SCENA VIII
PAN SENATOR
W WILNIE - SALA
PRZEDPOKOJOWA; NA PRAWO DRZWI DO SALI KOMISJI ŚLEDCZEJ. GDZIE
PROWADZĄ WIĘŹNIÓW I WIDAĆ OGROMNE PLIKI PAPIERÓW - W
GŁĘBI DRZWI DO POKOJÓW SENATORA. GDZIE SŁYCHAĆ MUZYKĘ
- CZAS: PO OBIEDZIE - U OKNA SIEDZI SEKRETARZ NAD PAPIERAMI; DALEJ NIECO NA
LEWO STOLIK, GDZIE GRAJA W WISKA - NOWOSILCOW PIJE KAWĘ; KOŁO NIEGO
SZAMBELAN BAJKOW, PELIKAN I JEDEN DOKTOR - U DRZWI WARTA I KILKU LOKAJÓW
NIERUCHOMYCH.
SENATOR
(do Szambelana)
Diable! quelle corvée! - przecież po obiedzie.
La princesse nas zwiodła i dziś nie
przyjedzie.
Zresztą, en fait des
dames, stare, albo głupie: -
Gadać,
imaginez-vous, o sprawach przy supie!
Je jure, tych patryjotków
nie mieć a ma table,
Avec leur franc parler et
leur ton detestable.
Figurez-vous - ja gadam o
strojach, kasynie,
A moja kompanija o ojcu, o synie: -
"On stary, on
zbyt młody, Panie Senatorze,
On kozy znieść nie
może, Panie Senatorze,
On prosi
spowiednika, on chce widzieć żonę,
On..." - Que
sais-je! - piękny dyskurs w obiady proszone.
Il y a de quoi
oszaleć; muszę skończyć sprawę
I uciec z tego Wilna w
kochaną Warszawę.
Monseigneur mnie
napisał de revenir bientot,
On się beze mnie
nudzi, a ja z tą hołotą -
Je n'en puis plus -
DOKTOR
(podchodząc)
Mówiłem
właśnie, Jaśnie Panie,
Że ledwie rzecz
zaczęta, i sprawa w tym stanie,
W jakim jest chory,
kiedy lekarz go nawiedzi
I zrobi anagnosin. Mnóstwo uczniów siedzi,
Tyle było śledzenia, żadnego dowodu;
Jeszcześmy nie trafili w samo jądro wrzodu.
Coż odkryto?
wierszyki! ce sont des maux legers,
Ce sont, można
powiedzieć, accidents passagers;
Ale osnowa spisku
dotąd jest tajemną,
I...
SENATOR
(z urazą)
Tajemną? - to,
widzę, Panu w oczach ciemno!
I nie dziw, po obiedzie - więc, signor Dottore,
Adio, bona notte - dzięki za perorę!
Tajemną! sam śledziłem i ma być
tajemną?
I vous osez, Docteur,
mówić tak przede mną?
Któż kiedy
widział formalniejsze śledztwa?
(pokazując papiery)
Wyznania dobrowolne,
skargi i świadectwa,
Wszystko jest, i tu
cały spisek świętokradzki
Stoi spisany jasno jak
ukaz senacki. * -
Tajemną! - za te
nudy, owoż co mam w zysku.
DOKTOR
Jaśnie Panie,
excusez, któż wątpi o spisku!
Właśnie
mówię - że..,
LOKAJ
Człowiek kupca
Kanissyna
Czeka i jakiś Panu
rejestr przypomina.
SENATOR
Rejestr? jaki tam
rejestr? - kto?
LOKAJ
Kupiec Kanissyn,
Co mu Pan
przyjść rozkazał...
SENATOR
Idźże precz,
sukisyn!
Widzisz, że ja
zajęty.
DOKTOR
(do Lokajów)
A głupie bestyje!
Przychodzić - Pan
Senator,widzisz, kawę pije.
SEKRETARZ
(wstając od stolika)
On powiada, że
jeśli Pan zapłatę zwleka,
On zrobi proces.
SENATOR
Napisz grzecznie, niechaj
czeka.
(zamyśla się)
A propos - ten Kanissyn -
trzeba mu wziąć syna
Pod śledztwo.
- Oj, to ptaszek!
SEKRETARZ
To mały
chłopczyna.
SENATOR
Oni to wszyscy
mali, ale patrz w ich serce -
Najlepiej
ogień zgasić, dopóki w iskierce.
SEKRETARZ
Syn Kanissyna w Moskwie.
SENATOR
W Moskwie? - a,
voyez-vous,
Emisaryjusz klubów. -
Czas zabieżeć temu,
Wielki czas.
SEKRETARZ
On podobno u kadetów
służy.
SENATOR
U kadetów? - voyez-vous,
on tam wojsko burzy.
SEKRETARZ
Dzieckiem z Wilna
wyjechał.
SENATOR
Oh! cet incendiaire
Ma tu korespondentów.
(do Sekretarza)
Ce n'est pas ton affaire,
Rozumiesz! - Hej,
deżurny! - We dwadzieście cztery
Godzin wysłać
kibitkę i zabrać papiery.
Zresztą ojciec
lękać się nas nie ma przyczyny,
Jeśli syn
dobrowolnie przyzna się do winy.
DOKTOR
Właśnie jak
miałem honor mówić Jaśnie Panu,
Są tam ludzie różnego i wieku, i stanu; -
To najniebezpieczniejsze -jest spisku symptoma,
A wszystkim rusza pewna sprężyna kryjoma,
Którą...
SENATOR
(z urazą)
Kryjoma?
DOKTOR
Mówię, tajemnie skrywana,
Odkryta dzięki przezorności Jaśnie
Pana.
(SENATOR odwraca się)
(do siebie)
To szatan niecierpliwy, - z tym człowiekiem
bieda!
Mam tyle ważnych
rzeczy; wymówić mi nie da.
PELIKAN
(do Senatora)
Co Pan Senator
każe z Rollisonem robić?
SENATOR
Jakim?
PELIKAN
Co to na
śledztwie musiano go obić.
SENATOR
Eh bien?
PELIKAN
On zachorował.
SENATOR
Wieleż kijów
dano?
PELIKAN
Byłem przy
śledztwie, ale tam nie rachowano. -
Pan Botwinko
śledził go.
BAJKOW
Pan Botwinko; cha,
cha -
O! nieprędko
on kończy, gdy się raz rozmacha.
Ja zaręczam,
że on go opatrzył nieszpetnie -
Parions, że mu
wyliczył najmniej ze trzy setnie.
SENATOR
(zadziwiony)
Trois cents coups et
vivant? trois cents coups, le coquin;
Trois cents coups sans
mourir - quel dos de jacobin!
Myśliłem,
że w Rosyi la vertu cutanee
Surpasse tout - ten
łotr ma une peau mieux tannee!
Je n'y concois rien! -
ha, ha, ha, ha, mon ami!
(do grającego w wiska, który czeka na swego kompana)
Polaki nam odbiorą
nasz handel skórami.
Un honnete soldat en
serait mort dix fois!
Quel rebelle -
(podchodzi do stolika)
dla Pana mam un homme de
bois -
Chłopiec drewniany;
dał mu sam Botwinko kije.
Trzysta kijów
dziecięciu - figurez-vous? żyje!
(do Pelikana)
Nic nie wyznał?
PELIKAN
Prawie nic; - zęby
tylko zaciął,
Krzyczy, że nie chce
skarżyć niewinnych przyjaciół.
Ale z tych kilku
słówek odkrywa się wiele -
Widać, że ci
uczniowie - jego przyjaciele.
SENATOR
C'est juste: jaki upór!
DOKTOR
Właśnie
powiadałem
Jaśnie Panu, że
młodzież zarażają szalem,
Ucząc ich
głupstw: na przykład, starożytne dzieje!
Któż nie widzi,
że młodzież od tego szaleje.
SENATOR
(wesoło)
Vous n'aimez pas
l'histoire, - ha, ha, un satirique
Aurait dit, że boisz
się devenir historique.
DOKTOR
I owszem, uczyć
dziejów, niech się młodzież dowie
Co robili królowie,
wielcy ministrowie.
SENATOR
C'est juste.
DOKTOR
(ucieszony)
Właśnie
mówię, widzi Pan Dobrodziéj,
Że jest sposób
wykładać dzieje i dla młodzi.
Lecz po co zawsze prawić o republikanach,
Zawsze o
Ateńczykach, Spartanach, Rzymianach.
PELIKAN
(do jednego ze swoich towarzyszów, pokazują Doktora)
Patrz, patrz, jak za nim
łazi pochlebca przeklęty,
I wścibi
się mu w łaskę - co to za wykręty!
(podchodzi do Doktora)
Ale cóż o tym mówić, czy to teraz pora;
Zważ no, czy można nudzić pana
Senatora.
LOKAJ
(do Senatora)
Czy Pan rozkaże wpuścić te panie -
kobiety -
Pan wie - co wysiadają tu co dzień z karety.
Jedna ślepa, a druga -
SENATOR
Ślepa? ktoż to ona?
LOKAJ
Pani Rollison.
PELIKAN
Matka tego Rollisona.
LOKAJ
Co dzień tu są.
SENATOR
Odprawić było -
DOKTOR
Z Panem Bogiem!
LOKAJ
Odprawiamy, lecz siada i skwierczy pod progiem.
Kazaliśmy brać w areszt, - ze
ślepą kobiétą
Trudno iść, lud się skupił,
żołnierza wybito.
Czy mam wpuścić?
SENATOR
E! rady sobie dać nie umiesz -
Wpuścić; tylko aż do pół schodów,
czy rozumiesz?
A potem ją sprowadzić - aż w dół -
o tak
(z gestem)
tęgo;
Żeby nas nie nudziła więcej swą
włóczęgą.
(Drugi Lokaj wchodzi i
oddaje list Baikowowi)
No, czegoż stoisz,
pódźże -
BAJKOW
Elle porte une lettre.
(oddaje list)
SENATOR
Ktoż by to za
nią pisał?
BAJKOW
La princesse peut-etre.
SENATOR
(czyta)
Księżna!
skąd jej to przyszło? na kark mi ją wpycha.
Avec quelle chaleur! -
Wpuścić ją, do licha.
(Wchodzą dwie Damy i
Ksiądz Piotr)
PELIKAN
(do Bajkowa)
To stara czarownica, mere
de ce fripon,
SENATOR
(grzecznie)
Witam, witam, któraż
z pań jest pani Rollison?
P. ROLLISON
(z płaczem)
Ja - mój syn! Panie
Dobrodzieju...
SENATOR
Proszę -
chwilę,
Pani masz list, a po
coż przyszło tu pań tyle?
DRUGA DAMA
Nas dwie.
SENATOR
(do Drugiej)
I po coż Panią mam tu honor witać?
DRUGA
Pani Rollison trudno drogi się dopytać,
Nie widzi. -
SENATOR
Ha! nie widzi - a to wącha może?
Bo co dzień do mnie trafia.
DRUGA
Ja tu ją przywożę,
Ona sama i stara, i nie bardzo zdrowa.
P. ROLLISONOWA
Na Boga...!
SENATOR
Cicho.
(do Drugiej)
Pani któż
jesteś?
DRUGA
Kmitowa.
SENATOR
Lepiej siedź w
domu i miej o synach staranie.
Jest na nich
podejrzenie.
KMITOWA
(bladnąc)
Jak to, jak to?
Panie!
(Senator śmieje się)
P. ROLLISONOWA
Panie!
litość - ja wdowa! Panie Senatorze!
Słyszałam,
że zabili - czyż można, mój Boże!
Moje dziecko! -
Ksiądz mówi, że on jeszcze żyje;
Ale go biją,
Panie! ktoż dzieci tak bije! -
Jego zbito - zlituj
się - po katowsku zbito.
(płacze)
SENATOR
Gdzie? kogo? - gadaj przecie po ludzku, kobito.
P. ROLLISONOWA
Kogo? ach, dziecko moje! Mój Panie - ja wdowa -
Ach, wieleż to lat, póki człek dziecko
wychowa!
Mój Jaś już drugich uczył;niech Pan
wszystkich spyta,
Jak on uczył się dobrze. - Ja biedna
kobiéta!
On mnie żywił ze swego szczupłego
dochodu -
Ślepa, on był mnie okiem - Panie, umrę
z głodu.
SENATOR
Kto poplótł, że go bili, nie wyjdzie na
sucho.
Kto mówił?
P. ROLLISONOWA
Kto mnie mówił? ja mam matki ucho,
Ja ślepa; teraz w uchu cała moja dusza,
Dusza matki. - Wiedli go wczora do ratusza;
Słyszałam -
SENATOR
Wpuszczono ją?
P. ROLLISONOWA
Wypchnęli mię z progu
I z bramy, i z dziedzińca. Siadłam tam na
rogu,
Pod murem; - mury grube, - przyłozyłam ucho
-
Tam siedziałam od rana. - W północ, w
mieście głucho,
Słucham - w północ, tam z muru - nie, nie
zwodzę siebie;
Słyszałam go, słyszałam, jak Pan
Bóg na niebie;
Ja głos jego słyszałam uszami
własnemi -
Cichy, jakby spod ziemi, jak ze środka ziemi. -
I mój słuch wszedł w głąb muru,
daleko, głęboko;
Ach, dalej poszedł niźli najbystrzejsze oko.
Słyszałam,
męczono go -
SENATOR
Jak w gorączce
bredzi!
Ale tam, moja Pani,wielu
innych siedzi?
P. ROLLISONOWA
Jak to? - czyż to
nie był głos mojego dziecięcia?
Niema owca pozna
głos swojego jagnięcia
Śród
najliczniejszej trzody - ach, to był głos taki! -
Ach, dobry Panie,
żebyś słyszał raz głos taki,
Ty byś
już nigdy w życiu spokojnie nie zasnął!
SENATOR
Syn Pani zdrów
być musi, gdy tak głośno wrzasnął.
P. ROLLISONOWA
(pada na kolana)
Jeśli masz ludzkie serce...
(Otwierają się
drzwi od sali - słychać muzykę - wbiega Panna ubrana jak na bal)
PANNA
Monsieur le Sénateur -
Oh! je vous interromps,
on va chanter le choeur
De "Don Juan";
et puis le concerto de Herz...
SENATOR
Herz! choeur! tu
także była mowa około serc.
Vous venez a propos, vous
belle comme un coeur.
Moment sentimental! il
pleut ici des coeurs.
(do Bajkowa)
Żeby le grand-duc
Michel ten kalambur wiedział,
Ma foi, to już bym
dawno w radzie państwa siedział.
(do Panny)
J'y suis - dans un
moment.
P. ROLLISONOWA
Panie, nie rzucaj nas.
W rozpaczy, ja nie
puszczę -
(chwyta za suknię)
PANNA
Faites-lui donc grace!
SENATOR
Diable m'emporte,
jeśli wiem, czego chce ta jędza.
P. ROLLISONOWA
Chcę widzieć
syna.
SENATOR
(z przyciskiem)
Cesarz nie pozwała.
KS. PIOTR
Księdza!
P.ROLLISONOWA
Księdza przynajmniej
poszlij, syn mój prosi księdza.
Może kona; gdy
ciebie płacz matki nie wzruszy,
Bój się Boga,
dręcz ciało, ale nie gub duszy.
SENATOR
C'est drole; - kto te po
mieście wszystkie plotki nosi,
Kto Wać Pani
powiedział, że on księdza prosi?
P. ROLLISONOWA
(pokazując Księdza Piotra)
Ten Ksiądz poczciwy
mówił; on tygodni tyle
Biega, błaga,
lecznie chcą wpuścić i na chwilę.
Spytaj księdza, on
powie...
SENATOR
(patrząc bystro na Księdza)
To on wie? - poczciwy! -
No zgoda, zgoda, -
dobrze, - Cesarz sprawiedliwy;
Cesarz księży
nie wzbrania, owszem sam posyła,
Aby do
moralności młodzież powróciła.
Nikt jak ja religiji nie
ceni, nie lubi -
(wzdycha)
Ach, ach, brak
moralności, to, to młodzież gubi.
Eh bien,
żegnam więc Panie.
P. ROLLISONOWA
(do Panny)
Ach, Panienko
droga!
Wstaw się ty
jeszcze za mną, ach, na rany Boga!
Mój syn mały!
- rok siedzi o chlebie i wodzie,
W zimnym, ciemnym
więzieniu, bez odzieży, w chłodzie.
PANNA
Est-il possible?
SENATOR
(w ambarasie)
Jak to, jakto? on
rok siedział?
Jak to,
imaginez-vous - jam o tym nie wiedział!
(do Pelikana)
Słuchaj,
trzeba tę sprawę najpierwej rozpatrzyć,
Jeśli to
prawda, uszy komisarzom natrzyć.
(do Rollisonowe)
Soyez tranquille,
przyjdź tu o siódmej godzinie.
P. KMITOWA
Nie płacz tak, pan
Senator nie wie o twym synie,
Jak się dowie,
obaczysz, może oswobodzi.
P.ROLLISONOWA
(uradowana)
Nie wie? - chce
wiedzieć? o, ruech mu Pan Bóg nagrodzi.
Ja to zawsze mówiłam
ludziom; być nie może
Tak okrutny, jak
mówią, on stworzenie Boże,
On człowiek, jego
matka mlekiem wykarmiła -
Ludzie śmieli
się; widzisz, jam prawdę mówiła.
(do Senatora)
Tyś nie
wiedział - te łotry wszystko tobie tają.
Wierz mi, Panie, tyś
łotrów otoczony zgrają;
Nie ich pytaj, nas pytaj,
my wszystko powiemy,
Całą
prawdę -
SENATOR
(śmiejąc się)
No dobrze, o tym pomówiemy,
Dziś nie mam czasu, adieu. - Księżnej
powiedz, Pani,
Że co można, to wszystko każę
zrobić dla niej.
(grzecznie)
Adieu, Madame Kmit, adieu - co mogę, to
zrobię.
(do Księdza Piotra)
Waść, Księże, zostań,
parę słów mam szepnąć tobie.
(do Panny)
J'y suis dans un moment,
(Wszyscy odchodzą procz dawnych osób)
SENATOR
(po pauzie do Lokajów)
A szelmy, łajdaki!
Łotry, stoicie przy drzwiach i porządek
taki?
Skórę wam zedrę, szelmy, służby
was nauczę:
(do jednego lokaja)
Słuchaj - ty idź za babą -
(do Pelikana)
Nie, Panu poruczę.
Skoro wyjdzie od
Księżnej, daj jej pozwolenie
Widzieć syna i
prowadź aż tam - tam, w więzienie;
Potem osobno zamknij, -
tak, na cztery klucze.
C'en est trop - a
łajdaki, służby was nauczę!
(rzuca się na krzesło)
LOKAJ
(ze drżeniem)
Pan kazał
wpuścić -
SENATOR
(schwytując się)
Co? co? - ty śmiesz,
ty! mnie gadać?
Toś wyuczył
się w Polsce panu odpowiadać.
Stój, stój. ja cię
oduczę. - Wieść go do kwatery
Policmejstra - sto kijów i tygodnie cztery
Na chleb i wodę -
PELIKAN
Niech Pan Senator uważy,
Iż mimo tajemnicy i czujności straży
O biciu Rollisona niechętne osoby
Wieść roznoszą, i może
wynajdą sposoby
Oczernić przed Cesarzem nasze czyste chęci,
Jeśli się temu śledztwu prędko
łeb nie skręci.
DOKTOR
Właśnie ja
rozmyślałem nad tym, Jaśnie Panie.
Rollison od dni wielu
cierpi pomieszanie;
Chce sobie życie
odjąć, do okien się rzuca,
A okna są
zamknięte...
PELIKAN
On chory na
płuca;
Nie należy w
zamknionym powietrzu go morzyć;
Rozkażę
mu więc okna natychmiast otworzyć.
Mieszka na trzecim
piętrze - powietrza użyje...
SENATOR
(roztargniony)
Wpuszczać mi
na kark babę, gdy ja kawę piję;
Nie dadzą chwili -
DOKTOR
Właśnie
mówię, Jaśnie Panie,
Że potrzeba
mieć większe o zdrowiu staranie.
Po obiedzie, mówiłem
zawsze, niechaj Pan te
Sprawy odłoży
na czas: - ça mine la santé.
SENATOR
(spokojnie)
Eh, mon Docteur, przed
wszystkim służba i porządek.
Potem, to owszem dobrze
na słaby żołądek;
To żółć porusza,
a żółć fait la digestion.
Po obiedzie, ja
mógłbym voir donner la question,
Kiedy tak każe
służba: - en prenant son café,
Wiesz co, to chwila
właśnie widzieć auto-da-fé,
PELIKAN
(odpychając Doktora)
Jakże Pan z
Rollisonem każe decydować?
Jeżeli on
dziś jeszcze... umrze, to?...
SENATOR
Pochować;
I pozwalam,
jeżeli zechcesz, balsamować.
A propos balsam,
Bajkow! - tobie by się zdało
Trochę
balsamu, bo masz takie trupie ciało,
A żenisz się. Czy wiecie, on ma
narzeczoną;
(Drzwi z lewei strony
odmykają się - Lokaj wchodzi - Senator pokazując drzwi)
Tę panienkę, tam patrzaj, białą i
czerwoną.
Fi, pan młody, avec
un teint si delabre,
Powinien byś
brać ślub twój jak Tyber a Capré.
Nie pojmuję, jak oni
mogli pannę zmusić
Pięknymi usteczkami
słowo tak wykrztusić.
BAJKOW
Zmusić? - Parions,
że ja z mą za rok się rozwiodę
I potem co rok
będę brał żoneczki młode;
Bez przymusu;
dość spojrzeć na tę lub na ową:
C'est beau małej
szlachciance być jenerałową.
Spytaj księdza,
jeżeli zapłacze przy ślubie.
SENATOR
A propos
księdza
(do Księdza)
pódź no, mój czarny
cherubie!
Patrzcie, quelle figure!
on ma l'air d'un poete -
Czy ty
widziałeś kiedy un regard aussi bete?
Potrzeba go
ożywić. - Masz rumu kieliszek.
KS.PIOTR
Nie piję.
SENATOR
No, kapłanie, pij!
KS. PIOTR
Jestem braciszek.
SENATOR
Braciszek czy stryjaszek,
skądże to Waszeci
Wiedzieć, co po
więzieniach robią cudze dzieci?
Czy to Waszeć
chodziłeś z wieściami do matki?
KS.PIOTR
Ja.
SENATOR
(do Sekretarza)
Zapisz to wyznanie - a
oto są świadki.
(do Księdza)
A skądżeś
o tym wiedział? he? ptaszek nie lada!
Spostrzegł się,
że notują, i nie odpowiada.
W jakim klasztorze
bractwo twe?
KS. PIOTR
U bernardynów.
SENATOR
A u dominikanów pewnie
masz kuzynów?
Bo u dominikanów ten
Rollison siedział.
No gadajże,
skąd ty wiesz, kto. ci to powiedział?
Słyszysz! - ja tobie
każę - nie szepc mi po cichu.
Ja w imieniu Cesarza
każę; słyszysz, mnichu?
Mnichu! czy ty
słyszałeś o ruskim batogu?
(do Sekretarza)
Zapisz, że
milczał.
(do Księdza)
Wszak ty
służysz Panu Bogu -
Znasz ty teologiją -
słuchaj, teologu.
Wieszty, że wszelka
władza odBoga pochodzi,
Gdy władza każe
mówić, milczeć się nie godzi.
(Ksiądz milczy)
A czy wiesz, mnichu,
że ja mógłbym cię powiesić,
I obaczym, czy przeor
potrafi cię wskrzesić.
KS. PIOTR
Jeśli kto
władzę cierpi, nie mów, że jej słucha;
Bóg czasem daje
władzę w ręce złego ducha.
SENATOR
Jeżeli cię
powieszę, a Cesarz się dowie,
Żem
zrobił nieformalnie, a wiesz, co on powie?
"Ej,
Senatorze, widzę, że się już ty bisisz".
A ty, mnichu,
tymczasem jak wisisz, tak wisisz.
Pódź no
bliżej, ostatni raz będę cię badał:
Wyznaj, kto tobie o
tym biciu rozpowiadał?
He? - milczysz -
już od Boga ty się nie dowiedział -
Kto mówił? -
co? - Bóg? - anioł? - diabeł?
KS. PIOTR
Tyś
powiedział.
SENATOR
(obruszony)
"Tyś"?
- mnie mówić: tyś? - tyś, - ha, mnich!
DOKTOR
Ha, kapcanie!
Mówi się Panu:
Jaśnie Oświecony Panie.
(do Pelikana)
Naucz go tam, jak
mówić; ten mnich widzę z chlewa.
Daj mu tak -
(pokazuje ręką)
PELIKAN
(daje Księdzu policzek)
Widzisz, ośle,
Senator się gniewa.
KSIĄDZ
(do Doktora)
Panie, odpuść
mu, Panie; on nie wie, co zrobił!
Ach, bracie, tą
złą radą tyś sam się już dobił.
Dziś ty
staniesz przed Bogiem.
SENATOR
Co to?
BAJKOW
On błaznuje.
Daj mu jeszcze raz
w papę, niech nam prorokuje*
(daje mu szczutkę)
KS. PIOTR
Bracie, i ty
poszedłeś za jego przykładem!
Policzone dni
twoje, pójdziesz jego śladem.
SENATOR
Hej,
posłać po Botwinkę! zatrzymać tu klechę -
Ja sam
będę przy śledztwie, będziem mieć uciechę.
Obaczym, czy on
będzie milczał tak upornie.
Ktoś go
namówił.
DOKTOR
Właśnie
przedstawiam pokornie,
To jest rzecz
umówiona,i te wszystkie spiski
Kieruje, jak wiem
pewnie, Książę Czartoryski.
SENATOR
(schwytuje się z krzesła)
Que me dites-vous la, mon
cher, o książęciu?
Impossible -
(do siebie)
Kto wie? - e! -
śledztwo lat dziesięciu,
Nim się
książę wyplącze, jeśli ja go splątam.
(do Doktora)
Skądże wiesz?
DOKTOR
Dawno, czynnie,
sprawą się zaprzątam.
SENATOR
I Pan mnie nie
mówiłeś?
DOKTOR
Jaśnie Pan nie
słuchał;
Ja mówiłem, że
ktoś to ten pożar rozdmuchał.
SENATOR
Ktoś! ktoś! ale
czy książę?
DOKTOR
Mam ślad oczewisty,
Mam doniesienia, skargi i
przejęte listy.
SENATOR
Listy księcia?
DOKTOR
Przynajmniej jest mowa o
księciu
W tych listach i o
całym jego przedsięwzięciu,
I wielu profesorów - a głównym ogniskiem
Jest Lelewel. On
tajnie kieruje tym spiskiem.
SENATOR
(do siebie)
Ach, gdyby jaki
dowód! choćby podejrzenie,
Ślad dowodu,
cień śladu, choćby cieniów cienie!
Nieraz już mi o uszy obiła się mowa:
To Czartoryski wyniósł tak Nowosilcowa".
Obaczym teraz, kto z nas będzie mógł
się chwalić,
Czy ten, co
umiał wynieść, czy ten, co obalić.
(do Doktora)
Pójdź - que je vous
embrasse - a! a! to rzecz inna,
Ja wraz
zgadnąłem, że to sprawa nie dziecinna:
Ja wraz
zgadnąłem, że to jest książęcia sztuka.
DOKTOR
(poufale)
I Pan zgadnął?
- zje diabła, kto Pana oszuka.
SENATOR
(poważnie)
Choć ja wiem o tym
wszystkim, Panie Radco Stanu,
Jeśli odkryć
dowody udało się Panu,
EcouteZ, daję Panu
senatorskie słowo,
Naprzód pensyję
roczną powiększę połową
I tę skargę za
dziesięć lat służby policzę,
Potem może
starostwo, dobra kanonicze,
Order - kto wie, nasz
Cesarz wspaniale opłaca,
Ja go sam
będę prosił, już to moja praca.
DOKTOR
Mnie też to
kosztowało niemało zabiegów:
Ze szczupłej
mojej płacy opłacałem szpiegów;
A wszystko z gorliwości o dobro Cesarza.
SENATOR
(biorąc go pod rękę)
Mon cher, idź
zaraz, weźmij mego sekretarza.
Wziąć te
wszystkie papiery i opieczętować;
(do Doktoro)
Wieczorem
będziem wszystko razem trutynować.
(do siebie)
Ja pracowałem,
śledztwo prowadziłem całe,
A on z tego
odkrycia miałby zysk i chwałę!
(zamyśla się)
(do Sekretarza w ucho)
Przyaresztuj Doktora razem z papierami.
(do Bajkowa, który wchodzi)
To ważna sprawa, musim zatrudnić się
sami.
Doktor wymknął się z pewnym
słówkiem nieumyśnie,
Zbadałem go, a
śledztwo ostatek wyciśnie.
(Pelikan, widząc względy Senatora, odprowadza Doktora i
kłania mu się nisko)
DOKTOR
(do siebie)
Niedawno mię
odpychał - ho, ho, Pelikanie!
I ja go zepchnę,
i tak, że już nie powstanie.
(do Senatora)
Zaraz wracam.
SENATOR
(niedbale)
O ósmej ja
wyjeżdżam z miasta.
DOKTOR
(patrząc na zegarek)
Co to? na mym
zegarku godzina dwunasta?
SENATOR
Już
piąta.
DOKTOR
Co, już
piąta? - ledwie oczom wierzę.
Mój indeks na
dwunastej, na samym numerze
Stanął i
na dwunastej sam indeksu nosek;
Żeby choć
o sekundę ruszył, choć o włosek!
KS. PIOTR
Bracie, i twój
już zegar stanął i nie ruszy
Do drugiego
południa. - Bracie, myśl o duszy.
DOKTOR
Czego ty chcesz?
PELIKAN
Proroctwo tobie
jakieś burczy.
Patrz, jak mu oczy
błyszczą, istny wzrok jaszczurczy!
KS. PIOTR
Bracie, Pan Bóg
różnymi znakami ostrzega.
PELIKAN
Ten braciszek
coś bardzo wygląda na szpiega -
(Otwierają się drzwi z lewej stiony, wchodzi mnóstwo dam
wystrojonych, urzędników, gości, - za nimi muzyka)
P. GUBERNATOROWA
Czy można?
P. SOWIETNIKOWA
C'est indigne!
P. JENERAŁOWA
Ah! mon cher Sénateur,
Czekamy, posyłamy!
P. SOWIETNIKOWA
Vraiment, c'est un
malheur.
WSZYSTKIE
(razem)
Wreszcie
przyszłyśmy szukać.
SENATOR
Cóż to? - jaka
gala!
DAMA
I tu możemy
tańczyć, dość obszerna sala.
(stają i szykują się do tańca)
SENATOR
Pardon, mille pardons,
j'etais tres occupé:
Que vois-je, un menuet?
parfaitement groupé!
Cela m'a rappelé les
jours de ma jeunesse!
KSIĘŻNA
Ce n'est qu'une surprise.
SENATOR
Est-ce vous, ma déesse!
Que j'aime cette danse,
une surprise? ah! dieux!
KSIĘŻNA
Vous danserez, j'espere.
SENATOR
Certes, et de mon mieux.
(Muzyka gra menueta z "Don Juana" - z
lewej strony stoja czynownicy,czyli urzędnicy i urzędniczki - z
prawej kilku z młodzieży, kilku młodych oficerów rosyjskich,
kilku starych ubranych po polsku i kilka młodych dam. - Na środku
menuet. SENATOR tańczy z narzeczoną Bajkowa; Bajkow z
Księżną).
BAL
|