Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library |
Julian Ursyn Niemcewicz Powrót Posla IntraText CT - Text |
STAROŚCINA
Quel ton! po cóż tak krzyczał sposobem
nieznośnym?
SZARMANCKI
Nie wiem, skąd mu się wzięło być ze mną zazdrośnym.
STAROŚCINA
C'est assez drôle prawdziwie; to on kochać umie?
SZARMANCKI
A skąd znowu? on tego wcale nie rozumie.
Jego rzecz mowy pisać, prawo zacytować,
Lecz tej tkliwej czułości nie umie pojmować,
Tych rzutów serc do siebie, tego rozrzewnienia...
STAROŚCINA
Tych łez słodkich, tych nocy bezsennie trawienia.
SZARMANCKI
Bezsennie? on noc całą chrapie jak zabity.
STAROŚCINA
Ach! bo mu serca ogień nie pali ukryty
Ni okrutne suwniry!
Płacze
SZARMANCKI
Te łzy, te rozpacze
Porzuć, proszę, bo ja się prawdziwie rozpłaczę.
STAROŚCINA
Comme vous etes bon, honnete, jak masz duszę tkliwę!
Ty jeden cieszyć możesz serca nieszczęśliwe.
SZARMANCKI
Wszystkiego mi się zwierzyć możesz poufale;
Z dawna widzę, że smutek, ciężkie jakieś żale
Struły życia waćpani; ustawnieś stroskana.
STAROŚCINA
Twarz waćpana otwarta, dyskrecja tak znana
Ufność we mnie wzbudzają; wszystko mu odkryję.
Widzisz, w jakich suspirach i tęsknocie żyję.
Une perte cruelle , o Boże! W kwiecie mej młodości
Kochałam Szambelana, cud doskonałości.
Quelle figure et quels talentsz, jak cudnie walcował
Jakie fraki, halsztuki, ach! jak się fryzował,
Ja, co zawsze nad względy miłość mą przekładam,
Mimo rodziców chciałam z nim uciec od madam,
Złączyć się z mym idolem . . Kiedy Parki srogie
Przecięły nożyczkami dni jego tak drogie .
Płacze
SZARMANCKI
O żale! o rozpacze! o dniu nader smutny!
STAROŚCINA
Nie wiesz jeszcze, przez jaki przypadek okrutny!
Wyjmuje z kieszeni pulares atłasowy i z niego papier
Oto wierszopis jeden, znany z swej czułości,
Podał go rymy swymi do nieśmiertelności
Ja nie mam siły sama mówić o tej zgubie.
SZARMANCKI
Przeczytam, bo ja bardzo smutne wiersze lubię
Szarmancki czyta:
ELEGIA NA ŚMIERC SZAMBELANA
Płaczcie, małe amorki! płaczcie, alcyjony!
Szambelan już nie żyje, Szambelan zgubiony!
A z nim zginęły wdzięki, młodość i rozkosze,
Uciszcie się, zefiry... Zgon jego ja głoszę.
STAROŚCINA
Jak to czule pisano... O, gorzkie wspomnienie!
SZARMANCKI
czyta dalej:
Febus dnia tego mgliste rzucając promienie,
Ojciec wiecznej światłości, czynów naszych świadek,
Zapłakany przeglądał nieszczęsny przypadek.
STAROŚCINA
Ach, czemuś go nie przestrzegł, mieszkający w niebie
O, ty nielitościwy! o, okrutny Febie!
SZARMANCKI
czyta dalej:
Gdy Szambelan do butów srebrne przypiął kolce
I przed ganek zajechać kazał karyjolce,
Wskoczył na powóz świetny i wprędce podane
Chwycił jak od niechcenia lejce, srebrem tkane,
Bicz angielski, giętki, długi, trzaskający -
Tak podobny do boyów, w powozie stojący,
Przelatywał ulice wśrzód przepysznych gmachów,
Sięgając prawie głową latarni i dachów -
Leciał, bystre bieguny, nieścignione okiem,
Okrywały go gęstym kurzawy obłokiem.
Zbiegały się do okna panny i mężatki
Widzieć ten cel swych życzeń, widzieć ten cud rzadki.
Szczęśliwa, którą spostrzegł i uchylił głowy!
Już był biegu swojego dopełniał połowy,
Kiedy o ostry kamień koło rozpędzone
Uderza, pęka: powóz schylony na stronę
Wyrzuca Szambelana: pada i umiera.
Na próżno zbroczonego stangryt z krwie obciera,
Już nie żył; taka była srogich bogów wola.
Amorki duszę jego, w elizejskie pola
Przeniósłszy, postawiły między Adonisem,
Dydong, Eurydyką i pięknym Parysem .
Równie świeży jak róża, żył tyle co ona!
O, strato równie ciężka, jak nienadgrodzona!
Nigdy więcej na świecie drugi nie powstanie
Równie piękny młodzieniec jak ty, Szambelanie!
W cóż się teraz obrócą piękne twoje sprzączki,
Konie, fraki, łańcuszki i złote obrączki?
Ach, w cóż się twoja czuła kochanka obróci?
Smutek, żałość i rozpacz życia jej ukróci,
Fatalna karyjolko, ja będę przeklinał
Dzień nieszczęsny, gdzie Dangiel robić cię zaczynał.
Płaczcie, małe amorki! płaczcie, alcyjony!
Szambelan już nie żyje, Szambelan zgubiony!
Z rozrzewnieniem
Ach, co za czułe wiersze! żal mi serce ściska,
I chociaż ten przypadek nie tyka mię z bliska,
Smutny będę przez tydzień.
STAROŚCINA
Ja zaś całe życie
W plentach i gorzkich żalach trawić będę skrycie.
O vous, ombre chérie!
Płacze
SZARMANCKI
Czemuż nieba zagniewane
Złączyć nie dozwoliły serca tak dobrane?
STAROŚCINA
Tą śmiercią omylona w najtkliwszym wyborze,
Le reste dé mes jours chciałam przepędzić w klasztorze
I zostać bernardynką. Rodziców rozkazy
Nowe sercu mojemu przyczyniły razy,
Łącząc mię malgre moi z dziwacznym człowiekiem,
Co się nie zgadza ze mną ni gustem, ni wiekiem,
Który nawet wyrazów moich nie rozumie,
Co się attandrysować ni jęczeć nie umie.
A kiedy ja w najtkliwszym jestem rozkwileniu.
On przychodzi mi gadać o życie, jęczmieniu,
O fryjorze do Gdańska...
SZARMANCKI
A to rzecz nieznośna!
I cierpi na to dusza prawdziwie miłośna.
Delikatnej czułości waćpaniś jest wzorem.
Ach, czemuż Starościanka nie idzie jej torem!
STAROŚCINA
Jakże panna Teresa waćpana znajduje?
SZARMANCKI
Kocha mię, ale tego nie dość pokazuje,
Podkomorzyc ją także pono bałamuci.
STAROŚCINA
Bądź waćpan pewien, że się konkurencja skróci:
En vain Podkomorzyna krząta się i swata,
Córki naszej nie damy nigdy za sensata.
SZARMANCKI
Zamiast romansów, w których czułość i zabawa,
On by jej kazał czytać wolumina prawa.
STAROŚCINA
Zanudziłby ją na śmierć. Tego nie ścierpniemy!
I ja, i mąż mój nawet, waćpana życzemy.
SZARMANCKI
klękając z zmyślonym zapałem
Wszechmocne Nieba, coście dały jedną duszę,
Bym nieszczęsnej czułości ponosił katusze,
Dajcie drugą; bym znieść mógł rozkosz niepojętę!
STAROŚCINA
Ach, wszak to słowa z Nowej Heloizy wzięte!
Jak szczęśliwieś przytoczył! Takiego kochanka
En vérité niewarta zimna Starościanka.
Mais bientôt ma tu nadejść mąż mój uprzykrzony,
Chcę z nim pomówić; waćpan bądź już zapewniony,
Ze koniec położymy czułej jego męce,
Że Teresa już jego.
SZARMANCKI
W waćpani ja ręce
Składam me losy, czucia i ogień ukryty
Odchodzi