SCENA
II
Aryst, Pustak
ARYST
Jużeś to ty powrócił?
PUSTAK
Powrócił, mospanie.
ARYST
A imość?
PUSTAK
Nie znalazłem.
ARYST
A to jest skaranie
Boże z tą
moją żoną! Co ten trzpiot ma w głowie!
Gdzież się podziała? Dokąd poszła?
PUSTAK
Bógżeją wie!
Pytałem ogrodnika,
lecz on nie wie więcej,
Tylko że z starościcem, wziąwszy się pod ręce,
Szli w dziką promenadę, za ogród do gaju.
ARYST
Gdyby też i do
piekła, szukaj ich, hultaju!
PUSTAK
Mój mości
dobrodzieju, co to wszystko nada?
Więcej się ćwierci mili ciągnie promenada,
Kanikuła panuje, nieznośne gorąca.
Może cienia szukają od upałów słońca,
Drzewa gęste,
manowców, dróg, jaskini tyle...
Choćbym wreszcie i poszedł, pewnie się pomylę.
ARYST
Zaraz idź mi ich szukaj!
PUSTAK
Ale co to po tem,
Postrzegłszy
mnie, mogą się ukryć za wywrotem.
Przywidziało się panu z natury brać wzory:
Kazał pokopać wilcze jamy, lisie nory,
Drzewo zwalać umyślnie, siać chwasty i zielska...
Miała to fantazyja być niby angielska -
Ścieżki tak kręte, że człek chodzi jak w zawrocie...
ARYST
Wszelako idź ich szukaj!
PUSTAK
A jeśli są w
grocie?
Ja nie mam kocich oczu, kto ich tam wyśledzi?
ARYST
Wołaj!
PUSTAK
Panie broń! W grotach często diaboł siedzi.
ARYST
Ja bo tak chcę i każę...
PUSTAK
Nie ma tu w tym
żartów,
Takie miejsca bywają przybytkami czartów,
Które, ile możności, przed ludźmi się kryją,
Ale wara ich zdybać, bo zekaty biją.
ARYST
Ale...
PUSTAK
Ileż to ludzi
na nich się nie skarzy!
Ja sam nieraz słyszałem, co gadali starzy,
Że się to w różne kształty bestyjstwo przerzuca:
Tu go zobaczysz Żydem, patrz i już masz muca,
Niechże się jeszcze zmieni w rogatego byka...
O mospanie, tych rogów każdy rad unika!
ARYST
z obruszeniem się
Komuż to ty
przymawiasz?
PUSTAK
tchórząc
Zwyczajnie,
szatanom,
Marom, pokusom... ale, broń Boże, nie panom.
ARYST
wypychając go
Poczekajże, poczekaj,
hultaju - batogi!
PUSTAK
wynosząc się
Co ja tu źle mówiłem, że diaboł ma rogi?
|