Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library
Adam Mickiewicz
Ksiegi Narodu Polskiego i Pielgrzymstwa Polskiego

IntraText CT - Text

  • KSIEGI PIELGRZYMSTWA POLSKIEGO
    • XVI
Previous - Next

Click here to hide the links to concordance

XVI

Jesteście w ziemi cudzej wśród bezprawia jako podróżni, którzy w kraju nieznanym wpadną w jamę.

Do jamy wilczej wpadło kilku podróżnych. Byli między nimi panowie, słudzy i przewodnik.

A skoro ujrzeli się na dnie jamy, zmierzyli oczyma i choć nic do siebie nie mówili, zgadli, co trzeba było robić.

Stanął tedy na dnie jamy jeden z nich, najsilniejszy i najgrubszy, a drugi wstąpił mu na barki, a trzeci drugiemu wstąpił też na barki, a ostatniemu na barki wstąpił przewodnik.

Tak robiąc drabinę, nie uważali, kto pan, kto sługa; ale osądzili sami siebie po tuszy i szerokości barków.

Osądzili też, najwyżej trzeba stawić przewodnika i najpierwej z jamy wysadzić, znał drogi i miejsca i najrychlej znalazłby pomoc.

A gdy przewodnik wyszedł, czekali w milczeniu; posilając się pokarmem, który mieli w sakwach, obdzielając każdego wedle głodu jego.

Niektórzy lękali się, aby przewodnik nie zostawił ich tam, ale nic nie mówili, ąby towarzyszom serca nie psuć, i rzekli w sercu tylko: Jeśli nas zdradzi, będziemy mieli czas narzekać.

Po krótkiej chwili przewodnik ludzi sprowadził i podróżnych wyciągnął, i do wsi odwiódł.

Więc milcząc pożegnali się; i myślili podróżni: Przewodnik głupi jest, ale zbłądził z głupstwa, a nie ze złej woli, i miał dosyć strachu, puśćmy go w pokoju; wszakże drugi raz lepiej wybierajmy przewodnika.

Przewodnik zaś myślił: Zbłądziłem, o mało co nie zgubiłem tych oto poczciwych ludzi, drugi raz nie podejmę się nigdy przewodnictwa.

I trwało między tymi ludźmi od czasu wpadnienia do czasu wyjścia głuche milczenie.

Następnego roku wpadli do tejże jamy podróżni drudzy z drugim przewodnikiem, i umyślili tymże sposobem ratować się.

Ale był spór, kogo postawią na dole, bo panowie nie chcieli sług dźwigać na barkach, a słudzy obawiali się, aby panowie wyszedłszy nie zostawili ich.

Wszyscy zaś obawiali się wypuścić przewodnika, bo go w gniewie za błąd łajali i bili; musiał im tedy zakląć się przysięgą wielką, powróci.

Skoro wyszedł, pomyślił sobie: Źli to ludzie i coś na mnie knują, bo mi nie wierzyli; zostawię ich tam w jamie. Szedł więc do domu swego.

A podróżni kilka dni marli głodem; przypadkiem trafili na nich ludzie i wyciągnęli ich.

Ledwie wyszli na wolność, jedni chcieli puszczać się dalej w drogę, drudzy szukać i karać niewiernego przewodnika. Kłócili się więc z sobą i rozłączyli.

Zapalczywsi szli, klnąc i grożąc przewodnikowi; i stało się, im nikt nie chciał przewodniczyć, ani na prośby, ani za pieniądze.

Przewodnik zaś ów niewierny klął i krzyczał, że nic nie winien, że owi ludzie sami zbłądzili; a na dowód, dobrze zna drogi, podjął się innych prowadzić. I stało się, był znowu innym przyczyną nieszczęścia.

I trwała od czasu wpadnienia ich do czasu wyjścia ich ciągła kłótnia.

 




Previous - Next

Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library

Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC
IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License