Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library |
Franciszek Zablocki Fircyk w Zalotach IntraText CT - Text |
|
|
SCENA II Podstolina, Fircyk, Pustak, Świstak FIRCYK biegąc za Podstoliną Możnaż być tak dziką! PODSTOLINA do Pustaka Pan twój czy już wstał? PUSTAK Jeszcze, mościa dobrodziko. PODSTOLINA A imość? PUSTAK Wnet się dowiem. PODSTOLINA patrząc na zegarek Jak to biegną czasy. Na dwunastej... PUSTAK do Świstaka Chodź, bracie, na kawał kiełbasy! Odchodzą PODSTOLINA niby dopiero postrzegając Fircyka Jeszcześ to, starościcu? FIRCYK Co za podziwienie! To „jeszcze, starościcu” bawi nieskończenie I z tonu wymawiania, mniej kto świadom ludzi, Mniemałby, że starościc Podstolinę nudzi. PODSTOLINA z gniewem Nie inaczej - tak - nudzi. FIRCYK z uśmiechem trzpiotowskim Nie wierzę, nie wierzę. PODSTOLINA Naprzykrzasz mi się waćpan. FIRCYK tymże tonem Wszystko to nieszczerze. PODSTOLINA To nawet niewierzenie biorę za urazę. FIRCYK A ja taką oziębłość mam za smaku skazę. Podstolina bez gustu! Chimera, chimera! Przecież ujść za grzecznego mogę kawalera. Znam ludzi i mnie ludzie. Żyjąc w wielkim świecie, Wiem, jak czcić piękność, jak się przymilić kobiecie. Pani z domu wyjeżdża, ja za nią w też tropy. Drugi wierny Ulisses dla swej Penelopy, Z tą jedynie różnicą, że tamtego nawy, Mnie mój Hektor angielczyk unosił cisawy. Wielkaż to wada ogon! Dzielniejszy koń kusy. Widziała pani jego korwety i susy? To lekkie nóg zbieranie, to zagięcie karku?... Nie w polskim też mój konik schował się folwarku; Król Anglów siedział na nim, popisując szyki Mające na wyprawę iść do Ameryki. Cóż mówisz, Podstolino? Albo koń niesprawny? Ani pan jego nudny, jeśli nie zabawny? W drodze jak cię bawiłem! Szemrzące strumyki, Drzewa liściem szumiące, kwilące słowiki, Były to wielbiącej cię natury odgłosy... Komuż, jeśli nie tobie, kłaniały się kłosy? Komu kwiaty balsamem lubej tchnęły woni? Komu zefir chłód czynił, komu wiał fawoni? Dla kogo wierne echa szły z gór na doliny? Dochodziłem ich celu: hołd to Podstoliny. Mając humor tak słodki, grzeczny, żartobliwy, Żebym cię nudził? Nadto byłbym nieszczęśliwy. PODSTOLINA na stronie Co za bałamut z niego! Co za trzpiot! - Lecz luby! Głośno Starościcu, daremnej nie szukaj stąd chluby! Atencyje i grzeczność tyle tylko cenię, Ile w tym mieć kto może moje przyzwolenie. Któż cię prosił przyjeżdżać do mnie na wieś? Kto mu Potuszył, że go mile przyjmę sama w domu? Aż nadto obowiązki znam mojego stanu. Miałeś dowód, wszak byłam nierada waćpanu. Nie chciałeś tego poznać, nie chciałeś wyjechać, Musiałam ja. Proszęż mnie chociaż tu zaniechać. FIRCYK Za cóż ta subiekcyja? Po co trudzić konie? PODSTOLINA O mój ty ostrej cnoty surowy Katonie! Być z nim samej... FIRCYK Nie będę grał roli stoika, Młodym na to, lecz nie chcę ujść za rozpustnika jeśli me co kazi obyczaje czyste, To to chyba, że nad wiek widzą mnie statystę. PODSTOLINA I jak jeszcze! FIRCYK uśmiechając się No, no, no, już wiem, co się święci! Domyślam się urazy i przyczyn niechęci. Będzie to to zapewne, żem cię, moje złotko, Choć słusznie, lecz za śmiało raz nazwał dewotką. O, jeśli tak, to lekka w kochającym wina! Raczy mi ją darować śliczna Podstolina, Na co, żebym zasłużył, niechaj moją panię Zniewoli to najżywsze rąk ucałowanie! Bierze ją za rękę Niech mi wolno ssać słodycz z tej śliczniuchnej dłonie! Całuje ją powielokrotnie PODSTOLINA wyrywając rękę Starościcu! FIRCYK Urażam? Pani wstydem płonie? Cóż to złego? Uczciwe godzą się zaloty. PODSTOLINA udając rozgniewaną Jest to płochość, tak tylko postępują trzpioty! Gniewam się. FIRCYK udając mocno zakochanego Nie, nie trzpioty, nie trzpioty, ale ci, Którym święte płomienie miłość w sercach nieci, Którzy czują moc onej, jak jest wielowładna. PODSTOLINA z podziwieniem nieufającej Waćpan kochasz? FIRCYK Ach, kocham! PODSTOLINA Cóż to za twarz ładna Albo raczej szczęśliwa? Jakich wdzięków siła Tyle sercem waćpana władnąć potrafiła? FIRCYK z entuzjazmem Piękność większa nad ziemskie, piękność jedna w świecie! PODSTOLINA Ciekawa bym ją poznać, przynajmniej w portrecie. Proszę, spraw mi tę rozkosz! Kunszt [w] miłości ręku Tym samym jest piękniejszy, tym więcej ma wdzięku. FIRCYK zawsze jednym tonem Nie, nie. Ta piękność, której cudny urok krasy Pozbawił mnie swobody, lube zatruł wczasy, Razi serce, lecz nie tak, abym z przeświadczenia Własnego nie znał cel mój być wartym wielbienia. Wielu pierwszy pociąga impet, ale u mnie Rzecz, zaczęta z rozsądkiem, kończy się rozumnie. Miłość moja nie taka, jak są te fosfory, Ten marny ogień, którym wzrok łudzą wieczory, Nie mający istoty ognia ni własności - Ogień mój jest istotny, jest ogień miłości. Tym trwalszy, że go żywi tylu podniet mnóstwo: Rozum, cnoty, wdzięk!... Słowem, ziemskie kocham bóstwo! PODSTOLINA Śliczny portret! FIRCYK Do żywa ciebie samą znaczy. PODSTOLINA To by miał być mój portret? FIRCYK Tak jest, nie inaczéj, Twój własny, lecz przez respekt powinny dla damy, Wierna ręka dla wdzięków utaiła plamy; Jednę zwłaszcza, którą wiem, że ci nie pochlebię: Ta osobność, ten od nas wstręt, ta myśl o niebie, Ten wreszcie okazanych dla mnie pochop wstrętów Są skromne utajenia czułych sentymentów. PODSTOLINA Inaczej bym waćpana kochała? FIRCYK Tak tuszę. PODSTOLINA Mylisz się, starościcu, inną ja mam duszę. Żem do płochych zalotów nie nadto pochopna. Nie tak jestem dewotka, jak raczej roztropna. FIRCYK O, jeśli tak, już jestem szczęśliwy! już moje Uiszczone nadzieje, już się nic nie boję. Stałość ci się podoba? Nikt stalszy nade mnie PODSTOLINA Wątpię bardzo. FIRCYK I wiem, że kochasz mnie wzajemnie. Niechże cię... Chce ją uściskać PODSTOLINA wstręt czyniąc Starościcu! FIRCYK zawsze obcesowy Po co ta obłuda? Kochasz mnie! O ja umiem często robić cuda! Gdzie uderzę, wszędzie mi płeć zawiesza szluby, Wszędzie jestem żądany, wszędzie jestem luby. PODSTOLINA Winszuję tego szczęścia. Jak widzę, w stolicy Inszy sposób kochania, insi zalotnicy. Miłość tam samej sercom udziela słodyczy, Pierwej grzeczna, nim prosi, nim kto sobie życzy. Tam więzy romansowe, więzy wite z róży. Spiesz się do niej, szczęśliwej życzę mu podróży. Właśnie w swym, starościcu, będziesz tam żywiole. U nas są róże, ale jest i cierń, co kole. FIRCYK Pani cała w żartulach, lecz trochę za prędka. Gdyby mię też doprawdy jechać wzięła chętka, Gdybym tak był posłuszny, jak jesteś zawzięta... Czyż jedne tam się po mnie spłakały oczęta, Czy jedna piękność na wpół martwa, na wpół żywa Śliczną pierś westchnieniami czułości obrywa? Poopuszczałem wszystkie, wszystkie zaniechałem, Do ciebie jednej przylgnąć chcę duszą i ciałem. Ja pokorny, tyś przeto bardziej nieużyta. Wzdaj się, daję ci pardon lub z przyjaźni kwita. PODSTOLINA Cóż to znaczy? Proszę mi powiedzieć wyraźniéj, Z jakiej to chcesz mię waćpan kwitować przyjaźni? Nie miałam jej, zda mi się, w ściślejszym sposobie. Prócz powinnej stanowi jego i osobie. Jesteś wesół, zabawny, w żarciki obfity, Lubią cię, bo to zawsze zabawi kobiéty. Ja sama, mówiąc prawdę, trzpiotów słucham rada: Jest się zawsze dowiedzieć czegoś, gdy kto gada. Lecz żeby być kochanym, to rzecz inna zgoła. Wesołej myśli myśl się podoba wesoła, Dowcip szuka dowcipu, choć serce z daleka. Inna broń nas zwycięża, ta tylko urzeka. FIRCYK Dalej, moja bogini, mieszaj piołun w miody, Głaszcz, martw, rzucaj pioruny i przechodź w pogody. Wszystko to gotów jestem z dziwnym znosić męstwem: Stałość będzie mą bronią, pokora zwycięstwem, Przebija ona mury, srogie koi zwierze... Zląkł się Parys Pallady, przyznał dank Wenerze - Jeden słodki rzut oka i westchnienie drżące Zmogło oczy Junony gniewem pałające. Tyś dla mnie jest Wenera. Jak piękności matka Dla Parysa, tyś dla mnie jest tak piękność rzadka. Jak Parys tamte dla niej porzucił niebianki, Tak ja wszystkie dla ciebie rzucam warszawianki. Chcesz tego, rzeknij słowo, na wszystkom jest gotów. PODSTOLINA Szczęścia dla siebie z cudzych nie szukam kłopotów. Żebym wdzięki stolicy w tę wdała ohydę... |
Table of Contents | Words: Alphabetical - Frequency - Inverse - Length - Statistics | Help | IntraText Library |
Best viewed with any browser at 800x600 or 768x1024 on Tablet PC IntraText® (V89) - Some rights reserved by EuloTech SRL - 1996-2007. Content in this page is licensed under a Creative Commons License |