SCENA XII
Aryst, Fircyk, Podstolina, Klarysa
KLARYSA
do męża
I waćpan to tu
jesteś? W jakimże humorze?
Niedawnoś straszną poniósł plamę na honorze:
Zastałeś mnie w umizgach z tym pięknym paniczem,
Z tym płci bóstwem, z tym na was, mężów, bożym biczem!
A to nieodpuszczony grzech nigdy.
ARYST
zawstydzony
No, no, no,
Daruj mi, niesłusznie cię posądziłem, żono,
Niechaj te rzeczy w
wiecznej niepamięci giną!
I on też się żeni.
KLARYSA
Z kim?
ARYST
Z naszą Podstoliną.
KLARYSA
Z Podstoliną? Czy można?
ARYST
Wszak tu są oboje.
Niech mówią...
KLARYSA
Taką rzeczą za nic kroki moje.
ARYST
Jakie kroki?
KLARYSA
Starościc
prosił mię dopiero,
Żebym ich poswatała, a tu się już bierą.
FIRCYK
tonem zuchwałym
Bo starościc
żartował. A jemu na kata
Zdałoby się używać pośrzednictw lub swata.
KLARYSA
do Podstoliny
Tenże to paryżanin?
PODSTOLINA
Mówić o tym siła...
KLARYSA
Domyślam się, domyślam, trochaś
się drożyła.
Widzisz, mężu, próżnoś się nagniewał,
naciskał...
ARYST
Kadukże wam mógł wierzyć - tak waćpanią
ściskał.
KLARYSA
Trzeba ufać, mój mężu, tak
uczciwość każe.
Punkt honoru nad wszystkie warowniejszy straże.
ARYST
Niechże i tak! Z tym wszystkim, nie
myśląc głęboko,
Zawsze lepiej na żony baczne miewać oko.
KLARYSA
Kiedy żona kokietka, zawsze mąż prześlepi.
FIRCYK
I ja to samo mówię: wierzyć, wierzyć lepiéj.
|