtownie Baum.~- A ty jesteś głupi, sentymentalny 14 I, I | nawet na prokurze swoje von, a jesteś największym z nas 15 I, I | Lodzermenschem - szepnął Moryc.~- A ty nim nie jesteś?~- Ja 16 I, I | ludzi, w ciszy wielkiej a z pośpiechem szalonym biegnących 17 I, I | Otwierano szynki i piekarnie, a gdzieniegdzie, w jakimś 18 I, I | surowym towarem lub beczkami, a pomiędzy nimi przemykały 19 I, II | karykatury z "Puncha".~- A, Borowiecki! Chciałem widzieć 20 I, II | dębowe w stylu Henryka IV, a do buduaru...~- A kiedyż 21 I, II | Henryka IV, a do buduaru...~- A kiedyż się pan żeni? - przerwał 22 I, II | mu się teraz potwornym, a on sam przypominał małpę 23 I, II | do farb i laboratorium, a Borowiecki pobiegł dalej 24 I, II | bo go ujęto pod ramię.~- A, pan prezes - szepnął, poznawszy 25 I, II | murami fabryki.~Był wszędzie, a chodził jak noc jesienna 26 I, II | zięć prowadził fabrykę, a on wskutek przyzwyczajenia 27 I, II | przesiadywał do południa, a po obiedzie, jeśli nie jeździł 28 I, II | było pochwycić konturów,~a tylko jakiś nimb srebrny 29 I, II | drukowania, poruszali się sennie, a majstrowie stali przed maszynami, 30 I, II | stołach - zamyślał się, a raczej próbował myśleć o 31 I, II | może pan dać mi herbaty?~- A może pan dyrektor zechce 32 I, II | się wybierałem do pana. A może pan teraz zechcesz 33 I, II | Wielmożny panie dziedzicu, a to z prośbą przyszłam, wedle 34 I, II | się jej pozbyć niczym.~- A dlaczego nie załatwione?~- 35 I, II | się nie chciało pracować, a jemu się chciało okraść 36 I, II | na jego babę i bękarty!~- A ty parchu jeden, to moje 37 I, II | Skierniewic.~- Dawno w Łodzi?~- A będzie ze dwa roki, jak 38 I, II | Chodzicie gdzie do roboty?~- A bo mnie to chcą gdzie przyjąć 39 I, II | heretyki zapowietrzone, a po drugie, kaj ja ostawię 40 I, II | głodem, ale się ta żyło, a teraz, kiej jego nie stało, 41 I, II | chłopa, to juści, że wrócę, a niech tam to miasteczko 42 I, II | wyblakłe, niebieskie oczy. - A to, wielmożny panie, my 43 I, II | swoje, i krowę mieliśwa, a tutaj co? Harował nieborak 44 I, II | kiej te dziady ostatnie, a nie kiej krześcianie, kiej 45 I, II | kiej krześcianie, kiej psy, a nie kiej gospodarze poczciwi.~- 46 I, II | zawołała boleśnie. - A bo ja wiem! Szły wszystkie, 47 I, II | zarobił. Ludzie się dziwowali, a ten zapowietrzony cyganił, 48 I, II | syn i Grzegorza spod lasu, a potem to już kto ino mógł, 49 I, II | kiej bydlaka i poszedł, a potem przyjechał i zabrał 50 I, II | roztkliwiań i czułości, a ta kobieta poruszyła w nim 51 I, II | barwom świeżo wytworzonym, a raczej rozwiniętym w przesunięciu 52 I, II | dziewczęco piękną twarz, a w niebieskich, dobrych oczach 53 I, II | się ze swoją filantropią, a tylko, abyś robił. Pan wprowadzasz 54 I, II | jak trzeba postępować. A weźmiesz pan interes po 55 I, II | dotknięty.~- Jak pan chce, a zawsze lepiej głupstw mówić 56 I, II | uśmiech wił mu się po ustach, a oczy świeciły zimno i rozważnie.~- 57 I, II | nie zatrzymując się.~- A to nasz majster, pan Pufke, 58 I, II | zapytał idąc za nim:~- A co my będziemy robili?~- 59 I, II | dawniej u nas pracują.~- A i my robimy już po trzy 60 I, III | spazmatycznie i przygasały, a gazowe bąki, płonące równocześnie, 61 I, III | stanął i patrzył na niego, a po chwili rzekł krótko:~- 62 I, III | wszystkimi wchodzącymi, a przynajmniej połową, podchodził 63 I, III | Myślałem dzisiaj o tobie, a nawet wczoraj z Bo-rowieckim 64 I, III | Pieniądze jest?~- Będą, a tymczasem jest coś więcej, 65 I, III | tak wierzę jak w siebie.~- A Baum, cóż to?~- Baum jest 66 I, III | dać się wyspać i wygadać, a potem dać robotę, będzie 67 I, III | robotę, będzie robił jak wół, a zresztą on wcale nie jest 68 I, III | towarów na cały Wschód, a jakie warunki mi daje! - 69 I, III | kilkanaście tysięcy gotówki, a reszta najlepsze weksle, 70 I, III | lekko na dwieście tysięcy.~- A on teraz liczy sam, że ma 71 I, III | ma ze sto tysięcy długów, a to skromny człowiek.~- Mniejsza 72 I, III | niechętnie.~- Lubi dobre rzeczy, a że jest znawcą...~- Nie 73 I, III | podobać. To Francuzeczka, a!~- Wygląda na Holenderkę, 74 I, III | no, już nie powiem.~- A ty masz reisenderowskie 75 I, III | szampańskie pili prawie z beczki, a potem słuchali śpiewu, ona 76 I, III | panie?~- One już w teatrze, a ja umyślnie zostałem, aby 77 I, III | zniknął w drzwiach teatru, a on powrócił do restauracji. 78 I, III | przecież ich znam. Pan idzie?~- A zaraz.~Jakoż i wyszedł, 79 I, III | najlepiej lubię w kobiecie, a ona ma biust frontowy, jak 80 I, III | teatrze, i drzemała dalej.~- A pan? - zapytała po chwili, 81 I, III | wzrokiem włóczy po teatrze, a Mada była jakaś pomieszana, 82 I, III | bo chciała dużo mówić, a teraz, gdy ter Borowiecki 83 I, III | musiałem ojcu pani odmówić.~- A papa tak liczył na pana.~- 84 I, III | zapytał dosyć twardo.~- A bo chcę - odparła rezolutnie - 85 I, III | pani jutro spis tytułów.~- A jeślibym ja pragnęła mieć 86 I, III | mogę kilka tytułów napisać, a resztę jutro.~- Pan jest 87 I, III | przyjeżdża Kurowski, jak zwykle, a ja mam z nim do obgadania 88 I, III | loży na wprost Zukerów, a potem, że wyniósł się z 89 I, III | owładał coraz silniejszy.~A nikt nie umiał sobie wytłomaczyć 90 I, III | ci powiedział?~- Landau, a jak Laudau mówi, to Landau 91 I, III | traci?~- Wszyscy po trochu, a Kessier, Bucholc, Muller - 92 I, III | zapił się z rozpaczy.~- A Frumkin i Ałpasow?~- Nic 93 I, III | stracenia prócz honoru, a przecież tym towarem w Łodzi 94 I, III | bywało. Połowa skręci kark, a druga połowa zarobi.~- Kto 95 I, III | pierwszy zaczął bić brawo, a potem szeptał po cichu z 96 I, III | jak do naszego człowieka, a jak do przyjaciela. Pan 97 I, III | tym, zawsze padnie dosyć, a ilu, to zobaczymy jutro, 98 I, III | zresztą mało ważne rzeczy, a znacznie ważniejsze, 99 I, III | proszę pana w ojca imieniu. A teraz będzie pan łaskaw 100 I, III | nieco w tył, jakby sparzony, a ona nie znajdując oparcia, 101 I, III | marmur, dyszała ciężko, a spod przymkniętych powiek 102 I, III | Doprowadził do powozu, wsadził, a ujmując jej rękę i całując 103 I, III | nierówny, szybki oddech, a chwilami w świetle latarni 104 I, III | mocniej... mocniej... A! teraz umarłabym chętnie - 105 I, III | blask na ruchomą, płynną, a głęboką warstwę błota, rozpryskującą 106 I, III | malowanymi chryzantemami.~- A, Józef jest tutaj? - zapytał 107 I, III | pytał więcej.~Lokaj wyszedł, a on rzucił po jadalni oczami: 108 I, III | uniesieniu, ale weszła, a raczej wpadła do jadalni 109 I, III | Jej przeszkadzał lokaj, a jemu niecierpliwość i przymus, 110 I, III | zajęte zupełnie czyim innym.~A ona pomimo rozszalenia odczuwała 111 I, III | mnie to nie obchodzi.~- A co cię obchodzi?~- Kocham 112 I, III | jakby pełzały wskroś pokoju, a potem rozlewały się i martwiały 113 I, III | się jakoś dziwnie Budda, a nad nim patrzyły z pawich 114 I, IV | koń wyskoczy do hotelu.~- A telegram - wykrzyknął przypominając 115 I, IV | pewnie Żydy nie puściły, a tak, pan Moryc niby?~- Pan 116 I, IV | pustych butelek i talerzy, a kominek samowara obwinięty 117 I, IV | głowie i syknął z bólu. - A skądże masz te dziury we 118 I, IV | te dziury we łbie, co?~- A to, a bo... był i pan Moryc, 119 I, IV | dziury we łbie, co?~- A to, a bo... był i pan Moryc, i 120 I, IV | Poszedłem po piwo dla panów, a w szynku były kolegi od 121 I, IV | z nami - myśma stawiali, a że zaś Niemcy podły naród, 122 I, IV | tknąłem, to un na ziemię, a drugi me kuflem w łeb. To 123 I, IV | tknąłem, to on tyż na ziemię, a Niemcy me zaś za orzydle. 124 I, IV | dyrektor tego nie lubi. A że ja słucham swojego pana, 125 I, IV | mie jeden ucapił za włosy, a inne za orzydle, a jeszcze 126 I, IV | włosy, a inne za orzydle, a jeszcze któryś lunął me 127 I, IV | mówię po dobremu: "Puść me", a un me nożem pod żebro. To 128 I, IV | to by i kurcze ustało, a taka świnia już leży. Miętki 129 I, IV | ponieważ był zajęty Likiertową, a potem opowiadali o niej, 130 I, IV | kolorach wyroby firmy Bucholca, a w istocie materiały w najgorszym 131 I, IV | bo raz, że była Żydówką, a po drugie, w mieście, gdzie 132 I, IV | poczynając od milionerów, a skończywszy na ostatnim 133 I, IV | zdobywania i obałamucania kobiet.~A zresztą, gdyby tak było, 134 I, IV | zakłada fabrykę na kredyt. A jednak...~I zastanowił się, 135 I, IV | że to miłość go porwała, a nie zwykła, zmysłowa burza 136 I, V | dyrektor usiądzie. Napijem się, a! wódeczka jest, koniaczek 137 I, V | wódeczka jest, koniaczek jest, a!~- Każcie mi dać jeść, bo 138 I, V | poprawiał, pił ze wszystkimi, a chwilami podchodził do młodego 139 I, V | mąż trzyma w zamknięciu, a druga nie ma czasu wyjrzeć 140 I, V | Keszterowa to co, to perkal? a Grosglikowa to wata? Cóż 141 I, V | Ja nie powiem nic.~- A widzisz pan - wołał doktor 142 I, V | nie wziął nawet Leon Cohn, a on wszystko bierze.~- Ja 143 I, V | nim kelnerka.~Pił długo, a potem palcami wyciskał białą 144 I, V | grube łajdactwo, ale mądre, a, a, jakie mądre!~- Chcesz, 145 I, V | łajdactwo, ale mądre, a, a, jakie mądre!~- Chcesz, 146 I, V | mógł utrzymać równowagi, a za nimi przez otwarte drzwi 147 I, V | dzielić zyskami.~- Jestem A r y j c z y k, a ty jesteś 148 I, V | Jestem A r y j c z y k, a ty jesteś Semita, w tym 149 I, V | kończy na milionach nawet, a ty widzisz cały swój cel 150 I, V | tylko ułożyć bez niego, a jak wstanie, jak się wyśpi, 151 I, V | taryfie zacznie obowiązywać. A potem sprzedawać, ma się 152 I, V | zloto-błękitnego nieba.~- A jak się ten interes nie 153 I, V | razy, bo kapitał, zarobek, a może i fabrykę.~- Nie może 154 I, V | ojcem nie wytrzymam dłużej, a zresztą, czy mój fater długo 155 I, V | Jeszcze rok, jeszcze dwa, a zjedzą go zięciowie, dogryzie 156 I, V | taniej; on nas żywcem zjada. A ja nie urodziłem się na 157 I, V | narzeczone i w obu się kochać, a ożenić się z trzecią, która 158 I, V | szczebiot; chodził po pokoju, a Maks usiadł na stole, ćmił 159 I, V | ryzyka, to ja wam dam radę, a raczej powiem, że istotnie 160 I, V | istotnie to jest ryzyko. A jeżeli o tym interesie wie 161 I, V | Hamburgu zastanę wszystkich! A jeżeli przez wielkie i gwałtowne 162 I, V | pójdzie w górę za bardzo! A w Łodzi nie będziemy mieli 163 I, V | on to robi z przyjaźni.~- A właśnie, że z przyjaźni, 164 I, V | tak możecie mieć fabrykę, a gdy zarobicie, również wam 165 I, V | razem na wspólne ryzyko, a ty, Moryc, jedziesz dzisiaj 166 I, V | Kupi za nasze pieniądze, a potem powie, że kupił dla 167 I, V | nachname. My wykupimy.~- A gdzie moja pewność, że mnie 168 I, V | zwykłe komisowe za kupno, a później po, rozumiemy się.~- 169 I, V | Boga, żeby się tylko dało, a mnie mówisz świnia, kiedy 170 I, V | No, bądź zdrów, chłopie, a nie okpij nas - mówił żartobliwie, 171 I, V | zaczekają, przynieś list, a im daj herbaty, Wytrzeźwiałeś 172 I, V | boli. Poproszę bardzo pana, a pan mi, mój pan najdroższy 173 I, V | pan najdroższy pozwoli, a to już jak pies służyć będę 174 I, V | katolickiej - nie daruję.~- A rób. co ci się podoba, byle 175 I, V | no, cuda się dzieją.~- A pan Moryc wyszedł o jedenastej. 176 I, V | chciało mu się siedzieć, a czuł wstręt do poruszenia 177 I, V | Odwrócił się do wchodzących.~- A, to wy z Kurowa. Macie list 178 I, V | Juści prawda, Socha on jest, a ja jego żona i przyśliśwa 179 I, V | opowiedzże, jak było, matka.~- A to było tak, wielmożny panie, 180 I, V | pana niziniera, sprzedał, a za cośmy zapłacili całe 181 I, V | za rubla, jak się dało. A mnie to paninka cięgiem 182 I, V | wołała do dworu na posługi, a to do prania, a to do robienia 183 I, V | posługi, a to do prania, a to do robienia płótna, a 184 I, V | a to do robienia płótna, a to kiej się krowa ocielić 185 I, V | miała. Święta panienka, a to naszego Walka to tak 186 I, V | zna i drukowane, i pisane, a na złotym untarzyku to cytać 187 I, V | księdzu Szymonowi sługuje. A chłopak ma dopiro na dziesiąty 188 I, V | wygadać i wyżalić po ludzku, a robił to głównie dlatego, 189 I, V | co się czasem przedało, a to prosiaka jakiego, a to 190 I, V | a to prosiaka jakiego, a to gąskę, a to czasem jaką 191 I, V | prosiaka jakiego, a to gąskę, a to czasem jaką kapkę mleka 192 I, V | bez to pomstowały na nas. A już najgorsza to była ta 193 I, V | tylko bij zabij na mnie. A taka niepoczciwa, co szczekała 194 I, V | jego życzliwym wzrokiem.~- A to bez nią myśwa się spaliły. 195 I, V | chwyciły chila tyla trawkę, a ta suka zapowietrzona poszczuła 196 I, V | przyjechał, ja mu mówię, a on mi~rzekł: "Inszej rady 197 I, V | gnojówce, skopałam kiej sukę. A to mi potem wieprzaka przetrąciła. 198 I, V | wykrzyknęła rozkrzyżowując ręce.~- A kiedyż was spaliła?~- Ja 199 I, V | No, dosyć, rozumiem. A teraz chcecie znaleźć robotę 200 I, V | Zaczęła płakać spazmatycznie, a chłop stał wciąż poważnie, 201 I, V | No, idzicie z Bogiem, a we wtorek przyjdźcie.~- 202 I, V | obejmując je prosiła:~- A tom po tej ostatniej kurze, 203 I, V | dziadkowi wielką przyjemność, a mnie wprost rozrzewnił i 204 I, V | róże! chyba nie łódzkie? a może mój drogi pan sprowadzał 205 I, V | się już sama przyznaję, a pan się o to przecież nie 206 I, V | drogiego pana jako fabrykanta! A dziadek zrobił sobie nawet 207 I, V | prowadziło w głąb domu, a wąskie żelazne schody na 208 I, V | portier, otwierał drzwi, a Borowiecki szedł wolno przez 209 I, V | południe.~- Co to pomoże, a ucieszyłbym tylko Szaję 210 I, V | śmierci, jest bardzo mało, a może i nie ma ich zupełnie 211 I, V | minut mam brać pigułki, a tego błazna nie ma jeszcze. 212 I, V | pana w drukarni.~- Dobrze, a co do Murraya, to bardzo 213 I, V | rozumu i wykształcenia, a tak prostej kwestii nie 214 I, V | kosztujesz tyle co dobra maszyna, a ruszasz się tak powoli - 215 I, V | fabrycznym: "ssie nos'', a co było oznaką głębokiego 216 I, V | natychmiast i roznoszono.~- A teraz będziemy się bawić! - 217 I, V | zdechnie! - rzucił twardo.~"A ja z czworgiem dzieci umieram 218 I, V | w przemyśle bawełnianym, a tymczasem żądali pożyczki 219 I, V | to przy-najmniej szczere, a często zabawniejsze niż 220 I, V | psie podły, kartoflarzu" - a kończył się takim frazesem: ,, 221 I, V | korzyść z tego naciągania.~- A swoją drogą pan prezes rocznie 222 I, V | u was wszyscy chcą brać, a nikt robić nie chce. Mógł 223 I, V | tak samo jak ja majątek. A dlaczego tak nie było? bo 224 I, V | że Bucholca nie przekona, a nie chciał mu się narażać.~ 225 I, V | ustawicznie podsycanym, a w którym co chwila grzebał 226 I, V | to samo mówił z początku, a teraz...~- A teraz jesteś 227 I, V | z początku, a teraz...~- A teraz jesteś głupi, mój 228 I, V | że jak się jest chorym, a cała głupia medycyna nie 229 I, V | sposób niemiecki. Mało mięsa, a wiele jarzyn.~Zastawa bardzo 230 I, V | Bucholc pod adresem lokaja. A każde słowo czy dźwięk rozlegało 231 I, V | odpoczynku, oniemiałe, milczące, a potężne ogromem, wygrzewały 232 I, V | ogródek i widok na fabrykę, a z lewej szła tak samo jak 233 I, V | spływającymi z sąsiednich fabryk, a za nimi oczy leciały po 234 I, V | tkaczem i przędzalnikiem, a Welt skończył kursa handlowe,~ 235 I, V | zakładających agentury, a dziewięciu chcących zrobić 236 I, V | firm diabli wezmą zaraz, a z ilu takie plajty wypuszczą 237 I, V | Kozłowski mieszając herbatę.~- A cóż w Warszawie słychać, 238 I, V | jak wciąż myślę o niej.~- A ona?~- Cicho!... nie mówmy 239 I, V | pływały we łzach zachwytu, a małpia długa twarz drgała 240 I, VI | trotuary i spacerujących.~A nad tym, po obu stronach 241 I, VI | pawilonach zakończonych wieżami, a rozdzielonych od głównego 242 I, VI | wspaniałością podobne do muzeów, a które były składami gotowego 243 I, VI | nad którym drugie piętro a la Louis XV wdzięczyło się 244 I, VI | liniami w obramowaniu okien, a zakończały facjatki pękate, 245 I, VI | skąd wydostać pieniędzy, a potem, jak urządzić, aby 246 I, VI | tylko dla zamydlenia oczów, a kupować, co się da, na swoje 247 I, VI | się da, wziąć go na żyro, a jeśli nie, to wciągnąć go 248 I, VI | myślałem...~- Pan słuchaj, a nie myśl, to do ciebie nie 249 I, VI | Nowego Rynku - handlową; a od Nowego, w dół, do Starego 250 I, VI | z tymczasowymi oknami, a pełne już ludzkiego mrowia 251 I, VI | czerwone wełniaki i zapaski. A pomiędzy wozami i straganami 252 I, VI | kiedyś kwitły i rodziły, a teraz od lat całych, ściśnięte 253 I, VI | ulicy było wyżej kostek. A dalej, przy końcu ulicy, 254 I, VI | który mu otwierał drzwi.~- A jest.~- Któż tam jest jeszcze?~- 255 I, VI | także należał do rodziny, a siedział teraz na biegunowym 256 I, VI | dziwię, że jesteś tak mądrą, a tych prostych rzeczy, na 257 I, VI | kredyt i tobie winni, a jak oni ci nie płacą, jak 258 I, VI | przypominał Karola i Bauma. A zresztą, nie miał odwagi 259 I, VI | pozwolić płacić weksli, a zmusić niejako do zrobienia 260 I, VI | jeszcze, mnie już serce boli, a tu ani chwili spokoju - 261 I, VI | ja z tobą nie flirtuję, a po drugie, że ty właśnie 262 I, VI | właśnie nie masz w sobie nic a nic żydowskiego. Słowo honoru 263 I, VI | rzuca pieniądze w błoto.~- A może jej ojciec powie, żeby 264 I, VI | siadali znowu i krzyczeli; a wszystkim brody, twarze, 265 I, VI | czasu jakie słowo poważne, a Zygmunt Grunspan, rozczerwieniony, 266 I, VI | że będzie się układał.~- A ja bym nie wiem co dała, 267 I, VI | dwadzieścia pięć procent.~- A ja bym bardzo, bardzo pragnęła, 268 I, VI | Daj spokój o tym chamie. A może Bernard Endelman podoba 269 I, VI | szepnęła pogardliwie.~- A, jakiż ze mnie niedomyślny. 270 I, VI | Konie ruszyły ostro.~- A swoją drogą ty mnie dziwisz, 271 I, VI | on lepszy macher niż ja, a on czasem zrobi coś takiego, 272 I, VI | zrobi; on jest Lodzermensch, a on pomimo to ma różne takie 273 I, VI | jak ma dwa przy sobie, a dla których ja bym dał dziesiątkę, 274 I, VI | będzie dojść do Widzewskiej, a stamtąd do Cegielnianej.~- 275 I, VI | cierpliwie słucham?~- Tak, a i dlatego, że jesteś bardzo 276 I, VI | warszawskie en detaile, a na krótkie terminy i z dobrym 277 I, VI | ironicznie, wciskając binokle.~- A, tuś doprowadził! - szepnęła 278 I, VI | milczał, bo był zły na siebie, a więcej jeszcze na nią. Potrącał 279 I, VI | określał jej charakter, a równocześnie pociągała jego 280 I, VI | sama się pochwaliłaś.~- A chciałam tylko jedno - powiedziała 281 I, VI | jutro przed południem.~- A dobrze, ale za to ty kłaniaj 282 I, VII | któregoś dnia przed Fabciem, a zresztą i Will go nie cierpi. 283 I, VII | nudzą oczekując na ciebie.~- A Wysocki? - zapytała ciszej 284 I, VII | przed gośćmi, że mnie bawią. a ty?~- Nic nie udaję przed 285 I, VII | dodatku - powiedziała cierpko a drwiąco.~- Róża! - szepnęła 286 I, VII | najswobodniejszych pozach, a nawet jeden z mężczyzn leżał 287 I, VII | prawnych pomiędzy kobietą a mężczyzną.~- No tak, ale 288 I, VII | karę; Meli powiedział pani, a Feli panna, płać, Mieciek! - 289 I, VII | rozśmiała się dziwnie.~- A ja bym cię wziął, Róża, 290 I, VII | klaskała w dłonie z całych sił, a Fela biła piętami o dywan 291 I, VII | porwana ogólną wesołością, a Muller po każdym uderzeniu 292 I, VII | nudzę - zajęczała Toni.~- A ja się bawię wesoło - zaczęła 293 I, VII | ku niemu, zagryzła usta, a spod przymkniętych, ciężkich, 294 I, VII | głupie. Ja zaraz przyjdę, a tymczasem może, Bernard, 295 I, VII | nudzą się te dwa bałwany, a poza wami połowa córek i 296 I, VII | chcecie się tylko bawić, a najszaleńsza zabawa kończy 297 I, VII | najbardziej odbiegłej od natury, a to się mści na was samych.~- 298 I, VII | do ojczyzny straconej, a tak kochanej.~Pochylali 299 I, VII | na wszystkich piętrach, a z drugiej strony okien, 300 I, VII | to jest prawdziwy rubel! A tobie, Abraam, to ja zapłacę 301 I, VII | nudzić za własne pieniądze. A Wysocki, co to za człowiek?~- 302 I, VII | jest człowiek Bucholca, a ja Bucholcowi i wszystkiemu, 303 I, VII | on mnie ciągle okrada. A ten Borowiecki to .jego 304 I, VII | Niemcem można pohandlować, a on jest pan, on jest wielki 305 I, VII | Stanął na fundamentach.~A szczęście szło za nim nieodstępnie; 306 I, VII | stare pawilony paliły się, a nowe i potężniejsze powstawały 307 I, VII | wiolonczela, to muzyka cichła, a natomiast wybuchał gwar 308 I, VII | panie.~- Ja jestem chory, a oni się bawią! Za co oni 309 I, VIII | jakie musiał prowadzić, a tu jeszcze ta wariatka woła 310 I, VIII | za dużo już jest winien, a mam właśnie notę o nim, 311 I, VIII | ważny interes do mojego psa, a nie do mnie. Kundel! Cham! - 312 I, VIII | dawny jego tkacki robotnik, a dzisiaj fabrykant wyrobów 313 I, VIII | dróżkach leżał jeszcze śnieg, a drogą, którą zimą nikt nie 314 I, VIII | którą zimą nikt nie jeździł, a chodzili tylko robotnicy 315 I, VIII | pelerynie czarnej, z kołnierzem a la Medicis z piór strusich, 316 I, VIII | przestrachem na wszystkie strony, a gdy drzewa zaszumiały głośniej 317 I, VIII | koniecznie z tobą się spotkać. A ty czy myślałeś o mnie?~- 318 I, VIII | pełne kalosze wody i błota, a zresztą tyle jeszcze dzisiaj 319 I, VIII | rozgrzewać pocałunkami, a przy rozstaniu, kiedy zapytał, 320 I, VIII | usta mu drgały nerwowo, a niebieskie oczy pociemniały 321 I, VIII | wiedział, o co im poszło, a zresztą nie ująłby się i 322 I, VIII | to i poszedł.~- Dobrze. A gdzie pan Borowiecki?~- 323 I, VIII | po wygolonych policzkach, a gdy Bucholc przestał go 324 I, VIII | miał czasu na pogawędkę, a wszyscy co chwila podnosili 325 I, VIII | kłócił się z Mullerem.~- A ja przed chwilą zostawiłem 326 I, VIII | nic się nie stało jeszcze, a co po moim wyjściu - nie 327 I, VIII | dobrodzieju, tak czy owak, a zawsze się pokaże - mruczał 328 I, VIII | potężne, wyczernione wąsy.~- A ja pana kocham, bo pan jest 329 I, VIII | szlachcic, prawda, ciociu?~- A ja Kamę, panie dobrodziejski, 330 I, VIII | gwałtownie i rozczerwieniona, a pałającymi oczami mierzyła 331 I, VIII | Karna, co ty wygadujesz?~- A zresztą figę mu zrobi. Horn 332 I, VIII | Bucholca. Prawda, ciociu?~- A co nawymyślał Szwabowi, 333 I, VIII | nie sprawa z ratajem.~- A cóż to, wiadomo, panie dobrodziejski, 334 I, VIII | zajęta rozmową z Borowieckim, a Malinowski opuścił oczy 335 I, VIII | zaraz jezdem - meldował.~- A to niech zawsze wyciera 336 I, VIII | dobry, taki szlachetny, a jemu tak źle w Łodzi, tak 337 I, VIII | wszyscy się z niego śmieją, a ja tego nie chcę, mnie to 338 I, VIII | ostatniej chwili i uciec, a gdy zwalniała pogoń, kładł 339 I, VIII | cylinder nieco w tył.~- A i owszem, będzie mi przyjemniej. 340 I, VIII | honoru, że tego nie powiem. A przecież ciągle jestem na 341 I, VIII | nie rozumiem życia.~- No, a ta wczorajsza? - wywabiał 342 I, VIII | czwórką, wzrost - grzeczny, a jakże. No, smok, nie kobieta! 343 I, VIII | No, smok, nie kobieta! A usta, no, mówię dyrektorowi, 344 I, VIII | za nią. Ona furt idzie, a ja za nią. Za Nowym Rynkiem, 345 I, VIII | ze wszystkich boków, a ta wciąż udaje, że mnie 346 I, VIII | stanąłem przed jakąś wystawą, a kiedy nadchodziła, patrzę 347 I, VIII | Idziemy dalej, ona naprzód, a ja krok w krok za nią. Kto 348 I, VIII | uwagi, to coś podejrzanego, A że ja mam pewną metodę, 349 I, VIII | panie, trotuarową facetkę, a w najlepszym razie wystrojonego 350 I, VIII | nogi i lubią je pokazywać, a po drugie - błocić suknie... 351 I, VIII | Borowieckiego.~- Panie, a obiecane tytuły książek! 352 I, VIII | Wilhelm, siądź razem z psem, a panu ustąp miejsca - zawołała 353 I, VIII | przedstawiany Capriviemu.~- A więc psia znakomitość!~- 354 I, VIII | Dałby mi Wilhelm go bić.~- A państwo gdzie jedziecie?~- 355 I, VIII | kupuje jaki głupi malunek. A ja chciałem swojego Cezara 356 I, VIII | sama będę musiała uwierzyć. A pomimo to wiem na przykład, 357 I, VIII | fatrowi, co ty wygadujesz.~- A zejdź, będzie nam wygodniej 358 I, VIII | ogień dzisiaj.~- Fabryki?~- A tak.~- Odbijają straty na 359 I, VIII | psiakrew, oni zarabiają, a my jak psy z wywieszonymi 360 I, VIII | Wyczerpanie ustępowało, a natomiast czuł się coraz 361 I, VIII | kolegą i przyjacielem Karola, a obecnie właścicielem dosyć 362 I, VIII | weksle płatne w sobotę, a na to mam weksle wystawione 363 I, VIII | Na czym się to skończy! A do tego sezon okropny! Ja 364 I, VIII | zmniejszyli do połowy produkcję, a ja robić dalej muszę, płacić 365 I, VIII | to już po mnie. Jest źle, a tu przychodzą te bankructwa 366 I, VIII | zrobił to na złość Szai, a zresztą, nie mogę za nie 367 I, VIII | niewątpliwie uratowało.~A nie, on wie, co ja o nim 368 I, VIII | zapominaj, że jesteś w Łodzi. A widzę, że wciąż zapominasz, 369 I, VIII | pracujące, ściany się trzęsły, a biegnące u sufitu przez 370 I, VIII | sąsiednich, świstały ostro, a jeszcze ostrzejszy zgrzyt 371 I, VIII | słyszał, sam zakładam fabrykę, a poza tym w tej chwili jestem 372 I, VIII | może padniesz - kto to wie! a ja potrzebuję żyć i mieć 373 I, VIII | przedłużył egzystencję na rok, a sam bym zginął.~- Przynajmniej 374 I, VIII | Pomógłbym, gdybym mógł, a że nie mogę - nie pomagam. 375 I, VIII | na pewno Feluś Fiszbin, A. Rychter, B. Fuchs i inni. 376 I, VIII | to palnę sobie w łeb.~- A żona! - rzucił prędko, bo 377 I, VIII | Istotnie myśl szczęśliwa, a zresztą, cóż stracę, jeśli 378 I, VIII | odmówi!~- Nic rzeczywiście, a warto popróbować. To jest 379 I, VIII | arcy-fioł, jak go nazywają, a w istocie nic innego, tylko 380 I, VIII | sobą z tego w zupełności, a pomimo to nie był z siebie 381 I, VIII | nic by na tym nie stracił, a zrobiłby wielką usługę. 382 I, VIII | cylinder spiralną linią, a drugie proste i równe, które 383 I, VIII | się ciche płacze kobiet, a nawet kilka starszych poklękało 384 I, VIII | oczach nie błyszczał żal, a tylko świeciła jakaś dzika, 385 I, VIII | wyprostowany.~- Jakże wam idzie?~- A dyć robię, wielmożny dziedzicu!~- 386 I, VIII | pilnujcie się maszyn.~- A te ścierwy! - zaczął i chciał 387 I, VIII | kapoty, ale żony nie było, a Borowiecki odszedł, bo dano 388 I, IX | czuł, że chwila jeszcze, a z tego olbrzymiego wiru, 389 I, IX | bolał go ten szum głuchy a potężny swoją bezustannością, 390 I, IX | zawodu oddalić jeszcze, a zresztą nie mógł się oderwać 391 I, IX | Gałganów diabli wezmą, a Łódź i tak zostanie. Panie 392 I, IX | widziałem gorsze czasy. A że po złych nastają lepsze, 393 I, IX | jest zawsze dobry czas.~- A kiedyż będzie dla uczciwych? - 394 I, IX | na brzegu?~- Z grubszych A. Rychter i F. Fiszbin.~- 395 I, IX | miała dwadzieścia tysięcy, a dzisiaj ma trzysta! A ja 396 I, IX | tysięcy, a dzisiaj ma trzysta! A ja się doczekam, jak ona 397 I, IX | znowu tak czym chwalić, a zresztą masz pan rację, 398 I, IX | sylwetki warsztatów i ludzi, a ulicę całą zapełniał monotonny 399 I, IX | który tutaj kwitnął kiedyś, a który się Jeszcze bronił 400 I, IX | dziedzińca fabrycznego, a bokiem wychodził na jakąś 401 I, IX | dom miał jedno piętro, a wyglądał na trzy z powodu 402 I, IX | pytał siadając obok niej.~- A któż by mógł być u mnie? - 403 I, IX | oczy. - Czekałam na ciebie, a ten deszcz tak padał, tak 404 I, IX | przysłać ten mały, tańszy, a taki jest tani, że nie do 405 I, IX | storczykiem, na który opadł, a dwa inne unosiły się w powietrzu. 406 I, IX | później. Bez etyki żyć można, a bez pieniędzy nie - mówił 407 I, IX | pieniędzy nie - mówił twardo.~- A nie, nigdy, raczej umrzeć - 408 I, IX | okien mżyło słabe światło, a niektóre piętra zupełnie 409 I, IX | ręką przybijając płochę, a drugą, ruchem horyzontalnym, 410 I, IX | zajęciami, mówił długo, a nie śmiał przystąpić do 411 I, IX | mi pan weksle na sumę, a ja pokryję do tej samej 412 I, IX | tysięcy okien patrzyły w noc, a poza nimi poruszały się 413 I, IX | przysłowiowa i niewyczerpana, a równocześnie był skąpym 414 I, IX | z widzenia tych młodych, a starszych od Michla, gdzie 415 I, IX | znał nawet ze słyszenia.~- A jednak to, co jest obecnie, 416 I, IX | swoje zostawiał w kantorze, a do mieszkania zawsze przynosił 417 I, IX | uklęknął na kolanach dziadka, a nie mogąc i tak dostać, 418 I, IX | twarzy, błagał coraz goręcej, a nie spuszczał niebieskich 419 I, IX | przyniósł z powrotem do stołu, a potem pozwolił się zrewidować 420 I, IX | uszy i utonęła w książce, a Maks głośno gwizdał, żeby 421 I, IX | kpił z niego ustawicznie, a teraz widząc, że Józiowi 422 I, IX | Robicie z niego mazgaja.~- A ty co byś z niego chciał 423 I, IX | tylko ciągle knajpuje, a przed Bertą gra rolę nieszczęśliwego, 424 I, IX | ciastka.~Przyjął to wszystko, a że był w doskonałym humorze, 425 I, IX | chłopak od czasu do czasu, a nie dostawszy odpowiedzi, 426 I, IX | tym dachem ojców moich.~- A sam ojciec?~- Ojciec mój 427 I, IX | tylko Moryc przyjedzie, a nawet, jak tylko Knoll powróci, 428 I, IX | wyszyto i powieszono.~- A wiesz, to mi się podoba, 429 I, IX | nie wiadomo jak pójdzie, a ten bawi się w przyjacielską 430 I, IX | że piękna i dystyngowana; a skąd Trawińskiego stać na 431 I, IX | zaprasza na zwykłą kolację, a tymczasem zapytuje listownie, 432 I, IX | to niby ty, nie schudł, a cienki Żyd nie utył - to 433 I, X | szare, błyszczące oczy, a potem dotknął się wychudłymi 434 I, X | Wywiązały z silnej influenzy, a chorobie dopomagała nędza, 435 I, X | sąsiednich suterynach i na górze; a najwięcej ta świadomość, 436 I, X | rozwinęły go jeszcze więcej. A przy tym była to natura 437 I, X | wszyscy pójdą, wszyscy, a ja nie pójdę, nie - zaczął 438 I, X | polały jak wielkie perły, a on patrzał poprzez te łzy 439 I, X | czółnem po naszym stawie, a ty i pan Walicki strzelaliście 440 I, X | dlatego musiałem zlecieć. A na tatusiowym ogierku to 441 I, X | prawda, Józiu?~- Józiu, a ja wiem, co to kościół! 442 I, X | organy buuum... buuum... a ludzie noszą takie chustki 443 I, X | na kijach i tak śpiewają: A! a! a! a! - zaczął śpiewać 444 I, X | kijach i tak śpiewają: A! a! a! a! - zaczął śpiewać 445 I, X | kijach i tak śpiewają: A! a! a! a! - zaczął śpiewać naśladując 446 I, X | i tak śpiewają: A! a! a! a! - zaczął śpiewać naśladując 447 I, X | pobrały z komody książki.~- A ja będę księdzem - wykrzyknął 448 I, X | bardzo żyła w ich sercach.~A Antoś kładł całą duszę w 449 I, X | cały dom drżał ustawicznie, a chwilami wrzawa głucha przedzierała 450 I, X | trochę i poleciałam do Mani, a od niej wstąpiłam do państwa 451 I, X | ojciec poszedł na piwo, a ja uciekłam na cały wieczór. 452 I, X | to feiny facet! Antoś, a pamiętasz, jakżeśmy w przeszłym 453 I, X | tych pań na Spacerowej, a to podobno jakieś lafiryndy.~- 454 I, X | straciły jak i my majątek, a teraz ciężko pracują, jak 455 I, X | łże czasami, się kurzy, a na te panie wciąż wygaduje, 456 I, X | blondyn z zielonymi oczami, a Zośki brat rodzony.~- Ojciec 457 I, X | chodzi na nocną robotę?~- A jakże, dyma od dziesiątej 458 I, X | potrwać.~- Dobrześ zrobił, a przy tym być w zależności 459 I, X | aby być lepiej widzianą, a potem wziął się do egzaminowania 460 I, X | i masz całą bibę naszą, a później nastręczyłem jednemu 461 I, X | spadków i zmiany na lepsze, a tymczasem szukał miejsca, 462 I, X | potrafił temu zaradzić, a zresztą nic nie umiał i 463 I, X | Lekarstwa dawać te same, a do mleka można dolewać koniaku.~ 464 I, X | Dobrze, panie doktorze.~- A lubisz czytać?~- Bardzo, 465 I, X | obrażają, bije się po zębach, a przede wszystkim nie daje 466 I, X | kilka rubli mogę pożyczyć.~- A nie, słowo honoru daję, 467 I, X | ale oczekuję na złą wieść, a nigdy mnie jeszcze przeczucie 468 I, X | przyznawać - szepnęła Mela.~- A przy tym byłem u nędzarzy 469 I, X | dasz rady żadnej na nudę, a mnie się już znudziły wszystkie 470 I, X | cierpię hotelowego życia, a teatr jeszcze mnie zajmuje 471 I, X | zatarga nerwami, zdenerwuje, a lubię, gdy mną coś zatarga 472 I, X | Mendelsohna, młodszego syna Szai, a nazwa jego pochodziła od 473 I, X | Znudzili mnie prędko, a jeszcze prędzej ograli. 474 I, X | siebie.~- Irytujesz się, a ja nie chciałam cię obrażać.~- 475 I, X | Nazywasz mnie pozerem, a nie znasz mnie zupełnie. 476 I, X | moją zewnętrzną garderobę, a chcesz definiować mnie całego. 477 I, X | będzie w nim do twarzy. A zresztą, mówić do kobiet 478 I, X | ty jesteś zarozumiały.~- A jeśli nie spostrzegamy tego, 479 I, X | bo zabrakło jej głosu, a po tym chwilowym, rozkosznym 480 I, X | które mu rozmiękczały duszę, a takim dziwnym przejmowały 481 I, X | bioder.~Udawała zamyślenie, a w istocie chciała dać czas 482 I, X | się dosyć niewprawnie.~- A... to dobranoc panu! - powiedziała 483 I, X | wiesz więcej niż ja sam, a w kimże, jeśliś łaskaw?~- 484 I, X | flirtu, Polki do kochania, a Niemki do zakładania obory 485 I, X | nigdy, lepiej się utop.~- A może ja ci przeszkadzam? 486 I, X | dorożkę i pojechał do domu, a Wysocki szedł znowu jak 487 I, XI | interesu na własną rękę, a że Mela miała taki posag 488 I, XI | bardzo, Mela go olśniła, a fabryka zrobiła na nim wrażenie 489 I, XI | Róży.~- Pół dnia zyskałam, a co jutro, co później? - 490 I, XI | wyczerpywała się cała jej energia, a później już myślała tylko 491 I, XI | taki zdenerwowany i smutny, a zresztą czuła się dziwnie 492 I, XI | denerwującym, słodkim dreszczem.~A później, gdy już szary świt 493 I, XI | mam żadnego przyszłego, a jak przyjdzie, to możesz 494 I, XI | samotność. Mela milczała, a ciotka, żółta, chuda, zgarbiona 495 I, XI | Dla psów jedzenie takie, a nie dla moich dzieci! - 496 I, XI | z tego ugotować zupę.~- A niech pani da kucharce, 497 I, XI | go i jest mi wstrętnym, a po drugie...~- Ha, ha! Kochana 498 I, XI | wszystko załatwić bez ciebie, a ja tego nie robie, dlaczego? 499 I, XI | małżeństwie. Landau wyjechał, a Mela całe prawie dnie przesiadywała 500 I, XI | przejechać, zgadnij gdzie? a jak zgadniesz, to cię zabiorę.~


1-500 | 501-1000 | 1001-1500 | 1501-1663

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License