Jesteście między cudzoziemcami jako
rozbitkowie na brzegu cudzym.
Onego czasu rozbił
się okręt; wszakże część ludzi
wypłynęła na brzeg cudzy.
Byli zaś między tymi, co
wypłynęli, żołnierze i majtkowie, ludzie morscy, i rzemieślnicy,
i uczeni piszący książki.
Wszyscy narzekali i chcieli do Ojczyzny
wrócić; i weszli w radę.
Lud brzegu onego nie
dawał im okrętu ani łodzi, a będąc chciwy, nie
dawał im drzewa bez pieniędzy.
Poszli tedy do lasu i
zaczęli opatrywać drzewa i rozprawia, wiele tych drzew potrzeba i
jaki okręt zbudować, czy podobny do dawnego, czy nowym
kształtem, czy fregatę, czy bryg, czy kuter.
Tymczasem ludzie owego
brzegu przybiegli na odgłos kłótni i wygnali rozbitków z lasu.
Zaczęli
więc narzekać; i weszli w radę.
Mówili jedni, iż przyczyną rozbicia
był sternik, i chcieli go zabić, ale był utonął;
drudzy skarżyli majtków, ale mieli tylko kilku ludzi morskich, i zabiwszy ich, nie mieliby z kim płynąć,
więc ich tylko łajali i urągali się nad nimi.
Niektórzy wywodzili,
iż rozbicie przyszło z wiatrem północnym, inni składali je
na wiatr zachodni, inni obwiniali skałę podwodną. I stała się
między nimi kłótnia wielka, trwała zaś rok cały, a nic
nie uradzono.
Rzekli więc: Rozejdźmy się, a
szukajmy sposobu do życia. Więc cieśle poszli budować domy,
a mularze murować, a uczeni książki
pisać cudzoziemcom, każdy rzemieślnik wedle rzemiosła
swego.
I stało
się, że wszyscy tęsknili do Ojczyzny; a jedni nie umieli
budować wedle rozkazania budowniczych cudzoziemskich, a drudzy nie umieli
pisma onych ludzi.
Narzekali więc; i weszli znowu w
radę.
I znalazł się między nimi człowiek
prosty, który dotąd milczał, bo był cichy; ten rzekł im:
Pracując i żywiąc się,
zapominacie, że musimy powracać do Ojczyzny; a nie powrócimy, tylko
okrętem i po morzu. Niech więc każdy z
was buduje i muruje, i pisze ale razem niech każdy kupi siekierę, a uczy się pływać.
Zaś ludzie morscy,
którzy między nami są, niech wywiedzą się o morzu i o
brzegach tutejszych, i o wiatrach.
A gdy już będziem gotowi, pójdziemy
do lasu i zbudujem prędko okręt, nim
się obejrzą ludzie brzegu tego. A jeśli
zechcą nam wstręt czynić, tedy mając siekiery, obronimy
się.
Rzekli więc: Obierzmy sternika.
Jedni chcieli starego, drudzy młodego;
mularze innego, uczeni innego. I trwała ta kłótnia
pół roku, i nic nie postanowili. Natenczas
rzekł im ów człowiek prosty: Obierzcie naprzód cieślę,
który by wam prędko okręt zbudował, a zbudujcie tymczasem
kształtem dawnym, bo nie mamy czasu nowego próbować. A gdy wsiądziemy i wypłyniemy, zbierzemy ludzi, którzy
między nami są ludzie morscy, i każemy im obrać
spomiędzy siebie sternika.
Ludzie morscy, równie jak
my, nie zechcą utonąć; więc dobrze wybiorą.
A jeśliby i wtenczas była między nami kłótnia, tedy skończy się,
bo mocniejsi słabszych albo powiążą, albo w morze
wrzucą; a póki jesteśmy na tym brzegu, kłótnia nigdy nie
skończy się, bo nam nie wolno ani zabijać drugich, ani
wiązać. Zrobili ci tak, jak im radził, i wypłynęli szczęśliwie.
|