SCENA X
Podstolina, Fircyk
FIRCYK
Jeden truteń tak czarną miał mnie zmazać plamą!
PODSTOLINA
Ale mi brat mój Aryst powiadał to samo.
FIRCYK
Prawda, mógł mówić Aryst. Nie ma więcej
chwili,
Jakeśmy, będąc z sobą sam na sam, mówili,
Daruj, że się mniemając mego szczęścia blisko,
Wspomniałem ciebie przed nim, ukrywszy nazwisko.
PODSTOLINA
Ale skąd te pochlebne myśli?
FIRCYK
Nadto śmiały,
Widziałem w oczach twoich miłosne
zapały,
Skromne onych pojrzenia, wraz wzięte jak dane,
Mniemałem, że znaczyły serce zakochane,
I to mi pochlebiało. Ale jak daremnie!
Zgadywałem, że kochasz, teraz wiem, że
nie mnie.
Wiem, komu raczą sprzyjać te śliczne
oczęta.
Jest
to ktoś nieznajomy.
PODSTOLINA
na stronie
Ach, jakżem
kontenta,
Że jego przed Klarysą zataiłam imię,
Znać za nim trzyma stronę i wydałaby mię.
Niech się panicz nawzdycha, miał też dosyć buty -
Ten jest jeden na takie sposób bałamuty.
Uśmiecha
się
FIRCYK
Cóż znaczy ta
wesołość, ten lica rumieniec?
Miły ci w
samej wzmiance przyszły oblubieniec?
PODSTOLINA
Już też
ta moja siostra prawdziwa kobieta,
Po co jej cudze przed kim wyjawiać sekreta?
FIRCYK
Więc to
prawda! Co słyszę? - Słyszę to i żyję!
Miłości, nad piekielne złośliwsza Furyje,
Jadowitsza nad
wszystkie afrykańskie gady,
Kto cię
poznał przez lubość, ja cię znam przez zdrady!
Lecz kto ten
nieznajomy? Niech tu zaraz stanie,
Może mi
odjąć życie, ale nie kochanie!
Po członkach moich trzeba iść mu do ołtarza
I dać ci
rękę, którą w krwi mojej unarza.
O Boże! Podstolino!
Przebóg! Nieszczęśliwym!
PODSTOLINA
skłonna do litości
Starościcu, co robisz? Bądź mniej
zapalczywym!
Czyż nie ma na to śrzodku?
FIRCYK
zapalczywy
Żadnego, żadnego!
Chyba, że on mnie albo ja zabiję jego.
PODSTOLINA
Owszem, miły ci będzie.
FIRCYK
On miłym mi
będzie?
PODSTOLINA
Starościcu, w
porywczym wstrzymaj się zapędzie!
Nie te są dusz
szlachetnych działania sposoby;
Przelać krew za
ojczyznę, za swych przodków groby,
Przy prawie, przy swobodach, przy królu - w tej mierze
Słusznie człek
swoje ważąc, cudze życie bierze.
Ale żeby za fraszki, za lada różnicę
Zabijać się przy kuflu, kartach lub podwice,
Żeby lekkie przymówki, mniej warte docinki
Zaraz przez barbarzyńskie kończyć pojedynki?
Kto tak lekko poczyna, bardzo się oń
boję,
Aby sam nie znał mało wartym życie
swoje.
Wyzuj się zatem z tego zawziętości
ducha.
Piękne męstwo! Nie lubię burdy ani
zucha.
Nie myślę tak o tobie.
Żałość w razie płocha
W błąd cię wiodła, znać serce twoje czule kocha.
Chciałam to widzieć, teraz jestem przekonana.
Otóż w tym nieznajomym kochałam waćpana.
FIRCYK
klękając
Co słyszę! Podstolino! Ty byś mnie kochała?...
|