1-500 | 501-977
Tom, Rozdzial
1 I, I | Moryc, jak zwykle, szukał po całym pokoju różnych części
2 I, I | Maks.~- Nie wstajesz? Już po piątej.~Odpowiedź zagłuszyły
3 I, I | mnie obudził diabli wiedzą po co, a ten znowu pyskować
4 I, I | się do swojego pokoju i po chwili wyniósł całą garderobę,
5 I, I | pogardliwy uśmiech przeleciał mu po twarzy, gdy patrzył na Moryca.~-
6 I, I | wszyscy razem jesteśmy tu po to w Łodzi, żeby zrobić
7 I, I | zawsze można - dorzucił po chwili. - Zresztą, albo
8 I, I | Uścisnęli sobie mocno, po przyjacielsku dłonie.~-
9 I, I | uderzeniem wiatru, który hulał po błotnistej, prawie czarnej
10 I, I | wiatru, rozwłóczyła się po ulicy.~Otwierano szynki
11 I, I | który wciąż spacerował po ulicy i patrzył w okna fabryk,
12 I, I | wozów, od miasta turkotały po wybojach olbrzymie wozy
13 I, II | jak najprędzej.~- To już po oświadczynach? - spojrzał
14 I, II | Przyjdę.~- Ale kiedy?~- Po obiedzie,~Murray wrócił
15 I, II | i transmisje, turkotały po asfaltowej podłodze wózki,
16 I, II | Idzie, co? - zapytał po chwili.~- Robi się - rzucił
17 I, II | watsony dobrze działają?~- Po piętnaście tysięcy metrów
18 I, II | fabryki i rozrośniętych gęsto po olbrzymiej sali, stały płuczkarnie;
19 I, II | chore zreumatyzmowane nogi po sali, kąpał się z rozkoszą
20 I, II | szarozielonawym świetle, po którym pływały długie smugi
21 I, II | biegającym ustawicznie po oddziale.~Spoglądali na
22 I, II | przesiadywał do południa, a po obiedzie, jeśli nie jeździł
23 I, II | jeździł do miasta, to łaził po kantorach, składach, magazynach
24 I, II | transmisji i pasów, rozwleczoną po całej fabryce, wśród ostrych
25 I, II | naklejone w albumy stosy leżały po stołach - zamyślał się,
26 I, II | przytłaczającej nudy.~Ściany aż po sufit wyłożone drzewem malowanym
27 I, II | podwórko, wylane asfaltem, po którym turkotały od czasu
28 I, II | drobny deszcz i spływał po zabrudzonych murach smugami
29 I, II | brudniej szy-mi i sączył się po oknach kantoru, zakurzonych
30 I, II | nienawistnym spojrzeniem po Szwarcu, który rozwijał
31 I, II | Horn nie służy fabryka. Po salonach trudno mu się przyzwyczaić
32 I, II | biurku i błądził spojrzeniem po murach czerwonych, po oknach,
33 I, II | spojrzeniem po murach czerwonych, po oknach, za którymi bieliły
34 I, II | zawołał na niego Borowiecki po niemiecku.~- Proszę pana,
35 I, II | przypadając mu do nóg, całując go po rękach.~Wydarł się jej i
36 I, II | heretyki zapowietrzone, a po drugie, kaj ja ostawię swoje
37 I, II | co mu przyszły w schedzie po ojcu, to że nie było za
38 I, II | zawżdy człowiek mieszkał po ludzku i kartofli gdzie
39 I, II | kiej gospodarze poczciwi.~- Po cóżeście tutaj przyjechali,
40 I, II | było siedzieć na wsi.~- Po co? - zawołała boleśnie. -
41 I, II | kobitę i poszedł. Przyjechał po żniwach taki wystrojony,
42 I, II | mojego strzymywałam, bo po co nam było tutaj iść, do
43 I, II | soli anilinowej.~Fabryka po chwilowym odpoczynku podwieczorkowym
44 I, II | ozwał się Horn zjawiając się po chwili.~- Coś pan radził
45 I, II | zaczął lekko bębnić palcami po szybie i przygryzać usta.~-
46 I, II | A weźmiesz pan interes po ojcu, to wtedy przyznasz
47 I, II | nie wytrzymam ani interesu po ojcu nie obejmę.~- Cóż pan
48 I, II | drwiący uśmiech wił mu się po ustach, a oczy świeciły
49 I, II | pracują.~- A i my robimy już po trzy roki.~- Cóż ja wam
50 I, III | stanął i patrzył na niego, a po chwili rzekł krótko:~- Parch!
51 I, III | starego rozpustnika chodził po całej knajpie, powłócząc
52 I, III | niepewny! Borowiecki - dodał po chwili.~- Dlaczego?~- Polaczok! -
53 I, III | gorączkowo rozpinać się i szukać po wszystkich kieszeniach tego
54 I, III | wystarczy jeden procent, po przyjacielsku.~- Gotówki
55 I, III | koniak, kawior, befsztyk po tatarsku, porter oryginalny,
56 I, III | restauracji i rozglądał się po sali.~- Gut Morgen, panie
57 I, III | Szukam pana Borowiecki, tylko po to wszedłem.~- Będzie zaraz,
58 I, III | tego królika bawełnianego, po którego wejściu przyciszyło
59 I, III | wykrzyknął uderzając się po kieszeni. - Co mi pan może
60 I, III | obyczajem wpół.~Spacerowali tak po asfaltowym powybijanym chodniku,
61 I, III | idziesz pan do teatru?~- Te, po co mi to. Bawełnę oglądać,
62 I, III | widocznie irytowało, że po kilka razy składała wachlarz
63 I, III | z panem pomówić.~- Może po teatrze, bo jak pan widzi,
64 I, III | drzwi otwartych przewiewał po teatrze, i drzemała dalej.~-
65 I, III | dalej.~- A pan? - zapytała po chwili, podnosząc na niego
66 I, III | Dobrze grają, prawda?~- Tak, po amatorsku. Myślałem, że
67 I, III | znudzonym wzrokiem włóczy po teatrze, a Mada była jakaś
68 I, III | kłóciła się z mężem, który raz po raz obciągał kamizelkę na
69 I, III | Dlaczego pani chce tego, po co to pani? - zapytał dosyć
70 I, III | chałat, który mu się tłukł po piętach.~Szaja zawsze bywał
71 I, III | My go mamy, podadzą jej po drugiej sztuce.~- Że jest
72 I, III | Któraż kulawa?~- Róża, ta po lewej stronie, ruda.~- Wczoraj
73 I, III | przyjdą do nas na herbatę po teatrze? - prosiła wszystkich
74 I, III | znowu wyszedł i powrócił po kilku minutach, był znacznie
75 I, III | Kto traci?~- Wszyscy po trochu, a Kessier, Bucholc,
76 I, III | wszystkie wieści rozlały się po teatrze, wszyscy wiedzieli
77 I, III | bić brawo, a potem szeptał po cichu z Różą i nieznacznie,
78 I, III | milionów.~Był największym po teściu dorobkiewiczem, w
79 I, III | wszystkiego.~- Co to za wiadomość? po co on jedzie? dlaczego mi
80 I, III | jakby przerażenia migotał po jej twarzy i taił się w
81 I, III | Powóz toczył się wolno po jednej ze strasznie błotnistych
82 I, III | myślał i zaczął się rozglądać po pokoju.~Buduar był urządzony
83 I, III | o gorącym tonie jedwab, po którym rozrzucone bardzo
84 I, III | chińskich leżały porozrzucane po sofie i białym dywanie i
85 I, III | z różami rozwłóczył się po pokoju.~Na jednej ze ścian
86 I, III | Lokaj wyszedł, a on rzucił po jadalni oczami: była umeblowana
87 I, III | się co chwila z rękawów aż po ramiona.~Była szalenie pociągająca,
88 I, III | szczęśliwy! - szepnął jej po francusku. Zaczęli rozmawiać,
89 I, III | schowała za gors, ale wyjęła po chwili, aby znowu czytać
90 I, III | cię kocham, to mój rozum, po co mi więcej?~Siedzieli
91 I, IV | szarym, zmąconym tle nieba, po którym chmury, niby porozrywane
92 I, IV | dziwnej ciszy, jaka ogarnia po przejściu bardzo silnych
93 I, IV | niego do Grand-Hotelu zaraz po teatrze.~- Żebym czasem
94 I, IV | silą drzwiami, wreszcie, po długim oczekiwaniu, Mateusz
95 I, IV | obudzi.~- Mateusz! - krzyknął po raz drugi, podchodząc do
96 I, IV | podłogi, gdzie upadłszy po ciosie Borowieckiego zasnął.~
97 I, IV | Pomacał się bezwiednie po twarzy i głowie i syknął
98 I, IV | mnie kto pobił. Poszedłem po piwo dla panów, a w szynku
99 I, IV | pana dyrektora, i mówię po dobremu: "Puść me", a un
100 I, IV | strasznie powoli, utykając po dziurach i dołach, dorożka
101 I, IV | dorożka skakała i kołysała się po bruku pełnym najstraszliwszych
102 I, IV | najstraszliwszych wybojów, niby łódka po falach morskich.~Borowiecki
103 I, IV | jakiego zawsze było dosyć po tkalniach i postrzygalniach.~
104 I, IV | raz, że była Żydówką, a po drugie, w mieście, gdzie
105 I, IV | niepohamowaną namiętność. - Ale po co ja tam wlazłem, jeszcze
106 I, V | stół.~- No, bawią się echt po łódzku - szepnął Karol szukając
107 I, V | jakby pożyczonymi oczami po ścianach pokrytych oleodrukami.~-
108 I, V | zupełnie pijanym, chodził po sali, w pięść się trzaskał,
109 I, V | śpiewów i krzyków i rozlał się po cichym, ciemnym podwórzu,
110 I, V | zechcesz się upić z radości po raz drugi.~- No, ciekaw
111 I, V | co to może być.~I zaraz po przyjeździe, nie budząc
112 I, V | zapatrzony w ten interes, po kilka razy wciskał binokle
113 I, V | Karol, nie spodziewałem po tobie. Mówię zupełnie szczerze.
114 I, V | mnie nie znał.~- Wiesz, że po tym fakcie jeszcze cię mniej
115 I, V | pilny interes.~- Karol, po co go budzisz - szepnął
116 I, V | brylantową spółkę.~I biegał po pokoju coraz prędzej. Opowiadał
117 I, V | obliczał. Karol chodził wolno po pokoju i wąchał dla orzeźwienia
118 I, V | niedzielę, rozlewała się po mieście i przenikała do
119 I, V | dorożki huczał niby grzmot po stwardniałym błocie i w
120 I, V | naiwny szczebiot; chodził po pokoju, a Maks usiadł na
121 I, V | ten interes. Ja wam dam po pięć, no, po dziesięć tysięcy
122 I, V | Ja wam dam po pięć, no, po dziesięć tysięcy odstępnego,
123 I, V | komisowe za kupno, a później po, rozumiemy się.~- Zaliczcie
124 I, V | prowadzić.~- Świnia - powiedział po raz trzeci Maks i wykręcił
125 I, V | szachrajem.~*~* *~Było już po dwunastej, gdy Karol się
126 I, V | Mateusz, umyty, wystrojony po niedzielnemu, wsunął się
127 I, V | przechodziły pozostawiając po sobie nudę i znużenie.~Zapatrzył
128 I, V | wszystkim wygadać i wyżalić po ludzku, a robił to głównie
129 I, V | niepoczciwa, co szczekała po cały wsi. że to ze dworu
130 I, V | było tak, że zawżdy, jak to po somsiedzku się przytrafia,
131 I, V | nijak nie mogła sprzedać po pięćdziesiąt kopiejek, przeszły
132 I, V | lewentarz, nic, ino teraz iść po proszonym.~Zaczęła płakać
133 I, V | obejmując je prosiła:~- A tom po tej ostatniej kurze, co
134 I, V | kwiaty są dzisiaj jeszcze, po dwóch tygodniach, prawie
135 I, V | dokładnie.~- Konie pana Bucholca po pana dyrektora - meldował
136 I, V | stylu, z wieżami baniastymi po rogach, z szeregiem facjat
137 I, V | pierwszy zacznie.~Rozglądał się po ścianach, wybitych bardzo
138 I, V | oni mnie powinni całować po nogach, bo jakbym im nie
139 I, V | zalęknionym, niespokojnym wzrokiem po twarzy Bucholca, który,
140 I, V | to, dobrze płacę - rzekł po chwili, nie odrywając wzroku.~-
141 I, V | panie Borowiecki, widać to po panu.~- Tak bardzo jestem
142 I, V | szklankę z wodą do picia po lekarstwie.~- On mi każe
143 I, V | wykaligrafowany jakiejś wdowy po urzędniku, która miała sześcioro
144 I, V | listy są od Polaków, są i po niemiecku, nawet większa
145 I, V | niesłychanie.~Karol chodził po pokoju nie chcąc nic mówić
146 I, V | roznosić.~Rozmowa toczyła się po niemiecku.~- Pan nie wegetarianin? -
147 I, V | długo, zamienił kilka słów po cichu z doktorem, bo Bucholc
148 I, V | fabryki rozkładając się po drugiej stronie drogi za
149 I, V | przesuwał się pod domami, po wąskich kładkach i kamieniach,
150 I, V | a za nimi oczy leciały po wielkim kawale ziemi, pełnej
151 I, V | przedpokoju obwieszonym aż po sufit sztychami przeważnie
152 I, V | Trawiński latał dzisiaj po bankierach, coś z nim źle,
153 I, V | że Czosnowska jest boska po prostu.~- Cóż to za dama?~-
154 I, VI | rzeką ludzką, wzbierającą po drodze nowymi przypływami
155 I, VI | śnieg topniał i ściekał po frontach pałaców i domów,
156 I, VI | żłobiąc długie, czarne smugi po ścianach pokrytych pyłem
157 I, VI | spacerujących.~A nad tym, po obu stronach ulicy ciągnącej
158 I, VI | zaprzężonych w amerykańskie rysaki po dziesięć tysięcy rubli sztuka -
159 I, VI | przymrużonymi oczyma patrząc po tych nieskończenie długich
160 I, VI | narożnej, już zapchanej prawie po wierzch.~- Melanż! - zawołał
161 I, VI | łajdactw, opowiadano sobie po cukierniach, knajpach i
162 I, VI | to mu się teraz tłukło po mózgu.~- Melanż! - rzucił
163 I, VI | postanowił.~Zaczął się rozglądać po cukierni, po wąskim, ciemnym
164 I, VI | się rozglądać po cukierni, po wąskim, ciemnym i długim,
165 I, VI | w tym miejscu zmieniała po raz trzeci swój .wygląd
166 I, VI | betonu, albo szło się wprost po drobniutkim zabłoconym bruku,
167 I, VI | chodniki kolorowymi falami, aż po wydeptane progi niezliczonych
168 I, VI | próbowały ryć stwardniałą ziemię po placach, na które wywożono
169 I, VI | Rozumiem, dostałbym niby po mordzie, ale że -jaśnie
170 I, VI | stołu, pokrytego talerzami po skończonym dopiero obiedzie.~
171 I, VI | wielka wachlarzowata palma.~- Po co się sprzeczać, można
172 I, VI | powoli sam Grunspan chodząc po pokoju w aksamitnej jarmułce
173 I, VI | taksacyjnym oczy jego krążyły po obecnych, zatrzymały się
174 I, VI | najbliższej familii, zebranej po to, aby mu nie pozwolić
175 I, VI | teraz miała przynajmniej po co jeździć.~- Grosman, ty
176 I, VI | Mela.~Uśmiech przebiegł po jej wypukłych, bardzo ładnych
177 I, VI | niego nie przestając chodzić po pokoju.~- Czy ja co śmiesznego
178 I, VI | ja z tobą nie flirtuję, a po drugie, że ty właśnie nie
179 I, VI | sam uśmiech przebiegł jej po ustach~- Czyli że jestem
180 I, VI | wodząc zdumionym wzrokiem po rodzinie.~Albert odwrócił
181 I, VI | koronek, jakie noszą Żydówki po małych miasteczkach.~Mela
182 I, VI | trochę chory na idealizm, ale po pierwszej plajcie, niech
183 I, VI | wstydzi się nazywać rzeczy po imieniu.~- Dajmy pokój,
184 I, VI | niby u szkieletu palcami po twarzy i zapytała znowu
185 I, VI | marcowym, goniły się i biły po ogrodzie.~- O czym myślisz? -
186 I, VI | czym myślisz? - zapytał po chwili cicho.~- O Albercie,
187 I, VI | Łodzi.~Wyszła i ukazała się po chwili już ubrana do wyjścia.~
188 I, VI | tak nudne, jak chodzenie po teatrach i balach.~- Więc
189 I, VI | ulicę strasznie błotnistą, po brudnych domach i twarzach
190 I, VI | wynędzniałych dzieci, bawiących się po bramach i trotuarach. Rozumiał
191 I, VI | żeś zamilkł? - szepnęła po pewnym czasie.~- Bałem się
192 I, VII | nogę.~- Miałam już posłać po ciebie powóz, bo nie mogłam
193 I, VII | robaki zdawały się pełzać po pokoju.~- Will, na przywitanie
194 I, VII | środku pokoju, kłaniając się po cyrkowemu.~- Brawo, Miiller! -
195 I, VII | nogi na taburecie, szeptał po cichu i co chwila otrzepywał
196 I, VII | zaczął się rozpinać i szukać po wszystkich kieszeniach.~-
197 I, VII | kanapki, zaczęła biegać po pokoju jak wariatka, przewracała
198 I, VII | palcem długim i cienkim po czerwonej prędze, przecinającej
199 I, VII | wznak i patrzył w sufit, po którym leciały za złotym
200 I, VII | ogólną wesołością, a Muller po każdym uderzeniu podskakiwał,
201 I, VII | zdumiony, przypatrywał się po raz pierwszy tej cyrkowej
202 I, VII | wąsików, tylko wodził oczami po twarzach kobiet i mruknął
203 I, VII | bicie pulsu rozlewały się po pokoju.~Dym, jaki ustawicznie
204 I, VII | łokciu i szeptał, całując raz po raz różowy koniec ucha.~-
205 I, VII | kochany - mówiła głaszcząc go po twarzy - ale twoje anegdoty
206 I, VII | Wielkie koszary robotnicze po drugiej stronie ulicy, wprost
207 I, VII | dobrze? Zaczął głaskać ją po włosach.~- Nie bardzo. Nawet
208 I, VII | nie brak ludzi wesołych. Po co się masz nudzić za własne
209 I, VII | je wzięła każda hrabina, po co to? na co? Co ja straciłem
210 I, VII | na wszystkim, i chodził po ciemnym zupełnie pokoju.~
211 I, VII | żydowskiej, jakich pełno po miastach. Potem zniknął
212 I, VII | na którym żył. Zjawił się po paru latach nieobecności
213 I, VII | wóz, którym rozwoził towar po wsiach okolicznych, tego
214 I, VII | zaczęło, pozaprowadzał agentów po miasteczkach, sam nie spał,
215 I, VII | wszystkich i wszystkiego.~Po pożarze, jaki go dotknął,
216 I, VII | jeszcze więcej.~Chodził wciąż po ciemnym pokoju, spoglądał
217 I, VIII | tylko usta, usiadł i pisał po dyktandzie, które mu szybko
218 I, VIII | Bucholc:~- Zajrzyj pan jeszcze po przyjeździe.~Nie odpowiedział
219 I, VIII | odpowiedział nic, tylko zaklął po cichu, bo był tak zmordowany
220 I, VIII | parkany osłaniające składy i po rozmiękłym zagonie, zapadając
221 I, VIII | rozmiękłym zagonie, zapadając po kostki w błoto wszedł do
222 I, VIII | roli kochanka, zmuszonego po błocie lecieć na schadzkę
223 I, VIII | Borowiecki ślizgał się po błocie i po śniegu, potykał
224 I, VIII | ślizgał się po błocie i po śniegu, potykał się o korzenie
225 I, VIII | spacerowali tak pomiędzy drzewami, po rozkwaszonym, oślizgłym
226 I, VIII | oczy jej biegały szybko po lesie.~- Tutaj nie ma zbójców,
227 I, VIII | Odeszła wreszcie i powracała po kilka razy, żeby się raz
228 I, VIII | poprawił się w fotelu i po długiej chwili zawołał łagodnie:~-
229 I, VIII | strachem, bo jak tylko wołał po imieniu i udawał łagodnego,
230 I, VIII | musiał iść na obiad, bo już po dwunastej, fabryki dosyć
231 I, VIII | mu się strumieniem lały po wygolonych policzkach, a
232 I, VIII | nie stało jeszcze, a co po moim wyjściu - nie wiem.
233 I, VIII | bo Bucholc ma rozum. Ale po co było robić podobną awanturę,
234 I, VIII | do roboty.~I tak prędko po kolei odrywali się od stołu,
235 I, VIII | powłóczył zielonymi oczami po twarzy pani Stefanii, wzdychał
236 I, VIII | wesoły pasażer! - zawołał i po przyjacielsku klepnął go
237 I, VIII | metodycznie, ja, panie, po sposobie ubrania, po szczegółach
238 I, VIII | panie, po sposobie ubrania, po szczegółach garderoby poznaję:
239 I, VIII | interesu. Obejrzałem ją po raz ostatni, musiała się
240 I, VIII | i lubią je pokazywać, a po drugie - błocić suknie...
241 I, VIII | spoglądał na Kozłowskiego, który po drugiej stronie ulicy szedł
242 I, VIII | wynędzniałych i obdartych robotników po bramach i bocznych uliczkach.~
243 I, VIII | krzyż człapiąc się sennie po olbrzymim błocie; za trumienką
244 I, VIII | słowny? - zaczęła zaraz po przywitaniu się. Borowiecki
245 I, VIII | Czekamy na pana w niedzielę po południu.~- Pamiętam i żałuję,
246 I, VIII | biegnąc do fabryki, która już po obiadowym odpoczynku była
247 I, VIII | było w związku z fabryką.~Po tym ogromnym wyczerpaniu
248 I, VIII | Niebieskimi oczami błądził po fabryce nic nie widząc;
249 I, VIII | płatne. Nie zapłacę - to i po wszystkim.~Niech diabli
250 I, VIII | stanie na chwilę - to już po mnie. Jest źle, a tu przychodzą
251 I, VIII | złodziejstw, kto nie chciał być po trochu tym samym, czym byli
252 I, VIII | wzburzony chodził prędko po wąskim przejściu, jakie
253 I, VIII | szepnął gorzko.~- Mój drogi, po cóż mam cię obełgiwać! Nie
254 I, VIII | przeasekurowałem jesienią, po tym nieudanym podpaleniu.~-
255 I, VIII | i nie chciał się schylić po nie, człowiek, który setki
256 I, VIII | Borowiecki obejrzał się tylko po sali i szedł do windy, aby
257 I, VIII | spłoszone przez jastrzębia i po chwili sala znowu szła,
258 I, IX | białych dymów tłukących się po dachach, na setki wozów
259 I, IX | życia. Ślizgał się oczami po ostrych konturach fabryk,
260 I, IX | bezustannością, co się rozlewał po ulicach z fabryk i warsztatów,
261 I, IX | pełnych udręczeń przeżył i po co?... żeby znowu zaczynać
262 I, IX | Pan wyszedł spacerować po mieście? .- Tak, trochę
263 I, IX | widziałem gorsze czasy. A że po złych nastają lepsze, to
264 I, IX | to i teraz tak będzie, po co to z tego robić gwałt.
265 I, IX | Trawiński, oni mają niebo, po co im dobre czasy.~- Grosman
266 I, IX | stara szmata twarzą, który po wojskowemu się wyciągnął
267 I, IX | archeologicznej spuścizny po swoich ojcach i poszedł
268 I, IX | szyję.~Gładziła go ręką po włosach, całowała jego delikatne,
269 I, IX | źrenice biegały niespokojnie po jego chudej, zmęczonej twarzy.~-
270 I, IX | jej objęć i zaczął chodzić po buduarze. Burza zaczęła
271 I, IX | bardzo delikatnie wodziła po konturach listków i kwiatków,
272 I, IX | upokorzenie, jakie poczuł po jej słowach, jakby chciał
273 I, IX | która stała naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy, w
274 I, IX | się monotonnie, rozlewał po korytarzach mrocznych, zaśmieconych
275 I, IX | przebierając równocześnie nogami po pedałach; czółenka ze świstem
276 I, IX | na Bauma, który chodził po kantorze, przystawał przy
277 I, IX | nowemu miejsca, zresztą, po co to mówić o tym - machnął
278 I, IX | roboty i fabryki gasły jedna po drugiej i ginęły w nocy.~
279 I, IX | drugiej i ginęły w nocy.~Baum po wyjściu robotników poszedł
280 I, IX | schodził z niego, głaskał go po głowie, oklepywał mu piersi
281 I, IX | obejmował go za szyję, całował po twarzy, błagał coraz goręcej,
282 I, IX | odebrać konia, przy czym po po dziewczynki, zaprowadził
283 I, IX | odebrać konia, przy czym po po dziewczynki, zaprowadził
284 I, IX | jedwabną chustką i biegał po pokoju trąbiąc, co miał
285 I, IX | zły na ojca, czuł bowiem po jego rozmowie, że musiał
286 I, IX | znasz swojego męża.~- Maks, po co masz psuć jej złudzenia -
287 I, IX | tylko pamiętaj, że zawsze po płaczu bardzo brzydko wyglądasz,
288 I, IX | kosztem.~- Cicho, Maks, po co to wy włóczyć!~- Po to,
289 I, IX | po co to wy włóczyć!~- Po to, że temu trzeba raz koniec
290 I, IX | Trawińskich na kolacji, po drodze wpadłem do Maksa
291 I, IX | które mrucząc łaziły mu po ramionach i obcierały się
292 I, IX | głos Jozia rozlegał się po pokoju, przerywany westchnieniami
293 I, IX | bo dzisiaj telegrafowano po niego. Buchcie bardzo chory,
294 I, IX | zaczął się śmiać, chodził po pokoju i oglądał~szeregi
295 I, IX | legendowa Trawińska?~- Krótko, po sienkiewiczowsku ją określę:
296 I, IX | Wierzysz w to, Maks?~- Po co ja mam wierzyć, ja wiem,
297 I, X | wszystkimi oknami od suteryn aż po strychy niby latarnia i
298 I, X | ściekającą rudymi pasami po wybielonych ścianach.~Gromada
299 I, X | łzy jak groch posypały się po jej wynędzniałych policzkach
300 I, X | więdnących, prześlizgnął mu się po sinawych ustach i ożywił
301 I, X | ta wilgoć, jaka ściekała po ścianach, te wrzaski sąsiadów
302 I, X | śniło, że jechałem czółnem po naszym stawie, a ty i pan
303 I, X | bo Maciek byłby dostał po łbie, ale to on winien,
304 I, X | pełnymi radości, wodziła po braciach.~- Heta! wio! -
305 I, X | do herbaty! - zawołała po chwili matka. Antoś się
306 I, X | się prawie ze zdumieniem po izbie, po tych ścianach
307 I, X | ze zdumieniem po izbie, po tych ścianach zielonych
308 I, X | ramach, uratowane z rozbicia, po tej strasznej rzeczywistości,
309 I, X | wynędzniała, przesuwała się po izbie niby cień delikatny
310 I, X | albo odgłosy człapiących po błocie kroków lub chlapanie
311 I, X | niej wstąpiłam do państwa po drodze.~- Mama zdrowa?~-
312 I, X | dzieciom włosy i kręciła się po izbie jak fryga.~Smutne
313 I, X | czerwone usta, ale znać było po jaśniejącej zadowoleniem
314 I, X | Pieniądze będą w sobotę, po wypłacie.~- Bóg ci zapłać,
315 I, X | niechaj nie przychodzi lepiej, po co ma widzieć, jak i gdzie
316 I, X | dopomaga w interesach, ale po co ma znać nasze położenie.~-
317 I, X | nad naszą dolą, wypiliśmy po kieliszku i masz całą bibę
318 I, X | zarobkowania, ta praca wytężona, po osiemnaście godzin dziennie,
319 I, X | gdy Józio zarabiać począł po dwadzieścia rubli miesięcznie
320 I, X | Pogłaskał go dobrotliwie po spoconym i zimnym czole
321 I, X | Tych, co obrażają, bije się po zębach, a przede wszystkim
322 I, X | pan razem, jak ten spadek po ciotce odbierzesz.~Wsadził
323 I, X | zmęczonym, smutnym wzrokiem po mieście przycichłym, po
324 I, X | po mieście przycichłym, po fabrykach, które majaczyły
325 I, X | czarne, śpiące potwory, po nielicznych oświetlonych
326 I, X | zgorączkowana?~- Strasznie. Po cóż chodzić na takie denerwujące
327 I, X | nudzą mnie przejażdżki po mieście, nudzą mnie wyjazdy
328 I, X | Dlaczego nie przyszedłeś po nas do teatru?~- Bo nigdy
329 I, X | ciężka i nudna rozlała się po gabinecie, trzeszczały tylko
330 I, X | mi o to zupełnie.~- Więc po cóż mówisz głupstwa!~- Po
331 I, X | po cóż mówisz głupstwa!~- Po to mówię, że usypiacie wszyscy,
332 I, X | fortepianie.~Róża chodziła po pokoju wzburzona jego słowami.
333 I, X | bo zabrakło jej głosu, a po tym chwilowym, rozkosznym
334 I, X | który zdawał się tarzać po dywanach.~Róża chodziła
335 I, X | dywanach.~Róża chodziła po amfiladzie pokojów nie zwracając
336 I, X | nigdy.~- Przypuśćmy, ale po co mi to mówisz? - zagadnął
337 I, XI | nie ma gniewu, klepał papę po łopatce i w największej
338 I, XI | jego rąk. to pogłaskanie po włosach przejmowały ją denerwującym,
339 I, XI | Grunspan, jak zwykle, chodził po pokoju ze spodkiem pełnym
340 I, XI | uradowany i pogładził ją po twarzy pieszczotliwie. -
341 I, XI | mnie ukłony, będzie tutaj po południu.~- Nie mam żadnego
342 I, XI | zaropiałe oczy, chodziła po pokoju ustawiając w kredensie
343 I, XI | zupełnie, przecież widziałam go po raz pierwszy.~- Po co więcej?
344 I, XI | widziałam go po raz pierwszy.~- Po co więcej? Jak się interes
345 I, XI | go i jest mi wstrętnym, a po drugie...~- Ha, ha! Kochana
346 I, XI | się pobłażliwie, głaskał po twarzy i pytał:~- Mela,
347 I, XI | Hiszpanii. Ale najdalej po dwóch tygodniach był już
348 I, XI | ładnie! - szepnęła Mela idąc po Schodach z Różą.~- Ładnie -
349 I, XI | Poklepał go przyjacielsko po łopatkach.~- Bardzo dziękuję,
350 I, XI | rękę, niektórych klepał po ramionach, kobietom kiwał
351 I, XI | przymrużonymi oczami wodził po salonie.~Młody Kessler podsunął
352 I, XI | Polacy.~Gdzieniegdzie tylko i po cichu brzmiała polska mowa,
353 I, XI | krótko i wodziła oczami po obrazach i dziełach sztuki
354 I, XI | dziełach sztuki rozrzuconych po salonie;~wał jedwabiów,
355 I, XI | to łatwiej odpowiem. Pan po raz pierwszy na przyjęciu
356 I, XI | przyjemnego, a ja wrócę za chwilę po pana.~- Ja już usłyszałem
357 I, XI | uderzając go wachlarzem po ręku, szepnęła słodko:~-
358 I, XI | wszedł za nią do maleńkiego, po chińsku urządzonego buduaru.~
359 I, XI | było znękanie, jakie bywa po długiej i bolesnej chorobie,
360 I, XI | wzrokiem śpiewaczkę, którą po skończeniu piosnki otoczył
361 I, XI | siłą niż przedtem wionął po salonie.~Lokaje roznosili
362 I, XI | przyćmionym łzami spojrzeniem po jego pobladłej twarzy i
363 I, XI | zdecydowała się na ten krok po długich miesiącach cierpień,
364 I, XI | długich miesiącach cierpień, po strasznych szamotaniach
365 I, XI | rozdzieliły ich chwilowo, po których wyjaśnieniu i usunięciu...~
366 I, XI | do niego jakiś interes.~Po śpiewach towarzystwo znowu
367 I, XI | dobrze bawią? - zapytała go po cichu.~- Co? Ślicznie, bardzo
368 I, XI | fotelikach lub skupione po buduarach opowiadały sobie
369 I, XI | wolna nuda rozlewała się po salonie. Patrzano na siebie
370 I, XI | a to jest głupi obraz, po co malować takie smutne
371 I, XI | malowidłami, na którym był po francusku wypisany program.~
372 I, XI | niedowierzanie w jego oczach.~Po jego chudej, nerwowej twarzy
373 I, XI | oczy biegały niespokojnie po jej twarzy.~Wykręcił się
374 I, XI | tłumaczyła jej Trawińska po cichu, bo sama dosyć odczuwała
375 I, XI | prosiła go, żeby szedł.~- Po co mi taka ekspozycja! Mnie
376 I, XI | salonu Endelmanów zaraz po wyjściu Likiertowej, żeby
377 I, XII | Tak, oświadczę się i zaraz po Wielkiejnocy ślub. W czerwcu
378 I, XII | bo ja się panu przyznam po cichu, że zaraz, skoro tylko
379 I, XII | zawracał.~Chodził wprost po to, aby się zmęczyć, aby
380 I, XII | w białe szpilki.~Wyszedł po cichu, aby jej nie zbudzić.~-
381 I, XII | niecierpliwie, spacerując po niewielkim, bardzo wykwintnie
382 I, XII | aferzystą ciemnego gatunku i po roku wyszedł z niej bez
383 I, XII | niedbale.~Uśmiech przeleciał po jego twarzy.~- Chociażby
384 I, XII | wyraz twarzy zdradzonego po raz pierwszy męża.~- Czemuż
385 I, XII | posagach, no i oglądaliśmy je po kolei, ale to wcale nie
386 I, XII | się śmiać.~- W takim razie po cóż się bawimy pustymi słowami!~-
387 I, XII | od początku, a ty dopiero po czterdziestu minutach przyszedłeś
388 I, XII | twoja fabryka? - zapytał po pewnym czasie Kurowski.~-
389 I, XII | nawet, że miała tam być.~- Po cóż się opowiadać miała?
390 I, XII | to nie robiłbym nic, bo i po co?~- Żeby mieć pieniądze,
391 I, XII | plotkom, bo sądziłem cię po łódzku, ale teraz wierzę
392 I, XII | bo sposobność nie była po temu i i nie miałem kogo -
393 I, XII | butelkę wina i pił szklanka po szklance.~- Szkoda, że nie
394 I, XII | gwałtownie jeść. Więc wstąpił po drodze do "Victorii".~W
395 I, XII | ciemnej sali od ulicy, a po dwóch pierwszych, oświetlonych,
396 I, XII | tak kawiorku, befsztyczek po tatarsku, co? Oby nam się
397 I, XII | nie było, pozostał tylko po nim szumiący jeszcze samowar.~
398 I, XII | sieni było cicho, bo zaraz po herbacie pójdzie spać.~Nie
399 I, XII | ulicę cichą i usypiającą już po świątecznym ruchu.~W całym
400 I, XIII | XIII~Po południu na drugi dzień
401 I, XIII | wyświeżony, spokojny zupełnie po wczorajszej burzy, która
402 I, XIII | jeszcze później, bo o drugiej po południu, i łaził po mieszkaniu
403 I, XIII | drugiej po południu, i łaził po mieszkaniu w pantoflach,
404 I, XIII | w bucie pogrzebaczem.~- Po czym ty masz taki katzenjamer
405 I, XIII | wciągając rękawiczki.~- Po czym? Już mnie diabli biorą
406 I, XIII | mu się tak po-doba, ale po co ja mam na tym cierpieć!~-
407 I, XIII | na swojej uczciwości, że po czterdziestu latach roboty,
408 I, XIII | się znowu, okręcił kołdrą po uszy i milczał.~- Sezon
409 I, XIII | spostrzegł Kozłowskiego, który po całych dniach włóczył się
410 I, XIII | całych dniach włóczył się po mieście.~Stał jak zwykle
411 I, XIII | otaczał ją i rozlewał się po pokoju.~Najlepiej się przeto
412 I, XIII | żona i dziecka? - zapytała po długim namyśle.~- Jestem
413 I, XIII | pan Borowiecki - zawołał po przywitaniu się.~- Mama
414 I, XIII | próbuje wychodzić.~- Ale po co ty, Mada, trzymasz tutaj
415 I, XIII | Spróbuj pan tych, mocne, po siedmdziesiąt pięć kopiejek
416 I, XIII | pokrzywionych~cygar.~- A te słabsze, po rublu, spróbuj pan! - dodał
417 I, XIII | zapach.~- Moje kosztują po pięć fenigów, ja bardzo
418 I, XIII | do której się schodziło po kilku stopniach pokrytych
419 I, XIII | wełny, był pokój urządzony po mauretańsku; okna, ściany
420 I, XIII | ceglasto-miedzianymi malowaniami.~- To jest po hiszpańsku - objaśniał Muller.~-
421 I, XIII | hiszpańsku - objaśniał Muller.~- Po mauretańsku, ojciec się
422 I, XIII | musi być pokój urządzony po chińsku lub po japońsku,
423 I, XIII | urządzony po chińsku lub po japońsku, a że i Mada chciała,
424 I, XIII | Mada chciała, to on zrobił po mauretańsku dla oryginalności.
425 I, XIII | szkodzi, niech sobie będzie po jakiemu chce, ja i tak w
426 I, XIII | z Meyera i z Endelmana. Po co mi to, kiedy wygodniej
427 I, XIII | objaśniała Mada, ale znać było po niepokalanej nowości sof
428 I, XIII | odpowiedzieć, ale zarumieniła się po włosy.~Powracając na dół
429 I, XIII | rad, brał go wpół, klepał po kolanie i szeroko opowiadał
430 I, XIII | kantoru Bucholca.~Bucholc po ostatnim ataku prędko uczuł
431 I, XIII | wychodzić do fabryki i łaził po niej z pomocą kija lub którego
432 I, XIII | miejsce i że kłócili się po kilka razy dziennie.~Ufał
433 I, XIII | wzmagał na dworze, harcował po drzewach, tłukł nimi o ściany
434 I, XIII | ściany i okna i dudnił głucho po blaszanych dachach.~Elektryczne
435 I, XIII | światło drgało i ślizgało się po czarnych szafach, w których
436 I, XIII | dzisiaj? - spytał Kafol po chwili.~- A dobrze, dobrze! -
437 I, XIII | powiedział cicho i rozglądał się po kantorze, po tych szafach,
438 I, XIII | rozglądał się po kantorze, po tych szafach, po oknach,
439 I, XIII | kantorze, po tych szafach, po oknach, patrzył na Augusta,
440 I, XIII | wzrokiem, jakby oglądał po raz pierwszy, i opadł w
441 I, XIII | zniechęcenie i niemoc.~- Po co ja się tym zajmuję. Kosztuje
442 I, XIII | dogasający ogień i z dziwną, po raz pierwszy odczuwaną,
443 I, XIII | wołał sinymi ustami.~A gdy po pewnym czasie przyszedł
444 I, XIII | cudowne miasteczko, całuj pan po rękach każdego, który tylko
445 I, XIII | patrzenia na słońce, spacerów po powietrzu, swobodnego oddychania,
446 I, XIII | powiedziałby: Robiłem. Po co? Zrobiłem miliony! Na
447 I, XIII | trotuarem w górę ulicy.~Wysocki po długim milczeniu zabrał
448 I, XIII | mnie z tym biletem jutro po południu do fabryki. Miejscami
449 I, XIV | wszystko, co kiedyś posiadał po ojcu, że od łat wielu żyje
450 I, XIV | z entuzjazmem rozgłaszał po mieście cyfry sum, jakie
451 I, XIV | ze szkoły i zbierali się po dwa razy na tydzień, aby
452 I, XIV | majstrowie lub praktykanci po fabrykach lub kantorach.~
453 I, XIV | śmiał się Wilczek chodząc po pokoju, zacierał ręce, a
454 I, XIV | szepnął Wilczek i chodził po pokoju, zacierał ręce nerwowo,
455 I, XIV | odjechał do Vaterlandu. Po jego wyjeździe w parę dni
456 I, XIV | parę dni Dulman przysyła po Recka, który jest technikiem
457 I, XIV | tej sumy, będzie oddawał po dziesięć rubli miesięcznie.
458 I, XIV | i chodził coraz prędzej po pokoju. Miał pieniądze,
459 I, XIV | wziąć na własność, nic mi po nim.~Józio go ucałował i
460 I, XIV | nogi, a w przerwach wodził po towarzyszach ironicznym,
461 I, XIV | nakładając znowu but i spacerując po pokoju.~- Wy macie specjalną
462 I, XIV | Zaczekałem przed domem i po kilkunastu minutach doczekałem
463 I, XIV | tylko jego kroki huczały po całym domu.~W mieszkaniu
464 I, XIV | obrazu, które roztaczały po pokoju duszący zapach.~-
465 I, XIV | Poszedł do maszyny i powrócił po chwili.~- Czemu nie byłeś
466 I, XIV | zalewającej świat. Spać nie mógł, po kilka razy wstawał i sprawdzał
467 I, XIV | powiew poranku i ślizgał się po tysiącach czarnych lśniących
468 I, XIV | stołował, już tam byli wszyscy po obiedzie i nie zastał Borowieckiego,
469 I, XIV | Karna uderzyła go piórem po twarzy i udawała mocno rozgniewaną,
470 I, XIV | czoło i zasłoniła oczy.~Horn po obiedzie siedział w milczeniu
471 I, XIV | nim na palce i gładząc go po twarzy - niech pan pożyczy
472 I, XIV | Horn kilka godzin chodził po znajomych, zanim zdołał
473 I, XIV | widzi pan - obejrzał się i po cichu szepnął mu do ucha -
474 I, XIV | spiesznie poszedł stukając laską po trotuarze.~ ~
475 I, XV | nadaremnych wyczekiwań po rozmaitych kantorach i przedpokojach
476 I, XV | Sprawa bardzo prosta, bo po moim stryjecznym bracie,
477 I, XV | Karol popatrzył na niego i po dłuższym przestanku rzekł
478 I, XV | wodził martwym wzrokiem po obojętnej twarzy Karola,
479 I, XV | się zaraz przekonałem, bo po herbacie wyszedłem do sąsiedniego
480 I, XV | klęczał przed nią, całował ją po rękach i najsłodszymi imionami
481 I, XV | z roboty, a potem łaził po fabryce i szukał tylko okazji,
482 I, XV | wieczorem na górę.~- Dobrze; ale po co prezes wychodzi z domu,
483 I, XV | Przymykał oczy i wodził nimi po konturach swoich fabryk,
484 I, XV | olbrzymiego dziedzińca, po brązowych sznurach wagonów,
485 I, XV | dziedziniec, pod magazyny; po lśniących w słońcu dachach,
486 I, XV | lśniących w słońcu dachach, po kominach wyrzucających kłęby
487 I, XV | zaróżowionych przez słońce dymów, po nikłych sylwetkach robotników,
488 I, XV | jeszcze gorzej, ale pomimo to po południu poszedł do fabryki.~
489 I, XV | czerwonymi oczami ślizgał się po robotnikach pochylonych,
490 I, XV | przerażenia oczami wodził błędnie po tych milczących, olbrzymich
491 I, XV | błagalnym, rozpaczliwym wzrokiem po robotnikach, ładujących
492 I, XVI | rozlała się lotem błyskawicy po Łodzi, wywołując głębokie
493 I, XVI | prostym faktem śmierci.~Po kantorach, warsztatach i
494 I, XVI | Bucholcowa siedziała jak zwykle po dniach całych z pończochą
495 I, XVI | głosu papugi, która chodziła po mieszkaniu niespokojna,
496 I, XVI | wspaniałe konie.~Panny robiły po cichu uwagi nad tłumem,
497 I, XVI | wszystkich, że może się po nim pół Łodzi położyć na
498 I, XVI | w majtkach zawiniętych po kostki, maszerował wzdłuż
499 I, XVI | ausgespilt! - pociągnął ręką po gardle - a mnie się chce
500 I, XVI | z miasta, rozwłóczył się po błotnistej drodze, wzdłuż
1-500 | 501-977 |