1-500 | 501-550
Tom, Rozdzial
1 I, II | murach, łączyły dół fabryki z jej czterema piętrami wierzchu.
2 I, II | każdego, który krążył w jej orbicie.~Zrywał się i biegł
3 I, II | kantory nasze, nie można się jej pozbyć niczym.~- A dlaczego
4 I, II | go po rękach.~Wydarł się jej i wyszedł, ale przystanął
5 I, II | zamigotał płomień.~- Kazałem jej iść do adwokata, niechaj
6 I, III | zeszła ze sceny, powiada jej: "Tak pani grała wspaniale,
7 I, III | Dałbym pięć za wyrzucenie jej za drzwi.~- Ty zawsze jesteś...
8 I, III | dlatego, żeby drugi raz jej nie zrobić.~- Pan jesteś
9 I, III | Ja bo widzę. Patrz pan, jej biust, ja to najlepiej lubię
10 I, III | wybornie! - wykrzyknęła i jej o-krągła różowa twarz, podobna
11 I, III | wstydziła.~Matka zarzuciła jej na ramiona wspaniały koronkowy
12 I, III | bukiet.~- My go mamy, podadzą jej po drugiej sztuce.~- Że
13 I, III | pochyliła nisko głowę, tak że jej ciemne, puszyste włosy dotykały
14 I, III | poszła, ale miałam czas się Jej przyjrzeć, jest zupełnie
15 I, III | Zapłaciłem, to się bawię - rzucał jej w odpowiedzi i istotnie
16 I, III | szepnęła długo i oczy jej zamigotały blaskiem radości.~-
17 I, III | że popełnił głupstwo, że jej to tak prosto bez przygotowań
18 I, III | patrzył tylko na nią, na jej oczy zmieniające co chwila
19 I, III | Gdy włożyła kapelusz podał jej rotundę. Pochyliła się nieco
20 I, III | ramiona i wpił się ustami w jej kark, który się naprężył
21 I, III | mgnienie, aż się zachwiał pod jej ciężarem.~Wyrwała mu się
22 I, III | tak jak nie mógł znaleźć jej spojrzenia, bo nie patrzyła
23 I, III | jakby przerażenia migotał po jej twarzy i taił się w kątach
24 I, III | powozu, wsadził, a ujmując jej rękę i całując gorąco, szepnął:~-
25 I, III | daleko od niego. Słyszał jej nierówny, szybki oddech,
26 I, III | latarni ulicznych błyskała mu jej twarz i oczy ogromne, wpatrzone
27 I, III | zaczął wol-no i szukał jej rąk, schowała je głęboko
28 I, III | rotundę, która zsuwała się z jej ramion i z jakimś głębokim,
29 I, III | szalał jak i ona,~Oddawał jej tak pocałunki, że mu chwilami
30 I, III | najwyższym uniesieniu.~Głos jej rwał się i wybuchał burzą,
31 I, III | ametystów, jakimi obrzeże jej było wysadzone.~W jednym
32 I, III | Jestem szczęśliwy! - szepnął jej po francusku. Zaczęli rozmawiać,
33 I, III | chce silniej przytrzymać.~Jej przeszkadzał lokaj, a jemu
34 I, III | dziwnym blaskiem płonęły jej purpurowe usta, że Borowiecki,
35 I, III | nią.~Nie mógł się oprzeć jej urokowi.~Skoro się tylko
36 I, III | związku, którymi wybuchała jej namiętność, i szalała porwana
37 I, III | pocałunki i pieszczoty, rzucał jej chwilami słowa gorące miłości,
38 I, III | wizytowy i całując co chwila jej cudne fiołkowe oczy i te
39 I, III | Co to znaczy?~Wytłumaczył jej, jak mógł, ale nic nie zrozumiała.~-
40 I, IV | bo czuł jeszcze uściski jej, usta paliły go, przymykał
41 I, IV | dawna wiedział, że zwrócił jej uwagę, dawała mu poznać
42 I, IV | myślał teraz rozpatrując jej dziką, niepohamowaną namiętność. -
43 I, V | pokaż uczciwą kobietę, ja jej poślę Jedwab od Szmidt i
44 I, V | przypomniała panna Mada i jej naiwny szczebiot; chodził
45 I, V | nie będziemy mieli komu jej sprzedać, to co?~- przerobimy
46 I, V | tak kulasy poupadły, jak jej ozór ten przeklęty odleci
47 I, V | pięćdziesiąt kopiejek, przeszły na jej po- j le, ale nie było i
48 I, V | emerytury i prosiła o danie jej w komis sprzedaży resztek
49 I, V | czepeczek, który stroił jej siwe włosy gładko przyczesane
50 I, V | pomarszczoną, żółtą ręką.~Gdy jej było czego potrzeba, kiwała
51 I, V | ustawicznie.~- To będzie jej pokój, jej buduar - szepnął
52 I, V | To będzie jej pokój, jej buduar - szepnął cicho,
53 I, VI | i oburzenia błyszczały w jej wielkich czarno-oliwkowych
54 I, VI | Mela.~Uśmiech przebiegł po jej wypukłych, bardzo ładnych
55 I, VI | wczoraj w teatrze mówiłeś jej, że nie umiesz flirtować
56 I, VI | taki sam uśmiech przebiegł jej po ustach~- Czyli że jestem
57 I, VI | jedno - surowo zabrzmiał jej głos, aż zajrzał w jej oczy
58 I, VI | zabrzmiał jej głos, aż zajrzał w jej oczy ze zdziwienia, ale
59 I, VI | pieniądze w błoto.~- A może jej ojciec powie, żeby się nie
60 I, VI | jaki mi hrabia łódzki, o jej! o jej! - wykrzykiwała ze
61 I, VI | hrabia łódzki, o jej! o jej! - wykrzykiwała ze złością.~-
62 I, VI | to mi wciąż gadała, że jej wstyd się pokazać na ulicę,
63 I, VI | składała usta.~Ukłonił się jej - przestała jeść, popatrzyła
64 I, VI | poważnie, przechodząc za nią do jej pokoju.~- Odprowadzisz mnie
65 I, VI | zapomniała,. idealizm to nie była jej specjalność.~- Tobie się
66 I, VI | niechętne spojrzenia na jej bladą twarz, z ironią chwytał
67 I, VI | idealizmem, jak w myśli określał jej charakter, a równocześnie
68 I, VI | dobroci, jaka wydzierała się z jej bladej twarzy, ze spojrzeń
69 I, VI | powiedział, zirytowany tonem jej odpowiedzi.~- Pomiędzy kuzynami
70 I, VI | zaczął się śmiać serdecznie z jej oburzenia.~- Ty się z cynizmu
71 I, VII | naprzeciw niej do przedpokoju jej najserdeczniejsza przyjaciółka,
72 I, VII | wyglądasz - szepnęła Róża, w jej szarych wielkich oczach
73 I, VII | kresa czerwona przecinały jej twarz długą, białoprzeźroczystą,
74 I, VII | czarnych poduszek, jakie jej podsunął lokaj.~- Skąd ty,
75 I, VII | odpowiedział usiłując złapać jej, palec zębami.~- O kobietę?~-
76 I, VII | imitujący kameę, oderwał się jej od stanika.~Czuła się tak
77 I, VII | trzęsła się z radości. Krótkie jej włosy rozplatały się i niby
78 I, VII | niby jasną wiechą zakryły jej twarz różową, rozbawioną
79 I, VII | szeptała gorąco Mela i bladą jej twarz pokrył rumieniec wzruszenia.~
80 I, VII | na wichurze, zasłaniały jej oczy. opadały aż na brodę,
81 I, VII | nadchodzącą; widać było w dali jej ciemny płaszcz, otulający
82 I, VII | płaszcz, otulający miasto, i jej pogodną, cichą twarz, patrzącą
83 I, VIII | kapeluszu, spod którego jej cudowne oczy świeciły się
84 I, VIII | białawą mgłą zachodziły jej oczy, mogła mu mówić o swojej
85 I, VIII | cała, że musiał rozwiewać jej obawy pocałunkami i zapewnieniami,
86 I, VIII | bardzo boję, bardzo - i oczy jej biegały szybko po lesie.~-
87 I, VIII | dopiero do powrotu, gdy jej twarz i ręce tak zziębły,
88 I, VIII | lekki wyrzut brzmiał w jej głosie.~- Pani Stefanio,
89 I, VIII | w pierścionki, zasłoniły jej całe czoło, nie odgarniała
90 I, VIII | ale mądry pies umiał się jej zawsze wykręcić w ostatniej
91 I, VIII | nadchodziła, patrzę się w jej oczy. Uśmiechnęła się cudownie,
92 I, VIII | się. Borowiecki patrzył w jej złotawe oczy.~- Przyznaję
93 I, VIII | własnymi słowami, które się jej niechcący wyrwały.~- Mówię
94 I, VIII | niechcący wyrwały.~- Mówię jej tyle razy, że głupia, to
95 I, IX | Łódź jest, Łódź będzie! Pan jej nie znasz! Pan wiesz, ile
96 I, IX | piersi i łzy znowu zapełniły jej oczy. - Czekałam na ciebie,
97 I, IX | humoru!~- Wysunął się z jej objęć i zaczął chodzić po
98 I, IX | że gdyby mógł powiedzieć jej wszystko, że gdyby mógł
99 I, IX | równocześnie czuł, spoglądając na jej twarz przepiękną, pochyloną
100 I, IX | łagodne światło rozpylała na jej pyszne kasztanowe włosy,
101 I, IX | czuł potrzebę otaczania się jej dziełami. Ale teraz, wobec
102 I, IX | amfiladą pokojów.~Gonił oczami jej wysmukłą, bardzo piękną
103 I, IX | bardzo ciężkie.~Odebrał jej i położył na stole z pytającym
104 I, IX | oszklonymi drzwiami, aż jej zniknął w nocy i w oddaleniu.~
105 I, IX | mówił prędko, nie patrzył jej w oczy i w twarzy miał jakiś
106 I, IX | wykrzyknęła namiętnie i cała jej natura wzdrygnęła się na
107 I, IX | odrzekł, ucałował tylko jej oczy rozgorzałe oburzeniem
108 I, IX | upokorzenie, jakie poczuł po jej słowach, jakby chciał zagłuszyć
109 I, IX | Maks, po co masz psuć jej złudzenia - szepnął stary.~-
110 I, IX | przed Bertą nad pięknością jej dzieci, które mu przedstawiono,
111 I, IX | porwał serce bawiąc się jej faworytami, które mrucząc
112 I, IX | czarne oczy, które pływały w jej twarzy jak ziarnka pieprzu
113 I, X | jak groch posypały się po jej wynędzniałych policzkach
114 I, X | piersi.~Chłopak ucałował jej ręce i z rozweseloną twarzą
115 I, X | spojrzeniem miłości bezgranicznej. Jej arystokratyczna twarz o
116 I, X | zdrowia, jakie tryskało z jej śniadej, bardzo ładnej twarzyczki
117 I, X | żądać pomocy - przerwała jej dosyć cierpko, bo cała jej
118 I, X | jej dosyć cierpko, bo cała jej duma się oburzyła, aby brać
119 I, X | wydała się potworna dla jej dumy rodowej.~- Ojciec idzie
120 I, X | w tym domu, ale zbrakło jej sił; zaczęła stołować tychże
121 I, X | godzin dziennie, dawała jej razem rubli dziesięć miesięcznie.~
122 I, X | pytał się, popatrzył się na jej twarz i zapadł znowu w zadumę.~
123 I, X | i niespokojny sen.~- Co jej jest? - myślał ogarniając
124 I, X | ogarniając rozpalonym spojrzeniem jej głowę i czuł, że ten jej
125 I, X | jej głowę i czuł, że ten jej smutek zaczyna go boleć
126 I, X | Safo cierpiała! Wszystkie jej krzyki, błagania, wszystkie
127 I, X | krzyki, błagania, wszystkie jej boleści pamiętam, mam je
128 I, X | taka miłość, nie rozumiem jej, wątpię nawet, czy można
129 I, X | zapytał, pochylony nad jej twarzą.~Głos przytłumiony
130 I, X | miękkim akcentem, że zapalił w jej duszy jakąś dziwnie słodką
131 I, X | dziwnie słodką radość i oblał jej twarz i dłonie płomieniem.~
132 I, X | się jednak, bo zabrakło jej głosu, a po tym chwilowym,
133 I, X | zatrzęsła, że łzy błyskały w jej szarych oczach, położyła
134 I, X | bezwiednym prawie ruchem gładzić jej włosy puszyste i szeptał
135 I, X | wszystko, co ją dręczyło.~Jej pełna tkliwości dusza łaknęła
136 I, X | nerwowe bladych ust mówiło o jej stanie.~Patrzyła na niego
137 I, X | ulec pokusie ucałowania jej ust rozpalonych płaczem.
138 I, X | rozpalonych płaczem. Nie kochał jej bowiem, to, co czuł, nawet
139 I, X | cierpienia. Nie spostrzegł nawet jej miłości do siebie, widział
140 I, XI | wczoraj rano przedstawił jej dosyć stanowczo propozycję
141 I, XI | postanowieniu wyczerpywała się cała jej energia, a później już myślała
142 I, XI | herbaty, i dopiero zobaczył jej podkrążone oczy i szarą,
143 I, XI | prędko i sam zaczął pomagać jej w pakowaniu, i wkrótce pożegnawszy
144 I, XI | fanaberię! - mruknął nie zrażony jej odmową ani wyjściem, dopił
145 I, XI | kocha? Pytanie to tkwiło w jej mózgu jak igła i coraz bardziej
146 I, XI | ramię matkę, ukłonił się jej i musiał objaśniać matce,
147 I, XI | bo Mela poczuła na sobie jej wzrok badawczy. Wybrała
148 I, XI | wprawą i godnością, mąż jej pomagał energicznie, bo
149 I, XI | powiedziała z zadowoleniem i na jej odwiniętych ustach, podobnych
150 I, XI | wspaniałą ramę, z której jej biała suknia, zapięta pod
151 I, XI | obrączki rzęs otaczające jej błękitne porcelanowe oczy
152 I, XI | była w ruchu, bo włosy się jej trzęsły, oczy biegały, poruszała
153 I, XI | zapytał z uśmiechem, śledząc jej żywe ruchy.~- Z pewnością
154 I, XI | naciskiem i bystro patrzył w jej oczy i brwi napięte niepokojem.~
155 I, XI | brylanty, który otaczał jej marmurową, prześlicznie
156 I, XI | lekka ironia zamigotała w jej oczach.~- Nie wiem, bo nie
157 I, XI | porywczo, bo go irytowało jej spojrzenie i ta chętka udręczania,
158 I, XI | udręczania, jaka się przewijała w jej twarzy. Ściągnęła brwi lekko
159 I, XI | ogarniając spojrzeniem jej gors wspaniały i szyję.~
160 I, XI | baba!~- Czy pan bywa na jej czwartkach?~- Cóż bym tam
161 I, XI | tam robił! Bywają tylko jej wielbiciele i kochankowie:
162 I, XI | ciągnięty nieprzeparcie jej spojrzeniem, poszedł w ślad
163 I, XI | często stawała przed nim jej twarz dumna i smutna, jak
164 I, XI | trapiło to, że nie miał jej co powiedzieć, nie kochał
165 I, XI | co powiedzieć, nie kochał jej. A teraz to niespodziewane
166 I, XI | bezwiednie, wpatrując się w jej bladą twarz.~- Proszę państwa,
167 I, XI | przeciekał i zabarwiał różem jej bladą, o liliowym tonie
168 I, XI | spuszczonych nieco powiek na jej twarz jeszcze bardzo piękną,
169 I, XI | kobiet wyczerpanych miłością.~Jej delikatne rysy, odbijające
170 I, XI | patrzyła na nikogo, chociaż jej promienne spojrzenia obejmowały
171 I, XI | które paliło, przenikało jej rozgoryczone i smutne serce
172 I, XI | przedtem, tj. niczym.~- Co ja jej powiem? - myślał znowu.~-
173 I, XI | opuściła pierwsza, bo źrenice jej zaszkliły się łzami, i rzekła
174 I, XI | Głęboki żal zadrgał w jej głosie.~- Dziękuję... Pochylił
175 I, XI | zamarła w moim sercu, że jej już nie pamiętam, a jeśli
176 I, XI | mówić z nim, bo na dnie jej dumnego serca, pod rumowiskami
177 I, XI | się orzeźwić, bo połknął jej słowa ostatnie jak wilk
178 I, XI | kupiłem Murillowską Madonnę, jej to sprawia przyjemność mieć
179 I, XI | jednego z fabrykantów, i jej małe, zarosłe tłuszczem
180 I, XI | doskonale, że trzęsły się jej tłuste, nalane policzki
181 I, XI | rumieniec mgłą różu powlókł jej twarz, spuściła powieki
182 I, XI | biegały niespokojnie po jej twarzy.~Wykręcił się i odchodził
183 I, XI | co powiedział, zatopiło jej serce w dziwnie rozkosznym
184 I, XI | Więc to jest prawda?~Ale jej radość przerwały grzmiące
185 I, XI | co zobaczyć - tłumaczyła jej Trawińska po cichu, bo sama
186 I, XI | ma swój system. Jeśli się jej jaki obraz podoba, to długo
187 I, XI | dziwną rozmową z Emmą i jej ostatnimi słowami.~Nie mógł
188 I, XII | zapytał łagodniej, patrząc na jej czerwone oczy i twarz wynędzniałą
189 I, XII | ją trzeba sprać.~- Dasz jej pieniądze i ani ją tkniesz
190 I, XII | kiedy sobie przypomniał jej dawne pocałunki, jej miłość
191 I, XII | przypomniał jej dawne pocałunki, jej miłość i szlachetność, to
192 I, XII | pragnieniem.~Zapragnął znowu jej miłości.~Nie mógł znieść
193 I, XII | że nigdy już nie ucałuje jej ust, nie zobaczy tej dumnej
194 I, XII | kilkakrotnie szedł już ku jej domowi i z denerwującym
195 I, XII | wiecznej miłości, jakie jej składał tak niedawno jeszcze...~
196 I, XII | schował biały kudłaty łeb w jej włosy i zamilkł.~Kama spała
197 I, XII | oblewało ją światło i złociło jej dziecinną, zarumienioną
198 I, XII | szpilki.~Wyszedł po cichu, aby jej nie zbudzić.~- Nie mam nawet
199 I, XII | nim i przypomniały mu się jej słowa,~- Trawińscy być mieli,
200 I, XII | niż piękną.~- Masz rację, jej uroda ma więcej sławy niż
201 I, XII | już nawet i miliarderzy są jej pozbawieni. Człowiek posiadający
202 I, XIII | fabryka klapnie, to stary jej nie przeżyje! Zdechnie z
203 I, XIII | popatrzyła na nią, obciągnęła jej stanik i wyszła.~- Widzi
204 I, XIII | umiem dotrzymać słowa.~Podał jej długi spis książek, jaki
205 I, XIII | pewnym zdziwieniem.~Brakowało jej znajomości wielu form towarzyskich,
206 I, XIII | fabrykanta.~- Przecież i ten jej narzeczony mógł się dorobić.~
207 I, XIII | uśmiech i spoglądając na jej złote rzęsy i twarz mocno
208 I, XIII | spojrzenia zatrzymywał na jej białej twarzy, pokrytej
209 I, XIII | go oczami, że nie chciał jej robić przykrości, tylko
210 I, XIII | nawet ukryć tego, że się jej Karol bardzo podobał, mówiła
211 I, XIII | to solennie i tak ścisnął jej rękę na pożegnanie, że oblała
212 I, XIII | przypomniał sobie Ankę i list jej, jaki rano odebrał i którego
213 I, XIII | betach, że tylko kawałek jej żółtej woskowej twarzy widać
214 I, XIV | życie, zapatrzony w Łódź i w jej potęgę, oszołomiony jej
215 I, XIV | jej potęgę, oszołomiony jej wielkością, zahipnotyzowany
216 I, XIV | poszedłem za nią, żeby się jej przyjrzeć lepiej, bo znałem
217 I, XIV | lepiej, bo znałem skądsiś jej twarz. Weszła do jednego
218 I, XIV | zmęczoną twarz matki, na jej siwe włosy pokryte krwawym
219 I, XIV | obszedł maszynę, powycierał jej pewne części, zbadał wzrokiem
220 I, XIV | mówiłem jeszcze nic.~- Sam jej powiem. Dowiedz się tylko
221 I, XIV | mocno rozgniewaną, bo połowa jej wichrowatych włosów opadła
222 I, XIV | umyślnie nie zwracał uwagi na jej minki, jakie stroiła do
223 I, XIV | rumieniec z wolna powlókł jej szyję i twarz, oddała mu
224 I, XIV | patrzę, ot tyle, o! Ujął jej obie rączki i obie gorąco
225 I, XV | wzór małżonków, chwycił jej ręce w jedną, trzasnął ją
226 I, XVI | mocarz, ta dusza Łodzi i jej duma! ten przeklinany i
227 I, XVI | przez okno, a nawet chwilami jej wybladłe, zagasłe oczy napełniały
228 I, XVI | powtarzanych za pokojówką, która jej czytywać musiała.~W godzinach
229 I, XVI | śmiercią, chociaż tyle razy mu jej życzył całą swoją fanatyczną
230 I, XVI | ona idzie jak balon, bo jej to nic nie szkodzi, ale
231 I, XVI | i purpurowe usta płonęły jej i wysuwały się do pocałunków,
232 I, XVI | złotem i krwią, pożądał jej, pragnął, wyciągał do niej
233 II, I | Machnął ręką, zniecierpliwiony jej współczującym spojrzeniem
234 II, I | wiedziała, dlaczego serce jej zabiło silniej, jakby obawą,
235 II, I | Ankę.~Patrzył z podziwem na jej wysmukłą, doskonale uformowaną
236 II, I | pochylała nad stołem; na jej twarz o niezbyt regularnych
237 II, I | surowością.~Maks przypatrywał się jej z wielkim zajęciem i tak
238 II, I | tak znienawidził już i jej piękność, i te więzy miłości,
239 II, I | nienawidzieć, gdy spotykał się z jej jasnym, ufającym wzrokiem.~
240 II, I | nic nie odpowiedziawszy na jej zapytanie poszedł przysunąć
241 II, I | przez te kilka dni, tak jej prawie unikał, że dziewczynę
242 II, I | rozumiał i nie odczuwał jej przywiązania do tego kawałka
243 II, I | naraz usłyszał przyciszony jej głos.~Wychylił się oknem
244 II, I | tylko, że za firanką cień jej się ukazywał co chwila i
245 II, I | może nawet usłyszał szelest jej kroków, ale słowiki przeszkadzały
246 II, I | będę robić? - snuło się jej uporczywie w myśli, ale
247 II, I | myśli, ale rano przerwały jej te majaczenia na pół senne
248 II, I | tą walką, jaka wrzała u jej nóg, i wciąż sypała nowe
249 II, I | szlachetności promieniały jej szare oczy, że Maks nie
250 II, I | obrzucił wzrokiem fabrykanta jej suknię i szepnął bardzo
251 II, I | słowami.~Poczuł się dotkniętym jej śmiechem, więc się odsunął
252 II, I | Widzisz ją, myślała, że jej pozwolę próżnować - śmiał
253 II, I | bardzo? - pytał przechylając jej głowę i całując w przymknięte
254 II, I | kobito, ja rzeknę - przerwał jej z powagą. - Powiadali w
255 II, I | stanik do figury, przez który jej nieforemny korpus zdawał
256 II, I | rozkołysane kłaniały się jej do nóg i obrzucały rosą.~-
257 II, I | miała smutek i usta drżały jej nerwowo.~- Przyjadę za dwa
258 II, II | wmurowaną w ścianę, przejrzał jej zawartość, wydobył pliki
259 II, II | żydowską potęgę miasta, że jej nic i nikt złamać nie potrafi. -
260 II, III | wybuchy zazdrości, i nawet jej wielka miłość nudziła go,
261 II, III | pozornego rozszalenia w jej ramionach, wśród pocałunków
262 II, III | obawy, że mógł zauważyć jej oczekiwanie na niego przy
263 II, III | Karol uśmiechnął się z jej pomieszania.~- Pan się ze
264 II, III | trzymała w ręku, chociaż jej nie robiła, i uśmiechała
265 II, III | jak się czuje itd., bo jej stan przejmował go jakąś
266 II, III | która się wysunęła zaraz z jej rąk wychudłych i bezwładnych.~-
267 II, III | przekrwionymi oczami na jej twarz wychudłą, szarożółtą.~-
268 II, III | szarożółtą.~- Maks! - szepnęła i jej trupia twarz ożywiła się
269 II, III | największych wysiłków nic jej nie mogło uratować.~Musiała
270 II, III | chorowała, ja nie wiem, co jej było, nie wiedzieli tego
271 II, III | doktora. On powiedział, że jej trzeba robić takie wygniatanie.
272 II, III | una była zdrowa jak gęś, jej tak dobrze robiła ta gnieciona
273 II, III | żarem ten pas świetlisty i jej wysmukłą postać i kładło
274 II, III | i kładło rudawe tony na jej czarne włosy i twarz w oliwkowym
275 II, III | skrzyło się złotym pyłem w jej wielkich orzechowych oczach.~-
276 II, III | Wstrząsnęła się nerwowo i po jej pięknej twarzy przeleciał
277 II, III | wstrętnym zapachem, który się jej przypomniał.~- Na to nie
278 II, III | Karol z ciekawością śledził jej królewskie ruchy i choć
279 II, III | mógł dobrze dojrzeć wyrazu jej twarzy, czuł, że jest wzruszoną~-
280 II, III | będzie pan u Trawińskich? To jej imieniny.~- Będę z pewnością.~
281 II, III | bezładnie i już łzy nabiegały jej do oczów, a usteczka coraz
282 II, III | żartobliwie, odgarniając jej czarną czuprynę za uszy.~-
283 II, III | obrzucała ciepłym refleksem jej twarz smutną i szeroko otworzone
284 II, III | wyciągnęli ku sobie ręce.~Jej blada twarz buchnęła radością,
285 II, III | chmura przysłoniła słońce i jej cień rzucił na park szarość
286 II, III | ręka opadła martwo, twarz jej zagasła, usta pobladły i
287 II, III | skąd przed chwilą świeciły jej oczy, przesunął palcami
288 II, III | schodach i długo patrzył na jej wysmukłą figurę opłyniętą
289 II, III | Emmy i przypominając sobie jej opadnięcie ręki i ten gwałtowny
290 II, III | Trzymał ją wpół i gładził jej twarz pobladłą i kładł lekkie
291 II, III | głębsze łkanie wstrząsało jej piersiami.~Obcierał jej
292 II, III | jej piersiami.~Obcierał jej oczy, całował, uspokajał,
293 II, III | nowa fala łez przyciemniała jej fiołkowe oczy i zalewała
294 II, III | próżno się wypytwał, co jej jest.~Nic nie odpowiadała,
295 II, III | niego miłośnie, i twarz jej rozjaśnił potężny płomień
296 II, III | ręku, włosy wichrzyły się jej na głowie i przeświecały
297 II, IV | naszych stron. Mama odstąpiła jej nasz ogródek i ona zawsze
298 II, IV | Taka głupia, zdaje się jej przez to, że jest na wsi.~
299 II, IV | wielkimi perłami sypały się z jej oczów i zalewały twarz całą.
300 II, IV | wstrząsana łkaniem, włosy się jej rozsypały na ramiona i na
301 II, IV | podniosła się z kolan, twarz jej blada i obrzękła pełna była
302 II, IV | szeroko i wyrywając się z jej objęć.~Zośka zalana nagłym,
303 II, IV | strasznej; czepiała się jej rąk, jej sukni, jej kolan,
304 II, IV | strasznej; czepiała się jej rąk, jej sukni, jej kolan, czołgała
305 II, IV | się jej rąk, jej sukni, jej kolan, czołgała się za nią
306 II, IV | zapłakanych oczach, i gładził jej włosy roztargane.~Tak odczuła
307 II, IV | obecność Horna.~Urządzili jej zaraz mieszkanie z pokoju
308 II, IV | zagotował Horn.~Adam sam jej zaniósł.~Wypiła trochę;
309 II, IV | mógł, wytarł chusteczką jej twarz, bo łzy pomimo snu
310 II, V | i rzucił je w piasek pod jej nogi.~Szteinowa z wielkim
311 II, V | dziesięciu rubli, jakie jej natychmiast wypłacił Wilczek,
312 II, V | lichwa, co? A gdybym nie dał jej tych pieniędzy, umarłaby
313 II, VI | wodę emską. Robotnik wypił jej dwadzieścia butelek, to
314 II, VI | misternie nastroszone, a jej usta sine, podobne do stopni
315 II, VI | jakiś czas przypatrywał się jej ruchom, wstrzymywał na chwilę,
316 II, VI | domu z fabryki?~- Wiecie, jej już nie ma! - szepnął podnosząc
317 II, VI | niech sobie robi, co się jej podoba, nic Utnie już nie
318 II, VI | na panią... - nie śmiał jej mówić po imieniu. - Czekałem
319 II, VI | szeptał niezmiernie poruszony jej przyjazdem.~- I ja czekałam
320 II, VI | wprost Meli, i patrzył na jej popielate włosy wymykające
321 II, VI | sprowadzić; czasami tylko jej szare wielkie oczy prześlizgiwały
322 II, VI | nie spostrzegając Meli i jej promieniejącej twarzy.~-
323 II, VI | odbierającą grubsze bagaże; pomógł jej, w czym mógł, a nawet, wsadzając
324 II, VI | widzeniem Meli, uściskiem jej rąk ciepłych i przenikliwym
325 II, VI | Zacznijcie opowiadać cześć Jej niepojętą.~Wysocki stanął.~
326 II, VI | a żona dogląda... Nie ma jej bez cały dzień, bo chodzi
327 II, VII | jedwabiów, przy których jej przezroczysta, delikatna
328 II, VII | się jak brylanty wiszące w jej maleńkich różowych uszach,
329 II, VII | starając się zajrzeć przez jej ramię za portierę, oddzielającą
330 II, VII | drzwi.~Ale w tej chwili znad jej ramienia, z wiśniowej kotary
331 II, VII | miłości wzrokiem, że porwał jej ręce i bardzo gorąco i szczerze
332 II, VII | rozpromienione szczęściem i jej twarz pełną radości.~Anka
333 II, VII | pomóc ukochanemu i że ten jej "chłopak kochany" był dzisiaj
334 II, VII | jednym miejscu, chciało się jej iść do ogrodu lub w pole,
335 II, VII | Dlaczego?~- Dlatego, żeby jej nie dotknęły spojrzenia
336 II, VII | ubrane jednakowo, stanowiące jej dwór przyboczny.~Jedna z
337 II, VII | słyszała jego głos, który jej cicho opowiadał takie rzeczy,
338 II, VII | wczoraj jeszcze przepełniłyby jej duszę szczęściem, ale słyszane
339 II, VII | aby mógł dzisiaj odczuć jej stan wewnętrzny.~Rozprawiał
340 II, VII | myśli ją obsiadły i zalewają jej serce goryczą nieopowiedzianą.
341 II, VII | jedno wyraźnie, że ten świat jej ukochanego, ci wszyscy Kurowscy,
342 II, VII | zupełnie inny, obcy zupełnie jej światu; obcy przez jakąś
343 II, VII | pytał Wysocki zastępując jej drogę.~- Czuję się niedobrze,
344 II, VII | łkanie, jakie wzbierało w jej sercu, i chęć pozostania,
345 II, VII | nagie taki żar rozlał się po jej sercu, żar miłości i cierpienia,
346 II, VII | cierpienia, że łzy błysnęły w jej szarych oczach i serce zaczęło
347 II, VII | ale teraz, spojrzawszy na jej twarz smutną, odczuła jej
348 II, VII | jej twarz smutną, odczuła jej cierpienia i wielkie współczucie
349 II, VII | wielkie współczucie zadrgało w jej sercu, zaczęła ją gorąco
350 II, VII | złość matce nie odstępował jej ani na chwilę, oczarowana
351 II, VII | umyślnie, bo go zirytowała jej niedomyślność i ten zachwyt,
352 II, VIII | a dzisiaj rozbrzmiewał w jej duszy tak smutnie, tak smutnie,
353 II, VIII | krańców możliwości. Ujął jej rękę ze drżeniem.~- Więc
354 II, VIII | uścisk ręki nie puszczając jej.~- A później? - zapytał
355 II, VIII | zapytał cicho, zaglądając jej w oczy.~- Jutro dam odpowiedź -
356 II, VIII | ogromna fala rozkoszy zalała jej duszę, że słowa przemówić
357 II, VIII | Cicho!... cicho!...~Twarz jej pobladła śmiertelnie, z
358 II, VIII | nieprawdaż?~Zaczął całować jej ręce.~- Pani nie pomoże.~-
359 II, VIII | nieokreślony zaczął budzić się w jej sercu i gdy Mela przyszła
360 II, VIII | widzieć.~A potem, całując jej oczy, włosy, szyję, usta,
361 II, VIII | się cała, gdy palił ustami jej szyję, pozwalała się kołysać
362 II, VIII | pójdzie do ojca prosić o jej rękę, gdy wreszcie wyczerpany
363 II, VIII | usiadł na poduszkach u nóg jej i położywszy głowę na jej
364 II, VIII | jej i położywszy głowę na jej kolanach wpatrzył się w
365 II, VIII | kolanach wpatrzył się w jej przysłonięte mgłą oczy i
366 II, VIII | szczęścia bezmiernego, pierś się jej podnosiła nadmiarem uczucia,
367 II, VIII | swoją czerwoną głowę na jej piersiach i pełnymi zielonawych
368 II, VIII | mocny spazm żalu skręcał jej serce, że Mela nie mogła
369 II, VIII | serce, że Mela nie mogła jej uspokoić niczym, a przy
370 II, VIII | Kocham cię? - powiedział jej na dobranoc i ucałował jej
371 II, VIII | jej na dobranoc i ucałował jej ręce i usta.~Nie oddała
372 II, VIII | miała sił, łkanie zapchało jej gardło, serce jej pękało.~-
373 II, VIII | zapchało jej gardło, serce jej pękało.~- Mieciu? - szepnęła
374 II, VIII | jak potok rzuciły się z jej oczów.~ ~
375 II, IX | przyszła na minutkę, bo się jej w domu nudziło samej, gdyż
376 II, IX | się w dreszczu przypomnień jej uścisków, czuł ją przy sobie,
377 II, IX | oddychał z rozkoszą wonią jej perfum, jaka pozostała w
378 II, IX | tworzyły jakby łuk napięty. Jej ruchliwa twarz odbijała
379 II, IX | mętne, złotawe błyski po jej spokojnej, operlonej rosą
380 II, IX | trwożnie Maks, dotykając się jej ręki zaciśniętej przy gromnicy.~
381 II, IX | twarzy, gromnica wypadła jej z ręki, a ona stygnącą dłonią
382 II, IX | oddechu.~Uśmiech stygnął jej na ustach, odwróciła twarz
383 II, IX | czasem cichy jęk wydarł się z jej piersi, poruszyła ustami,
384 II, IX | głęboko po raz ostatni w jej oczy otwarte, jakby ze zdumieniem
385 II, IX | fabryka?~- Rośnie.~- Daj jej, Boże, zdrowie, dobry żołądek
386 II, X | wodziła po mieszkaniu.~Było jej smutno i takim dziwnym smutkiem
387 II, X | marzyła, która miała dać jej ziszczenie wszystkich pragnień,
388 II, X | nieokreślonej tęsknoty, napełniające jej oczy.~- Może ojcu czego
389 II, X | krzykiem, psy odpowiadały jej krótkim szczekaniem wśród
390 II, X | nowej armaty! - dodał w jej tonie Karol.~- A zastrzeli!
391 II, X | Adam.~- Pewnie, że byłoby jej lepiej na pastwisku z pa-stuchami,
392 II, X | z pa-stuchami, ale cóż. jej marna tak wiele tego używała
393 II, X | ale swoją drogą nie mogę jej darować... Jak ona śmiała
394 II, X | Żydówka!... Pokazał mi list jej, w którym ona najbezwstydniej
395 II, X | może, bo na zmianę religii jej rodzina się nigdy nie zgodzi.
396 II, X | końca i rozpłakała się nad jej cierpieniem.~- Ależ ona
397 II, X | nic zważać...~- Pan Bóg jej wynagrodzi te cierpienia.
398 II, X | wytrzymać dłużej, zdawało się jej, że słyszy jęki rannych...~
399 II, X | powiedział stanowczo, zastępując jej drogę.~Obraziła się i spojrzała
400 II, X | oczy i po kilka razy robiło jej się tak niedobrze, że musiała
401 II, X | znikał z potwierdzeniem jej dobroci.~Przyjechał w jakie
402 II, X | zdumieniem przypatrywał się jej promieniejącej i przełzawionej
403 II, X | i przełzawionej twarzy, jej sukni i rękom pokrwawionym
404 II, X | stygnącymi rękami chwytali kraj jej szaty do ucałowania.~Zabrał
405 II, X | wzruszona, tak że ręce się jej trzęsły przy nalewaniu herbaty.
406 II, X | rzucił ostro, dotknięty jej wyniosłością tonu.~- Pan
407 II, X | nie odzywała, nozdrza się jej poruszały, a oczy rzucały
408 II, X | obawą, ale Karol unikał jej spojrzeń, rozmawiał z Morycem
409 II, X | dosyć często, bo przecież jej pieniędzmi w połowie prowadził
410 II, XI | toczyć coraz gęściej po jej twarzy.~- Kama moja! Dziecko
411 II, XI | rozrzewnienia śmiać się chciało z jej dzieciństwa, więc usiadł
412 II, XI | po schodach, zrobiło się jej strasznie żal, że może już
413 II, XI | saloniku, a rzucając się jej na szyję, zawołała tragicznie:~-
414 II, XIII | bardzo blada: smutek wiał od jej uśmiechu i od jej oczów
415 II, XIII | wiał od jej uśmiechu i od jej oczów pociemniałych, rozszerzonych
416 II, XIII | otwarte, drzwi Moryc widział jej twarz pochyloną nad babką,
417 II, XIII | pod oknem. Gonił oczami jej powolne ruchy i szlachetną
418 II, XIII | dużo gotówki kosztuje.~- To jej osobisty, nieruchomy majątek,
419 II, XIII | ani jednego procentu! A jej wykształcenie? Ona w salonie
420 II, XIII | naprzód wiedzieć, co pan jej dajesz?~- Powiedziałem,
421 II, XIII | wyprawy i co wydałem na jej wykształcenie.~- To jest
422 II, XIII | niego.~Zaczął opowiadać jej o sobie i o tym, jak ona
423 II, XIII | stracie najdroższych, ścisnął jej sercem. Zrozumiała od pierwszego
424 II, XIII | i żal zaczął przejmować jej sercem.~- Czemu to on przyszedł
425 II, XIII | to on przyszedł i mówił jej o małżeństwie?... Czemu
426 II, XIII | nie chciała. Łzy zalewały jej duszę. Całą mocą serca kochającego,
427 II, XIII | tamten wieczór u Róży zapadły jej na dno mózgu i teraz niby
428 II, XIII | robić zamierza; mówi, że jej nigdy niczego nie będzie
429 II, XIII | plecami do otomany, bo się jej zdawało, ze ją tamten obejmuje
430 II, XIII | powtórzył~znowu, zmieszany jej milczeniem. Oprzytomniała
431 II, XIII | interesu, że nie zauważył nawet jej dziwnego zachowania się
432 II, XIV | wpiły się z chciwością w jej twarz piękną, w odsłonięte
433 II, XIV | to dodało jeszcze żywości jej bardzo ruchliwej twarzy
434 II, XIV | przy tym głupia, mam już jej dosyć.~Skrzywił się i zaczął
435 II, XIV | południe i wieczorem, żeby być jej wiernym i w końcu, żeby
436 II, XIV | ci ułatwię... Muszę się jej i tak pozbyć w jaki sposób,
437 II, XIV | odstąpić, a teraz widząc jej twarz wesołą, uśmiechniętą,
438 II, XIV | nim owładnęła.~Byłby kazał jej przyjść i siedzieć przy
439 II, XIV | kazał lokajowi zanieść do jej pokoju.~Ale wesoła zabawa
440 II, XV | czuciem, który miał być jej mężem - ten jej chłopak
441 II, XV | miał być jej mężem - ten jej chłopak kochany, jak go
442 II, XV | serdeczny, uprzedzający jej życzenia wszystkie, ale
443 II, XV | nieubłagany w ironizowaniu jej. wiejskich zwyczajów, a
444 II, XV | wyśmiewał z ostrością bolesną jej dobre serce, jej opiekowanie
445 II, XV | bolesną jej dobre serce, jej opiekowanie się biednymi,
446 II, XV | opiekowanie się biednymi, jej pojęcia nawet, jak nazywał,
447 II, XV | drwiąco-dziękczynne spojrzenie, jakie jej rzucił.~A potem ona tego
448 II, XV | sprzedać.~Brzydziła się tym, jej prosta i szlachetna dusza
449 II, XV | Wiedział, dlaczego Maks jej nie lubi. Pił herbatę spiesznie,
450 II, XV | Niech fantazjuje, kiedy jej to sprawia przyjemność.~
451 II, XV | przyjemność.~Wziął w rękę koniec jej ogromnego warkocza i oddychał
452 II, XV | oddychał przedziwnym zapachem jej włosów.~- Byłoby tam zupełnie
453 II, XV | zapalając się.~Karol porównywał jej słowa z zupełnie podobnymi
454 II, XV | tamtej pocałunkami usta do jej skroni... Podniosła twarz
455 II, XV | bo to spojrzenie zmroziło jej zapał dawny.~- Fiołki, o
456 II, XV | bolesnym, upokarzającym jej dumę spostrzeżeniom tym
457 II, XV | uroczystymi twarzami.~Na jej wejście wysunął się zaraz
458 II, XV | szczerze zmartwiony i dotknięty jej słowami.~Anka nie słuchała,
459 II, XV | którymi Ankę ranił i obrażał jej miłość własną.~- Antonina
460 II, XV | popatrzył na Ankę, ale twarz jej nic nie zdradzała, prócz
461 II, XV | odezwała się Nina.~Nikt jej nie odpowiedział, bo Kurowski
462 II, XV | tygrysa, ślizgały się po jej twarzy badawczo. Anka nie
463 II, XV | głosem śpiewała służąca. To jej tak żywo przypomniało wieś
464 II, XV | czytała do samego zmroku, jej czysty głos o głębokich
465 II, XV | przyszła.~Anka słuchała jej ze wzrastającym niepokojem,
466 II, XV | razu, a rozlewała się po jej sercu gorącymi koliskami;
467 II, XV | wdzięczna, bardzo...~Ujęła jej rękę i przycisnęła do ust.~-
468 II, XV | Anka prawie nie słyszała jej słów i nie odpowiadała,
469 II, XV | zaraz tych słów które się jej bezwiednie wydarły, bo Karol
470 II, XV | się nad nią i zajrzał w jej oczy, które spiesznie przymknęła,
471 II, XV | pragnienia kochania, przepełniał jej oczy łzami, a duszę taką
472 II, XV | inni ludzie nie żałowali jej półsłówkowych ostrzeżeń.
473 II, XV | dla siebie, tak raniącą jej dumę, że gdyby nie wzgląd
474 II, XV | czasami znowu wzbierał w jej sercu wielki, stłumiony
475 II, XVI | nie będziesz chciał się jej pozbyć. Fabryka taki dobry
476 II, XVI | pracuję, jak mogę. żeby jej nic nie brakowało, ja ją
477 II, XVI | nic nie wie, ale zrobiłem jej wielką przykrość. Jestem
478 II, XVI | wiadomość, ale niewiele jej rozumiem.~- Nie mogę więcej
479 II, XVI | było, Karl? Opowiedział jej wszystko.~- Nie wiedziałam,
480 II, XVI | tego dosyć, ale żal mu się jej zrobiło, bo doskonale odczuwał,
481 II, XVI | tym obawiał się jakiegoś jej wybuchu, który mógłby go
482 II, XVI | spazmatycznie, i narzekać, że jej nie kocha.~Uspakajał i zapewniał,
483 II, XVI | pomimo że on, poruszony jej cierpieniem, mówił namiętnymi
484 II, XVI | przytomnie, trząsł i rozrywał jej serce bolesnym spazmem.~
485 II, XVI | pereł cicho spływały po jej twarzy, a łkanie od czasu
486 II, XVI | czasu do czasu rozrywało jej piersi.~Rozstali się wreszcie,
487 II, XVI | choćby z daleka będzie przy jej odjeździe do Berlina i że
488 II, XVI | zupełnie bezradnym wobec jej położenia.~Jechał do domu
489 II, XVI | śmiertelnie, smutny, przesycony jej boleścią, pełną łez, rozdrgany
490 II, XVI | łez, rozdrgany akcentami jej słów, rozbolały również.~-
491 II, XVII | codziennie, że zaczynał rozumieć jej stan, że to nie była ta
492 II, XVII | cichej rezygnacji.~Żal mu jej było. A Anka?~Anka była
493 II, XVII | Pomizerniała, uśmiech zniknął z jej twarzy i ustąpił miejsca
494 II, XVII | miejsca głębokiemu, jak się jej wydawało nieuleczalnemu,
495 II, XVII | pana Adama, ani w stosunku jej do Karola, który teraz,
496 II, XVII | jakimi czasami ogarniał jej głowę, rozdrażniały ją i
497 II, XVII | Ale wtedy znowu serce się jej rwało z żalu nad nim.~A
498 II, XVII | echo odbite powracała - nie jej miłość dawna, lecz pragnienie
499 II, XVII | pogawędki, Nina wydarła jej tę tajemnicę serca strzeżoną
500 II, XVII | Jedyna sposobność, więc jej nie traci.~- Człowiek z
1-500 | 501-550 |