Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
mszczac 1
msze 2
mszy 2
mu 780
mucha 1
muchami 1
muchy 2
Frequency    [«  »]
858 jak
827 za
825 tak
780 mu
703 juz
683 go
596 jest
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Ziemia Obiecana

IntraText - Concordances

mu

1-500 | 501-780

    Tom,  Rozdzial
1 I, I | zwleka, przecież procentów mu nie dadzą od asekuracji.~- 2 I, I | Weis pisał do mnie, aby mu sprowadzić nowe gręple, 3 I, I | swój suchy, semicki nos, bo mu się ciągle zsuwały,~- Gdzie? 4 I, I | pogardliwy uśmiech przeleciał mu po twarzy, gdy patrzył na 5 I, I | się gwałtownie, binokle mu spadły i uderzyły w poręcz 6 I, I | powie: "Podła Łódź", to mu powiedz, że jest cztery 7 I, I | i kombinacji przewijało mu się pod czaszką, zapominał 8 I, I | kontury maszyn.~Nie chciało mu się iść do roboty. Było 9 I, I | się iść do roboty. Było mu dobrze tak chodzić i myśleć 10 I, I | wielką falę bogactw płynącą mu pod stopy.~Uśmiechał się 11 I, I | Uśmiechał się bezwiednie, oczy mu wilgotnymi blaskami świeciły, 12 I, II | się pan żeni? - przerwał mu dosyć niecierpliwie.~- No, 13 I, II | Anglika; jego garb wydał mu się teraz potwornym, a on 14 I, II | kolei.~Co chwila zastępowano mu drogę z najrozmaitszymi 15 I, II | obejrzał próbkę z farby, jaką mu przynosił robotnik, rzucał 16 I, II | całe te 10 000 rubli, jakie mu płacił rocznie.~- To jest 17 I, II | i biegł znowu, ale dzień mu się strasznie~dłużył, tak 18 I, II | fabryka. Po salonach trudno mu się przyzwyczaić do kantoru 19 I, II | wykrzykiwała przypadając mu do nóg, całując go po rękach.~ 20 I, II | miał trzy morgi grontu, co mu przyszły w schedzie po ojcu, 21 I, II | zapowietrzony cyganił, bo mu za to zapłacili, żeby ludzi 22 I, II | z samą kobietą, która mu za coś dziękowała z uniesieniem 23 I, II | tutaj jesteś? - przerwał mu ostro i usiadł przed długim 24 I, II | Panie Borowiecki! - przerwał mu szybko.~- Panie von Horn! 25 I, II | Hornie i chwilami stawała mu w pamięci ta młoda, szlachetna 26 I, II | słowa Horna przychodziły mu na myśl, gdy patrzył na 27 I, II | szpony, drwiący uśmiech wił mu się po ustach, a oczy świeciły 28 I, II | dziwnym uczuciem pustki, jakby mu żal było tamtych czasów, 29 I, II | przechodząc przez apreturę, gdy mu jeden z robotników zastąpił 30 I, III | Głupiś - odpowiedział mu pierwszy tajemniczym szeptem 31 I, III | Żeś głupi! - odpowiedział mu tym samym to-nem sąsiad,~- 32 I, III | śmiał się głośno, ale nikt mu nie wtórował.~Bum-Bum wypił 33 I, III | rzadkich włosów oblepiających mu wysokie kwadratowe czoło 34 I, III | pan na gruby sposób! I nic mu już nie zostało?~- Zostało! 35 I, III | wykrzykiwał ściskając mu rękę.~- Dziękuję, bardzo 36 I, III | nim cały z lubością. Twarz mu poczerwieniała, mlaskał 37 I, III | twardo modelowane nadawały mu coś drapieżnego.~Czuć było 38 I, III | Mullerów, stary wyszedł, aby mu zrobić miejsce, bo już tam 39 I, III | ale ujrzawszy, że usta mu drgnęły uśmiechem ironii, 40 I, III | długi zwykły chałat, który mu się tłukł po piętach.~Szaja 41 I, III | się wachlarzem i szeptała mu długo do ucha.~- Nie spiskujcie! - 42 I, III | bankier łódzki.~Przynieśli mu depeszę, z którą poleciał 43 I, III | rubli zaangażowany?~- To mu dobrze zrobi na brzuch, 44 I, III | że Knoll nie powiedział mu wszystkiego.~- Co to za 45 I, III | zwieszoną rękę, wyrwała mu szybko i patrzyła rozszerzonymi 46 I, III | znajdując oparcia, u-padła mu plecami na piersi.~Pochwycił 47 I, III | pod jej ciężarem.~Wyrwała mu się szybko z objęć.~Była 48 I, III | latarni ulicznych błyskała mu jej twarz i oczy ogromne, 49 I, III | szaloną chęć rzucenia mu się w ramiona.~- Pani mi 50 I, III | przejmującym o-krzykiem rzuciła mu się na piersi.~- Kocham 51 I, III | Oddawał jej tak pocałunki, że mu chwilami zwisała na rękach 52 I, III | Podawać zaraz herbatę.~Rzuciła mu się na szyję, skoro lokaj 53 I, III | że o tej wiadomości nic mu nie powiedział Knoll, bał 54 I, III | powiedział Knoll, bał się mu zaufać. - Pojechał do Hamburga 55 I, III | zrywając się z krzesła. Oczy mu gorączkowo świeciły, wszystko 56 I, III | do jadalni Lucy i rzuciła mu się prosto na szyję.~- Czekałeś, 57 I, III | Ucałowała go i usiadła wskazując mu miejsce obok siebie bardzo 58 I, III | szyję Karola, przycisnęła mu z taką siłą rękę, że omal 59 I, III | denerwującej ciekawości, pozwolił mu się nieść.~- Kocham cię - 60 I, III | Kocham cię, Lucy!"~Wyrwała mu bilet z rąk, przeczytała, 61 I, III | Kocham cię.~Zamknęła mu usta pocałunkiem.~- Widzisz, 62 I, IV | ręką i wszystką wodę wylał mu na głowę.~Mateusz się kręcił 63 I, IV | mógł zapalić papierosa, bo mu się łamał w rękach, zaczął 64 I, IV | zwrócił jej uwagę, dawała mu poznać spojrzeniami, zapraszaniem 65 I, V | jeszcze coś mówić, ale nogi mu się zwinęły i upadł na kanapę 66 I, V | serwetką spał, i krzyczał mu do ucha:~- Kuzyn, nie śpij!~- 67 I, V | pił gorącą kawę, którą mu Feluś nalał, podkręcał wąsiki, 68 I, V | z wąsów rzadkich, które mu niby rudawą strzechą wisiały 69 I, V | ust, ale nie doniósł, ręka mu opadła, piwo z kuflem poleciało 70 I, V | usiłując pocałować wydzierającą mu się kelnerkę.~.- Niech mi 71 I, V | sodowej - mruknął Moryc.~- Gdy mu przyniósł, pił wprost z 72 I, V | ci przeczytam.~I czytał mu wolno, bardzo dobitnie, 73 I, V | wciskał binokle na nos, które mu zupełnie nie chciały się 74 I, V | się do siebie, bo przyszła mu na myśl Lucy.~- Twoja tajemnica 75 I, V | wstanie, jak się wyśpi, to mu się powie! My w Łodzi stanowimy 76 I, V | zdenerwowanym, że binokle wciąż mu wpadały do szklanki; klął, 77 I, V | pyskuj.~Karol przeczytał mu telegram.~Moryc wyłożył 78 I, V | Karol się nie odezwał, bo mu się przypomniała panna Mada 79 I, V | zęby od nagłej złości, jaka mu zalała serce.~Sine plamy 80 I, V | plamy i siniaki zrobiły mu się pąsowe od wruszenia.~ 81 I, V | sobie skronie, bo głowa mu ciężyła, czuł się niezdrów.~ 82 I, V | zdenerwowania. Nie chciało mu się siedzieć, a czuł wstręt 83 I, V | Moryc i Baum, przewijały mu się przez mózg w poszarpanych 84 I, V | myślał, ale nie chciało mu się dalej patrzeć.~- Niech 85 I, V | Wyciągnął rękę i zauważył, że mu pożółkła.~- Jest pismo. 86 I, V | konopie wymiądlone włosów, co mu wciąż opadały na twarz starannie 87 I, V | wypowiedzieć. Stary przyjechał, ja mu mówię, a on mi~rzekł: "Inszej 88 I, V | ruchem głowy grzywę, co mu co chwila spadała na oczy 89 I, V | serca dajem - i położyła mu u nóg węzełek.~- Prawda, 90 I, V | wszystko, bo majątek sprzedało mu Towarzystwo, ma wkrótce 91 I, V | bolesny skurcz skrzywił mu szarożółtawą, okrągłą twarz.~- 92 I, V | myślisz? - szepnął i oczy mu strzeliły płomieniem nienawiści.~- 93 I, V | Pan bywasz w teatrze?~Oczy mu zaświeciły urągliwą złośliwością.~- 94 I, V | połknął pigułki.~Lokaj podał mu na srebrnej tacy szklankę 95 I, V | zaśmiał się Borowiecki.~- Ja mu je watuję pieniędzmi. Ja 96 I, V | je watuję pieniędzmi. Ja mu dobrze płacę.~- Telefon 97 I, V | Lucy. Kocham cię! - drgały mu roztrzęsione odległością 98 I, V | papiery ze stolika zsypał mu na kolana.~Bucholc z szybkością 99 I, V | skonczywszy rzucać, zostało mu na kolanach tylko z dziesięć 100 I, V | cicho i tak serdecznie, mu oczy na wierzch wychodziły.~" 101 I, V | przyjemność znać Bucholca i jako mu wtedy sprzedawał parę koni.~- 102 I, V | nie przekona, a nie chciał mu się narażać.~Bucholc zauważył 103 I, V | rozmysłem; lubił, sprawiało mu to niezwykłą przyjemność, 104 I, V | ma w pogardzie.~Przerwał mu wreszcie lokaj, meldujący 105 I, V | rzekł poważnie, patrząc mu się w oczy.~- Panie!... 106 I, V | konopiastą brodę, spływającą mu do pół piersi.~- Doktor 107 I, V | odparł dość cierpko, bo mu się niesmaczną wydała ta 108 I, V | kiwała na lokaja i mówiła mu szeptem prawie niedosłyszalnym 109 I, V | kilka gatunków win, które mu sam Bucholc nalewał zachęcając:~- 110 I, V | i jego mieszkanie, jakie mu fabryka wyznaczyła, całe 111 I, V | daleka wycierał ręce, które mu się wciąż pociły, wielką 112 I, V | ustawicznie herbatę, którą mu z samowara nalewał Murray.~ 113 I, V | położył się, bał się, żeby mu czasem nie przeszkodziłi, 114 I, V | promieniowały, szerokie usta śmiały mu się, gdy pokazywał całe 115 I, V | sznelowych firanek.~Garb mu drgał i unosił co chwila 116 I, V | oddychając ich zapachem.~Pokazał mu jeszcze sypialnię i mały 117 I, V | pociągał papierosa, ale ręka mu ciężyła i opadała na poręcz 118 I, V | śpi w najlepsze, zrobiło mu się trochę przykro, więc 119 I, V | przysłonił okno storą, wyjął mu z ręki palącego się papierosa 120 I, V | Kozłowski bardzo chętnie zaczął mu wyśpiewywać rozmaite popularne 121 I, V | słuchał całą istotą, mu oczy pływały we łzach zachwytu, 122 I, VI | widział znajomych, jacy mu się kłaniali. Patrzył na 123 I, VI | sumienia, przeszkadzające mu zrobić dobry interes chociażby 124 I, VI | przyjaciół, jeśli ten interes sam mu wszedł w ręce.~Żył w świecie, 125 I, VI | sami, których okradł, dadzą mu jeszcze większy kredyt, 126 I, VI | conto - to była idea, jaka mu od rana przewiercała mózg - 127 I, VI | Kogo wziąć na żyro? - to mu się teraz tłukło po mózgu.~- 128 I, VI | wciąż siedział, naraz oczy mu rozbłysły, rozczesał palcami 129 I, VI | mrugać oczami.~Przyszedł mu na myśl stary Grunspan, 130 I, VI | starego robotnika, który mu otwierał drzwi.~- A jest.~- 131 I, VI | dobrodusznie, ściągając mu kalosze.~- No, to niech 132 I, VI | powiedział zadowolony dając mu dziesiątkę i wszedł do pokoju.~- 133 I, VI | włosach.~Długa broda bramowała mu twarz białą, wypasioną, 134 I, VI | złotym łańcuchem, który mu spadał na wielkim brzuchu, 135 I, VI | ironiczno-smutny uśmiech przewinął mu się przez wąskie usta.~- 136 I, VI | staremu i rozmyślał, czy mu zaproponować interes, czy 137 I, VI | familii, zebranej po to, aby mu nie pozwolić płacić weksli, 138 I, VI | filiozofię. jak powiada, niech mu ojciec powie, co on jest 139 I, VI | pieniądze; ja go nudzę, ja mu się mogę sprzykrzyć, jaki 140 I, VI | rozdmuchując ogień w cygarze.~Nikt mu nie odpowiedział, bo się 141 I, VI | książce fabrycznej, jaką mu przyniosła Regina.~Tylko 142 I, VI | go?~- Jakże, nie pozwala mu być człowiekiem własna nawet 143 I, VI | do Róży? - zapytała nic mu nie odpowiedziawszy.~- Jeślibyś 144 I, VI | to wszystko - przerwała mu prędko.~- Prawda, ale pozwól 145 I, VI | prowadzisz? - przerwała mu znowu, dotykając parasolką 146 I, VI | nieco i dlatego wydała mu się bardzo naiwną, bardzo.~ 147 I, VII | czerwonej prędze, przecinającej mu twarz od ucha do małych 148 I, VII | papierosa za papierosem, które mu podawał i zapalał stojący 149 I, VII | i chce wyjść, nie pozwól mu.~- Mieciek, zostań. Co ci 150 I, VII | myślisz? - przerwała gładząc mu ręce.~- Nie robię wyjątków, 151 I, VII | Masz, Mendel, rubla!~Dał mu srebrny pieniądz, który 152 I, VII | napisał książkę, za którą mu jakiś uniwersytet w Niemczech 153 I, VII | warto pieniądze. Powiedz mu, niech jutro przyjdzie do 154 I, VII | wszędzie był pierwszym i tego mu właśnie nie mógł darować 155 I, VII | fabryczkę.~On pierwszy, gdy mu iść zaczęło, pozaprowadzał 156 I, VII | tymczasem Sza-ję nawet równi mu szwindlami obrzucali pogardą 157 I, VII | tego zrozumieć, zdawało mu się, że Bucholc obdziera 158 I, VII | sentymentalnego walca, wtórowała mu jękliwie wiolonczela, to 159 I, VIII | tysiące spraw kotłowało mu się w mózgu, tysiące ludzi 160 I, VIII | uwagi, kolumny cyfr tańczyły mu przed oczami niby kłęb sadzy.~ 161 I, VIII | pisał po dyktandzie, które mu szybko rzucał Bucholc nie 162 I, VIII | Panie Borowiecki, powiedz mu pan, że nie przyjmuję nikogo, 163 I, VIII | rozmiękła ziemia tak oblepiała mu obuwie, że z trudem wyciągał 164 I, VIII | stała zaczajona, rzuciła mu się na szyję Lucy, i z taką 165 I, VIII | z taką gwałtownością, że mu zrzuciła kapelusz na ziemię.~- 166 I, VIII | pocałunek, ale nie rzekł nic, bo mu się chciało kląć ze złości.~ 167 I, VIII | zachodziły jej oczy, mogła mu mówić o swojej miłości, 168 I, VIII | swojej miłości, mogła rzucać mu się co chwila w ramiona 169 I, VIII | szczęśliwości, ale nie bardzo mu się to udawało, bo kamaszki 170 I, VIII | to udawało, bo kamaszki mu przemiękły, miał pełne kalosze 171 I, VIII | telefonowała, rzuciła się mu na szyję.~- Kocham cię, 172 I, VIII | prawie spokojnie, tylko usta mu drgały nerwowo, a niebieskie 173 I, VIII | twarz, żeby ukryć łzy, które mu się strumieniem lały po 174 I, VIII | fotelu jęcząc, zaczął obwijać mu nogi we flanele, które się 175 I, VIII | awanturę Bucholcowi i wymówić mu miejsce.~- Mówił Kamie o 176 I, VIII | Borowieckiego, zanurzyła mu we włosach swoją drobną, 177 I, VIII | choremu człowiekowi. Bucholc mu tego nigdy aie daruje, będzie 178 I, VIII | wygadujesz?~- A zresztą figę mu zrobi. Horn pojedzie do 179 I, VIII | nawymyślał Szwabowi, to mu nikt tego nie odbierze.~- 180 I, VIII | szepnęła cicho, podając mu rękę na pożegnanie, którą 181 I, VIII | W przedpokoju zastąpiła mu drogę Kama.~- Panie Karolu, 182 I, VIII | prześladuje Horna, niech mu pan pomoże. On wart tego, 183 I, VIII | jeść obiadu? - przerwał mu Karol.~- Dlaczego? - zapytał 184 I, VIII | damskim interesie? - przerwał mu ironicznie.~- Nie, ale ja 185 I, VIII | piękność?~Nie powiedział mu, że z opisu poznał Zukerową.~- 186 I, VIII | Muszę tutaj wstąpić - rzucił mu Karol i aby się go pozbyć, 187 I, VIII | Meyera do cukierni.~Przyszło mu zaraz na myśl, żeby "kolonii" 188 I, VIII | zaglądał im w oczy.~Wydał mu się śmiesznym, w palcie 189 I, VIII | kantorze, gdy zobaczył, że mu się kłaniają z przejeżdżającego 190 I, VIII | zaczął mówić zirytowany, mu owa kresa na twarzy poczerwieniała.~ 191 I, VIII | się pracą energicznie, ale mu przerwał Trawiński, który 192 I, VIII | goryczy, jaka wyzierała mu z wpadniętych oczów i z 193 I, VIII | Idź do niego, powiedz mu otwarcie. To jest taki dziwny 194 I, VIII | rozrastał szybko.~Nie chciał mu pomóc i usprawiedliwił się 195 I, VIII | zadowolony. Ciągle stała mu przed oczami ta jasna, piękna 196 I, VIII | niepokojem. Czuł, że powinien mu był pożyczyć, że nic by 197 I, VIII | resztę dopowiedziała, jako mu już te ścierwy oberwały 198 I, VIII | Borowiecki odszedł, bo dano mu znać, że go Bucholc wzywa 199 I, VIII | na swój spencerek, jaki mu z kapoty zrobiła maszyna, 200 I, IX | przenikliwej fali goryczy, jaka mu zalewała serce. Patrzał 201 I, IX | ta świadomość przegryzała mu duszę nieopowiedzianą zawiścią.~ 202 I, IX | gmach, który w końcu spadnie mu na głowę.~Męczył się ogromnie, 203 I, IX | płynął trotuarem i pozwalał mu się pchać i nieść. Przyglądał 204 I, IX | nieporozumienie z policją. Dobrze mu tak, jak kto nie umie robić 205 I, IX | cudownym ruchem położyła mu głowę na piersi i łzy znowu 206 I, IX | prawda? - szeptała oplatając mu ramionami szyję.~Gładziła 207 I, IX | położenie, to sprawiłaby mu wielką ulgę ta spowiedź, 208 I, IX | które miało przyjść i zabrać mu i te wszystkie skarby, i 209 I, IX | na odpowiedź przychodziła mu jedna tylko myśl, udać się 210 I, IX | do niego i przytrzymawszy mu wąsy rękami, całowała go 211 I, IX | Jak to?~- Ano spaliła mu się fabryka zupełnie, nic 212 I, IX | Odbierze asekurację, która mu w czwórnasób pokryje straty, 213 I, IX | sprawiedliwością.~- Cóż chcesz, jak mu ruina zajrzała w oczy, to 214 I, IX | jakąś myśl, która zaświeciła mu w mózgu i olśniła.~Wyszedł 215 I, IX | Pytał o Bauma; pokazywali mu ruchem ręki lub głowy, nie 216 I, IX | teraz tylko stoma i wydawała mu się chorym, konającym organizmem, 217 I, IX | milczeniu.~Stary ścisnął mu mocno rękę i podsunął krzesło.~- 218 I, IX | Trawiński szybko opowiedział mu całe swoje położenie, ale 219 I, IX | zerwał się z krzesła i zaczął mu z uniesieniem dziękować.~- 220 I, IX | tak gwałtownie, że brakło mu głosu, milczał dosyć długo, 221 I, IX | Trawiński.~Nie odpowiedział mu na to pytanie, bo się śpieszył 222 I, IX | pomagał siostrzenicom, które mu wisiały u szyi, układać 223 I, IX | konia szpicrutą, okładał mu boki piętami, ale że i tak 224 I, IX | go po głowie, oklepywał mu piersi i wołał: - Cieśka, 225 I, IX | nam cukierków.~Obiecywał mu słodko, popychał go gwałtownie 226 I, IX | dziecinną trąbkę i ukazując mu nad głową.~- Trlombka! Dziadziu, 227 I, IX | mogąc i tak dostać, zaczął mu wchodzić na ramiona, obejmował 228 I, IX | oczek z trąbki.~Dziadek dał mu wreszcie,~Chłopak nie miał 229 I, IX | z pokoju.~Matka zaczęła mu wyrzucać delikatnie jego 230 I, IX | najpiękniejszym uśmiechem podawała mu herbatę, Berta rozłzawionym 231 I, IX | pięknością jej dzieci, które mu przedstawiono, wysławiał 232 I, IX | faworytami, które mrucząc łaziły mu po ramionach i obcierały 233 I, IX | ledwie go uratowano, co mu zresztą nie przeszkodziło, 234 I, IX | od niego idę, stary twój mu pomógł.~- Domyśliłem się 235 I, IX | wielki przemysł i wydaje mu się to obowiązkiem narodowym, 236 I, IX | ojcowskie kapitały, wyprzedza mu lasy i ziemię. Widzi sam 237 I, IX | miał przyjść do mnie, to mu powiedz, żeby zaczekał koniecznie, 238 I, IX | Józiem, który, ukłoniwszy mu się zaraz przed domem, zniknął 239 I, X | więdnących, prześlizgnął mu się po sinawych ustach i 240 I, X | usiadł przy nim, popoprawiał mu poduszki, uczesał swoim 241 I, X | dzisiaj.~- Szkoda - i oczy mu pociemniały żalem.~- Za 242 I, X | mówił wolno i zaczęły mu piersi wznosić się łzami, 243 I, X | przerażającą, usta zaczęły mu drgać i wielki strach śmierci 244 I, X | straszny żal rozdzierał mu serce.~Józio go ogarnął 245 I, X | bo mama usłyszy - szepnął mu ciszej.~Antoś uspokoił się 246 I, X | jeździć. Uważasz, założyłbym mu kantar ze ściągaczami, wziąłbym 247 I, X | Czerwone plamy zabarwiły mu policzki.~- Józiu, i my 248 I, X | rzeczywistości, i łzy zaświeciły mu w oczach, leżał niemy i 249 I, X | gorsu bukiecik, rzuciła mu na piersi.~- Dziękuję. Dobrze, 250 I, X | w jego składzie.~- Cóżeś mu powiedział?~- Odmówiłem 251 I, X | wielką ta wizyta. Niech mu tam Pan Bóg dopomaga w interesach, 252 I, X | chorego.~Zośka pomagała mu tak gorliwie unosić Antosia, 253 I, X | opowiedzieć.~Antoś ściskał mu mocno rękę nie mogąc słowa 254 I, X | żegnał, Jaskólska chciała mu wsunąć W rękę rubla.~Odskoczył 255 I, X | ciotce odbierzesz.~Wsadził mu w rękę trzy ruble i poszedł. 256 I, X | podobnym nastroju.~Nie chciało mu się iść do domu, nie chciało 257 I, X | iść do domu, nie chciało mu się nawet wstąpić na gazety 258 I, X | której przechodził, obojętnym mu było w tej chwili wszystko, 259 I, X | chwili wszystko, bo zaczęła mu się w duszę wżerać coraz 260 I, X | odzywał się, bo nie chciało mu się mówić nawet.~- Co tobie, 261 I, X | zawołała Róża zagradzając mu sobą wyjście.~Pozostał, 262 I, X | słowa Bernarda obijały mu się jak brzęczenie, którego 263 I, X | jego piersiach, zarzucić mu ręce na szyję, przycisnąć 264 I, X | niego przez te łzy, które mu rozmiękczały duszę, a takim 265 I, X | usposobieniu.~Słowa Bernarda dały mu wiele do myślenia, zaczął 266 I, XI | wysokości, pieniądze były mu potrzebne do założenia interesu 267 I, XI | Mela miała taki posag i że mu się do tego bardzo podobała 268 I, XI | podobała z fotografii, jaką mu w tajemnicy dostarczyli 269 I, XI | dobra lub złośnica - to mu było ganz fiksatuar! - jak 270 I, XI | przyszłej.~Papa podobał mu się bardzo, Mela go olśniła, 271 I, XI | obojętności.~Nie powiedziała mu dzisiaj o swoich cierpieniach, 272 I, XI | aksamitna czapeczka tkwiła mu na czubku głowy, twarz miał 273 I, XI | gospodarstwo domowe, pakowała mu walizkę.~- Zygmunt, ja ci 274 I, XI | spodek, aby Mela nalała mu herbaty, i dopiero zobaczył 275 I, XI | koszuli, założył krawat, który mu przykrył w zupełności, 276 I, XI | rozwiniętej dumy byłaby mu otwarcie wyznała swoją miłość, 277 I, XI | bez tego miasta; brakowało mu tych godzin sześciu, jakie 278 I, XI | kantorze codziennie, brakowało mu turkotu maszyn, szalonego 279 I, XI | życia fabryki, brakowało mu Łodzi, więc zaledwie stracił 280 I, XI | Młody Kessler podsunął mu fotel; opadł na niego ciężko 281 I, XI | przednich zębów, że wisiał mu nad ustami. Mówił wolno, 282 I, XI | przyjaciółkom, które ciekawie mu się przyglądały.~- Za chudy! - 283 I, XI | się wachlarzem, skinęła mu głową i poszła, pokrywając 284 I, XI | z nią, ale zawsze brakło mu odwagi, bo go trapiło to, 285 I, XI | chyba... pan... wierzy... że mu szczerze... życzą...~- Jak 286 I, XI | powrotu do niego i rzucenia mu się do nóg, błagania o przebaczenie - 287 I, XI | rozprężała się z wolna i darła mu wnętrzności ostrym, przenikliwym 288 I, XI | Endelmanowa go zabrała, aby mu pokazywać obrazy i zbiory 289 I, XI | Łodzi nie kocha? - przerwała mu Trawińska, aby skrócić zbyt 290 I, XI | czarne bokobrody, które mu oblepiały okrągłą twarz 291 I, XI | czerwonym karku zakrywały mu kołnierzyk i czyniły go 292 I, XI | objaśniać treść obrazów, ale mu żywo przerwał Grosglik.~- 293 I, XI | wydrukowane. Bernard podał mu długi pasek surowego jedwabiu, 294 I, XI | ustąpią dobry rabat - szepnął mu Bernard przez ramię i przesunął 295 I, XI | Daj mi rękę.~Wysunęła mu dłoń obciśniętą w białą 296 I, XI | i mnie! - tłumaczył, gdy mu dosyć ostro wyrwała rękę. - 297 I, XI | zjadliwy, żrący uśmiech okolił mu cienkie usta.~Rozgarnął 298 I, XI | czy też gniewu.~Nozdrza mu drżały ze wzruszenia tłumionego, 299 I, XI | wyjść zaraz muszę.~Uścisnął mu rękę i wyszedł niepostrzeżony.~ 300 I, XII | przyszłam - błagała rzucając mu się do nóg.~- Czego chcecie? - 301 I, XII | rozpaczliwą bezradnością patrzyła mu w oczy.~- Przyjdźcie w poniedziałek, 302 I, XII | trzymał w ręku.~Szczęka latała mu szybciej niż zwykle, bo 303 I, XII | że pół surduta wjechało mu na kark.~Karol kiwnął 304 I, XII | niedawno jeszcze...~Wstyd było mu również tego rozmazgajenia, 305 I, XII | wszystko, co mogło przeszkodzić mu do zrobienia majątku i do 306 I, XII | kobiety na zimno, bo wypadały mu taniej niż płatne kochanki, 307 I, XII | w nim zupełnie.~Zdawało mu się tylko, bo przyszło coś, 308 I, XII | mocny głód wrażeń.~Samotność mu zaciążyła.~Poszedł spiesznie 309 I, XII | przeróżnych drgań, Lucy była mu wyrzutem sumienia.~Gniewała 310 I, XII | Borowiecki przystanął, bo zdawało mu się, że słyszy jakby głos 311 I, XII | przed nim i przypomniały mu się jej słowa,~- Trawińscy 312 I, XII | również kruczo czarną, która mu zakrywała kołnierzyk i pół 313 I, XII | ogóle kobiet, ale Kurowski mu przerwał.~- Bo nie człowieczeństwa 314 I, XII | i szedł ku drzwiom, ale mu Kurowski zastąpił drogę 315 I, XII | prędko i ze złością, którą mu przyniosły te bolesne jakieś 316 I, XII | krzesłem o podłogę.~Oczy mu rozbłysły potężnym płomieniem, 317 I, XII | chwila zapominał o sobie, bo mu w mózgu dźwięczały paradoksalne 318 I, XII | równowagi, bo zachciało mu się gwałtownie jeść. Więc 319 I, XII | obsadzone oczy. świeciły mu z czerwonej twarzy, przeciętej 320 I, XII | pokoju od podwórza i nim mu podali jeść, przeglądać 321 I, XII | szedł zygzakowato, nogi mu ostro wyskakiwały i drgały 322 I, XII | powietrza łapał nad głową, bo mu się zdawało, że cała ulica 323 I, XIII | się ubierać, ale wszystko mu było niedogodnym, więc zarzucił 324 I, XIII | Mateusza, to na praczkę, że mu przypaliła kołnierzyki, 325 I, XIII | irytować się na szewca, który mu reperował kamaszki i pozostawiał 326 I, XIII | zaklinał na wszystkie świętości mu znane, że to nieprawda, 327 I, XIII | nogą! - krzyczał wyrywając mu but.~- Hale, ja ta ni mam 328 I, XIII | Niech sobie zdycha, jeśli mu się tak po-doba, ale po 329 I, XIII | Ems, chociaż doktór radził mu jechać i nawet nakazywał; 330 I, XIII | nakazywał; robi bokami tak, że mu już wszystkie warsztaty 331 I, XIII | zastał Mullerową, która mu otwierała drzwi i nieomal 332 I, XIII | siada! - zaczęła przysuwając mu fotel, na którym położyła 333 I, XIII | długi spis książek, jaki mu zrobił Horn, który z literaturą 334 I, XIII | Wilhelm to zawsze kłamie. Ja mu nic a nic nie wierzę.~- 335 I, XIII | nas śmiał, ale musiałam mu wczoraj czytać cały wieczór.~- 336 I, XIII | czasu, ale Muller odebrał mu kapelusz, wziął go wpół 337 I, XIII | Karol bardzo podobał, mówiła mu to kilkakrotnie w różny 338 I, XIII | udawał zajęcie tym, co mu mówiono, słuchał cierpliwie, 339 I, XIII | pełniejszych formach wyłaniał mu się z mózgu.~Czuł, że Miiller 340 I, XIII | Czuł, że Miiller dałby mu córkę bez żadnego wahania.~ 341 I, XIII | stopie, pomimo że ten wymówił mu miejsce i że kłócili się 342 I, XIII | kilka razy dziennie.~Ufał mu we wszystkim i potrzebował 343 I, XIII | przeglądał wielką księgę, którą mu August podtrzymywał, i tylko 344 I, XIII | spojrzał na wchodzącego, kiwnął mu głową i dalej sprawdzał 345 I, XIII | świetle i cofały.~Robota szła mu niesporo, bo co chwila przypominał 346 I, XIII | domów familijnych.~Usta mu dragały nerwowo, okrągłe 347 I, XIII | siebie, i z wolna zaczęło mu twarz powlekać jakieś ostre 348 I, XIII | ostry, gorzki uśmiech okolił mu sine usta.~Nie, nie było 349 I, XIII | sine usta.~Nie, nie było mu dobrze; serce wprawdzie 350 I, XIII | poruszać, ale czuł, że nie jest mu dobrze.~Czuł dziwną ociężałość 351 I, XIII | myśleć bo co chwila rwała mu się przędza świadomości 352 I, XIII | straty, wszystko stawało mu się zupełnie obojętnym dzisiaj.~ 353 I, XIII | uświadomienia przepadały i zalewały mu mózg mrokiem, a serce smutkiem 354 I, XIII | piersi i dyszał ciężko, bo mu duszę ścisnął jakiś mocny, 355 I, XIII | mocniejszym kołem zaciskało mu duszę zniechęcenie i niemoc.~- 356 I, XIII | Dobranoc panu. Uścisnął mu rękę i wyszedł, a Bucholc 357 I, XIII | w ostatniej chwili wstyd mu się zrobiło tej dziecinnej 358 I, XIII | i puste mieszkanie.~Tak mu się dziwnie pustym wydawało 359 I, XIII | pustym wydawało dzisiaj, tak mu ciężyła ta samotność, że 360 I, XIII | oczekującej postawie, ale mu Bucholc nic nie powiedział, 361 I, XIII | pokoju, a nie mógł powiedzieć mu prosto w oczy, aby został.~ 362 I, XIII | dziwne, ciemne trwogi zaczęły mu przenikać duszę coraz ostrzejszymi 363 I, XIII | rewolwer, słuchał długo, bo mu się wydało, że słyszy coraz 364 I, XIII | z któregoś z pokojów.~To mu się wydawać znowu poczynało, 365 I, XIII | strasznie wolno, że wydawały mu się nieskończonością.~I 366 I, XIII | jedną obawę śmierci.~Zdawało mu się, że zaraz umrze, i tak 367 I, XIII | przyszedł Hamerstein, rzekł mu:~- Mnie coś jest! Obejrzyj 368 I, XIII | starannie.~Bucholc zaczął mu opowiadać swój stan.~- Jak 369 I, XIII | przejdzie.~- Głupiś! - odparł mu porywczo Bucholc, ale wielką 370 I, XIII | z "Kuriera" i podsuwając mu pod oczy czytał:~- Słuchaj 371 I, XIII | pan może...~Borowiecki dał mu swój bilet wizytowy.~- Niechaj 372 I, XIV | pamiętać, że to miasto zabrało mu wszystko, co kiedyś posiadał 373 I, XIV | drodze do majątku, który mu się wiecznie wyślizgiwał 374 I, XIV | mieszkania.~Żona już spała, a że mu się zachciało jeść, przeszukał 375 I, XIV | się przez drzwi.~Znudziło mu się dość prędko to spacerowanie, 376 I, XIV | ale że muzyka nie dawała mu w Łodzi utrzymania, więc 377 I, XIV | sobie list miłosny, jaki mu dał do przeczytania Malinowski, 378 I, XIV | przez całą głowę i tworzące mu grzywkę nad niskim, brzydko 379 I, XIV | sprowadzone z Berlina, sam mu buty ściągał, bo chciał 380 I, XIV | Reck przyszedł, Dulman każe mu zrobić rysunek wspaniałej 381 I, XIV | książką w ręku, a którą mu zawsze lokaj daje otworzoną, 382 I, XIV | Każdemu wolno robić, co mu się podoba, nie widzę potrzeby 383 I, XIV | zawdzięczał im, a potem śpieszno mu było lecieć z radosną nowiną 384 I, XIV | szepnął niedbale i czuł, że mu jakaś ręka wsunęła się do 385 I, XIV | spotkać z ich wzrokiem, żeby mu nie wyczytali tajemnicy.~ 386 I, XIV | rozmodloną, nie śmiał.~Żal mu było zamącać tego spokoju, 387 I, XIV | Widziałeś?~Malinowski zaczął mu opowiadać, co słyszał od 388 I, XIV | ale jeśli tak jest, to już mu się na zawsze odechce uwodzić 389 I, XIV | Kessler ma miliony, ale radę mu dam.~Mówił z chłodnym, prawie 390 I, XIV | rozbierania tej maszyny, która mu wypijała życie, bo robił 391 I, XIV | ciągle obliczenia, gdyby mu ciągle coś nie stawało na 392 I, XIV | teraz znowu przeszkodziły mu spać myśli o Zośce i ten 393 I, XIV | zaczęła paluszkiem wodzić mu pod oczami.~- Pewnie umrę, 394 I, XIV | cichutko, z niepokojem patrząc mu w oczy. - A może pan nie 395 I, XIV | się wzbraniał, wyciągnęła mu szybko pugilares z kieszeni 396 I, XIV | jej szyję i twarz, oddała mu pugilares i szepnęła bardzo 397 I, XIV | przy drzwiach i zastąpiła mu drogę.~- Ale pan nikomu 398 I, XIV | środkiem Spacerowej, posłała mu kilka pocałunków na palcach 399 I, XIV | zdołał pożyczyć potrzebnych mu pieniędzy dla Józia Jaskólskiego, 400 I, XIV | obejrzał się i po cichu szepnął mu do ucha - mnie już ta Łódź 401 I, XIV | bardzo energicznie, podał mu rękę i spiesznie poszedł 402 I, XV | chrząkał, ale mimo to odwagi mu nie przybywało, czekał w 403 I, XV | ale stróżem u Szwabów być mu nie wolno - szepnął wyniośle.~- 404 I, XV | rogu stołu, opowiedział mu o Jaskólskim.~- Pierwszy 405 I, XV | podobnego człowieka! Daję mu pracę, a przez nią możność 406 I, XV | jakie nim trzęsło.~Szczęka mu drgała spazmatycznie, przystawał 407 I, XV | świętej Kaczyńska wymyślała mu z ekspresją ostatniej ulicznicy, 408 I, XV | słownik synonimów - przerwał mu ironicznie.~- Ja pana nie 409 I, XV | a że przy tym zaczynało mu być i duszno, i gorąco w 410 I, XV | błyskające oknami.~Nie wracało mu jednak zdrowie pomimo cudownych 411 I, XV | szarego mydła wygryzały mu oczy, a te maszyny, podobne 412 I, XV | puste.~Gonił wzrokiem, mu zniknęła gdzieś za fabryką, 413 I, XV | się nie mógł i brakowało mu coraz częściej oddechu, 414 I, XV | wszystkich stron zdawały mu się zastępować drogę, upadł 415 I, XVI | przysięgali, że diabeł mu pomagał, byli i tacy, którzy 416 I, XVI | śmiercią, chociaż tyle razy mu jej życzył całą swoją fanatyczną 417 I, XVI | zrobił pierwszą plajtę i ta mu się nie udała!... ale on 418 I, XVI | bezgraniczna wdzięczność zadrgała mu w głosie i smutna dotychczas 419 I, XVI | murowania.~- Gdzie Maks?~- Matka mu bardzo chora, obawiam się, 420 I, XVI | skręcając ku stacji i duszę mu przepełniło szalone, dochodzące 421 I, XVI | zdenerwowanym, roztrzęsła mu nerwy radość dzisiejszego 422 I, XVI | rękę do przywitania. Moryc mu uścisnął dłoń, a Borowiecki 423 I, XVI | ręce w kieszenie i kiwnął mu głową bardzo łaskawie.~Nie 424 I, XVI | wszystko, zjadł kolację, jaką mu przygotował robotnik, i 425 I, XVI | składach i fabrykach zapalały mu w oczach płomienie chciwości, 426 II, I | widzicie go! Smyk jeden, ja mu po ludzku zwracam uwagę, 427 II, I | pykając z długiej fajki, którą mu mały chłopak zapalał przyklęknąwszy 428 II, I | rzekł Maks Baum, podsuwając mu karty.~- Siedem pik - zawołał 429 II, I | krzyczał przez okno, żeby mu konie zakładali natychmiast, 430 II, I | z wielkim zajęciem i tak mu się bardzo podobała, że 431 II, I | na parapecie okna.~Było mu tutaj tak dobrze, że się 432 II, I | której myślał z trwogą, bo mu zapowiadała w najbardziej 433 II, I | więc jechać musiał.~Tak mu ciężył ten stosunek, tak 434 II, I | i te więzy miłości, że mu życie brzydło.~A potem Anka.~ 435 II, I | A potem Anka.~Czuł, że mu jest najzupełniej obojętną, 436 II, I | zmiękczać ton głosu wtedy, gdy mu się kląć chciało, musiał 437 II, I | narzeczonego.~Ta rola była mu wstrętna nad wyraz, a grać 438 II, I | jego dumna ambicja pożerała mu duszę.~Burzyło się w nim 439 II, I | i to teraz!~Teraz, gdy mu stary Muller dosyć wyraźnie 440 II, I | wyraźnie powiedział, że mu odda Madę i zarząd fabryki, 441 II, I | ojciec i Zajączkowski zaczęli mu dowodzić, że wszystko się 442 II, I | oburzenia głosem i fajka latała mu w ręku ze wzruszenia.~Pykał, 443 II, I | opiera się temu, za co jestem mu bardzo wdzięczna, bo tak 444 II, I | słowo tak obrażać!~- A bo mu też ksiądz dojechałeś do 445 II, I | niego groźnie, ale oczy mu się rychło rozjaśniły, wytrząsnął 446 II, I | poszycie domu, i owiewał mu twarz wilgotnym, przesyconym 447 II, I | śpiewały w bzach i ciągle mu się wydawało, że słyszy 448 II, I | Nie usnął jednak, nie dała mu spać ta noc czerwcowa, kipiąca 449 II, I | głębi drzewa odpowiadała mu sennym i apatycznym ćwierkaniem.~- 450 II, I | z każdej celi odpowiadał mu głos jakiś, a on szedł dalej, 451 II, I | przyśpiewywać, ale głos mu wiązł w gardle, oglądał 452 II, I | i coś szeptał, ale Anka mu przerwała.~- Tasiuchny, 453 II, I | nie umiem, bo...~Przerwał mu pan Adam, bo zaczął gwizdać 454 II, I | szedł w głąb ogrodu, bo mu się wydało, że tam mignęła 455 II, I | bociana.~Nie zważał, że mu nie odpowiadali, uśmiechał 456 II, I | to o zdrowie.~Kłaniali mu się prawie wszyscy i patrzyli 457 II, I | równocześnie sutannę, która mu się odpinała ustawicznie.~- 458 II, I | rodzinę kocha namiętnie.~- Co mu wcale nie przeszkadza drwić 459 II, I | nie jest pięknie, ale cóż mu mówić, kiedy wszystkim pomaga. 460 II, I | z sutanną w garści, żeby mu nie przeszkadzała.~Poszli 461 II, I | księdza Liberata omroczył mu duszę smutkiem.~W ganku 462 II, I | kochany - szepnęła wysuwając mu się z objęć i weszła na 463 II, I | gumowy kołnierzyk, który mu zjeżdżał na kark i odsłaniał 464 II, I | szyję.~Zapuścił brodę, która mu niby ostra szczecinowa szczotka 465 II, I | wzwyczaił do kunisków, to mu tera przez nich nijak.~- 466 II, I | nijak.~- I nie szpiluje mu fabrykanckie życie, bo bez 467 II, I | zdrajcami i Judaszami. Co mu pozostawało, jak nie ocalić 468 II, I | unosząc się w fotelu i twarz mu się rozpaliła strasznym 469 II, I | oczy ciskały pioruny, głos mu chrypł, zęby szczękały i 470 II, I | że nie mógł pić kawy, bo mu się ręce trzęsły i kawa 471 II, I | odpowiedziała Anka podsuwając mu kawę i cukierniczkę.~- Bo 472 II, I | jucha kiej złoto i paradniej mu na pańskich schodach niż 473 II, I | ani na fabrykanta, to bym mu chciał kupić co niewielkiego 474 II, I | chamowi majątek, we łbie mu się przewróci i będzie myślał, 475 II, I | Jaśka nie było, zapalił mu fajkę Maks, który do nich 476 II, I | konturom Anki i gdy zniknęły mu w oddaleniu, usiadł i gniewnie 477 II, II | roześmiał się wesoło, tak mu się podobał własny koncept.~- 478 II, II | dzisiaj skończył.~- Niech mu będzie na zdrowie! Co to 479 II, II | tysiące rubli.~- Akurat mu tyle potrzeba, żeby się 480 II, II | usiadł obok niego i zaczął mu po cichu coś opowiadać.~ 481 II, II | wypada na fabrykanta.~- To mu nic nie przeszkadza, a przy 482 II, II | on był nasz, to ja dałbym mu moją Mery, ale...~- Ale... - 483 II, II | długą przerwę.~- Ale ja mu muszę zrobić przykrość, 484 II, II | Welt niespokojnie.~- Ja mu musiałem cofnąć kredyt - 485 II, II | pytać się nie chciał, aby mu nie dać poznać, jak bardzo 486 II, II | jemu fabryka!~Knoll chciał mu dać dwadzieścia tysięcy, 487 II, II | chce mówić ze mną. Może mu pan powiedzieć, że mnie 488 II, II | Jak pan chce! - rzucił mu Moryc wychodząc.~- Zmowa! - 489 II, II | codziennie, bo lubił patrzyć, jak mu w oczach wzrastały mury, 490 II, II | horoskopy bankiera wydały mu się przesadzonymi, niemożebnymi 491 II, II | lekceważący uśmiech przewijał mu się po ustach i bił Z oczów, 492 II, II | mularskie - cofnął się. Oni mu zabronili robić!~Kwestionowano 493 II, III | ustawiona na podmurowaniu, i gdy mu coś Moryc krzyczał ze środka 494 II, III | bliżej dostać, odkrzyknął mu krótko:~- Nie zawracaj mi 495 II, III | przywitał z Morycem i szepnął mu do ucha:~- Wiesz, nie przysłali 496 II, III | nie odezwał, przyglądał mu się uważnie, patrzył również 497 II, III | zdwojoną uwagą i coraz mniej mu się podobało.~- To ciasto, 498 II, III | takie... straszne. Karol mu nic nie odpowiedział, bo 499 II, III | co robię - odpowiedział mu Karol na uwagi.~- To będzie 500 II, III | list Lucy, która naznaczała mu spotkanie w parku Helenowskim


1-500 | 501-780

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License