WIERSZ
SŁOTY:
O ZACHOWANIU SIĘ PRZY STOLE
Gospodnie, daj mi to
wiedzieć,
Bych mogł o
tem cso powiedzieć,
O chlebowem stole.
Zgarnie na się wszytko pole,
Cso w sto[do]le
i w tobole,
Cso le na niwie zwięże,
To wszytko na stole
lęże;
Przetoć
stoł wieliki świeboda,
Staje na nim piwo i
woda,
I k temu mięso i chleb,
I wiele jinych potrzeb,
Podług dostatka tego,
Kto le może dostać czego.
Z jutra wiesioł nikt
nie będzie,
Aliż gdy za
stołem siędzie,
Toż wszego
myślenia zbędzie;
A ma z pokojem
sieść,
A przy tem się ma najeść.
A mnogi idzie za stoł,
Siędzie za nim jako woł,
Jakoby w ziemię wetknął koł.
Nie ma talerza karmieniu swemu,
Eżby ji ukrojił drugiemu,
A grabi się w misę przod,
Iż mu miedźwno jako miod;
Bogdaj mu zaległ usta wrzod!
A je z mnogą
twarzą cudną,
A będzie mieć
rękę brudną;
Ana też ma k niemu
rzecz obłudną.
A pełna misę
nadrobi
Jako on, cso motyką
robi.
Sięga w misę
prze drugiego,
Szukaję kęsa
lubego,
Niedostojen nics dobrego.
Ano wżdy widzą,
gdzie csny siedzi,
Każdy ji sługa
nawiedzi,
Wszytko jego dobre
sprawia,
Lepsze misy przedeń
stawia.
Mnodzy na tem nics nie
dadzą,
Siędzie, gdzie go
nie posadzą;
Chce się sam
posadzić wyszej,
Potem siędzie wielmi
niżej.
Mnogi jeszcze przed
dźwirzmi będzie,
Cso na jego miasto sędzie,
An mu ma przez
dzięki wstać;
Lepiej by tego
niechać.
Jest mnogi ubogi pan,
Cso będzie
książętom znan
I za dobrego wezwan.
Ten ma z prawem wyszej
sieść,
Ma nań każdy
włożyć cześć.
Nie może
być panic taki,
Musi ji w tem
poczcić wszaki;
Bo czego wie doma chowany,
To mu powie jeżdżały.
U wody się poczyna cześć;
Drzewiej, niż gdy siędą jeść,
Tedy ją na ręce dają -
Tu się więc starszy poznają,
Przy tem się k stołu sadzają.
Za to się ma każdy wziąć,
Otłożywszy jedno swąć;
Mnodzy za to nics nie dbają,
Iż jim o czci powiedają,
Przy tem mnogiego ruszają.
Kogo podle siebie ma,
Tego z rzeczą nagaba,
Nie chce dobrej mowy dbać,
Nic da drugiemu słuchać.
Panny, na to
się trzymajcie,
Małe kęsy
przed się krajcie!
Ukrawaj często
a mało,
A jedz, byleć
się jedno chciało.
Tako panna, jako pani
Ma to wiedzieć, cso się gani;
Lecz rycerz albo panoszą
Czci żeńską twarz, toć
przygłusza.
Cso masz na stole
lepszego przed sobą,
Czci ją,
iżby żyła z tobą:
Bo ktoć je
chce sobie zachować,
Będą ji
wszytki miłować
I kromie oczu
dziękować.
Ja was chwale, panny,
panie,
Iż przed wami nics
lepszego nie;
Boć paniami stoji
wiesiele,
Jego jest na świecie
wiele.
I od nich wszytkę
dobroć mamy,
Jedno na to sami dbajmy.
I toć są
źli, cso jim szkodzą,
Bo nas ku wszej czci
przywodzą.
Kto nie wie, przecz by to
było,
Ja mu powiem, ać mu
miło.
Kto koli csną
matkę ma,
S niej wszytkę
cześć otrzyma,
Prze nię mu nikt nie
nagani.
Tęć ma moc każda csna pani.
Przetoż je nam chwalić słusza,
W kiem jeść koli dobra dusza,
Boć jest korona csna pani,
Przepaść by mu, kto ją gani,
Ot Matki Boże tę moc mają,
Iż przeciw jim książęta
wstają
I wielką jim chwałę dają.
Kto koli czci żeńską twarz,
Matko Boża, ji tym odarz:
Przymi ji za sługę swego,
Schowaj grzecha śmiertnego
I też skończenia nagłego.
Przymicie to powiedanie
Prze waszą cześć, panny, panie!
Też, miły Gospodnie moj,
Słota, grzeszny sługa twoj,
Prosi za to twej miłości,
Udziel nam wszem swej radości. Amen.
|