Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Alphabetical    [«  »]
gnojówce 1
gnojowisk 1
gnojówka 1
go 683
gobelinu 1
godfryd 2
godlami 1
Frequency    [«  »]
825 tak
780 mu
703 juz
683 go
596 jest
595 tylko
557 bardzo
Wladyslaw Stanislaw Reymont
Ziemia Obiecana

IntraText - Concordances

go

1-500 | 501-683

    Tom,  Rozdzial
1 I, I | kredyt i zaufanie u tych, co go nam dadzą. My teraz potrzebujemy 2 I, I | poszedł wolniej.~Gryzły go wątpliwości, tysiące myśli, 3 I, II | zastałem Moryca, ale że ja go nie cierpię, nie czekałem.~- 4 I, II | pewną niechęcią.~Murray ujął go pod rękę i odprowadził w 5 I, II | Panie Borowiecki? Drgnął, bo go ujęto pod ramię.~- A, pan 6 I, II | się na śmierć - trzymał go silnie za ramię, zamilkł 7 I, II | rozkrzyżowane ręce i oddawały go robotnikom, którzy prętami 8 I, II | którzy prętami układali go w wielkie fałdy na wózki, 9 I, II | dyrektora drukarni, więcej, on go szacował na całe te 10 000 10 I, II | wyszły gotowe - porywał go.~Chwilami tylko siadał w 11 I, II | buchalter kantoru, który go z uniżonością traktował 12 I, II | ale jak się dowie, zabolą go odciski; jest czuły na straty.~- 13 I, II | milionów, sto fabryk.~- I niech go razem sto choler ciśnie! - 14 I, II | Co panu jest? - zapytał go Borowiecki, który z nim 15 I, II | herbaty. Borowiecki chciał go wybadać.~Horn herbatę przyniósł 16 I, II | przypadając mu do nóg, całując go po rękach.~Wydarł się jej 17 I, II | żniwach taki wystrojony, co go nikt nie mógł poznać, cały 18 I, II | poszedł do suszarni.~Owionęło go suche, rozpalone powietrze.~ 19 I, II | mokry z drukarni i wypluwały go suchym i stały w tej olbrzymiej, 20 I, II | prawdziwym Lodzermenschem, jak go nazwał Moryc.~W takim był 21 I, III | sąsiedniego stolika.~- Bo go wcale nie miał.~- Nie. nie 22 I, III | roześmiał się wesoło.~- To ty go wcale nie znasz! O nim dużo 23 I, III | kapitalny witz - uderzył go w kolano.~- Cóż zrobił z 24 I, III | zrobił z majątkiem? liczyli go lekko na dwieście tysięcy.~- 25 I, III | towarzystwie, ale zobaczywszy go, towarzyszy zostawił przy 26 I, III | knajpie i wszyscy śledzili go z nienawiścią, zazdrością 27 I, III | zaczął Muller, znowu ujmując go niemieckim obyczajem wpół.~ 28 I, III | i spojrzeniach, czyniły go typem dżentelmena.~Nikt 29 I, III | fabrykami bawełnianymi, aby go zdobyć dla siebie; był takim, 30 I, III | pyszny witz - i powtarzał go Morycowi ze śmiechem.~Umilkli, 31 I, III | loży Mullerów, zatrzymał go Cohn.~- Panie Borowiecki, 32 I, III | nieco w tył z krzesłem, bo go Borowiecki uderzył oczami.~- 33 I, III | bo nie cierpiał Szai, jak go nie cierpiała cała nieżydowska 34 I, III | zaopatrzyłem się w bukiet.~- My go mamy, podadzą jej po drugiej 35 I, III | jeszcze weselej - prosiła go jedna z kobiet, w liliowej 36 I, III | bywa w teatrze, nie zna go pani? Ukłonił się i wyszedł, 37 I, III | powiedzieć, powstrzymał go wzrok Borowieckiego, zimny 38 I, III | zimny i podejrzliwy, który go przewiercał tak na wskroś, 39 I, III | tylko tak silnie pociągnęła go do wnętrza, że wskoczył 40 I, III | kocham! - szeptała obejmując go namiętnie.~Usta się ich 41 I, III | promieniejąca, obejmowała go, cisnęła się do niego, całowała.~ 42 I, III | tak ognistą, głosem, co go przenikał ogniem, i pocałunkami, 43 I, III | ogniem, i pocałunkami, które go onieprzytomniały prawie, 44 I, III | mnie - szepnęła trzymając go silnie za rękę.~Bezwiednie, 45 I, III | lokaj oddalił się, ucałowała go namiętnie i popchnęła w 46 I, III | Borowiecki idąc, bo znał go z innego domu.~- Puściłem 47 I, III | przygotowaną do herbaty.~Usiadł, bo go zaczęło niecierpliwić oczekiwanie, 48 I, III | leży jakiś papier, podniósł go, aby położyć, i prawie machinalnie 49 I, III | przebrać zupełnie.~Ucałowała go i usiadła wskazując mu miejsce 50 I, III | najprędzej.~Wiadomość ta paliła go jak ogień, Lucy drżała z 51 I, III | tylko znaleźli sami, porwała go znowu swoim ogniem i gwałtownością, 52 I, III | tylko, bo gdy ona całowała go z uniesieniem nieodpowiedzialnym, 53 I, III | nim na kolana, obejmowała go, krzyczała słowa bez związku, 54 I, IV | uściski jej, usta paliły go, przymykał oczy i musiał 55 I, IV | psów za parkanami orzeźwiły go zupełnie i wyrwały z tej 56 I, IV | świetle latarni przeczytał go raz jeszcze. - Zawracaj 57 I, IV | i gorączka znowu zaczęła go brać.~Kazał dorożkarzowi 58 I, IV | mieszkania.~Nikt nie otwierał, co go tak zirytowało, że oberwał 59 I, IV | Jak poszedł na siabas, to go pewnie Żydy nie puściły, 60 I, IV | Bydlę! - krzyknął i uderzył go w twarz z całej siły.~Chłop 61 I, IV | daremnymi usiłowaniami obudzenia go, bo chciał od niego dowiedzieć 62 I, IV | gdzie jest Moryc, porwał go za ramiona i postawił na 63 I, IV | podłodze.~Maks zirytowany, że go budzą, potoczył się na krzesło, 64 I, IV | pływał.~Borowiecki podniósł go, przyprowadził do jadalni, 65 I, IV | karafkę z wodą, przytrzymał go jedną ręką i wszystką wodę 66 I, IV | szkoda mi tego tużurka, co go mam od pana dyrektora, i 67 I, IV | me nożem pod żebro. To ja go łbem o ścianę, to un został.~ 68 I, IV | pogasił światła, zaprowadził go do kuchni i pojechał szukać 69 I, IV | się bawiła, ale nigdzie go nie znalazł.~- Gdzie ta 70 I, IV | Jeśli tam nie będzie, to go już nigdzie nie znajdę.~- 71 I, IV | postrzygalniach.~Nie cierpiał go za tandetne wyroby, naśladujące 72 I, IV | że kocha, że to miłość go porwała, a nie zwykła, zmysłowa 73 I, V | krzyczał dalsze zwrotki, nikt go nie słuchał, bo wszyscy 74 I, V | taki brzydki towar, żeby go w komis nie wziął nawet 75 I, V | stukając kuflem w stół i chciał go podnieść do ust, ale nie 76 I, V | się do Borowieckiego chcąc go istotnie w tym radosnym 77 I, V | leży wytłumaczenie.~- Ja go nie widzę, nie rozumiem, 78 I, V | interes.~- Karol, po co go budzisz - szepnął cicho 79 I, V | interesu we dwóch?~- Bo zrobimy go we trzech - powiedział zimno 80 I, V | pierścień brylantowy, zastawisz go u ciotki, da ci więcej niż 81 I, V | rok, jeszcze dwa, a zjedzą go zięciowie, dogryzie go Zuker, 82 I, V | zjedzą go zięciowie, dogryzie go Zuker, on przecież zaczął 83 I, V | ja im dam taki bejcz, co go im nikt nie spie-rze - szepnął 84 I, V | Szymona często był i woził go do kolei, to bez to pomstowały 85 I, V | pan Adam Stawski, pamięta go pan? bo podobno byliście 86 I, V | raz jeszcze list i schował go do biurka.~- Złota, dobra, 87 I, V | storami opuszczonymi. Cisza go otaczała zupełnie, bo odgłos 88 I, V | Daruje pan prezes, że go pożegnam - mówił Borowiecki 89 I, V | proszę pana o zastąpienie go na cały czas nie. obecności. 90 I, V | pracujących u pana.~- Ja go nie stosuję do pana ani 91 I, V | rzekł z naciskiem i uderzył go oczami. - Ja jestem punktualny, 92 I, V | cyframi broszurę, która tak go pochłonęła, że co chwila 93 I, V | koni.~- Ślepych!... Znam go, on pisuje co rok, jak się 94 I, V | kwietniowa zbliża, nie czytaj go pan dalej, ja wiem, co tam 95 I, V | niego rzeczy, torturował go z rozmysłem; lubił, sprawiało 96 I, V | lewej strony, uderzając go kijem w głowę. - Panie Borowiecki, 97 I, V | ustawili przy stole, pocałowała go w głowę podając w zamian 98 I, V | przyjaciółmi, z którymi łączyła go nie tyle przyjaźń, co dawna 99 I, V | bankierach, coś z nim źle, pan go zna, panie Borowiecki.~- 100 I, V | palił papierosa i czuł, że go obejmuje senność; usadowił 101 I, V | przykro, więc nie budząc go przysłonił okno storą, wyjął 102 I, VI | niego i jeśli się da, wziąć go na żyro, a jeśli nie, to 103 I, VI | a jeśli nie, to wciągnąć go do interesu na spółkę.~Rozpromienienie 104 I, VI | mruczał zirytowany, czując, że go nie weźmie na żadne żyro, 105 I, VI | chciał głos zabrać, ale nikt go nie słuchał, bo wszyscy 106 I, VI | niewytłumaczony przejmował go, gdy sobie przypominał Karola 107 I, VI | pieniądze, o moje pieniądze; ja go nudzę, ja mu się mogę sprzykrzyć, 108 I, VI | chcesz rozwodu - dam ci go; chcesz te pieniądze, która 109 I, VI | Biedny ten Albert.~- Żałujesz go?~- Jakże, nie pozwala mu 110 I, VI | wierzycielami.~- Nie, ja go znam, i jestem tego pewna, 111 I, VI | was w panopticum.~- Lubię go, ale za niego nie wyszłabym, 112 I, VI | najprawowitszy.~- Widziałam go raz i wydał mi się parobkiem~ 113 I, VI | lat, mnie się zdawało, że go znam, że to nasz człowiek. 114 I, VI | naiwną, bardzo.~Irytowała go swoim głupim, polskim idealizmem, 115 I, VII | uniżone.~- Głupi! Myśli, że go poznam na ulicy, jak mi 116 I, VII | będzie kłaniał.~- Nie lubisz go? - pytała przygładzając 117 I, VII | cierpię, bo ojciec chwalił go któregoś dnia przed Fabciem, 118 I, VII | Fabciem, a zresztą i Will go nie cierpi. Piękna lala!~- 119 I, VII | śmiała się Fela.~- Trzeba go wymasażować.~- Ja bym chciała 120 I, VII | umierałam ze śmiechu.~- Powiedz go, Fela - szepnęła Toni ziewając 121 I, VII | kochany - mówiła głaszcząc go po twarzy - ale twoje anegdoty 122 I, VII | na was samych.~- Słuchaj go, Mela, on ci uczenie będzie 123 I, VII | potrzebować doktora, ja bym go wziął, jak on taki uczony.~- 124 I, VII | zmorze - o Bucholcu.~On go nienawidził całą potęgą 125 I, VII | tej masy żydowskiej, jaka go otaczała bałwochwalczym 126 I, VII | na bruku łódzkim i nikt go nie poznał.~Przyjechał z 127 I, VII | stałą okropną nędzę, jaka go wciąż żarła, bo z pięćdziesięciu 128 I, VII | wszystkiego.~Po pożarze, jaki go dotknął, postawił własną 129 I, VII | zawsze był większym, nie mógł go prześcignąć.~Szaja rósł 130 I, VII | chimeryczną nadzieją, że go przerośnie, że przerośnie 131 I, VII | się, że Bucholc obdziera go nie tylko z pieniędzy, ze 132 I, VII | pragnął dla siebie, obdziera go z zaszczytu panowania nad 133 I, VII | morzem kominów.~Nienawidził go za to jeszcze więcej.~Chodził 134 I, VII | musi za dużo brać, kiedy go stać na zabawy - powtarzał 135 I, VIII | Borowiecki do telefonu, bo Lucy go prosiła, aby natychmiast 136 I, VIII | jeszcze ta wariatka woła go gdzieś za miasto na schadzkę.~ 137 I, VIII | Lokaj z powrotem przysunął go do biurka i stanął z boku.~- 138 I, VIII | i konał powoli, zabijało go sąsiedztwo fabryk, te niezliczone 139 I, VIII | Karl! - szeptała całując go namiętnie.~Odpowiedział 140 I, VIII | chciało kląć ze złości.~Ujęła go pod ramię i spacerowali 141 I, VIII | pożegnać i raz jeszcze zapewnić go o swojej miłości i prosić, 142 I, VIII | pewną metodą rozdrażniał go coraz bardziej, złożył księgi, 143 I, VIII | i tak za nim, bo więcej go obchodził Bucholc. Patrzał 144 I, VIII | stołek i gotów był bić, gdyby go był ktokolwiek dotknął. - 145 I, VIII | Gdzie pan Horn?~- Jaśnie pan go wyrzucił, to i poszedł.~- 146 I, VIII | Milczeć! - krzyknął i uderzył go z całej siły kijem przez 147 I, VIII | się przysunął, przytrzymał go za rękę i potężnie obłożył 148 I, VIII | a gdy Bucholc przestał go bić śmiertelnie zmęczony 149 I, VIII | metodę.~- Ba, widziałem go raz, jak u nas w kantorze 150 I, VIII | przed chwilą zostawiłem go w podobnej sytuacji z Bucholcem.~- 151 I, VIII | jeszcze rączkę i pociągając go za głowę, wołała rozpieszczonym 152 I, VIII | pałającymi oczami mierzyła go gniewnie.~- Nie odwołam, 153 I, VIII | się przez szyby i wołał go do roboty.~I tak prędko 154 I, VIII | szczególną sympatią torturowała go codziennie.~Łapińska nic 155 I, VIII | rozpuku i koniecznie usiłowała go złapać, ale mądry pies umiał 156 I, VIII | ta wczorajsza? - wywabiał go Karol, bo go facet zaczął 157 I, VIII | wywabiał go Karol, bo go facet zaczął interesować 158 I, VIII | po przyjacielsku klepnął go w brzuch. - Ma się wie, 159 I, VIII | rzucił mu Karol i aby się go pozbyć, wstąpił na rogu 160 I, VIII | wzmianka o Likiertowej zabolała go mocno.~- Podwieziemy pana, 161 I, VIII | nowy fartuszek.~- I pani go nie ukarała za taką zbrodnię?~- 162 I, VIII | zbrodnię?~- Dałby mi Wilhelm go bić.~- A państwo gdzie jedziecie?~- 163 I, VIII | cieciowi.~- Dlaczego? Aha, chcą go zrujnować.~- To już trzeci 164 I, VIII | Jeszcze nie odszedł, kiedy go znowu przywołał dzwonek.~ 165 I, VIII | ma nikogo.~I poprowadził go idąc przodem.~Trawiński 166 I, VIII | szepnął Karol wprowadzając go do wielkiej wysokiej sali, 167 I, VIII | poruszony jego niedolą, znał go dobrze, oceniał jako człowieka, 168 I, VIII | snob albo arcy-fioł, jak go nazywają, a w istocie nic 169 I, VIII | zrobiłby wielką usługę. Gryzło go to coraz mocniej.~- Cóż 170 I, VIII | robotnika za kaftan, wciągnęło go w swój ruch, rzuciło na 171 I, VIII | zapadała się z nim i wyrzuciła go do farbiarni.~Nie zrobił 172 I, VIII | odszedł, bo dano mu znać, że go Bucholc wzywa do kantoru, 173 I, IX | konturach fabryk, raziły go boleśnie elektryczne słońca 174 I, IX | nad dziedzińcami, bolał go ten szum głuchy a potężny 175 I, IX | fabryk i warsztatów, bolało go to życie tak silnie tętniące, 176 I, IX | silnie tętniące, bolała go ta straszna świadomość konania, 177 I, IX | w mieście, jak się widzi go ciągle, jak się zna wszystkich, 178 I, IX | zważał na deszcz, który go moczył pomimo parasola, 179 I, IX | parasola, na tłok ludzki, Jaki go rzucał na domy lub do rynsztoków, 180 I, IX | na dorożki i wozy, które go błotem ochlapywały na przejściach 181 I, IX | szedł tak cicho, że Nina go nie usłyszała, siedziała 182 I, IX | ramionami szyję.~Gładziła go ręką po włosach, całowała 183 I, IX | teraz, wobec ruiny, jaka go czekała, szarpał go straszny 184 I, IX | jaka go czekała, szarpał go straszny ból, ból strachu 185 I, IX | znowu do ojca o pomoc, i tak go ta myśl porywała na mgnienie, 186 I, IX | mu wąsy rękami, całowała go w usta.~- Najdalej za godzinę. 187 I, IX | mi szczęścia. Pocałowała go serdecznie i oczami pytała, 188 I, IX | ci powiem.~Odprowadziła go do przedpokoju i patrzyła 189 I, IX | ze współczuciem.~- Nie ma go co żałować, bo ten pożar 190 I, IX | co żałować, bo ten pożar go właśnie postawi na nogi.~- 191 I, IX | Ojciec w fabryce, mogę go zawołać.~- Pójdę tam. Nigdy 192 I, IX | odwiedzin, powstrzymywał go smutek fabryki i taki sam 193 I, IX | nieprzewidziany ratunek wywrócił go z równowagi, wypełniał blankiety 194 I, IX | się ze mną widzieć, pan go zna?~- Z widzenia tylko, 195 I, IX | schodził z niego, głaskał go po głowie, oklepywał mu 196 I, IX | Obiecywał mu słodko, popychał go gwałtownie naprzód i bohatersko 197 I, IX | wołał, ale dziadek zdjął go z konia i posadził sobie 198 I, IX | wchodzić na ramiona, obejmował go za szyję, całował po twarzy, 199 I, IX | dziewczynki, zaprowadził go pod piec, okrył ściągniętą 200 I, IX | Gdzież pan Józef? schowała go sobie pani do ogryzania 201 I, IX | mężczyznę.~- Prowadziłbyś go do knajp, na hulanki, no 202 I, IX | obronie męża.~- To byśmy go wyrzucili za drzwi - mruknął 203 I, IX | sztywny, ale stara przyjęła go z całą serdecznością i zaraz 204 I, IX | mówiono w mieście.~Zapraszano go serdecznie do herbaty, ale 205 I, IX | obcierały się o twarz, co go tak rozdrażniło, że miał 206 I, IX | oczarowani, nawet stary, który go dobrze gnał i nie bardzo 207 I, IX | dosyć, powstał i zabrał go w głąb mieszkania. Przy 208 I, IX | straszny atak, że ledwie go uratowano, co mu zresztą 209 I, IX | Pieniądz pewny - uspokajał go Karol oglądając aksamitne 210 I, IX | wszyscy, ma się rozumieć, go naciągają. Fabryka ledwie 211 I, IX | obywatel z Wołynia, zmusił go niejako do założenia fabryki. 212 I, IX | czystym jedwabiu.~- Ufarbuj go na swój kolor.~- Daj spokój 213 I, IX | najlepszej drodze do majątku, już go robi nawet.~- Niechaj robi, 214 I, IX | nawet.~- Niechaj robi, i my go mieć będziemy.~- Wierzysz 215 I, IX | wierzyć, ja wiem, że mieć go będziemy, przecież jest 216 I, IX | jest, masz rację, i zrobimy go. Ale, jeśli w domu zastaniesz 217 I, X | łódzki ze wsi; dobijała go twarz matki, która codziennie 218 I, X | była smutniejsza, dobijało go młodsze rodzeństwo, które 219 I, X | choroba przewlekła rozwinęły go jeszcze więcej. A przy tym 220 I, X | rozdzierał mu serce.~Józio go ogarnął rękami i zasłonił 221 I, X | nie spostrzegła, i zaczął go pocieszać.~- Nie umrzesz, 222 I, X | ze ściągaczami, wziąłbym go krótko, żeby nie mógł się 223 I, X | nie stanął dębem i dopiero go lekko szpicrutą pod brzuch, 224 I, X | co?~- O, poszedłby, ale go nie ściągniesz, on twardy 225 I, X | Ściągnę, Józiu! O, wziąłbym go tak - zaczął pokazywać rękami, 226 I, X | środek i wkrótce cała rodzina go obsiadła, dzieci rzuciły 227 I, X | przystojny facet.~- Poznałaś go?~- Pokazywała mi go dzisiaj 228 I, X | Poznałaś go?~- Pokazywała mi go dzisiaj w południe jedna 229 I, X | organisty z Kurowa. Pamięta go mama? Był u nas raz na wakacjach.~- 230 I, X | jakiegoś organiściaka. Pamiętam go dobrze jeszcze z tych czasów, 231 I, X | się ze Stawskim, pamiętasz go? Przyjechał do Łodzi, sierota, 232 I, X | wiadomo. Tylko potrzeba go wysłać na wieś, jak tylko 233 I, X | zajrzę do ciebie.~Pogłaskał go dobrotliwie po spoconym 234 I, X | korytarzu z Jaskólskim, który go odprowadzał przez zaułki 235 I, X | względem tego niedołęgi, ale bo go tak irytował, że nie mógł 236 I, X | że ten jej smutek zaczyna go boleć i nękać.~- Nie bardzo 237 I, X | mówisz "Błazen!" bo widzisz go tylko, jak u ciebie wywraca 238 I, X | rozpalonym potokiem.~Tak go te łzy rozrzewniły, że zaczął 239 I, X | takim dziwnym przejmowały go wzruszeniem, że bał się 240 I, XI | która miała syna i pragnęła go ożenić z córką firmy Grunspan 241 I, XI | gotów był się ożenić.~Czy go kochała, czy była mądra, 242 I, XI | podobał mu się bardzo, Mela go olśniła, a fabryka zrobiła 243 I, XI | czy on kocha, za bardzo go sama kochała, żeby to spostrzec 244 I, XI | jak przyjdzie, to możesz go sobie, Zygmunt, przyjąć.~- 245 I, XI | Leopoldowi Landau?~- Nic, bo go nie znam zupełnie, przecież 246 I, XI | zupełnie, przecież widziałam go po raz pierwszy.~- Po co 247 I, XI | iść za niego?~- Nie kocham go i jest mi wstrętnym, a po 248 I, XI | pokazywał się u Róży, spotkała go raz tylko na ulicy, prowadzącego 249 I, XI | słońcem i ciepłem i dotąd go nurtowała, kazał pakować 250 I, XI | stęskniony. Przyciągała go, jak wielki magnes przyciąga 251 I, XI | jak się masz? Poklepał go przyjacielsko po łopatkach.~- 252 I, XI | ciężko i zaraz otoczyła go ciżba ludzi.~- Pan prezes 253 I, XI | tysięcy rubli; otaczali go zgodnym harmonijnym kołem 254 I, XI | posadzkę, wymyślał na Żydów, bo go podrażnił przepych mieszkania 255 I, XI | Trawińskiego, że musiał iść go przedstawić.~- Panie Borowiecki, 256 I, XI | szepnął przedstawiając go Mullerównie.~- O, my się 257 I, XI | wzrokiem Mady, która nie śmiała go prosić, aby powrócił do 258 I, XI | znowu Bernard przedstawiając go brzydkiej, czarnej prawie 259 I, XI | szeptał przedstawiając go Feli, przyjaciółce Róży, 260 I, XI | szepnął i przedstawiał go przyjaciółkom, które ciekawie 261 I, XI | śmiechu.~A Bernard przedstawił go jeszcze kilkunastu kobietom 262 I, XI | starym i młodym i wszędzie go odpowiednio informował, 263 I, XI | na razie tego wzroku, bo go zajmowały kolorowe grupy 264 I, XI | przechodząca Endelmanowa pociągając go za sobą.~- Nieporównane!~- 265 I, XI | roześmiała się i uderzając go wachlarzem po ręku, szepnęła 266 I, XI | zapytał dosyć porywczo, bo go irytowało jej spojrzenie 267 I, XI | gniew głosem, bo zalała go złość, że Lucy wypaplała 268 I, XI | zawsze brakło mu odwagi, bo go trapiło to, że nie miał 269 I, XI | poczucia własnej godności.~To go właśnie irytowało najwięcej, 270 I, XI | całą przepalały.~Chciała go widzieć i mówić z nim, bo 271 I, XI | wyrzuty, ale tej pogardy, jaką go spoliczkowała, znieść nie 272 I, XI | znieść musiał, bo Endelmanowa go zabrała, aby mu pokazywać 273 I, XI | dosyć bezładnie, ale musiała go zaraz odstąpić Grosglikowi, 274 I, XI | dobrze bawią? - zapytała go po cichu.~- Co? Ślicznie, 275 I, XI | mu kołnierzyk i czyniły go podobnym do krótkiej wypasionej 276 I, XI | lubisz Wysockiego?~- Cenię go jak człowieka, bo jest prawym 277 I, XI | rozumnym, ale nie cierpię go jako twojego wielbiciela.~- 278 I, XI | siedział z Mullerem, i prosiła go, żeby szedł.~- Po co mi 279 I, XI | o jego wartość, targuje go wytrwale dopiero wtedy, 280 I, XI | gdy już wie, że kupiwszy go, nic na nim stracić nie 281 I, XI | Przyjdę, bo nie widziałem go ze dwa miesiące.~- Może 282 I, XI | Nudził się piekielnie, bo ani go nie obchodziło towarzystwo, 283 I, XI | nienawidzi! - myślał i bolała go ta pogarda i nienawiść coraz 284 I, XII | wsadzi do kryminału, kiej go będę nachodziła, jak un 285 I, XII | nie czuł, z domu wypędziła go nuda, więc się wlókł ulicą 286 I, XII | budziły w nim i rozdrażniały go coraz boleśniej, i przechodziły 287 I, XII | ludzkiej, a pomimo to gryzła go świadomość, że wyrządził 288 I, XII | zdenerwowaniu, przepalało go jakimś upartym, mocnym pragnieniem.~ 289 I, XII | w swoich ramionach.~Tak go oszałamiała ta myśl, że 290 I, XII | myślał o okrzyku, z jakim go przywita. Pamiętał dawne 291 I, XII | miał czym.~A potem gryzł go jakiś wstyd, bo dobrze pamiętał 292 I, XII | nie zastał nikogo.~Służąca go zapewniała, że panie zaraz 293 I, XII | na intruza, ale poznawszy go, schował biały kudłaty łeb 294 I, XII | wyrzutem sumienia.~Gniewała go swoją ordynarnością i głupotą. 295 I, XII | prędko do majątku. Postanowił go zdobyć i zdobywał szaloną 296 I, XII | określił kiedyś Bucholc, który go bardzo poważał.~Borowiecki 297 I, XII | pociągnął kilka razy, rzucił go i wyciągając rękę rzekł 298 I, XII | przysłaniając się gazetą, aby się go prędzej pozbyć. - Co to? - 299 I, XII | głową Bum-Buma.~Garson ujął go pod ramię i odprowadził.~ 300 I, XII | Nie poszedł jednak, bo gdy go owionęła cisza mieszkania, 301 I, XII | cisza mieszkania, wtedy go schwycił taki ostry spazm 302 I, XIII | katzenjamer złości? - zagadnął go Borowiecki wciągając rękawiczki.~- 303 I, XIII | bardzo zmartwiony, żal mi go bardzo.~- Nie gadaj mi o 304 I, XIII | bom taki zły, że oddałbym go każdemu za darmo! - zawołał 305 I, XIII | Fryc Wehr, i jak zaczął go podchodzić, tak stary wyciągnął 306 I, XIII | jak teraz umrze, to będę go musiał pochować za swoje 307 I, XIII | Zdechnie z nią razem, ja go znam dobrze. A kto się uparł 308 I, XIII | tylko ruchem ręki zaprosiła go do pokoju.~- Mąż w kantorze, 309 I, XIII | Wilhelma?~- Mam przyjemność go znać. Czy już wyjechał?~- 310 I, XIII | szczebiotu o niczym, go znudziła, i zaczął oglądać 311 I, XIII | wiem! - zawołał klepiąc go w łopatkę.~U nas nudno, 312 I, XIII | saskiej porcelany.~Mada go objaśniała szczegółowo o 313 I, XIII | odebrał mu kapelusz, wziął go wpół i posadził na krześle.~ 314 I, XIII | Mada tak wymownie prosiła go oczami, że nie chciał jej 315 I, XIII | Muller był również rad, brał go wpół, klepał po kolanie 316 I, XIII | odejścia Karola, tylko prosiła go, aby przyszedł znowu.~Obiecał 317 I, XIII | Bucholca, ale szedł wolno, bo go obciążyła ta serdeczność 318 I, XIII | salonów.~Był śmiesznym, ale co go to obchodziło.~- Mada ma 319 I, XIII | wszystkim i potrzebował go teraz, nim Knoll powróci, 320 I, XIII | głuchy stan apatii; nudziła go robota, cyfry zyski i straty, 321 I, XIII | prawie nie słysząc.~Nic go to nie obchodziło, bo coraz 322 I, XIII | wtedy Bucholc zaczął się go pytać powoli o żonę i o 323 I, XIII | Bucholcowi szło o to, aby go zatrzymać jak najdłużej 324 I, XIII | Ta dziwna rozmowa prędko go zmęczyła i w końcu skinął, 325 I, XIII | bijącego zegaru~doszedł go jękliwym dźwiękiem z któregoś 326 I, XIII | straszna myśl zatrzęsła, tak go oszołomiła, że zerwał się 327 I, XIII | zaspany doktor, obejrzawszy go dosyć starannie.~Bucholc 328 I, XIII | ostatnich, a z Wysockim zaraz go poznajomili.~Dawid Halpern, 329 I, XIII | na gołej ziemi. A gdyby go później spytano, jak żył? 330 I, XIII | zjadają drudzy ludzie, jedzą go bankructwa, jedzą choroby, 331 I, XIII | choroby, jedzą zmartwienia, go w końcu zjada śmierć. To 332 I, XIII | zapytał przytrzymując go za rękę, bo Karol zaczął 333 I, XIII | pracuje w laboratorium! Ja go bardzo szanuję, ale żeby 334 I, XIII | pana interes i załatwię go w kilku słowach - zaczął 335 I, XIV | ruchu. Kochał Łódź.~A co go obchodziło, że ta Łódź była 336 I, XIV | czułości i równocześnie gryzło go straszne pragnienie, żeby 337 I, XIV | straszne pragnienie, żeby go kto tak kochał, a raczej, 338 I, XIV | do siebie, ale mało, że go zaprosił, kazał na jego 339 I, XIV | parę dni tego listu, ja ci go nie zniszczę.~- Możesz go 340 I, XIV | go nie zniszczę.~- Możesz go sobie wziąć na własność, 341 I, XIV | własność, nic mi po nim.~Józio go ucałował i pobiegł.~Zamilkli 342 I, XIV | jutrzejszym interesie, jaki miał go postawić na cztery nogi, 343 I, XIV | siadając, bo kamasz palił go jeszcze więcej.~- Nie przerywajcie 344 I, XIV | motorze.~Szwajcar przepuścił go bez trudności na wielki 345 I, XIV | a kilku innych wrzucało go do palenisk, i wszedł do 346 I, XIV | gdyby się tylko udała, gdyby go tylko nie zawodziły ciągle 347 I, XIV | jakie czynił Borowiecki, aby go umieścić u Szal, wstał dzisiaj 348 I, XIV | udawał trupa.~Karna uderzyła go piórem po twarzy i udawała 349 I, XIV | czterdzieści rubli.~Ujęła go za rękę i wyprowadziła do 350 I, XIV | przed nim na palce i gładząc go po twarzy - niech pan pożyczy 351 I, XIV | czas odda, no! - błagała go prawie, z wielką serdecznością.~- 352 I, XIV | to wychodzę.~Dopędziła go przy drzwiach i zastąpiła 353 I, XIV | wątpiący głos za sobą i chociaż go nienawidziła, pobiegła do 354 I, XIV | przed samą fabryką dopędził go Sierpiński, znajomy z "kolonii".~ 355 I, XV | obrażonej godności, ale gdy go owionęło powietrze, gdy 356 I, XV | już trafić do kieszeni, bo go schwycił za serce kurcz 357 I, XV | na dokończenie uderzyła go w twarz, wtedy on, ten wzór 358 I, XV | gorycz zawodu przesycała go głuchą nienawiścią do całego 359 I, XV | nie poszedł do domu, bo go opanowywała jakaś przyjemna 360 I, XV | częściej obawa śmierci ściskała go strasznym spazmem głuchej 361 I, XV | bezmyślna i ciężka przenikała go coraz silniej.~Nie chciał 362 I, XV | niczym zajmować, nudziło go wszystko i wszystko przestało 363 I, XV | poszedł do fabryki.~Trawiła go gorączka i taka niecierpliwość, 364 I, XV | uciekać, bo denerwowały go maszyny, a te niezliczone 365 I, XV | jękliwym świstem, przejmowały go bólem.~Poszedł do tkalni 366 I, XV | gwałtu i oporu, rozdrażniał go.~Przechodził przez niskie 367 I, XV | materiałów - przejmowały go obrzydzeniem.~Szedł dalej 368 I, XV | pakowaniu towarów uspokoił go znacznie.~Kilkadziesiąt 369 I, XV | odmierzających towar i nawijających go na deski, głuchy stęk rzucanych 370 I, XV | zadumy kamiennej.~I chwycił go wtedy za gardło okropny 371 I, XV | robotnicy zbiegli się i otoczyli go bezradni, wystraszeni, nie 372 I, XVI | parasol nieodstępny, podnosił go machinalnie, obcierał poły 373 I, XVI | się na oczkowaniu.~Opuścił go i znowu przysunął się do 374 I, XVI | dobrze? - szeptała całując go silnie w ucho.~- Bardzo!...~ 375 I, XVI | robić! "Ząb śmierci dotknął go palcem swoim", jak mówi 376 I, XVI | parobkowałbym wszystkim! - Obrzucił go pogardliwym spojrzeniem 377 I, XVI | wielki interes, który musiał go postawić na nogi.~Kupił 378 I, XVI | spiesząc się i będąc pewnym, że go nikt podkupić nie może.~ 379 I, XVI | sztosujących na nasypie wagonów tak go drażnił, że odrzucił pióro 380 I, XVI | zapatrzył się w niebo.~Zbudził go dopiero głos lecący z opustoszałej 381 I, XVI | farb powietrzem. Olśniewała go potęga miasta, olbrzymie 382 I, XVI | przepływała przez miasto, upajały go swoją potęgą, hipnotyzowały, 383 II, I | I~[XVII]~A teraz go w grzbiet, a teraz z drugiej 384 II, I | zapalczywie.~- No, widzicie go! Smyk jeden, ja mu po ludzku 385 II, I | krzaczastych brwi na Maksa, który go "kładł bez trzech", a czasami 386 II, I | do dalszych pokojów, skąd go dochodziły głosy Anki i 387 II, I | zdumiewał nad sobą, a ten chce go stąd zabierać.~Patrzył z 388 II, I | nie pokaże, to ona potrafi go znaleźć i u narzeczonej, 389 II, I | Karol już nie odpowiadał, bo go znudziły te bezpłodne rozumowania, 390 II, I | nie mógł zapalić, trzasnął go cybuchem przez plecy i znowu 391 II, I | dużo macie czasu, skoro go zużywacie na takie dziecinne 392 II, I | który śpiewał pod oknem, tak go rozdrażnił, że chciał go 393 II, I | go rozdrażnił, że chciał go spłoszyć - ale ptak nie 394 II, I | miłość.~Nie podejrzywała go, bo sama kochała całą potęgą 395 II, I | lat temu.~- Był. Widziałem go! Modliłem się na chórze 396 II, I | Ksiądz Liberat przejmował go strachem zawsze, a dzisiaj 397 II, I | jakby na przekór, zaczął go przekonywać, że Zajączkowski 398 II, I | dość lekceważąco oglądał go ze wszystkich stron i uśmiechał 399 II, I | się z nią uniżenie, a gdy go zapraszała na obiad, rozczerwienił 400 II, I | głośno, bardzo głośno, żeby go słyszeli przechodzący, dziękował:~- 401 II, I | tam państwa, bo i ja muszę go odwiedzić.~Szli wolno przez 402 II, I | twój ojciec. Nie mogłeś go to zastąpić na chórze, he? 403 II, I | podział.~A nie mogąc się go doczekać, sam przynosił 404 II, I | bo obrazicie Ankę, ona go robiła sama i przysłała 405 II, I | za moim wychowankiem. Ja go znam od dziecka. Twarda 406 II, I | kobieciny. Przekropiłem go za to cybuchem i chciałem 407 II, I | ugryź psa w ogon. Widzisz go, będzie mi tu złością parskał 408 II, I | zawołał rozrzewniony obejmując go za nogi.~- Sirotyśmy bidne! 409 II, I | był tłusty w rozum. jaże go Niemcy zjadły, to i chłopu 410 II, I | Niemcy zjadły, to i chłopu go nie użyczył. Więc biedowałem 411 II, I | jeździł i parobek, com go przynajął; woziliśmy piasek, 412 II, I | niewielkiego i niedaleko, aby go mieć pod bokiem.~- Ja muszę 413 II, I | tak rozczuliło, że objął go za szyję, pocałował w głowę 414 II, I | pocałował w głowę i przeżegnał go na drogę.~Ruszyli z miejsca 415 II, II | Może sobie pozwolić, stać go i na to! - odpowiedział 416 II, II | odchodzić, ale bankier zatrzymał go skinieniem.~- Pan podobno 417 II, II | bilans jak stoi?~- Robią go w godzinach pozabiurowych, 418 II, II | zarobić, a drugi wyrzucił go za drzwi!~- Mówią, że w 419 II, II | pana Moryca Welt, że ja go proszę do siebie, że jest 420 II, II | ugotuje!~- Ja ci mówię, że wy go nie zjecie, on ma za sobą...~ 421 II, II | do Ameryki. - Aresztować go, okuć w kajdany, wsadzić 422 II, II | A niech on zdechnie! Kto go wysłał za inkasem? - zapytał 423 II, II | tłumaczył się nieśmiało.~- Pan go wysłałeś - to pan odpowiadasz. 424 II, II | znajdą się zaraz, to ja go wsadzę do kryminału. Panie 425 II, II | Interes, co? to załatwimy go prędko, bo ja mam z panem 426 II, II | lubię Borowieckiego, ja go tak lubię, że gdyby on był 427 II, II | nie domówione zaniepokoiły go silnie.~- Nie mogę, tak 428 II, II | aby Moryc pierwszy zapytał go otwarcie.~Ale Moryc milczał, 429 II, II | nie dać poznać, jak bardzo go to obchodzi.~Grosglik zaczął 430 II, II | reformować przemysł łódzki! On go nie zreformuje, a może łatwo 431 II, II | słowa Grosglika obciążyły go, rozmyślał nad nimi, pomimo 432 II, II | Borowieckiego skłopotała go mocno.~Był zaangażowany 433 II, II | interesie, tylko z tej strony go obchodziła ich fabryka, 434 II, II | bo czy Karol straci, nic go to nie obchodziło, ale sam 435 II, II | się zmówili na niego, to go ogryzą do ostatniej kosteczki.~- 436 II, II | sto razy kein geszeft! Oni go zjedzą! - myślał coraz posępniej, 437 II, III | umierającą dzielnicę, bo go przejmowała wstrętem nędza 438 II, III | rozpadających się domów i denerwował go ten suchotniczy stukot warsztatów 439 II, III | organizmów fabrycznych przenikał go słodkim uczuciem siły i 440 II, III | W przędzalni widziałem go przed chwilą. Moryc wszedł 441 II, III | schodził o zmroku.~Podbudzał go jeszcze do tej pracy Maks, 442 II, III | że coraz więcej irytował go Borowiecki ciągłymi wizytami 443 II, III | jej wielka miłość nudziła go, bo była mu zupełnie obojętną 444 II, III | których widział, że nie tylko go ubóstwia, nie tylko kocha, 445 II, III | szukał sposobów zerwania i to go irytowało coraz silniej, 446 II, III | bo jej stan przejmował go jakąś dziwną czułością i 447 II, III | niemu tak groźnie, jakby go miał zamiar wyrzucić za 448 II, III | Wysocki, przeprowadzając go do matki.~Wysocką znał Borowiecki 449 II, III | mówił dosyć twardo, bo go irytował ten protest i wydawał 450 II, III | podniósł się do wyjścia, bo go śmieszyła i oburzała zarazem 451 II, III | panem widzieć, aby prosić go o pomoc, o wytłumaczenie 452 II, III | szukać kredytu! Dają mi go Żydzi, a nie wojewodowie. 453 II, III | mógł, ale zaraz pobiegł, bo go wzywano telefonem do fabryki 454 II, III | pewnością.~Szła przed nim, aby go wyprowadzić, ale otworzywszy 455 II, III | wyjściem,~I przeprowadziła go przez kilka pokoi przyciemnionych 456 II, III | zakłopotany, że Borowiecki złapał go na takim dzieciństwie jak 457 II, III | Poszedł, ale dopędziła go Kama, zastąpiła mu drogę 458 II, III | ja-kimś uczuciem, które go przeniknęło dziwnym wzruszeniem,~ 459 II, III | na mgnienie i obrzuciła go surowym jeszcze, a pełnym 460 II, III | cały, bo te oczy przejęły go strasznym zimnem, i nie 461 II, III | tam czekała i zobaczywszy go przy sobie rzuciła mu się 462 II, III | namiętnych na twarzy, przejmowały go żarem i zmiękczały te silne 463 II, III | uniesienia miłosnego.~Oplotła go sobą i po dłuższej chwili 464 II, III | na jego piersiach, objęła go ramionami i płakała spazmatycznie.~ 465 II, III | wykrzyknęła silnie, chwytając go za ręce ruchem rozpaczy, 466 II, III | nagłym, oślepiającym, że może go stracić na zawsze, rzuciła 467 II, III | się w ramiona, oplątywała go sobą, przyciskała się silnie 468 II, IV | niespokojny.~- No, dobrze, a jak go pan znajdzie, to przyjdźcie 469 II, IV | matczynym ruchem pogłaskała go po twarzy.~Pocałował 470 II, IV | pomimo że szczerze niepokoiła go długa nieobecność Malinowskiego, 471 II, IV | był u nas, a nie widziałem go od niedzieli,~- A Zośka 472 II, IV | aksamitny stanik i darła go w kawały.~- To twoja hańba, 473 II, IV | i jego miłość, że objęła go ramionami, ukryła mu twarz 474 II, IV | zastał i nikt nie umiał go objaśnić, gdzie w tej chwili 475 II, IV | ważne sprawy, ani mi się waż go tknąć, słyszysz?~- Słyszę, 476 II, IV | do siebie.~Pochwycił go i żelaznymi ramionami przycisnął 477 II, V | książki, ale że doszedł go przez szyby rozpłakany głos 478 II, V | wynędzniałych.~Nie wzruszały go ich oczy zaczerwienione, 479 II, V | ostrym głosem i obrzucając go pogardliwym spojrzeniem 480 II, V | dodatkowe. Zrzekłem się go i nie szukam w tym chluby.~- 481 II, V | nie jest potrzebny! Ja bym go kupił tylko dlatego, żeby 482 II, VI | kosztować, mówię tylko, żebym go miał jutro w południe, bo 483 II, VI | pokoju.~- Być może; ale to go kosztuje piętnaście rubli 484 II, VI | Ale Stanisław uprzedził go i usiadł sam, a więcej krzeseł 485 II, VI | zaraz.~Stanisław odprowadził go do drzwi i ścisnął mu bardzo 486 II, VI | do niego słabość, niech go przyjmuje, niech z nim jeździ 487 II, VI | bezdźwięczny, że z trudem można go było słyszeć.~- Jestem Starża 488 II, VI | ogryzając paznogcie, bo go niecierpliwiło to powolne 489 II, VI | obecnych, wstał i odprowadził go bardzo uprzejmie do drzwi.~- 490 II, VI | dowiedzieć się o Zośce.~Znalazł go w olbrzymiej przędzalni, 491 II, VI | tylko wyszedł.~Dogonił go przy wyjściu Adam i szepnął 492 II, VI | masz! - wołał Szaja i gdy go Róża ucałowała, ujął 493 II, VI | widok Meli przyprowadzał go o dziwne zawrotne drżenie.~ 494 II, VI | nie zdradzić, ale panny go nie puściły.~Usiadł na przednim 495 II, VI | odgarnął przykrywający go łachman i ukazał obie nogi 496 II, VI | co jak gwoździem żgnął go w serce.~- Ścierwa... - 497 II, VI | niedoli.~Wysocki ułożył go na posłaniu, zabronił się 498 II, VI | co się zdawało obtulać go, i to złote, dobre, kochane 499 II, VI | dobre, kochane słońce, co go całowało ostatnimi promieniami.~ ~ 500 II, VII | ci nie powiem, bo znasz go lepiej.~- A, mecenasowa


1-500 | 501-683

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License