Tom, Rozdzial
1 I, V | poczynała.~- Zdechliby z głodu, panie Borowiecki, jak psy.
2 I, V | czworgiem dzieci umieram z głodu. Zrozumie pan prezes okropność
3 I, V | siebie, bo raczej umarłabym z głodu, ale to czworo niewinnych
4 I, V | obchodzi, ze zdychają z głodu, niech zdychają. Zawsze
5 I, VI | ostrym wzrokiem wiecznego głodu.~- Cudne miasto - szepnął
6 I, XIII | próżniactwa i zdechłby z głodu.~- Daj pan pokój! Pan się
7 I, XIII | jest taka konkurencja, że z głodu umierają.~- Tylko ci, co
8 I, XIII | rodziną, umierają wprost z głodu.~- Nie wyjątkowy wcale,
9 I, XIV | tutaj tysiące ludzi marło z głodu, że tysiące ludzi gniło
10 I, XV | jest niegodna. Zdechnąć z głodu Jaskólski może, ale stróżem
11 I, XV | wracać do tej zdychającej z głodu rodziny, niechby już raz
12 I, XV | nie będę; raczej zdechnę z głodu!" Dalibóg, że byłoby lepiej,
13 I, XVI | głosem zwycięstwa - głosem głodu: - Moja! Moja! - I już chwilami
14 II, I | z obory, a człek marł z głodu. Głupi wtedy byłem, przyznaję
15 II, V | wyrazie wiecznej troski i głodu, wychylające się spod peruk
16 II, V | tych pieniędzy, umarłaby z głodu. A takich kobiet, żyjących
17 II, XXIII| rykiem maszyn, pożądań, głodu, nienawiści; z rykiem walki
|