Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library |
Julian Ursyn Niemcewicz Powrót Posla IntraText CT - Text |
PODKOMORZYNA
Ach, mój ty kochany,
Wracasz na łono matki, tak dawno czekany!
Jakże jestem szczęśliwa, że ciebie oglądam!
Nie, już na świecie więcej... niczego nie żądam.
Ty nie wiesz, co dla syna serce matki czuje!
WALERY
całując ręce matki z rozrzewnieniem
Czuję, matko; ach, radość głos mi odejmuje!
wydziera się od matki i idzie do ojca
PODKOMORZY
ściskając go
Synu mój, miło ciebie nazwać tym imieniem,
Uczciłeś je przykładnym urzędu sprawieniem,
Patrząc na cię, największy mam powód wesela.
Że w synu moim widzę już obywatela,
Że los wam dla ojczyzny dał wtenczas pracować,
Gdzieście śmiałym działaniem mogli ją ratować.
Mnie staremu już głowę opędził wiek siwy,
Żyłem w ucisku, ani byłem tak szczęśliwy;
Ohydna przemoc, podłość, chciwość, duch
nieśmiały
Naród, niegdyś tak sławny, w ucisku trzymały;
Dziś koniec klęskom, legnę spokojny już w grobie;
Gdy zostawię ojczyznę i was w lepszej dobie.
WALENTY
Ojcze, bodajby Bóg cię najdłużej zachował!
Jeźlim się nienagannie w urzędzie sprawował,
Winienem to przestrogom, które mi dawałeś,
Prawidłom, co z dzieciństwa w serce mi wpajałeś,
Żebym kochał ojczyznę i trzymał się cnoty.
STAROSTA
No, czy już się skończyły te wszystkie pieszczoty?
Walery idzie ku niemu i kłania się
Kłaniam waćpanu; no cóż? ustały
już przecie
Mądre prace waćpanów, tak sławne po świecie?
z urąganiem
Oj, teraz to dopiero będziemy szczęśliwi!
Teraz!
WALERY
Byleśmy byli zgodni i cierpliwi,
Ujrzemy dobre skutki nowego porządku.
STAROSTA
Jam wszystko już przewidział z samego początku;
podczas gdy Starosta rozmawiał z Podkomorzym, Walery wita się z
Starościanką
Ciekawe między nami będzie tu spotkanie,
Gotuję jegomości niejedno pytanie.
PODKOMORZY
Potem, Starosto, dziś mu spoczynku po drodze
Potrzeba.
PODKOMORZYNA
do Walerego
Dzisiaj wszystkie tęsknoty me słodzę.
Z radościąś dom zobaczył?
WALERY
Ach! możnaże komu
Bez czułego wzruszenia zbliżyć się do domu,
Uźrzyć te lube szczyty , gdzie się człek urodził,
Te lipy, pod którymi w dzieciństwie się chłodził;
Myślić, że się zbliżają chwile
pożądane,
W których uściska ojca i matkę kochanę:
Któż się wtenczas nie wzruszy, któż się nie rozkwili?
PODKOMORZYNA
Bodajbyśmy się więcej nigdy nie dzielili!
WALERY
A z braci mych żadnego w domu nie zastałem?
PODKOMORZY
Młodszego za towarzysz do znaku oddałem,
Uczy się służby; właśnie ściągnęła
brygada;
A śrzedni zaś w cywilnej komisji zasiada.
Tęskno mi bez nich, ale w tym chlubę znajduję,
Ze każdy syn mój służy, żaden nie próżnuje.
STAROSTA
A ja właśnie podobne ułożenie ganię.
Któż się przy gospodarstwie, przy domu zostanie?
PODKOMORZYNA
patrząc na zegarek
Już się też obiadowa przybliża godzina,
Może, że też już wstała z łóżka
Starościna.
STAROSTA
U stołu będziem sobie gadać należycie
I kielich za pomyślne spełniemy przybycie