LITWA
PROLOG
W WILNIE PRZY ULICY OSTROBRAMSKIEJ, W
KLASZTORZE KS. KS. BAZYLIANÓW, PRZEROBIONYM NA WIĘZIENIE STANU - CELA
WIĘŹNIA
A strzeżcie się ludzi, albowiem was
będę
wydawać do siedzącej rady i w bożnicach
swoich
was biczować będę.
Mat. R. X. w. 17.
I do Starostów i do Królow będziecie
wodzeni na świadectwo im i poganom.
w. 18.
I będziecie w nienawiści u wszystkich
dla
imienia mego. Ale kto wytrwa aż do końca,
ten będzie zbawion.
w. 22
(Więzień wsparty na oknie; spi)
ANIOŁ STRÓŻ
Niedobre,nieczułe
dziecię!
Ziemskie matki twej
zasługi,
Prośby jej na
tamtym świecie
Strzegły
długo wiek twój młody
Od pokusy i
przygody:
Jako róża,
anioł sadów,
We dnie kwitnie, w
noc jej wonie
Bronią senne
dziecka skronie
Od zarazy i owadów.
Nieraz ja na
prośbę matki
I za pozwoleniem
Bożem
Zstępowałem
do twej chatki,
Cichy, w cichej
nocy cieniu:
Zstępowałem
na promieniu
I stawałem nad
twym łożem.
Gdy cię noc
ukołysała,
Ja nad marzeniem
namiętnym
Stałem jak
lilija biała,
Schylona nad
źródłem mętnym.
Nieraz dusza mnie
twa zbrzydła,
Alem w złych
myśli nacisku
Szukał dobrej,
jak w mrowisku
Szukają ziamek
kadzidła.
Ledwie dobra
myśl zaświeci,
Brałem
duszę twą za rękę,
Wiodłem w
kraj, gdzie wieczność świeci,
I
śpiewałem jej piosenkę,
Którą rzadko
ziemskie dzieci
Słyszą, rzadko i w uśpieniu,
A zapomną w odecknieniu.
Jam ci przyszłe szczęście
głosił,
Na mych rękach w niebo nosił,
A tyś słyszał niebios dźwięki
Jako pjanych uczt piosenki.
Ja, syn chwały nieśmiertelnej,
Przybierałem wtenczas postać
Obrzydłej larwy piekielnej,
By cię straszyć, by cię
chłostać?
Tyś przyjmował chłostę Boga
Jak dziki męczarnie wroga.
I dusza twa w niepokoju,
Ale z dumą się budziła,
Jakby w niepamięci zdroju
Przez noc całą męty piła.
I pamiątki wyższych światów
W głąb ciągnąłeś, jak
kaskada,
Gdy w podziemną przepaść wpada,
Ciągnie liście drzew i kwiatów.
Natenczas gorzko płakałem,
Oblicze tuląc w me dłonie;
Chciałem i długo nie śmiałem
Ku niebieskiej wracać stronie,
Bym nie spotkał
twojej matki;
Spyta się:
"Jaka nowina
Z kuli ziemskiej, z mojej
chatki
Jaki sen był
mego syna?"
WIĘZIEŃ
(budzi się strudzony i patrzy w okno - ranek)
Nocy cicha, gdy
wschodzisz, kto ciebie zapyta,
Skąd
przychodzisz; gdy gwiazdy przed sobą rozsiejesi,
Kto z tych gwiazd
tajnie przyszłej drogi twej wyczyta!
"Zaszło
słońce", wołają astronomy z wieży,
Ale dlaczego zaszło,
nikt nie odpowiada;
Ciemności kryją
ziemię i lud we śnie leży,
Lecz dlaczego
śpią ludzie, żaden z nich nie bada.
Przebudzą się
bez czucia, jak bez czucia spali -
Nie dziwi
słońca dziwna, lecz codzienna głowa;
Zmienia się blask i
ciemność jako straż pułkowa;
Ale gdzież są
wodzowie, co jej rozkazali?
A sen? - ach, ten
świat cichy, głuchy, tajemniczy,
Życie duszy,
czyż nie jest warte badań ludzi!
Któż jego miejsce
zmierzy, kto jego czas zliczy!
Trwoży się
człowiek śpiący - śmieje się, gdy zbudzi.
Mędrcy mówią,
że sen jest tylko przypomnienie -
Mędrcy
przeklęci!
Czyż nie umiem
rozróżnić marzeń od pamięci?
Chyba mnie wmówią,
że moje więzienie
Jest tylko wspomnienie.
Mówią, że senne
czucie rozkoszy i kaźni
Jest tylko grą
wyobraźni; -
Głupi! zaledwie z
wieści wyobraźnią znają
I nam wieszczom o niej bają!
Bywałem w niej, zmierzyłem lepiej jej
przestrzenie
I wiem, że leży za jej granicą -
marzenie.
Prędzej dzień będzie nocą, rozkosz
będzie kaźnią,
Niż sen będzie pamięcią, mara
wyobraźnią.
(kładnie się i
wstaje znowu - idzie do okna)
Nie mogę
spocząć, te sny to straszą, to ludzą:
Jak te sny mię
trudzą!
(drzemie)
DUCHY NOCNE
Puch czarny, puch
miękki pod głowę podłożmy,
Śpiewajmy, a
cicho - nie trwożmy, nie trwożmy,
DUCH Z LEWEJ STRONY
Noc smutna w
więzieniu, tam w mieście wesele,
U stołów tam
muzyki huczą;
Przy pełnych
kielichach śpiewają minstrele,
Tam nocą
komety się włóczą:
Komety z oczkami i
z jasnym warkoczem.
(Więzień usypia)
Kto po nich kieruje
łódź w biegu
Ten zaśnie na fali,
w marzeniu uroczem,
Na naszym przebudzi
się brzegu.
ANIOŁ
My uprosiliśmy
Boga,
By cię
oddał w ręce wroga.
Samotność
mędrców mistrzyni.
I ty w samotnym
więzieniu,
Jako prorok na
pustyni,
Dumaj o twym
przeznaczeniu.
CHÓR DUCHÓW NOCNYCH
W dzień Bóg
nam dokucza, lecz w nocy wesele
W noc
późną próżniaki się tuczą
I w nocy swobodniej
śpiewają minstrele
Szatany piosenek
ich uczą.
Kto rana myśl
świętą przyniesie z kościoła
Kto rozmów
poczciwych smak czuje
Noc-pjawka
wyciągnie pobożną myśl z czoła
Noc-wąż w
ustach smaki zatruje:
Śpiewajmy nad
sennym, my, nocy synowie
Usłużmy,
aż będzie nam sługą.
Wpadnijmy mu w
serce, biegajmy po głowie,
Nasz będzie -
ach, gdyby spał długo!
ANIOŁł
Modlono się za
tobą na ziemi i w niebie
Wkrótce muszą
tyrani na świat puścić ciebie.
WIĘZIEŃ
(budzi się i myśli)
Ty, co
bliźnich katujesz, więzisz i wyrzynasz
I uśmiechasz
się we dnie, i w wieczór ucztujesz,
Czy ty z rana
choć jeden sen twój przypominasz,
A jeśliś
go przypomniał, czy ty go pojmujesz?
(drzemie)
ANIOŁ
Ty będziesz
znowu wolny, my oznajmić przyszli.
WIĘZIEŃ
(budzi się)
Będę
wolny? - pamiętam, ktoś mi wczora prawił;
Nie,
skądże to, czy we śnie? czy Bóg mi objawił?
(zasypia)
ANIOŁOWIE
Pilnujmy tylko,
ach, pilnujmy myśli,
Między
myślami bitwa już stoczona.
DUCHY Z LEWEJ STRONY
Podwójmy
napaść.
DUCHY Z PRAWEJ
My podwójmy
straże.
Czy zła
myśl wygra, czy dobra pokona,
Jutro się w
mowach i w dziełach pokaże;
I jedna chwila tej
bitwy wyrzeka
Na całe
życie o losach człowieka.
WIĘZIEŃ
Mam być wolny
- tak! nie wiem, skąd przyszła nowina,
Lecz ja znam, co
być wolnym z łaski Moskwicina.
Łotry
zdejmą mi tylko z rąk i nóg kajdany,
Ale
wtłoczą na duszę -- ja będę wygnany!
Błąkać
się w cudzoziemców, w nieprzyjaciół tłumie,
Ja śpiewak, -
i nikt z mojej pieśni nie zrozumie
Nic - oprócz
niekształtnego i marnego dźwięku.
Łotry, tej
jednej broni z rąk mi nie wydarły,
Ale mi ją zepsuto, przełamano w ręku;
Żywy, zostanę dla mej ojczyzny umarły,
I myśl legnie zamknięta w duszy mojej
cieniu,
Jako dyjament w brudnym zawarty kamieniu.
(wstaje i pisze węglem
z jednej strony)
D. O. M.
GUSTAVUS
OBIIT M.D. CCC. XXIII
CALENDIS NOVEMBRIS
(z drugiej strony)
HIC NATUS EST
CONRADUS
M. D. CCC. XXIII
CALENDIS NOVEMBRIS
(wspiera
się na oknie - usypia)
DUCH
Człowieku! gdybyś wiedział, jaka twoja
władza!
Kiedy myśl w twojej głowie, jako iskra w
chmurze,
Zabłyśnie niewidzialna, obłoki
zgromadza,
I tworzy deszcz rodzajny lub gromy i burze;
Gdybyś wiedział, że ledwie jednę
myśl rozniecisz,
Już czekają w milczeniu, jak gromu
żywioły,
Tak czekają twej myśli - szatan i
anioły;
Czy ty w piekło uderzysz, czy w niebo
zaświecisz;
A ty jak obłok
górny, ale błędny, pałasz
I sam nie wiesz, gdzie
lecisz, sam nie wiesz, co zdziałasz.
Ludzie! każdy z was
mógłby, samotny, więziony,
Myślą i
wiarą zwalać i podzwigać trony.
|