Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Julian Ursyn Niemcewicz
Powrót Posla

IntraText CT - Text

Previous - Next

Click here to hide the links to concordance

SCENA IX
Starosta i Starościna


STAROSTA
Cóż się waćpani dzieje? Sądziłem, że gore
Albo że które w domu zemdlało lub chore,
Skądże te krzyki?

STAROSCINA
Mon coeur, źle się trochę czuję,
Głowa mię boli, jakiś frisson  mię przejmuje.

STAROSTA
Jaki u licha frison? Ciało pewnie zdrowe,
Lecz te diabelskie książki bałamucą głowę,
Te was przenoszą w jakieś dziwaczne krainy
I każą płakać, wzdychać, choć nie ma przyczyny.
Nie w takim matki nasze bałamuctwie żyły:
Przędły, piekły pierniki lub w krosienkach szyły,
Były przy tym wesołe, szczęśliwe i zdrowe,
Nie durzyły im głowy dymy romansowe.

STAROŚCINA
płacze
Chcieć waćpanu dogodzić jest rzecz, widzę, prożna,
Kiedy się nie podobam, to się rozwieść można.

STAROSTA
na boku
Tam do kata! gdyby iść chciała do rozwodu,
Utraciłbym połowę rocznego dochodu.
To nie żart, żonę taką trzeba menażować .
Do Starościny śmiejąc się i biorąc za rękę
Nie, robaczku, ja tylko chciałem tak żartować:
To się ciebie nie tyczy, bądź uspokojoną.
Ach, drugiej takiej żony nie znalazłbym pono!
Nie rozdzielim się nigdy. Lecz czemuż, tak biedna,
Nie chcesz się czym rozerwać, siedzisz sama jedna.

STAROŚCINA
Lubię sobie przez okno patrzeć na naturę -
Szarmantcki robił ze mną maleńką lekturę;
Tout á fait garçon brave i pełen tandresy,
Vraiment bardziej nad innych wart panny Teresy;
Nie refiuzuj mu dłużej.

STAROSTA
Trudno trochę człeku
Wybrać między młodzieżą zepsutego wieku.
Mamy dwóch konkurentów, każdego ktoś swata:
Potrzeba wziąć na zięcia trzpiota lub sensata.
Przyznam się, wolę tego, co już jest swym panem:
Nie będę się zatrudniał przynajmniej ich stanem;
Lecz sensat bez majątku, bez dóbr i pieniędzy,
Morałami swoimi nie opędzi nędzy,
Nowy przyczyni zachód, wydatek i troski:
Trzeba zaraz dać posag lub wypuścić wioski. .
Ja zaś, niech się, jak kto chce, śmieje i urąga,
Ja za życia mojego nie dam i szeląga.
Niechaj się sam jegomość fortuny dorabia.

STAROŚCINA
Votre argent Szarmanckiego zapewne nie zwabia,
Au dessus des trésors z, nad drogie kamienie
Woli regard Teresy albo jej westchnienie.

STAROSTA
I jakże to, o posag przykrzyć się nie będzie?.

STAROŚCINA
Jamais!on sobie w małej kabance  osiędzie,
Na zielonym ryważu  jasnego strumyka,
Słuchać będzie z Teresą tkliwego słowika. ,
A quoi bon les richesses? W cichej solitudzie
Żyć będą, nie zważając, co powiedzą ludzie;
Des fruits, du lait , to ich będzie pożywienie,
Łzy radosne napojem, pokarmem westchnienie.

STAROSTA
Jeżeli tylko takie mieć będą zabawy
Jeźli się będą tuczyć takimi potrawy,
To pewnie w krótkim czasie oboje wychudną,
I gościom u ichmościów będzie bardzo nudno.
Lecz powiedz szczerze: to on posagu nie żąda?

STAROŚCINA
Parole d'honneur! wcale się na to nie ogląda;
Nie myśli o posagu, gdy kto kocha szczerze.

STAROSTA
To dobrze, niechże sobie córkę moją bierze.
Ja nic mu dać nie mogę: choć te wszystkie swaty
Rozumieją, że jestem okrutnie bogaty,
Ja atoli nic nie mam. Nie takie to czasy!
Grunta pojałowiały, spustoszały lasy
I w polu tego roku zupełnie chybiło:
Po nizinach wymokło, na wzgórkach spaliło,
Siana i źdźbła nie będzie, toż samo z jarzyną ;
Cieszyłem się przynajmniej cokolwiek oźminą,
Alić się dowiaduję z listów ekonoma,
Ze i te nieumłotne, sama tylko słoma;
Na przyszły rok nie myślić nawet o fryjorze.

STAROŚCINA
Mon coeur! jesteś podobno w niedobrym humorze;
Mam cię prosić o łaskę.
Głaszcze go pod brodę

STAROSTA
całując
Powiedz tylko śmiele,
Powiedz mi, życie, mój ty kochany aniele!

STAROŚCINA
Oto przeciw kabanki, coś mi dał w boskiecie
Gdzie sobie przesiaduję na wiosnę i w lecie,
Jest karczma z młynem, a w niej szynkuje Żyd brzydki...

STAROSTA
Cóż, że niepiękny? ale mam z niego użytki:
Z karczmy tej dwa tysiące płaci mi arendy

STAROŚCINA
Eh! Vous me sacrifierez z tak maleńkie względy:
Znieś karczmę, prospektowiczyni mi zawadę,
A gdzie młyn, pozwól, niech ja zrobię tam kaskadę.
Ach, co to za delicje ! wśrzód wód tych mruczenia,
Wśrzód kwiatów słodkie będę przywodzić wspomnienia;
A berżerek z daleka, smutnie grając sobie,
Będzie wdzíęków dodawał przy wieczornej dobie.

STAROSTA
Jak też waćpani możesz takich rzeczy prosić!
Mam znów Zyda wypędzać, młyn i karczmę znosié.
Żeby zasadzać kwiaty i robić kaskady!

STAROŚCINA
Toujours je vois en vous e twardej duszy ślady.
Nie znasz się na tej tkliwej czułości, o Boże!
Co się to bardziej czuje, jak powiedzieć może.
Wszak posag mój wystarczy pono na kaskadę,
Si vous étes si cruel , to ja precz odjadę.

STAROSTA
Pozwól waćpani niechaj pomówię wprzód z Zydem,
Może się to ułoży.

STAROSCINA
To dla mnie jest wstydem,
Że tego na waćpanu wyprosić nie mogę.
rzuca się na krzesła i omdlewa
Je suis mal, je me meurs!

STAROSTA
krzyczy
Ratujcie niebogę!
Przybiega Agatka i lokaj, dają jej wąchać wódkę i ratują
Trzeba prędko,zapobiec tej nagłej chorobie
Krzyczy jej do ucha
Jutro Żyda wypędzę i kaskadę zrobię!
Niechaj się uspokoi me drogie serduszko.
Nie przychodzi do siebie! nieście na łóżko!
Wynoszą Starościnę z krzesłem

Koniec aktu drugiego




Previous - Next

Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library

IntraText® (V89) Copyright 1996-2007 EuloTech SRL